Quantcast
Channel: Stereo i Kolorowo - Underground
Viewing all 1477 articles
Browse latest View live

Kolumny głośnikowe Melodika BL40 MKII

$
0
0



Wstęp
Na początku lutego otrzymałem od Rafko z Białegostoku premierowe kolumny głośnikowe Melodika BL40 MKII (zobacz TUTAJ). To następcy głośników Melodika BL40, które okazały się super przebojem sprzedaży. Recenzowałem je niecałe 3 lata temu (czytaj test TUTAJ). Tak wówczas o nich napisałem w podsumowaniu testu: „BL40 zapewniają nieco ocieplone, lecz dobrze kontrolowane brzmienie; można rzec - wyraziste i energetyczne, ale powabne i miłe dla ucha. Doskonale skomponowane w założonym budżecie. Kolumny czarują soczystą i nasyconą średnicą oraz piękną muzykalnością, choć trudno od nich wymagać ujawniania wszelkich subtelności brzmienia, czy wybujałej selektywności, bo tego nie potrafią. Ważąc wady i zalety, należy uczciwie powiedzieć, iż Melodika Back in Black BL40 to są kolumny o wyjątkowo korzystnej relacji jakość/cena. Rekomendacja na 5 gwiazdek”. Ciekawe więc jak spiszą się ich następcy oznaczone symbolem MKII?

Wrażenia ogólne i budowa
Kolumny dostarczane są w dwóch dość sporych pudłach. Na dużą pochwałę zasługuje precyzyjny sposób pakowania. Skrzynki głośników obwinięte są miękkim, bawełnianym woreczkiem; spoczywają w gąbkowych formach i "szynach", które łatwo wyjąć, by potem wypakować kolumny. Cokoły zapakowane są osobno w jednej w gąbkowej "szynie". Niestety, aby przymocować cokoły do skrzynek należy dysponować albo elektryczną wkrętarką, albo sporą krzepą w dłoniach. Producent dostarczył po cztery drewnowkręty na cokół, ale w skrzynkach kolumn przygotowano bardzo ciasne otwory montażowe. Mi nie udało się wkręcić śrubokrętem ani jednego wkrętu do końca. Dałem sobie więc spokój i zamiast montować cokoły, do spodu skrzynek poprzyklejałem po cztery filcowe podkładki (znajdują się w komplecie).

Zewnętrznie BL40 MKII od wcześniejszych BL40 różnią się minimalnie. Zastosowano tu bardziej wyrafinowaną okleinę drewnopodobną. Poza tym nowe kolumny mają ciemniejsze (czarne) metalowe obramowania głośników na frontach, czarne stożki dyfyzorów głośników …i tyle. Więcej zewnętrznych różnic nie zauważyłem. Generalnie rzecz biorąc, BL40 to postawne kolumny o klasycznych proporcjach. Całe czarne – fronty, boki i tył w większości w matowym wykończeniu imitującym drewno, zaś dolne fragmenty frontów i górne pokrywy skrzynek pokryte czarnym lakierem high-gloss. Melodika ani nie są zanadto piękne, ale brzydkie też nie są. Można napisać, że są oryginalne. Trudno je pomylić z innymi. Przypomnę, że genezą powstania modelu Melodika BL40 były brytyjskie kolumny Roth OLi 40 (zobacz TUTAJ). Model ten został wycofany ze sprzedaży (po zastąpieniu nowym), a poprzedni przeistoczył się w Melodika BL40 (szczegóły tej historii we wcześniejszym linku odsyłającym do recenzji Melodika BL40).

Jak pisze producent: „Melodika BL40 MKII to poprawiona wersja jednej z najlepiej sprzedających się kolumn w swoim segmencie cenowym. Zmiany objęły zarówno modyfikacje technologiczne jak i wizualne. Projekt BL40 MKII stawia na nowe, bardziej wyważone trendy w stylistyce. Projekt MKII łączy w sobie klasyczny kształt obudowy znany z MKI z zupełnie nowym zestawieniem kolorystycznym: eleganckiej matowej czerni uzupełnionej czarnymi akcentami na wysoki połysk z nowymi membranami przetworników mieniących się wieloma odcieniami grafitu.

Z technologicznego punktu widzenia Melodika zaprezentowała zmienioną membrany głośników średnio i niskotonowych. W MKII wykonano je z gęstszej plecionki o zmniejszonej gradacji dla większej sztywności i lepszego przenoszenia mikrodetali. Wymiana przetworników pociągnęła za sobą zmianę formy ich mocowania do obudowy. Kolumna sprawniej przenosi wysokie poziomy natężenia dźwięku, a przy tym wygląda zdecydowanie efektowniej.

W dalszym ciągu BL40 MKII oferuje charakter dźwięku z którego słynie seria Back in Black - oparty na mocnym, sprężystym i zróżnicowanym basie z dopieszczonymi średnimi tonami i niezwykle przestrzennymi wysokimi tonami. Dzięki najnowszym modyfikacjom membran przetworników BL40 MKII to kolumna która wyróżnia się na tle konkurencji także tym, że oferuje możliwość głośnego, wyraźnego odsłuchu bez wzrostu zniekształceń dźwięku”.

Dane techniczne
Konstrukcja: 2.5-drożna
Budowa kolumny: Pasywna (wymaga wzmacniacza)
Przetworniki: Dynamiczne
Głośniki wysokotonowe: 1 x 1 cal (1 x 25 mm) kopułka jedwabna otoczona rozpraszaczem wysokich tonów
Głośniki średnioniskotonowe: 2 x 6.5 cala (2 x 160 mm) włókno szklane z korektorem fazy
Obudowa: MDF-u wygłuszona matami bitumicznymi (technologia DALtech)
Bass-refleks: Tył
Membrana pasywna: Nie
Podłączenie kabli: Bi Wire (podwójna para kabli - opcjonalnie)
Impedancja: 8 Ohm
Skuteczność: 91 dB
Pasmo przenoszenia: 39 – 20 000 Hz
INNE: Cokół zintegrowany z obudową z możliwością wymiany
:: W zestawie kolce
:: Maksymalna moc: 200 W
Wysokość: 97 cm
Szerokość: 23,5 cm
Głębokość: 34,6 cm
Masa: 19 kg/sztuka
Kolor: Czarny matowy z elementami lakieru piano
Gwarancja: 5 lat


Kolumny zapakowane są w dwa solidne kartonowe pudła

Gąbkowa forma ochraniająca skrzynki

Dane techniczne nadrukowane na kartonie

"Ubranko" szyte na miarę

Kolce i wkręty; otwory montażowe są ciasne - niezbędna jest elektryczna wkrętarka

Podstawy zapakowane są osobno - w boczne gąbki

Kartonowy tunel, a na samym dnie, w woreczku, przyklejone wkręty i kolce; trzeba mieć dwumetrową rękę aby to dosięgnąć

Lakier high-gloss chroniony jest dodatkową folią

Z maskownicą...


...i bez maskownicy

Zbliżenie na głośnik średniotonowy

Okleina drewnopodobna prezentuje się nie najgorzej

Lustro lakieru high-gloss

Klasyczna bryła skrzynki BL40 MKII

Rząd głośników

Estetyczne logo

Podwójne terminale głośnikowe i szerokie ujście bass-reflexu

Melodiki napędzane są wzmacniaczem Hegel H160

A tu wzmacniacz lampowy Cayin A-55 TP - kapitalny kompan dla BL40 MKII z ich wysoką skutecznością 91 dB


Kilka zdjęć całego systemu 

Zdjęcie z dalszego dystansu


Wrażenia dźwiękowe
Melodika BL40 MKII przede wszystkim przyłączałem do trzech wzmacniaczy: lampowego Cayin A55 TP, hybrydowego Pathos Classic One MKIII oraz tranzystorowego Hegel H160. Kolumny porównawcze to głównie Triangle Esprit Antal ES oraz Living Voice Auditorium R3. Dokładna lista sprzętu towarzyszącego wymieniona jest na końcu niniejszego tekstu.

W zasadzie mógłbym tu jeszcze raz powtórzyć opis dźwięku poprzedniego modelu Melodika BL40 z dopiskiem, że całość dźwięku jest jeszcze lepsza, bardziej dopracowana oraz porządniej skonstruowana. Jak tamte kolumny mogły otrzymać piątkę, to nowe piątkę z plusem. Pięknie skomponowany dźwięk – czysty i harmonijny, z mocnym bitem, kapitalnym rozciągnięciem, świetną sprężystością i masującą trzewia masywnością brzmienia. Czego jeszcze więcej chcieć? Ale do rzeczy.

Przypomnę, że niełatwo jest skonstruować kolumny z segmentu budżetowego, które nie tylko będą dobrze prezentowały się, ale i dobrze brzmiały. Naturalną rzeczą więc jest pewnego rodzaju wypracowany kompromis pomiędzy zastosowanymi elementami konstrukcyjnymi, ich jakością, wykończeniem, a ostateczną ceną produktu. Należy tak zaprojektować głośniki, aby zachować zdrowy balans pomiędzy właściwym dźwiękiem, a zaplanowanym budżetem. Inżynierom Melodika w przypadku BL40 MKII ta sztuka wyszła doskonale. Tak, BL40 MKII to budżetowe kolumny. Owszem, nie mają wyszukanego designu jak wiele droższych konstrukcji. Tak, to prawda, że do wykończenia użyto tanią winylową okleinę i że dostępne są jedynie w jednym kolorze – czarnym. Można tu grymasić i zżymać się, a potem napisać półprawdę, że BL40 MKII są nieładne, mało nowoczesne, czy nie dość dekoracyjne. Cała prawda jest inna. Tak, jak BL40 MKII są ascetyczne wzorniczo, tak wyjątkowo dobrze grają! To obfite i mocarne brzmienie, które perfekcyjne oddaje melodykę wszelkich instrumentów i kolorystykę ludzkich głosów. Dźwięk oferowany przez Melodiki charakteryzuje się kapitalną energią, pierwszorzędną żywotnością, a także przyjemną dla uszu plastyczną barwą. Dysponują naturalną umiejętnością grania w sposób lekki i swobodny, dokonany i tonalny, wyrazisty i przestrzenny. Czuć w nich żar, bezpośredniość i radość. Bezpretensjonalność i młodzieńczość.

Oczywiście, ogół brzmienia nie tak wyszukany i galanteryjny jak w droższych konstrukcjach. Są tu pewne uproszczenia. Nie czuć najmniejszych smaczków, gęstość niskich tonów jest nieco rozrzedzona, dalsza przestrzenność - zagubiona, zaś selektywność – ograniczona. Jednak przewaga dźwięku, pierwsze i drugie plany oraz stereofonia reprezentują wysoką klasę. Te głośniki grają pełnokrwiście i rasowo, bez zmęczenia i bez zadyszki podadzą każdy repertuar, zaproponują żywy spektakl i ognisty koncert przy jednoczesnym braku przesady w etapowaniu rozbuchanym basem, podkręceniem średnicy, czy zbytnim wyostrzeniem sopranów. Panuje ład, porządek i harmonia. Piękno muzyki ma szansę być ukazane naturalnie, obiektywnie i organicznie - zaistnieć autentycznie i pełnym wymiarze.  A to naprawdę niemało.

Konkluzja
Kolumny Melodika BL40 MKII w ogólnym rozrachunku zapewniają pełny i plastyczny dźwięk podparty mocnym i żywotnym basem. Charakteryzują się harmonią i melodyjnością, otwartością i precyzją. Kosztują umiarkowanie, ale grają z dużą dozą rasowości typowej dla droższych konstrukcji. Melodika BLMKII to kolumny bezpośredniego kontaktu z muzyką, a przez to pierwszego wyboru. Zalecane dla wszelkich wzmacniaczy, w tym i lampowych. Rekomendacja! 

Cena w Polsce - 2 595 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Pathos Classic One MKIII (test TU), Cayin A-55 TP (test TU) oraz Dayens Ecstasy III (test TU).
Kolumny: Triangle Esprit Antal EZ (test TU), Pylon Diamond 28 (test TU), Living Voice Auditorium R3 (test TU), Studio 16 Hertz Canto Grand  (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.

DAC: Cayin DAC11 (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro, Acer Aspire ES13 i Dell Latitude E6440.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon (test 
TU), Shape of Sound Skalar (test TU) i Pioneer PLX-1000 (test TU). 
Wkładki gramofonowe: Goldring 1042 (test TU), Ortofon Cadenza Bronze (test TU) i Ortofon 2M Black (test TU)
Przedwzmacniacze gramofonowe: iFi iPhono2 (test TU), Primare R32 (test TU), Pathos In The Groove (test TU) i Musical Fidelity MX-VYNL (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-999 i Sansui TU-5900.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Final Audio Design Adagio V (test TU), Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU), Blue Mo-Fi (test TU) i AKG K545 (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Cayin C5 DAC (test TU), RHA DACAMP L1 i Fostex HP-A4BL (test TU).

Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.



Kondycjoner sieciowy Xindak PC-200V – zapowiedź testu

$
0
0


Z warszawskiego Polpaku otrzymałem dziś do testów kondycjoner, który zawsze mnie intrygował. To kondycjoner sieciowy Xindak PC-200V (zobacz TUTAJ) -  można go też nazwać także filtrem zasilania. Co ciekawe, jego cena jest umiarkowana, a wpływ na dźwięk może być całkiem spory. Niestety, dostępnych recenzji w Internecie jak na lekarstwo. Czas więc wziąć sprawy we własne ręce (i uszy). Przypomnę też, że w zeszłym roku recenzowałem inny filtr zasilania marki Xindak, a mianowicie XF-2000E(E) - (czytaj test TUTAJ).

Jak podaje producent: „PC-200 jest wysokiej klasy kondycjonerem zasilania, którego głównym zadaniem jest przetworzenie i regeneracja zasilania dostarczanego z sieci elektrycznej do postaci  idealnego i czystego napięcia zasilania 230 V/50 Hz. Proces ten usuwa nieprawidłowości i zniekształcenia sinusoidalnej charakterystyki zasilania, eliminuje interferencje oraz reguluje napięcie w celu uzyskania wysokiej czystości prądu zmiennego. PC-20V0 wyposażony jest w analogowe mierniki napięcia pokazujące napięcie wejściowe oraz wyjściowe. Urządzenie dysponuje 4 gniazdami filtrowanymi oraz dwoma niefiltrowanymi. Wszystkie gniazda (typ Schuko) są chronione przed skokami napięcia i przepięciami a sam procesor posiada system chroniący przed przegrzaniem - wszystko w celu zapewnienia bezpiecznego i bezawaryjnego działania. Procesor pozwala poprawić brzmienie podłączonych urządzeń audio, zmniejszając zniekształcenia oraz poprawiając brzmienie w paśmie niskich częstotliwości. Dodatkowo może zmniejszyć szumy w dołączonych urządzeniach video”.

Dane techniczne
Częstotliwość wyjściowa: 50 Hz ± 0.1
Napięcie wejściowe: 180 V – 250 V
Moc wyjściowa: do 2 000 W
Napięcia wyjściowe: 230 V
Gniazda wejściowe: Schuko
Ilość gniazd: 4 gniazda przetwarzane przez obwody procesora, 2 podłączone bezpośrednio
Wyposażenie: Diody LED dla stanu obciążenia procesora, analogowe woltomierze napięcia wyjściowego i wyjściowego
Wymiary w cm: (S x G x H) 43 x 34,5 x 11
Masa: 8 kg






Do kondycjonera zastosowałem siecówkę Audiomica Laboratory Ness Excellence w modyfikacji Amber

Plan recenzji - marzec 2017 r.

$
0
0


Kilka zdjęć z koncertu Roda Stewarda, w którym uczestniczyła załoga Stereo i Kolorowo; 21 lutego, Ergo Arena, Sopot/Gdańsk


W marcu plan recenzji przedstawia się następująco:

1. Na początek chciałbym zająć się zestawem przewodów Audiomica Laboratory serii Excellence w modyfikacji Amber (przewody głośnikowe, zasilające i łączówki RCA) - (zobacz zapowiedź TUTAJ). Nie ukrywam, że jestem pod dużym wrażeniem tych polskich kabli. Audiomica Laboratory wciąż rozwija się, aktualnie oferuje przewody na światowym poziomie. Ma też własną grupę projektowo-badawczo-technologiczną Acoustics Points (zobacz TUTAJ), co dobrze rokuje na przyszłość.



2. Potem chciałbym zająć się nowymi kolumnami Taga Harmony (zobacz anons TUTAJ). To polska marka Polpaku. A w zasadzie polsko-niemiecka, bo taki kapitał w niej dominuje. Ma dużą fabrykę w Chinach, ale wszystkie projekty pochodzą z Europy. Będę opisywać następujące kolumny (ale jeszcze nie wiem w jakiej kolejności):
- kolumny podstawkowe Taga Harmony Azure S-40 v.2 (zobacz TUTAJ),
- subwoofer aktywny Taga Harmony Platinium SW-10 v.2 (zobacz TUTAJ) oraz
- kolumny naścienne Taga Harmony Azure OW-80 LCRS (zobacz TUTAJ), które mogą pełnić funkcję kolumn głównych lub głośnika centralnego (a nawet surround).




3. W marcu spodziewam się dostawy nowego polskiego przedwzmacniacza gramofonowego 1ARC Arrow SE, czyli w wydaniu Special Edition (zobacz TUTAJ). Jakieś dwa lata temu opisywałem jego "zwyczajną" wersję (czytaj test TUTAJ).



4. Od niedawna jestem w posiadaniu ciekawego kondycjonera zasilania Xindak PC-200V (zobacz zapowiedź TUTAJ). To mało znane urządzenie zasługuje na bliższą znajomość, stąd poprosiłem warszawski Polpak o udostępnienie sprzętu do testów. To był strzał w dziesiątkę!




5. W marcu planuję test dużego setu gramofonowego składającego się z referencyjnego gramofonu Nottingham Analogue, przedwzmacniacza Audion i topowej wkładki Ortofon, ale o szczegółach poinformuję niebawem.

6. O pozostałych zapowiedziach testowych będę informował na bieżąco. (Oczywiście, w marcu nie zabraknie też opisu jakiegoś ciekawego sprzętu audio-vintage). Zapraszam do lektury Stereo i Kolorowo.

Odtwarzacz sieciowy Onkyo NS-6170 - zapowiedź testu

$
0
0

W zeszłym roku opisywałem japoński „kombajn” hi-fi Onkyo TX-8150 (czytaj test TUTAJ), który łączy w sobie wzmacniacz zintegrowany, DAC, odtwarzacz sieciowy, radio analogowe, cyfrowe oraz internetowe i co tam jeszcze. Sprzęt ten jest wspaniale wszechstronny, niedrogi, a do tego dobrze grający. Wkrótce po teście TX-8150 postanowiłem więc zapoznać się już z typowym odtwarzaczem sieciowym marki Onkyo. Oczywiście, wciąż brakowało mi na to czasu. Dopiero dziś, po dobrych kilku miesiącach, zabieram się za odsłuchy stosunkowo nowego zaawansowanego „sieciowca” Onkyo NS-6170 (zobacz TUTAJ), który przyjechał do mnie prosto od polskiego dystrybutora Onkyo – firmy EIC Sp. z o.o. z Warszawy.

Jak można przeczytać na stronie Onkyo Polska: ” Model NS-6170 wyposażony jest w najwyższej klasy blok dekodowania i analogowego audio. Do przetwarzania sygnału zastosowano dwa dekodery Asahi Kasei AK4490 (768 kHz/32-bit) po jednym dla każdego kanału. W ich obwodach zastosowano potężne niezależne dla każdego kanału kondensatory. Z wytwarzanego na zamówienie transformatora sieciowego EI, napięcie trafia do dwóch niezależnych układów zasilających, co zapewnia bardzo wysoką stabilność pracy układu i rozpoczyna uniezależnienie od siebie, obu kanałów audio. Dodatkowo, w zakresie dekodowania najwyższych częstotliwości zastosowano szerokopasmowy filtr DIDRC (Dynamic Intermodulation Distortion Reduction Circuitry) znany z flagowego modelu odtwarzacza CD Onkyo – C7000R. Zapewnia on minimalizację zniekształceń w tym zakresie, co niewątpliwie jest bardzo przydatne do krystalicznie czystego odtworzenia plików oferujących bardzo szerokie pasmo przenoszenia.

NS-6170 wyposażony jest bardzo popularny obecnie tuner cyfrowy DAB+, a także FM/AM z pamięcią 40 stacji, pozłacane wyjścia analogowe i cyfrowe (optyczne i koaksjalne). Urządzenie dysponuje umiejętnością odtwarzania bardzo obszernych plików muzycznych Hi-Res zapisanych formatach: FLAC, WAV, Apple Lossless i AIFF (do 192 kHz/24-bit), a także plików DSD (DSF/DIFF) aż do 11,2 MHz. Posiada po dwa porty USB typu A, które umożliwiają odtwarzanie plików z masowych pamięci HDD z prostym sterowaniem przy pomocy aplikacji Onkyo dla urządzeń przenośnych pracujących na Androidzie lub iOS.

Dla wszystkich miłośników kontaktu bezprzewodowego dostępny jest cały pakiet nowoczesnych technologii z: AirPlay®, Google Cast™, Wi-Fi®, Spotify Connect®. Urządzenia umożliwiają korzystanie z dostępnych w internecie stacji radiowych (TuneIn) i portali: Tidal, Spotify, Deezer.

Warto dodać, że najnowsza technologia oferuje przesyłanie sygnału o bardzo wysokich parametrach technicznych (do 192kHz/24-bit) i jest otwarta, co oznacza, że urządzenia Onkyo będą mogły współpracować z np. głośnikami innych producentów. Równocześnie firma Onkyo planuje wprowadzenie na rynek aktywnych głośników wyposażonych w technologię FireConnect™”.

NS-6170 właściwości i rozwiązania:

• Szerokopasmowy filtr DIDRC (Dynamic Intermodulation Distortion Reduction Circuitry)- eliminuje zniekształcenia przy ultra wysokich częstotliwościach
• Dwa dekodery Asahi Kasei AK4490 (768 kHz/32-bit) po jednym dla każdego kanału.
• Dwa niezależnych układów zasilające
• Obwody cyfrowe i analogowe niezależnego dla każdego kanału (dual mono)
• Transformator sieciowy EI wytwarzany na zamówienie
• Wyspecjalizowane kondensatory wysokiej klasy w obwodach przetworników C/A
• Pozłacane wyjście analogowe
• Pozłacane wyjścia cyfrowe: optyczne i koaksjalne
• Tuner cyfrowy DAB+
• Tuner analogowy FM/AM z łączną pamięcią 40 stacji
• Odłączany przewód zasilający

NS-6170 i NS-6130 (model niższy) wspólne właściwości i rozwiązania

• Dwa porty USB – możliwość odtwarzania muzyki z HDD dopiętych do USB z łatwym sterowaniem z Onkyo Remote na iOS i Android
• Odtwarzanie plików muzycznych Hi-Res zapisanych formatach: FLAC, WAV, Apple Lossless i AIFF (do 192kHz/24-bit), Odtwarzanie plików muzycznych DSD (DSF/DIFF) aż do 11,2 MHz.
• Google Cast™, Wi-Fi®, AirPlay® i Spotify®
• Serwisy TIDAL, Deezer i radio internetowe TuneIn
• Multiroom bezprzewodowy FireConnect™ do opcjonalnych głośników
• Odtwarzanie plików: MP3, MPEG4, AAC, WMA
• Kontrola pokrętłem Jog/Push/Enter, ON/OFF, Play/Pause i Stop
• Filtr cyfrowy VLSC ™
• Przetwornik cyfrowy/analogowy AK4452 (768 kHz/32-bit) ( NS-9130)
• Wysokiej jakości komponenty do stosowania w urządzeniach audio.
• Aluminiowy front
• Antyrezonansowa solidna budowa
• Stabilne antyrezonansowe stopki
• 2 x port USB
• Wyjście analogowe
• Wyjście cyfrowe koaksjalne
• Wyjście cyfrowe optyczne (NS-9170)
• Port Ethernet
• Gniazda RI (Remote Interactive)
• Wi-Fi – 5/2.4 GHz – stabilne połączenie
• Auto Standby i Wake – przy detekcji sygnału z sieci
• Wyświetlacz FL
• Pilot zdalnego sterowania


Design typowy dla japońskiego Onkyo - czysto, ergonomicznie i logicznie


Niezły pilot zdalnego sterowania

Sieć WiFi "Stereo i Kolorowo"

Gram z Tidal HiFi: FLAC 16 bit/44,1 kHz

Z tyłu, do pełnego szczęścia, brakuje wyjść XLR i wejść cyfrowych do DAC

Wzmacniacz Musical Fidelity M3si - zapowiedź testu

$
0
0
Czas na kolejne marcowe zapowiedzi testów. Tym razem anonsuję brytyjski wzmacniacz zintegrowany Musical Fidelity M3si (zobacz TUTAJ), który przyjechał do mnie w tym tygodniu od białostockiego dystrybutora Rafko. Jest to konstrukcja nie najnowsza, bo sprzed około dwóch lat; zastąpiła egzemplarz oznaczony jako M3i. Model M3si to najniższy serii wzmacniaczy "M". Są tu takie audiofilskie kloce jak końcówki mocy i przedwzmacniacze: M8-500s, M8-700s i M8PRE. Jest wielgachny wzmacniacz zintegrowany M8 500i, czy nieco mniejszy M8si (który niedawno opisywałem TUTAJ). Jest też wzmacniacz klasy średnio-wyższej M6si. Natomiast tytułowy model 3si to przedstawiciel klasy średniej - już nie budżetowej, ale jeszcze nie wyższej.

Tak o Musical FIdelity M3si pisze producent: "To wzmacniacz, który daje posmak prawdziwej hi-endowej konstrukcji dual mono. Jak przystało na poważnego producenta hi-fi Musical Fidelity wprowadzając nowy wzmacniacz w serii M3 ograniczył zmiany zewnętrzne skupiając uwagę inżynierów oraz środki finansowe na wprowadzeniu jak największej ilości zmian w budowie urządzeniach.

W stosunku do poprzednika producent zastosował po raz pierwszy swoją autorską technologię montażu SMD opracowaną pod kątem maksymalizacji jakości dźwięku, która pozwala na skrócenie wybranych fragmentów ścieżki sygnałowej, oraz miniaturyzację mniej istotnych elementów, tak aby możliwe było zainstalowanie jak największych kondensatorów oraz oddzielnie prowadzonych ścieżek zasilania dla każdego kanału, co jest absolutną nowością w stosunku do poprzednika.
Podobnie jak bardzo dobry wbudowany przedwzmacniacz gramofonowy oraz wejście USB 24/96 dla PC-Audio. Dotychczas, tego typu rozwiązanie było dostępne wyłącznie w topowych modelach Musical Fidelity. Dlatego nowy M3si już w swojej specyfikacji budzi bardzo duży respekt - podniesiona o 11 % moc, dwukrotnie lepszy stosunek sygnału do szumu, lepsza dynamika i zdolność do kontrolowania przetworników w kolumnach.

Przedwzmacniacz w M3si posiada oddzielną sekcję zasilania i pracuje w klasie AB, za regulację głośności odpowiada scalona drabinka rezystorowa Burr-Brown. Producent przyłożył zdecydowanie większą wagę do zaizolowania każdego obwodu, aby uniemożliwić jakiekolwiek interakcje między poszczególnymi sekcjami wzmacniacza, tak aby słowo zintegrowany odnosiło się wyłącznie do kompaktowej konstrukcji wzmacniacza".

Dane techniczne
Moc ciągła (RMS): 85 W
Typ: Tranzystorowy
Klasa wzmacniacza: AB
Kontrola tonów: NIE
Wbudowany DAC: TAK
Przedwzmacniacz gramofonowy: TAK MM
Stosunek sygnał/szum: 98 dB
Zniekształcenia THD: 0,014 %
Pasmo przenoszenia: 10 – 20 000 Hz
Napięcie wejściowe MM: 3 mV
Stosunek sygnał/szum MM: 70 dB
Impedancja wejściowa: 40 000 Ohm
Zasilacz: 115/230 VAC 50/60 Hz
Zużycie prądu maks: 320 W
Wysokość: 10 cm
Szerokość: 44 cm
Głębokość: 40 cm
Masa: 9,2 kg
*  *  *

Do wzmacniacza Musical Fidelity M3si podłączyłem już kolumny Living Voice Auditorium R3. Do połączeń użyłem serii przewodów Audiomica Laboratory Excellence w modyfikacji Amber (zobacz TUTAJ), czyli przewody głośnikowe, łączówki oraz kable sieciowe. Jako źródło na razie używam odtwarzacz sieciowy Onkyo NS-6170 (zobacz TUTAJ). Potem podłączę gramofon Nottingham Analogue Horizon z wkładką typu MM Ortofon 2M Black wraz z pre Musical Fidelity MX-VYNL, ale sprawdzę też wewnętrzny przedwzmacniacz gramofonowy w M3si (z których to nota bene Musical Fidelity od dawna słynie). Oczywiście, to wszystko wpięte do kondycjonera sieciowego Xindak PC-200V (zobacz TUTAJ). Zapraszam do lektury recenzji za kilkanaście dni.











Słuchawki Fostex TH-610 w stałym wyposażeniu Stereo i Kolorowo

$
0
0

Tak to musiało się skończyć. W styczniu br. roku opublikowałem test słuchawek Fostex TH-610 oraz wzmacniacza słuchawkowego Fostex HP-4AB (czytaj test TUTAJ). Zestaw ten okazał się być rewelacyjny - w skali audiofilskiej śmiało można go postawić na półce słuchawkowego high-endu. I to pomimo faktu, że cenowo przynależy do klasy zacznie niższej. Pisząc wprost - TH-610 to fantastyczne słuchawki w przystępnej cenie (2 500 PLN)! Po napisaniu testu postanowiłem zamówić u dystrybutora MIP (zobacz TUTAJ) parę słuchawek Fostex - uzależnienie od ich hipnotycznego dźwięku okazało się być zbyt silne. Zresztą posłużę się tu autocytatem:

"Fostex TH-610 oferują dźwięk, który można określić jako dosadny i mocny, a równolegle gładki i fizjologiczny. Bezpośredni, lecz zrównoważony. Co istotne, niskie tony schodzą bardzo nisko, ale ani na chwilę nie tracą kontroli. Są pięknie okrągłe, dobitne i żywe. Mają posmak organiczny – lekko słodkawy, trochę ogrzany, pokolorowany ciepłymi barwami. Basy »mlaskają« niczym dobra lampa elektronowa EL34, wydają taki sam pukający i żwawy rytm. (Nie wiem jak to zjawisko lepiej opisać). W rezultacie brzmienie Fostexów zdaje się być nie tylko równe i harmonijne, ale także bardzo przyjemne, niemęczące, wręcz relaksacyjne. W pełni fizjologiczne, ale nie odchudzone, czy »misiowate«".

Fostex TH-610 poszerzają moją kolekcję słuchawek, ale będą w niej niewątpliwym klejnotem. Przypomnę jedynie, że słuchawki te pomimo dość niskiej impedancji 25 Ohm, znacznie lepiej grają podpięte do pełnoprawnego słuchawkowego wzmacniacza stacjonarnego niż do smartfonu. W moim przypadku funkcję wzmacniacza słuchawkowego będzie pełnić wzmacniacz zintegrowany Hegel H160, który może poszczycić się wyjątkowo rzetelnym wyjściem słuchawkowym.









Kolumny naścienne Taga Harmony Azure OW-80 LCRS i subwoofer Platinium SW-10 v.2

$
0
0

Kolumna naścienna Taga Harmony Azure OW-80 LCRS i subwoofer Platinium SW-10 v.2 (zdjęcia ze strony Taga Harmony) 

Prolog
Wielu posiadaczy nowoczesnych telewizorów (najczęściej tych z zakrzywionym/wklęsłym ekranem) stoi przed wyzwaniem zakupu/dobrania doń komplementarnych głośników, które nie tylko by rozmiarami pasowały do ekranu, ale także aby można je dyskretnie zawiesić na ścianie (po obu stronach telewizora). A do tego oczywistym oczekiwaniem jest, żeby takie głośniki zapewniały co najmniej dobry dźwięk. Warszawski Polpak postanowił wyjść naprzeciwko tym rozterkom i zaproponował płaskie, naścienne kolumny Taga Harmony Azure OW-80 LCRS, których dodatkiem może być subwoofer Platinium SW-10 v.2.

Wstęp
Pod koniec lutego warszawski dystrybutor i producent Polpak przysłał mi całą paletę swoich kolumn Taga Harmony (zobacz TUTAJ). Wszystkie są nowymi konstrukcjami. Wśród nich znalazły się:

1) kolumny podstawkowe Taga Harmony Azure S-40 v.2 (zobacz TUTAJ),
2) subwoofer aktywny Taga Harmony Platinium SW-10 v.2 (zobacz TUTAJ) oraz
3) kolumny naścienne Taga Harmony Azure OW-80 LCRS (zobacz TUTAJ), które mogą pełnić funkcję kolumn głównych lub głośnika centralnego (a nawet surround).

Na razie zabieram się za Taga Harmony Azure OW-80 LCRS i subwoofer Platinium SW-10 v.2, podstawkowe Taga Harmony Azure S-40 v.2 opiszę innym razem. Nie dysponuję tzw. kinem domowym, więc nie mogę ich użyć jako tylnych satelitów. Będę je testować jako monitory bliskiego pola.

Taga Harmony
Taga Harmony to obecnie polska marka, choć z pozakręcaną historią. Pierwsze pisane wzmianki informują o tym, że we wczesnych latach 90-tych XX wieku dwóch partnerów – pan Przemysław Kokociński z Polski oraz pan Richard z Niemiec założyli wspólne przedsiębiorstwo celem produkowania wysokich jakościowo urządzeń audio hi-fi. W tym celu powołano spółkę, która początkowo głównie operowała w Chinach. Z czasem, struktura własności oraz punkt ciężkości z większościowo chińskiej, potem chińsko-niemiecko-polskiej, wyewoluowały w stricte polskie. Dziś Taga Harmony to polskie, rodzinne przedsiębiorstwo; swoje projekty opracowuje i testuje w centrach R&D zlokalizowanych w Polsce lub Niemczech, a produkuje w swojej dużej chińskiej fabryce. Nic w tym nietypowego, ani zaskakującego – podobnie czyni wielu światowych tuzów, by wymienić tylko kilku z brzegu: Cambridge Audio, Music Hall, czy Rotel. Warto też wspomnieć, że współczesne Taga Harmony to światowy poziom wzornictwa oraz wykonawstwa. Nie dziwota więc, że urządzenia Taga Harmony co roku zbierają seryjne nagrody na targach audo hi-fi i uznanie periodyków prasy audiofilskiej. Warto wiedzieć, że TAGA to skrót od angielskich słów: „To Achieve Glorious Acoustics”  (pol. Aby osiągnąć doskonałą akustykę), będących motto firmy. Produkty Taga Harmony są dostępne w praktycznie całej Europie, ale także w Azji, w Ameryce Południowej i jeszcze kilku dalekich zakątkach świata.

Nie podejmę się nawet częściowego opisu aktualnego portfolio Taga Harmony, bo jest ono bardzo rozbudowane. Katalog liczy około 100 pozycji i wciąż się powiększa. Można tu znaleźć wzmacniacze zintegrowane, słuchawkowe, mini-systemy, systemy bezprzewodowe, przetworniki cyfrowo-analogowe, różne przewody, etc. Ale podstawą działalności Taga Harmny to rozmaite kolumny głośnikowe oraz głośniki (montażowe, zewnętrzne, itd.). Kolumny dzielą się na kilka serii – od referencyjnej Diamond, poprzez wysoką Platinum, do średnich i budżetowych Coral, Azure i Audio-Video. A to wszystko w wielu wersjach i odmianach kolorystycznych. Cały katalog dostępny jest TUTAJ.

Wrażenia ogólne i budowa - Taga Harmony Azure OW-80 LCRS
Azure OW-80 LCRS dostarczane są w sporych, płaskich kartonach. Wewnątrz, w pośród styropianowych wytłoczyn, stabilnie i bezpiecznie spoczywają kolumny dodatkowo owinięte delikatną piankową tkaniną.

Do mnie dojechała para białych kolumn. Oczywiście, to nabywca decyduje ile głośników jest mu potrzebnych do optymalnych odsłuchów. Azure OW-80 LCRS można wykorzystać jako dwa głośniki główne np. zawieszone po obu stronach ekranu telewizora, ale równie dobrze można dobrać do nich trzeci (zawieszony poniżej ekranu) jako głośnik centralny. Można pójść jeszcze dalej i wykorzystać kolejne dwa Azure OW-80 LCRS jako głośniki tylne (lewy i prawy). Ale można pójść i na całość, czyli dobrać dwa następne jako głośniki boczne (surround). Tu nie ma żadnych ograniczeń technologicznych. OW-80 LCRS zostały tak skonstruowane, że ich zastosowanie jest bardzo uniwersalne. Decyduje jedynie potrzeba i wyobraźnia użytkownika. Oraz jego portfel. Jeżeli ktoś decyduje się na parę Azure OW-80 LCRS – to OK. Ale kiedy na siedem sztuk – nie ma ku temu żadnych przeszkód! Każda kolumna może być zawieszana zarówno w orientacji pionowej, jak i pionowej.

Telewizor z wklęsłym ekranem plus trzy głośniki OW-80 LCRS (rycina ze strony Taga Harmony)

Kolumny reprezentują bardzo wyskoki poziom wykonawczo-montażowy. Wykończone są idealnie i mają ciekawy design, a wycenione są przecież więcej niż umiarkowanie (< 1 600 PLN sztuka). Na pewno więc całościowo zasługują na duże uznanie i pochwałę. Biały lakier jest położony idealnie, dużo urody dodają aluminiowe (wypolerowane!) obręcze głośników. Skrzynki są wysokie na 70 cm, szerokie na 30,5 cm i głębokie tylko na 15 cm. Czyli mają stosunkowe duże wymiary, ale są płaskie.

Na froncie zamontowano aż po cztery głośniki. Jeden 25 mm wysokotonowy z tytanu, jeden 13,3 cm średniotonowy z polipropylenu oraz dwa 16,5 cm niskotonowe także z polipropylenu. Wysokotonowy to drugiej generacji głośnik wykonany w firmowej technologii TPTTD-I (Taga Pure Titanium Tweeter Dome). Charakteryzuje go ultra lekka i sztywna kopułka wykonana z czystego tytanu, co ma gwarantować detaliczną, neutralną i szczegółową prezentację wysokich częstotliwości. Druga generacja posiada magnes neodymowy, co podwyższa efektywność i gwarantuje bardziej precyzyjne i rozszerzone pasmo wysokich częstotliwości. Z kolei chłodzenie ferrofluidem i wytrzymałe cewki zapewniają odporność na duże natężenia dźwięku, wciąż zachowując wydajność, dokładność i brzmiąc czysto, gładko oraz detalicznie nawet przy najwyższych poziomach głośności (jak podaje producent). Natomiast wysokowydajne przetworniki średnio- i niskotonowe z polipropylenowymi membranami wyposażone są w układ TDSC (Taga Dynamic Surround Control) zapewniający stabilny ruch stożka, dynamikę oraz precyzję i zwiększoną czułość przetwornika. Wszystkie głośniki otoczone są dekoracyjnymi pierścieniami z czystego aluminium, dzięki czemu poprawia się dyspersja dźwięku. Zabieg taki także znacząco polepsza estetykę kolumn. Prezentują się niczym wymuskane konstrukcje Monitor Audio lub B&W. Brawo!

Wartym podkreślenia jest fakt, iż obudowy TLIE (Taga Low Interference Enclosure) zostały ręcznie wykonane z płyt MDF: ścianki mają przekrój 15 mm, a przedni panel aż 18 mm. Zwiększona sztywność ścianek w znaczącym stopniu ogranicza niechciane rezonanse, obniża niepożądane wibracje, rozproszenia lub turbulencje, które mogłyby mieć negatywny wpływ na jakość dźwięku. Dodatkowo skrzynki wyposażono w dwa porty basu. Wykorzystują one specjalne dyfuzory zwiększające dyspersję niskich częstotliwości. Porty zostały powleczone delikatną w dotyku powłoką gumową, co nadaje nie tylko elegancji, ale również zapewnia dodatkowe wsparcie dla ostatecznego brzmienia. Producent podaje, że wewnętrzne okablowanie połączeniowe pomiędzy zwrotnicami a przetwornikami wykonano z czystej miedź OFC pokrywanej srebrem. Z tyłu skrzynek oprócz terminali głośnikowych zamontowano także po cztery uchwyty montażowe umożliwiające powieszenie kolumn w pozycji horyzontalnej bądź wertykalnej.

Dane techniczne
Typ / Konstrukcja: 3-drożna, 4 przetworniki
Głośniki: lewy/centralny/tylny/surround
Moc: 20 – 200 W (zalecana moc wzmacniacza)
Punkty odcięcia zwrotnicy: 500 Hz, 2,4 kHz
Pasmo przenoszenia: 38 Hz – 40 kHz
Bassreflex: Przedni, podwójny
Impedancja: 6 Ohm
Efektywność: 89 dB
Przetwornik wysokotonowy: 25 mm (1”) 
Przetwornik średniotonowy: 133 mm (5,25”) polypropylen,
Przetwornik niskotonowy: 2 x 165 mm (6,5”) polypropylen,
Funkcje / wyposażenie: Cztery ścienne uchwyty montażowe
Obudowa z technologią TILE
Wymiary (W x S x G): 70 x 30,5 x 15 cm (wertykalnie)
Masa: 13,5 kg / sztuka

Wrażenia ogólne i budowa - subwoofer Taga Harmony Platinium SW-10 v.2
Pierwsze wrażenie jest takie, że subwoofer jest piekielnie ciężki – jego masa netto to ponad 26 kg! Dostarczany jest w dużym kartonie, olbrzymim pudle. Design jest skromny i wyważony, ale estetyczny. Całość skrzynki pokryta jest wybornym czarnym lakierem high-gloss (dostępna jest także wersja biała high-gloss oraz o 300 PLN tańsza - w winylowej, drewnopodobnej okleinie). Subwoofery serii Platinum wykorzystują pojedynczy przetwornik, konstrukcję bassreflex z wbudowanymi wzmacniaczami o wysokiej mocy. Jak podaje producent, „subwoofery Platinum dostarczają potężny, głęboki bas o oszałamiającej definicji, lokalizacji i dynamice. High-endowe wzmacniacze zapewniają zadziwiająco niski, rozszerzony, silny bas, cechujący się niską dyspersją i perfekcyjną definicją. Zaawansowana konstrukcja przetworników umożliwia płaską charakterystykę sygnału, oraz ultra-niską dyspersję na każdym poziomie głośności”.

Obudowy zostały wykonane z wysokiej jakości 25 mm płyt MDF, zaś panel przedni z 30 mm. Obudowy zostały usztywnione, aby zniwelować niepożądane rezonanse. Wewnętrzna konfiguracja obudowy  zawiera labirynt akustyczny, co wspomaga wydajność i szybkość pracy wylotu portu bassreflexu. Zaokrąglone krawędzie odpowiedzialne są za zmniejszenie niechcianych wibracji, dyfrakcji lub zniekształceń, które mogłyby mieć negatywny wpływ na jakość dźwięku. Z kolei akustyczny materiał wygłuszający użyty wewnątrz obudowy eliminuje problem wewnętrznych fal stojących.

Przekrój poprzeczny subwoofera (rycina ze strony Taga Harmony)

Zastosowany przetwornik basowy ma średnicę 255 mm (10”), 2 x Φ156 magnes, a membrana wykonana jest polipropylenu. Membrana ma zaaplikowaną technologię THAW (Taga High Amplitude Woofer), umożliwiającą zwiększenie wychylenia membrany, czego rezultatem jest zwiększona szybkość oraz zasięg membrany. Dzięki temu bas charakteryzuje się szybkością, mocą i dynamiką. Kolejne firmowe ulepszenia to: TSAC – Taga Super Air Cooling (system chłodzenia powietrzem) użyty w głośniku basowym pozwala na szybsze i bardziej efektywne odprowadzenie ciepła pozwalając osiągać większe poziomy mocy i głośności. THCA - Taga High Current Amplifier (wysokoprądowy wzmacniacz) zapewnia potężną czystą moc. Powiększony, wysokiej wydajności radiator zapewnia szybsze odprowadzanie ciepła, zwiększając efektywność i zasięg wzmacniacza.

Dostępne regulacje w subwooferze obejmują: 1) automatyczne włączenie i przejście w tryb czuwania (Auto-on/Standby), 2) poziom głośności, 3) częstotliwość odcięcia (regulowana) oraz 4) faza (regulowana od 0° do 180°). Zamontowane wejście to wejście liniowe Line-level i wejście głośnikowe High-level.

Dane techniczne
Konstrukcja: bassreflex, auto-on/standby, 25 mm obudowa MDF
Przetwornik basowy: 255 mm (10”) 2 x Φ 156 magnes, polipropylenowa membrana
Pasmo przenoszenia: 20 Hz -200 Hz
Moc wzmacniacza: 175 W RMS / 550 W szczytowa moc dynamiczna
Wymiary (W x S x G): 43 x 35 x 41 cm (z nóżkami)
Masa (netto): 26,5 kg

Dostawa kolumn Taga Harmony


Bezpieczny sposób pakowania Azure OW-80 LCRS

Azure OW-80 LCRS ze zdjętą maskownicą

Płaska kolumna Azure OW-80 LCRS i monitor Taga Harmony Azure S-40 v.2


Aluminiowe pierścienie głośników - coś niesamowitego w pułapie cenowym Taga Harmony


Białe wykończenie lakieru high-gloss 

Z tyłu Azure OW-80 LCRS zamontowano uchwyty ścienne


Więcej niż solidne pakownie subwoofera Platinium SW-10 v.2

W komplecie znajdują się kabel sieciowy i subwooferowy "Y"

Stalowe kolce subwoofera Platinium SW-10 v.2; wykończenie skrzynek i detali stoi na znakomitym poziomie 

Subwoofer Platinium SW-10 v.2 charakteryzuje się pierwszorzędnym designem i galanteryjnym wykonaniem

Subwoofer Platinium SW-10 v.2 w zacnym towarzystwie

Po lewej, w głębi - subwoofer Platinium SW-10 v.2


Taga Harmony Azure OW-80 LCRS postawione po obu stronach TV; z oczywistych względów nie mogłem ich powiesić na ścianie



Rzut ogólny na system odsłuchowy wraz z odbiornikiem TV


Wrażenia dźwiękowe
Kolumny naścienne Taga Harmony Azure OW-80 LCRS testowałem stawiając je pionowo po obu stronach telewizora (ze zrozumiałych względów nie mogłem wieszać ich na ścianie). Odsłuchy przeprowadzałem w towarzystwie subwoofera Taga Harmony Platinium SW-10 v.2 lub bez niego. Pomieszczenie o powierzchni około 30 m2. Jako wzmacniacz zintegrowany używałem Hegel H160 naprzemiennie z Musical Fidelity M2si, które mają wyjścia z przedwzmacniacza RCA dla podłączenia subwoofera (ale nie jest to warunek konieczny dla przyłączenia subwoofera, bo można po prostu wykorzystać gniazda głośnikowe wzmacniacza). Źródło to przede wszystkim odtwarzacz sieciowy Onkyo NS-6170. Dokładna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Na początek opiszę dźwięk samych Azure OW-80 LCRS, bez podłączonego doń subwoofera. Z pozoru wydawać by się mogło, że dwa płaskie kolumny (tylko 15 cm głębokości), pozbawione wsparcia aktywnego głośnika basowego, mogą grać w sposób odczuwalnie niepełny, czy niezbyt energetyczny. Otóż nic z tych rzeczy. Dwa głośniki OW-80 zapewniają dźwięk odpowiednio mocny i żywiołowy, a równolegle zaskakująco harmonijny i wyważony. Owszem, nie ma tu huraganowych podmuchów, ani subsonicznych grzmotów, ale całościowo brzmienie jest silne, bezpośrednie i naturalne. To przekaz plastyczny, obrazowy i nasycony, lecz jednocześnie optymalnie rozdzielczy (jak na tę klasę głośników), jak i wyraźny i barwny. To oczywiste, iż kolumny oferują pewnego rodzaju uproszenie, czy przybliżenie dźwiękowe i specyficzną rozbudowaną efektowność (w audiofilskim rozumieniu i pojęciu), ale nie można im odmówić zaawansowanego zrównoważenia i spójności, które przynoszą świetną dokładność i łagodną organiczność. Odsłuchy dzięki temu są nie tylko wysycone tonalnie, ale również po prostu przyjemne i atrakcyjne. Nie męczące uszu. Nie wchodzą na żadne ekstremum - są wyważone, czyste i punktualne. Dodatkowym wartym podkreślenia faktem jest to, że głośniki bezproblemowo napełniają soczystym i wyraźnym dźwiękiem pomieszczenie o powierzchni 30 m2 (salon). Brzmienie zawsze jest precyzyjne, wyraźnie i eufoniczne.

Dodatek subwoofera przyniósł duże zmiany, ale nie aż tak ogromne jakich by można oczekiwać. Zaraz rozwinę tę myśl. Włączony Taga Harmony Platinium SW-10 v.2 zapewnia przede wszystkim spektakularne poszerzenie basu, dopompowanie go - podrasowanie, optymalizację i uefektywnienie. Na pozostałe zakresy niż bas subwoofer nie ma wpływu, co jest oczywistością. Jednakże zszycie basowego dźwięku Platinium SW-10 v.2 z kolumnami Azure OW-80 LCRS jest tak naturalne, pełne i bezkonfliktowe, że trudno nie nazwać go pierwszorzędnym lub fantastycznym. To nijako synergiczny dialog i zgodne porozumienie dwóch światów brzmieniowych - jędrnej i głębokiej średnicy podpartej świetlistymi sopranami z mocarnym, długim i obszernym basem. Przy czym należy zauważyć, że niskie tony generowane przez SW-10 v.2 są nie tylko bardzo rozbudowane oraz napęczniałe, ale także strukturalne i żywe. Są grzmiące, a równolegle charakteryzują się dobrą rozdzielczością oraz wyjątkowo niskimi zniekształceniami (!). Nie są odbierane jako przesadzone, czy sztuczne, a właśnie jako naturalne i fizjologiczne. Są uzupełnieniem i dopełnieniem dźwięku, lecz nie stanowią agresywnej dominanty, czy niechcianej "puchowej kołdry", która przykrywa i tłumi pozostałe podzakresy. Nawet głośne basowe wystrzały nie powodują jakichś turbulencji w dźwięku - owszem, jest silne uderzenie, ale jest ono odpowiednio strukturalnie kanalizowane i rozkładane w przestrzeni. Nie ma żadnej twardej "buły", czy ciągania się niskich tonów po zakrętach pomieszczenia odsłuchowego.

Ważną cechą subwoofera Taga Harmony jest możliwość jego wielostopniowej regulacji. Obejmuje ona automatyczne włączenie i przejście w tryb czuwania (Auto-on/Stand-by), 2) poziom głośności i 3) częstotliwość odcięcia (regulowana) oraz 4) faza (regulowana od 0° do 180°). Takie ustawienia umożliwiają praktycznie każde dostrojenie SW-10 v.2 do wszelkich kolumn i wzmacniaczy. W cenie < 2 000 PLN Taga Harmony proponuje bardzo dużo. Nie tylko doskonale dźwięczny i wielopoziomowy bas, ale także zaawansowany technicznie subwoofer z dużą ilością nastawów i przyłączy.

Konkluzja
Kolumny naścienne Taga Harmony Azure OW-80 LCRS i subwoofer Taga Harmony Platinium SW-10 v.2 to doskonały zestaw dla osób poszukujących rzetelnego dźwięku z systemu dwukanałowego ewentualnie wspartego subwooferem aktywnym. Zestaw ten nie jest przeznaczony dla zmanierowanych i wyrafinowanych audiofilów, a dla wymagających muzykofilów i kinomaniaków, którzy chcą usłyszeć pełny, obszerny, plastyczny i żywy dźwięk z telewizora podpiętego do zewnętrznego wzmacniacza. Wartością dodatkową kompletu Taga Harmony jest jego uniwersalność (możliwość dowolnego doboru Azure OW-80 LCRS i ich położenia pionowego lub poziomego), a także wysoka estetyka wykonania i nowoczesny "niewidoczny" design. Rekomendacja!

Kolumny naścienne Taga Harmony Azure OW-80 LCRS - cena w Polsce 1 599 PLN (jedna sztuka).
Subwoofer aktywny Taga Harmony Platinium SW-10 v.2 (wersja w wykończeniu high-gloss) - cena w Polsce 1 999 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Musical Fidelity M3si, Pathos Classic One MKIII (test TU), Cayin A-55 TP (test TU) oraz Dayens Ecstasy III (test TU).
Kolumny: Triangle Esprit Antal EZ (test TU), Pylon Diamond 28 (test TU), Living Voice Auditorium R3 (test TU), Studio 16 Hertz Canto Grand  (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.

Odtwarzacz sieciowy Onkyo NS-6170 z Tidal HiFi.
Komputery: MacBook Apple Pro, Acer Aspire ES13 i Dell Latitude E6440.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon (test 
TU) i Pioneer PLX-1000 (test TU). 
Wkładki gramofonowe: Goldring 1042 (test TU) i Ortofon 2M Black (test TU)
Przedwzmacniacze gramofonowe: Primare R32 (test TU), Pathos In The Groove (test TU) i Musical Fidelity MX-VYNL (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-999 i Sansui TU-5900.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Final Audio Design Adagio V (test TU), Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU) i AKG K545 (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Cayin C5 DAC (test TU), RHA DACAMP L1 (test TU) i Fostex HP-A4BL (test TU).

Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.


Cayin iDAC-6 oraz Cayin iHA-6, DAC oraz wzmacniacz słuchawkowy - zapowiedź testu

$
0
0


Warszawski Audiomagic właśnie przesłał mi ciekawy komplet. To zbalansowany wzmacniacz słuchawkowy Cayin iHA-6 (zobacz TUTAJ) oraz przetwornik cyfrowo-analogowy (tranzystorowo-lampowy) Cayin iDAC- 6 (zobacz TUTAJ). Pięknie wykonane urządzenia - precyzyjnie i starannie. Obudowy, przyciski i pokrętła to wysokogatunkowe aluminium. Aż przyjemnie patrzeć.

Tak pisze dystrybutor o Cayin iHA-6: "Potężny, siedmiowatowy wzmacniacz w trybie zbalansowanym pozwoli napędzić każde słuchawki z dużym zapasem mocy, a także może pracować w trybie zarówno napięciowym jak i prądowym. iHA-6 to wzmacniacz stworzony pod każde słuchawki, zarówno planarne jak i dynamiczne. Dwa wyjścia symetryczne, z tym jedno cztero PIN-owe, drugie to kombo, połączenie zbalansowanego, oddzielnego na oba kanały oraz dwa niezbalansowane 6,3 mm z rozróżnieniem na nisko i wysoko gainowe".

Z kolei o Cayin iDAC-6 tak można przeczytać: "Cayin iDAC-6 posiada dwa niezależne tryby pracy, pierwszy tranzystorowy oparty na kościach OPA604, a drugi to lampowy, używający czterech lamp 6N16B. Czyli daje nam wolny wybór na wyjściu zbalansowanym czy chcemy posłuchać nasycenia, barwy lamp czy może szybkość tranzystora. Na wyjściu niezbalansowanym działa tylko wyłączenie w trybie tranzystorowym. W iDAC-6 jako odbiornik USB jest XMOS, a jako przetwornik cyfrowo-analogowy jest najnowszy chipset Asahi Kasei AK4490 zamontowany po jednym na kanał, do tego dodali precyzyjne zegary, po to aby tylko zniekształcenia były jak najmniejsze i żeby cieszyć się muzyką, bez szukania kompromisów".

Jako źródło używam odtwarzacz sieciowy Onkyo NS-6170 (z Tidal HiFi - FLAC 16 bit/44,1 kHz), słuchawki to Fostex TH-610, przewody sieciowe to Audomica Laboratory serii Excellence w modyfikacji Amber, zaś przewody połączeniowe to Melodika XLR. Ale to wyśmienicie gra! Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.










[Audio vintage]: radioodbiornik Pioneer TX-7100

$
0
0


Wielokrotnie pisałem na Stereo i Kolorowo o japońskiej firmie Pioneer (czytaj TUTAJ). Jednakże zawsze opisywałem jej współczesne sprzęty audio hi-fi. Nigdy nie sięgałem po jej sprzęty vintage. Czas to zmienić, stąd dziś przedstawiam radioodbiornik Pioneer TX-7100 pochodzący z 1974 roku.

Dla porządku, kilka słów przypomnienia o firmie Pioneer. Jej historia sięga roku 1938 kiedy to została założona jej protoplastka o nazwie Fukuin Shokai Denki Seisakusho. Powstała w Tokio, została stworzona przez pana Nozomu Matsumoto. W 1947 roku skrócono nazwę do Fukuin Denki. W 1953 roku światło ujrzały pierwsze produkty audio – kolumny klasy hi-fi PE-8. W 1961 roku przedsiębiorstwo zmieniło nazwę na międzynarodową Pioneer Electronic Company, a rok później zadebiutowało na tokijskiej giełdzie. Od tego czasu zaczął się bardzo gwałtowny i ekspansywny rozwój. W 1962 roku wprowadzono serię pojedynczych komponentów stereo, zaś w 1966 roku otwarto przedstawicielstwa w USA i w Europie. W 1975 roku otwarto dział produkujący elektronikę audio dla samochodów, a w 1976 roku wprowadzono akcje na nowojorską giełdę. Wkrótce zaczęto produkować także telewizory i magnetowidy, a w już w 1982 roku skonstruowano pierwszy odtwarzacz płyt kompaktowych. Potem zaczęto inwestować w różne inne działy niżli jedynie audio-video, bo w systemy telewizji kablowej, automatyczne nawigacje samochodowe oparte na GPS, DVD, telewizory plazmowe i wiele innych. W 2015 roku Pioneer połączył się z firmą Onkyo (choć w różnych krajach na innych zasadach). Pioneer w przeciwieństwie do innych japońskich marek jak Sansui, AKAI, czy Nakamichi wciąż ma się dobrze i wytwarza rozmaite sprzęty audio hi-fi wielu przeznaczeń i funkcji.

Pioneer w swojej długiej historii wyprodukował całą masę rozmaitych tunerów radiowych. W internetowych katalogach można znaleźć około 30 różnych modeli (zobacz TUTAJ). Większość z nich to zaawansowane konstrukcje, Pioneer rzadko wytwarzał stricte budżetowe radioodbiorniki. Są tu tak wyrafinowane tunery jak F-26, F-28 i F-93 sięgające cen 1 000 USD, modele średnie takie jak F-91, F-5 i TX-6500 i niższe TX-5500 lub TX-6200.

Tytułowy Pioneer TX-7100 to najniższy przedstawiciel serii TX-7100/8100/9100. Był produkowany w latach 1973 – 1975. Reprezentuje design typowy dla japońskiego stylu lat siedemdziesiątych XX wieku. Podłużna skala częstotliwości (szeroka na cały front) umieszczona pod szybką i zintegrowane zeń dwa wskaźniki wychyłowe (wskaźnik dostrojenia i siły sygnału podświetlane na niebiesko) oraz lampki stereo i częstotliwości fal (AM i FM). Front to gruba aluminiowa płyta pięknie szczotkowana i polerowana. Na froncie, pod skalą częstotliwości fal, zamontowano dużą gałkę strojenia, mniejszą gałkę wyboru fal UKF i AM, dwa przełączniki hebelkowe (wyciszenie i filtr MPX), dwie gałki regulacji wzmocnienia sygnału AM i FM oraz hebelkowy włącznik sieciowy. Z tylu umieszczono kilka różnych odczepów antenowych, dwie pary wyjść analogowych (Variable i Mixed), parę wyjść RCA „FM Multipath”, gniazdo bezpiecznika, wyjście sieciowe (dla podłączenia kolejnego urządzenia) i kabel sieciowy. Całość tunera zamknięta jest w drewnianej obudowie nadającej piękny szyk, styl i wygląd.

TX-7100 został wyposażony w cztero-gangową głowicę, dwa filtry ceramiczne, wzmocnienie sygnału FM i AM, podwójne układy MOS FET i jeszcze kilka udogodnień. Tuner posiada zaawansowaną modulację sygnału FM. Nie jest najwyższym szczytem osiągnięć techniki radiowej, ale wyposażony jest co najmniej dobrze, i to w solidne komponenty.

Radioodbiornik gra dynamicznym, jasnym i klarownym sygnałem, z szerokim i precyzyjnym stereo oraz z bardzo obszerną przestrzenią. Może nie jest to sygnał tak wyszukany i wysublimowany jak w opisywanym niedawno przeze mnie Sansui TU-999 (czytaj TUTAJ), ale jest na pewno barwny, plastyczny i żywy. Ma mniej organicznego ciepła, analogowego posmaku niż Sansui TU-999, ale stroi bardzo dobrze. Dźwięk jest transparentny i bliski. Typowo po japońsku harmonijny i potoczysty. Bardzo przyjemny w odbiorze.

Dane techniczne dostępne na stronie HiFi Engine TUTAJ.

Tytułowy radioodbiornik został wypożyczony z warszawskiego salonu/serwisu Nomos Audio Vintage.





Wysmakowany design

Po środku dwa przełączniki hebelkowe

Duża aluminiowa gałka strojenia częstotliwości

Zielona lampka "FM" i czerwona "Stereo"

Wskaźniki wychyłowe podświetlane niebieskim światłem





Finezyjna drewniana obudowa


Duże okno skali częstotliwości

Wygrawerowana nazwa rodzajowa


Dużo wyjść, w tym aż trzy pary RCA

Tuner stoi w szafce audio

Spojrzenie na cały system odsłuchowy

Odtwarzacz sieciowy Onkyo NS-6170

$
0
0

Wstęp
W zeszłym roku opisywałem japoński „kombajn” hi-fi Onkyo TX-8150 (czytaj test TUTAJ), który łączy w sobie wzmacniacz zintegrowany, DAC, odtwarzacz sieciowy, radio analogowe, cyfrowe oraz internetowe i co tam jeszcze. Sprzęt ten jest wspaniale wszechstronny, niedrogi, a do tego dobrze wyglądający i tak samo grający. Wkrótce po teście TX-8150 postanowiłem więc zapoznać się już z typowym odtwarzaczem sieciowym marki Onkyo. Oczywiście, wciąż brakowało mi na to czasu. Dopiero teraz, po dobrych kilku miesiącach, zabrałem się za odsłuchy stosunkowo nowego zaawansowanego „sieciowca” Onkyo NS-6170 (zobacz TUTAJ), który przyjechał do mnie prosto od polskiego dystrybutora Onkyo – firmy EIC Sp. z o.o. z Warszawy.

Uprzedzając fakty. NS-6170 całkowicie rozłożył mnie na łopatki. Niewygórowany cenowo, a gra jak prawdziwe złoto. Czysty analogowy dźwięk pełen plastyczności - żywy i bogaty. Takie „coś” w brzmieniu znałem do tej pory jedynie w droższych konstrukcjach odtwarzaczy sieciowych typu Linn, czy Lumin. A tu, japoński „klocek” za niewygórowane 3 200 PLN proponuje fascynujące granie w stylu realnego high-endu. Ale wypada zacząć od samego początku, czyli od budowy.

Wrażenia ogólne i budowa
Może na początek napiszę czym jest NS-6170. Jego angielska nazwa „Network Audio Player” (Internetowy odtwarzacz audio) jest dość nieprecyzyjna.  Owszem streamowanie, to jego główna funkcja - z Internetu zagra prawie wszystko, ale ów sprzęt odtworzy także zewnętrznie magazynowane pliki cyfrowe (łącznie z DSD), a przede wszystkim skonwertuje je z cyfrowych na analogowe - i to nie byle czym, bo układem DACa składającym się z dwóch dekoderów Asahi Kasei AK4490. Ponadto Onkyo wyposażony jest w cyfrowy tuner DAB+ i do kompletu w tradycyjny analogowy.

Sprzęt zapakowany jest w stosunkowo spory karton. Wewnątrz znajduje się odtwarzacz wciśnięty w styropianowe formy, ale owinięty też w piankową tkaninę. W komplecie otrzymuje się: pilot zdalnego sterowania (estetyczny, obsługujący wszelkie funkcje), przewód antenowy, przewód sieciowy, łączówkę do spięcia systemów Onkyo, rozbudowaną instrukcję obsługi i skróconą oraz gwarancję.

NS-6170 reprezentuje design charakterystyczny dla Onkyo ostatnich dwóch – trzech lat. Gruba aluminiowa płyta czołowa a na niej logicznie porozmieszczane aluminiowe przyciski i regulatory. Panuje ogólna skromność, ale i ergonomia. Całość jest estetyczna, przyjazna wizualna, ale bez żadnych ekstrawagancji.

Centralne miejsce frontu zajmuje monochromatyczny wyświetlacz, który wciąż komunikuje się ze światem. Wyświetla tytuły utworów i wykonawców, częstotliwość próbkowania, aktywny filtr, instruuje podczas programowania, pokazuje sieć Wi-Fi, prowadzi przez zakamarki Tidal oraz ma jeszcze mnóstwo innych funkcji. Jest dobrze rozdzielczy i jasny, ale i tak z kilku metrów jest nieczytelny (zresztą nie to jest jego głównym zadaniem, albowiem wybór utworów i tak dokonuje się z poziomu ekranu smartfonu, o czym później).

Idąc dalej. Po prawej stronie umieszczono średniej wielkości pokrętło/przycisk, które jest głównym regulatorem odpowiedzialnym za wybór większość funkcji i ustawień. A jest ich tyle, że musiałbym opisać je co najmniej dwustoma słowami. (Szkoda czasu, wszystko jest w instrukcji). Przy wyświetlaczu znajdują się dwa przyciski „Play/Pause” i „Stop” – zupełnie jak w odtwarzaczu kompaktowym. Są jeszcze przyciski „Return”, „Display” (regulacja funkcji wyświetlacza) i „Input” – selektor źródeł. Po lewej stronie zamontowano włącznik sieciowy i gniado USB. Brak wyjścia słuchawkowego (co trochę doskwiera).

Z tyłu zamontowano zaskakująco sporo gniazd. Uwagę zwraca para szeroko rozmieszczonych solidnych wyjściowych analogowych gniazd RCA, dzięki temu można do nich przyłączyć nawet najgrubsze wtyki. Nieco dziwi brak równoległych zbalansowanych gniazd XLR, skoro wewnętrzna budowa jest symetryczna. Powyżej wyjść RCA zainstalowano dwa wyjścia cyfrowe (optyczne Toslink i elektryczne koaksjalne), a obok wejście sieciowe Ethernet. W zasadzie zbędne, albowiem Onkyo doskonale komunikuje się z Internetem via dwie anteny Wi-Fi (dual-band 5 GHz/2.4 GHz Wi-Fi®) zamocowane na tylnym panelu. Po prawej stronie znajduje się gniazdo antenowe wspólne dla odbioru analogowego i DAB. Obok umieszczono dwa gniazda trigger dla zespolenia odtwarzacza z innymi urządzeniami Onkyo. Po lewej stronie zainstalowano dwubolcowe gniazdo sieciowe IEC.

Jak można przeczytać na stronie Onkyo Polska: ” Model NS-6170 wyposażony jest w najwyższej klasy blok dekodowania i analogowego audio. Do przetwarzania sygnału zastosowano dwa dekodery Asahi Kasei AK4490 (768 kHz/32-bit) po jednym dla każdego kanału. W ich obwodach zastosowano potężne niezależne dla każdego kanału kondensatory. Z wytwarzanego na zamówienie transformatora sieciowego EI, napięcie trafia do dwóch niezależnych układów zasilających, co zapewnia bardzo wysoką stabilność pracy układu i rozpoczyna uniezależnienie od siebie, obu kanałów audio. Dodatkowo, w zakresie dekodowania najwyższych częstotliwości zastosowano szerokopasmowy filtr DIDRC (Dynamic Intermodulation Distortion Reduction Circuitry) znany z flagowego modelu odtwarzacza CD Onkyo – C7000R. Zapewnia on minimalizację zniekształceń w tym zakresie, co niewątpliwie jest bardzo przydatne do krystalicznie czystego odtworzenia plików oferujących bardzo szerokie pasmo przenoszenia.

NS-6170 wyposażony jest bardzo popularny obecnie tuner cyfrowy DAB+, a także FM/AM z pamięcią 40 stacji, pozłacane wyjścia analogowe i cyfrowe (optyczne i koaksjalne). Urządzenie dysponuje umiejętnością odtwarzania bardzo obszernych plików muzycznych Hi-Res zapisanych formatach: FLAC, WAV, Apple Lossless i AIFF (do 192 kHz/24-bit), a także plików DSD (DSF/DIFF) aż do 11,2 MHz. Posiada po dwa porty USB typu A, które umożliwiają odtwarzanie plików z masowych pamięci HDD z prostym sterowaniem przy pomocy aplikacji Onkyo dla urządzeń przenośnych pracujących na Androidzie lub iOS.

Dla wszystkich miłośników kontaktu bezprzewodowego dostępny jest cały pakiet nowoczesnych technologii z: AirPlay®, Google Cast™, Wi-Fi®, Spotify Connect®. Urządzenia umożliwiają korzystanie z dostępnych w internecie stacji radiowych (TuneIn) i portali: Tidal, Spotify, Deezer".

Kilka słów o obsłudze
Uruchomienie urządzenia jest stosunkowo nieskomplikowane, choć menu nie jest specjalnie przyjazne, zaś pilot zdalnego sterowania nie upraszcza obsługi. Najlepiej od razu pobrać z Internetu aplikację na smartfon lub tablet Onkyo Controller (pobierz TUTAJ). Aplikacja ta znacząco poprawia i ułatwia nawigację oraz obsługę NS-6170. Najżmudniejszą czynnością jest zaprogramowanie hasła do Wi-Fi, haseł do serwisów streamingowych (u mnie to Tidal), albowiem wybieranie poszczególnych liter, cyfr i znaków z ubogiej klawiatury pilota trwa dramatycznie długo. Na szczęście czynność tą wykonać należy tylko raz. Potem jest już znacznie prościej i szybciej.

Po pobraniu Onkyo Controller app na iPhone 6S, smatrfon ten stał się dla mnie jedynym narzędziem do obsługi NS-6170. Obsługa urządzenia stała się bardzo łatwa. Wybór źródeł dostępny na ekranie smartfona (dysk USB, tuner cyfrowy, tuner analogowy, serwis streamingowy). Po wybraniu serwisu Tidal na ekranie wyświetla się klasyczna strona tytułowa Tidal, czyli pogrupowane zakładki: Nowości, Tidal Rising, Tidal Discovery, Playlisty, Gatunki, Moja muzyka, szukanie, etc. Po klepnięciu paska "My music" wybierane są wszystkie własne (dodane wcześniej) albumy, playlisty, artyści, itd. Można wybierać, czego dusza zapragnie. Po naciśnięciu ikonki "Albumy" na ekranie pojawiają się mini-ikonki wraz z tytułami albumów. Nie wyświetlane są mini-okładki albumów, co może przeszkadzać, ale na pewno dzięki temu aplikacja działa szybciej. Po wybraniu danego albumu (można też użyć wyszukiwarki), na ekranie wyświetlana jest okładka albumu wraz z tytułami utworów, czasami, rozdzielczością pliku i klawiszami starowania Tidal. Prościej być już nie może. Funkcje Onkyo Controller app są przyjazne, intuicyjne i estetyczne wizualnie. Zresztą użytkownik może tę apkę indywidualnie ustawiać - np. wybrać dowolne tło, nadawać własne nazwy, etc. Aplikacja ta jest cięgle poprawiana i rozwijana, pewnie niebawem pojawią się kolejne udoskonalenia i rozwiązania, w tym ułatwiające obsługę Tidal.

Wyświetlacz NS-6170 mimo że tylko jednolinijkowy, to dość dobrze spełnia swoje zadanie. Płynnie wyświetla ("scrolluje") aktualnie odtwarzany tytuł utworu i wykonawcę lub, na żądanie, częstotliwość próbkowania, źródło, itd. Owszem, idealnie byłoby mieć w Onkyo tak duży i rozbudowany kolorowy wyświetlacz jaki zainstalowany jest w Pioneer NC-50DAB (czytaj test TUTAJ), ale takie rozwiązanie na pewno podrożyłoby koszt urządzenia, a nawigacja wcale nie była by łatwiejsza. Na pewno zyskała by ogólna estetyka i zadowolenie użytkownika. Ale to już inna sprawa.

Pierwsza zakładka Onkyo Controller

Wybór na stronie źródeł

Strona tytułowa "My Music" Tidal na smartfonie z aplikacją Onkyo Controller

Lista albumów Tidal (zapisanych w "My Music")





Jeden z kilku możliwych podglądów strumieniowania muzyki



Różne albumy strumieniowane z Tidal; można modyfikować tło

NS-6170 właściwości i rozwiązania
• Szerokopasmowy filtr DIDRC (Dynamic Intermodulation Distortion Reduction Circuitry)- eliminuje zniekształcenia przy ultra wysokich częstotliwościach
• Dwa dekodery Asahi Kasei AK4490 (768 kHz/32-bit) po jednym dla każdego kanału.
• Dwa niezależne układy zasilające
• Obwody cyfrowe i analogowe niezależne dla każdego kanału (dual mono)
• Transformator sieciowy EI wytwarzany na zamówienie
• Wyspecjalizowane kondensatory wysokiej klasy w obwodach przetworników C/A
• Pozłacane wyjście analogowe
• Pozłacane wyjścia cyfrowe: optyczne i koaksjalne
• Tuner cyfrowy DAB+
• Tuner analogowy FM/AM z łączną pamięcią 40 stacji
• Odłączany przewód zasilający

NS-6170 i NS-6130 (model niższy) wspólne właściwości i rozwiązania
• Dwa porty USB – możliwość odtwarzania muzyki z HDD dopiętych do USB z łatwym sterowaniem z Onkyo Remote na iOS i Android
• Odtwarzanie plików muzycznych Hi-Res zapisanych formatach: FLAC, WAV, Apple Lossless i AIFF (do 192kHz/24-bit), Odtwarzanie plików muzycznych DSD (DSF/DIFF) aż do 11,2 MHz.
• Google Cast™, Wi-Fi®, AirPlay® i Spotify®
• Serwisy TIDAL, Deezer i radio internetowe TuneIn
• Multiroom bezprzewodowy FireConnect™ do opcjonalnych głośników
• Odtwarzanie plików: MP3, MPEG4, AAC, WMA
• Kontrola pokrętłem Jog/Push/Enter, ON/OFF, Play/Pause i Stop
• Filtr cyfrowy VLSC ™
• Przetwornik cyfrowy/analogowy AK4452 (768 kHz/32-bit) ( NS-9130)
• Wysokiej jakości komponenty do stosowania w urządzeniach audio.
• Aluminiowy front
• Antyrezonansowa solidna budowa
• Stabilne antyrezonansowe stopki
• 2 x port USB
• Wyjście analogowe
• Wyjście cyfrowe koaksjalne
• Wyjście cyfrowe optyczne (NS-6170)
• Port Ethernet
• Gniazda RI (Remote Interactive)
• Wi-Fi – 5/2.4 GHz – stabilne połączenie
• Auto Standby i Wake – przy detekcji sygnału z sieci
• Wyświetlacz FL
• Pilot zdalnego sterowania


Oszczędna stylistyka Onkyo; skromnie, ale estetycznie - logicznie i ergonomicznie



Pilot zdalnego sterowania; w zasadzie zbędny po instalacji aplikacji Onkyo Controller na smatrfonie


Sieć Wi-Fi "Stereo i Kolorowo"

Wyraźny wyświetlacz


Tył; uwagę zwracają szeroko rozstawione gniazda wyjściowe RCA

NS-6170 stoi na wzmacniaczu Musical Fideliy M3si

Po lewej, od góry: wzmacniacz lampowy Cayin A-55 TP i pod nim wzmacniacz tranzystorowy Hegel H160

Słuchawki Fostex TH-610, a pod nimi DAC Cayin iDAC-6


Dwa ogólne spojrzenia na system odsłuchowy


Wrażenia dźwiękowe
Podczas testów używałem głównie dwa wzmacniacze: Hegel H160 oraz Musical Fidelity M3si. Kolumny to Living Voice Auditorium R3 oraz Triangle Esprit Antal EZ. DAC to Cayin iDAC-6. Komplet okablowania to Audiomica Laboratory Exellence w modyfikacji Amber (przewody głośnikowe, sieciowe i łączówki RCA). Kable XLR to Melodika, przewód optyczny to Belkin Pure AV. Dokładna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Onkyo NS-6170 kosztuje w Polsce około 3 200 PLN, a więc w bezwzględnych wartościach audiofilskich nie jest to dużo. Za podobną kwotę można nabyć jakiś budżetowy odtwarzacz płyt kompaktowych, który zagra co najmniej poprawnie, lecz zapewne nie zaskoczy wybujałą jakością dźwięku. Natomiast tytułowy odtwarzacz sieciowy jak najbardziej zaskakuje swym brzmieniem. Kiedy wybrać jako źródło serwis Tidal HiFi (strumieniowanie plików FLAC 16 bit/44,1 kHz), czyli teoretycznie „coś” gorszego niż zwykła płyta CD, dźwięk jest na tyle bujny, soczysty i przestrzenny, że naprawdę można zdziwić się. Do uszu dociera energetyczne, gęste, pełne i kompletne brzmienie, z mocnym i wyrazistym bitem, z kapitalnie dźwięcznymi instrumentami, które dodatkowo są precyzyjnie umocowane w przestrzeni oraz mają duży ciężar własny. Czuć ich obrys, wymiar i potęgę. Żadnego odchudzenia, żadnego wysterylizowania. Podobnie rzecz ma się z wokalami. Odbierane są jako prawdziwe – istniejące autentycznie. Można napisać, że wszelkie tony są bezpośrednie, precyzyjne i żywe. Muzyka jest wręcz dotykalna - empiryczna. Owszem, jest to pewnego optymalizacja i estymacja dźwięku, bo nie ma tu ani ultra-czystości, ani wysublimowanej dokładności brzmienia typowego dla droższych urządzeń, ale ogół brzmienia charakteryzuje się bardzo wysokim stopniem wyrafinowania i muzykalności. Odsłuchy przynoszą pełną satysfakcję i nieskrępowaną przyjemność.

Odtwarzacz łatwo wychwytuje istotę nagrań, przedstawia je jako pełne i atrakcyjne, gęste i nasączone tonalnie. Onkyo nie dokonuje tego poprzez pogłębianie analizy, czy doświetlanie detali, a poprzez niejakie udynamicznienie, pogrubienie i podkreślenie brzmienia pochodzącego z plików. Dźwięk ten jest bardzo harmonijny i spójny, bardzo analogowy, prawie całkowicie odsączony z tzw. nalotu cyfrowego. Góra pomimo, że jasna i rozdzielcza, to równolegle jest gładka i miękka, jakby docieplona. Nie wpływa to na jej prawidłową czytelność, a sprzyja całościowemu pozytywnemu oddaniu wrażeń przestrzennych. I to zarówno wertykalnie, jak i horyzontalnie. Z kolei bas jest sprężysty i nieźle rozciągnięty. Jednocześnie nie snuje się ogonami za pozostałymi pasmami – jest punktualny i masywny. Zdrowy i mocny. Zniuansowany.

Jako że NS-6170 ma dwa wyjścia cyfrowe, więc jak ktoś chce, może doń przyłączyć zewnętrzny DAC. (Zainstalowałem Cayin iDAC-6 via wyjście optyczne Onkyo, a z DACa do wzmacniacza wyprowadziłem sygnał analogowy przewodami XLR). Dodatek zewnętrznego DACa przyniósł dodatkową poprawę brzmienia. Nastąpiło słyszalne uwidocznienie dalszego tła, jego pociemnienie, a przez to lepszą widoczność detali. Ponadto poprawiła się klarowność i czystość nagrań, stąd i zyskała ogólna rozdzielczość i selektywność. Zjawisko to najbardziej było widoczne na gęstych plikach high-res, zaś na „zwykłych” FLAC pochodzących ze strumieni Tidal HiFi 16 bit/44,1 kHz - mniej. Ale także było wyczuwalne i odbieralne, ale już nie tak spektakularne jak w HD.

Konkluzja
Odtwarzacz sieciowy Onkyo NS-6170 to bardzo przyjazne i przyjemne urządzenie. Zapewnia bardzo wysokiej jakości dźwięk pochodzący prosto z Internetu (lub z plików cyfrowych). Można postawić tezę, że strumieniowanie z tzw. serwisów streamingowych (np. Tidal) przynosi wręcz rewolucyjną poprawę versus strumieniowanie via komputer (i to nawet taki zaopatrzony w zewnętrzny asynchroniczny USB DAC). Rozległa skala dźwięku, jego masywny i gęsty wymiar oraz nasączenie tonalne, a także doskonała precyzja zapewniają pełną satysfakcję odsłuchów, choć całościowo jest to brzmienie wyestymowane i zoptymalizowane, a nie ultra-analityczne. 

Generalnie rzecz ujmując, Onkyo NS-6170 oferuje tchnienie high-endu w raczej budżetowej cenie. To pięknie analogowy dźwięk – barwny i organiczny. Fizjologiczny i muzykalny do sześcianu. Moja szczera rekomendacja!   

Cena w Polsce - 3 199 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Musical Fidelity M3si, Pathos Classic One MKIII (test TU), Cayin A-55 TP (test TU) oraz Dayens Ecstasy III (test TU).
Kolumny: Triangle Esprit Antal EZ (test TU), Pylon Diamond 28 (test TU), Living Voice Auditorium R3 (test TU), Studio 16 Hertz Canto Grand  (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.

DAC: Cayin iDAC-6.
Komputery: MacBook Apple Pro, Acer Aspire ES13 i Dell Latitude E6440.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon (test 
TU) i Pioneer PLX-1000 (test TU). 
Wkładki gramofonowe: Goldring 1042 (test TU) i Ortofon 2M Black (test TU)
Przedwzmacniacze gramofonowe: Primare R32 (test TU), Pathos In The Groove (test TU) i Musical Fidelity MX-VYNL (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-999 i Pioneer TX-7100.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Cayin iHA-6, RHA DACAMP L1 (test TU) i Fostex HP-A4BL (test TU).

Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.


Przewody Audiomica Laboratory serii Excellence, modyfikacja Amber

$
0
0
Zdjęcie z Facebooka Audiomica Laboratory

Wstęp
Już raz na Stereo i Kolorowo testowałem polskie przewody Audiomica Laboratory serii Excellence (czytaj test TUTAJ). Jednakże niedawno gorlicki producent przygotował nową edycję serii Excellence, w modyfikacji Amber - specjalnie na ostatnie Audio Video Show 2016 r. w Warszawie, gdzie przewody te były częścią systemów Polskiego Klastra Audio (czytaj TUTAJ). Choć (najprawdopodobniej) konstrukcję wewnętrzną mają identyczną jak wcześniejsze wersje, to mają inne oploty i wtyki, odmienne konstrukcje filtrów, etc. Do wyrobu serii Amber używane są produkty marki Acoustics Points (zobacz TUTAJ), której, nota bene, liderem jest pan Łukasz Mika z firmy Audiomica Laoboratory.

Do testów otrzymałem całą skrzynię przewodów Audiomica Laboratory serii Excellence (zobacz TUTAJ) w modyfikacji Amber. A wśród nich głośnikowe Celes Excellence, sieciowe Ness Excellence, łączówki Quartz Excellence w edycji klasycznych 2 x RCA, ale także w postaci dwóch par interkonektów gramofonowych z uziemieniem. Niestety, tych gramofonowych nie byłem w stanie wykorzystać, bo mój gramofon Nottingham Analogue Horizon ma zamontowane stałe okablowanie (interkonekty wyprowadzone z ramiona, i dalej do przedwzmacniacza). Może uczynię to innym razem.

Wrażenia ogólne i budowa
Przewody Audiomica w modyfikacji Amber prezentują się zupełnie inaczej niż standardowej odmiany Excellence. Można napisać, że tu zaszła bardzo duża zmiana. Dobra zmiana. To są po prostu piękne kable! Jedno zastrzerzenie. Z zewnątrz Amber wyglądają całkowicie odmiennie od zwykłych Excellence, ale co jest w środku – do końca nie wiadomo. Informacji brak. Przyjmuję że anatomia jest identyczna jak w standardowych Excellence.

O serii Excellence producent pisze następująco: „Przewody tej serii są wykonane ze srebra i posrebrzane srebrem jubilerskim o najwyższym współczynniku czystości 925. Przewody z serii Excellence są zbudowane z miedzi OCC 6N. Dielektrykiem jest teflon FEP. Wtyki zostały posrebrzone w dwuetapowym procesie galwanizacji. Powłoka uzyskana w ten sposób jest trzykrotnie grubsza od metod standardowych. Przewody ekranowane plecionkami miedzianymi i plecionkami miedzianymi cynowanymi. Przewody są produkowane ręcznie. Testowane pod kontem poprawności elektrycznej z imiennym potwierdzeniem jakości. Kable przeszły testy odsłuchowe w naszym zaadoptowanym akustycznie studiu”.

We wszystkich przewodach Amber zastosowano wyrafinowany brązowo-bursztynowy zewnętrzny oplot, który nadaje kablom Audiomica niejaki posmak ekskluzywności. W interkonektach zastosowano wtyki WBT, zaś wszystkie wtyki (bananowe w przewodach głośnikowych, sieciowe i WBT) owinięto białą koszulką termokurczliwą z nadrukowanymi nań złotymi logo firmy i oznaczeniami kierunkowości. Najwięcej zmian dotyczy zastosowanych filtrów i sposobu ich aplikacji na przewodach. W serii Amber zastosowano nowe typy filtrów marki Acoustics Points (którą zarządza właściciel Audiomica Laboratory). Wykonane są z białego tworzywa sztucznego. To patent własny Audiomica Laboratory; tworzywo nosi nazwę POM-C AP50TM (polyoxymethylene copolymer). Jak podaje producent, zapewnia ono doskonałą ochronę przed statycznymi zmianami elektrycznymi. Materiał ten najbardziej odpowiedni jest do takich zastosowań, w których siły elektrostatyczne mogą powodować niestabilność pracy lub zmieniać parametry transmitowanych sygnałów. Główne cechy POM-C AP50TM to odporność na uderzenia i zmianę objętości własnej. Uzyskano także stabilność oporu. Dzięki wprowadzeniu 10 % Teflonu (TPFE) do kompozycji oryginalnego POM-C uzyskano niższe od standardowej szybkości ścierania, które zdecydowanie poprawiają właściwości ślizgowe i odporność na zużycie materiału.

Acoustics Points wytwarza także splittery na kable, filtry, stopki antywibracyjne o oryginalnej konstrukcji, maty antywibracyjne i inne. Wszystkie produkty oparte są oczywiście o tworzywo POM-C AP50.




Amber jako eksponaty na ubiegłorocznym Audio Video Show w Warszawie (zdjęcia Polskiego Klastra Audio)




Excellence Amber w służbie zaawansowanego systemu audio hi-fi Polskiego Klastra Audio (zdjęcia Polski Klaster Audio)

Sześć kartonów (!) przewodów Audiomica Laboratory dostarczonych na testy

Każdy przewód zapakowany jest w ekskluzywną szkatułę oraz, dodatkowo - w karton 







Audiomica Laboratory to wykonanie i montaż na najwyższym światowym poziomie; pudło przewodów Amber niczym delikatesowa bombonierka


Wrażenia dźwiękowe
Przewody wpinałem przede wszystkim do następującego systemu: kolumny Triangle Esprit Antal EZ, wzmacniacz Hegel H160 oraz serwer sieciowy Onkyo NS-6170, czyli użyłem dwa kable sieciowe, przewody głośnikowe oraz interkonekty RCA. W taki sposób całe okablowanie pochodziło z serii Excellence modyfikacji Amber. Oczywiście, inne warianty w swoim systemie także testowałem, ale powyższy był podstawowym. Dokładna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Napiszę w ten sposób. Excellence w modyfikacji Amber mają swoją sygnaturę dźwiękową. Tę najlepiej charakteryzują trzy słowa: szybkość, dynamika i naturalność. Kable stworzone są do energetycznego grania, ale nie pomijają niuansów i zakrętów nagrań. Po ich przyłączeniu do systemu dawała się odczuć duża muzykalność, pierwszorzędne zrównoważenie i zaawansowana homogeniczność. Następowało udźwięcznienie i poszerzenie przekazu. Doskonała plastyczność.

Ambery dysponują kolorową i żyzną średnicą, dodają jednak do tego znakomitą jej ekspresję. Bas jest wielopoziomowy, a do tego szybki i zwinny. Uporządkowany. Przynosi to zaakcentowane aspekty dynamiczne basu, niskie tony są wyraźne i koturnowe. Atak kontrabasu ma znaczną potęgę. Dużym atutem gorlickich przewodów jest ich ponadprzeciętna przejrzystość oraz kapitalna rozdzielczość. Wszelkie mikro-dźwięki, odstępy pomiędzy instrumentami, akustyczne powietrze są doskonale widoczne – słyszalne. Tło jest czarne, szum – nieistniejący, przestrzeń – poszerzona.

Konkludując. Audiomica Laboratory serii Ekcellence w modyfikacji Amber to znakomite przewody – wykonanie i jakość zastosowanych materiałów oraz technologii stoi na światowym poziomie. Jakość dźwięku – delikatesowa. Brzmienie charakteryzuje przede wszystkim transparentność, dynamika oraz naturalność, czyli to, co w audiofilskich przewodach powinno dominować. Jestem pod dużym wrażeniem - piękne rękodzieło, piękne brzmienie.

Cena w Polsce - nieustalona.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Musical Fidelity M3si, Pathos Classic One MKIII (test TU), Cayin A-55 TP (test TU) oraz Dayens Ecstasy III (test TU).
Kolumny: Triangle Esprit Antal EZ (test TU), Pylon Diamond 28 (test TU), Living Voice Auditorium R3 (test TU), Studio 16 Hertz Canto Grand  (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.

DAC: Cayin iDAC-6.
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon (test 
TU) i Pioneer PLX-1000 (test TU). 
Wkładki gramofonowe: Goldring 1042 (test TU) i Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Primare R32 (test TU) i Musical Fidelity MX-VYNL (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Pioneer TX-7100.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Cayin iHA-6, RHA DACAMP L1 (test TU) i Fostex HP-A4BL (test TU).

Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.

Głośnik bezprzewodowy Bluetooth: Mass Fidelity Core - zapowiedź testu

$
0
0


Dziś czas na zapowiedź testu sprzętu hi-fi nieco lżejszego kalibru. Niniejszym anonsuję kanadyjski głośnik bezprzewodowy o intrygującej nazwie Mass Fidelity Core (zobacz TUTAJ). To ciekawa propozycja dla osób, którzy nie chcą (lub nie mogą) zainwestować w duży, stacjonarny domowy system audio hi-fi lub też dla tych, którzy na tyle często przebywają w podróży, a pragną mieć ze sobą "coś", co co najmniej dobrze i zadowalajaco odtworzy muzykę w hotelowym pokoju (i da się spakować do walizki). Mass Fidelity Core to, jak określa go producent - głośnik holograficzny. Wykorzystuje do przesyłu technologię Bluetooth. Ma wbudowany akumulator, który pozwala na 10 - 12 godzin odtwarzania muzyki.

Core to aktywna kolumna Bluetooth, składająca się z pięciu przetworników o sumarycznej mocy 120 Wat sterowanych procesorem ARM. Przetworniki pracują w specjalnie przygotowanej obudowie w technologii ABT (Absolute Bass Technology). Najważniejszą różnicą w stosunku do innych produktów na rynku jest zdolność kolumny do generowania holograficznej sceny dźwiękowej za pomocą technologii "wave field synthesis" (wirtualna przestrzeń akustyczna). Jedna kolumna aktywna Core jest w stanie nagłośnić duże pomieszczenie muzyką o wyjątkowej przestrzenności dźwięku i mocy niskich tonów - w większości przypadków niezależnie od miejsca, jakie zajmą słuchacze.

Ciekawe jak sprawdzi się głośnik Mass Fidelity Core w podróży? Zabieram go w przyszłym tygodniu na kilkudniowy wyjazd na południe Europy. Źródłem będzie iPod 6S na zmianę z iPad Air 2. Muzyka strumieniowana z Tidal. Zapraszam wkrótce na fotorelację z wyjazdu i opis wrażeń dźwiękowych.







Kolumny Pylon Opal 20 - zapowiedź testu

$
0
0
W ten poniedziałek odebrałem od kuriera dwie duże paczki z kolumnami głośnikowymi Pylon Opal 20 (zobacz TUTAJ). To obecnie jedne z najtańszych kolumn podłogowych w ofercie jarocińskiego Pylon Audio (ich cena to 1 580 PLN). Dla porządku przypomnę, że modele Topaz 15 oraz Pearl 25 ceny mają bardzo podobne (1 539 PLN i 1 599 PLN). To, czym wyróżniają się Opal 20 wśród innych konstrukcji Pylon Audio, to fakt zastosowania własnych głośników celulozowych (czyli produkcji Pylon Audio). Zresztą niecały rok temu opisywałem nieco większe Opal 23, gdzie takie głośniki także zaimplementowano (czytaj test TUTAJ).

Do mnie dotarła para Pylon Opal 20 w naturalnym, dębowym fornirze. Skrzynki pokryte są nim w całości z wyjątkiem frontów , które pomalowane są czarnym lakierem high-gloss. Bardzo efektownie to wygląda. Niestety, nie znam ceny wersji Opal 20 w drewnie, bo na pewno jest wyższa niż 1 580 PLN ile trzeba zapłacić za wersję w wykończeniu okleiny winylowej.

Tak producent pisze o kolumnach: "Zestaw głośnikowy Opal 20 to konstrukcja dwudrożna oparta o celulozowy głośnik niskotonowy naszego autorstwa (Pylon Audio PSW 18.8 CS), charakteryzujący się bardzo dobrymi parametrami mierzalnymi. Zastosowana papierowa membrana poddana procesowi coutingu oferuje brzmienie selektywne z dozą ciepła. Górę pasma powierzono 25 mm jedwabnej kopułce wysokotonowej, która dzięki kompaktowym rozmiarom umożliwiła zbliżenie centrów akustycznych zestawu głośnikowego.

Kolumny Opal 20, podobnie jak większy model Opal 23, oferują ponadprzeciętną czytelność średnicy. Jest to zestaw, który z powodzeniem możecie Państwo wykorzystać w domowym studio nagraniowym, a całość jest tak skomponowana by nie popadała w techniczną manierę. Wielogodzinne odsłuchy każdego rodzaju muzyki są czystą przyjemnością. Zestaw umożliwia komfortowy odsłuch z niewielkiej odległości, scena dźwiękowa jest sugestywna a oderwanie się dźwięku od zestawu nie przysparza kolumnom żadnego kłopotu. Brzmienie jest wysycone z dobrze kontrolowanym basem,  nadający utworom zwartości i szybkości. Ogólna czytelność i wgląd w nagranie jest mocnym punktem całej serii Opal.

18 mm korpus wraz z tyłem obudowy został połączony z pogrubionym 22 mm ekranem, mającym na celu zredukowanie wszelkich drgań ścianki frontowej. Dodatkowym elementem usztywniającym całość konstrukcji jest umieszczone w newralgicznym miejscu wzmocnienie".

Póki co podłączyłem Opale 20 do wzmacniacza zintegrowanego Musical Fidelity M3si i wygrzewam je sygnałem pochodzącym z odtwarzacza sieciowego Onkyo NS-6170. Za kilka dni zabiorę się za odsłuchy właściwe, ale już teraz mogę napisać, że Opale 20 grają bardzo dobrze. Plastyczny dźwięk pełen masy, energii oraz zaangażowania.










Wzmacniacz Musical Fidelity M3si

$
0
0


Wstęp
W zeszłym roku opisywałem nową integrę Musical Fidelity M6si (czytaj test TUTAJ). Zaś obecnie testuję brytyjski wzmacniacz zintegrowany Musical Fidelity M3si (zobacz TUTAJ), który przyjechał do mnie od białostockiego dystrybutora Rafko. Jest to konstrukcja nie najnowsza, bo sprzed około dwóch lat; zastąpiła egzemplarz oznaczony jako M3i. Model M3si to najniższy serii wzmacniaczy "M". Są tu takie audiofilskie kloce jak końcówki mocy i przedwzmacniacze: M8-500s, M8-700s i M8PRE. Jest wielgachny wzmacniacz zintegrowany M8 500i, czy nieco mniejszy M8si. Jest też wzmacniacz klasy średnio-wyższej M6si (już wspominany) i średniej M5si. Natomiast tytułowy model 3si to przedstawiciel klasy średniej-niższej - już nie budżetowej, ale jeszcze nie wyższej.

Myślę że nie ma potrzeby kolejny raz opisywać angielskiej firmy Musical Fidelity z londyńskiego Middlesex, bo czyniłem to już wiele razy przy okazji testów jej produktów. Przypomnę tylko, że została założona przez pana Anthony’ego Michaelsona w 1982 roku, czyli równo 35 lat temu. Obecnie jej produkty cieszą się uznaniem porównywalnym z takimi innymi brytyjskimi firmami jak Naim, Linn, Spendor, czy Rega. Od siebie napiszę, że od dobrych kilku lat szczęśliwym posiadaczem top-loadera Musical Fidelity A1 CD-PRO opartym na kultowym, bo doskonałym, lecz już nieprodukowanym, napędzie Philips CD-pro2LF. W stałym wyposażeniu mam również przedwzmacniacz gramofonowy Musical Fidelity MX-VYNL. No cóż, jak widać jestem dużym zwolennikiem produktów pana Michaelsona, tak więc poniższy test może być nieobiektywny, bo emocjonalny.

Wrażenia ogólne i budowa
Wzmacniacz M3si utrzymany jest w stylistyce charakterystycznej dla Musical Fidelity ostatnich dwóch - trzech lat. Podobnie prezentują się wzmacniacze serii M8, jak i modele M6si i M5si. To klasyczne wzornictwo MF. Płyta czołowa skromna, ale estetyczna, nieprzeładowana. Brak na niej jakichkolwiek wyświetlaczy, diody też nie występują w nadmiarze. Front wykonany jest z grubej, odlewanej płyty ze stopu metali lekkich z lekko chropowatą powierzchnią. Po środku umieszczono dużą srebrną gałkę pokrętła głośności, które silnie kontrastuje z głęboką czernią frontu. Po obu stronach pokrętła głośności symetrycznie zamontowano po trzy przyciski – służą one do wyboru źródeł (CD, tuner, phono, AUX1, AUX2 i DAC USB). Po lewej stronie znajduje się siódmy przycisk – to włącznik/wyłącznik sieciowy. Na przyciskami umieszczono niebieskie diody, a nad przyciskiem sieciowym pomarańczową, żółtą i czerwoną (świeci się jedna z nich w zależności od aktywności wzmacniacza). W lewym, górnym rogu znajduje się srebrna tabliczka z logo Musical Fidelity i nazwą wzmacniacza.

Z tyłu, po lewej stronie zamontowano dwie pary terminali głośnikowych wysokiej jakości. Po prawej stronie umieszczono dwa rzędy siedmiu par gniazd wejściowych RCA. Pierwsza od lewej to gniazda wewnętrznego przedwzmacniacza gramofonowego. Potem jest para przelotowych RCA tzw. Home Theatre, które można przełączyć na zwykłe wejście liniowe – stosowny suwak znajduje się tuż obok. Tamże test też wyjściowa para RCA z poziomu przedwzmacniacza. Po środku panelu tylnego zainstalowano wejście USB (24 bit/96 kHz) do wewnętrznego przetwornika cyfrowo-analogowego, a po prawej stronie wejście sieciowe 230 V. Nieco dziwi brak wejść zbalansowanych jako że przecież wzmacniacz ma budowę symetryczną.

Tak o Musical FIdelity M3si pisze producent: "To wzmacniacz, który daje posmak prawdziwej hi-endowej konstrukcji dual mono. Jak przystało na poważnego producenta hi-fi Musical Fidelity wprowadzając nowy wzmacniacz w serii M3 ograniczył zmiany zewnętrzne skupiając uwagę inżynierów oraz środki finansowe na wprowadzeniu jak największej ilości zmian w budowie urządzeniach.

W stosunku do poprzednika producent zastosował po raz pierwszy swoją autorską technologię montażu SMD opracowaną pod kątem maksymalizacji jakości dźwięku, która pozwala na skrócenie wybranych fragmentów ścieżki sygnałowej, oraz miniaturyzację mniej istotnych elementów, tak aby możliwe było zainstalowanie jak największych kondensatorów oraz oddzielnie prowadzonych ścieżek zasilania dla każdego kanału, co jest absolutną nowością w stosunku do poprzednika. Podobnie jak bardzo dobry wbudowany przedwzmacniacz gramofonowy oraz wejście USB 24/96 dla PC-Audio. Dotychczas, tego typu rozwiązanie było dostępne wyłącznie w topowych modelach Musical Fidelity. Dlatego nowy M3si już w swojej specyfikacji budzi bardzo duży respekt - podniesiona o 11 % moc, dwukrotnie lepszy stosunek sygnału do szumu, lepsza dynamika i zdolność do kontrolowania przetworników w kolumnach.

Przedwzmacniacz w M3si posiada oddzielną sekcję zasilania i pracuje w klasie AB, za regulację głośności odpowiada scalona drabinka rezystorowa Burr-Brown. Producent przyłożył zdecydowanie większą wagę do zaizolowania każdego obwodu, aby uniemożliwić jakiekolwiek interakcje między poszczególnymi sekcjami wzmacniacza, tak aby słowo zintegrowany odnosiło się wyłącznie do kompaktowej konstrukcji wzmacniacza".

Dane techniczne
Moc ciągła (RMS): 85 W
Typ: Tranzystorowy
Klasa wzmacniacza: AB
Kontrola tonów: NIE
Wbudowany DAC: TAK
Przedwzmacniacz gramofonowy: TAK MM
Stosunek sygnał/szum: 98 dB
Zniekształcenia THD: 0,014 %
Pasmo przenoszenia: 10 – 20 000 Hz
Napięcie wejściowe MM: 3 mV
Stosunek sygnał/szum MM: 70 dB
Impedancja wejściowa: 40 000 Ohm
Zasilacz: 115/230 VAC 50/60 Hz
Zużycie prądu maks: 320 W
Wysokość: 10 cm
Szerokość: 44 cm
Głębokość: 40 cm
Masa: 9,2 kg


Klasyczne wzornictwo Musical Fidelity ostatnich lat


Centralnie umieszczone pokrętło głośności, a po obu bokach po trzy przyciski służące wyborze źródeł


Włącznik sieciowy i trzy diody

Tu dobrze widać chropowatość panelu frontowego i obudowy



Tylne gniazda

Na M3si stoi odtwarzacz sieciowy Onkyo NS-6170

Po lewej, na górze wzmacniacz lampowy Cayin A-55 TP; pod nim wzmacniacz tranzystorowy Hegel H160 

Na zewnątrz kolumny Triangle Antal Esprit EZ; wewnątrz - kolumny Living Voice Auditorium R3


W środku kolumny Pylon Opal 20

Wrażenia dźwiękowe
Do wzmacniacza Musical Fidelity M3si najpierw podłączyłem kolumny Living Voice Auditorium R3 na zmianę z Traingle Esprit Antal EZ, a następnie także tanie Pylon Opal 20. Do połączeń użyłem serii przewodów Audiomica Laboratory Excellence w modyfikacji Amber (zobacz TUTAJ), czyli przewody głośnikowe, łączówki oraz kable sieciowe. Jako źródło używałem przede wszystkim odtwarzacz sieciowy Onkyo NS-6170 (zobacz TUTAJ), a potem gramofon Nottingham Analogue Horizon z wkładką typu MM Ortofon 2M Black wraz z pre Musical Fidelity MX-VYNL. To wszystko wpięte do kondycjonera sieciowego Xindak PC-200V (zobacz TUTAJ). Dokładna lista sprzętu towarzyszącego wymieniona jest na końcu niniejszego tekstu.

Musical Fidelity przez lata wypracował swój własny styl brzmienia, charakterystyczny „sound”. To granie przede wszystkim ciepłe, nieco pluszowe, niejako zmiękczone, ale bardzo kolorowe i soczyste. Muzykalne i organiczne do kwadratu. Można coś takiego lubić lub nie. Ja lubię. Owszem, nie zawsze precyzja i dokładność podążają za taką manierą dźwięku, ale na pewno odbiór muzyki cechuje się wysokim stopniem satysfakcji. Nie inaczej jest w modelu M3si.  Wzmacniacz ma bardzo obszerny dźwięk, szeroki i przestrzenny, a równolegle niezwykle barwny i tonalnie bogaty. Nasycony. Instrumenty i wokalne charakteryzują się sporym ciężarem jakościowym, są stabilnie osadzone na scenie. Mają dużą siłę i dynamikę, brzmią wiarygodnie i jednoznacznie. Jednocześnie M3si ładnie podkreśla mikrodynamikę brzmienia – ukazuje niuanse, ujawnia detale, zapewnia życie subtelnościom. Owszem, nie jest to tak zaawansowany poziom uszczegółowienia i doświetlenia jaki można znaleźć chociażby we wzmacniaczu Musical Fidelity M6si, ale i tak jest co najmniej nieźle. Instrumenty brzmią żywo, da się odczuć akustyczne powietrze wokół nich, zaś wybrzmienia są długie i powłóczyste. Rozdrobnienie i gradacje dźwięku są wyraźne i uporządkowane. Bez zarzutów.

Całość dźwięku ma nie tylko dużą masę i kapitalne zróżnicowanie barw, ale także piękną przezroczystość i klarowność. Musical Fidelity pomimo swej immanentnej natury kolorowania i lekkiego ocieplania dźwięku, to nie ma tendencji do tzw. zamulania, czy zamącania przekazu. Brzmienie jest czyste i jasne. Z tendencją do analizy, ale jest to analiza powierzchowna, a nie na wskroś dogłębna. Chcę przez to napisać, że M3si dobrze różnicuje i odkleja od siebie poszczególne dźwięki, ale ich nie rozkłada na czynniki pierwsze. Układa i rozdrabnia dźwięk, lecz go nie wysusza, nie destyluje.

Choć średnica jest wyraźnie preferowana, bo lekko pogrubiona i wygięta do przodu, to niskie tony i wysokie tony także mają wiele do powiedzenia. Basy są żywe i elastyczne, potężne i mocarne. Na wszystkich testowych kolumnach niskie tony były prężne i dobrze kontrolowane. Nie rozlewające się w nadmiarze. Punktualne i rytmiczne. Z kolei soprany są doświetlone i wyraziste, lecz nieco przygładzone i stępione. Można napisać, że wysokie tony są gładkie i delikatne, ale istniejące realnie. Ale jest to dalsza perspektywa. Nieco oddalona, ale dzięki temu mniej napastliwa, pozbawiona agresji.

Konkluzja
Musical Fidelity M3si to …klasyczny wzmacniacz firmy Musical Fidelity. Zapewnia barwny, soczysty i mięsisty dźwięk przyprawiony ciepłem i aksamitem. To brzmienie na wskroś muzykalne i kolorowe, bardzo przyjemne w odbiorze. Hipnotyzujące kolorami, czarujące klarownością, urzekające pełnokrwistością. Innymi słowy, M3si to Musical Fidlelity w pełnej krasie i znaczeniu swych słów (Musical Fidelity – pol. muzyczna wierność, dokładność). Zalecany dla zaawansowanych i wytrawnych melomanów. 

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Musical Fidelity M3si, Pathos Classic One MKIII (test TU), Cayin A-55 TP (test TU) oraz Dayens Ecstasy III (test TU).
Kolumny: Triangle Esprit Antal EZ (test TU), Pylon Opal 20, Living Voice Auditorium R3 (test TU), Studio 16 Hertz Canto Grand  (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.

Odtwarzacz sieciowy: Onkyo NS-6170 (test TU).
DAC: Cayin iDAC-6.
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon (test 
TU) i Pioneer PLX-1000 (test TU). 
Wkładki gramofonowe: Goldring 1042 (test TU) i Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Primare R32 (test TU) i Musical Fidelity MX-VYNL (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Pioneer TX-7100.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Cayin iHA-6, RHA DACAMP L1 (test TU) i Fostex HP-A4BL (test TU).

Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.


Plan recenzji - kwiecień 2017 r.

$
0
0
Głośnik Mass Fidelity Core na tarasie pokoju hotelowego; Dubrownik, Chorwacja - 27 marca br.


W kwietniu szykuje się wyjątkowo dużo testów, więc bez zbędnych wstępów przechodzę od razu do zapowiedzi.

1. Jako pierwsze opiszę niewielkie kolumny podstawkowe Taga Harmony Azure S-40 v.2. (zobacz TUTAJ), które przyjechały do mnie jeszcze w lutym, ale nawał pracy nie pozwolił mi opublikować ich testu. Mam zamiar uczynić to w kolejnych 2-3 dniach.




2. Zaraz potem chciałbym opisać kondycjoner sieciowy Xindak PC-200V (zobacz anons TUTAJ), który także stoi u mnie od lutego. Przez ten czas miałem możność dobrze z nim się zapoznać. W rezultacie testu, wiem że Xindak PC-200V pozostanie w moim systemie już na stałe, albowiem jego wpływ na poprawę dźwięku jest wręcz znakomity.




3. W kolejce czeka zestaw wzmacniacz słuchawkowy/DAC Cayin iHA-6/Cayin iDAC-6 (zobacz zapowiedź TUTAJ). Bardzo ciekawy sprzęt za w miarę umiarkowane pieniądze. 




4. Będąc kilka dni na południu Europy, miałem ze sobą głośnik bezprzewodowy Bluetooth Mass Fidelity Core (zobacz zapowiedź TUTAJ). Kapitalnie sprawdził się w roli przenośnego i wygodnego głośnika, który napełniał pierwszorzędnym dźwiękiem cały pokój hotelowy albo taras.




5. Jarociński producent Pylon Audio niedawno przysłał mi do recenzji parę kolumn Pylon Opal 20 (zobacz ) w dębowej okleinie skrzynek. Świetny dźwięk za więcej niż umiarkowane pieniądze!




6. Lada dzień spodziewam się sporej dostawy sprzętu z Pioneer Polska. Będzie to najnowszy mobilny odtwarzacz (i streamer) Pioneer XDP-300R (zobacz TUTAJ). Dystrybutor zapowiada także wysyłkę do testów minisystemu Pioneer FS-W40 (zobacz TUTAJ) oraz głośnika bezprzewodowego Bluetooth Pioneer.




7. Z marca na kwiecień przeciągnęła się dostawa nowego przedwzmacniacza gramofonowego 1ARC Arrow SE produkowanego przez niewielką polską manufakturę. Mam nadzieję, że Arrow SE dojedzie do mnie w następnym tygodniu.



8. Camax Dystrybucja (zobacz TUTAJ) zapowiada wysyłkę kilka nowości brytyjskiego iFi Audio. Będą to: iFi iDSD LE oraz iFi iDefender. Oj, sypnęło małymi iFi na tę wiosnę.




9. Polski dystrybutor czesko-włoskiej firmy Xavian (zobacz TUTAJ) anonsuje przekazanie do testów nowych monitorów Xavian Joy. 



10. W marcu uczestniczyłem w odsłuchach przeprowadzanych przez gdański salon hi-fi Premium Sound. Były to urządzenia udostępnione przez krakowskiego Mediam, czyli topowy gramofon Nottingham Analogue wraz z referencyjną wkładką Ortofon Windfeld. W ciągu kilku dni planuję opublikować relację z tych odsłuchów.


11. Oczywiście w kwietniu nie zabraknie również opisów sprzętów vintage audio hi-fi. Mam już upatrzone coś ciekawego…

Zapraszam do kwietniowej lektury Stereo i Kolorowo!

Przenośny odtwarzacz plików/streamer Pioneer XDP-300R

$
0
0
Dopiero co odebrałem od dystrybutora DSV Sp. z o.o. najnowszy przenośny "odtwarzaczo-streamer" Pioneer XDP-300R (zobacz TUTAJ). To, jak go określa producent - odtwarzacz audio HiRes z wyświetlaczem HD, przetwornikami ESS SABRE-DAC z oddzielnymi kanałami, symetrycznym wyjściem audio, funkcją Bluetooth, aplikacjami Google Play, WiFi oraz do 432 GB pamięci. Nieźle. A niedawno opisywałem nieco niższy model Pioneer XDP-100R (czytaj test TUTAJ), który już wydawał mi się być nieomal doskonały. Tym bardziej że testowałem go z ultra-referencyjnymi słuchawkami Pioneer SE-Master1.

Kilka słów od producenta: „XDP-300 R to przenośny odtwarzacz plików multimedialnych wyposażony w najnowocześniejsze przetworniki. Urządzenie posiada dwa przetworniki D/A z oddzielnymi kanałami, stanowiące bezwzględnie sprzęt najwyższej klasy, ESS SABRE ES9018, zdolny do odtwarzania plików HiRes-PCM o rozdzielczości do 24 bit/384 kHz, DSD nawet z poczwórną częstotliwością (11.2 MHz), a także przetwarzanie plików MQA na naturalnie brzmiące i pozbawione szumów brzmienie. Aby wydobyć idealne brzmienie nawet z najbardziej wymagających słuchawek, również jako wzmacniacze wyjściowe stosuje się chipy ESS: oba chipy SABRE 9601K efektywnie wytrzymują największe obciążenia i zapewniają brzmienie odpowiednie do nagrań o ultra-wysokiej rozdzielczości HiRes. 

Poza konwencjonalnym wyjściem 3,5 mm mini-jack dostępne jest także symetryczne wyjście 2,5 mm. Przetworniki i wzmacniacze, w celu redukcji zakłóceń, są zamontowane na oddzielnej płytce. Dzięki zastosowaniu systemu operacyjnego Android z dostępem do sklepu Google Play oraz ekranu dotykowego 4,7'' o wysokiej rozdzielczości, możliwe jest poszerzenie zakresu funkcji odtwarzacza o dowolne aplikacje. Naturalnie możliwe jest zwiększenie seryjnej pamięci 32 GB do 432 GB za pomocą dwóch gniazd micro SD. Daje to dużą ilość miejsca również na muzykę o wysokiej rozdzielczości, którą dzięki bezpośredniemu dostępowi do Tidal, można pobrać bezpośrednio na odtwarzacz. Ale nie zawsze jest to konieczne: dzięki zastosowaniu szybkiej karty WiFi, odtwarzacz XDP-300 R jest w stanie odtwarzać muzykę również bezpośrednio z lokalnego serwera DLNA lub za pomocą odpowiedniej aplikacji, z dowolnego serwisu streamingowego”.

Póki co, przypiąłem do XDP-300R słuchawki Fostex TH-610 i „odpaliłem” serwis streamingowy Tidal HiFi. Ciekawe czy odtwarzacz będzie w stanie odczytać pliki Master Quality Authenticated (MQA) 24 bit/96 kHz, które od niedawna proponuje Tidal?









Kolumny podstawkowe Taga Harmony Azure S-40 v.2

$
0
0

Wstęp
Jeszcze pod koniec lutego br. warszawski dystrybutor i producent Polpak przysłał mi kurierem paletę swoich kolumn Taga Harmony (marka Taga Harmony należy do Polpaku). Wszystkie są nowymi konstrukcjami. Wśród nich znalazły się:

1) kolumny podstawkowe Taga Harmony Azure S-40 v.2 (zobacz TUTAJ),
2) subwoofer aktywny Taga Harmony Platinium SW-10 v.2 (zobacz TUTAJ) oraz
3) kolumny naścienne Taga Harmony Azure OW-80 LCRS (zobacz TUTAJ), które mogą pełnić funkcję kolumn głównych lub głośnika centralnego (a nawet surround).

Te dwie ostatnie opisałem TUTAJ jako system 2 +1, zaś podstawkowe Taga Harmony Azure S-40 v.2 zdecydowałem się testować osobno jako normalne monitory, albowiem nie dysponuję tzw. kinem domowym. Oto rezultat tego testu.

Wrażenia ogólne i budowa
Seria Azure v.2 to udoskonalona wersja serii Azure, co oczywiście rozumie się samo przez siebie (co ciekawe, wcześniejsza seria Azure wciąż znajduje się w ofercie Taga Harmony). Azure v.2 składa się z kilku elementów: kolumn podłogowych Azure F-100 v.2, podstawkowych B-40 v.2, centralnej C-40 v.2 oraz także podstawkowych S-40 v.2, które producent określa jako surround, choć oczywiście mogą być stosowane jako zwykłe monitory, bo przecież nic nie stoi ku temu na przeszkodzie.

Jeszcze do niedawna trudno było nabyć dobrze wyglądające i równolegle dobrze grające monitory w cenie poniżej 1 000 PLN. Na szczęście ostatnimi czasy duża konkurencja oraz rozsądne obniżanie kosztów przez wielu producentów umożliwiła to. Monitory Azure S-40 v.2 kosztują w Polsce niecałe 800 PLN, ale zapewniam, że w ogóle nie wyglądają na tanie. A nawet wręcz przeciwnie. Nie znając ich ceny, bez kozery można by je wycenić nawet na jakieś 2 500 – 3 000 PLN. Bo wykonane są doskonale – czysto i równo. Detale takie jak mocowania maskownic, czy terminale głośnikowe są wycyzelowane. Okleina mimo że winylowa, to gustowna i szykowna. Zaś najwięcej wizualnej elegancji nadają aluminiowe obręcze zamontowane dookoła membran głośników. Z kolei zawieszenie głośnika średnio-niskotonowego zawiera specjalne karbowania. Nie chcę popadać w przesadę, ale głośniki Azure S-40 v.2 prezentują się niczym wymuskane wyroby Monitor Audio lub B&W.

Jak podaje producent, zastosowano obudowy TLIE (Taga Low Interference Enclosure); są one sztywniejsze niż poprzednie – są odporne na wibracje oraz koloryzacje. Zwiększono grubość płyt MDF 9 mm do 12 mm i dodatkowo 15mm przedni panel. Zainstalowano przetwornik wysokotonowy 2 generacji TPTTD-I (Taga Pure Titanium Tweeter Dome) wykorzystujący przeprojektowaną i lżejszą tytanową membranę, jak również podwójny magnes – charakteryzuje się wyższą skutecznością oraz szybszym i bardziej precyzyjnym ruchem membrany co zapewnia bardziej detaliczny, lekki dźwięk. Jednocześnie wykorzystano całkowicie nowe, wysokiej jakości przetworniki średnio- niskotonowe wykorzystujące technologię TDSC (Taga Dynamic Surround Control – Dynamiczna Kontrola Zawieszenia Membrany), zapewniającą stabilny ruch membrany, dynamikę, precyzję i zwiększoną czułość systemu.

Aluminiowe dekoracyjne pierścienie wszystkich głośników wraz z panelem przednim przetwornika wysokotonowego mają polepszać dyspersję. Udoskonalone zwrotnice mają za zadanie obsłużyć nową konfigurację przetworników: delikatniejsze i bogatsze wysokie tony oraz lepiej zdefiniowaną średnicę i bardziej dynamiczny bas.

Dane techniczne
Konstrukcja: 2-drożna, 2 przetworniki, surround, tylny port bassreflex, uchwyty montażowe, częstotliwość zwrotnicy 3.2 kHz, obudowa TLIE
Przetwornik wysokotonowy: 25 mm (1”) TPTTD-I, TPAF
Przetwornik średniotonowy: 133 mm (5,25") Polipropylen, TDSC
Zalecana Moc Wzmacniacza: 20 – 120 W
Pasmo przenoszenia: 46 - 40 000 Hz
Impedancja: 6 Ohm
Czułość: 87 dB
Wymiary (W x S x G): 27 x 17 x 22,9 cm
Masa (netto): 8.3 kg para

Duża dostawa głośników Taga Harmony zajęła pół pokoju

Azure S-40 v.2 pakowane są w ochronne pianki




Rasowe wzornictwo monitorów Azure S-40 v.2 - proporcjonalne, przykładne i czyste


Okleina drewnopodobna "wenge"

Zbliżenie na okleinę; jak widać, nawet w powiększeniu i w silnym świetle źle nie wygląda

Tył skrzynek

 
Monitor Azur S-40 v.2 stoi na standzie Solid Tech; w takim ustawieniu ma szansę najpełniej zagrać


Azure S-40 v.2 w systemie odsłuchowym (stoją na standach szwedzkiej firmy Solid Tech)


Wrażenia dźwiękowe
Monitorki Azure S040 v.2 przyłączałem przede wszystkim do dwóch wzmacniaczy (przedtem ustawiając głośniki na standach firmy Solid Tech) - Musical Fidelity M3si oraz Hegel H160. Używałem je także jako monitory bliskiego pola (stawiając je po prostu na blacie biurka) ze wzmacniaczem Cayin A-55 TP oraz z jednostką centralną systemu Pioneer P1-K. Przewody głośnikowe to za każdym razem Cardas 101 Speaker. Dokładna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Od mini-monitorów Azur S-40 v.2 (skrzynki mają rozmiary 27 x 17 x 22,9 cm) trudno oczekiwać atomowej fali uderzeniowej, bardzo nisko schodzącego basu, czy ultra-przestrzeni, ale małe Taga Harmony radzą sobie w tych zakresach nadzwyczaj dzielnie. Można napisać, że grają całym ciałem, z pełnym zaangażowaniem, nie zostawiając ani fragmentu nie zagospodarowanej przestrzeni skrzynek, czy membran głośników. Czuć jak rwą się do muzyki, do rytmu, do śpiewu. Jednakże z kolumn wydobywa się zaskakująco jednorodny dźwięk – swobodny i żywy, ale w stu procentach harmonijny. Monitory rozpraszają niuanse i rozdysponowują szczegóły dźwięku w sposób urzekająco skrupulatny, osadzając je bardzo przekonująco na siatce przestrzeni. Do tego dochodzi duża dynamika i dotykalne, bo masywne brzmienie. To dźwięk świeży, żyzny i na wskroś muzykalny. Dobrze skomponowany.

W tym momencie recenzji należy odpowiedzieć na pytanie – jakie się braki tytułowych kolumn, w jakich aspektach są słabsze? Na pewno nikt z Czytelników nie będzie w głośniczkach za niespełna 800 PLN poszukiwać super precyzyjnej przestrzeni, wyszlifowania wszystkich detali, selektywności rodem z high-endowych kolumn, czy powierza akustycznego znanego z dojrzalszych konstrukcji. Takich czarów małe Taga Harmony wytworzyć nie potrafią. Niemniej jednak pragnę podkreślić, że ich brzmienie jest optymalnie zbalansowane, wyważone i zdrowe. Przyjemne w odbiorze, bo plastyczne i nasycone. Kolorowe i bogate. A że niezbyt bogate w audiofilskie mikroelementy, to już zupełnie inna para kaloszy.

Konkluzja
Za niecałe 800 PLN nabywca otrzymuje wysoce estetyczne skrzynki wyposażone w nowoczesne rozwiązania techniczne oraz wysokogatunkowe głośniki produkcji własnej Taga Harmony. Z kolei brzmienie charakteryzuje się świetną równowagą, żyznością, niezłą potęgą oraz przyjemną w odbiorze barwą. Wyborną muzykalnością. Za takie cuda do niedawna trzeba było zapłacić znacznie więcej. Dziś na rynku obecna jest Taga Harmony, która potrafi znacząco obniżyć koszty równolegle nie tracąc pełnokrwistości dźwięku. Jestem pod wrażeniem małych Azure S-40 v.2.

Taga Harmony Azure S-40 v.2 cena w Polsce - 799 PLN (para).

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Musical Fidelity M3si, Pathos Classic One MKIII (test TU), Cayin A-55 TP (test TU) oraz Dayens Ecstasy III (test TU).
Kolumny: Triangle Esprit Antal EZ (test TU), Pylon Opal 20, Living Voice Auditorium R3 (test TU), Studio 16 Hertz Canto Grand  (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.

Odtwarzacz sieciowy: Onkyo NS-6170 (test TU).
DAC: Cayin iDAC-6.
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon (test 
TU) i Pioneer PLX-1000 (test TU). 
Wkładki gramofonowe: Goldring 1042 (test TU) i Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Primare R32 (test TU) i Musical Fidelity MX-VYNL (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Pioneer TX-7100.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Cayin iHA-6, RHA DACAMP L1 (test TU) i Fostex HP-A4BL (test TU).

Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.


iFi nano iDSD LE, iFi iDefender USB 3.0 oraz iFi iPower - zapowiedź testu

$
0
0
Kilka dni temu dotarły do mnie wcześniej anonsowane nowości z iFi Audio. To przetwornik cyfrowo-analogowy PCM i DSD iFi nano iDSD LE (Light Edition, czyli wersja lekka) (zobacz TUTAJ), a także "wyłącznik pętli uziemienia" iFi iDefender USB 3.0 oraz zewnętrzny zasilacz iFi iPower "Ultra-Low Noise AC/DC Adapter" zawierający rozmaite adaptery końcówek (wtyków). Te dwa ostatnie urządzenia są na tyle premierowe, że jeszcze nie są opisane na polskiej stronie iFi Audio.

Co istotne, Nano iDSD LE potrafi grać w pełni natywnie (True Native ®) co oznacza brak konwersji – PCM pozostaje PCM a DSD pozostaje DSD. To przekłada się na brak utraty sygnału i powoduje, że plik muzyczny pozostaje „Bit-Perfect”. To jest ważne, bo zapewnia najwyższą możliwą jakość dźwięku, bo nie ma strat spowodowanych konwersją. Nano iDSD LE odtwarza formaty wysokiej rozdzielczości do 384 kHz i DSD 128. Wewnętrzny układ Burr-Browna DACa pochodzi jeszcze sprzed fuzji z Texas Instruments. Został skonstruowany w Japonii.

Z kolei zegary użyte w iDSD LE, dostarczone przez AMR, są modułami zegara głównego, które są zgodne z wojskową specyfikacją kompensacji temperaturowej, co pozwala na uniknięcie niechcianych częstotliwości. Takie kryształy zegarowe zmniejszają ogólny szum i redukują jitter niemal całkowicie. Te zegary zostały zakupione u producenta telekomunikacyjnego, gdzie standardy są dużo ostrzejsze niż w sektorze przedsiębiorstw (gdzie zaopatruje się większość branży audio). Nano iDSD LE jest wyposażony w akumulator litowo-polimerowy, który pozwala na słuchanie muzyki przez 8 godzin.

Póki co, zaopatrzyłem się przewód Lightning do USB, albowiem będę chciał używać iFi nano iDSD LE głównie z urządzeniami Apple - iPhone 6S oraz iPad Air 2.











Zestaw DAC oraz wzmacniacz słuchawkowy: Cayin iDAC-6 oraz Cayin iHA-6

$
0
0

Zdjęcie ze strony Cayin (chyba z błędem, bo iHA-6 to nie Digital Audio Converter, a wzmacniacz)

Wstęp
Kilka tygodni temu warszawski Audiomagic przesłał mi do testów ciekawy komplet. To zbalansowany wzmacniacz słuchawkowy Cayin iHA-6 (zobacz TUTAJ) oraz przetwornik cyfrowo-analogowy (tranzystorowo-lampowy) Cayin iDAC-6 (zobacz TUTAJ). Pięknie wykonane urządzenia - precyzyjnie i starannie. Obudowy, przyciski i pokrętła to wysokogatunkowe aluminium. Aż przyjemnie patrzeć. Ale nie dziwota to w przypadku dalekowschodniej firmy Zhuhai Spark z Kantonu. Jej sprzęty po wielokroć gościły na łamach Stereo i Kolorowo i ani razu nie przekroczyły dolnej granicy przeciętności, a wręcz odwrotnie – bardzo wysoko szybowały w bezwzględnych wskaźnikach dobrego brzmienia hi-fi, czy brylowały pod względem znakomitego designu i wycyzelowanego wykonania. Nie inaczej jest w przypadku tytułowego zestawu. Tip-top pod każdym względem!

Wrażenia ogólne i budowa
Myślę że, nie ma co zbytnio rozpisywać się o szczegółach budowy, wyglądu, wyposażenia i funkcjonalności zestawu Cayin, albowiem tenże „krąży” po redakcjach, blogach i innych miejscach od co najmniej 1,5 roku i wszystko powyższe zostało bardzo gruntownie opisane i pokazane (w Polsce naliczyłem 6. internetowych testów iDAC-6/iHA-6). Dla porządku przytaczam tylko najważniejsze cechy.

Sprzęt dostarczany jest w dwóch płaskich pudełkach typu „pizza”. Trudno napisać, co fabrycznie pudelka te zawierały, albowiem po półtorarocznym objeździe wszystkich polskich redakcji do mnie przyjechały z lekka wybrakowane. Brak drukowanych instrukcji obsługi, w zamian dołączone są pendrive z takowymi w PDF (brak wersji polskiej) i ze sterownikami. Wraz z DACiem dołączony był tylko przewód USB. Ze słuchawkowcem zaś przewód sieciowy. To wszystko.

O zewnętrznym wykonaniu skrzynek można jedynie napisać, że jest mistrzowskie. Wspaniały oryginalny design, piękne, szczotkowane i polerowane lite aluminium korpusów oraz ergonomiczne i bogate rozmieszczenie regulatorów i przycisków na frontach. Pierwsza klasa.

Na froncie iHA-6 królują aż trzy wyjścia słuchawkowe: dwa 3-XLR i jedno 5-XLR, przy czym te dwa pierwsze są gniazdami hybrydowymi. Oprócz dwóch wtyków mono 3-XLR akceptują także wtyki 6,3 mm typu jack. Pierwsze z lewej przeznaczone jest dla słuchawek o niskiej impedancji, a drugie – dla wysokiej. Po prawej stronie umieszczono dużą aluminiową gałkę regulacji głośności, a po lewej trzy przyciski sterujące (wybór źródła, mocy i Gain) i dodatkowo przycisk sieciowy. Wszystkie przyciski obwiedzione są białymi światełkami. Z tyłu zamontowano parę obowiązkowych wyjść RCA i dodatkowo symetryczną XLR. Jest jeszcze gniazdo sieciowe IEC zintegrowane z bezpiecznikiem i przełącznik zasilania 230/110 Volt.

Przedni panel iDAC-6 jest nieco bogatszy niż iHA-6. W miejscu, gdzie w iHA-6 znajdują się gniazda słuchawkowe, zaimplementowano trapezowaty wyświetlacz OLED z białymi znakami. Sygnalizuje aktualnie wybrane źródło (coax, optic, USB lub AES/EBU), tryb liniowy lub pre, aktywny tryb lampowy albo tranzystorowy wewnętrznych układów oraz sygnał typu PCM lub DSD. Oprócz tego wyświetlacz pokazuje natężenie wzmocnienia sygnału (jeżeli takie jest aktywne). Pod ekranem wyświetlacza umieszczono trzy przyciski (wyboru źródła, trybu tranzystorowego lub lampowego oraz opcji pracy liniowej lub pre). Po prawej zainstalowano pokrętło wzmocnienia, które jednocześnie jest przyciskiem sterującym menu, gdzie dostępne są między innymi ustawienia kilku różnych filtrów dźwiękowych. Po lewej znajduje się przycisk sieciowy, analogiczny jak w iHA-6.

Z tyłu, po lewej stronie umieszczono dwie pary gniazd wyjściowych: RCA i XLR. Po prawej zaś cztery cyfrowe gniazda cyfrowe: USB, optyczne, koaksjalne i AES/EBU. Brak łączności Bluetooth, WiFi, LAN i innych unowocześnień. Jest obowiązkowe gniazdo sieciowe IEC zintegrowane z bezpiecznikiem i przełącznik zasilania 230/110 Volt.

Tak pisze dystrybutor o Cayin iHA-6: "Potężny, siedmiowatowy wzmacniacz w trybie zbalansowanym pozwoli napędzić każde słuchawki z dużym zapasem mocy, a także może pracować w trybie zarówno napięciowym jak i prądowym. iHA-6 to wzmacniacz stworzony pod każde słuchawki, zarówno planarne jak i dynamiczne. Dwa wyjścia symetryczne, z tym jedno cztero PIN-owe, drugie to kombo, połączenie zbalansowanego, oddzielnego na oba kanały oraz dwa niezbalansowane 6,3 mm z rozróżnieniem na nisko i wysoko gainowe".

Z kolei o Cayin iDAC-6 tak można przeczytać: "Cayin iDAC-6 posiada dwa niezależne tryby pracy, pierwszy tranzystorowy oparty na kościach OPA604, a drugi to lampowy, używający czterech lamp 6N16B. Czyli daje nam wolny wybór na wyjściu zbalansowanym czy chcemy posłuchać nasycenia, barwy lamp czy może szybkość tranzystora. Na wyjściu niezbalansowanym działa tylko wyłączenie w trybie tranzystorowym. W iDAC-6 jako odbiornik USB jest XMOS serii XS1, a jako przetwornik cyfrowo-analogowy jest najnowszy chipset podwójny Asahi Kasei AK4490 zamontowany po jednym na kanał, do tego dodali precyzyjne zegary, po to aby tylko zniekształcenia były jak najmniejsze i żeby móc cieszyć się muzyką bez szukania kompromisów".

Więcej szczegółów technicznych dostępnych na stronie firmowej Cayin TUTAJ.



Płaskie kartony typu "pizza"

Ekologiczna tektura

Bezpieczny sposób pakowania


Pierwszorzędny design



Aluminium i aluminium


Tył urządzeń - uwagę zwracają wejścia/wyjścia XLR

Słuchawki Fostex TH-610


Wyświetlacz OLED w iDAC-6

Wykorzystuję wyjście słuchawkowe hybrydowe (XLR/jack 6,3 mm)

Spojrzenie na cały system odsłuchowy; kolumny to Triangle Esprtit Antal EZ, Living Voice Auditorium R3 i Pylon Opal 20


Wrażenia dźwiękowe
Jako źródło używałem odtwarzacz sieciowy Onkyo NS-6170 (z Tidal HiFi - FLAC 16 bit/44,1 kHz), słuchawki to Fostex TH-610, przewody sieciowe to Audomica Laboratory serii Excellence w modyfikacji Amber, zaś przewody połączeniowe to Melodika XLR. Używałem też komputery MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440. Pełna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Na początek jedna uwaga użytkowa. W związku z implementacją czterech lamp elektronowych 6N16B (podwójna trioda miniaturowa o przedłużonej żywotności) w iDAC-6 duet Cayin przed pracą potrzebuje rozgrzewki. Uruchomianie DACa trwa około 30 sekund, ale optymalne brzmienie uzyskać można dopiero po 15 – 20 minutach pracy. Warto poczekać.

Co tu dużo pisać? Brzmienie zestawu Cayin nie jest eteryczne, zwiewne, czy wydelikacone jak to czasami zdarza się z niektórymi audiofilskimi sprzętami. iHA-6/iDAC-6 uderza dźwiękiem jak kowalskim młotem. Przy czym jest to wysokogatunkowa „ściana dźwięku” jakiej nie powstydziłyby się najlepsze studia nagrań. Cayin etapuje nieograniczoną energią, dynamiką rodem z piekła, szybkością błyskawicy. To brzmienie nasycone, pełne i obfite. Spontaniczne i spektakularne. Dźwięk jest bardzo głęboki, daleki i szeroki. Niezwykle przestrzenny i rozbudowany. Równolegle jest bardzo harmonijny i symetryczny – dobrze ułożony. Nie przeładowany nadmiarem brzmienia, nie obciążony przerośniętym tłuszczem, a optymalnie wysycony tonalnie. Wysokokaloryczny, acz łatwostrawny. W rezultacie po założeniu słuchawek odbiorca ma poczucie autentycznego przebywania w istocie strumienia dźwięku. Wrażenie realnej i bezpretensjonalnej obecności brzmienia. Instrumenty i wokale są bliskie, dotykalne i namacalne. Bardzo bezpośrednie – wibrujące, dźwięczne i soczyste. Empiryczne do kwadratu.

Takie mocarne i bezceremonialne brzmienie o żywej charakterystyce może komuś odpowiadać lub nie (zaznaczam: mi bardzo przypada do gustu!). Cayin zdaje się podążać drogą wytoczoną przez taką firmę jak australijski Burson Audio. To podobny poziom ekspresji, ekstensji i holografii brzmienia. Wyrafinowany dźwięk budujący autentyczną muzykę, o dużym ciężarze gatunkowym, uderzający z dużą siłą, ale jednocześnie zniuansowany, bogaty w detale, zaopatrzony w głębię, mający widoczną teksturę i tło. W rezultacie takiego zabiegu stylistycznego dźwięk nie jest ociężały, ani lepiący się. Jest szybki, otwarty i selektywny, a także dociążony, posiadający dużą masę. Obrysowany i dopełniony. Dzięki temu każdy gatunek muzyczny ma szansę zabrzmieć stuprocentowo dobrze. Czy to ciężki rock, czy zawikłana elektronika, czy delikatesowa symfonika, czy nawet fortepian solo. Wysycenie i dynamika zawsze stoją na wysokim poziomie. Odbiorca ma wrażenie muzyki granej „na żywo”. A to przecież najbardziej pożądane zjawisko w audiofilii. Zaś zestaw Cayin zapewnia takie coś zupełnie naturalnie i niewymuszenie. Owszem, można czepiać się, że iDAC-6/iHA-6 nieco koloryzują – tu i ówdzie „podkręcają” barwy, dodają niski bas, wzbogacają i zagęszczają średnicę, ale to nic. Dla Cayina najważniejsza jest zaawansowana muzykalność – i bardzo dobrze!

Powyższy styl grania można modulować na kilka sposobów. Dodając lub ujmując układ lamp korzystając jedynie z brzmienia tranzystorowego. Dodatek czterech lamp nadaje niejaką puszystość, lekkie docieplenie, ale także przyćmienie sybilantów. Mi takie brzmienie najbardziej odpowiadało. Z kolei tryb tranzystorowy jest w odbiorze szybszy i dynamiczniejszy, ale również czystszy i bardziej analityczny. Słuchacz może wykorzystać też jeden z kilku cyfrowych filtrów DACa. Dodać przez to miękkości, klarowności lub doświetlenia dźwięku. W moim przekonaniu jednak powyższy zestaw gra z dezaktywowanym filtrem. Najwięcej wówczas świeżości w brzmieniu, a także czystości i bezpośredniości.

Konkluzja
Duet Caiyn iDAC-6 i Cayin iHA-6 to bardziej zaawansowany zestaw niż by wskazywała jego cena, co w przypadku produktów natywnnie chińskich nie jest zaskoczeniem. Uwagę zwraca bardzo dopracowana budowa zewnętrzna (aluminiowe obudowy), a także zaawansowana wewnętrzna (XMOS serii XS1, dwa Asahi Kasei AK4490, siedmiowatowy wzmacniacz słuchawkowy. etc), a także wysublimowany design pierwszej klasy. Na pochwałę zasługuje duża konfigurowalność zestawu - wzmacniacz słuchawkowy przystosowany jest na nieomal każdy rodzaj wtyków (poza mini-jack) oraz impedancję, zaś DAC ma ustawienia aż pięciu filtrów dźwiękowych, jak i wyjścia lampowe i tranzystorowe.

Brzmienie zestawu charakteryzuje się wysokim poziomem energii i dojrzałości; cechuje się wysmakowaną ekspresją, ekstensją i holografią. To na wskroś wyrafinowany dźwięk budujący autentyczną muzykę, o dużym ciężarze gatunkowym, uderzający z dużą siłą, ale jednocześnie zniuansowany, bogaty w detale, zaopatrzony w głębię, mający widoczną teksturę i tło. DAC odtwarza "wszystko" aż do DSD128, zaś wzmacniacz ze swoimi siedmioma Watami mocy jest w stanie wysterować, zdaje się, nawet słuchawki prysznicowe. Moja szczera rekomendacja!

Cayin iDAC-6 cena w Polsce - 4 990 PLN.
Cayin iHA-6 cena w Polsce - 4 990 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Musical Fidelity M3si (test TU), Pathos Classic One MKIII (test TU), Cayin A-55 TP (test TU) oraz Dayens Ecstasy III (test TU).
Kolumny: Triangle Esprit Antal EZ (test TU), Pylon Opal 20, Living Voice Auditorium R3 (test TU), Studio 16 Hertz Canto Grand  (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.

Odtwarzacz sieciowy: Onkyo NS-6170 (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon (test 
TU) i Pioneer PLX-1000 (test TU). 
Wkładki gramofonowe: Goldring 1042 (test TU) i Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Primare R32 (test TU) i Musical Fidelity MX-VYNL (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Pioneer TX-7100.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Pioneer XDP-300R, RHA DACAMP L1 (test TU) i Fostex HP-A4BL (test TU).

Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V.
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.


Głośnik bezprzewodowy Mass Fidelity Core

$
0
0

Głośnik Mass Fidelity Core na tarasie hotelowym; Dubrownik, Chorwacja

Core zapewnia holograficzny dźwięk niezależnie od miejsca odsłuchu (mat. producenta)

Wstęp
Dziś czas na test sprzętu hi-fi nieco lżejszego kalibru. Pretekstem do takiego, a nie innego opisu, był pięciodniowy wyjazd do hotelu w chorwackim Dubrowniku, dokąd postanowiłem razem ze słuchawkami (które zawsze zabieram w podróż), wziąć również jakiś ciekawy głośnik bezprzewodowy Bluetooth. W tym celu napisałem list do białostockiego dystrybutora Rafko z zapytaniem, czy mają coś ciekawego tego typu w ofercie i czy nie mogliby wypożyczyć. Odpowiedź przyszła bardzo szybko – „Tak, mamy świetny głośnik!. Zaraz wysyłamy”.
  
Niniejszym przedstawiam kanadyjski głośnik bezprzewodowy o intrygującej nazwie Mass Fidelity Core (zobacz TUTAJ). To ciekawa propozycja dla osób, którzy nie chcą (lub nie mogą) zainwestować w duży, stacjonarny domowy system audio hi-fi lub też dla tych, którzy na tyle często przebywają w podróży, a pragną mieć ze sobą "coś", co co najmniej dobrze i zadowalająco odtworzy muzykę w hotelowym pokoju (i da się spakować do walizki). Mass Fidelity Core to, jak określa go producent - głośnik holograficzny. Wykorzystuje do przesyłu technologię Bluetooth. Ma wbudowany akumulator, który pozwala na 10 - 12 godzin odtwarzania muzyki.


Wrażenia ogólne i budowa
Czym jest Mass Fidelity Core? To aktywna kolumna Bluetooth, składająca się z pięciu przetworników o sumarycznej mocy 120 Wat sterowanych procesorem ARM. Przetworniki pracują w specjalnie przygotowanej obudowie w technologii ABT (Absolute Bass Technology). Najważniejszą różnicą w stosunku do innych produktów na rynku jest zdolność kolumny do generowania holograficznej sceny dźwiękowej za pomocą technologii "Wave Field Synthesis" (wirtualna przestrzeń akustyczna). Jedna kolumna aktywna Core jest w stanie nagłośnić duże pomieszczenie muzyką o wyjątkowej przestrzenności dźwięku i mocy niskich tonów - w większości przypadków niezależnie od miejsca, jakie zajmą słuchacze.

Głośnik dostarczany jest w estetycznym, białym kartonie. Wewnątrz, prócz samego głośnika, znajduje się także przewód sieciowy oraz niewielki pilot zdalnego sterowania. Core to niewielka skrzyneczka (kubik), którą można chwycić i przenosić jedną dłonią. Masa to jedynie 1,6 kg, a rozmiary boków wynoszą odpowiednio 15, 15 i 10 cm. To bardzo niewiele jak na "coś", co ma za zadanie dobrze grać. Obudowa wykonana jest z poliwęglanu, czyli z tworzywa sztucznego o dużej trwałości i wytrzymałości. Trzy boki kryjące głośniki (dwa skierowane do przodu, dwa po bokach i jeden od dołu) obciągnięte są gęstą, czarną tkaniną akustyczną, zaś stopa głośnika to metalowa podstawa z dużą ilością nacięć, służących jako dyfuzory niskich tonów. Góra to wypolerowana czarna płytka z tworzywa sztucznego. Umieszczono na niej 4. Przyciski: 1) aktywujące system Multiroom, 2) przełączające źródło, 3) i 4) - regulacje głośności. Obok nich znajduje się tylko jedna (!) dioda. Świecąca na niebiesko w przypadku normalnej pracy oraz na pomarańczowo przy pracy rezerwy akumulatora.

Wszelkie wejścia i wyjścia zamontowano na panelu tylnym. Można tu znaleźć: SUB OUT – wyjście na dodatkowy subwoofer, AUX – analogowe wejście audio, CONTROL – wejście dla opcjonalnego, zewnętrznego odbiornika podczerwieni, OPTICAL IN – cyfrowe wejście dla dźwięku (24 bit/192 kHz), można tu podłączyć np. Apple TV, USB – port tzw. power-banku oraz POWER – gniazdo dla zewnętrznego zasilacza impulsowego (choć głośnik Core może pracować do 12 h na wewnętrznym akumulatorze). Z tyłu znajduje się przycisk zasilania wraz z diodą LED, która zmienia barwę w zależności od potrzeby.



Na dole znajduje się metalowa część konstrukcji; widoczne nacięcia to wentylacje głośnika niskotonowego zamontowanego od spodu


Obudowa wykonana jest z wytrzymałego poliwęglanu


Tylko cztery regulatory i jedna dioda

Tkanina akustyczna pokrywa trzy boki głośnika


Wejścia i wyjścia; duża płytka to antena Bluetooth

Pilot zdalnego sterowania


 
Core nagłaśnia pokój hotelowy; źródło to iPhone 6S




Kilka próbek słuchanej muzyki z Tidal HiFi via iPhone 6S


Wrażenia dźwiękowe
Źródłem muzyki był smatrfon iPhone 6S na zmianę z tabletem iPad Air 2. Muzyka strumieniowana z Tidal HiFi.

Dla najlepszych wrażeń odsłuchowych, głośnik powinien być ustawiony tuż przy tylnej ścianie pomieszczenia, tak by rozproszony dźwięk był odbijany i kierowany na słuchacza. W takiej konfiguracji holografia dźwięku dookolnego jest najwyższa. Nie oznacza to, że Core nie może być ustawiany w inne sposoby. Oczywiście, że może, ale efekt 3D jest wówczas ograniczony, choć same walory brzmienia nadal pozostają na wysokim poziomie jakościowym.

Core kosztuje w Polsce dobrze ponad 2 000 PLN, nie jest to więc mało. Za podobną kwotę można nabyć cały budżetowy system stereo (amplituner plus kolumny) , albo mini-wieżę. Co takiego musi mieć w sobie głośnik Mass Fidelity, że warto w niego zainwestować? Otóż jego brzmienie to nie jest zwykły dźwięk kilku  głośniczków "nawtykanych" do jednej skrzynki, a coś znacznie więcej. Ideą konstruktorów było zbudowanie takiej pojedynczej kolumny, która będzie dawać ułudę dźwięku totalnego - dookolnego i przestrzennego, o doskonałym gradiencie sceny. Tak, aby propagacja była szeroka, głęboka i wysoka (nie tylko horyzontalnie, ale również wertykalnie). I taka sztuka kanadyjskim inżynierom udała się nadzwyczaj dobrze. (Zaprzęgnięto do tego oczywiście mikroporocesory ARM). W rezultacie dźwięk jest rewelacyjnie rozciągnięty, wspaniale przestrzenny, bardzo nasycony i w dużej mierze autentyczny. To brzmienie soczyste, otwarte i wyraźne. Zaskakująca jest nie tylko szeroka propagacja dźwięku (pionowa i pozioma), ale także ułuda perfekcyjnego stereo, i pomimo faktu, że gra przecież jedna skrzynka, a nie dwie.

Owszem, można czepić się niezbyt wyszukanej selektywności, czy zjawiska zamazywania niektórych szczegółów dźwięku, ale ogół brzmienia wywiera bardzo korzystne wrażenie. To dźwięk masywny, korpulentny i spójny. Pierwszorzędnie holograficzny, bez problemu napełniający muzyką pomieszczenie o powierzchni 20 m2. Dynamiczny, energetyczny - z dobrze rozbudowanymi basami. Bez rezonowania i bez dudnienia. Dopiero bardzo wysokie natężenia dźwięku (powyżej 70 % skali) zakłócają równowagę tonalną; głośnik radzi sobie z dużą głośnością, ale z nie nadaje się do nagłaśniania dyskotek, powyżej pewnego zakresu traci część kontroli, finezję i proporcjonalność. Ale zdaje się, że nie w tym celu został skonstruowany, by być megafonem, a wysublimowanym i inteligentnym źródłem normalnego dźwięku. I w takiej funkcji spełnia się znakomicie.

Konkluzja
Mass Fidelity Core to pierwszorzędna alternatywa dla osób, które nie chcą mieć zwykłego systemu stereo (tzn. wzmacniacz plus dwa głośniki, mini-wieża hi-fi, itp.), nie oczekują plątaniny kabli z tym związanych, a równolegle pragną cieszyć się wysoce plastycznym, energetycznym i realnym dźwiękiem typu 3D. Tytułowy głośnik dostarcza dookolne stereo oraz bogaty i nasycony dźwięk. To przekaz o bardzo wysokim współczynnika ilorazu minimalizmu sprzętowego do autentycznej radości i swobody odsłuchów. Polecam odrzucić niepotrzebne konwenanse i posłuchać Core, bo to głośnik o zaskakująco wyrafinowanym brzmieniu hi-fi.

Cena w Polsce - 2 199 PLN.
Viewing all 1477 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>