Quantcast
Channel: Stereo i Kolorowo - Underground
Viewing all 1480 articles
Browse latest View live

Kondycjoner masy QAR S-15

$
0
0


Wstęp
Dziś chciałbym poświecić trochę czasu na dość nietypowe akcesorium hi-fi, a mianowicie na kondycjoner masy (zwany także pasywnym filtrem masy). Tak, zdaję sobie sprawę, że temat kondycjonerów masy jest dość kontrowersyjny, ale coraz to więcej firm produkuje takowe, więc "coś" musi być na rzeczy. Jakiegoś typu poprawa i korekta brzmienia, czy upłynnienie i odkrycie dźwięku opisywane są w Internecie przez wielu recenzentów testujących kondycjonery masy. A przypomnę, że produkują je tak renomowane firmy jak japońska Acoustics Revive, szwedzka Entereq, amerykańska Nordost, czy nawet polska Verictum (ze swoim X BULK).
Przechodząc do głównego tematu. Jaka była geneza niniejszego testu? Kilkanaście dni temu napisał do mnie list polski konstruktor-amator, pan Kuba Ryś z Warszawy, z zapytaniem, czy nie chciałbym zaznajomić się z jego nowym kondycjonerem masy QAR S-15. Staram się nie opisywać na blogu nieseryjnych produktów z dziedziny DIY, ale czasem robię wyjątki. Zaś pan Ryś przysłał mi mnóstwo informacji i zdjęć swojego QAR S-15, dlatego uznałem, że warto zapoznać się z tym produktem. Tym bardziej, iż kondycjoner ten został doskonale wykonany, z dołączonym doń solidnym przewodem (trzy druty srebrne skręcone mechanicznie). A pan Kuba wkrótce planuje uruchomienie produkcji seryjnej kondycjonera, jak i kolejnych produktów.
Kilka słów o uziemieniu i jego substytutach
Czym są kondycjonery masy (pasywne filtry masy)? Najprościej napisać, że są to ekwiwalenty albo jeszcze precyzyjniej – protezy uziemienia. Prawidłowo rzecz biorąc, każdy sprzęt hi-fi powinien być uziemiony, ale przecież nie każdy audiofil ma dostęp do ziemi (gruntu), w którą to powinno się wbić co najmniej metrowy metalowy pręt (szpilę), zaś do jego wystającej części z ziemi doprowadzić przewód uziemiający domowej instalacji elektrycznej. Tak kiedyś robiłem, jak mieszkałem w domu jednorodzinnym, w wielorodzinnym bloku, jest to w zasadzie niemożliwe. Owszem, można posiłkować się kaloryferem (zeskrobując najpierw w niewidocznym miejscu farbę i tam wiążąc przewód uziemiający), ale to więcej niż substytut uziemienia. Z kolei hipotetycznie, trzecia żyła przewodu sieciowego to uziemienie, ale tak naprawdę nie wiadomo jak i gdzie to się fizycznie odbywa. 
Dlatego wymyślono, że poniekąd warto odprowadzać zakłócenia elektromagnetyczne i radiowe (EMI/RFI) do osobnego kondycjonera masy, którego zadaniem jest pochłanianie owych interferencji. Te zaś negatywnie wpływają na rozmaite obwody elektryczne i systemy elektroniczne w różnych urządzeniach hi-fi – zakłócając np. pracę odtwarzaczy płyt CD, DACów, tunerów, ale także wzmacniaczy, czy nawet kondycjonerów zasilania. Warto też przypomnieć, że uziemienie jest zaś niczym innym jak odprowadzaniem gromadzących się mikro-ładunków elektrycznych (najczęściej nie odczuwalnych fizycznie, ale wpływających niekorzystnie na brzmienie systemu hi-fi), ale kondycjonery masy nie pełnią roli przy wyższych ładunkach, to musi uczynić prawdziwe uziemienie (ale w audio nie ma aż tak wysokich ładunków jak dajmy na to, przy betoniarce, czy spawarce). Podsumowując. Kondycjonery masy działają tak, jakby podłączyć sprzęt hi-fi do idealnego zera, przez co dźwięk staje się wolny od przydźwięków, szumów, zniekształceń i innych naleciałości wywołanych przez większe lub mniejsze zakłócenia elektromagnetyczne.

Wrażenia ogólne i budowa
No cóż, nie ma dużo do opisywania w tym rozdziale. QAR S-15 to czarny ceramiczny walec od góry trwale przykryty (za pomocą kleju epoksydowego) drewnianą nakładką. Całość prezentuje się jak produkt klasy DIY skrzyżowane z rękodziełem małej manufaktury. Nieco urody ujmują widoczne rozpaćkane i zasuszone gluty kleju na granicy drewnianej pokrywki i ceramicznego walca. Trzeba nad tym popracować.

Z tyłu walca zamontowane jest jedno gniazdo - terminal głośnikowy. Producent dorzuca do zestawu solidny przewód - trzy druty srebrne skręcone mechanicznie i pokryte niebieską koszulką. Z jednej strony przewód ma wtyk bananowy, a z drugiej wtyk RCA do zamontowania w uziemianym urządzeniu. Można przyłączyć ów wtyk albo do gniazda wyjściowego lub wejściowego RCA. Producent rekomenduje do wyjściowego (np. do wyjścia magnetofonowego).

Co konkretnie znajduje się w środku, nie wiadomo. Najprawdopodobniej jest to mieszanina różnych minerałów i metali (takich jak np. kwarc, węglik krzemu, turmalin i kryształ górski), ale ostateczny skład to tajemnica. Autorski patent producenta opracowany empiryczne na podstawie wielu prób i doświadczeń. Oraz naturalnie - odsłuchów.



Ceramiczny walec z drewnianą pokrywą

Z tyłu znajduje się pojedynczy terminal przyłączeniowy

Made in Poland

Solidny przewód ze srebrnej skrętki jest w zestawie

Od spodu etykieta teleadresowa


QAR S-15 ze wzmacniaczem Pathos Classic One MKIII


...z Hegel H160


...i z Audion Silver Night 20th Anniversary 300B



Kilka spojrzeń na różne konfiguracje sprzętowe

Wrażenia dźwiękowe
QAR S-15 przypiąłem do wzmacniacza hybrydowego Pathos Classic One MKIII najpierw do gniazda wyjściowego RCA, a potem do wejściowego RCA. Następnie przyłączyłem go do wzmacniacza Hegel H160 i odtwarzacza płyt CD Musical Fidelity A1 CD-PRO. I jeszcze do kilku urządzeń.

Nie jest łatwo opisać zmiany w brzmieniu, jakich dokonuje QAR S-15, albowiem są subtelne i na początku dość trudno wyczuwalne. Lecz zmiany te są rzeczywiste i oczywiste. Idące w dobrym kierunku. To niejako uspokojenie dźwięku, poprawa czytelności, wyrównanie kantów, wyszlifowanie ostrości. Innymi słowy - z pewnością urządzenie ma dobroczynny wpływ na brzmienie systemu hi-fi. Koi, ugładza, wyrównuje  i rafinuje dźwięk, jednocześnie nie zabierając mu ani energii, ani substancji, ani rozmachu. Następuje ekstrakcja szczegółów nagrań, eksplikacja rytmu, ujednolicenie tła, poczernienie głębi, destylacja brzmienia z artefaktów.

Moim zdaniem, obecność kondycjonera szczególnie widoczna jest we wzmacniaczu (czyli kiedy przypiąć go do gniazda RCA wzmacniacza). Można zaobserwować nie tylko dopełnienie i domknięcie brzmienia (co przejawia się głównie powiększeniem i pogłębieniem dźwięku), ale także oczyszczenie wpływające na poszerzenie przestrzeni oraz dociążenie tonalne. Tak jak napisałem wcześniej, modyfikacja dźwięku jest delikatna i kosmetyczna, ale uchwytna i rozpoznawalna. Wyraźnie czuć lepsze nasycenie, większą rozdzielczość, a nawet wyższą barwność i kolorowość. Wyższy stopień zaawansowania przekazu, wydłużenie tonów, odkrycie potencjału muzyki, ujawnienie dynamiki.

Używałem tylko jeden kondycjoner masy. Literatura dla lepszego efektu proponuje stosować dla każdego urządzenia uziemianego co najmniej jeden, ale dla wzmacniaczy nawet dwa osobne lub jeden duży. Wówczas efekt brzmieniowy jest najpełniejszy. Co do przyłączania do gniazd wyjściowych lub wejściowych RCA, to nie odczuwałem tu jakiejś różnicy. Jednakże producent rekomenduje podłączenie S-15 do gniazd wyjściowych. Jak napisałem wcześniej, najbardziej słyszalny efekt następował przy podłączeniu kondycjonera do wzmacniacza, ale to nie oznacza, że z innymi urządzeniami efektu nie było, bo oczywiście był, lecz subtelniejszy. Na pewno dobrze poeksperymentować z przypinaniem QAR S-15 do takich źródeł jak odtwarzacz CD, czy odtwarzacz sieciowy.

Konkluzja
Kondycjoner masy (pasywny filtr masy) QAR S-15 ma dobroczynny wpływ na brzmienia systemu hi-fi. Uzdrawia, koi i harmonizuje dźwięk. Polecam z czystym sumieniem. Zapewniam, że nie jest to audio voo-doo - to naprawdę działa!

QAR S-15 (wraz ze srebrnym przewodem 3,9 mm o długości 1 m.) cena w Polsce - 1 100 PLN.

System testowy
Pomieszczenie: 30 m2, z częściową adaptacją akustyczną – ustroje Vicoustic Wave Wood – 10 sztuk.
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Audion Silver Night 20th Anniversary 300B, Pathos Classic One MKIII (test TU) oraz Cayin A-55 TP (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Impuls Audio Lagune, Pylon Diamond 28, Studio 16 Hertz Canto Grand (test TU) i Guru Audio Junior (test TU)
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Odtwarzacz sieciowy: Onkyo NS-6170 (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon (test TU) i Pioneer PLX-1000 (test TU). 
Wkładki gramofonowe: Goldring 1042 (test TU) i Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacz gramofonowy: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Revox B 261.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Pioneer SE-MHR5 (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Wzmacniacz słuchawkowy: Pioneer XDP-300R (test TU ).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TUTAJ).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.

Kolumny głośnikowe Impuls Audio Lagune

$
0
0

Wstęp
Jakieś dwa lata temu opisywałem na blogu poznańskie kolumny podstawkowe Impuls Audio Alize (czytaj test TUTAJ). Głośniki te szybko zdobyły dużą popularność w Polsce. Dlaczego? Ponieważ były perfekcyjnie wykonane, oparte były na renomowanych przetwornikach, biły więc zachodnią konkurencję na głowę. I to zarówno konstrukcją, jak i brzmieniem. Niestety, w międzyczasie, tajwański producent Tang Bang zakończył produkcję przetworników Tang Band W5-1367B, które to stanowiły podstawę Alize. Obecnie w Impuls Audio trwają prace nad opracowaniem następcy Alize, czyli modelu Calima.

Przechodząc do głównego tematu. Kilka tygodni temu, jeden z właścicieli Impuls Audio zatelefonował do mnie z propozycją testu nowego modelu podłogowego o nazwie Lagune (zobacz TUTAJ). Moja reakcja była oczywista – „Proszę natychmiast dostarczyć kolumny do odsłuchów!”. To „natychmiast” z pewnych względów przedłużyło się do kilkunastu dni, ale ostatecznie kolumny do mnie dotarły w połowie maja. Warto było czekać. Po wypakowaniu Lagune z kartonów "szczęka mi opadła" - co za piękne kolumny. Prezentują się pierwszorzędnie. Bardzo wysoka liga wykonawcza!

Impuls Audio
Zanim przejdę do opisu głośników Lagune, warto przypomnieć parę najważniejszych informacji o Impuls Audio. To polskie przedsiębiorstwo zajmujące się wytwarzaniem kolumn. Mieści się w Poznaniu, istnieje od dobrych kilku lat, bo od 2012 roku. Firma ciągle rozwija się, poszerza ofertę. Impuls Audio tworzą dwaj panowie: Sławek Chimczak - absolwent Wydziału Fizyki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz Jarek Szymandera - absolwent Elektroniki i Telekomunikacji na Politechnice Poznańskiej, jak przedstawiają się na firmowej stronie. Przez te pięć lat działalności manufaktura zaprezentowała aż osiem modeli kolumn, w tym wspomniane na początku Alize. Obecne portfolio obejmuje dwa modele podłogowe - Lagune i Cumulus, w przygotowaniu są Calima, czyli następcy Alize.

Co ciekawe, Impuls Audio obecnie nie ma żadnego dilera. Kolumny sprzedane są wysyłkowo, po wpłaceniu 50% zaliczki i wyborze forniru dokonywane jest przyjęcie zamówienia. Po 5-8 tygodniach kolumny dostarczane są do nabywcy (tyle trwa cykl produkcyjny). Oczywiście, ten może wcześniej odsłuchać ich u siebie - Impuls Audio przesyła głośniki na swój koszt do potencjalnego nabywcy, po wpłaceniu zastawu wynoszącego 40% ceny. Oryginalna polityka.

Wrażenia ogólne i budowa
Kolumny dostarczane są w dwóch sporawych kartonach. Wewnątrz unieruchomione i zabezpieczone są gąbkowymi formami. Uszkodzenie podczas transportu mało prawdopodobne.

Jak już napisałem we wstępie, po wypakowaniu Lagune „opadła mi szczęka" z wrażenia - co za piękne kolumny. Głośniki prezentują się pierwszorzędnie – to bardzo wysoka klasa wykonawcza oraz wspaniały design. Wysoki poziom estetyki zapewnia przede wszystkim finezyjnie położony fornir z ekskluzywnego, egzotycznego drewna z pięknie ułożonymi słojami – dzieło sztuki stworzone przez naturę. Miło popatrzeć. Drugim elementem dodającym urody są fronty od połowy wysokości kolumn mocno ścięte (albo złamana) do tyłu. Nadaje to wizualnej lekkości i szyku. Choć oczywiście zamierzeniem konstruktorów było to, aby sygnały z obydwu głośników docierały do uszu słuchacza w tym samym momencie. Jest to tzw. wyrównanie czasowe.

U dołu frontów przyklejono mosiężne tabliczki z nazwą firmy „Impuls Audio”. Mniej więcej na 1/3 wysokości umieszczono wyloty rur bass-reflexów. Kolumny spoczywają na niewielkich cokołach przytwierdzonych bezpośrednio do dołu skrzynek. Do cokołów od spodu wkręcono po 4. solidne kolce, które zaopatrzone są w podkładki (tzw. talerzyki).

Zastosowane głośniki to SB Satori MW16P-8 (zobacz TUTAJ) oraz SB Satori TW29R-B (zobacz TUTAJ). Oj, wysoka klasa. Wytłumienie wnętrz skrzynek to filc i wełna owcza. Warto podkreślić, że kopułka i zwrotnica zamontowane zostały w oddzielnych komorach. Terminale głośnikowe są pojedyncze, ale za to to bardzo wysokiej jakości WBT.

Dane techniczne
Typ konstrukcji: 2-drożna
Rodzaj obudowy: Bass-reflex
Strojenie Bass-reflex: 29 Hz
Moc: 60 W
Efektywność: 86 dB (2,83 V/1 m)
Impedancja: 8 Ohm
Wymiary (WxSxG): 100 x 18,5 x 27 cm
Masa (sztuka): 17 kg
Zalecane pomieszczenie: 14 - 20 m2

Lagune bezpośrednio wyjęte z pudeł


Bardzo zaawansowane (i drogie) głośniki firmy SB Acoustics



Góra frontów jest ścięta do tyłu (albo przełamana)





Stolarka i fornir klasy referencyjnej

W tle wzmacniacz hybrydowy Pathos Classic One MKIII


Ogólne spojrzenie na system odsłuchowy


Wrażenia dźwiękowe
Kolumny Lagune przyłączałem przede wszystkim do wzmacniacza Hegel H160 oraz Pathos Classic One MKIII, ale także do lampowego Audion Silver Night 20th Anniversary 300B. Głośniki porównawcze to Living Voice Auditorium R3 oraz Pylon Audio Diamond 28. Przewody głośnikowe to za każdym razem XLO UltraPLUS U6-10. Dokładny spis sprzętu towarzyszącego dostępny jest na końcu niniejszego tekstu.

Na początek napiszę w taki sposób. Dobrze znam dźwięk podstawkowych kolumn Impuls Audio Alize, zachwycałem się nim w recenzji wspomnianej we wstępie. Wiem że konstruktorzy – pan Sławek i pan Jarek cyzelują brzmienie swoich produktów przez długi czas, zajmuje im to dużo pracy i mnóstwo wysiłku, ale efekty są porażające. Nie inaczej jest w modelu Lagune. To dopracowany dźwięk klasy ocierający się wprost o high-end. Brzmienie charakteryzuje się wysoką czystością, naturalnością i głębią tonalną opartymi o wysoką energię i rozłożystość. To przekaz dostojny – wręcz monumentalny, a równolegle piękny i przyjemny w odbiorze brzmienie, bardzo dojrzały i zaawansowany. Inteligentnie zaprojektowany. Dbający o masywność brzmienia, ale nie zapominający o precyzyjnej warstwowości i kunsztownym wyszlifowaniu wszelkich szczegółów muzyki.

Warto zwrócić uwagę na fakt, że Lagune pomimo niezbyt dużych rozmiarów skrzynek mają stosunkowo mocny i solidny (efektywny) przekaz. Rozmiar dźwięku jest większy niż by wskazywały gabaryty kolumn. Ponadto głośniki wyróżniają się soczystą, nasączoną i rozdzielczą średnicą, potrafiącą wytworzyć wysoki poziom SPL (ang. Sound Pressure Level). Średnica, można napisać, jest wyraźna, ale z dodatkiem specyficznego klimatu, który nadaje delikatności i subtelności. Wysmakowania.

Z kolei bas jest głęboki i żyzny, bardzo rozbudowany. Nic nie dudni, nie rezonuje. Panuje pełna harmonia pomiędzy wszystkimi zakresami i podzakresami. Kultura, porządek i zorganizowanie. Niskie tony są rasowe niczym galanteryjny koń profesjonalnie przygotowywany do ostrego galopu.

Dużym atutem poznańskich głośników jest również umiejętność bardzo przestrzennego grania. Rozmach tonalny i dociążenie dźwięku nie są okupione zwężeniem sceny, czy przytłumieniem tła. Dźwięczność nie ustępuje głębi i szerokości. Ta równowaga jest fascynująca. Dzięki temu nawet gorzej zrealizowane płyty mają szansę zabrzmieć co najmniej dobrze i optymalnie. Natomiast te o wysokiej jakości produkcji i audiofilskie brzmią na 100 % możliwości, a może i więcej. Dźwięk jest przytulnie wygładzony i dopieszczony (ale nie ograniczony!) – z dużą dozą wybornej fizjologii i plastycznej organiczności. Miękki i powabny, a jednocześnie ekstensywny i autentyczny. Cielesny.

Trzeba również napisać, iż Impuls Audio Lagune grają bardzo emocjonalnie i plastycznie. Pokazują prawdziwy sens muzyki, równolegle będąc nieźle rozdzielczymi i selektywnymi. Dają wgląd w głąb nagrań, ekstrahują detale, pogrubiają niuanse, nie pomijając przy tym ujawniania złożonego ogółu, całości zapisu, perspektywy i horyzontu. Łączą świat żywiołu selektywności ze światem naturalizmu i holistyki. Są tonalne i dźwięczne do kwadratu. A to bardzo duża zaleta.

Ważną ich cechą jest także łatwość adaptacji do różnych wzmacniaczy. Z trzema z czterech testowych grały przykładnie i równo (Hegel H160, Pathos Classic One MKIII i  Cayin A-55 TP ), zaś z lampowym Audion Silver Night 20th Anniversary 300B brakowało nieco pary i energii, ale wynikało to z małej mocy wzmacniacza (2 x 7 Wat) oraz niezbyt wysokiej skuteczności Lagune, wynoszącej 86 dB. Po prostu ostatnie zestawienie nie było za bardzo uprawnione, lecz dla potrzeb testu możliwe, a nawet konieczne. Lampy 300B potrzebują kolumn o efektywności wyższej niż 90 dB. Ale to oczywistość.

Konkluzja
Co tu dużo konkludować? Impuls Audio Lagune to solidnie wykonane głośniki o pięknej powierzchowności oraz ponadprzeciętnym dźwięku (w swojej polskiej cenie). Brzmienie charakteryzuje się przede wszystkim eufonią i harmonią, podparte wspaniałą przestrzennością, wyborną plastyką oraz super selektywnością. A to wszytko podlane jest niepowtarzalną barwą oraz emocjonalnością zahaczającymi stricte o high-end. Jestem pod dużym wrażeniem poznańskich Lagune. Brawo, brawo, brawo! Docelowe głośniki na długie lata.

Cena (para): 11 500 PLN.

System testowy
Pomieszczenie: 30 m2, z częściową adaptacją akustyczną – ustroje Vicoustic Wave Wood – 10 sztuk.
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Audion Silver Night 20th Anniversary 300B, Pathos Classic One MKIII (test TU) oraz Cayin A-55 TP (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Pylon Diamond 28 (test TU), Studio 16 Hertz Canto Grand (test TU) i Guru Audio Junior (test TU)
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Odtwarzacz sieciowy: Onkyo NS-6170 (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon (test TU) i Pioneer PLX-1000 (test TU). 
Wkładki gramofonowe: Goldring 1042 (test TU) i Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacz gramofonowy: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Revox B 261.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Pioneer SE-MHR5 (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Wzmacniacz słuchawkowy: Pioneer XDP-300R (test TU ).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TUTAJ).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.

Czerwcowe zapowiedzi testowe - ciąg dalszy

$
0
0
W związku z tym, że w ostatnich dniach otrzymałem kilka kartonów nowych sprzętów - muszę je rychło zapowiedzieć. Przesyłki dojechały z warszawskiego MIP (zobacz TUTAJ).



Pierwszy z nich to super premierowy DAC i wzmacniacz słuchawkowy Questyle CMA400i (zobacz TUTAJ), który dopiero co był prezentowany na wystawie High End 2017 w Monachium. Ma w pełni zbalansowaną budowę wewnętrzną, kości DAC AKM AK4490 oraz doskonale precyzyjnie wyciętą obudowę na obrabiarkach numerycznych CNC. Do sprzedaży w Polsce wejdzie najprawdopodobniej na początku lipca br.






Druga paczka zawiera kolejne premierowe urządzenie marki Questyle. Tym razem to przenośny odtwarzacz cyfrowy Questyle QP2R (zobacz TUTAJ). To nowa wersja playera. Posiada dwa wzmacniacze, które można załączać poprzez ustawienia sekcji BIAS. Charakteryzuje się kapitalnie analogowym brzmieniem; posiada dużą moc dzięki wzmacniaczom prądowym. Oczywiście, wewnętrzna budowa jest w pełni zbalansowana.






Następny karton to dobrze znany odtwarzacz sieciowy (streamer) Auralic Aries Mini (zobacz TUTAJ) będący na rynku gdzieś od jakiegoś roku. Zdobył uznanie audiofilów, warto więc przyjrzeć mu się bliżej.





Ostatni karton zawiera ciekawe najnowsze słuchawki Fostex TH-7WH (zobacz TUTAJ i TUTAJ). To jedne z tańszych słuchawek Fostexa, przeznaczone głównie do zastosowania tzw. mobilnego. Jak podaje producent, to zmodyfikowani następcy modelu Fostex TH-7B i TH-7W




iFi micro iDSD BL (Black Label) - zapowiedź testu

$
0
0
Kilka dni temu dotarł do mnie dość premierowy (wprowadzenie na polski rynek miało miejsce w marcu br.) DAC DSD i wzmacniacz słuchawkowy. To brytyjski iFi micro iDSD Black Label (zobacz TUTAJ). Oczywiście, producentem jest iFi Audio, czyli spółka-córka znakomitej brytyjskiej AMR (Abbingdon Music Research).

Co o iFi micro iDSD Black Label pisze producent?

"Sercem najnowszego przetwornika iFi jest dwurdzeniowy natywny przetwornik Burr-Brown DSD512/PCM768/2xDXD ze wzmacniaczem słuchawkowym.

Black Label został udoskonalony na wielu poziomach:
 - tor sygnału cyfrowego trafiającego do przetwornika cyfrowo-analogowego zmodyfikowany jak również zasilanie,

- zmodyfikowany globalny system zegarowy AMR oparty o zegary femto w celu uzyskania super niskiego jittera i zniekształceń fazowych
- sekcje sygnału analogowego i zasilania zostały przeprojektowane,
- poprawiona wydajność sekcji 3D+ i XBass+,
- najnowsze rozwiązania wykorzystane do stabilizacji wyjścia sygnału w celu zminimalizowania zniekształceń,
- odtwarza sygnały od MP3 poprzez FLAC do 512DSD/768PCM i 2 x DXD,
- zastosowano najnowszy przetwornik Burr-Brown Japan, który również będzie stosowany w nadchodzących modelach Pro iDSD,
- specjalne wzmacniacze operacyjne na miedzianych podstawkach i złoconych nóżkach,
- wykorzystano kondensatory OSCON Sanyo - Black Label jest pierwszym urządzeniem poniżej 1 000 $, w którym je zastosowano (standardowo wyposażony w nie jest topowy AMR CD-77),
- turbodoładowany wzmacniacz słuchawkowy mogący bez problemu obsłużyć super czułe Sennheiser IE-800 jak i prądożerne HiFiMAN HE-6,
- inteligentne wyjście/wejście koaksjalne,
- niezależnie czy gra się na prądożernych HiFiMAN HE-6, czy na leciutkich Sennheiser IE-800 iDSD Black Label może dzięki swoim wbudowanym akumulatorom odtwarzać muzykę od 6 do 12 godzin
akumulator jest w stanie dwa razy naładować iPhona od 0 % do 100 % poprzez port USB,
- iDSD Micro Black Label ma wejście cyfrowe USB (USB 2.0 typu OTG z wbudowaną technologią iPurifier), wejścia cyfrowe S/PDIF (koncentryczne i optyczne), a także wejście mini-jack 3,5mm dla sygnałów analogowych.

Zestaw wyjść jest następujący: słuchawkowe jack 1/4 cala, liniowe RCA LR, cyfrowe koncentryczne RCA SPDIF. Jest też port USB pozwalający ładować urządzenia zewnętrzne.

Wejścia i wyjście cyfrowe S/PDIF korzystają z jednego, wielofunkcyjnego gniazda combo RCA/optyczne. Wybór trybu pracy jest automatyczny i zależy od tego czy na wejściu USB jest podany sygnał audio oraz w przypadku wejść zależny także od rodzaju zastosowanego połączenia.

Wyjście liniowe RCA ma dwa tryby pracy, wybierane przełącznikiem. Można wybrać pracę ze stałym poziomem wyjściowym (tryb Direct) lub z regulacją głośności (tryb Preamplifier).

Wyjście słuchawkowe może być skonfigurowane na różne sposoby. Zależnie od parametrów słuchawek można wybrać jeden z trzech wariantów trybu Power Mode (Eco, Normal, Turbo) oraz nastawy iEMatch (Off, High Sensitivity Headphone, Ultra Sensitivity Headphone). Jest też do dyspozycji aktywowany przełącznikiem układ X-Bass do wzmocnienia niskich częstotliwości przy podłączaniu słuchawek o szczupłym basie. Można też skorzystać z układu 3D Matrix Plus do symulacji stereofonii z kolumn przy odsłuchu na słuchawkach. Kiedy funkcja 3D Matrix Plus jest włączona przy wykorzystaniu wyjścia na kolumny przetwarzanie sygnału jest zupełnie inne i dotyczy lokalizacji basu. Zarówno X-Bass jak i 3D Matrix Plus bazują na analogowych układach dyskretnych, nie jest stosowane DSP.

Inne możliwości funkcjonalne to odwracanie polaryzacji sygnału oraz wybór różnych rodzajów filtrów, osobno dla sygnałów PCM i DSD.

Urządzenie ma wbudowany akumulator litowo-polimerowy i dwa tryby pracy zasilania. Zasilanie może być pobierane na bieżąco przez port USB (tryb USB Power) lub też z akumulatora (tryb Battery Power). Energia zgromadzona w akumulatorze pozwala na pracę przez 6 do 12 godzin. Można też wykorzystać iDSD Micro Black Label do ładowania zewnętrznych urządzeń przez port USB na bocznej ściance. Akumulator iFi pozwala na dwa ładowania smartfona iPhone.

Konwersja cyfrowo-analogowa bazuje na układach Burr-Brown. Femto-precyzyjny układ zegara AMR Global Master Timing został dodatkowo udoskonalony dla najniższego szumu fazowego / jittera. Wszystkie rodzaje sygnałów cyfrowych obsługiwane są w natywnych częstotliwościach próbkowania, bez konwersji.

Zastosowano wzmacniacze operacyjne iFi/AMR OV, które biorą swą nazwę od niemieckiego słowa Operationsverstärker (modele OV2028, OV2627). Są to układy produkowane na zamówienie z ramą z wyprowadzeniami z miedzi HCOFC (typowo stosowana miedź gorszej jakości) oraz przewodami połączeniowymi ze złota 4N (typowo stosowane jest aluminium). Jest to rozwiązanie rzadko spotykane, ponieważ wymagana minimalna wielkość zamówienia na taką specjalną wersję wynosi 30 tysięcy sztuk. Kolejne wysokojakościowe podzespoły to kondensatory OSCON (pierwotnie Sanyo, teraz przejęte przez Panasonica). Są one znacznie droższe od przeciętnych kondensatorów elektrolitycznych i chętnie stosowane w drogich urządzeniach, jak choćby odtwarzacz AMR CD-77. Regulacja głośności jest analogowa, a gałka spełnia dodatkowo funkcje włącznika sieciowego".

Uff, tyle podaje polski dystrybutor. Teraz czas na odsłuchy. Główne źródła dźwięku to iPhone 6S, iPad Air 2 oraz MacBook Pro. Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.








Kolumny głośnikowe Inaudio FB 200C - zapowiedź testu

$
0
0
Dziś kolej na zapowiedź nietypowych polskich głośników z Łodzi. Mało jeszcze znanych, ale ze wszech miar wartych szerszej promocji. Przedstawiam kolumny Inaudio FB 200C (zobacz TUTAJ) oparte o parę głośników szerokopasmowych marki Audio Nirvana (zobacz TUTAJ). Wszystkie kolumny budowane przez Inaudio zawierają głośniki szerokopasmowe, a ich minimalna skuteczność wynosi aż 95 dB (zaś w modelu FB 200C to aż 98 dB!), stąd są szczególnie polecane pod wzmacniacze lampowe o niskiej mocy.

Jak podaje producent, pasmo przenoszenia jego głośników rozciąga się od 22 Hz do 20 000 Hz (w zależności od modelu). Kolumny dostarczają żywe, pełne, bogate i naturalne brzmienie. To prawdziwy obraz sceny muzycznej, ponieważ dźwięk pochodzi z pojedynczego punktu w przestrzeni. Zastosowane głośniki zawierają starannie wykonane membrany papierowe i niezwykle silne magnesy dla precyzyjnej kontroli dźwięku. Dodam też, że stolarka jest wykonana bardzo solidnie i rzetelnie. Do mnie dojechały kolumny oklejone naturalnym fornirem z drewna palisandru. Bajecznie to prezentuje się.

Dane techniczne modelu FB 200C
Moc muzyczna: 50 W
Moc sinus: 30 W
Pasmo przenoszenia: 40 Hz – 20 000 Hz +/- 2,5 dB
Impedancja: 8 Ohm
Efektywność: 98 dB/1W/1m
Wymiary (SxWxG): 27,9 x 105 x 37,6 cm
Masa jednej sztuki: 31 kg
Cena: 6 900 PLN

Póki co podłączyłem głośniki Inaudio FB 200C do wzmacniacza lampowego Audion Silver Night 20th Anniversary 300B (zobacz TUTAJ) na lampach elektronowych 300B i mocy 2 x 7 Wat. Zastosowane kable głośnikowe to XLO UltraPLUS U6-10. Źródło to głównie Auralic Aries Mini. Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.







Przedwzmacniacz gramofonowy 1ARC Arrow SE - zapowiedź testu

$
0
0
Po kilku miesiącach oczekiwań, wreszcie dotarł do mnie najnowszy polski przedwzmacniacz gramofonowy 1ARC Arrow SE (zobacz TUTAJ - strona w przebudowie). Zapowiadałem go w kwietniu, zapowiadałem w maju, a ostatecznie dotarł do mnie w ten wtorek, czyli w połowie czerwca. Nie, opóźnienie to nie było związane z samym dopracowaniem konstrukcji przedwzmacniacza, bo ten był już od dłuższego czasu gotowy. Producent kilka miesięcy dopieszczał ...opakowania Arrow SE. W końcu, jak widać na zdjęciach, stanęło na płóciennych woreczkach z logo firmy oraz na dużym tekturowym pudle (także z logo 1ARC). W opakowaniu (w pojedynczych woreczkach) znajdują się: przedwzmacniacz, zasilacz z przewodem oraz dodatkowo - solidny przewód zasilający. 1ARC to przedwzmacniacz przeznaczony dla wkładek typu MM i MC. Wyposażony jest w regulator wzmocnienia (Gain). Przypomnę, że jakieś trzy lata temu opisywałem jego "zwykłą" wersję - test można przeczytać TUTAJ. Pycha!

Dziś wieczorem do 1ARC Arrow SE przyłączę gramofon Nottingham Analogue Horizon wraz z wkładką typu MM Ortofon 2M Black i rozpocznę testy. Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.












Aktywne kolumny bezprzewodowe Klipsch The Sixes - z DAC i przedwzmacniaczem gramofonowym MM

$
0
0



Wstęp
Nigdy do tej pory nie opisywałem głośników aktywnych amerykańskiej firmy Klipsch, choć pasywne – jak najbardziej.  Były to podstawkowe Klipsch RP-150M (czytaj test TUTAJ). Przez dłuższy czas kiedyś używałem Klipsch R-15M, które do dziś dobrze wspominam. Dlatego bardzo się ucieszyłem, kiedy kilkanaście dni temu od warszawskiego dystrybutora EIC otrzymałem do testów najnowsze aktywne głośniki bezprzewodowe Klipsch The Sixes (zobacz TUTAJ). Stylistycznie nawiązują do topowej serii Heritage. Zaopatrzone są w wewnętrzny wzmacniacz i DAC, a także w przedwzmacniacz gramofonowy, przez co doskonale współpracują z gramofonem.  Wykonanie, design i prezencja – pierwsza klasa! Wytworne dębowe okleiny, miedziane paski na frontach, ponadstandardowe maskownice z gęsto plecionego materiału. Ale wypada zacząć od początku, czyli zwyczajowego opisu ogólnego.

Budowa i wrażenia ogólne
Kolumny dostarczane są w dużym i dość ciężkim pudle stylizowanym na karton z lat 50-tych XX wieku, co już jest sygnałem, że i wewnętrzna zawartość będzie też taka. Wśród styropianowych form, bezpiecznie spoczywają dwa głośniki opatulone dodatkowo materiałowymi woreczkami. W zestawie znajduje się kilka kompletów różnych przewodów: sieciowy, 2 x RCA – mini-jack, optyczny, USB oraz długi na 5 metrów kabel przyłączeniowy dla drugiej kolumny (nieaktywnej). To solidny przewód w czarnym oplocie z przykręcanymi wtykami typu DIN. Pełna profeska! W komplecie znajduje się także nieduży pilot zdalnego sterowania, instrukcje i gwarancja.

Po wyjęciu kolumn z pudeł, od razu widać, ze ma się do czynienia z nietypowymi, aczkolwiek pięknymi konstrukcjami. Uwagę przykuwa miedziany pasek na froncie lewej kolumny wraz z dwoma (także miedzianymi) pokrętłami i hebelkowym włącznikiem sieciowym. Tamże znajduję się też rząd białych diod oraz „oko” podczerwieni. Dwa pokrętła to regulator siły głosu oraz selektor źródeł (wejście stereo RCA lub mini-jack, Bluetooth, wejście do przedwzmacniacza gramofonowego MM, wejście cyfrowe optyczne lub USB do DAC). Ilość wejść oszołamia. Aktywne wejście sygnalizowane jest podświetleniem właściwej białej diody (można je wyłączyć).
  
Tył lewej kolumny (czyli tej z wewnętrznym wzmacniaczem) to klasyczny panel wzmacniacza. Znajduje się tu gniazdo sieciowe IEC, liczne gniazda wejściowe - 2 x RCA wraz z przełącznikiem „line”/”phono”, mini-jack stereo, dwa cyfrowe - optyczne i USB, jak i zacisk uziemienia, czterobolcowe gniazdo DIN wyjścia głośnikowe do przyłączenia przewodu łączącego drugą kolumnę, a także gniazdo serwisowe USB. Prawa kolumna pozbawiona jest tylu wejść – to głośnik pasywny. Doprowadza się doń przewodem sygnał z aktywnej lewej kolumny. Służy temu czterobolcowe gniazdo DIN na tylnej obudowie.  

Jak już pisałem, The Sixes stylizowane są na konstrukcje Klipscha z lat 40-tych i 50-tych XX wieku oraz na topowe modele serii Heritage. To podobne stojaki, lekko przechylające kolumny do tyłu, piękny wintadżowy fornir typu Walnut, a także wyeksponowane miedziane śruby mocujące górne deseczki obudowy. Całość prezentuje się wspaniale. To piękne wzornictwo oraz ultra-solidne wykonanie. Po prostu rewelacja!   

Tak można przeczytać na polskiej stronie Klipsch: „Amerykańska firma Klipsch wprowadziła do swojej oferty trzy konstrukcje bezprzewodowe w serii „Heritage”. Nieco starodawny wygląd urządzeń, nawiązujący do lat 50-tych - początków funkcjonowania firmy Klipsch na rynku audio, łączy się z zastosowaniem najnowszych rozwiązań bezprzewodowych, a w modelu „The Three” nawet z wykorzystaniem jeszcze ciepłej technologii DTS Play-Fi®.

„The Sixes” to konstrukcja dwukolumnowa, która może zastąpić rozbudowany tradycyjny wzmacniacz połączony z parą wysokosprawnych monitorów. Dostępne są także: wejście cyfrowe - USB typ „B” (dekodowanie plików 192 kHz/24-bit z PC) i wejście optyczne, a także Bluetooth. Miłośnicy analogowego brzmienia mogą skorzystać z wejścia „Phono” i połączyć aktywne kolumny bezpośrednio z gramofonem. Dostępne jest także wyjście subwooferowe.

W „The Sixes” pracują tytanowe, 1-calowe kopułki wysokotonowe i zdolne do dużych wychyleń nisko-średniotonowce o średnicy membrany 165 mm. Do zasilania zestawów głośników, wykorzystano wzmacniacz o mocy ciągłej 2 x 100 W co pozwala wykrzesać z kolumn aż 106 dB w odległości 1 m. Pasmo przenoszenia wynosi: 40 Hz - 20 000 Hz przy spadku zaledwie 3 dB. Obie kolumny wykończone są naturalnym fornirem, a w jednej z nich wbudowany jest dwukanałowy wzmacniacz i ta też może pochwalić się eleganckimi miedzianymi manipulatorami. Dostępne jest wyjście na zewnętrzny subwoofer. Głośniki wykończone są naturalnym fornirem w kolorze Walnut”.

Dane techniczne
Moc ciągła 100 W
Moc szczytowa 200 W
Pasmo przenoszenia 40 – 20 000 Hz
Maksymalny poziom akustyczny 106 dB
Zasilanie  220 V
Głośnik wysokotonowy 1” (25.4 mm) tytatnowy Tractrix®
Subwoofer 6.5” (165.1 mm) woofer
Wyjście subwooferowe
Wejścia Bluetooth®, Analogowe 3,5 mm (mini jack), Gramofonowe (RCA), USB, Optyczne
Typ obudowy Ported
Wysokość 425 mm
Szerokość 220 mm
Głębokość 279 mm
Masa 15,26 kg
Duży karton

Mnóstwo przewodów i pilot zdlanego sterowania

Przewód głośnikowy z wtykami typu DIN


Miedziany pasek z regulatorami


Piękny drewniany fornir Walnut; stolarka tip-top!

Maskownice są mocowane na magnesy; kolumny dobrze prezentują się zarówno z maskownicami, jak i bez (co jest rzadkością)


Na górze 1” tytatnowy głośnik Tractrix® w tubie; na dole 6.5” woofer

The Sixes grają w dużym pomieszczeniu 30 m2 ustawione na standach firmy Wigg Art

Świetne wzornictwo vintage

Zbliżenie na regulatory - od prawej: hebelkowy włącznik zasilania, pokrętło selektora źródeł i pokrętło siły głosu; wszystko w miedzi

Do stylistyki The Sixes dobrze komponują się wintadżowe sprzęty hi-fi; tu radioodbiornik Sansui TU-5900 z 1977 roku

Klipsch The Sixes ustawione na biurku - z zamontowanymi maskownicami...

...i bez maskownic

Wrażenia dźwiękowe
Postawiłem Klipsch The Sixes na standach głośnikowych polskiej firmy Wigg Art w dużym pomieszczeniu, a potem na biurku w mniejszym - 20 m2. Najpierw podłączyłem doń via Bluetooth iPad Air 2 z serwisem streamingowym Tidal HiFi (FLAC 16 bit/44,1 kHz), potem przyłączyłem gramofon Nottingham Analogue Horizon wraz z wkładką MM Ortofon 2M Black, a na końcu tuner analogowy do wejść liniowych RCA i mini-jack 3,5 mm. Dokładna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Monitory The Sixes nie są małe (42,5 x 22  x 28 cm) i mają stosunkowo wydajny wewnętrzny wzmacniacz (100 Wat mocy ciągłej) - i to słychać. Dźwięk bez problemu nasyca pomieszczenie o powierzchni 20 m2. To brzmienie obfite, żywiołowe, strukturalne i przestrzenne. Kolumny grają dużym dźwiękiem  - realistycznym i bezpośrednim, ale nie agresywnym, czy syczącym i metalicznym. To przekaz swobodny, harmonijny i potoczysty, ale o nieco innym charakterze niż znanym w klasycznych kolumnach pasywnych. Więcej tu żaru, bitu i bliskości. Instrumenty i wokale rysowane są ekstrawersyjnie i komunikatywnie. Mają bezpośredni wymiar, kształt i obrys. Dużą masę, miąższość i ciężar. Ma się wrażenie ich autentycznej obecności – są na wyciągnięcie ręki. Mniej w tym audiofilskiej finezji, a więcej koncertowej spektakularności. Jest moc, jest natężenie, jest radość. Obecna jest plastyczna średnica oraz nieźle rozdzielcze soprany. Na pochwałę zasługuje też rozległa scena oraz zjawiskowa głębia (w cenie kolumn – wręcz rewelacyjna).

Co ciekawe, The Sixies generują bardzo dużo niskich tonów wysokiej jakości. Ujścia bass-reflexów umieszczone są z tyłu, tuż przy górnych krawędziach. Basy schodzą dość nisko, są żywe i sprężyste, ale nie przeładowane, nie buczące. Brzmią naturalnie, są dobrze zszyte ze średnicą. Nie przykrywają swą masą pozostałych podzakresów. W mniejszym pokoju (do 20 m2) niskich tonów jest w sam raz, ale w większym może być już odczuwalny ich deficyt. Remedium na to zjawisko może być dodatek subwoofera (jednostka centralna jest wyposażona w wyjście subwooferowe).

Kilka słów o poszczególnych wyjściach i funkcjach. Wewnętrzny wzmacniacz (100 Wat) w zupełności wystarcza do pełnego wysterowania kolumn (a nawet pewnie i więcej). Grać można naprawdę głośno. Funkcja Bluetooth obsługiwana jest bezproblemowo. Łączenie przebiega szybko i sprawnie, a dźwięk jest stabilny – bez przesterów i bez rwania się. Brzmienie jest obfite, pełne i nasycone. Wejście analogowe stereo (na mini-jack 3,5 mm) kapitalnie nadaje się do podłączenia np. tunera analogowego (jak w moim przypadku). Brzmienie jest łagodniejsze niż z Bluetooth, bardziej przestrzenne i wyraźniejsze. O dziwo, całkiem niezły jest także wewnętrzny DAC (wejścia cyfrowe USB i optyczne Toslink). Po podłączeniu komputera może nie jest to szczyt rozdzielczości i naturalizmu, ale w dźwięku nic nie uwiera, nie przeszkadza. Panuje ład, harmonia i rytm. Występuje tu pewnego rodzaju przybliżenie, czy rozproszenie, ale ogół brzmienia jest zaskakująco harmonijny i plastyczny.

Na koniec parę zdań o wbudowanym przedwzmacniaczu gramofonowym dla wkładek typu MM (Moving Magnes). Samo przez się rozumie, że w kolumnach aktywnych za 4 200 PLN z DACiem nikt nie zamontuje przedwzmacniacza klasy high-end. Ten wbudowany w The Sixes jest wystarczający do tańszych gramofonów i takichże wkładek. Do poziomu ceny wkładki 200 – 400 PLN nie będzie dramatu, potem może brakować głębi, basu i rozdzielczości. Niemniej jednak ogólny charakter przedwzmacniacza Klipsch jest więcej niż akceptowalny. To brzmienie muzykalne, wyraźne i nasycone, choć pozbawione dalszego tła i wybitnej tonalności. Zdrowe, ale nie galanteryjne. Nieco ubogie i spłaszczone. Producent rekomenduje tu takie gramofony jak Pro-Ject Primary z wkładką OM 5E, czy Pro-Ject Debut. Dla takich podstawowych gramofonów (i wkładek) wbudowany przedwzmacniacz będzie wystarczających, lecz dla tych z wyższego pułapu konieczny będzie zakup dodatkowego zewnętrznego przedwzmacniacza gramofonowego.

Konkluzja
Kolumny podstawkowe Klipsch The Sixex to łatwy i bezproblemowy system stereo wielu zastosowań (wbudowany wzmacniacz, łączność Bluetooth, wewnętrzny DAC, phono-stage, wejście analogowe stereo i pilot zdalnego sterowania – praktycznie brak przewodów). Plug and play.

Design, wykonanie i klasa zastosowanych materiałów (naturalny drewniany fornir, maskownice wzięte prosto z topowej serii Heritage, miedź w elementach wykończenia i regulatorach) są jakością samą w sobie. Po prostu rewelacja!

Brzmienie zestawu jest zaskakująco soczyste, duże i przestrzenne. Ciepłe. To dźwięk obfity, żywiołowy i strukturalny, ale pozbawiony niechcianej agresji. Mucha nie siada.

Zestaw Klipsch The Sixes przeznaczone są dla melomanów ceniących sobie piękny design oraz łatwość (wygodę) obsługi systemu hi-fi. The Sixes łączą w sobie pierwszorzędną stylistykę vintage z multi-funkcjonalnością z ekstraordynaryjnym dźwiękiem (w cenie kolumn). Pełna i zasłużona rekomendacja!

Cena w Polsce – 4 200 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Audion Silver Night 20th Anniversary 300B, Pathos Classic One MKIII (test TU) oraz Cayin A-55 TP (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Pylon Diamond 28 (test TU), Studio 16 Hertz Canto Grand (test TU), Inaudio FB 200C i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Odtwarzacz sieciowy: Onkyo NS-6170 (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
DAC: Questyle CMA400i.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon (test TU) i Pioneer PLX-1000 (test TU). 
Wkładki gramofonowe: Goldring 1042 (test TU) i Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacz gramofonowy: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU) i 1ARC Arrow SE.
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Revox B 261.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Pioneer SE-MHR5 (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Wzmacniacz słuchawkowy: Pioneer XDP-300R (test TU ).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TUTAJ).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.


Wzmacniacz lampowy Audion Silver Night 20th Anniversary 300B

$
0
0


Wstęp
Z krakowskiego Mediamu pod koniec maja br. dotarł do mnie lampowy wzmacniacz zintegrowany Audion Silver Night 20th Anniversary 300B (zobacz TUTAJ oraz TUTAJ), oparty oczywiście o dwie lampy elektronowe 300B (tu słowackiej produkcji firmy JJ Electronic - zobacz TUTAJ). To wzmacniacz o nominalnej mocy 2 x 7 Wat, czyli pozornie niewielkiej, ale "lampowej " mocy nie można bezpośrednio przekładać lub porównywać z "tranzystorową", bo to nie to samo. Tym bardziej że tytułowa integra charakteryzuje się konsumpcją prądu wynoszącą aż 152 Wat (!). Oczywiście, nie muszę dodawać, że Audion to firma na wskroś brytyjska, choć miejsce produkcji znajduje się w ...zachodniej Francji niedaleko miasteczka La Génétouze (Kraj Loary). Niedawno opisywałem inny produkt marki Audion, a mianowicie przedwzmacniacz gramofonowy Premier Moving Magnet Phono Stage (czytaj test TUTAJ). W tym opisie można także przeczytać o historii firmy Audion, jak i o zawiłościach własnościowych. Czytelnika zainteresowanego tym tematem zapraszam do penetracji zawartości powyższego linka, a ja, aby nie tracić czasu, przystępuję do opisu Silver Night 300B.

Wrażenia ogólne i budowa
Warto wiedzieć, że obecny model Silver Night Anniversary to już 5. generacja tego wzmacniacza, który pierwotnie trafił do sprzedaży w roku 1987, czyli 30 lat temu (sic!). Model Silver Night 300B występuje w kilku wersjach. Najtańsza zbudowana jest na płytkach drukowanych (polski dystrybutor nie sprowadza tej wersji), zaś droższe na „pająkach” Air Wired© (firmowy, opatentowany montaż point to point). Poszczególne odmiany różnią się wewnętrznym okablowaniem oraz komponentami użytymi do budowy, w tym i rodzajem i klasą użytych lamp elektronowych. Można przebierać i wybierać. Niestety, najdroższa wersja Silver Night 300B jest dwukrotnie droższa od najtańszej.

Wizualnie prawie wszystkie urządzenia Audion są do siebie podobne, by nie napisać, że są takie same. No może nie wszystkie, ale na pewno wzmacniacze zintegrowane i końcówki mocy (zobacz TUTAJ). Odróżniają się (zewnętrznie, bo nie piszę o wnętrzu) głównie rodzajem zastosowanych lamp elektronowych: 300B, KT88, EL34, 2A3, etc.

Audion prezentuje się bardzo tradycyjnie. To w stu procentach „lampowy” design. Wąski korpus wzmacniacza ma rozmiar połowy klasycznej obudowy. Chassis w całości wykonane jest z aluminium. Na górnej pokrywie (na jej przedniej części) zamontowano stalową płytkę wypolerowaną na lustro, a na tylnej aluminiową puszkę osłony transformatora. Przedni panel to gruba aluminiowa płytka. Jej lewą stronę zajmuje duże pokrętło głośności, zaś prawą – pięć hebelkowych przełączników. Pierwszy z lewej to przełącznik trójpozycyjne, a pozostałe cztery – dwupozycyjne. Służą do wyboru źródeł, ale konia z rzędem temu, kto od razu bez problemów połapie się w logice tych przełączników. Nie dość, że są nie opisane, to jeszcze możliwe są ich rozmaite kombinacje. Oryginalna rzecz, ale po tygodniu użytkowania można się przyzwyczaić. Po prawej stronie panelu czołowego umieszczono niebieską diodę wkomponowaną w logo Audion. Świetnie to wygląda.

Z tyłu tłoku nie ma. Zamontowano tu dwie pary metalowych terminali głośnikowych, sześć par gniazd RCA (jedna z nich to wejście magnetofonowe) oraz gniazdo sieciowe IEC wraz z podświetlanym włącznikiem sieciowym. Jest jeszcze przełącznik uziemienia. To wszystko.

Jak można przeczytać na firmowej stronie: "Wzmacniacz zintegrowany Audion Silver Night 20th Anniversary 300B Hard Wired stereo to końcówka mocy pośredniej częstotliwości, w której użyto dobrze znanych lamp 300B. Wzmacniacze te są wykonane ręcznie, ze sztywnymi połączeniami punkt po punkcie (Air Wired©) i - jeśli tylko to możliwe - w ich produkcji unika się chińskich podzespołów. Ten zintegrowany, stereofoniczny wzmacniacz triodowy ma zerowe sprzężenie zwrotne.

Seria wzmacniaczy Silver Night to najlepsze produkty Audion, które zdobyły najwięcej nagród, m.in prestiżowy tytuł wzmacniacza roku 2010 w Japonii. SN 300B Hard Wired był wzmacniaczem, który otrzymał pierwszą recenzję od Sama Tellinga, dzięki czemu marka Audion mogła zaistnieć w muzycznym świecie

Zintegrowany model Silver Night Anniversary jest wykonany z części pochodzących z Europy i Stanów Zjednoczonych. Staramy się unikać chińskich podzespołów. Nasze transformatory wyjściowe są nawijane przez nas, zgodnie z wyznaczonymi przez nas standardami, a wiele podzespołów jest wykonywanych przez nas lub specjalnie na nasze zamówienie. Użyte lampy to słowackie JJ 300B i rosyjskie lampy NOS 6H1N-EB jako lampy końcowe i wejściowe”.

Dane techniczne
Moc wyjściowa: 2 x 7 W Class A przy 8 Ohm 240 AC
Obciążenie: 4 - 8 Ohm
Czułość Ref: > 150 mV
Zniekształcenia: @ 1 W 0,1 %
Odstęp od szumów przy pełnej mocy: < (CCIR) <-  85 dB
Pasmo przenoszenia: 10 > 35 kHz ± 3 dB RIAA
Pobór mocy: 152 Wat
Lampy: 2 x 300B, 2 x 6H1N - EB lub E88CC
Zalecana efektywność kolumn głośnikowych: min. 89 dB
Wymiary: 42cm gł.; 23 cm szer.; 19 cm wys.
Masa: 14 kg
Bezpiecznik: 500 mA/240 V
Gwarancja: 2 lata (urządzenie); 6 miesięcy (lampy)


Aluminiowa obudowa


Stalowa płytka wypolerowana na lustro

Lampy 300B przed zamontowaniem w cokołach



Audion Silver Night 20th Anniversary 300B w pełnej krasie


Po prawej wzmacniacz hybrydowy Pathos Classic One MKIII

Lampy 300B słowackiej firmy JJ


Klasyczny design

Audion Silver Night 20th Anniversary "hard-wired"


Na zewnątrz kolumny Living Voice Auditorium R3; wewnątrz - Inaudio FB 200C

Wrażenia dźwiękowe
Do Audion Silver Night 300B (2 x 7 Wat) podłączyłem kolumny Living Voice Auditorium R3 o wysokiej efektywności 94 dB, potem Inaudio 300 o skuteczności 98 dB, a na końcu, na próbę, przyłączyłem kolumny Impuls Audio Lagune o niższej skuteczności 86 dB (zalecana efektywność dla Audiona to minimum 89 dB). Przewody głośnikowe to litewskie Perkune Audiophile Cables. Użyłem także kondycjoner masy QAR S-15 przyłączony do wyjścia RCA pętli magnetofonowej wzmacniacza. Pełna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Nieduża moc wzmacniacza 2 x 7 Wat z pozoru może wydawać się niewystarczająca do pełnego wysterowania dużych podłogówek jakimi były Living Voice Auditorium R3 (94 dB) oraz Inaudio FB 200C (98 dB). Tymczasem Audion nie miał z tym najmniejszych problemów. Brzmienie okazało się być obfite, mocarne i żywiołowe - wręcz potężne. I to wszystko z dwóch lamp 300B! Co więcej, nasycenie dźwięku, jego bogactwo i struktura są fenomenalne. Muzyka jest nasączona żarem, zaprawiona eufonią oraz dopełniona mocnym i sprężystym basem. To nie jest jakieś "audiofilskie plumkanie", a pełnokrwiste brzmienie na pełnym biegu!

Średnica jest ciepława, ale wybornie plastyczna i finezyjna. Gęsta i skondensowana. A równolegle jest lekka i rozdzielcza – nie gąbczasta, nie kleista i nie galaretowata. Owszem po „lampowemu” nieco podgrzana i pokolorowana, lecz wybitnie harmonijna, szybka i równa. Efektowna, ale symetryczna. Fizjologiczna.

Ważnym aspektem brzmienia Audion Silver Night 20th Anniversary 300B jest jego zaawansowanie i dojrzałość tonalna. To specyficznego rodzaju zaangażowanie i zaaranżowanie muzyki, które powoduje wysokiej jakości, delikatesowy, a wręcz galanteryjny dźwięk. To emocje, finezja i nastrojowość w jednym. Brytyjsko-francuski wzmacniacz zachwyca wyeksponowanym brzmieniem – organicznym i dotykalnym. Łączy w sobie potęgę przekazu z delikatnością, która umożliwia prezentację najsubtelniejszych niuansów (i to w każdym paśmie!). Taki rasowy charakter brzmienia trudno nie nazwać inaczej jak high-endowym, choć ani cena samego Silver Night, ani lamp elektronowych 300B firmy JJ nie wskazują jeszcze na taki wysoki poziom. Lecz bez wątpliwości wysoka czystość, proporcjonalność i strukturalność brzmienia wzmacniacza kierują się prosto w serce high-endu. Odsłuchy to nie tylko spektakl i koncert na żywo, ale również przeżycie magiczne. Nie do wiary ile głębi, kunsztu i powabu mogą wykrzesać z nagrań lampy 300B zaaplikowane ze znawstwem.

Wzmacniacz dobrze różnicuje detale, doświetla niuanse i subtelności, klaruje brudy, prawidłowo akcentuje niskie tony, nie zamazuje i nie gubi głębi. Przejrzystość brzmienia jest referencyjna. Audion trochę koloryzuje przekaz, ale nie w nadmiarze. Co istotne, wzmacniacz rewelacyjnie organizuje przestrzeń. Precyzyjnie układa instrumenty na scenie niczym pedantyczna gosposia kwiaty w wazonie. Wszystko ma swoje przypisane miejsce na siatce 3D, jest dookreślone, ma ciężar i obrys. Wypełnienie dźwięku i jego rozkład przestrzenny są pierwszorzędne. Trąbka i saksofon mają odpowiedni blask, blachy perkusji – metal, a fortepian – alikwoty. Zaś wokale są barwne i charyzmatyczne. Brzmią autentycznie i żywo, choć mogą wydawać się nieco podgrzane. Ale to analogowe podgrzanie. Zrównoważone - izotoniczne, można napisać. Miękkie i aksamitne.

Konkluzja
Jeżeli ktoś poszukuje wzmacniacza lampowego, który gra organicznie, barwnie i angażująco, a równolegle finezyjnie, żarliwie oraz przestrzenie, to nie musi daleko szukać. Audion Silver Night 20th Anniversary 300B spełnia te oczekiwania z dużą nawiązką. Fenomenalny wzmacniacz, wart każdej wydanej nań złotówki! Jestem nim oczarowany.

Cena w Polsce - 17 595 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Pathos Classic One MKIII (test TU) oraz Cayin A-55 TP (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Pylon Diamond 28 (test TU), Studio 16 Hertz Canto Grand (test TU), Inaudio FB 200C i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Odtwarzacz sieciowy: Onkyo NS-6170 (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
DAC: Questyle CMA400i.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon (test TU) i Pioneer PLX-1000 (test TU). 
Wkładki gramofonowe: Goldring 1042 (test TU) i Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU) i 1ARC Arrow SE.
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Revox B 261.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Pioneer SE-MHR5 (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Wzmacniacz słuchawkowy: Pioneer XDP-300R (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.

DAC i wzmacniacz słuchawkowy Questyle CMA400i

$
0
0


Wstęp
Po raz pierwszy na Stereo i Kolorowo opisuję sprzęt firmy Questyle, bo jakoś tak się zdarzyło, że do tej pory nie miałem z nią styczności. Od warszawskiego dystrybutora MIP otrzymałem dwa premierowe sprzęty: mobilny odtwarzacz cyfrowy Questyle QP2R oraz stacjonarny DAC i wzmacniacz słuchawkowy Questyle CMA400i. Dziś zajmę się tym drugim, jako że to absolutna nowość, która dopiero co była prezentowana na wystawie High End w Monachium. Questyle QP2R opiszę innym razem.

Kilka słów o firmie Questyle
Mówiąc szczerze, nazwa Questyle jeszcze kilka miesięcy nic mi nie mówiła. Dopiero niedawno o niej zrobiło się głośniej w naszym kraju dzięki temu, że polskim jej dystrybutorem został wspomniany już warszawski MIP. 

Firma założona została w dalekowschodnim mieście Shenzen w 2012 roku przez pana Aldena Zhao – Chińczyka z Chin. Rodzina Questyle Audio składa się z firmy Questyle Audio Technology Co. Ltd, China i Questyle North America Inc., USA. Firma Questyle posiada dużą grupę inżynierską i zespół sprzedaży zlokalizowany w Chinach i w USA. Wszystkie produkty są montowane w centrum produkcyjnym partnera strategicznego, czyli firmy Foxconn. Natomiast Foxconn to tajwański potentat produkujący masę zaawansowanej elektroniki użytkowej. Ma fabryki rozlokowane praktycznie na całym świecie: w Chinach, na Tajwanie, w Czechach, USA, Malezji, Indiach, a nawet w Japonii (jest właścicielem fabryk i marki Sharp!).

Questyle tak pisze o sobie: „Posiadamy wiele opatentowanych technologii i filozofię bezkompromisowości w zakresie kontroli dźwięku, projektowania i technik przemysłowych. Questyle zapewnia precyzyjne i autentyczne odsłuchy oraz unikalną wartość marki”. Nazwa Questyle to zbitek dwóch słów: „Quest” i „Style”, czyli po polsku „Misja” i „Styl”. Pierwszym większym sukcesem było wprowadzenie na rynek stacjonarnego DACa i wzmacniacza Questyle CME800R w 2014 roku. Rok wcześniej nawiązano strategiczną współpracę z firmą JRiver Media Center.

Obecnie Questyle ma stosunkowo rozbudowaną ofertę. Od góry otwiera ją Questyle Golden Reference System składający się z przedwzmacniacza CMA800P, DACa CAS192D  oraz dwóch  wzmacniaczy CMA800R. Jest też 5GHz Hi-End Wireless Audio System. Ale główny trzon portfolio stanowią stacjonarne kombajny hi-fi (łączące DAC i wzmacniacz słuchawkowy) o symbolach: CMA800i, CMA600i oraz CMA400i. Niedawno wprowadzono mobilne odtwarzacze cyfrowe QP1R i QP2R. Jak widać, jest w czym wybierać.

Questyle szczyci się swoim firmowym patentem „Current Mode Technology” (czytaj TUTAJ), którego zasady działania nie podejmę się omawiać. Niemniej jednk wygląda to na znacznie wiecej niż tylko marketingowe bajania. Przypomina mi nieco rozwiązania "Sound Engine" norweskiego Hegla. 

Wrażenie ogólne i budowa
Czym jest Questyle CMA400i? To oczywiście w pełni zbalansowany wzmacniacz słuchawkowy, taki sam przedwzmacniacz liniowy oraz zaawansowany DAC PCM384 i DSD256 32 bit na kości AKM AK4490.

Questyle CMA 400i jest najniższym w serii (póki co). Jego starsi bracia to modele CMA600i oraz CMA800i. Jednak, jak podaje producent, CMA400i odziedziczył po nich technologię Questyle Golden Reference, czyli wszystkie mają „wspólne DNA”. Oczywiście, i tu zaaplikowana jest firmowa „Current Mode Amplification” w czystej klasie A.

Urządzenie dostarczane jest w raczej niewielkim kartonie, ale bardzo estetycznym (błyszczący karton). Wewnątrz, w gąbkowych formach, bezpiecznie i stabilne spoczywa DAC. W komplecie nabywca otrzymuje kilka zwyczajowych przewodów (sieciowy, USB, etc), gwarancję i instrukcję, a także sprytną podstawkę umożliwiającą pionowe ustawienie sprzętu (np. na biurku, gdzie jest mało miejsca). Ta podstawka, to jest rzecz bardzo przydatna i super, że Questyle pomyślało o czymś takim.
 
Co tu dużo pisać o wyglądzie? Sprzęt prezentuje się rewelacyjnie. To najwyższej jakości montaż, jakość zastosowanych materiałów, jak i przyjemny dla oczu design oraz dyskretne i nienapastliwe bursztynowe diody sygnalizacyjne.

Poszczególne fragmenty skrzynki obudowę wycinane są z ultra-dokładnoscią z aluminiowych płyt 6063 na obrabiarkach numerycznych CNC (tolerancja poniżej ± 0,02 mm), a następnie piaskowane i malowane natryskowo wysokogatunkowym lakierem (srebrnym lub czarnym). Produkcja odbywa się z zakładach tajwańskiego Foxconn. Co ciekawe, górna pokrywa może być tradycyjnie aluminiowa, ale można też zamówić wersję z akrylową, przezroczysta pokrywą (taka właśnie do mnie dotarła). Dzięki temu widać wszelkie elementy wewnętrzne, co może być źródem dużej satysfakcji.

Front to wręcz arcydzieło współczesnej sztuki inżynieryjnej obróbki metali. Aluminiowa płyta finezyjnie powycinana jest w taki sposób, że znajdują się tam specjalne owalne zagłębienia dla wszystkich gniazd, pokręteł i diod. Doskonale to wygląda. Po prawej stronie zamontowano duże pokrętło głośności, a zaraz obok, aż trzy gniazda słuchawkowe. Duże, symetryczne XLR 4-PIN, niesymetryczne 6,35 mm (na duży jack) oraz zbalansowane 2,5 mm (na czteropolowy mini-jack 2,5 mm). Za gniazdami (po ich lewej stronie) umieszczono dwa niewielkie przyciski (pierwszy to selektor źródeł, a drugi trybu pracy – DAC lub przedwzmacniacz). Zaś obok znajduje się armia 15 bursztynowych diod pogrupowanych w trzy rzędy po pięć. Część z nich sygnalizuje częstotliwość próbkowania sygnału, część aktywne źródło (USB, COX1, COX2 i OPT), a dwie funkcję „unlock” i „error”. Dzięki temu, że wszystkie są subtelnie bursztynowe front nie wygląda jak choinka, a dyskretnie jak urządzenie profesjonalne. I kończąc opis frontu. Na jego lewej, skrajnej krawędzi zamontowano hebelkowy włącznik zasilania.

Z tyłu, po środku umieszczono dwie pary wyjść analogowych: niesymetrycznych RCA i symetrycznych XLR. Obok znajduje się adresowany doń przełącznik wyjść o regulowanej głośności lub stałej, maksymalnej. Po lewej stronie zamontowano sekcję wejść cyfrowych: dwa koaksjalne, optyczne i USB. Przy nich zaś znajduje się wyjście cyfrowe elektryczne S/PDIF, czyli urządzenie jest też konwerterem USB – S/PDIF. Po prawej stronie umieszczono gniazdo sieciowe IEC wraz z zintegrowanym bezpiecznikiem. Na dolnej płytce obudowy znajdują się cztery dodatkowe przełączniki przeznaczone do ustawiania poziomu wzmocnienia (Gain) poszczególnych wyjść.

Jeżeli mam się do czegoś przyczepić, to jedynie do tego, że opisywany Qyestyle nie może działać jako klasyczny wzmacniacz słuchawkowy, do którego doprowadzany jest analogowy sygnał. Nie ma tu żadnych wejść analogowych, są tylko cyfrowe.

Jak już wspominałem, CMA400i wyposażony jest w specjalną podkładkę-stojak, umożliwiającą pionowe postawienie urządzenia. Przedtem należy jednak poodkręcać stopki. Sprzęt ustawiony wertykalnie automatycznie staje wygodnym stojakiem słuchawkowym dla jednej lub więcej par słuchawek.

CMA400i zbudowany jest z czterech grup czystych wzmacniaczy trybu prądowego klasy A i dyskretnych obwodów, co zapewnia ultra-niski poziom zniekształceń wynoszący 0,0006 % i ultra szerokie pasmo do DC-600 kHz (+ 0, -3 dB). Chipset DACa to zaawansowany japoński Asahi Kasei Microdevices AK4490 „Velved Sound” Technology. Transformator toroidalny pochodzi z norweskiego Noratela, kondensatory z VIMA i Nichicon, zaś rezystory to militarne DALE. Całość budowy wewnętrznej jest zbalansowana i aplikowana w firmowej technologii firmowa „Current Mode Amplification”.
 

Karton z tytułowym Questyle, a na nim pudełko z Auralic Aries Mini, słuchawki Fostex TH-7 i najnowszy DAP Questyle (uktyty w czarnym woreczku) 

Logiczne rozmieszczenie regulatotorów; gęstwina diod sygnalizacyjnych


Pierwszorzędne wzornictwo; doskonała funkcjonalność - aż trzy gniazda słuchawkowe!

Po lewej - norweski transystor toroidalny Noratel; po prawej - chip DAC Asahi Kasei Microdevices AK4490

Panel tylny; uwagę zwracają symetryczne wyjścia XLR



Questyle ustawiony wertykanlnie (za pomocą specjalnej podstawki) zajmuje bardzo mało miejsca

Zbliżenie na panel frontowy z trzema rzędami 15. bursztynowych diod


Świecące wewnątrz diody to uczta dla oczu audiofila

CMA400i jako "stojak" dla słuchawek Fostex TH-610
 


Kilka próbek słuchanej muzyki z Tidal HiFi via Auralic Aries Mini; jak widać, gęste pliki MQA 24 bit/96 kHz to dlań bułka z masłem


Wrażenia dźwiękowe
Questyle CMA400i używałem w kilku konfiguracjach. Jako DAC dla odtwarzaczy sieciowych Auralic Aries Mini i Onkyo NS-6170, a także jako DAC USB (iPhone 6S, iPad Air 2 oraz MacBook Pro) i równolegle wzmacniacz słuchawkowy. Słuchawki to przede wszystkim Fostex TH-610, Fostex TH-7 oraz Final Audio Design Pandora Hope VI. Dokładna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu

Przede wszystkim należy napisać, że CMA400i bezproblemowo łączy się, współpracuje i gra z urządzeniami marki Apple. Wystarczy wpiąć przejściówkę Apple Lightning do sprzętu Apple, a doń kabel USB (i dalej do Questyle) i wszystko hula oraz śmiga. To duża zaleta, bo nie wszystkie sprzęty aż tak gładko i swobodnie grają z Mac.

W brzmieniu Questyle przede wszystkim uderza niesamowita kontrastowa czerń i cisza tła, wyborna głębia sceny, a także wysoka energia i efektywność dźwięku. Przestrzeń (zarówno słuchawkowa, jak i głośnikowa) to prawdziwe 3D – rozległe, szerokie i dalekie, z precyzyjnie rozmieszczonymi instrumentami i wokalami. Z kolei wysokie stężenie i natężenie dźwięku przywodzi skojarzenia z urządzeniami znacznie droższymi. Struktura, barwa i żyzność brzmienia są wprost rewelacyjne. Dużo w nim mikroelementów, warstw, wybrzmień, miąższu i tekstury. Bardzo wyraźnie słychać wszelkie tony, w tym średnicy, która jest gęsta, ale nie kleista - lekka i bez zbędnego syropu. Pomimo dużego skondensowania, jej selektywność stoi na wysokim poziomie. Bas jest raczej krótki i zwarty, ale za to z dobrze określonymi konturami i z pełną kontrolą, co oznacza też niejaką tendencję do utwardzenia, choć nie jest ona dojmująca w całym przekazie, bo bas nie rozpycha się zanadto. Pozostaje w ryzach rytmu i bitu. Ogólnie rzecz ujmując, szerokość całego pasma i szczegółowość są więcej niż przykładne. Są doskonałe.

CMA400i charakteryzuje się dźwiękiem zrównoważonym, uporządkowanym, a dodatkowo - o dużej kulturze i harmonii. Można to nazwać brzmieniem naturalnym albo fizjologicznym, ale także rasowym i przyjaznym. Ma wewnętrzną siłę i moc ukazywania holistycznego i kompletnego dźwięku, ale nie ma ambicji być super lupą powiększającą, która po kolei i dokładnie analizuje każdy ton. Questyle raczej „ślizga się po łepkach” nagrań zabiegając o korzystny i dźwięczny klimat muzyki; zagląda do środka, ale nie za głęboko. Podkreśla detale, lecz ich nie ciągnie na siłę na wierzch. Owszem, lubi obrabiać szczegóły i je cyzelować, ale tylko wówczas kiedy są naturalnie widoczne i nie trzeba po nie sięgać specjalnie gdzieś daleko. Nie jest to żadne zastrzeżenie, a jedynie stwierdzenie faktu. Za urządzenie typu DAC prawidłowo powiększające niuanse i odkrywające je uszom słuchacza najczęściej należy zapłacić grubo powyżej 10 000 PLN, a tytułowy kosztuje przecież około 3 000 PLN.  

Kilka słów o wzmacniaczu słuchawkowym. Wewnętrzny DAC w swojej cenie jest pierwszorzędny, a co z amplifikacją słuchawek? Jest to brzmienie bardzo ekspresyjne i efektowne, pokazujące detale i dbające o emfazę, lecz nietrzymające się ścisłych ram dokładności i wierności. Tak, dźwięk jest precyzyjny i wiarygodny, ale też nieco poszerzony i wypchnięty do przodu. Dużą jego zaletą są odpowiednia moc i szybkość, umożliwiające ukazywane nie tylko całościowego obraz muzyki, ale również mikro-zjawisk i dynamiki w mniejszej skali. Takie rozłożenie akcentów zapewnia bezstresowe odsłuchy całościowego rysunku brzmienia, oferuje pełny pogląd na słuchaną muzykę, a równolegle daje niezłą selektywność oraz oddech, przy braku suchości i kliniczności dźwięku. Mnie taka architektura brzmienia w całości przekonuje. Świadczy ona o wysokich umiejętnościach konstruktorskich inżynierów Questyle, którzy zamiast silić się na niemożliwe połączenie super-rozdzielczości z masywnością oraz plastycznością brzmienia, postawili na żyzność uzupełnioną wspaniałą harmonią. Przynosi to doskonałe, aczkolwiek kompromisowe efekty soniczne. Większość słuchawek przyjmie takie rozwiązanie z wdzięcznością i radością.

Konkluzja
Questyle CMA400i to najniższy z serii firmowych DACów ze wzmacniaczem słuchawkowym (wyzsze modele to CMA600i oraz CMA800i). Niemniej jednak nabywca otrzymuje pierwszorzędne urządzenie o pięknej stylistyce.

Wewnętrzny DAC w CMA400i może róznać się brzmieniowo ze sprzętami znacznie droższymi (ale bez przesady), zaś wzmacniacz słuchawkowy - z rasowymi równocennymi rywalami. Ogólnie rzecz biorąc, Questyle CMA400i to wielofunkcyjnie urządzenie z bardzo zaawansowanym, finezyjnym i plastycznym brzmieniem o wysokiej kulturze i nieposkromionej muzykalności. Bezwarunkowa rekomendacja!
              
Cena w Polsce – 3 399 PLN (dostępność od początku lipca br.).

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Audion Silver Night 20th Anniversary 300B (test TU), Pathos Classic One MKIII (test TU) oraz Cayin A-55 TP (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Pylon Diamond 28 (test TU), Studio 16 Hertz Canto Grand (test TU), Inaudio FB 200C i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Odtwarzacze sieciowe: Onkyo NS-6170 (test TU) i Auralic Aries Mini.
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładki gramofonowe: Goldring 1042 (test TU) i Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU) i 1ARC Arrow SE.
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Revox B 261.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Fostex TH-7, Pioneer SE-MHR5 (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Wzmacniacz słuchawkowy: Pioneer XDP-300R (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.


Przewody XLO PRO (głośnikowe, interkonekty RCA i XLR oraz sieciowy) - zapowiedź testu

$
0
0
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, dziś przedstawiam ultra-premierowe przewody XLO serii PRO. Przy okazji przypomnę, że niedawno, bo w maju, warszawska frma Polpak (zobacz TUTAJ) została ogólnoeuropejskim dystrybutorem amerykańsko-kanadyjskiej firmy XLO Electric.

Do mnie przyjechały przewody XLO PRO (zobacz TUTAJ) właśnie wprowadzana do katalogu. Są wyposażone w technologię WaveLink™. To nowe rozwiązanie pozwala na ekranowanie wszystkich kabli serii PRO bez kompromisów względem transmisji sygnału. Ponieważ cała seria PRO jest podwójnie ekranowana zapewnia to maksymalną ochronę przed interferencjami EMI i RFI.

Będę testować:
- przewody głośnikowe XLO PRO XP-5.4SG-8 o długości 2,44 m i zakończone złoconymi bananami (zobacz TUTAJ),
- interkonekty RCA XLO PRO XP-1A-1M o długości 1 m (zobacz TUTAJ),
- interkonekty XLR XLO PRO XP-2A-1M o długości 1m (zobacz TUTAJ) oraz
- przewód sieciowy XLO PRO XP-10-6 o długości 1,83 m (zobacz TUTAJ).

Jako że XLO PRO dotarły do mnie zupełnie nowe, muszę je najpierw nieco "powygrzewać", a dopiero potem zabrać się za właściwe testy. Zapraszam do lektury recenzji za kilkanaście dni, czyli już w lipcu.










iFi micro iDSD BL (Black Label) – wzmacniacz słuchawkowy i DAC

$
0
0



Wstęp
Kilkanaście dni temu dotarł do mnie na testy stosunkowo premierowy (wprowadzenie na polski rynek miało miejsce w marcu br.) DAC DSD i wzmacniacz słuchawkowy. To oczywiście brytyjski iFi micro iDSD Black Label (zobacz TUTAJ). Producentem jest iFi Audio, czyli spółka-córka znakomitej brytyjskiej AMR (Abbingdon Music Research). Warto podkreślić, iż iFi Audio w ostatnich miesiącach przeprowadziło zmasowany atak – w ofercie pojawiło się kilka gorących nowości. Są to tytułowy iDSD BL, ale także jego „odchudzona” wersja iFi nano iDSD LE (czytaj test TUTAJ), czy iFi iONE, iFi iDefender USB i iFi iPower (czytaj test TUTAJ). Premierowe są także iFi iEmatch oraz iFi Audio Pro iESL. Sporo tego.

Myślę, że nie ma co rozpisywać się o iFi Audio. Uważny Czytelnik najpewniej zauważył iż testy sprzętów tej marki pojawiają się na Stereo i Kolorowo dość cyklicznie, tak więc wszystko, co można było napisać o iFi Audio, zostało już napisane. Dlatego przechodzę od razu do głównego bohatera, czyli iFi micro iDSD BL.  

Wrażenia ogólne i budowa
Po pierwsze należy napisać, że iDSD Black Label to w tej chwili topowe urządzenie serii iFi micro, choć to określenie „topowe” może wydawać się dziwne lub niestosowne dla tak małego urządzenia. Jednakże to słowo nie jest na wyrost. Dlaczego? Albowiem iDSD Black Label jest super uniwersalnym DACiem wyposażonym również w wysokiej jakości wzmacniacz słuchawkowy oraz dodatkowo w mnóstwo regulacji i ustawień. Aby nie być gołosłownym – iDSD Black Label  przez USB obsługuje następujące formaty: DSD 512/256/128/64 | 24,6/22,6/12,4/11,2/6,2/5,6/3,1/2,8 MHz, DXD 2x/1x | 768/705,6/384/352,8 kHz, PCM 768/705,6/384/352,8/192/176,4/96/88,2/48/44,1 kHz. Czyli praktycznie wszystkie (nawet te jeszcze nie występujące na rynku).

iDSD Black Label to czarne pudełeczko rozmiarami podobne do dwóch papierośnic. Ma tradycyjne dla iFi micro kształty, kilka wejść i wyjść, jedną wielokolorową diodę oraz parę regulatorów. Czyli jak to zazwyczaj dla iFi micro i nano – bez szału. Niemniej jednak w tym skromnym ciałku mieści się prawdziwy słuchawkowy potwór. Konstruktorzy iFi wetknęli weń całą masę rozwiązań i podzespołów stosowanych w topowych urządzeniach AMR, jak i serii iFi PRO. W komplecie znajduje się cały arsenał różnych przewodów, przejściówek, etc. Są też silikonowe paski, stopki i takaż podkładka. Nie zapomniano również o aksamitnym woreczku dla ochrony małego iFi. A teraz najlepiej będzie jak oddam głos samemu producentowi.

Co o iFi micro iDSD Black Label pisze producent?
"Sercem najnowszego przetwornika iFi jest dwurdzeniowy natywny przetwornik Burr-Brown DSD512/PCM768/2xDXD ze wzmacniaczem słuchawkowym.

Black Label został udoskonalony na wielu poziomach:
- tor sygnału cyfrowego trafiającego do przetwornika cyfrowo-analogowego zmodyfikowany jak również zasilanie,
- zmodyfikowany globalny system zegarowy AMR oparty o zegary femto w celu uzyskania super niskiego jittera i zniekształceń fazowych
- sekcje sygnału analogowego i zasilania zostały przeprojektowane,
- poprawiona wydajność sekcji 3D+ i XBass+,
- najnowsze rozwiązania wykorzystane do stabilizacji wyjścia sygnału w celu zminimalizowania zniekształceń,
- odtwarza sygnały od MP3 poprzez FLAC do 512DSD/768PCM i 2 x DXD,
- zastosowano najnowszy przetwornik Burr-Brown Japan (podwójny Burr Brown DSD1793), który również będzie stosowany w nadchodzących modelach Pro iDSD,
- specjalne wzmacniacze operacyjne na miedzianych podstawkach i złoconych nóżkach,
- wykorzystano kondensatory OSCON Sanyo - Black Label jest pierwszym urządzeniem poniżej 1 000 $, w którym je zastosowano (standardowo wyposażony w nie jest topowy AMR CD-77),
- turbodoładowany wzmacniacz słuchawkowy mogący bez problemu obsłużyć super czułe Sennheiser IE-800 jak i prądożerne HiFiMAN HE-6,
- inteligentne wyjście/wejście koaksjalne,
- niezależnie czy gra się na prądożernych HiFiMAN HE-6, czy na leciutkich Sennheiser IE-800 iDSD Black Label może dzięki swoim wbudowanym akumulatorom odtwarzać muzykę od 6 do 12 godzin
- akumulator jest w stanie dwa razy naładować iPhona od 0 % do 100 % poprzez port USB,
- iDSD Micro Black Label ma wejście cyfrowe USB (USB 2.0 typu OTG z wbudowaną technologią iPurifier), wejścia cyfrowe S/PDIF (koncentryczne i optyczne), a także wejście mini-jack 3,5mm dla sygnałów analogowych.

Zestaw wyjść jest następujący: słuchawkowe jack 1/4 cala, liniowe RCA LR, cyfrowe koncentryczne RCA SPDIF. Jest też port USB pozwalający ładować urządzenia zewnętrzne. Wejścia i wyjście cyfrowe S/PDIF korzystają z jednego, wielofunkcyjnego gniazda combo RCA/optyczne. Wybór trybu pracy jest automatyczny i zależy od tego czy na wejściu USB jest podany sygnał audio oraz w przypadku wejść zależny także od rodzaju zastosowanego połączenia. Wyjście liniowe RCA ma dwa tryby pracy, wybierane przełącznikiem. Można wybrać pracę ze stałym poziomem wyjściowym (tryb Direct) lub z regulacją głośności (tryb Preamplifier).

Wyjście słuchawkowe może być skonfigurowane na różne sposoby. Zależnie od parametrów słuchawek można wybrać jeden z trzech wariantów trybu Power Mode (Eco, Normal, Turbo) oraz nastawy iEMatch (Off, High Sensitivity Headphone, Ultra Sensitivity Headphone). Jest też do dyspozycji aktywowany przełącznikiem układ X-Bass do wzmocnienia niskich częstotliwości przy podłączaniu słuchawek o szczupłym basie. Można też skorzystać z układu 3D Matrix Plus do symulacji stereofonii z kolumn przy odsłuchu na słuchawkach. Kiedy funkcja 3D Matrix Plus jest włączona przy wykorzystaniu wyjścia na kolumny przetwarzanie sygnału jest zupełnie inne i dotyczy lokalizacji basu. Zarówno X-Bass jak i 3D Matrix Plus bazują na analogowych układach dyskretnych, nie jest stosowane DSP.

Inne możliwości funkcjonalne to odwracanie polaryzacji sygnału oraz wybór różnych rodzajów filtrów, osobno dla sygnałów PCM i DSD.

Urządzenie ma wbudowany akumulator litowo-polimerowy i dwa tryby pracy zasilania. Zasilanie może być pobierane na bieżąco przez port USB (tryb USB Power) lub też z akumulatora (tryb Battery Power). Energia zgromadzona w akumulatorze pozwala na pracę przez 6 do 12 godzin. Można też wykorzystać iDSD Micro Black Label do ładowania zewnętrznych urządzeń przez port USB na bocznej ściance. Akumulator iFi pozwala na dwa ładowania smartfona iPhone.

Konwersja cyfrowo-analogowa bazuje na układach Burr-Brown. Femto-precyzyjny układ zegara AMR Global Master Timing został dodatkowo udoskonalony dla najniższego szumu fazowego / jittera. Wszystkie rodzaje sygnałów cyfrowych obsługiwane są w natywnych częstotliwościach próbkowania, bez konwersji.

Zastosowano wzmacniacze operacyjne iFi/AMR OV, które biorą swą nazwę od niemieckiego słowa Operationsverstärker (modele OV2028, OV2627). Są to układy produkowane na zamówienie z ramą z wyprowadzeniami z miedzi HCOFC (typowo stosowana miedź gorszej jakości) oraz przewodami połączeniowymi ze złota 4N (typowo stosowane jest aluminium). Jest to rozwiązanie rzadko spotykane, ponieważ wymagana minimalna wielkość zamówienia na taką specjalną wersję wynosi 30 tysięcy sztuk. Kolejne wysokojakościowe podzespoły to kondensatory OSCON (pierwotnie Sanyo, teraz przejęte przez Panasonica). Są one znacznie droższe od przeciętnych kondensatorów elektrolitycznych i chętnie stosowane w drogich urządzeniach, jak choćby odtwarzacz AMR CD-77. Regulacja głośności jest analogowa, a gałka spełnia dodatkowo funkcje włącznika sieciowego".



Tradycyjne opakowanie iFi serii nano i micro

Czarny iFi spoczywa na tacce niczym trumienka na katafalku (tak mi się to kojarzy)



Od lewej: gniazdo słuchawkowe 6,3 mm, regulator 3D+, gniazdo wejściowe 3,5 mm, i XBass+ oraz pokrętło głośności (i jednocześnie włącznik sieciowy)

Gniazdo USB Power Banku

Trzy regulatory na lewym boku


Gruby wtyk słuchawkowy Fostex TH-610

Panel tylny




Gram z serwera sieciowego Auralic Aries Mini (czarna skrzyneczka po lewej stronie) via przewód optyczny; słuchawki to Fostex TH-610


Słuchawki Fostex TH-610



Słuchawki Fostex TH-7



Słuchawki Final Audio Design Pandora Hope VI

Rzut okiem na duży system odsłuchowy; kolumny to Living Voice Auditorium R3 i Inaudio FB 200C










Kilka przykładów słuchanej muzyki; jak widać, pliki FLAC od 16 bit/44,1 kHz do 24 bit/192 kHz

Wrażenia dźwiękowe
Główne źródła dźwięku to iPhone 6S, iPad Air 2 oraz MacBook Pro (odsłuch via wejście USB, zasilanie z wyjścia USB), jak i odtwarzacze sieciowe Onkyo NS-6170 oraz Auralic Aries Mini (odsłuch przez wejście optyczne lub koaksjalne, zasilanie z wewnętrznego akumulatora iFi). Słuchawki to Fostex TH-610, Fostex TH-7 oraz Final Audio Design Pandora Hope VI. Wzmacniacz/DAC porównawczy to Questyle CMA400i i Hegel H160. Cyfrowy odtwarzacz przenośny to Questyle QP2R. Przewody audio to XLO serii PRO.

Niedawno TUTAJ zachwycałem się „zubożoną” wersją tytułowego iDSD Black Label, czyli maluśkim iDSD LE (Light Edition). Niestety, iDSD LE w zeszłym miesiącu pojechał do następnych recenzentów, nie mam więc możliwości bezpośrednio porównywać tych dwóch urządzeń – muszę pisać z pamięci. To prawda, iDSD LE wyjątkowo przypadał mi do gustu - z tak niedrogiego malucha konstruktorom udało „wycisnąć” aż tak zaawansowany dźwięk. Natomiast iDSD Black Label wydaje się mieć rzeczonego zaawansowania jeszcze więcej. Gra głębiej, mocniej i bardziej selektywnie. Widzi i słyszy więcej – zagląda dalej i dokładniej, można napisać.

Najlepiej opisać brzmienie Black Label takimi przymiotnikami: niczym nieograniczone, żywe, gęste, spontaniczne, krystaliczne, harmonijne i muzykalne. Wyraźnie słychać poszczególne warstwy dźwięku, ich narastanie i fluktuacje, jak i natężenie i wyciszanie tonalne. Propagacja brzmienia słuchawkowego jest wprost fenomenalna. A jednocześnie jest to granie z bardzo dobrą rozdzielczością, wybitne detaliczne i analityczne, lecz bez oznak krzykliwości, czy nadmiernej szklistości. Ogół dźwięku wydaje się być kompletny, nasączony po brzegi muzyką, obfitujący w wybrzmienia i alikwoty. Odbiór jest bardzo przyjemny – nie mączący. Tak, jakby małego iFi nie obowiązywały żadne ograniczenia ani fizyczne, ani materiałowe, ani tym bardziej – budżetowe. Ten niewielki iDSD gra dźwiękiem charakterystycznym dla rasowego high-endu! I piszę te słowa z całym przekonaniem. To takie same dociążenie przekazu, ultra-soczystość i miąższość tonalna, niepospolita przezroczystość, a także napowietrzenie i lekkość. Owszem, iFi nie potrafi aż tak precyzyjnie ogniskować pojedynczych źródeł, galanteryjnie różnicować niskich tonów, czy ukazywać dalekiej głębi tła jak czynią to słuchawkowce powyżej poziomu 10 000 PLN, ale i tak jest co najmniej nieźle. Black Label śpiewa niczym anioł!

Kilka słów o różnych zestawieniach i funkcjach. Najprościej byłoby napisać, że iDSD świetnie współpracuje i gra ze wszystkimi słuchawkami. Z tymi lepszymi (Fostex TH-610 i Final Audio Design Pandora Hope VI) zapewnia więcej finezji i kultury, dostarcza lepszą rozdzielczość, trzyma wyższy poziom, zaś z tymi tańszymi (Fostex TH-7) oferuje uplastycznienie i uprzestrzennienie (szczególnie pracując w trybie 3D Matrix Plus), dodaje smaku i życia, pcha energię i masę. Black Label to taki słuchawkowy kameleon. Przystosowuje się do zastanego środowiska, upodobnia się do tła, maskując niedociągnięcia, równolegle ujawniając i nabłyszczając referencyjne realizacje.

iDSE BL może być używany jako wzmacniacz słuchawkowy i DAC kiedy doprowadzić doń sygnał cyfrowy gniazdem USB lub koaksjalnym, ale może być wykorzystywany jedynie jako DAC. Wówczas należy przełączyć odpowiedni regulator na obudowie, a Black Label pracuje jako „zwykły” DAC – można go podpiąć pod duży (czyli nie słuchawkowy) system z kolumnami. Oczywiście, wszystkie swoje atuty i zalety transkrybuje na duży system. Brzmienie jest spójne, nasączone i energetyczne. Holistyczne.

Tytułowy maluch doskonale współpracuje ze sprzętami Apple. Łączy się z nimi szybko i bezstresowo, a to nie zawsze jest takie oczywiste. Podobnie ze odtwarzaczami sieciowymi używanymi w powyższym teście (Onkyo NS-6170 i Auralic Aries Mini). W tym celu należy wyprowadzić z nich cyfrowy sygnał (via gniazdo S/PDIF) i przyłączyć do gniazda koaksjalnego w iFi – optycznego (stosowna przejściówka znajduje się w komplecie) lub koaksjalnego. Pliki wysokiej gęstości są automatycznie odtwarzane. Nic nie trzeba ustawiać, czy regulować. Plug and play.

Konkluzja
Co tu dużo konkludować? iFi micro iDSD Black Label to wyjątkowo udana konstrukcja. Fenomenalne wyposażenie i doskonała wielofunkcyjność. Wewnętrzna architektura i komponenty wzięte wprost z topowych urządzeń marki AMR i serii iFi PRO. I to słychać! iDSD LE zapewnia najwyższy stopień audiofilskiego upojenia prawdziwą muzyką!

Cena w Polsce – 2 649 PLN.

Plan recenzji - lipiec 2017 r.

$
0
0

Open'er Festival Gdynia 2017 (zobacz TUTAJ)

No i przyszło wreszcie lato. Słońce praży, rozpoczęły się polskie urlopy, miasta wyludniają się, a plaże zapchane - wakacje w pełni. Latem czasu na audio hi-fi ogólnie mniej, ale nie w Stereo i Kolorowo! Na lipiec zapowiada się mnóstwo testów, w tym i zupełnie nowych urządzeń (premierowych).

1. Jako pierwsze opiszę zaskakujące polskie kolumny z Łodzi, czyli Inaudio FB 200C (zobacz zapowiedź TUTAJ). To kolumny oparte o głośniki szerokopasmowe Audio Nirvana, mają zabójczo wysoką skuteczność 98 dB, tak więc są kochane przez wzmacniacze lampowe. Zaś ja test na nich przeprowadzałem na lampach elektronowych 300B.




2. Zaraz potem chcę przybliżyć Czytelnikowi ultra-premierowy przenośny odtwarzacz cyfrowy Questyle QP2R (czytaj zapowiedź TUTAJ). To zbalansowana wersja, oparta o dwa wewnętrzne wzmacniacze. Premiera miała miejsce na wystawie High-End w Monachium.




3. W kolejce czeka odtwarzacz sieciowy Auralic Aries Mini (zobacz TUTAJ). Jestem całkowicie zaskoczony tą małą kostką, nie dość że świetnie gra, to jeszcze jest multi-funkcjonalna oraz nieprawdopodobnie intuicyjna w obsłudze.




4. Od dwóch tygodni jak dziecko cieszę się najnowszym polskim przedwzmacniaczem gramofonowym 1ARC Arrow SE (czytaj zapowiedź TUTAJ). To wspaniała eufonia połączona z pleastycznością, uzupełniona referencyjną wręcz sceną oraz świetną selektywnością. Całość wykonana w Polsce! W Bielsko-Białej.




5. W międzyczasie chciałbym poświęcić trochę czasu na opis premierowych przewodów XLO PRO (zobacz TUTAJ). Polski dystrybutor (i jednocześnie ogólnoeuropejski) Polpak z Warszawy niedawno przysłał mi całą stertę serii PRO na testy. Słucham na nich muzyki praktycznie codziennie.




6. Warszawki MIP niedawno dostarczył mi nowiusieńkie japońskie słuchawki Fostex TH-7 (zobacz TUTAJ). Estetyczne, tanie, a dobre - trudno nimi nie zachwycić się.




7. Lada moment krakowski Mediam ma przesłać do mnie kolejny (po Audion 300B) wzmacniacz lampowy. Tym razem będzie to Audion Sterling Stereo Anniversary Hard Wired na lampach EL34 (zobacz TUTAJ). Ciekawe jak to gra w porównaniu do wzmacniacza na kultowych bańkach 300B?



 8. Z Rumunii, z miasta Baiu Mare, jadą pocztą kurierską najnowsze słuchawki Meze 99 Neo (zobacz TUTAJ). Niezwykle ciekawe słuchawki w cenie poniżej 1 000 PLN. Fora i internety rozpływają się nad nimi.



9. Na pewno napiszę też kilka słów o kablach Monkey Cable (czytaj TUTAJ), których sporawy set niedawno otrzymałem od białostockiego dystrybutora Rafko. Bardzo przyjemne kabelki za niewielkie pieniądze.



10. And last, but not least. Warszawski dystrybutor EIC właśnie przesłał mi nowy w Polsce wzmacniacz lampowy. To włoski Synthesis A100 Titan (zobacz TUTAJ). Oparty jest o lampy elektronowe KT66 - osiem sztuk! Dostarcza astronomiczną (jak na lampę) moc 2 x 100 Wat. Wyposażony jest także w wewnętrzny DAC. Niebawem napiszę więcej o tym ciekawym wzmacniaczu w zapowiedzi testu.



Zapraszam do lipcowej lektury Stereo i Kolorowo!

Słuchawki Meze 99 Neo - zapowiedź testu

$
0
0
Meze 99 Neo - zdjęcie ze strony Meze Audio



W zeszłym roku TUTAJ opisywałem nowe słuchawki z Rumunii, czyli Meze 99 Classics. Nie ukrywam, że zarówno ich przemyślana i wyrafinowana budowa (m. in. całkowicie drewniane muszle), piękny design, jak i wyśmienite oraz dojrzałe brzmienie w pełni mnie przekonały. Meze 99 Classics okazały się być wybitnymi słuchawkami (w swojej cenie) pod każdym względem. Dlatego, kiedy kilka dni temu przedstawiciel firmy Meze Audio, pan Lorand Czibere, napisał do mnie list z zapytaniem, czy nie byłbym zainteresowany testami nowych słuchawek, niezwłocznie odpisałem: "Proszę natychmiast wysyłać te słuchawki!". Za trzy dni paczka nadana z rumuńskiego miasta Baia Mare była już u mnie w Gdyni.

Te słuchawki to oczywiście tytułowe Meze 99 Neo (zobacz TUTAJ). Jak można przeczytać na stronie dystrybutora: "Projekt modelu 99 Neo opiera się o bardzo doceniony przez wszystkich wcześniejszy model 99 Classic, ale myślą przewodnią było zrobić słuchawki tańsze nie tracąc walorów Classiców. Słuchawki łączą w sobie wysokiej jakości plastik ABS, pozłacany cynk i czarną skórę ekologiczną. Wszystko to zostało osadzone na stalowo-manganiowym stelażu anodyzowanym na czarny kolor. Te elementy razem tworzą niesamowitą całość i zwracają na siebie uwagę. Duże nauszniki z miękką gąbką pokrytą delikatnym materiałem i szeroki pałąk również nim powleczony zapewnia komfort nawet w czasie długich odsłuchów. Słuchawki są też w pełni serwisowalne, skręcane za pomocą śrub i nakrętek. Zero kleju. Wypinany kabel pozwala na jego bezproblemową wymianę".

Dane techniczne
Typ: dynamiczny, zamknięte
Przetwornik: 40 mm, neodymowy
Czułość: 103 dB przy 1 kHz, 1 mW
Zakres częstotliwości: 15 Hz - 25 000 Hz
Maksymalna moc wejściowa: 50 mW
Nominalna moc wejściowa: 30 mW
Impedancja: 26 Ohm
Pady: PU
Kabel: OFC w oplocie nylonowym, odłączany 1,2 m z mikrofonem i 3 m bez mikrofonu.
Wtyk: pozłacana wtyczka z przejściówką na dużego jacka i adapterem lotniczym
Masa: (bez kabla): 260 g.

Póki co, wpiąłem Meze 99 Neo do przenośnego odtwarzacza cyfrowego Questyle QP2R i rozpocząłem odsłuchy. Pierwsze wrażenia są fantastyczne. Bogaty, eufoniczny dźwięk z bardzo solidną poduszką basową, co w cenie słuchawek wycenionych w Polsce na 999 PLN jest ewenementem. Potem Meze 99 Neo przyłączę do DACa i wzmacniacza słuchawkowego iFi micro iDSD Black Label, jak i do zwykłych smartfonów Apple. Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.

Z Baia Mare do Gdyni podróż w trzy dni











Wzmacniacz lampowy Synthesis A100 Titan - zapowiedź testu

$
0
0

W ubiegły piątek odebrałem od warszawskiego dystrybutora EIC wielgachną paczkę o masie znacznie przekraczającej 40 kg! Wewnątrz znajdował się potężny wzmacniacz lampowy Synthesis A100 Titan (zobacz TUTAJ). W całości został wyprodukowany we Włoszech. Oparty jest o lampy elektronowe KT66 - osiem sztuk! Dostarcza astronomiczną (jak na lampę) moc 2 x 100 Wat w ultra-linearnej (UL) konfiguracji push/pull. Wyposażony jest także w wewnętrzny DAC 24 bit/192 kHz na kościach Wolfsona - Dual Mono 2 x Wolfson WM8740. Warto dodać, iż A100 Titan to najwyższy reprezentant serii Action (zobacz TUTAJ).

Jak podaje producent, wszystkie lampy, z wyjątkiem KT66, posiadają stabilizowane obiegi prądu stałego podgrzewacza, redukujące buczące szumy do nieomal niesłyszalnego minimum. W transformatorze wyjścia zastosowano żelazo i silikon wysokiej klasy, zapewniające doskonałą reprodukcję i rozpiętość częstotliwości. Dzięki nowo-zaprojektowanemu specjalnie dla A100 Titan transformatorowi wyjścia możliwa jest reprodukcja wysoce delikatnego i precyzyjnego dźwięku, wiernego oryginalnemu nagraniu. Zasilacz i transformatory wyjścia utrzymywane są przez wyjątkowo sztywną strukturę „H”, która zapewnia urządzeniu ochronę przed niepożądanymi wibracjami, co jeszcze bardziej przyczynia się do zredukowania niechcianych szumów w lampach. Wszystkie lampy zostały wyselekcjonowane po dokonaniu dwustopniowego rozgrzewania. Kontrolowana całkowicie maszyna steruje procesem i, po jego zakończeniu, wybiera doskonałe lampy, które zapewniają doskonałą równowagę.

Nie muszę dodawać, że wzmacniacz A100 Titan reprezentuje włoską szkołę designu. Projekt i wykonanie są zachwycające. Wszelkie szczegóły i detale są wykończone z delikatesową drobiazgowością - dopasowane i wymodelowane aż do przesady. Zapraszam do lektury recenzji za kilkanaście dni.






Kolumny głośnikowe Inaudio FB 200C

$
0
0


Wstęp
Dziś przyszła kolej na test dość nietypowych polskich głośników z Łodzi. Mało jeszcze znanych, ale ze wszech miar wartych szerszej promocji. Przedstawiam Czytelnikowi kolumny Inaudio FB 200C (zobacz TUTAJ) oparte o parę głośników szerokopasmowych amerykańskiej marki Audio Nirvana (zobacz TUTAJ). Wszystkie kolumny budowane przez Inaudio zawierają głośniki szerokopasmowe, a ich minimalna skuteczność wynosi aż 95 dB (zaś w modelu FB 200C to aż 98 dB!), stąd są szczególnie polecane pod wzmacniacze lampowe o niskiej mocy.

Skuteczność kolumn to rzecz bardzo istotna kiedy chcieć słuchać pełnej muzyki z niezbyt mocnych wzmacniaczy lampowych. Ja sam kolejny raz bardzo dobitnie przekonałem się o tym podczas testów jubileuszowej edycji wzmacniacza Audion Silver Luna na lampach 300B. Moc tego wzmacniacza wynosi jedynie 2 x 7 Wat – zwykłe głośniki przy nim, pisząc kolokwialnie - wysiadają. Na przykład, skądinąd wybitne, kolumny Impuls Audio Lagune (o skuteczności 86 dB), słabo współpracują z wzmacniaczami niskiej mocy. Zaś te o wysokiej skuteczności – rewelacyjnie (w czasie testu były to brytyjskie Living Voice Auditorium R3 o efektywności 94 dB i tytułowe FB 200C - 98 dB).

Inaudio
Inaudio (a w zasadzie - InAudio, bo tak wygląda oryginalny zapis nazwy) to mała polska manufaktura z Łodzi. Jej właścicielem, głównym konstruktorem i wykonawcą jest pan Włodzimierz Kondej-Głowala – inżynier po łódzkiej politechnice. Choć firma istnieje już od kilku dobrych lat, dopiero w 2015 roku pan Kondej-Głowala pierwszy raz zaprezentował swoje konstrukcje na warszawskiej wystawie Audio Show. Kolumny zyskały wówczas duże uznanie i zainteresowanie wśród odwiedzających wystawę. Wartym podkreślenia jest fakt, że kolumny są budowane na drodze własnych przemyśleń, obliczeń i eksperymentów. Wszystkie modele mają bardzo wysoką skuteczność ≥ 95 dB, z pasmem przenoszenia rozciągającym się od 22 Hz do 20 000 Hz. Montowane głośniki zawierają starannie wykonane membrany papierowe i silne magnesy dla precyzyjnej kontroli brzmienia. Dzięki temu kolumny (tak podaje producent) dostarczają żywe, pełne, bogate i naturalne brzmienie. To prawdziwy obraz sceny muzycznej, ponieważ dźwięk pochodzi z pojedynczego punktu w przestrzeni. Oczywiście, nie muszę dodawać, że wszystkie kolumny to w stu procentach precyzyjne rękodzieło, a nie produkcja seryjna. Klient, na życzenie, może wybierać w rozmaitych drewnianych okleinach.

Jak pisze konstruktor w liście do mnie: „Opracowałem i własnoręcznie zbudowałem cztery różne modele kolumn głośnikowych w oparciu o amerykańskie głośniki szerokopasmowe Audio Nirvana. Zastosowałem głośniki o średnicach 16,5 cm, 20 cm, 25 cm i 30 cm. Mam również opracowany plan budowy kolumn wyposażonych w głośnik szerokopasmowy - podobno najlepszy na świecie - Audio Nirvana Classic 15" Alnico.

Wyniki działań, w sensie pozytywnym, przekroczyły moje oczekiwania. Dźwięk uzyskany z moich kolumn jest po prostu wspaniały o czym łatwo można się przekonać.  Dla uzyskania wystarczającego ciśnienia akustycznego wystarczy wzmacniacz, najlepiej lampowy, gdzie wystarczy kilka watów na kanał.

Brzmienie mógłbym scharakteryzować jako realistyczne, szczegółowe, płynne i spójne. Pasmo przenoszenia jest równomierne i żadna częstotliwość nie jest uprzywilejowana. Barwa instrumentów jest oddana w sposób organiczny, subtelny z oddaniem bogactwa harmonicznego.

Kolumny wykonane z użyciem głośników Audio Nirvana należą do najbardziej muzykalnie brzmiących spośród tych głośników, jakie kiedykolwiek słyszałem. Inne, wielodrożne kolumny prezentują dla mnie muzykę w sposób martwy, nudny i stłumiony (tak jakbym miał zatyczki w uszach). Ale trzeba ostrożnie dobierać elementy toru, które mogą nadmiernie rozjaśnić system.”

Inaudio aktualnie ma w ofercie cztery modele kolumn: AH 175, FB 165C, FB 250C i FB 300T, wszystkie oparte na szerokopasmówach Audio Nirvana – za wyjątkiem modelu AH 175 gdzie zastosowano węgierskie Sonido. Zarówno Sonido, jak i Audio Nirvana to kultowe głośniki szerokopasmowe, o których można by napisać osobny elaborat, lecz dzisiejszym tematem są kolumny Inaudio FB 200C, tak więc do dzieła.

Wrażenia ogólne i budowa
Kolumny Inaudio FB 200C mają bardzo klasyczny design. Wysokie i głębokie skrzynki w kształcie prostopadłościanów – bez żadnych ścięć, krzywizn, czy innych udziwnień. Zbudowane są bardzo solidnie i precyzyjnie. Dużo o rzetelności konstrukcji mówi masa jednej skrzynki –to aż 31 kg. Stolarka jest wykonana bardzo czysto i rzetelnie. Do mnie dojechały kolumny oklejone naturalnym fornirem z drewna palisandru. Bajecznie to prezentuje się.

Na frontach (tuż przy górnych rantach) zamontowano pojedyncze głośniki szerokopasmowe Audio Nirvana (zobacz TUTAJ) - wyprodukowane oczywiście w USA. Na dole przednich ścianek znajdują się stosunkowo szerokie ujścia bass-refleksów. Przysłonięte są od wewnątrz czarną materiałową siateczką. Powyżej przyklejono metalowe tabliczki z logo Inaudio. Skrzynki spoczywają na niewielkich cokołach. Od dołu cokoły mają wkręcane po 4. kolce.

Z tyłu skrzynek, mniej więcej na ¼ wysokości znajdują się niewielkie wnęki z pojedynczymi mosiężnymi terminalami głośnikowymi. Nad nimi umieszczono tabliczki znamionowe. Tylna ścianka przykręcona jest do skrzynek dwunastoma wkrętami, to może przywodzić skojarzenia z kolumnami vintage. Na pewno trudno takiemu rozwiązaniu odmówić urody oraz praktyczności. Nabywca, chcąc np. wymienić wewnętrzne okablowanie na lepsze, po prostu odkręca tylną ściankę, uzyskując w ten sposób pełen dostęp do wnętrza.

Dane techniczne
Moc muzyczna: 50 W
Moc sinus: 30 W
Pasmo przenoszenia: 40 Hz – 20 000 Hz +/- 2,5 dB
Impedancja: 8 Ohm
Efektywność: 98 dB/1 W/1 m
Wymiary (S x W x G): 27,9 x 105 x 37,6 cm
Masa jednej sztuki: 31 kg
 

Głośnik szerokopasmowy Audio Nirvana zainstalowany tuż przy górnej krawędzi
 

Klasyczna prezencja skrzynek


Wykończenie w drewnie palisandra
 
Głośnik szerokopasmowy Audio Nirvana "Made in USA"
 
Nieduże cokoły, a w nich od spodu po 4. kolce


Trudno skrzynek FB 200C nie nazwać estetycznymi

Przedni wylot bass-refleksu przysłonięty dyskretną siateczką
 
Logo InAudio nad wylotem bass-reflexu
 
 
Porównanie z Living Voice Auditorium R3
 

Gram na Audion Silver Night 20th Anniversary 300B - dźwięk bliski jest referencyjnemu

A teraz gra Pathos Classic One MKIII

 
Gram na włoskim wzmacniaczu lampowym Synthesis A100 Titan 
 
Wrażenia dźwiękowe
Głośniki Inaudio FB 200C najpierw przyłączyłem do wzmacniacza lampowego Audion Silver Night 20th Anniversary 300B (zobacz TUTAJ) na lampach elektronowych 300B i mocy 2 x 7 Wat. Potem do Cayin A-55 TP o mocy 2 × 40 W (8 Ohm,  tryb ultraliniowy); 2 x 20 W (8 Ohm, tryb triodowy), a na koniec do włoskiej lampy Synthesis A100 Titan o mocy 2 x 100 Wat. Zastosowane kable głośnikowe to XLO UltraPLUS U6-10, a wszystkie inne to XLO serii PRO. Źródło to głównie Auralic Aries Mini na zmianę z gramofonem Nottingham Analogue Horizon. Dokładna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Na początek muszę napisać, że sygnatura dźwiękowa Inaudio FB 200C jest nieco odmienna niż klasycznych kolumn zawierających osobne głośniki wysokotonowe i średnio-niskotonowe. Głośniki szerokopasmowe, a szczególnie te montowane pojedynczo, to trochę inna bajka brzmieniowa. Nie ma tu aż takich pokładów niskich tonów jak w tradycyjnych konstrukcjach. Bas (najczęściej) nie schodzi do najniższych rejestrów, jest to po prostu mniej, co nie oznacza, że nie ma go w ogóle, bo jest, lecz inaczej definiowany. Jednakże w zamian tej cechy głośniki szerokopasmowe odwdzięczają się mnóstwem innych zalet. Nie inaczej jest w tytułowych FB 200C. Należy wziąć poprawkę na niskie tony, ale pozostałe zakresy, jak i sama barwa dźwięku są wręcz zachwycające. Przede wszystkim w dźwięku uderza nieprawdopodobna jego plastyczność, umiejętność budowania realnego 3D – holografia bliska jest ideałowi. Pozycjonowanie, ogniskowanie i definicja źródeł są fenomenalne. Czuć przestrzeń, słychać głębię, widać dalekie czarne tło, a także bliskość i żywość instrumentów. To istna sceniczna magia.

Drugą zaletą łódzkich głośników jest ich łatwość i swoboda dokładnego kreślenia muzyki, co wyraża się nie tylko jej autentycznością i fizycznością, rozmachem i energią, ale przede wszystkim zaawansowaną selektywnością i rozdzielczością. Bez problemów można usłyszeć pojedyncze smyczki w dużej orkiestrze, odstępy od instrumentów, gradacje, niuanse i mikro-detale nagrań. Co więcej, słychać także ich otoczenie, drgające powietrze, wibrujące struny, syczenie trąbek i inne szczegóły. Takie atrakcje są trudne do ujawnienia w konstrukcjach poniżej 10 000 PLN, zaś Inaudio FB 200C nie mają z tym najmniejszych problemów, dlatego chociażby za tę umiejętność zasługują na dużą pochwałę.

Inaudio FB 200B w porównaniu to tradycyjnych kolumn wielodrożnych są bardziej szczegółowe, zapewniają większą przejrzystość, lepszą spójność, oraz, jak się wydaje - niższe zniekształcenia. Przynosi to pełną trój-harmonię barwy, dynamiki i przestrzeni. Dzięki temu instrumenty i wokale brzmią autentyczniej, bardziej przekonująco. (Dotyczy to szczególnie muzyki akustycznej i wokalistyki, przy elektronicznych rytmach, ta przewaga szerokopasmowców maleje). To specyficzna ograniczność brzmienia, naturalna barwa – lekko ocieplona, ale nie posłodzona, jak i fizyczna dotykalność muzyki, która jawi się jako bliska, bezpośrednia, bo pozbawiona "watowatości" i dystansu. Głośniki mają tendencję do grania namacalnego, kształtnego i wyrazistego, a przez to bardzo wiarygodnego. Wolumen ogólnego przekazu jest wyjątkowo wysoki, masa i energia grania pozwalają na bardzo głośne granie bez równoległych przesterów, zaś odpowiedź impulsowa jest fenomenalna. Przyrost i wygaszanie pojedynczych dźwięków można nazwać referencyjnymi.

Na koniec kilka słów o współpracy z poszczególnymi wzmacniaczami (Audion Silver Night 20th Anniversary 300B, Cayin A-55 TP i Synthesis A100 Titan). Nie ma co zanadto rozpisywać się. Najlepiej Inaudio FB 200C zagrały z lampami elektronowymi 300B wzmacniacza Audion Silver Night 20th Anniversary 300B. Trudno nie nazwać tego zestawienia optymalnym, synergicznym i dopełnionym. To dźwięk skupiony, pełny, o dużej głębi, ale też poszerzony i pogłębiony. Lekko pogrzany i ocieplony, ale w fizjologicznych granicach. Daje to brzmienie holistyczne, eufoniczne i żyzne w alikwoty. Czuć to magiczne nasycenie i nasączenie żywą muzyką. Co ciekawe, lampy 300B dostarczają też nieco więcej niskiego basu w porównaniu do innych (tu lampy KT88 i KT66). Niskie tony są szersze i głębsze, bardziej namacalne, ale nadal typowe dla głośników szerokopasmowych.

Konkluzja
Kolumny Inaudio FB 200C oparte są na amerykańskich głośnikach szerokopasmowych Audio Nirvana z papierowymi membranami. Skrzynki są bardzo solidnie zbudowane (31 kg żywej wagi sztuka), mają piękną palisandrową okleinę. W związku ze swoją ponadzwyczajną skutecznością 98 dB predysponowane są szczególnie do niezbyt mocnych wzmacniaczy lampowych. W powyższym teście połączenie FB 200C ze wzmacniaczem Audion Silver Night 20th Anniversary 300B o mocy 2 x 7 Wat przyniosło dźwięk pogłębiony, nasycony i żywy. Synergiczny i doskonały. Autentyczny i fizjologiczny. Magiczny.

Uwaga! Głośniki Inaudio FB 200C przeznaczone są dla koneserów i znawców realnego hi-fi, zaś nie są zalecane dla początkujących. To kolumny wyższego stopnia zaawansowania; to kolejny krok audiofilskiego wtajemniczenia w świat high-fidelity.
    
Cena w Polsce - 6 900 PLN.           

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Audion Silver Night 20th Anniversary 300B (test TU), Pathos Classic One MKIII (test TU), Synthesis A100 Titan oraz Cayin A-55 TP (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Pylon Diamond 28 (test TU), Studio 16 Hertz Canto Grand (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Odtwarzacze sieciowe: Onkyo NS-6170 (test TU) i Auralic Aries Mini.
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładki gramofonowe: Goldring 1042 (test TU) i Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU) i 1ARC Arrow SE.
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Revox B 261.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Fostex TH-7, Pioneer SE-MHR5 (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Wzmacniacz słuchawkowy/DAC: Questyle CMA400i (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.

Przenośny odtwarzacz cyfrowy Questyle QP2R

$
0
0


Wstęp
Na początku czerwca warszawski dystrybutor MIP przesłał mi do testów dwa premierowe urządzenia firmy Questyle. Pierwszy z nich, czyli DAC i wzmacniacz słuchawkowy Questyle CMA400i opisałem jeszcze w czerwcu (czytaj test TUTAJ), zaś z uwagi na natłok innych testów, recenzję tego drugiego musiałem przełożyć na początek lipca. To oczywiście przenośny odtwarzacz cyfrowy Questyle QP2R (zobacz TUTAJ), czyli niejako zupełnie nowa wersja playera QP1R. Posiada dwa wzmacniacze, które można załączać poprzez ustawienia sekcji BIAS. Charakteryzuje się kapitalnie analogowym brzmieniem; posiada dużą moc dzięki wzmacniaczom prądowym. Oczywiście, wewnętrzna budowa jest w pełni zbalansowana.

Wrażenia ogólne i budowa
Światu nowy odtwarzacz Questyle QP2R został objawiony stosunkowo niedawno, bo w maju – na wystawie High End w Monachium. QP2R po QP1R odziedziczył identyczną obudowę, precyzyjnie wycinaną na obrabiarce CNC. Materiał obudowy jest obrabiany aluminium i dostępny w kolorze złotym lub srebrno/szarym. Całość produkowana jest przez tajwańskiego Foxconna.

Czego by nie napisać, design nie jest jakoś specjalnie wyszukany, czy ekstrawagancki. Jest bardzo staranny i solidny. Obudowa to czyste aluminium, a front i tył wykonane są z super twardego „mamuciego” szkła. Front zajmuje niewielki kolorowy wyświetlacz ciekłokrystaliczny IPS 2,4 cala (Sharp LCM). Uwaga! Nie jest to wyświetlacz dotykowy. Do nawigacji służy duże pokrętło/regulator a’la iPod oraz cztery przyciski umieszczone dookoła. Obsługa przez to może wydawać się nieco archaiczna, ale szybko można się przyzwyczaić. Przyciski służą do obsługi nagrań, ale także do ustawień BIAS, DSD, wyboru Gain i innych przydatnych funkcji. Na lewym boku umieszczono trzy przyciski do obsługi nagrań (dublują duży, okrągły przycisk). Po prawej zamontowano włącznik sieciowy i wskaźnik BIAS. Na górnym boku znajdują się dwa wyjścia słuchawkowe: konwencjonalne 3,5 mm oraz zbalansowane 2,5 mm. Zaraz obok, w mini-stelażu ochronnym zamontowano dość spore pokrętło głośności. Na dolnym boku umieszczono gniazdo USB typu C oraz slot kart pamięci.

Odtwarzacz posiada większość takich samych układów wewnętrznych jak QP1R – pracuje w czystej klasie A BIAS Control, wyposażony jest w ulepszoną wersję Current Mode Amplifier. Urządzenie zostało wyposażone w indykator BIAS. Dioda świecąca na pomarańczowo świadczy o średnim poziomie BIAS, zaś na czerwono – o wysokim. Ze względu na pełne wyjście zbalansowane, układy wzmacniające są uaktualniane do czterech grup z dwóch pierwotnych. Cztery grupy obwodów wzmacniających trybu prądowego (Current Mode Amplifier) znajdują się z przodu, co znacznie skraca odległość, która sygnalizuje się obejściem na płytce drukowanej. Dzięki temu poprawia się jakość dźwięku, co daje QP2R 0.0005 % ultra-niskie zniekształcenie i impedancję wyjściową mniejszą niż 0.1 Ω. Co ciekawe, odtwarzacz korzysta z systemu operacyjnego Linuxa (na nie Androida), co ma przynosić zalety związane z wyższą wydajnością i stabilnością.  

Questyle wyprodukował niestandardową baterię litowo-jonową 3 100 mAh 3.7 V, która zapewnia ponad 10 godzin pracy akumulatora. Pamięć wewnętrzna o pojemności 64 GB i karta microSD o pojemności 200 GB umożliwia zewnętrzną ekspansję. Poziom wyjściowy wzmacniacza wynosi 1,6 Vrms w wersji niezbalansowanej i 3,2 Vrms w zbalansowanej. DAC to Asahi Kasei AKM AK4490. Odtwarzacz QP2R zapewnia technologię “True DSD” i asynchroniczną strukturę “3X Clock” , jak i pochodzący z Asahi Kasei Microdevices AKM referencyjny DAC chipset AK4490 – dzięki temu QP2R saportuje „True DSD 256” i rozdzielczość PCM do 384 kHz/32 bit. Nieźle. (Przypomnę, w modelu QP1R była kość Cirrus Logic CS4398 – DSD 128 i PCM 192 kHz/24 bit).

Na tym nie koniec. Questyle zapewnia także dodatkowe stacje dokujące do QP2R (można je kupić osobno). Stacja dokująca do ładowania urządzenia z komputera, a także stacja dokująca z wyjściem analogowym 2 x RCA i cyfrowym koaksjalnym. Jest tu także wejście USB przeznaczone do ładowania urządzenia. W zestawie znajduje się tylko aksamitny woreczek, lepsze etui transportowe, czy powyższe stacje dokujące nabywca musi dokupić sobie dodatkowo.

Estetyczny i nowoczesny design; ultra-precyzyjne wykonanie

Wersja odtwarzacza "d emo only"; prosto z targów High End w Monachium

Duży owalny regulator; niewielki, ale kolorowy wyświetlacz LED

Po lewej - duża gałka głośności ukryta w ochronnym stelażu

Dwa wyjścia słuchawkowe - zbalansowane 2,5 mm i niezbalansowane 3,5 mm

Body wykonane jest z aluminium; front i tył z "mamuciego" szkła


Słuchawki Fostex TH-7

Odtwarzacz stoi na stacji dokującej (jej funkcją jest wyłącznie ładowanie urządzenia)


Słuchawki Meze 99 Neo i QP2R to synergiczne połaczenie


Odtwarzacz zdjęty ze stacji dokującej Questyle

Wrażenia dźwiękowe
Posługiwałem się przede wszystkim następującymi czterema parami słuchawek: Fostex TH-610, Meze 99 Neo, Fostex TH-7 oraz Final Audio Design Pandora Hope VI. Słuchawkowe wzmacniacze porównawcze to iFi micro iDSD Black Label oraz Questyle CMA400i, a także Hegel H160. Używałem także iPhone 6S oraz iPad Air 2.

Przypuszczalna cena QP2R w Polsce to około 4 000 – 4 500 PLN. Nie jest to mało, a w tej cenie lub nawet niższej można znaleźć sporo mocnych konkurentów. Jest przecież mnóstwo sprzętów Astell&Kern, czy HiFiman; są Onkyo, są FiiO, jest także iBasso. I jest też doskonały Pioneer XDP-300R, mój dotychczasowy faworyt.

Jak brzmi QP2R, czy ma jakąś własną sygnaturę dźwiękową? Tak, ma. To przede wszystkim brzmienie mocarne, pełne i żarliwe, a równolegle bardzo analityczne i selektywne. Przestrzeń jest niezwykle rozłożysta, szeroka i głęboka. Można ją realnie poczuć (doświadczyć jej) już przy zastosowaniu tańszych słuchawek (tu Fostex TH-7). Dużą zaletą odtwarzacza jest jego bezproblemowe ukazywanie całej muzyki w sposób masywny, harmonijny i niejako prawdziwy. To dźwięk bezpośredni i autentyczny - wręcz dotykalny. Można usłyszeć nie tylko poszczególne plany, gradację i ziarnistość brzmienia, ale również dalekie wybrzmienia oraz horyzont czarnego tła. Ponadto całość dźwięku ma gęstą konsystencję, skondensowaną i nasączoną, a równolegle jest rewelacyjnie czytelna i plastyczna dzięki wysokiemu stopniu napowietrzenia tonów. Jednakże pomimo dużej soczystości, nic nie klei się do siebie, nie granuluje, nie zbryla się. Harmonia i proporcje dźwięku są pierwszorzędne; zaś rozmach i spektakularność są wprost referencyjne.

Przy powyższych zaletach, dochodzi jeszcze jedna. Odtwarzacz Questyle zapewnia bardzo, ale to bardzo analogowe brzmienie. Fizjologiczne i organiczne, można napisać. Nie czuć nawet mikro-śladu tzw. nalotu cyfrowego. To dźwięk „romantyczny” – nieco w odbiorze ciepły, mimo że w rzeczywistości wcale nie podgrzany, a tym bardziej nie osłodzony. Nie czuć ani chłodu, ani twardości. Daje to wspaniałą przejrzystość i rozdzielczość, przy zachowaniu optymalnej miękkości i żywości brzmienia. Soprany pomimo że przenikliwe i szybkie, to nie są męczące, czy drażniące – i to nawet przy dłuższych odsłuchach. Są błyszczące i krystaliczne, ale nie prowokują natarczywością. Są śpiewne i wyważone, ale nie obcięte, czy stępione. Optymalne. To poziom bardzo zaawansowanego odtwarzacza płyt CD. Klarowność i zrównoważenie można uznać za znakomite w przypadku nagrań wysokiej gęstości (w tym i DSD), ale i” zwykłe” pliki potrafią zaskoczyć i zabłysnąć. To taka kompletna wielowymiarowość.

Dużym atutem odtwarzacza jest jego łatwość budowy i kontroli basów. Niskie tony mają spory oddech, są obszerne i rozbudowane, a jednocześnie punktualne, rytmiczne i dynamiczne. Nic się nie wlecze, nie ciągnie, nie dudni. Ekspresja i natężenie przypominają dobre brzmienie subwooferowe. Muskularne i imponujące, lecz ograniczone kulturą i ogładą. To emocje i przyjemność, co nie oznacza rozwlekłości, czy zbyt długiego wygaszania lub - nie daj Boże - utwardzenia. Kontrabasy brzmią jak kontrabasy, a bębny jak bębny, co może jest pewnego rodzaju uproszczeniem opisu, ale takie sformułowanie najbardziej mi tu pasuje. Nigdy nie było problemu z nadmiarem niskich tonów, ani też z ich szybkością lub narastaniem. Questyle QP2R radzi sobie z basami po mistrzowsku. Owszem, duże znaczenie mają tu też towarzyszące słuchawki, ale uczciwie należy napisać, że konstytucyjny (wewnętrzny) bas odtwarzacza stoi na bardzo wysokim poziomie.

OK. Napisałem o zaletach i atutach QP2R, ale czy odtwarzacz ten ma jakieś słabsze strony lub ułomności? Pomijam w tym miejscu ujemne strony ergonomii takie jak brak dotykowego ekranu, czy mało intuicyjny obrotowy regulator, bo są to oczywistości, do których trzeba się przyzwyczaić. Lepiej napisać o brzmieniu. A tu można czepić się braku takiej zaawansowanej galanteryjności i spektakularności jaką mogą poszczycić się droższe urządzenia; można wytknąć cechę nie zaglądania bardzo daleko w głąb nagrań lub nie ujawniania każdego detalu i niuansu; wreszcie można zganić za nieumiejętność aż tak precyzyjnego kreślenia realnego 3D. Ale bądźmy poważni -  w budżecie 4 500 PLN nikt takiego zadania nie podejmie się, zaś QP2R za swoją cenę gra co najmniej wybitnie. Ekstatycznie. Koniec, kropka.

Konkluzja
Questyle QP2R to odtwarzacz plików o schludnej, choć nie ekspresyjnej prezencji. Najważniejsze schowane jest w środku. Zaawansowane firmowe systemy „Current Mode Amplifier class A BIAS Control”, a także technologia “True DSD” i asynchroniczna struktura “3X Clock” , jak i pochodzący z koreańskiego Asahi Kasei Microdevices AKM referencyjny chipset DAC AK4490.

Obsługa i ergonomia stoją na umiarkowanym poziomie. Ekran jest mały i do tego nie dotykowy (!). Regulacja obrotowym panelem mało intuicyjna, ale można się przyzwyczaić. Plusem jest mnóstwo funkcji ustawień dźwiękowych, filtrów, korekcji, etc.

Brzmienie odtwarzacza najlepiej charakteryzują takie słowa: cielesność, żyzność, nasycenie, ekspresja i masywność, jak i selektywność, plastyczność i holografia. To wszystko ubrane jest w rasową analogowość, piękne kształty tonów, referencyjne basy i zjawiskową przestrzeń. Questyle bez problemów i bez fochów współpracuje ze wszelkimi słuchawkami (w powyższym teście były to cztery pary) i czyni to na full-drive. Polecam posłuchać Questyle QP2R, bo to zjawiskowo dobry odtwarzacz w swojej cenie – i to pomimo bardzo silnej konkurencji w przedziale przenośnych odtwarzaczy hi-fi.

Cena w Polsce - około 4 000 - 4 500 PLN (cena orientacyjna, bo polska premiera przewidziana jest na wrzesień br.).  

 

Wzmacniacz lampowy Audion Sterling Stereo 20th Anniversary - zapowiedź testu

$
0
0
W ubiegły wtorek krakowski Mediam przesłał do mnie wzmacniacz lampowy Audion Sterling Stereo 20th Anniversary "Hard Wired" na lampach EL34 (zobacz TUTAJ). A przypomnę, że niedawno recenzowałem inny wzmacniacz Audion, mianowicie Audion Silver Night 20th Anniversary 300B (czytaj test TUTAJ) na kultowych lampach 300B. Wersja na lampach EL34 ma nieco więcej mocy, bo 2 x 12 Wat w porównaniu do 300B, gdzie to było 2 x 7 Wat. Choć oczywiście „lampowa moc" nijak przekłada się na tranzystorową – wystarczy nadmienić, że Audion Sterling pobiera z sieci aż 140 Wat. Audion Sterling Stereo 20th Anniversary "Hard Wired" to wyższa wersja serii Sterling - montaż wewnętrzny w całości oparty jest o metodę "point to point", nie używane są żadne płytki drukowane, etc. 

Jako że producent zaleca podłączać do wzmacniacza kolumny o efektywności co najmniej 89 dB, mam zamiar w czasie testów używać dwie pary głośników: Living Voice Auditorium R3 o skuteczności 94 dB oraz Inaudio FB 200C - 98 dB. Okablowanie to przewody XLO serii PRO. Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.

* * *

Tradycyjnie kilka słów od producenta: „Zintegrowany wzmacniacz stereofoniczny Audion Sterling 20th Anniversary posiada wszystkie połączenia zrobione na sztywno, punkt po punkcie. Przy jego produkcji użyto lepszych podzespołów oraz większego, ręcznie wykonanego transformatora wyjściowego Audion (EI96). Ten pentodowy wzmacniacz stereofoniczny EL34 ma niewielkie sprzężenie zwrotne. Cała obudowa i osłona transformatora jest wykonana z czarnego aluminium malowanego proszkowo. Górna płyta oraz firmowa tabliczka są ze stali nierdzewnej wypolerowanej na wysoki połysk. Połączenie to pozwala uzyskać płynne przejścia, dobry odbiór sygnału oraz świetne krzywe reakcji. Różnica między modelami MK1 na płytce drukowanej, a modelami Anniversary jest wyraźnie słyszalna. Jest to spowodowane użyciem większych transformatorów oraz lepszych podzespołów.

Model Sterling jest przeznaczony do użytku z głośnikami o efektywności 89 dB lub większej. Tworzy idealne połączenie z naszymi kablami z serii Proton. Wzmacniacz posiada moc 12 Watów przy 8 omach. Można go także dostosować do współpracy z głośnikami 4-omowymi. Model zintegrowany posiada 5 wejść liniowych i bezpośrednie wyjście magnetofonowe, z możliwością przełączania z poziomu przedniego panelu. Dla tego modelu dostępne są różne opcje, szczegóły znajdziesz na końcu.

Ponieważ urządzenie posiada regulację głośności na przednim panelu oraz 5 wejść stereo z tyłu, oznacza to, że nie trzeba podłączać przedwzmacniacza, chyba że potrzebny jest stopień gramofonowy. Wzmacniacz posiada automatyczny dobór prądu podkładu lamp. Współpracuje z dowolnymi lampami EL34 (urządzenie wyposażono w lampy Electro Harmonix).

Zintegrowany wzmacniacz Sterling jest wykonany z części pochodzących z Europy i Stanów Zjednoczonych. Staramy się unikać chińskich podzespołów. Nasze transformatory wyjściowe są nawijane przez nas, zgodnie z wyznaczonymi przez nas standardami, a wiele podzespołów jest wykonywanych przez nas lub specjalnie na nasze zamówienie. Użyte lampy to Electro Harmonix EL34 i rosyjskie lampy NOS 6H1N jako lampy końcowe i wejściowe”.









Monitory aktywne Fostex PM0.4c i Fostex PM0.5d - zapowiedź testu

$
0
0

W tym tygodniu warszawski dystrybutor MIP przesłał do mnie dwie pary premierowych monitorów japońskiej firmy Fostex. Są to monitory aktywne Fostex PM0.4c z membraną średnio-niskotonową z włókna szklanego o średnicy 4 cali oraz monitory aktywne Fostex PM0.5d z membraną o średnicy 5 cali, również z włókna szklanego. Z kolei wysokotonówki to jedwabne kopułki 19 mm.

Zarówno Fostex PM0.4c, jak i PM0.5d należą do monitorów aktywnych nowej serii PM0 (litery P i M oraz zero). Oprócz nich są też tu monitory PM0.3d o średnicy woofera 3 cale. Monitory te zastępują dotychczasowe PM0.3n, PM0.4n i PM0.5n. Seria PM0 wspierana jest subwooferem Fostex PM-SUBmini2. Występują w trzech odmianach kolorystycznych frontów: czarnym, szarym oraz białym. Do mnie dotarła wersja czarna.

Monitory aktywne (określane też przez producenta jako "Personal Studio Monitor") Fostex PM0.4c i Fostex PM0.5d mogą być przyłączone bezpośrednio do komputera lub za pośrednictwem przedwzmacniacza. Co ciekawe, Fostex oferuje do monitorów własny regulator głośności PC-1e (zobacz TUTAJ) lub kontrolery z DAC - są to Fostex PC-1000USB (zobacz TUTAJ) lub Fostex PC-1000USB-HR2 (zobacz TUTAJ) akceptujący sygnał o wysokiej częstotliwości. Tym samym w łatwy sposób można skonstruować pełnoprawny system studyjny lub nabiurkowy. Wysoka jakość dźwięku, ergonomia oraz profesjonalna stylistyka w jednym, czyli synonim słowa Fostex!

* * *

Fostex PM0.4c 
Charakteryzują się przede wszystkim kompaktowym wymiarem. Posiadają bardzo efektywny wzmacniacz oraz całkowicie przeprojektowany 100 mm woofer i 19 mm tweeter sprawiają, że są skuteczne. PM0.4c zostały wykonane z wysokiej jakości materiałów wraz z profesjonalnie wykończoną matową przednią ścianką.

Specyfikacja techniczna:
• Woofer z włókna szklanego i tweeter z jedwabną kopułką
• Wzmacniacz Bi-amp z wysoką efektywnością 30 W (LF) i 30 W (HF)
• Wysokiej jakości matowa ściana przednia
• 2 x wejścia; RCA, regulator głośności
• Pasmo przenoszenia 60 Hz - 20 000 Hz
• Wymiary 130 x 220 x 169 mm
• Masa jednej sztuki 2,4 kg.  
  
Fostex PM0.5d
Monitory Fostex PM0.5d są następcami klasycznego modelu PM-0.5n. Nowe 0.5-tki zostały wyposażone w nowy wzmacniacz cyfrowy o wysokiej skuteczności 35W (LF) i 23W (HF) oraz nowo zaprojektowane przetworniki średnio- i wysoko-tonowe.

Cechy:
• nowo zaprojektowany 5-calowy woofer z włókna szklanego i 3/4-calowy tweeter z jedwabną kopułką; 
• wzmacniacz cyfrowy z wysoką efektywnością 35W (LF) i 23W (HF) mocy wyjściowej; 
• wysokiej jakości matowa ściana przednia dostępna w trzech wersjach kolorystycznych (czarna, szara i biała);
• 2 x wejścia; TS phone i RCA PIN;
• funkcja oszczędzania energii zgodna z dyrektywami Europejskimi ErP.

Specyfikacja techniczna:
• 2-drożna obudowa bass-reflex, głośnik niskotonowy z włókna szklanego 
• 5"głośnik wysokotonowy 3/4"
• Pasmo przenoszenia 55 - 30 000 Hz (+/- 3 dB)
• Obudowa drewniana
• Wejście: XLR / TRS (zbalansowane), RCA (niezbalansowane)
• Wymiary (W x H x D): 165 x 270 x 215 mm
• Masa jednej sztuki: 4,5 kg










Przedwzmacniacz gramofonowy 1ARC Arrow SE

$
0
0

Wstęp
Po kilku długich miesiącach oczekiwań, w połowie czerwca wreszcie dotarł do mnie najnowszy polski przedwzmacniacz gramofonowy 1ARC Arrow SE (zobacz TUTAJ - strona w przebudowie). Zapowiadałem go w już kwietniu, zapowiadałem też w maju, ale na szczęście ostatecznie do mnie dotarł. Nie, opóźnienie to nie było związane z dopracowaniem samej konstrukcji przedwzmacniacza, bo ten był już od dłuższego czasu gotowy. Producent kilka miesięcy dopieszczał ...opakowania Arrow SE. W końcu, jak widać na zdjęciach, stanęło na płóciennych woreczkach z logo firmy oraz na dużym tekturowym pudle (także z logo 1ARC). W opakowaniu (w pojedynczych woreczkach) znajdują się: przedwzmacniacz, zasilacz z przewodem oraz dodatkowo - solidny przewód zasilający. 1ARC to przedwzmacniacz przeznaczony dla wkładek typu MM i MC. Wyposażony jest w regulator wzmocnienia (Gain). Przypomnę, że jakieś trzy lata temu opisywałem jego "zwykłą" wersję - test można przeczytać TUTAJ. To świetny analogowy sprzęt kochający gramofony i winyle – dodatkowo dostępny za rozsądne pieniądze. Ciekawe więc jak w świetle „zwykłego” Arrow wypadnie ulepszony i poprawiony Arrow SE?

1ARC i Vinyl Goldmine
Na początek tego akapitu nadmienię, że konstruktorem 1ARC jest pan Bartek z Bielsko-Białej, zaś dystrybutorem jest Vinyl Goldmine – także z Bielsko-Białej. Vinyl Goldmine od wielu lat jest prowadzony przez pana Grzegorza Wójtowicza, człowieka bardzo pozytywnie zakręconego w analogowym świecie winyli. Z całego świata sprowadza różne czarne krążki, rozmaite rzadkie wydawnictwa, rarytasy i „białe kruki”. Oferuje też całą rzeszę urządzeń do ich odtwarzania, czyli przede wszystkim gramofony. Ale nie takie pospolite, zwyczajne – koncentruje się na tych bardziej oryginalnych. Stąd w portfolio np. Dr. Feickert Analogue, słoweńska Kuzma, Rega, czy Clearaudio. Handluje także wkładkami gramofonowymi Benz Micro, Dynavector, Goldring, Grado, Miyajima, Ortofon, Rega i Van Der Hul. Oczywiście, nie brakuje także przedwzmacniaczy gramofonowych, czy rozmaitych akcesoriów, w tym i myjek gramofonowych. Jak widać, to prawdziwa winylowa kopalnia złota.

Wrażenia ogólne i budowa
Sprzęt dostarczany jest w jednym, dość sporym, kartonie. Wewnątrz, owinięte w płócienne woreczki i wciśnięte w plastikowe ochraniacze, bezpiecznie spoczywają poszczególne komponenty zestawu. Są to przedwzmacniacz, zasilacz wraz z przewodem do przedwzmacniacza oraz solidny przewód zasilający marki 1ARC. Świetna sprawa! Oczywiście, oprócz powyższych, znajdują się też instrukcja i gwarancja producenta.

Przedwzmacniacz wraz z zasilaczem nie różnią się zbytnio od wersji standardowej, choć od razu widocznych jest kilka niewielkich, ale zasadniczych różnic. Wyfrezowane logo 1ARC (zarówno na przedwzmacniaczu, jak i zasilaczu) przeniesiono na fronty urządzeń, a pod nimi umieszczono pomarańczowe diody zaświadczające o przyłączeniu sprzętów do zasilania. Taki zabieg na pewno sprzyja ogólnej estetyce i rozpoznawalności marki. Body urządzeń wykonane są z czystego aluminium, co zasługuje na najwyższą pochwałę. Powłoka zewnętrzna anodowana jest na czarno. Całość prezentuje się dość skromnie, ale przyjemnie dla oka i na pewno w miarę elegancko. Od spodu zamontowano solidne stopy antywibracyjne (pod przedwzmacniaczem) i silikonowe nóżki (pod zasilaczem).

To, co najważniejsze schowano na tylnych panelach, co może nieco dziwić, ale taka jest konstruktorska koncepcja, by nie psuć czystej harmonii frontów. Na tyle przedwzmacniacza zamontowano zwyczajową parę gniazd wejściowych i wyjściowych RCA oraz, tuż obok nich, zacisk uziemienia. Nietypowym jest fakt umieszczenia dość sporej gałki wzmocnienia „Gain” – w prosty sposób użytkownik może dostosować głośność przedwzmacniacza do pozostałej części toru audio lub po prostu do własnych preferencji brzmieniowych. Oryginalny jest też przełącznik dla wkładek MM/MC. Oryginalny, bo trójstopniowy – MM/MC High/MC Low. O ile napis „MC Low” nie dziwi, albowiem wkładki z ruchomą cewką zazwyczaj charakteryzują się niskim napięciem wyjściowym, to „MC High” – już tak. Bo przecież wkładki MC o wysokim napięciu wyjściowym są raczej sporadycznie spotykane - w szczególności znana z ich produkcji jest japońska firma Denon. Ale, jak sądzę, clou sprawy jest fakt, że właściciel Vinyl Goldmine lubuje się we wkładkach typu MC High, ma przecież w ofercie cały wachlarz takowych wkładek firm Benz Micro, czy Dynavector.

Wracając do panelu tylnego przedwzmacniacza. Jego prawą stronę zajmuje gniazdo sieciowe typu 3-PIN XLR, co oznacza, że konstruktor bardzo poważnie podchodzi do kwestii zasilania. Do przedwzmacniacza dołączany jest osobny ciężki zasilacz, co wskazuje na użyte solidne trafo. Zasilacz z tyłu ma włącznik sieciowy, a tuż obok wyprowadzony przewód zasilania zakończony wtykiem 3-PIN XLR firmy Neutrik. Z tyłu zamontowano również gniazdo zasilania IEC. Producent fabrycznie załącza do zasilacza własny przewód zasilający 1ARC i w właśnie ten rekomenduje jako optymalny. Przewód na długość 2 metrów i wyglądną na bardzo rzetelny. Niestety, 1ARC nie zdradza żadnych szczegółów jego budowy.

Dane techniczne
Pasmo przenoszenia: 19 – 23 000 Hz dla charakterystyki RIAA + korekcja autorska 3,2 µS dla obcięcia pasma 50 kHZ
Tryb sterowania: manualny
Typ wkładki: MM/MC
Tryb pracy układu: układ scalony (podwójny układ wzmacniaczy operacyjnych)
Zniekształcenia THD: < 0.03%
Pojemność wejściowa MM: 68 pF
Impedancja wejściowa: MM 47 000 Ohm, MC HI 1 000 Ohm, MC LO 91 Ohm
Wzmocnienie MM: 40, 50, 75 dB regulacja płynna
Wzmocnienie MC: 40, 50, 68 dB regulacja płynna
Stosunek sygnał/szum MM: 78 dB
Stosunek sygnał/szum MC: 79 dB
Wyjścia 2 x RCA: 1
Wejścia 2 x RCA: 1
Zużycie prądu: 15 W zasilacz symetryczny stabilizowany + 20 – 20



Przesyłka tuż po doręczeniu przez kuriera; uszkodzenie podczas transportu wykluczone


Logo 1ARC na kartonie


Sprzęty pochowane są w specjalnych "powietrznych" stelażach/poduszkach



Ekologiczne woreczki z trawionego płótna


Solidny przewód zasilający 1ARC (jest w zestawie!)


1ARC Arrow SE to skrzynka przedwzmacniacza wraz z osobnym zasilaczem


Szykowny design, choć stonowany

Na przodzie zdjęcia solidny wtyk zasilający XLR 3-PIN

Tył urządzeń - uwagę zwraca aluminiowa gałka; to regulator wzmocnienia


Przedwzmacniacz (z zasilaczem) stoi na kondycjonerze Xindak PC-200V



Kolumny na zewnątrz to Living Voice Auditorium R3; wewnątrz - Inaudio FB200 C

Wrażenia dźwiękowe
Gramofon to Nottingham Analogue Horizon z wkładką Ortofon 2M Black, przedwzmacniacz gramofonowy porównawczy to Musical Fidelity MX-VYNL. Okablowanie to przewody XLO serii PRO. Dokładna lista sprzętów towarzyszących dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Zachwycałem się poprzednią wersją Arrow, czy więc jego odmiana SE okazała  się być jeszcze lepsza? Odpowiedź brzmi - tak, oczywiście. Te konstrukcyjne udoskonalenia są bezsprzecznie słyszalne. Tak, jak samo wysokie natężenie i miąższość dźwięku, kapitalna propagacja, a także doskonale wyważona plastyczność pozostają niezmienne (w porównaniu do klasycznego Arrow), tak poprawie ulega ogólna czytelność, selektywność, a także równowaga barw i nasączenie kolorami. Ułożenie, symetria i ciepłota barw są doskonałe! Analogowe i fizjologiczne granie w pełnokrwistym wydaniu. Dzięki temu przyjemność winylowych odsłuchów jest wprost fantastyczna. Taką cechę można nazwać muzykalnością, ale Arrow SE idzie krok dalej. To muzykalność nie ograniczana mniejszą detalicznością kosztem soczystości średnicy i zawoalowaniem sopranów, a rasowa muzykalność połączona z wybujałą selektywnością oraz wyborną wyrazistością tonalną. Innymi słowy, Arrow SE ma tę wyjątkową cechę ukazywania pełni barw, bezproblemowego kreślenia pełnego i dociążonego dźwięku przy równoległym zachowaniu zaawansowanej czytelności. To już wyższa półka brzmieniowa.

Sporym atutem opisywanego przedwzmacniacza oprócz zaawansowanej muzykalności jest także jego umiejętność aktywizacji dźwięku, napowietrzania nagrań, energetyzacja brzmienia oraz akceleracja energii tonalnej. Można napisać, że otwiera i ożywia brzmienie materiałów, których potencjał był wcześniej tłumiony, nie ujawniany dostatecznie, nie widoczny w całości. Arrow SE podobny wpływ ma na przestrzeń - poszerza ją, pogłębia, jak i porządkuje oraz czyści. To takie zjawisko, jakby w mrocznym pokoju nagle odsłonić zasłony i wpuścić doń światło słońca - detale i tekstura zostają doświetlone, mgliste szczegóły - ujawnione, zamazana przestrzeń - uwidoczniona oraz poukładana, zaś barwy - nasączone i rozświetlone. To ogólna płynność i swoboda podparte dotlenowaniem oraz naświetleniem. Uplastycznienie i użyźnienie.

Arrow SE ma też immanentną cechę grania mocnym, a równolegle subtelnym basem. Niskie tony są energetyczne i rozbudowane, szybkie i strukturalne, ale również soczyste i finezyjne. Trzymane w ryzach niczym rączy rumak rasowej krwi. Zjawiskowe tempo i rytm są odwzorowaniem wysokich umiejętności prowadzenia basów przez bielsko-bialski przedwzmacniacz. Pulsują i falują z jubilerską dokładnością, są żwawe i ruchliwe, a także, co istotne, wielowarstwowe i cielesne. Nasączone równowagą i taktem jak gąbka wodą. Są także lekko zaokrąglone i docieplone, co sprzyja ich organicznemu i harmonijnemu odbiorowi. Nie męczą dudnieniem, czy rezonowaniem. Tak Czytelniku, wysokogatunkowy bas to kolejna zaleta tytułowego phono-stage.

Czy Arrow SE ma jakieś strony ujemne, wady? Pisząc krótko – w swojej cenie nie ma. Trzeba jednak uczciwie napisać, że przedwzmacniacz ten ma swoją sygnaturę dźwiękową - nie jest ani neutralny, ani obojętny względem analogów. Rasuje, podbija i podkręca brzmienie, uplastycznia i wygładza dźwięk, dodaje soczystości i kolorów. Jeżeli ktoś poszukuje naturalnego i obiektywnego brzmienia, to niestety nie ten adres. Tu dominują energia, emocje i sensualizm.

Konkluzja
Jeżeli ktoś poszukuje pierwszorzędnego przedwzmacniacza gramofonowego o soczystym, energetycznym i plastycznym brzmieniu, a jednocześnie selektywnego i precyzyjnego to daleko nie musi szukać. 1ARC Arrow SE spełnia te wymagania do kwadratu, o ile nie do sześcianu. Wielki przedwzmacniacz gramofonowy! Gdybym przyznawał nagrody roku Stereo i Kolorowo, to Arrow SE uplasowałby się z pewnością na medalowym miejscu.

Epilog
1ARC Arrow SE pozostał u mnie na stałe. Wykazał się bowiem absolutną synergią z moim gramofonem Nottingham Analogue Horizon i wkładką MM Ortofon 2M Black.

Cena w Polsce - 3 750 PLN (zestaw: przedwzmacniacz, zasilacz i przewód sieciowy).

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Audion Silver Night 20th Anniversary 300B (test TU), Pathos Classic One MKIII (test TU), Synthesis A100 Titan oraz Cayin A-55 TP (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Pylon Diamond 28 (test TU), Inaudio FB200 C (test TU), Studio 16 Hertz Canto Grand (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Odtwarzacze sieciowe: Onkyo NS-6170 (test TU) i Auralic Aries Mini.
DAC: Questyle CMA400i (test TU) i iFi micro iDSD Black Label (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładki gramofonowe: Goldring 1042 (test TU) i Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacz gramofonowy: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Revox B 261.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Fostex TH-7, Meze 99 Neo i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Wzmacniacz słuchawkowy/DAC: Questyle CMA400i (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.



Przewody XLO PRO (głośnikowe, interkonekty RCA i XLR oraz sieciowy)

$
0
0

Wstęp
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, dziś opisuję ultra-premierowe przewody XLO serii PRO. Przy okazji przypomnę, że niedawno, bo w maju, warszawska frma Polpak (zobacz TUTAJ) została ogólnoeuropejskim dystrybutorem amerykańsko-kanadyjskiej firmy XLO Electric. Do mnie przyjechały przewody XLO PRO (zobacz TUTAJ) właśnie wprowadzane do katalogu. Są wyposażone w technologię WaveLink™. To nowe rozwiązanie pozwala na ekranowanie wszystkich kabli serii PRO bez kompromisów względem transmisji sygnału. Ponieważ cała seria PRO jest podwójnie ekranowana zapewnia to maksymalną ochronę przed interferencjami EMI i RFI. Katalog przewodów XLO PRO znajduje się TUTAJ. Seria PRO składa się z 10 różnych przewodów o wielu dostępnych długościach i wtykach.

W skład zestawu testowego weszły:
- przewody głośnikowe XLO PRO XP-5.4SG-8 o długości 2,44 m i zakończone złoconymi bananami (zobacz TUTAJ),
- interkonekty RCA XLO PRO XP-1A-1M o długości 1 m (zobacz TUTAJ),
- interkonekty XLR XLO PRO XP-2A-1M o długości 1m (zobacz TUTAJ) oraz
- przewód sieciowy XLO PRO XP-10-6 o długości 1,83 m (zobacz TUTAJ).

Przypomnę, że testowałem już przewody firmy XLO Electric. Były to interkonekty XLO UltraPLUS UP-1A-1M i głośnikowe XLO UltraPLUS U6-10 (czytaj test TUTAJ). Zaś od dwóch miesięcy przewody głośnikowe XLO UltraPLUS U6-10 są moimi dyżurnymi na wyposażeniu. Są doskonałym wzorcem recenzyjnym, albowiem charakteryzują się wysoką melodyjnością, a równolegle zapewniają wyjątkowo naturalny dźwięk. O samej firmie XLO Electric też już pisałem. Zainteresowanych odsyłam do wyżej umieszczonego linku.

Wrażenia ogólne i budowa
Szczerze mówiąc, w tym akapicie nie mam co za dużo napisać. Producent skąpi informacji o swoich nowych produktach serii PRO. W zasadzie jedyną konkretną jest, że są wyposażone w technologię WaveLink™, o czym już pisałem we wstępie. To nowe rozwiązanie pozwala na ekranowanie wszystkich kabli serii PRO bez kompromisów względem transmisji sygnału. A ponieważ cała seria PRO jest podwójnie ekranowana zapewnia to maksymalną ochronę przed interferencjami EMI i RFI. Można też przeczytać, iż „WaveLink™ integruje specjalne materiały i geometrie, aby zapewnić optymalną wydajność. WaveLink™ „dostraja” każdy kabel do zakresu częstotliwości wymaganego do przesłania perfekcyjnego sygnału”. Za dużo to mi nie mówi, trzeba uwierzyć na słowo. Warto wiedzieć, że XLO od dawna bada problem kontroli pojemnościowych artefaktów wynikających z rozładowania i już wcześniej rozwiązała problem technologią „Field”. Zaś WaveLink™ jest jej rozwinięciem.

Cała seria PRO wyposażana jest w zintegrowaną geometrię uzwojenia Field-Balanced ™; przewodniki zawsze są miedziane OCC (Ohno Continous Cast), zastosowany dielektryk o niskiej pojemności PTFE (Poly-Tetra-Fluro-Ethylene), Złącza wtyków pokrywane są złotem 24-katarowym złotem.

Przewód głośnikowy XLO PRO XP-5.4 SG chroniony jest czarnym oplotem. Wtyki bananowe są koloru czarnego i zielonego, pokryte 24-karatowym złotem. Zakończenia bananowe wtyków mają mechanizm automatyczną regulacją siłą docisku, dzięki czemu zawsze mocno i stabilnie „siedzą”  terminalach głośnikowych. Wewnątrz przewodu znajduje się czterożyłowy kabel głośnikowy „Shotgun”; transmisja sygnału odbywa się w technologii Wavelink™; przewodniki mają laboratoryjną czystość miedzi 99.99997% (6N). Przewody charakteryzują się wysokim “dump rate”, a także niską stałą dielektryczną izolacji PTFE każdego z przewodów. Wprowadzono podwójne ekranowanie dla maksymalnej ochrony przed EMI i RFI.

Przewód sieciowy XLO PRO XP-10 oczywiście jest zbudowany w technologii WaveLink™; żyły wykonane są z miedzi 99.99997% (6N). Przewód pokryty jest czarnym oplotem. Uwagę zwracają bardzo wysokiej jakości wtyki, jakby żywcem wyjęte z japońskiego Furutecha.

Interkonekty XLO PRO XP-1A i XP-2A-1M różnią się od siebie wyłącznie zastosowanymi wtykami. Te pierwsze wyposażone są w wtyki RCA, a drugie – w XLR. Wtyki są bardzo wysokiej jakości, tuleje wykonane są z metalu (na zewnątrz w złotawym odcieniu), pozostałe części z wysokogatunkowego tworzywa sztucznego. Wtyki pokryte są 24-karatowym złotem. Przewodnikiem jest miedź o czystości 99.99997% (6N). Oploty są czarne. Przewody dostarczane są w pięknych kartonach, co widać na zdjęciach. Wrażenia estetyczne są rewelacyjne. Czas na wrażenia dźwiękowe.

 
Cztery zestawy przewodów XLO PRO


Interkonekty XLR XLO PRO


Interkonekty RCA XLO PRO
 
Bardzo estetyczne opakowanie interkonektów
 

Przewód sieciowy XLO PRO
 

Przewody głośnikowe XLO PRO

Wtyki bananowe pokryte 24-karatowym złotem; zakończenia mają mechanizm autodociskowy w terminalu głośnikowym

Czarny oplot
 
Spojrzenie ogólne na system odsłuchowy
 

Wrażenia dźwiękowe
Jako że XLO PRO dotarły do mnie zupełnie nowe, najpierw musiałem je nieco "powygrzewać", a dopiero potem zabrać się za właściwe testy. Trwało to około tygodnia.

Cały set przewodów XLO wpinałem w kilka poszczególnych elementów i systemów. Były to głośniki Living Voice Auditorium R3 oraz Inaudio FB200 C; wzmacniacze Audion Sterling Stereo 20th Anniversary "Hard Wired" i Synthesis A100 Titan; odtwarzacze sieciowe Onkyo NS-6170 i Auralic Aries Mini; DAC iFi micro iDSD BL (Black Label) i Questyle CMA400i; przedwzmacniacze gramofonowe 1ARC Arrow SE i Musical Fidelity MX-VYNL. Dokładna lista sprzętu towarzyszącego wymieniona jest na końcu niniejszego tekstu.

Nie dziwię się, że przewody firmy XLO Electic cieszą się tak dużą renomą i popularnością, albowiem ich wybór zawsze jest wyborem pewnym i bezpiecznym. Zresztą firma szczyci się, że jej przewody stosowane są praktycznie na całym świecie, nawet w jego najdalszych zakątkach. Można je znaleźć w prywatnych rezydencjach sułtana Brunei i premiera Malezji, ale przede wszystkim u profesjonalistów takich jak studia Lucasfilm Ltd. i Sony Pictures. Używa ich również sam Steven Spielberga. Są podstawowymi narzędziami pracy wielu muzyków, laboratoriów uniwersyteckich i inżynierów dźwięku. Tym bardziej owa popularność nie powinna dziwić po odsłuchach serii XLO PRO. Tak, jak zachwycałem się serią UltraPLUS (przypomnę - głośnikowych używam obecnie na stałe), tak muszę pochwalić serię PRO. Przewody zapewniają mięsisty, gęsty, energetyczny i obszerny dźwięk ozdobiony zaawansowaną muzykalnością, wyszukaną precyzją oraz doskonałą selektywnością. To koherencja, esencja, namacalność oraz finezja w jednym. Naprawdę nie wiem, co takiego i jak robi XLO, że ich przewody charakteryzują się aż tak spektakularną czystością, zwartością i harmonią brzmienia, a takie cechy ma też podstawowa przecież seria PRO.
 
Co istotne, przewody PRO powpinane razem do systemu hi-fi bardzo korzystnie ze sobą „współpracują”, tak jakby porozumiewały się i umawiały w jakiś tajemniczy sposób. Synergia brzmienia wspina się na wyższy poziom jeżeli łącznie używać kilku przewodów PRO. Więcej jest subtelności, więcej neutralności, więcej światła i wreszcie więcej energii. Immanentną cechą przewodów XLO PRO gładkość i aksamitność przekazu wsparte wysoką dynamiką oraz niepospolitą muzykalnością. Pozwala to ujawnić barwy instrumentów, ukazać koloryt wokali, dostrzec głębię sceny, jak i i usłyszeć wiele mikroelementów tonalnych. Harmonia i plastyczność brzmienia są pierwszorzędne, zaś komfort odsłuchów jest stuprocentowy.

Czy przewody XLO PRO są w pełni neutralne i obojętne? Odpowiedź brzmi – nie, nie są. Mają swój temperamentny charakter, który objawia się przede wszystkim szybkością oraz energią grania. Ponadto brzmienie jest lekko pokolorowane i ocieplone, ale odbywa się to w granicach kablowej normy. Zapewnia to nie tylko więc nie tylko przyjemny i atrakcyjny dźwięk, ale także wysoką precyzję dźwięku, szerokie stereo oraz realną przestrzeń 3D.

Podsumowanie
Przewody PRO to podstawowa seria firmy XLO Electric. Jednakże konstrukcja, wykonanie oraz przede wszystkim dźwięk tejże serii wyznaczają bardzo wysoki standard jakościowy. Przewody te nie są stricte neutralne, bo uatrakcyjniają i użyźniają brzmienie systemu hi-fi. Ale czynią to w sposób inteligentny, subtelny i harmonijny, a nie karykaturalny. Sprawiają, że nagrania mają szansę zabrzmieć muzykalnie i swobodnie. Redukują ograniczenia, wzmagają dźwięczność, odkrywają przestrzeń. Rekomendowane dla zaawansowanych i świadomych melomanów, którzy wiedzą czego chcą i co jest dobre.

Ceny w Polsce:
- przewody głośnikowe XLO PRO XP-5.4SG-8 o długości 2,44 m zakończone bananami – 2 070 PLN,
- interkonekty RCA XLO PRO XP-1A-1M o długości 1 m – 930 PLN,
- interkonekty XLR XLO PRO XP-2A-1M o długości 1m – 1 240 PLN,
- sieciówka XLO PRO XP-10-6 o długości 1,83 m – 1 350 PLN.

Cały cennik XLO (dostęp maj 2017 r.) można znaleźć pod TYM linkiem.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Audion Silver Night 20th Anniversary 300B (test TU), Pathos Classic One MKIII (test TU), Synthesis A100 Titan oraz Cayin A-55 TP (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Pylon Diamond 28 (test TU), Inaudio FB200 C (test TU), Studio 16 Hertz Canto Grand (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Odtwarzacze sieciowe: Onkyo NS-6170 (test TU) i Auralic Aries Mini.
DAC: Questyle CMA400i (test TU) i iFi micro iDSD Black Label (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładki gramofonowe: Goldring 1042 (test TU) i Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU) i 1ARC Arrow SE (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Revox B 261.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Fostex TH-7, Meze 99 Neo i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Wzmacniacz słuchawkowy/DAC: Questyle CMA400i (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.


Viewing all 1480 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>