Quantcast
Channel: Stereo i Kolorowo - Underground
Viewing all 1477 articles
Browse latest View live

Plan recenzji - sierpień 2018 r.

$
0
0
W samym środku wyjątkowo upalnego polskiego lata 2018 publikuję plan zapowiedzi testowych Stereo i Kolorowo na sierpień. Oto on.

1. Jako pierwszy planuję opisać nadzwyczajny odtwarzacz CD/SACD Pioneer PD-70AE (czytaj zapowiedź TUTAJ). Słuchając zeń muzyki zdecydowanie dochodzę do wniosku, iż format płyty kompaktowej, a jeszcze bardziej SACD, jeszcze nie umarł, a ma się bardzo dobrze. Tak plastycznego grania z płyt kompaktowych dawno nie słyszałem. To dźwięk stricte analogowy choć przecież z domeny cyfrowej.




2. Potem chciałbym opublikować test słuchawek bezprzewodowych Bluetooth Bluedio Faith 2 (zobacz TUTAJ), które dojechały do mnie jeszcze pod koniec czerwca. To słuchawki z przedziału konsumenckiego, bez audiofilskich aspiracji, aczkolwiek grające zaskakująco dobrze. A przy tym zaopatrzone w system ANC (Active Noise Canceling)...




3. Dystrybutor Audiosquare z Bielsko-Białej dostarczył już do Polski kolumny podstawkowe Buchardt Audio s400 (zobacz TUTAJ). Odbiorę je do testów albo jeszcze w tym tygodniu, albo dopieo w połowie sierpnia. Dam znać.




4. W kolejce czeka wzmacniacz lampowy Taga Harmony TTA-1000 (czytaj zapowiedź TUTAJ) na lampach elektronowych KT88. Fakt, że w te upały dodatkowo grzeje, ale dysponuje tak wyśmienitym dźwiękiem, iż tę niedogodność łatwo można mu wybaczyć.




5. Kilka dni temu szef Perkune Audiophile Cables - pan Paul Goodwin z Wilna, wysłał mi na testy swój nowy przewód zasilający serii Ultimate o długości dwóch metrów (zobacz TUTAJ). Ultimate to najnowsza i obecnie najwyższa propozycja Perkune Audiophile Cables (obejmuje przewody zasilające, interkonekty, kable głośnikowe i jumpery). Paul Goodwin pracował nad nią aż dwa lata, ale efekt brzmieniowy jest przekonujący.




6. Na test oczekuje też wkładka gramofonowa MM Goldring 2500 (anons testu TUTAJ). Mam niebawem otrzymać do recenzji nowy gramofon, chciałbym na nim przeprowadzać test Goldring 2500, jeżeli jednak dostawa opóźni się, test będzie na moim Nottungham Analogue Horizon.

 
 

7. Nie zabraknie sprzętu audio-vintage. Na sierpień zaplanowałem opis niezłego rodzynka - będzie to japoński magnetofon kasetowy AIWA F990. Piękna rzecz!


 
 
Najpewniej wkrótce dojedzie kilka innych urządzeń do testów - zapowiem je jak już u mnie zawitają. W sierpniu wybieram się takża na 10-dniowy urlop, ale w towarzystwie kilku sprzętów hi-fi. Zapraszam do letniej lektury Stereo i Kolorowo!

Głośnik bezprzewodowy Bluetooth Olasonic IA-BT7 - zapowiedź testu

$
0
0



Zazwyczaj nie publikuję zapowiedzi bezprzewodowych głośników Bluetooth, a po prostu je opisuję na bieżąco. Ale japoński głośnik Olasonic IA-BT7 (zobacz TUTAJ) zasługuje na specjalną atencję, a więc i na osobną zapowiedź, albowiem to nie jest zwyczajny głośnik Bluetooth jakich dookoła wiele. To, można napisać, wyjątkowy głośnik bezprzewodowy o aspiracjach audiofilskich. Dopiero co przyjechał do Polski, zaś Stereo i Kolorowo ma przyjemność opisywać go jako pierwsze poza Japonią dzięki uprzejmości szefa polskiego dystrybutora Fonnex - pana Morubasa Mori.

Olasonic IA-BT7 prezentuje się na pierwszy rzut oka dość normalnie (no może poza wykończeniem obudowy wysokogatunkowym drewnem, nieczęstym w głośnikach Bluetooth). Najważniejsze schowano w środku - DAC dla aptX HD oraz wewnętrzny system wentylacji akustycznej. Sam producent określa swój jako "bezprzewodowe urządzenie audio o wysokiej rozdzielczości." Głośnik obsługuje aż pięć kodeków (SBC, AAC, Qualcomm aptX, Qualcomm aptX HD, LDAC), co pozwala głośnikowi na uzyskanie realistycznego dźwięku o wysokiej rozdzielczości w całym zakresie częstotliwości 20 Hz - 20 000 Hz z dowolnego źródła (ma również regularne wejście audio, dzięki czemu może używać go jako zwykłego głośnika). Pasmo przenoszenia rozciąga się od 20 Hz do 20 000 Hz (próbkowanie 44,1 kHz) i od 20 Hz do 40 000 Hz (LDAC 96 kHz przy 990 kb/s). Z kolei maksymalna moc (moc dynamiczna) to 10 W + 10 W + 20 W (po 10 Wat dla dwóch głośników szerokopasmowych i 20 Wat dla subwoofera). Za szczegółami technicznymi (w języku japońskim) można zapoznać się TUTAJ.

Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.












Odtwarzacz CD/SACD Pioneer PD-70AE

$
0
0


Trzy zdjęcia ze strony Pioneer Polska

Wstęp
Po kilku miesiącach oczekiwania, na początku lipca br. wreszcie otrzymałem nowy japoński odtwarzacz CD/SACD Pioneer PD-70AE (zobacz TUTAJ). Miałem go otrzymać do testów jeszcze w styczniu, ale jak wyjaśnił mi polski dystrybutor DSV Sp. z o.o. z Gdyni, fuzja Onkyo z Pioneer i związana z tym przeprowadzka europejskiej centrali z Holandii do Niemiec, spowodowała nieoczekiwane problemy logistyczne. Inna sprawa, że Pioneer PD-70AE odniósł spory sukces i lokalni dystrybutorzy pozamawiali takie ilości odtwarzaczy, że fabryki Pioneera nie nadążają z bieżącą produkcją. Czasami można stać się ofiarą własnego sukcesu, ale teraz wydaje się, że PD-70AE będzie już na bieżąco dostępny w salonach audio.

Dlaczego Pioneer PD-70AE stał się towarem deficytowym? O fuzji Onkyo i Pioneer i związanymi z tym problemami logistycznymi już napisałem. Rynek "wyssał" odtwarzacze PD-70AE albowiem wydaje się, że właśnie na taki produkt od dawna czekał. Na referencyjny odtwarzacz CD/SACD z funkcją DAC, o pełnej symetrycznej budowie, kapitalnych podzespołach wewnętrznych (w tym dual mono DAC ESS9026PRO), z aluminiowym blokiem napędu, oddzielnym zasilaniem sekcji cyfrowych i analogowych, etc. A to wszystko w wielce konkurencyjnej cenie około 11 000 PLN! Ale do rzeczy.

Wrażenia ogólne i budowa
Odtwarzacz dostarczany jest w gigantycznym pudle. I ciężkim pudle (dobrze ponad 20 kg!), należy dodać. Te dwie rzeczy już same mówią, że ma się do czynienia z wyjątkowym sprzętem. Pioneer PD-70AE to nie jest jakiś ułomek pośród odtwarzaczy, a prawdziwy kolos - ale o tym później. W kartonie, w styropianowych wytłoczynach, bezpiecznie spoczywa PD-70AE. W zestawie nabywca otrzymuje pilot zdalnego sterowania (w stosunku do pięknego designu odtwarzacza - taki sobie), kabel zasilający, instrukcję obsługi (jest też w języku polskim) i gwarancję. To wszystko. Przydałby się jeszcze jakiś przewód cyfrowy, czy 2 x RCA, ale ich nie ma.

Design odtwarzacza utrzymany jest w stylistyce typowej dla nowej serii urządzeń hi-fi japońskiego Pioneera. To, można napisać, kawał aluminiowej bryły z grubą płytą czołową ze szlifowanego aluminium lekko stylizowaną na vintage. PD-70AE wizualnie nawiązuje do innych topowych komponentów serii - odtwarzacza sieciowego N-70AE (czytaj test TUTAJ) i wzmacniacza A-70DA (czytaj TUTAJ). Choć, nawiasem mówiąc, wzmacniacz A-70DA pomimo identycznej stylistyki i oznaczenia "70" nieco odstaje w dół pod względem dźwięku w porównaniu do odtwarzaczy PD-70AE i N-70AE - przydałby się doń Pioneerowi wzmacniacz wyższej klasy. Jakiś A-90DA, czy coś podobnego. Ale wracając do tematu.

Front pomimo niewątpliwej wysokiej estetyki surowego aluminium jest dość oszczędny wizualnie. Znajduje się na nim jedynie kilka najpotrzebniejszych regulatorów (wszystkie z identycznego aluminium jak front, więc są mało widoczne) i nieduży wyświetlacz LCD. Po lewej stronie umieszczono okrągły guzik włącznika sieciowego z umieszczoną weń diodą, która świeci się na niebiesko w przypadku pracy odtwarzacza. Kiedy urządzenia jest w trybie stand-by świeci się czerwona dioda umieszczona tuż przy włączniku sieciowym. Zaraz obok znajdują się dwa przyciski - pierwszy wyboru odczytu warstwy płyt hybrydowych CD/SACD i drugi trybu pracy "Direct" omijającego wszelkie regulacje i filtry odtwarzacza. Nad tymi przyciskami zamontowano niebieskie diody. I tak, kiedy odtwarzacz odczytuje zapis SACD - niebieska dioda świeci się.

Po prawej stronie wyświetlacza LCD umieszczono kolejnych siedem małych przycisków. Jeden większy "Eject" i sześć malutkich. Odpowiadają za wszelkie funkcje obsługi odtwarzacza - w tym jeden przycisk służy do wyboru źródła - odtwarzacz CD/SACD lub tryb DAC, albowiem PD-70AE może pracować także jako przetwornik cyfrowo-analogowy, ale wyłącznie dla sygnału cyfrowego dostarczanego wejściem koaksjalnym (elektrycznym bądź optycznym) - brak wejścia USB. Ustawienia filtrów cyfrowych, wyjść cyfrowych, ustawienia zegara i innych dostępne są poziomu przycisku "Set-UP" lub z poziomu pilota zdalnego sterowania.

Centralne miejsce frontu zajmuje wysuwana szuflada napędy CD (cała wykonana z aluminium) praz nieduży, ale zaawansowany wyświetlacz LCD. Wyświetlacz pokazuje różne ustawione funkcje, wyświetla tytuły płyt i utworów, typy wybranych filtrów cyfrowych, czasy albumów i ścieżek, aktywne źródło, etc. Wyświetlacz jest bardzo kontrastowy, choć z odległości dalszej niż około 3 metry staje się mało czytelny. Jasność wyświetlacza można regulować przyciskiem "Dimmer" na pilocie lub całkowicie wygasić wyświetlacz.

Z tyłu znajduje się niezła ilość wejść i wyjść. Warto podkreślić, że wszystkie gniazda są bardzo wysokiej jakości. Przede wszystkim są dwie pary gniazd wyjściowych: symetryczne XLR i niesymetryczne RCA. Gniazda RCA można "wyłączyć" specjalnym przełącznikiem suwakowym znajdującym się tuż obok nich. W takim przypadku sygnał analogowy wychodzi jedynie gniazdami symetrycznymi. Pośrodku tylnego panelu umieszczono cztery gniazda cyfrowe - po dwa wejściowe i wyjściowe elektryczne i optyczne. Obok nich znajdują się dwa gniazda mini-jack dla podłączenia firmowego sterowania Pioneer. W prawym, górnym rogu zamontowano wejście zasilania IEC. Panel tylny przykręcony jest miedzianymi śrubami - bardzo solidnie to wygląda. Całości dopełniają solidne stopy antywibracyjne, na których posadowiony jest odtwarzacz. 

Myślę że nie ma co wyłamywać otwartych drzwi i w tej chwili po prostu oddam głos dystrybutorowi DSV Sp. z o.o. na temat budowy tytułowego odtwarzacza. "W przypadku PD-70AE zespół inżynierów Pioneer niczego nie pozostawił przypadkowi, lecz konsekwentnie realizował tylko jeden cel: optymalne odtwarzanie stereo z płyt CD i SACD. Tę konsekwencję wyczuwa się już przy pierwszym kontakcie z odtwarzaczem, który waży całe 18 kg i mieści płyty w szufladzie z masywnego aluminium. Konstrukcja obudowy z podwójnym dnem, trzema wewnętrznymi podzespołami i zamkniętym aluminiowym blokiem napędu tworzy perfekcyjny, wolny od drgań fundament dla mechaniki; oddzielne zasilacze dla cyfrowych i analogowych obszarów połączeń gwarantują niezwykle czyste napięcia zasilające. Od odczytu danych za pomocą własnego oprogramowania napędów Pioneer aż do mocnych wzmacniaczy wyjściowych, wszystkie obszary odpowiadają najnowszemu stanowi techniki i zostały starannie do siebie dopasowane podczas wielomiesięcznych sesji odsłuchowych w europejskich i japońskich zespołach. Jako przetwornik C/A służą dwa zastosowane w podwójnym trybie mono egzemplarze szlachetnego modelu ESS9026PRO, który jest uważany za jeden z najdokładniejszych, wykazujących najmniejsze zniekształcenia chipów DAC na rynku. Sekcja analogowa została zaprojektowana całkowicie symetrycznie i dostarcza sygnał muzyczny do wyboru poprzez symetryczne złącza XLR lub dołączane gniazda cinch, które dzięki masywnej konstrukcji zapewniają pewne mocowanie również ciężkich kabli. Dla kolejnych źródeł cyfrowych (np. odbiornika telewizji satelitarnej lub streamera) dostępne jest jedno optyczne i jedno koncentryczne wejście cyfrowe – w ten sposób ze znakomitego przetwarzania C/A modelu PD-70AE może korzystać jeszcze więcej źródeł muzyki.

Oprócz funkcji odtwarzacza SACD/CD, model PD-70AE pełni również funkcję przetwornika C/A dostarczając znakomitej jakości dźwięk. Starannie zaprojektowana jakość wykorzystuje pełen potencjał wysokowydajnego ESS DAC, pozwalając cieszyć się solidnym dźwiękiem pełnym bogatych szczegółów z podłączonych komponentów. Obwody cyfrowe i analogowe mają oddzielnie dyskretne zasilanie. Model PD-70AE został zaprojektowany z najkrótszym i najbardziej optymalnym stopniem zasilania oraz ze ścieżką sygnału audio, zapewniając czystą i bogatą reprodukcję dźwięku.

Napęd CD jest umieszczony w ekranowanej obudowie z pokrywą mechanizmu typu plaster miodu i powłoką lakierniczą zapobiegającą drganiom. Podstawa napędu jest solidnie przymocowana przez aluminiową ramę i umieszczona na pływającej konstrukcji z zastosowaniem amortyzującego materiału w formie masy. To pomaga zminimalizować drgania w obrębie i na zewnątrz napędu. Od konwersji C/A do wyjścia sygnału, cały proces analogowy został skonstruowany z całkowicie zbalansowanym obwodem z niezależnym lewym i prawym kanałem. To umożliwia uzyskanie wysokiej jakości transmisji audio poprzez obcięcie zakłóceń w formie szumów. Po podłączeniu do wzmacniacza ze zbalansowanym wyjściem można zminimalizować impedancję na transmisji, co poprawia separację kanału. Dostępna jest również funkcja włączania/wyłączania dla wyjścia RCA, oferując wysoki współczynnik sygnału do szumu oraz wysoką separację dla wyjścia XLR.

Specjalny kondensator elektrolityczny dla wysokiej jakości sygnału audio został wybrany na drodze powtarzających się prób odsłuchu dźwięku z płyt SACD i CD. Kondensator wydobywa to, co najlepsze z płyt audio, pozwalając cieszyć się stabilną jakością mocnego i dynamicznego dźwięku. PD-70AE wykorzystuje sztywną dolną podstawę, wysokiej jakości technologię dźwięku firmy Pioneer dla komponentów 2-kanałowych, których zadaniem jest eliminowanie zewnętrznych drgań, zapewniając stabilną reprodukcję basów". Koniec cytatu.

Dane techniczne
- Podwójne konwertery to ESS ES9026 SABRE Pro 192kHz/32bit,
- Pliki obsługiwane to: MP3, WMA, AAC, ALAC, FLAC, AIFF, WAV do 192kHz/24bit oraz DSD (2,8/5,6/11,2MHz)
- Zewnętrzne źródła można podłączać wyłącznie optycznie lub koaksjalnie
- Wyjście analogowe - 2 x monofoniczne XLR oraz RCA
- Wszystkie typy gniazd pozłacane
- Dwa zasilacze - pierwszy dla obwodu cyfrowego, mechanizmów i wyświetlacza oraz drugi wyłącznie dla sekcji analogowej
- Kluczowe elementy obrabiane z litego aluminium, w tym niektóre pokryto pianką lub lakierem antywibracyjnym
- Stosunek S/N: 116 dB
- Zniekształcenia: < 0,002 %
- Pasmo CD: 2 do 20 000 Hz
- Pasmo SACD: 2 do 50 000 Hz
- Masa 18 kg

Duże pudło z odtwarzaczem

Solidny sposób pakowania

Piękny design!

Wyświetlacz jak z referencyjnego urządzenia typu Accuphase lub Esoteric

Pioneer PD-70AE to potężna maszyna - 18 kg żywej wagi!


Pilot zdalnego sterowania - wielofunkcyjny, ale w dużym dysonansie do świetnego designu samego odtwarzacza

Tacka na CD w całości wykonana jest z aluminium


Wspaniałe wykonanie tylnego panelu - wszystkie gniazda są bardzo wysokiej jakości

Płyty SACD brzmią fascynująco odtwarzane na PD-70AE

Po lewej wzmacniacz lampowy Unison Research Sinfonia, a pod nim tranzystorowy Hegel H160


Na pierwszym planie wzmacniacz lampowy Taga Harmony TTA-1000

Wzmacniacz to Unisor Research Sinfonia na zmianę z Hegel H160

Gram na wzmacniaczu Taga Harmony TTA-1000

Wrażenia dźwiękowe
Jako odtwarzacz CD porównawczy używałem mój ulubiony odtwarzacz płyt CD Musical Fidelity A1 CD-PRO oraz system odtwarzacz sieciowy plus DAC: Auralic Aries Mini i Pioneer U-05. Wzmacniacze to przede wszystkim Hegel H160, Haiku-Audio Bright MK4 i Taga Harmony TTA-1000. Kolumny głośnikowe Triangle Genese Quartet. Pozostała część sprzętu towarzyszącego wymieniona jest na końcu niniejszego tekstu.

Wielu audiofilskich proroków co jakiś czas wieszczy koniec ery płyty kompaktowej jako formatu niedoskonałego, przestarzałego i niewygodnego. Zapowiada rychłe zakończenie produkcji odtwarzaczy płyt kompaktowych przez światowe firmy audio hi-fi. Jednakże w przypadku odtwarzacza Pioneer PD-70AE wieszczenia te wydają się płonne i nieuprawnione. Dlaczego? A dlatego, że tytułowy odtwarzacz płyt po prostu gra wyśmienicie! "Wyciska" z płyt kompaktowych (i SACD) to, co w tym formacie najlepsze - rewelacyjną dynamikę i obszerność sceny, podparte doskonałą selektywnością oraz znakomitą plastycznością. Jednocześnie ogół dźwięku pozbawiony jest jakiejkolwiek sztuczności cyfrowej. Jest wybornie analogowy - niczym brzmienie referencyjnego gramofonu. Słuchając muzyki z PD-70AE można zapomnieć o tym, że gra płyta kompaktowa, a mieć wrażenie obcowania z muzyką na żywo. Dotykalną, fizyczną i organiczną. Ułuda dźwięku autentycznego jest fenomenalna.

Powyższe cechy zwielokrotniają się, kiedy nastawić płytę SACD. Namacalność i bezpośredniość stają się bliskie ideałowi znanemu z koncertów na żywo. Można usłyszeć i poczuć autentyczną naturę odbieranej muzyki - jej tonalność, kształt i żywość. Brzmienie jest przykładnie spójne, harmonijne i gładkie, bez osłabień w jakimkolwiek punkcie. Instrumenty są precyzyjnie wykrajane w przestrzeni, otrzymują realny oddech i wymiar, pogłos i nasycenie, powietrze i rezonans. Nabierają wigoru, witalności i krwi - są uplastyczniane oraz napełniane barwami. Brzmią naturalnie a jednocześnie autentycznie. Referencyjnie. Otrzymują zapach, smak i aromat, gdyby posłużyć się takim organoleptycznym porównaniem. Podsumowując akapit, PD-70AE pozwala na maksymalizację i optymalizację dźwięku zapisanego na płytach CD/SACD, które pomimo swych fizycznych ograniczeń okazują się wciąż wspaniałym medium dla pełnokrwistego przekazu muzyki.

Odtwarzacz lekko i swobodnie radzi sobie z ukazywaniem złożoności tonalnych, ujawnieniem subtelności nagrań, pokazywaniem toni i głębi różnorodności muzycznych, czy rozkładaniem szerokiej sceny. Dzieje się tak, bo Pioneer ma zaletę wysokiej selektywności i przykładnej rozdzielczości, które powodują, że każde nagranie ma szansę zaprezentować się z dobrej strony. Z wdziękiem, powabem i pełnią tonalną. Można słuchać nawet najbardziej rozbudowanych składów orkiestrowych, czy skomplikowanych miksów, bez ryzyka utraty nawet grama dźwięku. Wszelkie detale zostaną odkryte i wycyzelowane, każdy instrument będzie miał szansę zabrzmieć indywidualnie na tle innych. Odtwarzacz pozwala na kontemplację nagrań i na zwracanie uwagi nawet na aspekty kompozycyjne. Muzyka organizowana jest jako wydarzenie "na żywo"  - proponowana jest z precyzyjną i naturalną skalą, która umożliwia bez żadnego wysiłku przegląd całej zawartości nagrania, a równolegle daje uderzająco szczegółowy wgląd w poszczególne warstwy muzyczne. Pozwala śledzić wierny rytm, wyprofilowany balans i bogatą melodię. Można napisać, że Pioneer pokazuje instrumenty niczym malarz kładzie warstwy farby na obraz - barwnie, ciepło i z polotem. Artystycznie i finezyjnie.

Kolejną dużą zaletą japońskiego odtwarzacza jest jego zaawansowana umiejętność budowania prawdziwie trójwymiarowej sceny, wręcz referencyjnej. Głębia sceny jest znakomita - jest swobodna i niewymuszona. Zupełnie jak gramofonach analogowych jest ona konstruowana wielopłaszczyznowo - horyzontalnie i wertykalnie. Składa się na nią wiele czynników i elementów, które widać i słychać na siatce 3D. Najprościej napisać, iż scena jest substancjalna i masywna - wyraźna do sześcianu. Wręcz fizyczna. Pozwala na bezproblemowy wgląd w nagrania, czyli w to, jak i gdzie znajdują się instrumenty i wokale, bez specjalnego wyostrzania, niepotrzebnego doświetlania i rozbierania muzyki na części pierwsze, na szorstkie atomy i kwanty. Dawno nie słyszałem tak holograficznej przestrzeni generowanej przez cyfrowe źródło!

Konkluzja
Najnowszy japoński Pioneer PD-70AE nie jest ani najlepszym, ani typowo high-endowym odtwarzaczem CD/SACD. Lecz jest niezwykle rzetelnie zaprojektowany i skonstruowany - zbudowany z wysokiej jakości komponentów, solidnie i przykładnie wykonany. I to bezsprzecznie słychać. Jego brzmienie z powodzeniem można nazwać stricte analogowym:  przestrzennym, nasyconym, pełnym i selektywnym - ze wspaniałą przestrzennością oraz fascynującą plastycznością. Po prostu PD-70AE gra jak rasowy gramofon, którego dźwięk ociera się o wysoką referencję. W czasie jego testu w ogóle nie miałem pokusy słychać płyt winylowych, albowiem odtwarzacz po prostu grałzdecydowanie lepiej niż mój gramofon! Odtwarzacz Pioneer PD-70AE to sprzęt, który przywraca wiarę w format CD/SACD. Brawo, brawo, brawo!

Cena w Polsce - 10 990 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Cayin CS-120A (test TU), Unison Research Sinfonia (test TU), Haiku-Audio Bright MK4 (test TU), Taga Harmony TTA-1000 i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Tringle Genese Quartet (test TU), Pylon Ruby 25 (test TU), Martin Logan 35XT (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Odtwarzacz sieciowy: Auralic Aries Mini (test TU).
DACi: Pioneer U-05 (test TUoraz Encore mDSD (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładki gramofonowe: Ortofon 2M Black (test TU) i Goldring 2500.
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU), Audio Analogue AAphono (test TU) i 1ARC Arrow SE (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Meze 99 Neo (test TU), MEE Audio Matrix 2 (test TU), Audictus Achiever (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). Kondycjoner masy dla głośników QAR Dynamit (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.



Letnia przerwa urlopowa

$
0
0


Z przyjemnością zawiadamiam Czytelników, iż załoga Stereo i Kolorowo wyjechała na letnie wakacje na południe Europy, gdzie najbliższe prognozy pogody zapowiadają temperatury dochodzące do 50 st. Celsjusza. Ale nic to. Wracamy 19 sierpnia!

Jako przedmioty testowe zabrałem w podróż: słuchawki bezprzewodowe Bluedio Faith 2 (zobacz TUTAJ) oraz głośnik bezprzewodowy Olasonic IA-BT7 (zobacz TUTAJ). Źródłem będą dwa iPhone'y oraz iPad Air 2. Oprócz tego zabieram moje słuchawki Koss PortaPro, Final Audio Design Adagio V (test TUTAJ) oraz bezprzewodowe MEE Audio Matrix 2 (test TUTAJ). Muzykę będę strumieniować z Tidal HiFi/Masters.



Słuchawki bezprzewodowe Bluedio F2 (Faith 2)

$
0
0


Trzy zdjęcia słuchawek Faith 2 ze strony Bluedio


Wstęp
Wstyd się przyznać, ale jeszcze dwa miesiące temu w ogóle nie słyszałem o marce Bluedio. Nic o niej nie wiedziałem, dopóki mojej błogiej nieświadomości nie przerwał list od polskiego dystrybutora zawierający pytanie, czy nie chciałbym przesłuchać jakiegoś produktu Bluedio. Na szczęście w liście znajdował się bezpośredni link na stronę Bluedio Polska, a tam prędko zorientowałem się, że Bluedio to przede wszystkim konsumenckie słuchawki o bardzo racjonalnej proporcji jakość/cena, ale także różne głośniki bezprzewodowe i kable. Szybko również dowiedziałem się, że marka Bluedio jest szeroko opisywana w Internecie. Pełno tam ich recenzji, testów i opisów, a wszystkie one są więcej niż pozytywne. Co więcej, mimo że Bluedio jest firmą natywnie chińską (w Chinach projektująca i produkująca), to jej produkty odznaczają się wielką dbałością o estetykę, design i wykonanie. Żadnej wizualnej tanizny.

W rezultacie powyższego, pod koniec czerwca, dotarła do mnie paczka zawierająca nowy model słuchawek Bluedio F2 (pisany czasem także jako Faith 2 - zobacz TUTAJ). To słuchawki bezprzewodowe Bluetooth z systemem ANC (Active Noise Cancelling) oraz z VFT (Vector Flow Technology). Co ciekawe, Model F2 poza technologią aktywnej redukcji szumów umożliwia podłączenie dwóch telefonów. Z kolei dzięki Bluetooth w wersji 4.2 model F2 wytrzymuje jeszcze dłużnej na baterii. Producent podaje, iż maksymalny czas pracy bezprzewodowej to około 16 godzin. Istotnym jest, że wystarcza około 1,5 godziny ładowania dla około 650 godzin czuwania. Jest to rewelacyjny wynik. Od siebie dodam, że F2 prezentują się znakomicie - ładne białe wykończenie, solidna budowa i przyjemne w dotyku materiały. A to wszystko za znacznie mniej niż 250 PLN. To tyle tytułem wstępu, czas na bardziej szczegółowy opis F2.

Wrażenia ogólne i budowa
Faith 2 dostarczane są w bardzo przyzwoitym opakowaniu - schludnym i estetycznym. Nie ma sie do czego przyczepić. Kolorowa zewnętrzna obwoluta, do której wsunięty jest kartonik z odchylaną przednią klapką zapinaną na rzep. Wewnątrz, po uchyleniu wieczka, można zobaczyć czarne, owalne etui zapinane dookoła na czerwony (!) zamek błyskawiczny i zaopatrzone w karabińczyk służący do przytroczenia np. do paska spodni. Na wewnętrznej stronie wieka przyklejona jest koperta, a w niej znajduje się instrukcja obsługi oraz gwarancja producenta.

W etui znajduje się to, co najważniejsze, czyli słuchawki wraz z akcesoriami. Słuchawki spoczywają z muszlami rozłożonymi na płasko. Pomiędzy nimi ułożona jest materiałowa sakiewka, a w niej dwa komplety przewodów: USB do ładowania akumulatora słuchawek oraz słuchawkowy do przewodowego połączenia. Kabel o tyle jest oryginalny, że zamiast wtyka jack (jak to ma zazwyczaj miejsce) wpinanego do słuchawek, zainstalowany ma wtyk USB. Jednakże F2 w muszli mają wyłącznie gniazdo USB, które służy równolegle do ładowania wewnętrznych baterii oraz podpięcia kabla słuchawkowego. Bardzo to pomysłowe rozwiązanie.

Warto pokreślić, że jak na niewygórowaną cenę F2, nabywca otrzymuje wysokogatunkowy produkt: rzetelnie zaprojektowany, solidnie wykonany oraz, też istotne, o całkiem niezłym designie. Słuchawki nie wyglądają ani na tanie, ani na toporne (jak to ma miejsce w wielu budżetowych produktach). A przecież F2 to są słuchawki bezprzewodowe z aktywną redukcją szumów. Konkurencja za coś takiego winszuje sobie co najmniej dwa razy więcej, o ile nie drożej.

Najprecyzyjniej byłoby napisać, iż słuchawki prezentują się przyjaźnie dla oczu. Przyjemne połączenie metalizowanego plastiku (na muszlach), koloru białego ( zewnętrzne części muszli), metalu ( uchwyt muszli oraz regulator długości pałąka) z jasnym brązem padów, obszycia pałąka i gąbki od spodu pałąka. Naprawdę dobrze to wygląda. Uroku dodają również srebrzyste napisy „Bluedio” na zewnętrznych białych płytkach muszli oraz stylizowany duży napis „FAITH” na górnej części pałąka. Wzornictwo zasługuje na duże uznanie, gorzej z poszczególnymi detalami, bo po bliższym kontakcie ze słuchawkami można przyczepić się do kilku szczegółów wykonawczych.

Jak sam mechanizm regulacji obwodu pałąka jest dość precyzyjny i w miarę wygodny (9-stopniowa regulacja po obu stronach), tak sposób mocowania widełek muszli do pałąka juz nie. Obraca się w z wyraźnym oporem i denerwującymi zgrzytami metal o metal. Trzeba użyć nieco siły, aby poobracać muszle celem ich dopasowania do krzywizny czaszki. Same z siebie czynią to trudno, nie można wiec napisać, ze mechanizm jest samodopasowujący się, bo nie jest. Daje to tez taki skutek, ze muszle czasem należy samemu poprawić na głowie. Na szczęście, pady i muszle na tyle dobrze przylegają do czaszki, ze powyższe nie ma większego znaczenia akustycznego. Ma jedynie użytkowe.

Kolejną cechą ujemną (o ile można tak napisać), jest fakt, ze F2 okrutnie klekoczą/grzechoczą. Jak jakiś stary kuchenny rupieć albo przyrząd do odganiania natrętnych ptaków w ogrodzie. Nieprzyjemny dźwięk klekotania powoduje uderzanie metalowych widełek o plastik muszli. Niestety, nie ma sposobu na jego amortyzację, trzeba się doń przyzwyczaić. Podobnie rzecz przedstawia się z przyciskami umieszczonymi na prawej muszli. Są wykonane z tworzywa sztucznego i działają mało galanteryjnie. Maja wyraźny klik, który jest mało subtelny. Jest toporny.

Zaraz pewnie Czytelnik zarzuci mi, że czepiam się szczegółów w słuchawkach za 220 PLN, zamiast skupić się na ogóle. Dlatego podkreślę, iż F2 w ujęciu całościowym zasługują na pochwałę, lecz maja tez kilka mniej przyjemnych stron i detali. Maja tez gorsze spasowanie poszczególnych elementów niż to jest w droższych słuchawkach. Trzeba o tym wiedzieć.

Ergonomia i użytkowanie
Nieco o ergonomii napisałem już przy okazji opisu ogólnego. Mechanizm regulacji pałąka jest użyteczny (9-stopniowa skala dopasowania), choć niezbyt łatwo chodzący. Słuchawki na uszach i czaszce leża dość wygodnie, lecz nie jest to stuprocentowy komfort. Pady są małe, niektóre uszy mogą się w nich nie zmieścić. (Warto jednak podkreślić, że pady doskonale tłumią odgłosy zewnętrzne). Ponadto F2 sa ciężkawe (315 gram) i po pewnym czasie mogą uwierać i ciążyć. Nie mniej jednak Bluedio należy uznać za wygodne i komfortowe, chociaż trudno je też nazwać super ergonomicznymi. Mi podczas letnich odsłuchów najbardziej doskwierał brak wentylacji padów, które ponadto wykonane zostały ze sztucznej skóry, która która grzeje jak diabeł. Zapocenie uszu gwarantowane po kilkunastu minutach odsłuchów (szczególnie w temperaturze powyżej 25 st. C). Nie jest to przyjemne zjawisko.

Oczywiście, nie piszę nic o bezsprzecznej wygodzie użytkowania jako słuchawek przewodowych, albowiem głównym przeznaczeniem F2 jest ich funkcja przesyłu bezprzewodowego Bluetooth, a ten sam w sobie jest bezdyskusyjnie komfortowy, bo eliminowane są wszelkie kable plączące sie i wijące się wokół szyi użytkownika. Z kolei samo parowanie Bluetooth i stabilność połączenia są fantastyczne. Zaś po sparowaniu z urządzeniem peryferyjnym nie słychać żadnych szumów tła. Niestety, w moim egzemplarzu testowym informacje (o włączeniu/wyłączeniu słuchawek, sparowaniu, etc) podawane były przez miły kobiecy głos, ale mówiący po chińsku... Być może jest opcja angielska, ale nie udało mi się jej aktywować.

Sterowanie jest raczej trudne niż intuicyjne - nie ułatwiają tego zadania nawet przyciski umiejscowione wspólnie na prawej muszli. Chodzą opornie i są mało wrażliwe na delikatny ucisk, reagują dopiero po użyciu większej siły w palcach. Podobnie suwak aktywujący tłumienie hałasu - przesuwa się z wyczuwalnym dużym oporem. Jak w radzieckiej zabawce. Trudno się przyzwyczaić.

Specyfikacja techniczna
- konstrukcja: wokółuszna, zamknięta
- przetworniki: dynamiczne, 57 mm
- pasmo przenoszenia: 15 Hz - 25 000 Hz
- impedancja: 16 Ω
- skuteczność: 116 dB
- interfejs: Bluetooth 4.2 z HFP, A2DP, AVRCP
- funkcje: obsługa rozmów, aktywne tłumienie hałasu, złącze USB typu C
- czas działania: do 16 godzin
- czas ładowania: około 1,5 godziny
- masa: 315 g




Świetny pokrowiec transportowy - płaski i twardy



Akcesoryjne przewody w poręcznym etui






Autobiografia Phila Collinsa pt. "Jeszcze nie umarłem" - polecam!


Napis "FAITH" na pałąku


Muszla po zdjęciu pada

Pad przypinany jest do muszli za pośrednictwem czterech zatrzasków

Miękki pad



Blueadio F2 to estetyczne słuchawki








Kilka próbek słuchanej muzyki


Wrażenia dźwiękowe
Faith 2 zabrałem na dwutygodniowe wakacje, gdzie miałem dużo czasu na odsłuchy w różnych warunkach (włączając w to loty samolotem). Słuchawki porównawcze to bezprzewodowe MEE Audio Matrix 2 i przewodowe Koss PortaPro oraz Final Audio Design Adagio V. Źródło to iPhone 6S i iPad Air 2. Muzyka we wszystkich przypadkach była strumienowana via Tidal HiFi/Masters (ze dwa razy słuchałem też radio internetowe).

Tytułowym Bluedio dostało się nieco ode mnie w rozdziale poświęconym wykonaniu i ergonomii. No, cóż uczciwie należy napisać, że w cenie 220 PLN nie można oczekiwać tak precyzyjnego wykończenia i doskonałego komfortu użytkowania jaki oferują słuchawki dwa razy droższe (np. MEE Audio Matrix 2), a tym bardziej luksusowe jak Bose, etc. Tu nie ma co oczekiwać cudów, bo nie da się w cenie Faith 2 zaproponować czegoś niemożliwego. Jakiś kompromis musi być. Na szczęście ów kompromis wykonawczy nie dotyczy brzmienia Bluedio. To zupełnie inna bajka.

Faith 2 można brzmieniowo rozpatrywać na trzech płaszczyznach: jako klasyczne słuchawki przewodowe, bezprzewodowe Bluetooth oraz z właczoną funkcja aktywnego tłumienia hałasu ANC. Od razu napiszę, że w ogóle nie korzystałem z F2 jako słuchawek przewodowych. Ich zasadniczym przeznaczeniem jest granie bezprzewodowe, a przewodowe jest jedynie pomocniczym w przypadku rozładowania baterii. Myślę więc, że nie ma co się tym trybem zajmować. Skupiłem się przede wszystkim na odsłuchach via Bluetooth i następnie na beprzewodowym z ANC.

Po założeniu Faith 2 na uszy i nastawieniu muzyki poprzez Bluetooth z Tidal HiFi słuchawki przeistaczają się z lekko wizualnie ociężałych i wykonawczo topornych w lekkie i sprawne “dobre duszki” oferujące zaskakująco wysokiej jakości dźwięk, który najprościej streścić słowami: obfity, nasycony, masywny i gęsty - lekko przyciemniony, ciut pogrubiony, z ofensywnym basem. To granie żywiołowe i koncertowe, ale nie pozbawione selektywności i harmonii. Nie ma tu mowy o jakimś tanim zabiegu ogólnego podrasowania dźwięku jakimś tłustym basem i chamskim (za przeproszeniem) wypchnięciem średnicy do przodu celem jej sztucznego przybliżenia do słuchacza. Nic z tych rzeczy. Brzmienie, pomimo lekkiego dopełniania niskich tonów, całościowo jest proporcjonalne i symetryczne. Wysokokaloryczne, lecz łatwostrawne. Dajace bardzo właściwy obraz muzyki, szczególnie tej z rozrywkowych gatunków - rock, elektronika, blues, etc.

Po pewnym czasie odsłuchów staje się oczywiste, iż inżynierowie Bluedio mając do wykorzystania założony budżet na skonstruowanie F2, tak zaprojektowali ich dźwięk, aby był przyjemny w odbiorze, dość wierny, a przede wszystkim - umożliwiający długie odsłuchy bez zmęczenia narządu słuchu. W tym celu uprzywilejowali średnicę dając jej dużo swobody i muzyczna dominację, ale bez jej pompowania. Postawiono na naturalność z lekkim dystansem, a nawet oddaleniem przynoszącym wiarygodność i niezła rozdzielczość pozbawiona przykrej nachalności. Jednocześnie zadbano o solidną podstawę basowa dostarczając jej żyzność, plastyczność i wyjątkowo niskie zejście, które jednak jest dobrze kontrolowane i szybkie. Z kapitalnym atakiem. Bez żadnego rozlewania się na boki, czy ciągnięcia się po kątach muszli. Na pewno w tym zjawisku ma swój korzystny udział firmowy system VFT (Vector Flow Technology). Z kolei soprany są ciut zmiękczone i zaokrąglone. Nie dają pełnego wglądu w nagrania, ale równolegle nie kaleczą uszu nadmiarem. Równolegle wysokie są optymalnie zsynchronizowane z pozostałymi zakresami dobrze tym samym wpisując się zdystansowanie dźwiękowe F2.

Oczywiście, Faith 2 nie maja żadnych ambicji, aby nazywać je słuchawkami audiofilskimi. Graja jak na swoja cenę więcej niż rzetelnie, bo graja autentycznie i naturalnie. I to jest ich największy atut. Zapewniają zdrowe, bezpretensjonalne i nasycone granie. A to bardzo dużo. Niestety, w ich przypadku scena dźwiękowa jest mocno ograniczona, dźwięk nie rozchodzi się łukami na boki, a tkwi w jednej linii. Stereo jednakże jest poprawne, co neutralizuje brak większej przestrzenności i holografii. Nie mniej jednak chcę podkreślić, że Faith 2 zasługują na duża pochwalę pod względem ich racjonalnego, choć przecież kompromisowego brzmienia.

Teraz czas na opis brzmienia z włączona funkcja aktywnego tłumienia hałasu ANC. Tu niestety, nie było tak pozytywnej niespodzianki jak przy odsłuchach bezprzewodowych Bluetooth. Tryb ANC wydaje się być jedynie czczym dodatkiem do słuchawek Bluedio. Nie tłumi zewnętrznych hałasów w sposób jednoznaczny i optymalny, a ścina cała niższa średnicę i niemożebnie spłaszcza basy. Dźwięk z ANC staje się odchudzony, płaski i ...nudny. Bez głębszej finezji, bez polotu i bez muzykalności. Jest odwrotnie proporcjonalny do brzmienia bez włączonego trybu ANC. System ANC testowany podczas podróży samolotem sprawdził się najlepiej, rzeczywiście tłumiąc i usuwając sporo szumu i hałasu silników, ale istota dźwięku nadal była płaska, a czasem wręcz nieprzyjemna (napastliwa). Trzeba uczciwie napisać, że droższe słuchawki z podobnym systemem sprawdzają się po prostu lepiej. Ale oczywiście i tak dobrze, że opisywane słuchawki są weń wyposażone. To na pewno ich cenna wartość dodana.

Konkluzja
Nowe Bluedio Faith 2 (F2) to słuchawki z budżetowego (lub prawidłowiej pisząc - z konsumenckiego) segmentu audio. Maja więcej niż solidna budowę oraz niezłej jakości zastosowane materiały. Wykończenie nieco skromne, zaś spasowanie zahaczające o toporność. Dużym plusem jest ponadstandardowe wyposażenie (super etui transportowe, dobrej jakości przewody, karabińczyk do przytroczenia). Ergonomia w okolicach stanów średnich, ale zdecydowanie przyzwoita. System aktywnej redukcji szumów ANC nie działa za dobrze, a w sposób podstawowy, choć może stanowić jakaś alternatywę podczas odsłuchów w trakcie uciążliwych podróży, głównie samolotowych.

Brzmieniowo Faith 2 stoją po lekko ciemnej stronie mocy. Dysponują żyznym i ofensywnym dźwiękiem lokującym się głównie w średnicy i mocno obecnym basem. Soprany nieco przytępione i mało zróżnicowane. Przestrzeń ograniczona. Ale całościowo Faith 2 zasługują na bardzo duże uznanie, albowiem oferują brzmienie plastyczne, naturalne i angażujące. Kapitalnie muzykalne i nasycone dźwiękiem aż po same brzegi. Bluedio F2 nie maja ambicji audiofilskich (i kosztują stosunkowo niewiele), ale przyłączone via Bluetooth do zwykłego smartfonu zaproponują wspaniały spektakl muzyczny - łatwo przyswajalny i niemęczący. Zdrowy i żywy. Bezpretensjonalny. Mnie to całkowicie przekonuje.  Brawo!

Cena w Polsce - 219 PLN.

Wzmacniacz lampowy Taga Harmony TTA-1000

$
0
0
Wzmacniacz TTA-1000 - zdjęcie ze strony Taga Harmony

Wstęp
W lipcu, prosto z warszawskiego Polpaku, przyjechał do mnie bardzo ciekawy wzmacniacz lampowy Taga Harmony TTA-1000 (zobacz TUTAJ). To konstrukcja oparta na lampach elektronowych KT88, 6SN7 i 12AX7 w triodowym trybie pracy, a więc można napisać, iż jest to konstrukcja ultra-klasyczna. Push-pull klasy A o mocy 2 x 60 Wat, czyli bardzo dużo jak na lampę. Co ciekawe, TTA-1000 wyposażony jest w pełnoprawny przedwzmacniacz gramofonowy dla wkładek MM i MC.

Należy podkreślić, iż produkty z logo Taga Harmony to już nie tylko konstrukcje budżetowe, a już stricte audiofilskie, co niezmiernie cieszy. Albowiem w polskiej marce Taga Harmony drzemie olbrzymi potencjał podparty rzetelnym know-how, zapleczem konstruktorsko-wykonawczym i co nie jest do przecenienia - około 20-letnim doświadczeniem rynkowym. Przyglądam się firmie Taga Harmony od samego poczatku istnienia mojego bloga Stereo i Kolorowo, czyli od siedmiu lat i aktywnie testuję różne jej sprzęty. Widać i słychać ewidentny progres. Zaś wzmacniacz lampowy TTA-1000 jest niejako jego uwieńczeniem i ukoronowaniem. Dla zainteresowanych, testy wielu urzadzeń marki Taga Harmony można przeczytać TUTAJ.

Wrażenia ogólne i budowa
Wzmacniacz dostarczany jest w pancernym, podwójnym kartonie typowym dla Taga Harmony. Wewnątrz, w piankowych formach, bezpiecznie spoczywa wzmacniacz. Ma zainstalowana fabrycznie metalowa klatkę ochronna, która należy zdemontować, albowiem pod nią znajdują się paczuszki z lampami elektronowymi. W komplecie nabywca otrzymuje również pilot zdalnego sterowania, przewód sieciowy, bawełniane rękawiczki, instrukcję obsługi oraz gwarancję producenta.

Jak wspomniałem powyżej, lampy elektronowe otrzymałem w osobnych zawiniątkach. Należy je zainstalować w cokołach we własnym zakresie. Miejsca montażu oznaczone są przyklejonymi fragmentami taśm z napisanymi nań odpowiednimi numerami od 1 do 7. Podobnie oznaczone są lampy. Po włożeniu lamp we właściwe miejsca, taśmy te powinno się poodklejać. (Uwaga! Taki sposób dostarczania lamp tyczy jedynie egzemplarza testowego, nabywca nowego wzmacniacza otrzymuje już lampy fabrycznie zamontowane w cokołach).

Same lampy elektronowe to popularne chińskie Shuguang; żadna rewelacja, ale słabo też nie jest. Myślę jednak, że z czasem warto pomyśleć o ich wymienieniu chociażby na przyzwoitego rosyjskiego Electro-Harmonixa czy Tung-Sola. W komplecie znajduje się metalowa klatka ochronna na lampy montowana jedynie na zaciski. Nie trzeba nic odkręcać, ni przykręcać. Super.

Najprościej napisać, że TTA-1000 prezentuje się jak ...klasyczny wzmacniacz lampowy. Prosto i bez udziwnień. Ma tradycyjne dla takich urządzeń kształty i design. Na górnej pokrywie osadzonych jest na sztorc siedem lamp elektronowych, a za nimi podłużna puszka z transformatorami. Zaś na panelu frontowym umieszczone są dwa pokrętła-regulatory (prawy to potencjometr, lewy to selekcjoner źródeł). Pomiędzy nimi cztery pomarańczowe diody sygnalizujące wybrane źródło i niewielki przycisk sieciowy. Na froncie jest też wymalowane białe logo wraz z nazwą “Taga Harmony”. Identyczne firma umieszcza też na wszystkich innych swoich urządzeniach, włączając w to stricte budżetowe. Może już pora zaprojektować dla sprzętów Taga Harmony klasy premium osobne logo? Ładniejsze i odróżniające się od niższych modeli. (Np. na metalowej tabliczce). Wypadałoby, albowiem to zwyczajne logo niepotrzebnie psuje wizualnie wzmacniacz.

Trzeba przyznać, że TTA-1000 skonstruowany jest pierwszorzędnie. Świetnie zaprojektowany, zbudowany z elementów i materiałów wysokiej klasy i nadzwyczaj dobrze wykonany. Widać, że poszczególne metalowe płyty (6 mm aluminium) obudowy zostały precyzyjnie powycinane na obrabiarkach numerycznych CNC, a następnie wyszlifowane i anodowane na czarno. Dwa fragmenty obudowy (górna płyta obudowy i pokrywa puszki transformatorów) wykonane zostały z aluminium o pięknym kolorze czystej stali armatniej. Jej jasna barwa doskonale kontrastuje z czarnym kolorem pozostałej części obudowy.

Z tyłu umieszczono dość liczne gniazda. Dwie pary wejściowych RCA dla źródeł analogowych i para gramofonowych dla wkładek typu MM i MC (przełącznik trybu zamontowano na froncie). Obok znajduje się zacisk uziemienia gramofonu. Miłym dodatkiem jest obecność pary gniazd PRE-OUT. Pośrodku panelu umieszczono terminale głośnikowe z osobnymi odczepami dla impedancji 4 Ohm i 8 Ohm. Jest jeszcze gniazdo zasilania IEC. To wszystko. TTA-1000 jest klasycznym wzmacniaczem i na próżno szukać tu takich dodatków typu DAC czy antena Bluetooth.

Kilka słów od producenta. "TTA-1000 jest 60 W / 8 Ohm zintegrowanym wzmacniaczem lampowym klasy high-end pracującym w czystej klasie A, wykorzystującym lampy KT88 w stopniu wyjściowym (ze stałym napięciem siatki) i sekcji przedwzmacniacza opartym na lampach 12AX7 oraz 6SN7 z inwerterem różnicowym w układzie parafazowym o sprzężeniu katodowym. TTA-1000 wykorzystuje audiofilskiej klasy kondensatory sprzęgające: Evox dla lamp wejściowych i Wima do połączenia lamp sterujących z wyjściem wzmacniacza oraz kondensatory Rubycon w sekcji wzmocnienia. Wysokiej jakości toroidalny transformator typu El zapewnia napięciową stabilizację i ciągłość oraz natychmiastowo dostępną energię na każdym poziomie głośności. Oba kanały wykorzystują niezależne przetwornice i układy filtrów w stopniu zasilania.

Audiofilskiej klasy potencjometr ALPS oferuje minimalne szumy i przesłuchy międzykanałowe. Jest również gwarantem doskonałej precyzji ustawień poziomu głośności i ogranicza błędy między kanałami. Pozłacane terminale głośnikowe klasy high-end i pozłacane ceramiczne gniazda lamp zapewniają niemal bezstratną transmisję sygnału audio do głośników. Gniazda RCA typu high-end dla wejść analogowych są solidnie wykonane z maszynowo obrabianego mosiądzu i pozwalają obsługiwać trzy urządzenia stereo, wliczając w to gramofon (wkładki MM i MC).

Wyjście przedwzmacniacza pre-out umożliwia opcjonalne poszerzenie systemu o dodatkowy wzmacniacz mocy, aktywny subwoofer i głośniki. Odłączany przewód zasilania pozwala na ulepszenie systemu przy zastosowaniu audiofilskiego kabla zasilania w dowolnym momencie. Wzmacniacz TTA-1000 nie tylko brzmi świetnie, ale również wygląda wspaniale. Przednie i boczne ścianki obudowy są wykonane z grubego 6 mm aluminium. Dekoracyjne płyty obudowy są wykończone w modnym kolorze szarego metalu armatniego". Koniec cytatu.

Dane techniczne
Typ: Wzmacniacz lampowy klasa A
Lampy: 4 x KT88, 2 x 6SN7 i 1 x 12AX7 produkcji Shuguang
Tryb pracy Triode
Moc wyjściowa na kanał: 2 x 60 W (8 Ohm)
Złącza wejściowe analogowe: RCA
Wejście phono (MM/MC): impedancja wejściowa 47 kOhm, wzmocnienie: 40 dB/60 dB, moc wyjściowa 400 mV, THD ≤ 1 %
Złącza wyjściowe analogowe: RCA Pre-Out
Pasmo przenoszenia: 10 Hz - 30 000 Hz (+/- 1 dB)
THD: ≤ 0.35 % ( 1 KHz/2 V)
Stosunek sygnał-szum: ≥ 89 dB
Zużycie energii (230 - 240 V 50 Hz): 400 W
Wymiary (W x S x G): 22,5 x 45 x 37,5 cm
Masa: 24 kg

Podwójny karton dodatkowo zabezpieczony folią ochronną


Bardzo solidny sposób pakowania

Wzmacniacz opakowany jest na kilka sposobów

Klatka ochronna nałożona na korpus wzmacniacza

Lampy ukryte są wewnątrz klatki ochronnej

Oznaczenie montażu lamp egzemplarza testowego - w rzeczywistości nabywca nowego wzmacniacza otrzymuje go już z lampami zamontowanymi fabrycznie  

Lampy elektronowe dostarczane są w zawiniątkach (dot. tylko egzemplarza testowego)


Taga Harmony fabrycznie wyposaża wzmacniacz w chińskie lampy Shuguang

Bardzo precyzyjne wykonanie obudowy

TTA-1000 stoi na wzmacniaczu Hegel H160

W tle, po prawej odtwarzacz CD/SACD Pioneer PD-70AE

Zastosowana sieciówka do TTA-1000 to Perkune Audiophile Cables serii Ultimate 2 m.


Zainstalowane przeze mnie lampy NOS 6N8S


Spojrzenie na cały system odsłuchowy

Wrażenia dźwiękowe
Do wzmacniacza przypinałem dwie pary kolumn: Triangle Genese Quartet i Living Voice Auditorium R3 - obie o skuteczności powyżej 90 dB. Przewody głośnikowe to XLO Ultra PLUS U6-10. Wzmacniacze porównawcze to przede wszystkim Haiku-Audio Bright MK4 oraz Hegel H160. Źródła to odtwarzacz CD/SACD Pioneer PD-70AE oraz gramofon Nottingham Analogue Horizon. Przewód sieciowy to Perkune Audiophile Cables serii Ultimate. Pozostała część sprzętu towarzyszącego wymieniona jest na końcu niniejszego tekstu.

TTA-1000 jest nowością w ofercie Taga Harmony; jest pierwszym firmowym wzmacniaczem stricte lampowym. Do tej pory proponowano wzmacniacze przede wszystkim hybrydowe, czyli lampowo-tranzystorowe. Można więc mieć obiekcje, czy pierwszy w historii Taga Harmony rzeczywiście osiągnał już poziom brzmieniowy co najmniej przyzwoity. W tym miejscu chciałbym uspokoić wszystkich Czytelników. Nowy TTA-1000 gra wyśmienicie - i to nawet na stockowych lampach Shuguang! Słychać i czuć duże znawstwo osób, które konstruowały wzmacniacz. Reprezentuje on albowiem stylowy dźwięk, który jest nie tylko zaangażowany i spektakularny, ale także wysoce nasycony i plastyczny - o rasowym lampowym polocie i dojrzałym brzmieniu. Z kapitalnym uderzeniem, ze słyszalnymi subtelnościami, ze świetna głębia oraz z przenikliwą średnica o lekko ciepłym kolorycie. Można napisać, iż jest to pełnokrwiste brzmienie oparte na optymalnym wybarwieniu tonalnym oraz fizycznej średnicy, jak i na motorycznych basach (które zasługują na bardzo dużą pochwałę i na osobny esej).

Wzmacniacz zapewnia dźwięk przede wszystkim spójny i barwny, następnie przestrzenny i przestrzenny, a także bardzo przyjemny w odbiorze za sprawa fantastycznej organicznej żyzności przekazu. Linie instrumentów i wokali są lekko pogrubione i dociążone, zaprawione mgiełką ciepła i słodyczy, nieco przeciągnięte kolorowymi farbami o ciepłych akcentach. Przynosi to dźwięk wiarygodny i fizjologiczny. Pięknie masywny oraz eufoniczny. Owszem, ogół brzmienia mija się ze stuprocentowa wiarygodnością, ale jeżeli powyższy zabieg dobrze służy odsłuchom, to nie mam nic przeciwko. Wiele urządzeń lampowych mocno pompuje średnicę wata i tłuszczem, polewa słodkim syropem, zaś Taga Harmony osładza i ociepla brzmienie średnich inteligentnie i sprawnie. Wysokogatunkowo i pragmatycznie, choć jednocześnie dość efektownie (ale nie barokowo).

Duże uznanie należy się także scenie, jaką buduje wzmacniacz Taga Harmony. To scena wyjątkowo głęboka (jak na pułap cenowy TTA-1000), wielowymiarowa i precyzyjna. Rysowana jest rzetelnie i szeroko, z wyczuwalnymi poszczególnymi planami i zakresami. Te przechodzą płynnie jeden w drugi, ale są wyraźnie rozpoznawalne i jednoznacznie lokalizowane. W związku z tym przestrzeń nagrań wyrażana jest wiarygodnie i żywo - wręcz holograficznie. Instrumenty mają ściśle określone współrzędne na scenie, słychać je w konkretnych miejscach sceny i nie rozlewają się w jakieś niezidentyfikowane plamy, a mają ładnie wykrojone kontury, napełnienie tonalne i doskonałą dźwięczność. Oczywiście, podobnie sprawa przedstawia się z głosami ludzkimi - są świetnie przestrzenie prezentowane, mają swoistą charyzmę i brzmią fizycznie (i organicznie) na tle akompaniamentu instrumentalnego tła. Odsłuchy np. wokalistek jazzowych to prawdziwa bajka i dziecięca radość. Szczerze mówiąc, tak dobrze zorganizowanej oraz prowadzonej sceny w wzmacniaczu lampowym dawno nie słyszałem (ostatnio był to Unison Research Sinfonia za ...22 000 PLN).

Kika słów o zainstalowanych lampach elektronowe we wzmacniaczu. Fabrycznie Taga Harmony montuje weń chińskie Shuguang (4 x KT88, 2 x 6SN7 oraz 1 x 12AX7). I to nie jakieś wymyślne, a podstawowe. Nie są to złe lampy, ale są na rynku lepsze. Nie wiem na jakiej podstawie producent zdecydował się właśnie na nie, ale w mojej opinii takie Electro-Harmonix lub JJ Electronic zawsze zabrzmią lepiej i będą optymalnie trzymać parametry. Tym bardziej, że, jak się wydaje, wzmacniacz TTA-1000 jest wyjątkowo czuły na jakość i odmianę lamp elektronowych. Przeprowadziłem prosty eksperyment. Wymieniłem sterujące dwie podwójne triody małej mocy Shuguang 6SN7 na radzieckie NOS 6N8S (dobrana para z 1971 roku), zaś pojedynczą Shuguang 12AX7 na bańkę produkcji Tung-Sol. Dźwięk od razu lekko się otworzył, zabłyszczał i dopełnił, ciut zyskał na plastyczności, witalności i tonalności. Stał się niejako głębszy i bardziej wielowymiarowy. Niestety, podczas recenzowania TTA-1000 nie miałem na podorędziu żadnych lamp KT88, ale wydaje się, że tu też jest bardzo szerokie pole do eksperymentów - do czego zachęcam.

Konkluzja
Wzmacniacz lampowy TTA-1000 to przykład bardzo rzetelnej konstrukcji, wysokiej jakości zastosowanych komponentów i wzorowego wykonania. Firma Taga Harmony dała tu niezły popis swoich niemałych umiejętności i dużego potencjału. Brzmieniowo wzmacniacz plasuje się na bardzo wysokim poziomie (proszę nie sugerować się umiarkowaną ceną TTA-1000), albowiem dysponuje pięknie atletycznym dźwiękiem o kapitalnej przestrzenności, z przykładnym wysyceniem i doskonale śpiewną średnicą. To brzmienie na wskroś rasowe i pełnokrwiste - z lekkim posmakiem ciepła i gładkości lamp elektronowych. Wzmacniacz jest bardzo czuły na wymianę lamp, co może (i powinno) prowokować do różnych z nimi eksperymentów, co niewątpliwie uatrakcyjni przygodę z nim związaną. Polecam TTA-1000 z pełnym przekonaniem. Rekomendacja.

Cena w Polsce - 6 999 PLN.

Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Cayin CS-120A (test TU), Unison Research Sinfonia (test TU), Haiku-Audio Bright MK4 (test TU) i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Tringle Genese Quartet (test TU), Pylon Ruby 25 (test TU), Martin Logan 35XT (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacze CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO i Pioneer PD-70AE (test TU).
Odtwarzacz sieciowy: Auralic Aries Mini (test TU).
DACi: Pioneer U-05 (test TUoraz Encore mDSD (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładki gramofonowe: Ortofon 2M Black (test TU) i Goldring 2500.
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU), Audio Analogue AAphono (test TU) i 1ARC Arrow SE (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Meze 99 Neo (test TU), MEE Audio Matrix 2 (test TU), Audictus Achiever (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). Kondycjoner masy dla głośników QAR Dynamit (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.


Kolumny podstawkowe Buchardt Audio S400 - zapowiedź testu

$
0
0



Wczoraj odebrałem nowe kolumny podstawkowe Buchardt Audio S400 (zobacz TUTAJ). Trochę się na nie naczekałem, albowiem duński producent nie wyrabia się z bieżącą produkcją, głośniki sprzedają się na pniu. W rezultacie tego, do Polski przyjechały jedynie trzy lub cztery pary, w tym jedna do mnie na testy. Widać "coś" musi być w tych kolumnach, skoro idą jak ciepłe bułeczki...

Firma wykorzystuje dość nietypową technologię przy produkcji modelu S400. Głośnik średnio-niskotonowy umieszczony jest na górze frontu (6-calowy aluminiowy stożek), zaś wysokotonowy na dole (0,74″). Dlaczego Buchardt Audio stosuje aluminiowy głośnik niskotonowy? Odpowiedź brzmi: "Zwykle aluminiowe głośniki niskotonowe nadają się tylko do czystego odtwarzania niskich tonów, ponieważ słabo radzą sobie w średnim zakresie częstotliwości. Zostało to jednak naprawione za pomocą kompensacji rozpadu w stożku. Przyjrzyj się uważnie, a zobaczysz „paski” w samym stożku. To pozwala nam wykorzystać cały potencjał aluminium bez jego naturalnych wad! Nasz aluminiowy głośnik niskotonowy jest zdolny do grania z niesamowitą kontrolą i mocą!"

Dodatkowo, S400 mają umieszczony z tyłu pasywny radiator, co jest droższym rozwiązaniem niż port bas-refleks. Został wybrany z następujących powodów:
– 30% redukcji rozmiaru obudowy,
– Podobna wydajność niskotonowa jak w modelu S300,
– Brak zakłóceń portu,
– Brak kompresji portu,
– Kolumny można umieścić bardzo blisko ściany (w razie potrzeby!).

Dane techniczne
Konstrukcja: 2-drożna z membraną pasywną
Głośnik wysokotonowy: 1 x 0,74″
Głośnik średnio-niskotonowy: 1 x 6″ Stożek aluminiowy
Membrana bierna 1x 5×8″
Impedancja: 4 Ohm
Czułość: 88 dB
Pasmo przenoszenia: 33-40 000 Hz +/- 3dB
Podział pasma: 2 000 Hz
Zalecana moc: 40 - 200 W
Wymiary (H x W x D): 365 x 180 x 240 mm
Masa: 10 kg szt.




 
 

 


 
 

Głośnik bezprzewodowy Bluetooth Olasonic IA-BT7

$
0
0

Dwa zdjęcia IA-BT7 ze strony Olasonic


Wstęp
We wstępie napiszę, iż japoński głośnik Olasonic IA-BT7 (zobacz TUTAJ) zasługuje na specjalną atencję, albowiem to nie jest zwyczajny głośnik Bluetooth jakich dookoła wiele. To, można napisać, wyjątkowy głośnik bezprzewodowy o aspiracjach audiofilskich. Dopiero co przyjechał do Polski, zaś Stereo i Kolorowo ma przyjemność opisywać go jako pierwsze poza Japonią, dzięki uprzejmości szefa polskiego dystrybutora Fonnex - pana Morubasa Mori.

Warto przypomnieć, że firmę Olasonic założył pan Yoshinori Yamamoto, były dyrektor Sony Home Audio. Olasonic to nazwa zaczerpnięta z połączenia dwóch słów (hiszpańskiego „ola” i łacińskiego „sonic”) i oznacza „szum fal”. Olasonic jest marką należącą to większego japońskiego przedsiębiorstwa Towa Electronic Co. Ltd., (zobacz TUTAJ), które od lat zajmuje się projektowaniem oraz wytwarzaniem zaawansowanych płytek i układów elektronicznych, a także całościowymi rozwiązaniami w dziedzinach oprogramowania i budowy układów. Kwatera Olasonic mieści się w Tokio, w dzielnicy Shinagawa. Produkcję swych opracować firma zleca różnym fabrykom - najczęściej chińskim lub malezyjskim.

Opisywałem już wiele urządzeń marki Olasonic produkowanych przez japońską firmę Towa Electronic Co. Ltd. Były to nieduże urządzenia serii Nanocompo: wzmacniacz z DAC Nano-UA1, DAC i wzmacniacz słuchawkowy Nano-D1 oraz transport CD Nano-D1 (czytaj test TUTAJ). Ale był także zbalansowany adapter słuchawkowy Olasonic Nano NA-BH1 (czytaj TUTAJ) oraz nietypowe głośniki komputerowe USB Olasonic TW-S9 (czytaj TUTAJ). Natomiast głośnik bezprzewodowy Olasonic IA-BT7 jest absolutną nowością w firmowej ofercie. Zaś znając japońską maniakalną dbałość o dźwięk inżynierów z Towa Electronic Co. Ltd., można spodziewać się po IA-BT7 ciekawych efektów. Do dzieła więc!

Wrażenia ogólne i budowa
Głośnik dostarczany jest w niezbyt dużym pudle z białego kartonu. Wewnątrz, w piankowych formach, bezpiecznie unieruchomiony spoczywa IA-BT7. W komplecie nabywca otrzymuje też zasilacz 15 V, przewód sieciowy z japońskim wtykiem, instrukcję użytkowania (w języku japońskim) i gwarancję. To wszystko.

Olasonic IA-BT7 prezentuje się na pierwszy rzut oka dość normalnie (no może poza wykończeniem obudowy wysokogatunkowym drewnem, nieczęstym w głośnikach Bluetooth). Najważniejsze schowano w środku - DAC dla aptX HD oraz wewnętrzny system wentylacji akustycznej. Ale trzeba przyznać, że głośnik wykończony jest znakomicie - obudowa wycięta jest z jednego kawałka drewna, zaś front wykonany jest z aluminiowej płytki bardzo precyzyjnie wykończonej. Maskownice głośników (o mocy 10 W + 10 W + 20 W) to stalowa siateczka z lekkim wpukleniem po środku. Znakomicie to wygląda. Na froncie, w lewym dolnym rogu, umieszczono kilka niewielkich aluminiowych przycisków i trzy diody. Przyciski odpowiadają za: włączenie urządzenia (świeci się biała dioda), wybór źródła (Bluetooth lub linowe analogowe - świeci się dioda), parowanie urządzenia (mruga biała dioda) oraz głośność (ciszej i głośniej). Na froncie jest jeszcze wymalowana nazwa Olasonic (prawy, dolny róg) i przyklejona naklejka "Hi-Res Audio".

Tył wykonany jest z twardego czarnego tworzywa sztucznego. Przykręcony jest śrubami od drewnianej obudowy. Lewą stronę zajmuje membrana bierna głośnika niskotonowego. Po prawej stronie umieszczono tabliczkę znamionową, zaś po środku dwa gniazda - zasilania 15 V oraz wejściowe analogowe mini-jack 3,5 mm. Od spodu przyklejono dwie spore stopy antywibracyjne wykonane z czarnej gumy.

Parowanie głośnika via Bluetooth przebiega bardzo szybko i sprawnie, zaś jakość połączenia jest wprost znakomita. Bez żadnych zakłóceń, sprzężeń czy innych. Można napisać, że dźwięk jest krystalicznie czysty. Jedyną niedogodnością jest fakt, że przy każdym włączeniu IA-BT7 ponownie należy go parować z poziomu urządzenia peryferyjnego ustawiając w funkcjach Bluetooth Olasonic jako sprzęt do odtwarzania. Głośnik nie ma wewnętrznej baterii, więc do działania potrzebuje być podłączony  na stałe do zasilania.

Sam producent określa swój jako "bezprzewodowe urządzenie audio o wysokiej rozdzielczości." Głośnik obsługuje aż pięć kodeków (SBC, AAC, Qualcomm aptX, Qualcomm aptX HD, LDAC), co pozwala głośnikowi na uzyskanie realistycznego dźwięku o wysokiej rozdzielczości w całym zakresie częstotliwości 20 Hz - 20 000 Hz z dowolnego źródła (IA-BT7 ma również regularne wejście audio, dzięki czemu może używać go jako zwykłego głośnika). Pasmo przenoszenia rozciąga się od 20 Hz do 20 000 Hz (próbkowanie 44,1 kHz) i od 20 Hz do 40 000 Hz (LDAC 96 kHz przy 990 kb/s). Z kolei maksymalna moc (moc dynamiczna) to 10 W + 10 W + 20 W (po 10 Wat dla dwóch głośników szerokopasmowych i 20 Wat dla subwoofera). Za szczegółami technicznymi (w języku japońskim) można zapoznać się TUTAJ.

Dane techniczne (w języku angielskim)
Colors: walnut, white
Dimensions: 275 x 144 x 65mm (10.8 x 5.6 x 2.5")
Weight: 2.2 kg (4.8 lbs)
Speakers: 2 full range (57 mm/2.2" diameter), 1 sub-woofer (110 mm/4.3" diameter)
Maximum output (dynamic power): 10 W + 10 W + 20 W
Audio input: Bluetooth, AI/Audio In
Bluetooth interface: ver4.1 + EDR
Bluetooth output: Power Class 2
Bluetooth interface range: about 10 m (32 ft)
Bluetooth frequency bandwidth: 2.4 GHz
Bluetooth modulation: FHSS
Bluetooth-supported profiles: A2DP, AVRCP
Bluetooth-supported codecs: SBC, AAC, Qualcomm aptX, Qualcomm aptX HD, LDAC
Bluetooth contents protection: SCMS-T
Frequency response: 20 Hz - 20 kHz (44.1 kHz sampling), 20 Hz-40 kHz (LDAC 96 kHz at 990 kbps)
Accessories: AC adapter, cable
Instructions: Japanese

Nieduży, ale solidny karton

Instrukcja obsługi

W białym pudełeczku po lewej znajduje się zasilacz 15 V; przewód zasilający z japońską końcówką leży w piankowej przegródce



IA-BT7 to bardzo designerskie urządzenie - drewniany front przykryty jest aluminiową płytką, maskownice głośników wykonane są ze stalowej siateczki z wgłębieniami po środku



Obudowa wykonana jest z efektownego drewna


IA-BT7 wyposażony jest w trzy pełnoprawne głośniki oraz w basową membranę bierną; obudowa nieomal w całości wykonana jest z drewna (zdjęcia z bloga fujiya-avic.jp)

Przyciski sterujące i diody sygnalizacyjne


Stalowa siateczka maskownic głośników jest specjalnie ukształtowana

Gramy!

Zasilanie 15 V - brak możliwości "grania na wewnętrznych bateriach"

Membrana bierna - brak ujścia bass-reflexu






Kilka przykładów muzyki słuchanej z Tidal HiFi

Wrażenia dźwiękowe
Jako źródło sygnału używałem iPhone 6S oraz iPad Air 2. Muzyka pochodziła przede wszystkim z Tidal HiFi/Masters oraz czasem z radia internetowego (PR3 Trójka).

Po włączeniu Olasonic IA-BT7 można się naprawdę zdziwić - duży i masywny dźwięk o bardzo silnej podstawie basowej! Wydaje się, że gra para monitorów wraz z dodatkowym subwooferem. Ułuda normalnego dźwięku z dwóch głośników jest fantastycznie duża. Dla optymalnego brzmienia warto postawić głośnik na solidnym podłożu (komoda, biurko, a nawet na pojedynczym standzie głośnikowym!) około 2-3 metrów od uszu słuchacza. Wówczas dźwięk jest najpełniejszy i z doskonałym basem. Co ciekawe, zjawiska stereofoniczne są całkiem poprawne i czytelne. Stereo ładnie rozkłada się na boki, zaś scena, choć nieco stłamszona i spłaszczona po bokach, to realnie istnieje i rozciąga się daleko poza obrys obudowy. Ogólnie można napisać, że dźwięk oferowany przez IA-BT7 jest znacznie większy niż by to wynikało z gabarytów urządzenia - i o wiele przestronniejszy. Nagrania brzmią autentycznie i naturalnie - bez zwyczajowej kompresji powodowanej przez głośniki bezprzewodowe umieszczone w jednym korpusie.    

Dużą zaletą japońskiego urządzenia jest jego żywy i mocny dźwięk. Za taki stan rzeczy odpowiadają trzy pełnowymiarowe głośniki sterowane mikroprocesorowo a zamontowane w drewnianej obudowie - jak i spora bierna membrana niskotonowa umieszczona z tyłu. Głośnik nie ma bass-reflexów, membrana bierna (albo inaczej pisząc - pasywny radiator) jest droższym rozwiązaniem niż zwykły port bas-refleks. Został wybrany z powodu możliwości redukcji rozmiaru obudowy, wyższej wydajności niskotonowej, braku zakłóceń i kompresji jakie powodują porty bass-reflexów. Efekt brzmieniowy jest znakomity - niskie tony są plastyczne i żywe, bardzo równe i zdyscyplinowane. Bardzo obszerne i rozbudowane. Wysokoklasowe.

Żyzne i obfite basy uzupełniane są efektowną górą - stosunkowo rozdzielczą oraz względnie aktywną. Nieźle doświetloną i rozdzielczą. Soprany nie są wyostrzone, aczkolwiek są czytelne i żwawe. Średnica, podobnie jak góra, również jest różnorodna oraz bogata, acz równolegle nieco cofnięta (ale nie za bardzo) - szczególnie widać to na tle basów. Taki zabieg jest celowy, albowiem zbyt wysunięte do przodu tony średnie nakładały by się na basy, a tak uzyskano pożądany efekt różnorodności i dodatkowej przestrzenności. Instrumenty i wokale są pokazywane przez średnicę wiarygodnie i muskularnie, a jednocześnie dużo w nich finezji i autentyczności. Czasem naprawdę trudno się połapać, że gra niewielki głośniczek a nie zestaw stereo. Japończycy z Olasonic wykonali kawał porządnej roboty, albowiem IA-BT7 swym "dużym", obszernym i różnorodnym brzmieniem przeczy prawom fizyki i akustyki.

Konkluzja
Japoński głośnik bezprzewodowy Bluetooth Olasonic IA-BT7 to nie jest głośnik jakich dookoła wiele. To głośnik bezprzewodowy z aspiracjami audiofilskimi, choć na pozór takie sformułowanie może wydawać się nieuprawnione. Olasonic IA-BT7 posiada obudowę prawie w całości wyciętą z drewna (jedynie tylna pokrywa wykonana jest z twardego tworzywa sztucznego), ma zainstalowane trzy pełnoprawne głośniki (2 x 57 mm i 1 x 110 mm) przykryte stalową siateczką, a także basową membranę bierną (z tyłu). Sterowanie głośnikami odbywa się za pośrednictwem mikroprocesora, wewnątrz wbudowany jest DAC. Owocuje to bardzo przestronnym brzmieniem o dużym nasyceniu tonalnym i wspaniałym wypełnieniu dodatkowo podpartym niezwykle żyznymi basami (rozbudowanymi i masywnymi). Przestrzeń wiarygodna, choć ciut po bokach spłaszczona. Generalnie IA-BT7 dysponuje bardzo cielesnym i autentycznym brzmieniem, którego nie powstydził by się nie jeden zestaw stereo. Olasonic IA-BT7 to dźwiękowo najlepszy głośnik bezprzewodowy, z jakim do tej pory miałem do czynienia.

Cena w Japonii - 32 400 Jen (równowartość 515 USD).


[Audio vintage]: magnetofon kasetowy AIWA AD-F990

$
0
0


Kilka prospektów reklamowych AIWA AD-F990 sprzed 35 lat

Opisywany magnetofon pochodzi z salonu i serwisu audio Nomos Audio Vintage z Warszawy.

Jako że nigdy do tej pory nie opisywałem sprzętów marki AIWA, najpierw kilka słów o niej samej. Przedsiębiorstwo zostało założone w 1951 roku jako AIKO Denki Sangyo Co., Ltd. w Taitō (dzielnica Tokio) z myślą o produkcji mikrofonów. W 1959 roku zmieniono nazwę na Aiwa Co., Ltd. Firma była niezależna aż do 1982 roku, kiedy to została częścią innego japońskiego potentata audio, a mianowicie Sony Corporation. AIWA w strukturach Sony pozostała aż do 2006 roku, zaś w 2017 roku została nabyta przez japońską Towada Audio. Amerykańska część przedsiębiorstwa została przejęta Hale Devices w 2015 roku  i działa obecnie pod marką AIWA USA (zobacz TUTAJ).

Warto podkreślić, że AIWA była pierwszym japońskim przedsiębiorstwem, które skonstruowało magnetofon kasetowy w 1964 roku. Firma w latach 70-tych, 80-tych i 90-tych ubiegłego wieku była wiodącym producentem produktów audio, w tym stereofonicznych słuchawek, minikomponentowych systemów stereo, przenośnych systemów stereo, odtwarzaczy minidisc, odtwarzaczy CD i kasetowych oraz samochodowych systemów stereo. Prawie 86 procent przychodów firmy pochodziło z takich produktów audio. 12 procent pochodziło z produktów takich jak telewizory i magnetowidy, a pozostałe dwa procent z urządzeń peryferyjnych i innych. AIWA sprzedała pierwszy boombox w Japonii, był to model TPR-101 w 1968 roku, zaś także pierwszy deck kasetowy TP-1009. W 1980 r. Aiwa stworzyła pierwszą na świecie osobistą nagrywarkę stereo o symbolu TP-S30.

W latach 80-tych XX wieku, AIWA będąc częścią koncernu Sony wyprodukowała kilka serii magnetofonów kasetowych wysokiej klasy, choć jeszcze wcześniej, bo w latach 70-tych stworzono takie magnetofony jak AD-M600, AD-M700 i AD-M800. Na początku lat 80-tych wprowadzono magnetofony AD-F770, AD-F880 i AD-F990. W połowie lat 80-tych AD-R30, AD-R450, AD-R460, a pod koniec tej dekady model AD-R470. Szczytowym osiągnięciem AIWA pod względem magnetofonów kasetowych była seria Excelia, która została wprowadzona na rynek w 1988/1989 roku, czyli u skraju czasów popularności kaseciaków i nastania supremacji formatu CD. Seria Excelia to modele XK-005 (1988 rok), XK-007 (1989 rok) i XK-009 (1989 rok). Potem był jeszcze dwukasetowiec AD-WX999 (lata 1989 - 1993), dwukasetowiec AD-WX929 (1992 - 1996) i wspaniały deck AIWA XK-S9000 (1991 - 1996). Lista wszystkich magnetofonów kasetowych produkowanych przez AIWA jest bardzo rozległa, liczy nieomal 100 pozycji! Cała lista produktów dostępna jest TUTAJ na stronach hifiengine.com oraz TUTAJ na audio-heritage.jp.

Model AIWA AD-F990 był produkowany w latach 1983 - 1986. Nie był ani najniższym, ani też szczytowym firmowym osiągnięciem, ale stał się bardzo popularny m.in. za sprawą nietypowego panelu sterującego, który został przeniesiony z frontu na wysunięty pulpit (modele AD-770 i AD-880 miały identyczne rozwiązanie). Jak można przeczytać w prospekcie: "Opracowując projekt tego, co miało stać się najbardziej zaawansowanym deckiem AIWA, inżynierowie zaczęli od podstawowego pytania - Jakie funkcje magnetofon powinien mieć wbudowane, aby dać użytkownikom opcję nie tylko z niezrównaną jakością dźwięku, ale z naprawdę automatyczną obsługą i odporną na błędy operacyjne. AD-F990 był na te pytania odpowiedzią. Bezsprzecznie najwyższa wydajność, jaką kiedykolwiek oferowano w modelu tego typu, cechuje się również przemyślaną inżynierią ludzką i niespotykaną łatwością obsługi".

Rzeczywiście, obsługa AD-F990 jest niezwykle prosta i intuicyjna, zaś liczne funkcje, w które wyposażony jest magnetofon, czynią jego użytkowanie przyjemnym i bezstresowym. Ważną funkcją jest autorewers - taśma po zakończeniu biegu przestawia głowicę, a ta odczytuje drugą ścieżkę na taśmie. Bardzo przydatna rzecz. Doskonałą funkcją jest też możliwość pominięcia "pustego" miejsca na rozbiegówce taśmy, można tak zaprogramować magnetofon, że od razu przejdzie do odtwarzania muzyki. Ciekawą opcją jeż też licznik, który może też być tak ustawiony, iż pokazuje minuty i sekundy jakie są nagrane na taśmie. Magnetofon sam przelicza zapis muzyki na taśmie i wyświetla go. O takich funkcjach jak systemy Dolby, filtru MPX, autokabibracji, czy automatycznego rozpoznawania typu taśmy (chrom, metal) nawet nie wspominam, bo to w tej klasie magnetofonu norma,

Design AD-F990 reprezentuje typowy styl japoński wczesnych lat 80-tych XX wieku. Dużo przycisków i świecidełek. Ale AIWA nie można odmówić estetyki i urody, choć jest to estetyka mocno osadzona w vintage szalonych lat 80-tych.

Dźwiękowo AD-F990 reprezentuje japońską szkołę dźwięku magnetofonowego, czyli czyste brzmienie z bardzo aktywną średnicą i niezłą przestrzenią. To brzmienie pełne, obszerne i wyjątkowo soczyste. Z masywnym basem, z głębią tonalną i żywymi wokalami. Dźwięk typu fizjologicznego i organicznego. Bardzo przyjemny w odsłuchach.











Unison Research Unico 90 i Unico CD Due: wzmacniacz hybrydowy i CD/DAC - zapowiedź testu

$
0
0


Wczoraj od warszawskiego dystrybutora EIC Sp. z o.o. otrzymałem bardzo interesujący zestaw: wzmacniacz hybrydowy Unison Research Unico 90 (zobacz TUTAJ) oraz hybrydowy odtwarzacz płyt kompaktowych (i DAC) Unison Research Unico CD Due (zobacz TUTAJ).

Unison Research Unico 90 to zintegrowany wzmacniacz klasy AB z zerowym sprzężeniem zwrotnym, dlatego że najdoskonalsze wzmacniacze lampowe stosują tylko dwa stopnie. Sercem obwodu Unico 90 jest jego hybrydowa struktura. Całe wzmocnienie i wynikający z niego "charakter" wzmacniacza, jest determinowane przez jedyny stopień lampowy utworzony z lamp ECC83 i ECC 81 w szczególnym wielo-równoległo-totemowym biegunie.

Z kolei Unico CD Due to nie tylko odtwarzacz CD, łączy on w sobie bowiem wysokopoziomowy przetwornik C/A z najwyższej jakości mechanizmem CD. Jest bogaty w funkcje, elastyczny i dostosowuje się do preferencji słuchacza. Co istotne, do Unico CD Due można podłączyć wiele zewnętrznych źródeł, w tym laptopa lub komputer do odtwarzania wszystkich znanych formatów audio - w tym DSD - poprzez USB.

Specyfikacja techniczna wzmacniacza
- Pasmo przenoszenia -1dB @ 12 Hz - 45 kHz -3 dB
- Impedancja wejścia 21 kΩ / 300 pF
- Czułość wejścia 860 mV RMS
- Zniekształcenia < 0.15 % @ 1 kHz, 1 W; < 0.5 % @ 1 kHz, 10 W
- Moc wyjściowa 100 + 100 W RMS su 8 Ω / 160 + 160 W RMS su 4Ω
- Wejścia analogowe 6 liniowych (3 niezbalansowane, 2 zbalansowane, 1 “bypass” niezbalansowane)
- Stopień wyjścia Class AB thermostable, complementary Hexfet (3 pairs for channel)
- Pobór mocy 550 W
- Wymiary (S x W x G) 435 x 180 x 440 mm
- Masa 20,00 kg

Specyfikacja techniczna odtwarzacza CD/DAC
- Przetwornik D/A ESS Sabre ES9018K2M
- Transport 8829CD-KHM DVD-Loader
- Rozdzielczość 24 bit / 96 kHz
- Wejścia cyfrowe 1 x USB, 1 x S/PDIF, 1x AES/EBU, 1x Toslink™, 1 x Bluetooth™
- Wyjścia cyfrowe 1 x S/PDIF, 1 x AES/EBU, 1 x Toslink™
- Stopień wyjścia Duble Triode, pure class A differential Totem-pole
- Wyjścia analogowe 1 x RCA, 1 x XLR
- Lampy 4 x 12AX7/ECC83
- Pobór mocy 100W max
- Wymiary (S x W x G) 450 x 130 x 380 mm
- Masa 10,00 kg








Kolumny podstawkowe AudioSolutions Figaro B - zapowiedź testu

$
0
0

Dawno na Stereo i Kolorowo nie opisywałem głośników litewskiej firmy AudioSolutions. Ostatnio były to Euphony 50 (czytaj TUTAJ) i Guimbarde (TUTAJ). Od tego czasu przedsiębiorstwo zmieniło nieomal całą ofertę i bardzo rozwinęło się. Zdobyło dużo branżowych nagród i wyróżnień. Podbiło dużo światowych rynków, włączając w to europejski i dalekowschodni. Obecne portfolio obejmuje serie Overture, Figaro, Vantage Anniversary i Vantage Classic. Ze "starej" oferty ostały się jedynie monitory Guimbarde. Warto dodać, że wszystkie modele kolumn podstawkowych i podłogowych proponowane są przez firmę w dużej ilości odmian wybarwień obudowy - różne forniry drewniane, ale także lakiery kolorowe całej palety RAL.

W tym tygodniu od polskiego dystrybutora AudioSolutions - firmy Premium Sound z Sopotu odebrałem nowe kolumny podstawkowe Figaro B (zobacz TUTAJ). Wypakowałem je i ustawiłem na standach Solid Tech. Muszę przyznać, że Figaro B to wyjątkowo ładne kolumny. A jak grają? Zapraszam do lektury recenzji za kilkanaście dni.

* * *

Kilka słów od producenta. "Po 6-ciu latach intensywnego rozwoju, możemy zaoferować zdecydowanie bardziej wydajną produkcję i znacznie lepszą jakość dźwięku. To wszystko dzięki naszej specjalnej technice tworzenia obudów Self-Locking, mini tubie dla głośnika wysokotonowego i kilku innym, unikalnym rozwiązaniom. Efekt to FIGARO! Jakość dźwięku Figaro przewyższa to, co oferowały Rhapsody. Słabe punkty Rhapsody, poprawiliśmy i zamieniliśmy w siłę Figaro. Oferujemy Wam lepszy produkt w cenie poprzedniego modelu.

Cechy linii Figaro. Zachowuje te same akcenty co Overture lub Vantage 5th Anniversary i płynnie uzupełnia portfolio AudioSolutions. Zaprojektowany, aby wyglądać solidnie, ponadczasowo i być akcentem salonu lub zniknąć w nim dzięki 17 unikalnym wykończeniom. Figaro! zajmuje drugie miejsce w naszym portfolio i znajduje się nad serią Overture. Design nawiązuje do Overture - spokojny i pełen wdzięku, a "niewidzialne" decyzje pochodzą z Vantage Anniversary - naszej referencyjnej linii. Wszystkie modele stojące na podłodze są trójdrożnymi systemami, w których głośniki średniotonowe pracują w szerszym niż zwykle zakresie, w celu zredukowania zniekształceń w krytycznym obszarze ludzkiego ucha.

Maskownica "Stealth". Unikalne rozwiązanie techniczne, w którym jeden głośnik ma dwie różne przednie przegrody, które różnią się wyglądem (jeden z ochronną szmatką i innymi bez niego), ale ma tę samą geometrię. Ta sama geometria przedniej ścianki oznacza dokładnie taką samą odpowiedź mocy. Sam materiał rzadko wchodzi w interakcję z falami dźwiękowymi, ponieważ długości fal nawet przy wysokich częstotliwościach są znacznie dłuższe niż grubość włókien tekstylnych. Słuchacz nie musi już usuwać kratek z głośników przed odsłuchaniem, teraz może wybrać styl swojego głośnika bez zmiany balansu tonalnego.

Design: wprowadzamy aż 17 różnych wykończeń, dzięki którym nawet najbardziej wymagający gust znajdzie swój kolor.  Spośród wszystkich popularnych wykończeń Xiralic, oferujemy takie unikatowe powierzchnie jak wykończenia 3D o wysokim połysku lub trzy różne kolory lnianego włókna o wysokim połysku. Takie nowe, nigdy nie widziane i nigdy nieużywane wykończenia umożliwiają klientom lub projektantom wnętrz, aby głośniki stały się akcentem salonu lub częścią dekoracji wnętrz, zamiast próbować uczynić głośniki tak niewidoczne, jak to tylko możliwe. Naszym celem jest, aby młodzi ludzie, którzy są właścicielami, planują posiadać lub projektować swoje wymarzone domy za pomocą profesjonalnych projektantów, mogli wybrać takie wykończenie, które nie będzie nudne lub przestarzałe w ciągu kilku miesięcy, ale raczej będzie nowoczesne i wysoce dekoracyjne w codziennym środowisku". Koniec cytatu.

Trójdrożny system głośników, podstawkowe dwudrożny
Głośnik wysokotonowy z kopułką z miniaturowym tubą, z falowodem
Super sztywne membrany papierowe, dla szybkiej odpowiedzi i doskonałej klarowności dźwięku i zwartego basu
Self-Locking Cabinet - konstrukcja obudowy zapożyczona z referencyjnej serii Vantage 5th Anniversary
Zintegrowane, niewidoczne stopy o regulowanej wysokości
Podwójna przednia przegroda (system "stealth Grille") podobnie jak w serii Overture
Łatwe zdejmowanie przedniej ścianki przez mały ozdobny otwór na palce
Terminale przyłączeniowe WBT NextGen
17 różnych, unikatowych, opcji wykończenia, dla lepszego dopasowania do pomieszczenia

Specyfikacja techniczna Figaro B:
Wymiary (W x S x G): 351 mm x 232 mm x 401 mm
Czułość: 89,5 dB przy 2,83 V 1m
Nominalna moc wyjściowa: 50 W rms
Maksymalne napięcie zasilania: 100 W;
Impedancja: nominalna 4,0 Ohm
Częstotliwość podziału: 4 000 Hz
Pasmo przenoszenia (środowisko w pokoju): 44 - 25  000 Hz
Głośniki: 2,5-centymetrowy jedwabny głośnik wysokotonowy, 15,2 cm średnio-nisko tonowy stożek ER




 
 


 


Pioneer C-90/M-90: przedwzmacniacz i końcówka mocy - zapowiedź

$
0
0
Poster reklamowy Pioneer C-90/M-90

Zazwyczaj nie publikuję zapowiedzi testów sprzętów z segmentu audio-vintage, ale w niniejszym przypadku postanowiłem uczynić wyjątek. Dzięki uprzejmości warszawskiego Nomos Audio Vintage pozyskałem do odsłuchów nie lada perełkę. To japoński referencyjny zestaw przedwzmacniacz oraz końcówka mocy: Pioneer C-90 i Pioneer M-90. Końcówka mocy waży, bagatela - 27,3 kg. Produkowane były w Japonii w "złotych czasach" audio hi-fi, czyli w latach 1986 - 1992. Coś wspaniałego! Dziś publikuję jedynie kilka zdjęć, a na pełen opis sprzętu zapraszam we wrześniu.






Plan recenzji - wrzesień 2018 r.

$
0
0
Wspomnienie lata w posterze reklamowym Uhera z 1978 roku

Duża ilość nowych sprzętów do recenzji przyjechała do mnie już w drugiej połowie sierpnia. Czekają na wrześniowe testy. Na pewno w tym miesiącu dojedzie jeszcze kilka ciekawych urządzeń, które zapowiem osobnymi postami. Zaś na wrzesień plan recenzji przedstawia się następująco:

1. Jako pierwsze na warsztat wziąłem duńskie monitory Buchardt Audio S400 (zobacz zapowiedź TUTAJ). Recenzję mam już prawie na ukończeniu. Mogę więc już napisać, że S400 grają rewelacyjnie.




2. Zaraz potem chciałbym opisać włoski zestaw wzmacniacz zintegrowany i odtwarzacz płyt CD: Unison Research Unico 90 i Unison Research CD Due (czytaj TUTAJ). Piękny design, piękne granie...




3. Niedawno z sopockiego Premium Sound otrzymałem premierowe litewskie kolumny podstawkowe AudioSolutions Figaro B (zobacz zapowiedź TUTAJ), które wyróżniają się kilkoma rozwiązaniami technicznymi jak np. "niewidzialne" maskownice.




4. W kolejce czeka wkładka gramofonowa Goldring 2500 (anons TUTAJ). Chciałem ją przetestować w sierpniu, ale nie dojechał do mnie nowy gramofon, na którym planowałem ją odsłuchiwać. Wrócę więc do wkładki Golding 2500 we wrześniu.




5. Kilka tygodni temu od Paula Goowina z Wilna otrzymałem przewód zasilający Perkune Audiophiles Cables Ultimate 2 m, (czytaj TUTAJ). Przyłączam ten przewód po kolei do wszystkich testowanych wzmacniaczy i już wiem, że to bardzo dobry kabel.



6. Nie zabranie na Stereo i Kolorowo sprzętu audio-vintage. Jak już informowałem pod koniec sierpnia, z warszawskiego Nomos Audio Vintage odebrałem bardzo interesujący zestaw przedwzmacniacz/końcówka mocy Pioneer C-90/M-90 (zobacz zapowiedź TUAJ). Wspaniała rzecz.




7. We wrześniu spodziewam się także przesyłki nowego sprzętu firmy Audio-gd, monitorów Davone, monitorów Definitive Technology, jak i nowych przewodów głośnikowych Perkune Audiophile Cables z serii Ultimate. Zapraszam do lektury Stereo i Kolorowo.

Kolumny podstawkowe Buchardt Audio S400

$
0
0

Dwa zdjęcia S400 ze strony Buchardt Audio

Wstęp
Dopiero w połowie sierpnia br. odebrałem z sopockiego salonu Premium Sound nowe kolumny podstawkowe Buchardt Audio S400 (zobacz TUTAJ). A miałem je otrzymać na początku lipca. Trochę się na nie naczekałem, albowiem duński producent nie wyrabia się z bieżącą produkcją, głośniki sprzedają się na pniu. W rezultacie tego, do Polski w sierpniu przyjechały jedynie trzy lub cztery pary, w tym jedna do mnie na testy. Widać "coś" musi być w tych kolumnach skoro rozchodzą się jak ciepłe bułki...

Buchardt Audio
Jako że nigdy jeszcze nie pisałem o firmie Buchardt Audio, wypada o niej napisać kilka słów. Jest duńska, a jak wiadomo Duńczycy mają pierwszorzędne zasługi dla rozwoju głośników - i w ogóle dla akustyki jako takiej. Renomowanych duńskich firm audio jest cała masa - nie ma co tu ich wymieniać. Jednakże Buchardt Audio wiąże się dość ściśle z inną (do niedawna duńską) firmą, a mianowicie - Dynaudio (Dynaudio w 2014 roku zostało kupione przez Chińczyków). Były inżynier Dynaudio, pan Kasper Raun zaprojektował pierwsze kolumny Buchard Audio, a konkretnie modele S300. Nie wiem czy zaprojektował kolejny produkt, czyli tytułowe S400, ale można mieć dużą tego nadzieję. Warto jeszcze podkreślić, że Buchard Audio zostało założone kilka lat temu przez innego Duńczyka - pana Madsa Buchardta. Filozofia dźwięku, jaka obowiązuje w firmie, to najwyższy poziom dźwięku high-fidelity za rozsądną cenę, choć produkty Buchard Audio generalnie nie są tanie. Jak to osiągnięto? W tym miejscu przekazuję głos samej firmie Buchardt Audio, która najlepiej to wyjaśni.

"Nie pozwól, aby koszt naszych głośników zniechęcił Cię. Mogą konkurować z produktami znacznie powyżej ich przedziału cenowego. Osiągnięcie tych cen bez kompromisów jest niemożliwe. Jeśli kompromisy dotyczące produktu i procesów rozwojowych nie są możliwe, musimy szukać gdzie indziej. Wyeliminowaliśmy marketing, dystrybutorów, agentów i dealerów hi-fi. Sprzedając bezpośrednio użytkownikowi końcowemu, eliminujemy około 60 - 70 % kosztów w porównaniu do naszych konkurentów. Sprzedaż bezpośrednia nie jest niczym nowym. Robi to coraz więcej małych firm. To, co nas wyróżnia, polega na tym, że polegamy na produkcji na dużą skalę, gdzie produkujemy tysiące głośników w partiach, dzięki czemu korzystamy z najlepszych możliwych cen części, których używamy.

Naszym celem jest wyłącznie wydajność i jakość. Aby to osiągnąć, zlecamy produkcję do szanowanej duńskiej / chińskiej fabryki Hansong w Nanjing, Chiny. Hansong ma bogate doświadczenie w produkcji najbardziej znanych marek high-end hi-fi na świecie. Modele S300 i S400 są montowane, kontrolowane i testowane w Danii. S400 jest wynikiem wyższych wymagań testowych, montowanych w Chinach, a ze względu na jego konstrukcję potrzebny jest specjalny sprzęt testowy, którego nie posiadamy w Danii. Dla nas kluczowe znaczenie ma to, że zakład produkcyjny, z którego korzystamy, oferuje najlepsze warunki pracy dla pracowników. Hansong oferuje specjalne świadczenia zdrowotne dla wszystkich pracowników - rzadki widok w Chinach. Hansong posiada certyfikat ISO 9001 i posiada zakłady w Chinach, Danii i USA". Koniec cytatu.

Wrażenia ogólne i budowa
Kolumny dostarczane są w pojedynczym, niezbyt dużym kartonie. Po jego otwarciu, oczom ukazuje się różowa pianka ochronna oprawiona w tekturowe ramki. Pod nią leży instrukcja obsługi, gwarancja oraz ...płyta winylowa w kopercie (duński zespół Aztek). Kolumny opatulone są od góry i dołu białymi piankowymi formami, które bardzo solidnie unieruchamiają S400 w pudle. Dodatkowo głośniki umieszczone są w sznurowanych płóciennych woreczkach. Na górnych piankach znajduje się wnęka, a w niej leży niewielki kartonik. W nim są cztery okrągłe maskownice, które montuje się bezpośrednio na głośnikach za pomocą magnesów. Dzięki temu płaszczyzna frontów nie jest szpecona żadnymi otworami dla bolców maskownicy.

Do testów otrzymałem wersję kolorystyczną S400 drewnianej okleiny obudowy o nazwie "dark smoked oak", czyli "ciemny odymiony dąb". Prezentuje się ona pięknie, ale jest droższa od standardowej o 500 PLN (8 490 PLN versus 8 990 PLN). Wykonanie stolarki i jej jakość to najwyższa próba. Wszystko położone jest równiusieńko i czyściutko. S400 to przykład niezwykle porządnej roboty montażowej i wykończeniowej. Brawo!

Firma wykorzystuje dość nietypową technologię przy produkcji modelu S400. Głośnik średnio-niskotonowy umieszczony jest na górze frontu (6-calowy aluminiowy stożek), zaś wysokotonowy na dole (0,74″). Dlaczego Buchardt Audio stosuje aluminiowy głośnik niskotonowy? Odpowiedź brzmi: "Zwykle aluminiowe głośniki niskotonowe nadają się tylko do czystego odtwarzania niskich tonów, ponieważ słabo radzą sobie w średnim zakresie częstotliwości. Zostało to jednak naprawione za pomocą kompensacji rozpadu w stożku. Przyjrzyj się uważnie, a zobaczysz „paski” w samym stożku. To pozwala nam wykorzystać cały potencjał aluminium bez jego naturalnych wad! Nasz aluminiowy głośnik niskotonowy jest zdolny do grania z niesamowitą kontrolą i mocą!" Do budowy zwrotnic wykorzystywne są wyłącznie wysokogatunkowe cewki powietrzne Cobber. Zastosowane metalizowane kondensatory, są znacznie droższe niż elektrolityczne, ale nie wysychają, ani nie zmieniają zachowania wraz z upływem czasu.

Dodatkowo, S400 mają umieszczony z tyłu pasywny radiator (membranę bierną), co jest droższym rozwiązaniem niż port bas-refleks. Jak podaje Buchardt Audio, pasywny radiator został wybrany z następujących powodów:
– możliwości 30 % redukcji rozmiaru obudowy,
– podobna wydajność niskotonowa jak w modelu S300,
– brak zakłóceń portu,
– brak kompresji portu,
– kolumny można umieścić bardzo blisko ściany (w razie potrzeby!).

Oprócz membrany pasywnej, z tyłu umieszczone są także terminale głośnikowe. W przypadku S400 są to terminale pojedyncze, aczkolwiek są bardzo wysokiej jakości (wykonane z metalu). Umieszczone są na czarnej metalowej tabliczce znamionowej przykręconej do obudowy czterema wkrętami.

Dane techniczne
Konstrukcja: 2-drożna z membraną pasywną
Głośnik wysokotonowy: 1 x 0,74″
Głośnik średnio-niskotonowy: 1 x 6″ Stożek aluminiowy
Membrana bierna 1 x 5×8″
Impedancja: 4 Ohm
Czułość: 88 dB
Pasmo przenoszenia: 33 - 40 000 Hz +/- 3dB
Podział pasma: 2 000 Hz
Zalecana moc: 40 - 200 W
Wymiary (H x W x D): 365 x 180 x 240 mm
Masa: 10 kg szt.


Ochronna pianka na górze pudła


Miły dodatek - płyta winylowa duńskiego zespołu Aztek

Instrukcja obsługi, certyfikat oryginalności i gwarancja


Cztery owalne maskownice zapakowane są w osobny kartonik

Solidne pianki unieruchamiające skrzynki


Kolumny dodatkowo opatulone są płóciennymi woreczkami


Na górze głośnik średnio-niskotonowy (6″ stożek aluminiowy), na dole - w falowodzie wysokotonówka 74″


Pierwszorzędna stolarka


S400 postawione na standzie Rogoz-Audio 4QB80 o masie 35 kg sztuka (!)



Membrana pasywna zajmuje nieomal całą powierzchnię tylnych powierzchni skrzynek

S400 podłączone do wzmacniacza lampowego Taga Harmony TTA-1000

Gram na zestawie przedwzmacniacz/końcówka mocy Pioneer M-90/C-90

Gram ze wzmacniacza Hegel H160

W roli głównej wzmacniacz Unison Research Unico 90 oraz odtwarzacz płyt CD Unison Research CD Due

Wrażenia dźwiękowe
Kolumny przyłączałem do następujących wzmacniaczy: Unison Reserach Unico 90, Haiku-Audio Bright MK4 oraz Hegel H160. Przewody głośnikowe to w każdym przypadku XLO UltraPLUS U6-10. Kolumny podstawkowe porównawcze to AudioSolutions Figaro B, Guru Audio Junior oraz Martin Logan Motion 35XT. Pozostała część sprzętu towarzyszącego wymieniona jest na końcu niniejszego tekstu.

Na początek ważna uwaga. Aby S400 zagrały optymalnie muszą być postawione na masywnym podłożu. Może to być ciężka komoda lub biurko. Natomiast jeżeli to mają być standy głośnikowe, to muszą być dobrze obciążone lub ciężkie. U mnie najlepiej sprawdziły się podstawy Rogoz-Audio 4QB80 (zobacz TUTAJ). Jedna waży około 20 kg, a zasypany balastem (a takie mam) już 35 kg. Głośniki ustawione na takich podstawach zagrały najpełniej - z dopełnieniem i całą masą. Polecam. Oczywiście, Buchardt Audio proponuje własne standy (zobacz TUTAJ). Ich cena w Polsce kształtuje się na poziomie 1 100 PLN.

Głośniki S400 nie mają sporych gabarytów (365 x 180 x 240 mm), ale generują stosunkowo dużo masywnego "dźwięku". Brzmienie jest muskularne i skupione, a równolegle bardzo plastyczne i szybkie. Nasycone muzyką aż do kwadratu, o ile nawet nie do sześcianu. S400 grają "całym ciałem". Producent rekomenduje ustawiać tytułowe Buchardt Audio w pomieszczeniach o powierzchni nawet do 60 m2 (sic!) - i nie ma w tym zaleceniu żadnej przesady. Głośniki dysponują wartkim, rześkim i żywym brzmieniem o wysokim stopniu wysycenia tonalnego i witalnym dźwiękiem. Bez problemu więc nagłośnią duże pomieszczenie. U mnie na powierzchni 30 m2 dawały bardzo wiarygodny obraz muzyczny z dobrze czytelną średnicą, widocznymi i rozdzielczymi sopranami, a także wyśmienitą podstawą basową, o której w więcej w następnym akapicie.

Co ciekawe, basy także są obszerne i pełne w odbiorze, choć przecież S400 to monitory. Może basy nie są tak tytaniczne jak w porównawczych podłogówkach Triangle Genese Quartet (co zrozumiałe), lecz siłą i spektakularnością mogą zawstydzić nie jedne kompaktowe kolumny podłogowe. Niskie tony są wyjątkowo głębokie, mają solidny stan skupienia i duży ciężar a jednocześnie są wielowarstwowe, giętkie i kształtne. Dają dobry pogląd o takich instrumentach jak kontrabas, czy gitara basowa. Ich struny mają wyraźny i jednoznaczny głos, słyszalne wibracje oraz namacalną obecność. Oczywiście, dużo korzyści dla reprodukcji i wiarygodnego odbioru niskich tonów przynoszą membrany bierne (pasywne radiatory) o sporych rozmiarach umieszczone z tyłu skrzynek (i dobrze zestrojone!). Dzięki nim bas jest nie tylko obszerny i tęgi, ale także wyjątkowo naturalny i zdrowy. Uderzający masą, lecz nie dominujący i nie przykrywający innych podzakresów. Można napisać, że dobrze zszyty, choć potężny - rosły, ale harmonijny.

Kolumny zaskakują plastycznością i miłym w odbiorze dodatkiem ciepła w barwie, które jednakże nie jest spowodowane ani sztucznym dociepleniem, ani tym bardziej jakimś posłodzeniem, a wyłącznie płynnością brzmienia kierującego się w stronę fizjologii, a więc i temperatury bliskiej ludzkiemu ciału (o ile można tak napisać o dźwięku). Po prawdzie owo "ciepło" w dużej mierze wynika również z optymalnego nasycenia niskich rejestrów, ale nie wiąże się z ogólną miękkością brzmienia, bo czegoś takiego tu nie ma. Dźwięk jest soczysty i rześki, acz bez oznak zwiotczenia czy sflaczenia.

Najcelniej by napisać, że Buchardt Audio oferuje brzmienie żywe, swobodne oraz obszerne. Takie nieżałujące wysokich tonów, nie próbujące przeciążać membran, a dające bardzo wnikliwy obraz muzyczny i zaglądające w głąb nagrań.  Buchardty grają lekko i powabnie, dobrym z drivem i mocą, jednocześnie zapewniając niezłą subtelność i elegancję muzyczną. To kultura, szyk i pełnokrwisość w jednym. Nie często aż tak dojrzałe granie można spotkać w kolumnach w cenie poniżej 10 000 PLN.

Ale to nie koniec atutów duńskich głośników. S400 zapewniają nietuzinkową rozdzielczość i wspaniałą selektywność. (Podobnie rzecz ma się z detalicznością i analitycznością). Góra jest nieźle wyeksponowana, lecz rozdzielcza, galanteryjna i zwiewna; dobrze pracuje nad wiarygodną czytelnością całego obrazu, który jest jednocześnie bogaty i komunikatywny. Można usłyszeć nieomal wszystko, albowiem monitory Buchard Audio zabiegają o brzmienie totalne i efektywne. W rezultacie tego generują bardzo pełny dźwięk o klarownym, namacalnym i przekonującym wymiarze - tu "gra wszystko". Sugestia brzmienia eufonicznego jest fenomenalna!

Konkluzja
Buchardt Audio S400 to wybitne kolumny podstawkowe. Pierwszorzędnie zbudowane i pięknie wykończone (na testy do dotarła szlachetna wersja okleiny  o nazwie "dark smoked oak"). Zapewniają duże i obszerne brzmienie o rewelacyjnym poziomie sugestywności i pełności grania. Ze wspaniałą, bo świetnie czytelną i pełnokrwistą średnicą, rozdzielczymi i doświetlonymi sopranami, a także z nadzwyczajnie elastycznymi i obecnymi basami.

Nie potrafię wskazać żadnych cech ujemnych Buchardt Audio S400 - mogę o nich pisać wyłącznie w samych superlatywach. To głośniki "totalne" - kapitalnie zestrojone, przykładnie harmonijne i wzorowo eufoniczne. Grające i kochające muzykę doskonale, do granic możliwości. To, można napisać, typowo high-endowe granie w cenie hi-fidelity. Rekomendacja na pięć gwiazdek!

Cena w Polsce - 8 990 PLN (za wersję kolorystyczną "dark smoked oak").

System odsłuchowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Cayin CS-120A (test TU), Taga Harmony TTA-1000 (test TU), Unison Research Unico 90, Haiku-Audio Bright MK4 (test TU) i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Tringle Genese Quartet (test TU), Pylon Ruby 25 (test TU), Martin Logan Motion 35XT (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacze CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO, Unison Research CD Due i Pioneer PD-70AE (test TU).
Odtwarzacz sieciowy: Auralic Aries Mini (test TU).
DACi: Pioneer U-05 (test TUoraz Encore mDSD (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładki gramofonowe: Ortofon 2M Black (test TU) i Goldring 2500.
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU), Audio Analogue AAphono (test TU) i 1ARC Arrow SE (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Meze 99 Neo (test TU), MEE Audio Matrix 2 (test TU), Audictus Achiever (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). Kondycjoner masy dla głośników QAR Dynamit (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.


Kolumny podstawkowe Davone Studio VSA - zapowiedź testu

$
0
0

Dwa zdjęcia ze strony Davone Audio

Kilka dni temu wrocławski dystrybutor Galeria Audio przesłał do mnie nie lada głośnikowe "perełki". To duńskie kolumny podstawkowe Davone Studio VSA (zobacz TUTAJ) - otrzymałem je razem ze standami. Davone Audio to producent kolumn głośnikowych z zelandzkiego Hillerød. Przedsiębiorstwo zostało założone w 2007 roku przez pana Paula Schenkela. Firma produkuje siedem modeli kolumn, a wszystkie one połączone są wspólnym mianownikiem nietypowego designu skrzynek równolegle osadzonym w charakterystycznym stylu skandynawskiego minimalizmu i pięknej formy. Kiedy na nie spojrzeć, od razu można mieć wrażenie obcowania z dziełami sztuki użytkowej. Nie inaczej jest z modelami the Studio VSA. Wyjątkowo urodziwe głośniki. A jak grają? Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.

* * *

Tradycyjnie kilka słów od samego producenta na temat modeli the Studio VSA. "To wszystkie nowatorskie rozwiązania zastosowane w pionierskich Solo, a nawet coś więcej. Studio łączą w sobie charakterystyczne dla Davone siedmiocalowe głośniki średniotonowe, z unikalnym pierścieniowym głośnikiem wysokotonowym. Razem tworzą zniewalająco prawdziwą scenę, zupełnie nieproporcjonalną do ich rozmiaru. Przeznaczony im stand zapewni Studio ustawienie na idealnej do odsłuchu wysokości.

Głośniki w studyjnej jakości: tak, jak w profesjonalnych, studyjnych kolumnach, Studio używają najlepszych możliwych głośników. Membrana z włókna szklanego zapewnia odpowiednią kombinację sztywności i tłumienia - co usłyszysz, jako idealne połączenie finezji i kontroli. Duża, symetryczna zwrotnica dostarcza odpowiedniej ilości energii. Wraz z obudową oferującą optymalną impedancję dla niskich tonów, Studio tworzą wyjątkowo głęboki bas, oraz dynamiczną, szczegółową średnicę.

Tweeter pierścieniowy: użyty zarówno w Ray'u, jak i w Tulipie, ten tweeter tworzy swoją własną legendę. Ze względu na rozmiar 29mm, jest wyjątkowo odporny na zakłócenia. Dzięki zoptymalizowanej geometrii kopułki, oraz ominięciu typowej wtyczki na środku, rozchodzenie się dźwięku jest zdecydowanie poprawione. Dostarczanie wysokiej mocy, połączone z niską częstotliwością rezonansów, powodują osiągnięcie niskiej częstotliwości głośnika bez agresywnego brzmienia. Nawet przy wysokiej głośności.

Standy: wycinane laserowo z 6 i 8 mm stali, zespawane w jedną część, o kształcie stalowych belek używanych w konstrukcji budynków; standy są bardzo sztywne i ciężkie. Dlatego też, umieszczenie Studio na firmowym standzie poprawi ich walory akustyczne. Zwłaszcza zasięg basu oraz obrazowanie dźwięku będą znacznie lepsze, ze względu na ich zwiększoną odległość od podłogi i masę. Stand bez kolców ma wymiary 64 cm x 28 cm x 31 cm". Koniec cytatu.


















Audio-gd R-28 i Audio-gd A1: przedwzmacniacz/DAC i końcówka mocy - zapowiedź testu

$
0
0



Kolejna zapowiedź testowa. Tym razem anonsuję absolutne nowości z dalekowschodniej stajni Audio-gd. To najnowszy DAC/przedwzmacniacz liniowy/wzmacniacz słuchawkowy Audio-gd R-28 (zobacz TUTAJ) oraz zbalansowana końcówka mocy Audio-Gd A1 (zobacz TUTAJ). Obie przyjechały do mnie w tym tygodniu prosto od polskiego dystrybutora 4HiFi z Gliwic.

Audio-gd R-28 to urządzenie wielofunkcyjne. To przede wszystkim przetwornik cyfrowo-analogowy, oparty na drabinkach rezystorowych R-2R w technologii MSB. Z kolei przetworniki R-2R pod kontrolą ultra-fast FPGA to przedstawiciele wielobitowej konstrukcji D/A. Charakteryzują się czystym dźwiękiem, dynamiką i bardzo niskim poziomem szumu kwantyzacji. W DAC`u R-28 Audio-GD użyto 4 modułów R-2R. Urządzenie jest również w pełni zbalansowanym wzmacniaczem słuchawkowym i przedwzmacniaczem. Pełni też funkcję w pełni dyskretnego natywnego dekodera DSD.

Natomiast Audio-gd A1 to bezkompromisowa zbalansowana końcówka mocy o mocy 120 Wat na kanał przy obciążeniu 8 Ohm pracująca w klasie A. W zestawie otrzymałem także firmowe przewody ACSS. Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.













Unison Research Unico 90 i Unico CD Due - wzmacniacz hybrydowy i CD/DAC

$
0
0

Unico 90 i Unico CD Due - zdjęcia ze strony Unison Research

Wstęp
Dziś publikuję kolejną na Stereo i Kolorowo recenzję sprzętów włoskiej marki Unison Research. Od warszawskiego dystrybutora EIC Sp. z o.o. otrzymałem bardzo interesujący zestaw: wzmacniacz hybrydowy Unison Research Unico 90 (zobacz TUTAJ) oraz hybrydowy odtwarzacz płyt kompaktowych (i DAC) Unison Research Unico CD Due (zobacz TUTAJ). Przypomnę, że niedawno opisywałem fantastyczny wzmacniacz lampowy Unison Research Sinfonia. Wówczas też szerzej napisałem o samej firmie Unison Research - zainteresowanego Czytelnika zapraszam pod TEN link.

Oba tytułowe urządzenia przynależą do serii Unicum (zobacz TUTAJ), na którą składa się kilka modeli wzmacniaczy, odtwarzaczy CD i przedwzmacniacz (Pre). Wzmacniacze to Unico Primo, Secondo i Nouvo, a także 90 i 150. Odtwarzacze to Unico CD Primo, CD Uno i CD Due. 

Unison Research Unico 90 to zintegrowany wzmacniacz klasy AB z zerowym sprzężeniem zwrotnym, dlatego że najdoskonalsze wzmacniacze lampowe stosują tylko dwa stopnie. Sercem obwodu Unico 90 jest jego hybrydowa struktura. Całe wzmocnienie i wynikający z niego "charakter" wzmacniacza, jest determinowane przez jedyny stopień lampowy utworzony z lamp ECC83 i ECC81 w szczególnym wielo-równoległo-totemowym biegunie.

Z kolei Unico CD Due to nie tylko odtwarzacz CD; łączy on w sobie wysokopoziomowy przetwornik C/A z wysokiej jakości mechanizmem CD. Jak podaje producent: "jest bogaty w funkcje, elastyczny i dostosowuje się do preferencji słuchacza". Co istotne, do Unico CD Due można podłączyć wiele zewnętrznych źródeł, w tym laptop lub komputer do odtwarzania wszystkich znanych formatów audio - w tym DSD poprzez port USB.

Wrażenia ogólne i budowa
Oba urządzenia dostarczane są w sporych pudłach o dużej masie (odtwarzacz jest oczywiście lżejszy). Na kartonach nadrukowane są duże napisy "Unison Reseach" wraz z firmowym logo. W pudłach, w piankowych formach, spoczywa wzmacniacz i odtwarzacz. W obu przypadkach dodano identyczny pilot zdalnego sterowania - typowy dla Unison Research. Duży, wykonany z jednego kawałka drewna. Na wierzchu z metalową płytką z przyciskami funkcyjnymi. Kończąc opis zawartości pudeł. W komplecie nabywca otrzymuje także zwyczajowy przewód zasilający, instrukcję obsługi i gwarancję producenta.

Zestaw Unico 90 i CD Due (podobnie jak modele 150 i CD Primo i CD Uno serii Unico) odróżniają się stylistycznie od pozostałych modeli Unison Research. Wizualnie na ich tle prezentują się bardzo skromnie, wręcz ascetycznie. Wzmacniacz i CD mają fronty z grubego aluminium przeciętego poprzecznie w dwóch miejscach i zaokrąglonego. To jedyne ozdoby. Albowiem pokrętła wzmacniacza to zwykłe gałki, zaś przyciski odtwarzacza to równie zwyczajne metalowe guziki. Lecz w tej designerskiej oszczędności jest metoda - całość, owszem, prezentuje się oszczędnie, lecz równolegle i elegancko. Czarna wersja kolorystyczna (taką otrzymałem) jawi się monumentalnie i dostojnie. 

Jak już napisałem, wzmacniacz Unico 90 to czarna monumentalna bryła z oszczędnym designem. Na froncie ma zainstalowane jedynie dwie duże metalowe gałki bez żadnych ozdobników, podświetleń, czy nawet skali i dodatkowych oznaczeń. Lewa odpowiada za wybór źródła, zaś prawa za wzmocnienie sygnału. Wybrane źródło sygalizowane jest odpowiednią białą diodą, których skupisko (osiem) umieszczono po środku frontu (dookoła dużego "oka" odbiornika podczerwieni). Sygnalizowany jest także tryb pracy zbalansowany po wpięciu do gniazd wzmacniacza wtyków symetrycznych XLR. Zaraz pod diodami zamontowano niewielkie stylizowane srebrno-złote logo "UR", które w zasadzie jest jedyną ozdobą frontu. Włącznik sieciowy umieszczono na prawej, bocznej ścianie wzmacniacza. To zwykły owalny włącznik hebelkowy.

Po włączeniu wzmacniacza zaczynają mrugać dwie białe diody "L1" i "L2" obu końcówek mocy - urządzenie rozgrzewa się (w tym lampy elektronowe) przez około 60 sekund. Po tym czasie następuje cichy "pstryk" wewnątrz sprzętu. Białe diody L1 i L2 przestają mrugać, świecą stałym światłem. Zaś dioda sygnalizująca aktywne źródło zapala się. Wzmacniacz gotowy jest do pracy - można grać.

Tył wzmacniacza prezentuje się, można napisać, ciekawiej niż front. Po środku, na górze umieszczono dwa rzędy bardzo solidnych gniazd RCA. Cztery pary wejściowe (w tym jedno typu by-pass) oraz dwie pary wyjściowych (do podłączenia subwoofera i monitorowe). Zaraz obok, po prawej stronie zamontowano dwie pary gniazd symetrycznych XLR. Na dole, po obu skrajnych stronach panelu znajdują się podwójne terminale głośnikowe WBT. W prawym, dolnym rogu zamontowano gniazdo zasilające IEC zintegrowane z szufladą bezpiecznika.

Unico 90 to hybrydowy wzmacniacz zintegrowany z zerowym sprzężeniem zwrotnym. Jak podaje firma EIC Sp. z o.o., czyli polski dystrybutor marki, „wszystkie korzyści, a następnie >charakter< wzmacniacza, są określone przez stopień lampowy zbudowany na ECC83 ECC 81 w układzie push-pull –totem-pole i równoległym –totem-pole”. Warto dodać, iż Unico 90 wykorzystuje zaledwie dwa stopnie: wejściowy i wyjściowy.

Specyfikacja techniczna wzmacniacza
- Pasmo przenoszenia -1 dB @ 12 Hz - 45 kHz -3 dB
- Impedancja wejścia 21 kΩ / 300 pF
- Czułość wejścia 860 mV RMS
- Zniekształcenia < 0.15 % @ 1 kHz, 1 W; < 0.5 % @ 1 kHz, 10 W
- Moc wyjściowa 100 + 100 W RMS su 8 Ω / 160 + 160 W RMS su 4Ω
- Wejścia analogowe 6 liniowych (3 niezbalansowane, 2 zbalansowane, 1 “bypass” niezbalansowane)
- Stopień wyjścia Class AB thermostable, complementary Hexfet (3 pairs for channel)
- Pobór mocy 550 W
- Wymiary (S x W x G) 435 x 180 x 440 mm
- Masa 20,00 kg

Odtwarzacz płyt Unico CD Due ma wysokość mniej więcej o połowę niższą niż sam wzmacniacz. Oczywiście, design frontu jest identyczny - pionowo przecięty w dwóch miejscach i wyoblony.  Pośrodku znajduje się duży wyświetlacz OLED - monochromatyczny, bladoniebieski, bardzo rozdzielczy. Prezentuje dużymi cyframi czas albumu lub ścieżek (dostępnych jest klika opcji nastawu czasu), wybrany rodzaj filtru cyfrowego, tryb pracy (CD lub DAC) oraz aktywne źródło (z wejścia optycznego, elektrycznego, bądź USB).

Wracając do opisu frontu. Bezpośrednio poniżej wyświetlacza zamontowano szufladę napędu CD (8829CD-KHM DVD-Loader - zobacz TUTAJ). Sterownie funkcjami CD i DACa odbywa się za pośrednictwem kilku metalowych guzików rozmieszczonych w okolicy wyświetlacza lub za pomocą pilota zdalnego sterowania. Poniżej szuflady napędu CA umieszczono srebrno-złote logo "UR". Główny włącznik zasilania znajduje się z prawego boku urządzenia.

Tył Unico CD Due podzielono na dwie odrębne strefy: analogową i cyfrową. Strefa analogowa znajduje się po lewej stronie - to para wyjść analogowych RCA i para XLR. Natomiast po prawej stronie umieszczono grupę gniazd cyfrowych. To wejściowe (do wewnętrznego DACa) optyczne, elektryczne, USB i AES/EBU. Zaraz obok znajdują się gniazda wyjściowe - elektryczne, optyczne i AES/EBU. Jak widać, Unico CD Due dysponuje całym arsenałem rozmaitych gniazd. Pomiędzy obiema sekcjami gniazd zamontowano płytkę z tworzywa sztucznego, która skrywa antenę Bluetooth, albowiem do urządzenia można doprowadzać także sygnał bezprzewodowy (sic!). Całości dopełnia gniazdo sieciowe IEC znajdujące się po skrajnej lewej stronie. Jest ono zintegrowane z bezpiecznikiem.

Interfejs USB oparty jest na układzie XMOS. Zastosowano tu izolatory sygnału Analog Devices ADUM1402. Za konwersję cyfrowo-analogową odpowiada układ prądowy i przetwornik ESS Sabre ES9018K2M. Z kolei za konwersję prądowo-napięciową odpowiadają wzmacniacze operacyjne AD8591 oraz AD8599. Całości dopełnia rząd czterech lamp elektronowych Tung-Sol 12AX7.

Specyfikacja techniczna odtwarzacza CD/DAC
- Przetwornik D/A ESS Sabre ES9018K2M
- Transport 8829CD-KHM DVD-Loader
- Rozdzielczość 24 bit / 96 kHz
- Wejścia cyfrowe 1 x USB, 1 x S/PDIF, 1x AES/EBU, 1x Toslink™, 1 x Bluetooth
- Wyjścia cyfrowe 1 x S/PDIF, 1 x AES/EBU, 1 x Toslink
- Stopień wyjścia Duble Triode, pure class A differential Totem-pole
- Wyjścia analogowe 1 x RCA, 1 x XLR
- Lampy 4 x 12AX7/ECC83
- Pobór mocy 100 W max
- Wymiary (S x W x G) 450 x 130 x 380 mm
- Masa 10,00 kg

Dwa wielkie pudła

Przykładny sposób pakowania

Sprzęt dodatkowo chroniony jest płóciennym woreczkiem


Stylistyka jak na włoską jest mało ekspresyjna i bombastyczna - jest wręcz ascetyczna

Tył wzmacniacza - zdjęcie ze strony Unison Research


Duży, rozdzielczy wyświetlacz odtwarzacza

Dwie gałki sterujące na froncie wzmacniacza

Grube blachy wykonane są z aluminium


W tle odtwarzacz CD/SACD Pioneer PD-70AE

Białe kolumny to francuskie Triangle Genese Quartet; obok duńskie monitory Buchardt Audio S400 


Pośrodku kolumny podstawkowe Davone Studio

Wrażenia dźwiękowe
Do wzmacniacza podłączałem przede wszystkim cztery pary kolumn: podłogowe Triangle Genese Quartet i Living Voice Auditorium R3 oraz monitory Buchardt Audo S400 i Davone Studio. Przewód głośnikowy to w każdym przypadku XLO UltraPLUS U6-10. Jako porównawczy odtwarzacz CD używałem Pioneer PD-70AE. Szczegółowa lista sprzętu towarzyszącego wymieniona jest na końcu niniejszego tekstu.

Zacznę od opisu brzmienia Unico 90. Bez żadnych niepotrzebnych wstępów od razu napiszę, że wzmacniacz nie przedstawia sobą jakiegoś zwyczajnego czy poprawnego  dźwięku, jakich dookoła wiele. To jest nadzwyczajny i wybitny dźwięk! Włoska integra gra bardzo bogato, prężnie i ekspresyjnie - żyźnie, a nawet wręcz tłusto. Muzyka brzmi na wskroś organicznie i fizycznie - dotykalnie i autentycznie. Z dużym i obszernym, lecz pięknym basem. Rozmiar i wymiar generowanego dźwięku jest potężny i żywy, ale bez przekraczania granic przyzwoitości. Wszystko tu jest proporcjonalne i harmonijne, brzmi lekko, naturalnie i realistycznie, choć z oczywistą lampową ciepłą mgiełką i lekkim emocjonalnym zmiękczeniem. Ułuda dźwięku fizjologicznego jest wspaniała. Unico 90 gra muzykę w sposób totalny i bezkompromisowy, acz ta muzyka zawsze brzmi bez nachalności czy agresywności. Plastycznie, zmysłowo i zdrowo. Rasowo do kwadratu.

Scena jest wyjątkowo szeroka i głęboka, spektakularnie rozciągnięta na nieomal hektarowym obszarze. Z kolei stereo jest w pełni horyzontalne i wykraczające poza obrys skrzynek głośników. Instrumenty poukładane są w przestrzeni precyzyjnie i naturalistycznie. Mają spory ciężar gatunkowy, dużą masę i dokładnie obrysowany kontur ze świetlistą aureolą pogłosu i rezonansu. Wokale brzmią wiarygodnie i przekonująco, są świetnie wykrajane z przestrzeni - charyzmatycznie i dokładnie. Głosy ludzkie mają głębię i tonalność wynikające z wręcz z laboratoryjnego nałożenia na tło akompaniamentu instrumentów towarzyszących. Co istotne, owa precyzja odbioru grania (i śpiewu) jest umożliwiana także dzięki dużej rozdzielczości i selektywności dźwięku zapewnianego przez Unico 90. Im lepszy sygnał, tym ta rozdzielność jest wyższej klasy. Wzmacniacz wydaje się nie mieć w tej kwestii żadnych ograniczeń - należy mu zapewnić więc doskonałe źródło. I w tym miejscu wypada napisać o firmowym źródle Unison Research, czyli o odtwarzaczu CD/DAC Unico CD Due.

Włoski odtwarzacz płyt kompaktowych zapewnia znakomitą otwartość i klarowność brzmienia. Bez zaokrąglania rantów tonów i bez zbytniego ocieplania (i to pomimo obecności aż czterech lamp w układach wyjściowych odtwarzacza). Dźwięk jest transparentny i dynamiczny, z dużą głębią i wspaniałą soczystością. Czytelność nagrań, widoczność ich kontentu i obecność wszelkich detali jest wręcz referencyjna. Średnica ma sporą gęstość i masywność zapewniające realny dźwięk. Niuanse są zawieszone w przestrzeni i są dobrze widoczne (słyszalne). Równolegle Unico CD Due nie ma tendencji do suchości, czy kliniczności brzmienia. Przekaz jest daleko analityczny, zróżnicowany i plastyczny, lecz nie powodujący szorstkości i chropowatości zbytnią ilością informacji "wyciąganych" z nagrań. Owszem, brzmienie ma wysoki połysk i jubilerski szlif, lecz jednocześnie jest leciutko pokryty zamszem i aksamitem z lamp elektronowych. To dźwięk dopełniony i skończony. Doskonale skomponowany.

Unico CD Due z powodzeniem można wykorzystywać jako przetwornik cyfrowo-analogowy dostarczając doń sygnał np. z komputera lub odtwarzacza plikowego. Konwerter ESS Sabre ES9018K2M zapewnia silnie rozdzielczy i eufoniczny dźwięk o pełnokrwistym charakterze oraz solidnej przestrzenności. Myślę, że konstruktorzy Unison Research wyposażając Unico CD Due w zewnętrzny dostęp do wewnętrznego DACa doskonale wiedzieli co czynią. Sam napęd CD to dziś lekki przeżytek, zaś możliwość wykorzystywania jego DACa znacząco poszerza zastosowanie i funkcje urządzenia. Dlatego nabywając Uncico CD Due użytkownik otrzymuje niejako dwa pełnoprawne urządzenia - referencyjny odtwarzacz płyt kompaktowych, zaawansowany DAC, a także, o czym przypominam - odbiornik sygnału Bluetooth. Czego chcieć więcej?

Konkluzja
Podsumowanie będzie krótkie. Zestaw Unison Research Unico 90 i Unico CD Due to klasyczny przykład dźwięku doskonałego i dokonanego - pełnokrwistego. Owszem, na sprzęt klasy high-end można wydać grube miliony, zaś Unison Research w postaci tytułowego duetu dostarcza realny high-end w rozsądnych i przyzwoitych granicach budżetowych. Polecam Unison Research Unico 90 i Unico CD Due, bo to zestaw docelowy lub na długie lata - i to nawet dla bardzo wybrednych audiofilów. Pełna rekomendacja - jestem pod dużym wrażeniem umiejętności dźwiękowych włoskiego zestawu Unico!

Ceny Unison Research w Polsce: Unico 90 - 16 900 PLN; Unico CD Due - 15 000 PLN. 

System odsłuchowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Cayin CS-120A (test TU), Taga Harmony TTA-1000 (test TU), Haiku-Audio Bright MK4 (test TU), Audio-gd A1 i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Tringle Genese Quartet (test TU), Martin Logan Motion 35XT (test TU), Davone Studio i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacze CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO i Pioneer PD-70AE (test TU).
Odtwarzacz sieciowy: Auralic Aries Mini (test TU).
DACi: Pioneer U-05 (test TU), Audio-gd R-28 oraz Encore mDSD (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładki gramofonowe: Ortofon 2M Black (test TU) i Goldring 2500.
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU) i 1ARC Arrow SE (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Meze 99 Neo (test TU), MEE Audio Matrix 2 (test TU), Audictus Achiever (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). Kondycjoner masy dla głośników QAR Dynamit (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.



Przewód zasilający Perkune Audiophile Cables Ultimate 2 m.

$
0
0

Dwa zdjęcia ze strony Perkune Audiophile Cables

Wstęp
Na początek napiszę, że już od dobrych kilku lat testuję kable marki Perkune Audiophile Cables, którą tworzy i rozwija pan Paul Goodwin. W zasadzie to przesłuchałem już większość stworzonych przez Paula kabli - w tym różne prototypy (które ostatecznie weszły lub nie weszły do oferty). Po drodze nie obyło się bez pewnych kontrowersji, spowodowanych "radosną pisemną twórczością" internetowych śledczych zarzucających Paulowi nierzetelność i "zarabianie" na kablach. Z własnego doświadczenia wiem, że prowadzenie własnej firmy musi wiązać się z dużymi kosztami własnymi, tak więc nie ma możliwości sprzedawać własnych oficjalnych produktów za pół darmo, tak jak czynią to np. internetowi quasi-prywatni wytwórcy przewodów DIY. Nie dla każdego ten mój wstęp będzie jasny, ale dla tych, dla których jest przeznaczony z pewnością będzie zrozumiały. Od siebie dodam, że przewody Perkune zasługują na dużą uwagę, albowiem po prostu dobrze brzmią w systemach audio hi-fi, a Paul ma wyjątkowo "wyczulone ucho" do budowy i "strojenia" kabli. Wszystkie moje recenzje produktów Perkune dostępne są TUTAJ.

Kilka tygodni temu szef Perkune Audiophile Cables - pan Paul Goodwin z Wilna, wysłał mi na testy swój nowy przewód zasilający serii Ultimate o długości dwóch metrów (zobacz TUTAJ). Przesyłkę poleconą odebrałem na poczcie w Gdyni zaledwie po dwóch dniach od jej nadania w Wilnie.

Wrażenia ogólne i budowa
Seria Ultimate to najnowsza i obecnie najwyższa propozycja Perkune Audiophile Cables (obejmuje przewody zasilające, interkonekty, kable głośnikowe i jumpery). Paul Goodwin pracował nad nią aż dwa lata. Opracowana i zaprojektowana została dla wytrawnego audiofila, który chce najlepszego dźwięku. Gama kabli Ultimate obejmuje posrebrzane (2,45 g/m) 99,99 % miedzi OFC wielopasmowych przewodów, 24-karatowych pozłacanych złączy i dwupoziomową izolację AirGap (czytaj ). Po zakończeniu budowy kable poddawane są procedurze "wypalania" (za pomocą trzech programów "zamiatania" częstotliwości) antystatycznego i precyzyjnie oczyszczone z artefaktów. Jak podaje Paul: "Wydajność dźwiękowa przewodu Ultimate została osiągnięta, ponieważ przewody są zgodne z normą zharmonizowaną (H) dla napięcia 300/500 V (05), w izolacji PVC (V) i powłoce z PVC (V), z miedzianym elastycznym wielodrutowym rdzeniu (F). Tło staje się bardziej czarne, co z kolei pozwala wokalom i instrumentom zaoferować lepszą obecność, dając czystszy, bardziej przejrzysty naturalny dźwięk".

Dwumetrowy przewód zasilający Ultimate ma dwupoziomową izolację powietrzną AirGap (czytaj TUTAJ), przemysłową wtyczkę Schuko (odporną na uderzenia i uszkodzenia) i najnowszą IEC C-13 / HC5, która zapewnia jeszcze bezpieczniejsze połączenie. Przewód zasilający wg. Paula zapewnia "szybkość, dynamikę, ulepszoną scenę dźwiękową i ciemniejsze tło". Perkune oferuje także wersję ulepszoną przewodu zasilającego Ultimate w wersji Gold. Wyposażona ona jest w aż trzy warstwy izolacji powietrznej AirGap oraz zamontowane ma wyższej jakości wtyki.

Pisząc w skrócie, stosowana izolacja powietrzna AirGap to konstrukcja płaszcza, która ma 720 kieszonek powietrza na cal kwadratowy materiału. Te kieszenie powietrza są "uwięzione" w materiale, który biegnie przez całą długość kabla. Czyli w rzeczywistości ma 17 280 kieszonek "uwięzionego" powietrza na długości dwóch metrów. Kabel może być pokryty jednym, dwoma lub trzema poziomami tego materiału izolacyjnego. Przewód zasilający Ultimate ma zaaplikowane aż dwie warstwy AirGap. Taki zabieg ma chronić przez zakłóceniami zmniejszając negatywne skutki częstotliwości zewnętrznych i rozmaitych wibracji.

Warto podkreślić, że przewód zasilający Ultimate jest elastyczny a przez to łatwy w aplikacji do urządzenia, czyli ergonomiczny w użytkowaniu. Dostarczany z wtyczką Industrial IEC 320 C-13 Female, 15 Ampere-250 Volt (zgodny z IEC 60320-1: 2001) oraz przemysłową wtyczką Schuko zabezpieczającą przed nieuprawnionym użyciem.

Dane techniczne
Średnica kabla: 14,0 mm.
Żyły przewodzące: 3 x 2,5 mm miedziana wieloprzewodowa klasa 5.
Rezystancja: 0,44 Ohm / metr.
Masa: 1,2 kg / metr.
Izolacja: PVC typu TI2.
Płaszcz: PVC typu TM2.
Osłona główna (AirGap): DERAY-PBFSP.
Wtórna osłona (AirGap): DERAY-PBFSP.
Płaszcz zewnętrzny: CanuFlex PE-HB.
Temperatura pracy: od -40 °C do +70 °C,
Napięcie normalne: 300/500 Woltów.
Certyfikat: PN-EN 60228













Wrażenia dźwiękowe
Perkune Audiophile Cables Ultimate 2 m. zaaplikowałem do kilku wzmacniaczy: Taga Harmony TTA-1000, Unison Research Unico 90, Audio-gd A1 oraz Pioneer C-90/M-90. Zastosowałem go także do odtwarzaczy Pioneer PD-70AE oraz Unison Research Unico CD Due. Kontrolnie wpiąłem go też od DACa Audio-gd R-28. Pełna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Pisząc uczciwie, to niezbyt lubię pisać teksty testów przewodów, a już zasilających to już w szczególności. Dlaczego? A dlatego, że zmiany w dźwięku, które powodują rozmaite kable są mocno dyskretne i głęboko subtelne, a często nawet niejednoznaczne - przez to trudne do jednoznacznego zdefiniowania. A jeszcze trudniejsze do opisania. Zaś sieciówki tak subtelnie wpływają na dźwięk, że trzeba się mocno "ponawsłuchiwać", aby coś konkretnego usłyszeć. Niemniej jednak nie mogę napisać, że przewody nie przebudowują struktury dźwięku, bo jak najbardziej to czynią. Jednakże opis tych zmian jest pochodną i wypadkową rzeczy usłyszanej, domniemanej i estymowanej. To niejako rekombinacja kilku zjawisk fizycznych i zmysłowych przelana na klawiaturę. Proszę o tym pamiętać.

Litewski przewód najbardziej pozytywnie ingeruje w tzw. obecność i pełność obrazu instrumentów muzycznych po pierwsze je przybliżając, po drugie czyszcząc z artefaktów i po trzecie - mocniej (rzeczywiście) wykrawając je z tła i przestrzeni. To jakoby bardziej przejrzyste i lepiej słyszalne tony, pełniejsze i gładsze granie, a także lepiej zaznaczone ich krawędzie i obrys. Jednocześnie masa przekazu i atak nie są tępione, ani przygaszane przez przewód Ultimate, a nawet podkreślane i wydobywane z nagrań. Można napisać, iż kabel nie rozjaśnia przekazu, ale też go nie przyciemnia. Nie dodaje nic od siebie (albo jedynie minimalnie) - ani sopranów, ani tym bardziej basu. Jest po prostu optymalną linią transmisyjną sygnału o jakości stricte studyjnej

Ogół dźwięku akcelerowany przez kabel Perkune przechodzi niejako na wyższy poziom skupienia i energii, stając się bardziej efektywny i aktywny. Lepiej definiowalny i bardziej wielowymiarowy, a dzięki temu łatwiejszy do usłyszenia. Mini-detale, szczegóły i mikroelementy nagrań są bardziej czytelne (uwaga! ale także brudy i błędy nagrań!), zaś akcenty tonalne (np. drżenie strun, metal czyneli, świst trąb, etc.) mocniej dookreślone i z większą energią wewnętrzną. Podobnie rzecz ma się z przestrzenią, która otrzymuje głębszy wymiar, ciemniejsze tło oraz, co bardzo istotne - precyzyjniejsze naświetlenie i ujednoznacznienie oraz umocowanie nań poszczególnych instrumentów i wokali. Równolegle w spektrum dźwięku nie czuć żadnego ochłodzenia, czy spowolnienia. Wszelkie zjawiska pozorne odbywające się przestrzeni odsłuchowej nie mają tendencji do zmniejszania prędkości i energii. Ich blask nie jest ani przyćmiewany, ani przysłaniany. Są dźwiękowo doskonale efektywne i wykrystalizowane niczym cukier rafinowany.

Co ciekawe, litewski przewód zapewnia nieco bardziej zdystansowany dźwięk (w porównaniu do zwykłej sieciówki), umieszczając słuchacza w hipotetycznej przestrzeni nieco bardziej odlegle od pierwszego planu. Taki zabieg z pozoru jest niezbyt pomocny w analizie dźwięku, lecz w rzeczywistości pomaga w odbiorze pełni muzyki, niejako pozwalając przesiąść się słuchaczowi z pierwszych rzędów filharmonii (czy innej sali koncertowej) na rzędy środkowe, a więc te optymalne dla harmonijnych i pełniejszych odsłuchów. Dzięki temu dźwięk systemu hi-fi przybliża się do naturalności muzyki, jej aktywnej koncertowej postaci in stadu nascendi, żywości brzmienia. Nie każdy przewód sieciowy potrafi takie przymioty zaaplikować, a Perkune Audiophile Cables Ultimate potrafi - i to jest jego niewątpliwa wielka zaleta. Podsumowując, tytułowy przewód to bardzo udany i rzetelny kabel, na którym można polegać jak na Zawiszy.

Perkune Audiophile Cables Ultimate 2 metry, cena w Europie (razem z przesyłką) - 597 Euro.

System odsłuchowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Unison Research Unico 90 (test TU), Cayin CS-120A (test TU), Taga Harmony TTA-1000 (test TU), Haiku-Audio Bright MK4 (test TU), Audio-gd A1 i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Tringle Genese Quartet (test TU), Buchardt Audio S400 (test TU), Martin Logan Motion 35XT (test TU), Davone Studio i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacze CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO, Unison Research Unico CD Due (test TU) i Pioneer PD-70AE (test TU).
Odtwarzacz sieciowy: Auralic Aries Mini (test TU).
DACi: Pioneer U-05 (test TU), Audio-gd R-28 oraz Encore mDSD (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładki gramofonowe: Ortofon 2M Black (test TU) i Goldring 2500.
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU) i 1ARC Arrow SE (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Meze 99 Neo (test TU), MEE Audio Matrix 2 (test TU), Audictus Achiever (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). Kondycjoner masy dla głośników QAR Dynamit (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.


Kolumny podstawkowe AudioSolutions Figaro B

$
0
0
Figaro B w wersji kolorystycznej Xiralic Black (zdjęcie ze strony Premium Sound Sopot)

Dostępne wersje kolorystyczne Figaro B

Wstęp
Dawno na Stereo i Kolorowo nie opisywałem głośników litewskiej firmy AudioSolutions. Ostatnio, jakieś dwa lata temu, były to Euphony 50 (czytaj TUTAJ) i Guimbarde (TUTAJ). Od tego czasu przedsiębiorstwo zmieniło nieomal całą ofertę i bardzo rozwinęło się. Zdobyło dużo branżowych nagród i wyróżnień. Podbiło dużo światowych rynków, włączając w to europejski i dalekowschodni. Obecne portfolio obejmuje serie Overture, Figaro, Vantage Anniversary i Vantage Classic. Ze "starej" oferty ostały się jedynie monitory Guimbarde. Warto dodać, że wszystkie modele kolumn podstawkowych i podłogowych proponowane są przez firmę w dużej ilości odmian wybarwień obudowy - różne forniry drewniane, ale także lakiery kolorowe całej palety RAL.

Pod koniec sierpnia od polskiego dystrybutora AudioSolutions - firmy Premium Sound z Sopotu odebrałem nowe kolumny podstawkowe Figaro B (zobacz TUTAJ). Wypakowałem je i ustawiłem na standach Solid Tech. Muszę przyznać, że Figaro B to wyjątkowo ładne kolumny. Ale do rzeczy.

Wrażenia ogólne i budowa
Figaro B, jak łatwo się domyśleć, przynależą do serii kolumn AudioSolutions o nazwie Figaro (zobacz TUTAJ oraz TUTAJ). Są w niej też następujące modele: Figaro S (nieduże podłogówki), Figaro M (większe podłogówki), Figaro L (duże podłogówki) oraz Figaro XL (bardzo duże podłogówki). Jest też tu głośnik centralny Figaro C oraz tytułowe monitory Figaro B (B jak bookshelf). Wszystkie one są dostępne we wręcz nieograniczonej kolorystyce i wzorach obudów. Do mnie dotarła wersja "Xiralic Black", czyli czarny opalizujący aluminium. Bardzo ciekawa i intrygująca barwa.

Warto wiedzieć, że seria Figaro zastąpiła wcześniejszą Rhapsody. Fiagaro jest unowocześniona zarówno wizualnie, jak i technicznie.  Stało się to dzięki zastosowaniu m.in. obudów Self-Locking, aplikacji mini tuby dla głośnika wysokotonowego i kilku innym, unikalnym rozwiązaniom, o których dalej.

Głośniki dostarczane są w dwóch dość sporych kartonach, albowiem Figaro B pomimo, że są modelami podstawkowymi, to nie są ani małe, ani lekkie - mają wymiary 351 x 232 x 401 mm i masę około 11 kg/sztuka. Każda z kolumn opatulona jest płóciennym workiem i wciśnięta  w grube styropianowe formy dodatkowo oprawione w karton. Uszkodzenie podczas transportu wydaje się być niemożliwe.

Figaro B prezentują się bardzo oryginalnie - AudioSolutions przez ostatnie lata wypracował swój indywidualny styl wzornictwa, który jest bardzo charakterystyczny. Figaro wyróżniają się perfekcyjną stolarką oraz nietypową, bo lekko chropowatą powierzchnią skrzynek oraz ciekawymi kolorystycznymi wstawkami po obu bokach (nie na ich przedzie, a z tyłu boków). Mogą one być kolorowe np. zielone, czerwone, czy niebieskie, mogą być opalizujące aluminium lub miką i mogą być w trójwymiarowe paski. Jak już wcześniej pisałem, do testów otrzymałem wersję "Xiralic Black", czyli czarny opalizujący perłowym aluminium (czytaj TUTAJ). To pigment stworzony przez niemieckiego Mercka i głównie stosowany do lakierowania powłok samochodów luksusowych takich jak np. Audi lub BMW. Xiralic Black na kolumnach głośnikowych równie dobrze się prezentuje jak na Audi TT.

Skrzynki mają fabrycznie zamontowane fronty odkrywające membrany głośników. W zestawie dołączone są wymienne fronty zaopatrzone w materiałową maskownicę. Aby wymienić front wystarczy zdemontować przednią ściankę (przymocowana jest na bolce) i zamontować ściankę z maskownicą. Bardzo prosta czynność. Dzięki takiemu rozwiązaniu technicznemu, dwie wersje frontów są "niewidoczne". Wybór opcji należy do użytkownika.

A teraz tradycyjnie przekazuję głos samej firmie AudioSolutions:
"Cechy linii Figaro. Zachowuje te same akcenty co Overture lub Vantage 5th Anniversary i płynnie uzupełnia portfolio AudioSolutions. Zaprojektowany, aby wyglądać solidnie, ponadczasowo i być akcentem salonu lub zniknąć w nim dzięki 17 unikalnym wykończeniom. Figaro! zajmuje drugie miejsce w naszym portfolio i znajduje się nad serią Overture. Design nawiązuje do Overture - spokojny i pełen wdzięku, a "niewidzialne" decyzje pochodzą z Vantage Anniversary - naszej referencyjnej linii. Wszystkie modele stojące na podłodze są trójdrożnymi systemami, w których głośniki średniotonowe pracują w szerszym niż zwykle zakresie, w celu zredukowania zniekształceń w krytycznym obszarze ludzkiego ucha.

Maskownica "Stealth". Unikalne rozwiązanie techniczne, w którym jeden głośnik ma dwie różne przednie przegrody, które różnią się wyglądem (jeden z ochronną szmatką i innymi bez niego), ale ma tę samą geometrię. Ta sama geometria przedniej ścianki oznacza dokładnie taką samą odpowiedź mocy. Sam materiał rzadko wchodzi w interakcję z falami dźwiękowymi, ponieważ długości fal nawet przy wysokich częstotliwościach są znacznie dłuższe niż grubość włókien tekstylnych. Słuchacz nie musi już usuwać kratek z głośników przed odsłuchaniem, teraz może wybrać styl swojego głośnika bez zmiany balansu tonalnego.

Design: wprowadzamy aż 17 różnych wykończeń, dzięki którym nawet najbardziej wymagający gust znajdzie swój kolor.  Spośród wszystkich popularnych wykończeń Xiralic, oferujemy takie unikatowe powierzchnie jak wykończenia 3D o wysokim połysku lub trzy różne kolory lnianego włókna o wysokim połysku. Takie nowe, nigdy nie widziane i nigdy nieużywane wykończenia umożliwiają klientom lub projektantom wnętrz, aby głośniki stały się akcentem salonu lub częścią dekoracji wnętrz, zamiast próbować uczynić głośniki tak niewidoczne, jak to tylko możliwe. Naszym celem jest, aby młodzi ludzie, którzy są właścicielami, planują posiadać lub projektować swoje wymarzone domy za pomocą profesjonalnych projektantów, mogli wybrać takie wykończenie, które nie będzie nudne lub przestarzałe w ciągu kilku miesięcy, ale raczej będzie nowoczesne i wysoce dekoracyjne w codziennym środowisku". Koniec cytatu.

Cechy
Trójdrożny system głośników, podstawkowe dwudrożny
Głośnik wysokotonowy z kopułką z miniaturowym tubą, z falowodem
Super sztywne membrany papierowe, dla szybkiej odpowiedzi i doskonałej klarowności dźwięku i zwartego basu
Self-Locking Cabinet - konstrukcja obudowy zapożyczona z referencyjnej serii Vantage 5th Anniversary
Zintegrowane, niewidoczne stopy o regulowanej wysokości
Podwójna przednia przegroda (system "stealth Grille") podobnie jak w serii Overture
Łatwe zdejmowanie przedniej ścianki przez mały ozdobny otwór na palce
Terminale przyłączeniowe WBT NextGen
17 różnych, unikatowych, opcji wykończenia, dla lepszego dopasowania do pomieszczenia

Specyfikacja techniczna
Głośniki: 2,5-centymetrowy jedwabny głośnik wysokotonowy, 15,2 cm średnio-nisko tonowy stożek ER
Czułość: 89,5 dB przy 2,83 V 1m
Nominalna moc wyjściowa: 50 W rms
Maksymalne napięcie zasilania: 100 W;
Impedancja: nominalna 4 Ohm
Częstotliwość podziału: 4 000 Hz
Pasmo przenoszenia (środowisko w pokoju): 44 - 25  000 Hz
Wymiary: (W x S x G): 351 mm x 232 mm x 401 mm
Masa: 11 kg/sztuka

Kolumny zapakowane są w dwa osobne kartony


Bardzo bezpieczny i inteligentny sposób pakowania


Oryginalna linia skrzynek

Wersja kolorystyczna "Xiralic Black"

Rura bas-refleksu umieszczona jest z tyłu

Bardzo solidne, pojedyncze terminale głośnikowe



Wymienne, "niewidzialne" fronty - z maskownicą lub bez


Przekrój skrzynki zbliżony jest do trójkąta




Figaro B to bardzo urodziwe głośniki

Przewód głośnikowy XLO UltraPLUS U6-10



Spojrzenie ogólne na system odsłuchowy

Wrażenia dźwiękowe
Tytułowe głośniki podłączałem głównie do czterech wzmacniaczy: Unison Research Unico 90, Haiku-Audio Bright MK4, Audio-gd A1 oraz Hegel H160. Głośniki porównawcze to Davon Studio, Buchardt Audio S400, Guru Audio Junior oraz Martin Logan Motion 35XT. Przewody głośnikowe to za każdym razem moje ulubione XLO UltraPLUS U6-10. Dokładna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Bardzo lubię testować głośniki podstawkowe, albowiem przepadam za dźwiękiem typu monitorowego, czyli z takiego z precyzyjną stereofonią oraz z holograficzną sceną, jak i plastycznymi źródłami pozornymi. Takich cech szukałem też przy wyborze własnych kolumn podłogowych (do niedawna były to Vienna Acoustics Mozart Grand, obecnie są to Living Voice Auditorium R3). Wiele osób sądzi, że kolumny podstawkowe nie wygenerują dużego basu, ale to błędne przekonanie. Owszem, niskie tony akustycznie są nieco ograniczone (bo, pisząc kolokwialnie, mniejsza skrzynka nie posiada przecież cech dużej), lecz zazwyczaj są wyraźnie lepszej jakości, bardziej wewnętrznie zróżnicowane oraz ogólniej głębsze i bogatsze w kontent. Są niejako prawdziwsze. I właśnie wszystkie te powyższe zalety posiadają litewskie głośniki Figaro B. To przykład bardzo roztropnej i rzetelnej konstrukcji kolumn podstawkowych.

Skrzynki Figaro B pod względem brzmieniowym wyróżnia zjawiskowa holografia, namacalność tonów, a także pierwszorzędna rozdzielczość bez słyszalnych śladów ostrości. Dźwięk bez trudności "odrywa się" od krawędzi kolumn, szybko i daleko penetrując przestrzeń odsłuchową. Oczywiście, nie będzie też zaskoczeniem, jeżeli napiszę, iż Figaro B całkowicie "znikają" w pomieszczeniu - nie słychać skąd wydobywa się dźwięk, albowiem głośniki budują realistyczną scenę z pierwszorzędnym odwzorowaniem źródeł pozornych. Kreowana za linią skrzynek scena charakteryzuje się precyzyjnym ogniskowaniem owych źródeł pozornych, co na bardziej złożonych utworach (pod względem tonalnym) owocuje perfekcyjnym porządkiem i więcej niż prawidłową gradacją poszczególnych planów. Tło jest czarne, niezamaskowane, a odkryte. Wgląd w poszczególne plany jest bezproblemowy, zaś odbiór spektaklu muzycznego - harmonijny i spójny.

Co ciekawe, spora gęstość i duże nasycenie dźwięków nie wywołuje ich wzajemnego nachodzenia, zlewania się, a głęboka scena dźwiękowa tym bardziej poprawia separację źródeł i ich integrację przestrzenną. Ogół brzmienia (warstwa melodyczna, rytmiczna, selektywność, głębia, etc.) jawi się jako nierozerwalny konglomerat napakowany sporym ładunkiem emocjonalnym i zaopatrzony w wyraźną sensualność, niekiedy ocierającą się wręcz o namiętność. Można to nazwać perfekcyjnym przykładem koincydencji wysmakowanej analityczności z zaawansowaną muzykalnością. Jazzowe wokalistki, koncerty skrzypcowe, czy popisy pianistów lub trębaczy zawsze zabrzmią perfekcyjnie i zmysłowo. Plastycznie do sześcianu.

Na zakończenie kilka słów o optymalnym połączeniu Figaro B ze wzmacniaczem. Jak napisałem na początku tego rozdziału, do testu używałem głównie cztery wzmacniacze: dwa hybrydowe - Unison Research Unico 90 i Haiku-Audio Bright MK4 oraz dwa tranzystorowe Audio-gd A1 i Hegel H160. Niestety, zabrakło w tym zestawieniu wzmacniacza stricte lampowego, a wydaje się, że taki byłby zdecydowanie dobrym kompanem dla tytułowych głośników patrząc na ich niewymagającą wysoką skuteczność 89,5 dB. Litewskie kolumny najlepiej, w moim przekonaniu, zagrały ze wzmacniaczami hybrydowymi (tu Unison Research Unico 90 i Haiku-Audio Bright MK4). Najwięcej było pełności i soczystości brzmienia wypełnionego zdrowym i świeżym kontentem, z dużą rozmaitością kolorów i warstw tonalnych. Lampy elektronowe zmiękczyły ogół przekazu szlifując soprany, wygładzając impakt i atak pierwszych planów oraz dodatkowo uwypuklając niskie tony. Dzięki temu brzmienie kierowało się w stronę organicznego i fizjologicznego. Niezwykle przyjemnego i rasowego w odsłuchach.

Konkluzja
Kolumny podstawkowe AudioSolutions Figaro B zapewniają obszerne brzmienie o wzorowym poziomie sugestywności i zaangażowanej plastyczności. Ze świetnie czytelną i pełnokrwistą średnicą, rozdzielczymi i analitycznymi sopranami, a także z naturalnymi basami z dość niskim, acz wyjątkowo prężnym zejściem. To dźwięk organiczny i fizjologiczny - namacalny i zmysłowy; barwny i przestrzenny. Polecam AudioSolutions Figaro B wszystkim melomanom, którzy pragną usłyszeć prawdziwą muzykę! Wspaniałe głośniki.

Cena w Polsce - 7 990 PLN (za parę).

System odsłuchowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Unison Research Unico 90 (test TU), Cayin CS-120A (test TU), Taga Harmony TTA-1000 (test TU), Haiku-Audio Bright MK4 (test TU), Audio-gd A1 i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Tringle Genese Quartet (test TU), Buchardt Audio S400 (test TU), Martin Logan Motion 35XT (test TU), Davone Studio i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacze CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO, Unison Research Unico CD Due (test TU) i Pioneer PD-70AE (test TU).
Odtwarzacz sieciowy: Auralic Aries Mini (test TU).
DACi: Pioneer U-05 (test TU), Audio-gd R-28 oraz Encore mDSD (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładki gramofonowe: Ortofon 2M Black (test TU) i Goldring 2500.
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU) i 1ARC Arrow SE (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Meze 99 Neo (test TU), MEE Audio Matrix 2 (test TU), Audictus Achiever (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). Kondycjoner masy dla głośników QAR Dynamit (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.


Kolumny podłogowe Tannoy Legacy Cheviot - zapowiedź testu

$
0
0

Wczoraj po południu niezrównany przedstawiciel warszawskiego dystrybutora EIC Sp. z o.o. dowiózł do mnie do Gdyni nowe kolumny. Bardzo duże i ciężkie kolumny, trzeba dodać.. To najnowsze szkockie skrzynie Tannoy Legacy Cheviot (zobacz TUTAJ). Chociaż pisanie o Legacy Cheviot jako "najnowsze" nie jest do końca ani prawdziwe, ani w pełni uzasadnione. Albowiem kolumny serii Legacy (modele Arden, Eaton i właśnie Cheviot) powstały w oparciu o studyjne produkty, bardzo lubianej i cenionej w latach 70-tych XX wieku serii Tannoy HPD. Są niejako ich replikami, ale nie w całości. Są raczej nawiązaniem do nich, inspiracją i rozwinięciem. Tannoy Legacy Cheviot to nie tylko kopia oryginału zachowująca klasyczny wygląd, ale najnowsza jego wersja z zastosowaniem rozwiązań technicznych wynikających z ewolucji samych przetworników, jak i wzrostu jakości elementów elektronicznych. Każda obudowa wykonana jest ręcznie w Coatbridge w Szkocji. Zbudowana jest z grubych płyt MDF pokrytych naturalnych fornirem i wyposażona w stabilizujące 12-milimetrowe gumowe nóżki. Piękna rzecz!

Kilka słów od producenta: "12-calowy przetwornik Dual Concentric o wytrzymałości 500 W, z łatwością dostarczy dynamicznego dźwięku o szerokim spektrum odtwarzanych częstotliwości, przy zachowaniu wszelkich zalet punktowego źródła dźwięku. Prezentowana przejrzystość i dokładność reprodukcji, całkowity brak podbarwień, godny jest najlepszych monitorów studyjnych.

Zwrotnica zastosowana w Legacy Cheviot jest fizycznie podzielona na podzakresy. Perfekcyjnie separowane sygnały audio przeznaczone dla przetwornika niskotonowego i wysokotonowego zapewniają klarowne i naturalne odtwarzanie muzyki. Regulacje pozwalają precyzyjnie dopasować brzmienie kolumn do warunków akustycznych panujących w pokoju odsłuchowym. Cheviot wyposażone są w podwójne, pozłacane 24-karatowym złotem, łącza głośnikowe WBT, zapewaniające podłączenie bi-wiring lub bi-amping, a dodatkowy piąty zacisk pomoże zredukować interferencje częstotliwości radiowych (RF) i poprawić klarowność średnich tonów". Koniec cytatu.

Specyfikacja techniczna
- Pasmo przenoszenia: 38 Hz - 30 kHz ± 6 dB
- Zalecana moc wzmacniacza: 20 - 250 W
- Moc ciągła: 125 W
- Moc szczytowa: 500 W
- Czułość: 91 dB/1W/1 m
- Impedancja: 8 Ω
- Dual Concentric: niskotonowy, pulpa papierowa 300 mm, materiałowe zawieszenie Dual Concentric: wysokotonowy, kopułka aluminiowa 33 mm
- Częstotliwość podziału zwrotnicy: 1,2 kHz
- Regulacja zwrotnicy: ± 3 dB w zakresie 1 kHz - 30 kHz, od 2 dB do -6 dB na oktawę w zakresie 5 kHz - 30 kHz
- Bass Reflex – podwójny port
- Obudowa: MDF 19 mm
- Złącza – WBT pozłacane 24 karatowym złotem
- Wymiary W x S x G w mm: 860 x 448 x 260 mm
- Masa: 29 kg/sztuka









Viewing all 1477 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>