Quantcast
Channel: Stereo i Kolorowo - Underground
Viewing all 1477 articles
Browse latest View live

Kolumny podłogowe Klipsch Forte III Special Edition - zapowiedź testu

$
0
0

Klipsch Forte III SE (zdjęcia z firmowej strony Klipsch) 

Od zawsze chciałem mieć u siebie kolumny Klipsch serii Heritage, byłem ich po prostu niezmiernie ciekaw. Przeszkodą zawsze były ich olbrzymie rozmiary i związana z tym konieczność transportu na palecie. Wątły zespół Stereo i Kolorowo samotnie nie poradziłby sobie z takim wyzwaniem, aby najpierw odebrać około stukilogramową paletę, potem rozpakować ją, wypakować głośniki, a następnie przenieść dwa duże 40-kilogramowe kloce do pokoju odsłuchowego. Potrzebna była pomoc. Na szczęście tak złożyło się, że lotny przedstawiciel EIC Sp. z o.o. mógł przywieźć do mnie do Gdyni kolumny Heritage i wspólnymi siłami zdołaliśmy się z nimi uporać. Efekt jest rewelacyjny! Wspaniałe wykończenie klasy luksusowej.

Te kolumny to oczywiście Klipsch Forte III Special Edition (zobacz TUTAJ i TUTAJ). Jest to wersja z roku 2017 z zastosowanymi przekonstruowanymi przetwornikami. Jako membrany wysokotonowe i średniotonowe pracują tytanowe kopułki. Natomiast głośnik niskotonowy, posiadający potężny układ magnetyczny, wyposażony jest w membranę z włókna kompozytowego. Przed głośnikiem średniotonowym zastosowano tubę o nowym kształcie, polepszającym zakres promieniowanych częstotliwości i kierunkowość.

Klipsch Forte III Special Edition podłączyłem do wzmacniacza hybrydowego Pathos Classic One MKIII przewodami głośnikowymi Perkune Audiophile Cables z serii Elite. Źródło to odtwarzacz sieciowy Auralic Aries Mini wraz z przetwornikiem c/a Pioneer U-05 połączone kablami - cyfrowym Belkin Pure AV Optic i interkonektem analogowym - Perkune Audiophile Cables serii Elite.

* * *   

Kilka słów od dystrybutora: "Klipsch wprowadza do sprzedaży kolumnę głośnikową model FORTE III, w wersji Special Edition. Po raz pierwszy model ten pojawił się na rynku w 1985 roku. Połączenie tubowych głośników średniotonowego i wysokotonowego z dużym 12-calowym głośnikiem niskotonowym i potężną 15-calową membraną bierną umieszczoną na tylnej ściance, zaowocowało energetycznym, dynamicznym i szczegółowym dźwiękiem.

FORTE III Special Edition, oferowane są w dwóch ekskluzywnych wersjach wykończenia: California Black Walnut z maskownicą wykonaną z owczej wełny i Matte Black z maskownicą o nazwie „Silver Luster". California Black Walnut to gatunek liściastego drzewa rosnącego na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Powstało ono ze skrzyżowania rodzimego gatunku California Walnut oraz English Walnut. Kolor drewna jest bardzo zróżnicowany i może wahać się od bladobrązowego aż do ciemnobrązowego (czekolada) o wyraźnych bardzo ciemnych pasmach. Drewno może mieć też smugowy, zbliżony do marmuru wygląd przez co nazywane jest „marbled Claro walnut”. Na rynek zostanie wprowadzonych jedynie po 70 par urządzeń w wersji SE, obu typach wykończenia. Kolumny są okleinowane dopasowanymi warstwami forniru tak by wizualnie tworzyły parę o lustrzanym odbiciu. Każda z nich posiada podpis rzemieślnika który ją wykonał".

Dane techniczne
Moc ciągła 100 W
Moc szczytowa 400 W
Skuteczność 99 dB
Impedancja 8 Ω
Pasmo przenoszenia 38 - 20 000 Hz
Dane szczegółowe
Częstotliwość podziału zwrotnicy (średnie) 650 Hz
Częstotliwość podziału zwrotnicy (wysokie) 5 200 Hz
Maksymalny poziom akustyczny (dB) 116 dB SP

Parametry głośników
Głośnik wysokotonowy K-100-TI 1” (2.54 cm) tytan – tuba K-79T
Głośnik średniotonowy K-70 (4.45 cm) tytan – tuba K-703-M
Gł. niskotonowy K-281 12” (30.48 cm) – włókno kompozytowe
Membrana bierna KD-15 15”

Konstrukcja
Typ obudowy ¾” MDF
Materiał płyta MDF
Wysokość 914 mm
Szerokość 419 mm
Głębokość 330 mm
Wykończenia California Black Walnut, Black Matte
Masa jednej sztuki 32,70 kg.











DAC DSD/wzmacniacz słuchawkowy S.M.S.L. M7

$
0
0

Zdjęcia M7 ze strony S.M.S.L.


Wstęp
Wielu melomanów korzystających na co dzień z komputera poszukuje wielofunkcyjnego urządzenia, które łączyłoby w sobie funkcję zaawansowanego DACa USB i dobrego wzmacniacza słuchawkowego, a równolegle nie kosztowało majątku i przy okazji przyzwoicie wyglądało. Takie sprzęty wytwarza dalekowschodnie przedsiębiorstwo znane jako S.M.S.L. Z kolei S.M.S.L. to skrót od ShenZen ShuangMuSanLin Electronics Co.Ltd. Firma położona jest w dystrykcie Baoan, Shenzhen (Kanton). Specjalizuje się w wytwarzaniu niewielkich, lecz niezłych przetworników cyfrowo-analogowych, wzmacniaczy słuchawkowych, wzmacniaczy audio, czy dekoderów audio. W katalogu można znaleźć kilkadziesiąt pozycji, wszystkie połączone wspólnym mianownikiem miniaturowych gabarytów obudów a także niewygórowanych cen.

W zeszłym roku opisywałem dwa urządzenia marki S.M.S.L. - DAC DSD M8 i wzmacniacz słuchawkowy sAp-8. Przy okazji "liznąłem" też wzmacniaczo-DAC VMV V2. Z całością recenzji można zapoznać się TUTAJ. Bardzo przyjemne urządzenia.

Natomiast na początku października br, z warszawskiego MIP.bz (który niedawno został polskim dystrybutorem S.M.S.L.) odebrałem najnowszy wzmacniacz słuchawkowy/DAC DSD o nazwie S.M.S.L. M7 (zobacz TUTAJ oraz zobacz TUTAJ). Sądzę, że urządzenie to może nieźle namieszać w segmencie mini-kombajnów DAC-wzmacniacz słuchawkowy około 1 000 PLN, bo jest nie tylko wielefunkcyjne, ale również wyposażone w wysokogatunkowe podzespoły pochodzące od najlepszych producentów.

Wrażenia ogólne i budowa
Urządzenie zapakowane jest w nieduże, lecz estetyczne pudełko z matowego, czarnego jak smoła, kartonu. Wewnątrz, oprócz samego DACa. znajduje się przewód zasilający, kabel USB i podwójny RCA. Jest też gwarancja i instrukcja obsługi. Nie ma płytki z driverami. Te należy pobrać ze strony firmowej - TUTAJ. Po ich rozpakowaniu wszystko działa jak należy. Nie odnotowałem żadnych problemów, czy potknięć. 

Gabarytami, masą i wyglądem M7 przypomina czarną cegłę. Czarna powłoka zewnętrzna urządzenia może nie jest zbyt wyszukana (choć obudowa to aluminium wycinane na obrabiarkach CNC), ale w audio najbardziej liczy się wnętrze. A tu znajdują się takie perełki jak: podwójny DAC AK4452 (!), XMOS Xcore 200 XU208, wzmacniacz słuchawkowy na TPA6120A2, czy transformator TRIAD oraz kondensatory Nichicon serii FW i Panasonic serii FJ. Warto dodać, że maksymalna rozdzielczość to 32 bit/768 kHz i DSD512. Nieźle jak na takiego malucha!

Na froncie, po lewej stronie, umieszczono duże gniazdo słuchawkowe 6,3 mm. Po prawej stronie zamontowano obrotowy regulator, który jest jednocześnie przyciskiem. Za jego pośrednictwem obsługuje się wszystkie funkcje M7. Wciskając go można selekcjonować źródła (cyfrowe USB, współosiowe lub optyczne) lub wybrać jeden z kilku filtrów, zaś kręcąc nim wzmacniać lub obniżać sygnał wyjściowy (do słuchawek, ale także do końcówki mocy lub monitorów aktywnych).  Po lewej stronie pokrętła na łuku umieszczono siedem diod - sygnalizują wybrane źródło, częstotliwość próbkowania, nastawiony filtr, jak i natężenie głośności. Nad pokrętłem znajduje się przycisk sieciowy, który jednocześnie jest regulatorem trybu pracy przedwzmacniacz liniowy/wzmacniacz słuchawkowy. Informacje o trybach pracy, ustawy filtrów, czy wybór źródeł nie są zupełnie czytelne, podobnie zresztą jak ich obsługa. Trzeba się tego nauczyć i przyzwyczaić. Potem jest już łatwiej, ale dalej niezbyt intuicyjnie.

Z tyłu znajdują się trzy wejściowe gniazda cyfrowe: USB, koaksjalne i optyczne oraz para wyjściowych analogowych RCA. Brak gniazd wejściowych analogowych. Trochę szkoda. Po prawej stronie zamontowano gniazdo sieciowe na tzw. ósemkę. Urządzenie posadowiono na czterech dość wysokich gumowych stopkach.    

Tradycyjnie cytuję kilka słów od dystrybutora. SMSL M7 wykorzystuje wiele nowych technologii, jedną z nich jest nowy przetwornik USB XMOS 2 generacji. Przetwornik został skonstruowany specjalnie do pracy z gęstymi plikami o wysokiej rozdzielczości. DSD512 nie stanowi problemu dla tego układu; jest to wyjątkowa cecha dla produktu w tak atrakcyjnej cenie. Kolejną nowością jest zastosowanie przetworników DAC od Asahi Kasei model AK4452. Są to jedne z najnowszych DAC'ów na rynku. SMSL postanowił nie oszczędzać i w modelu M7 zastosował ich aż dwa. Niezależne sekcje DAC dla lewego i prawego kanału wpływają na jeszcze lepszą separację kanałów i lepsze filtrowanie dźwięku. Przetworniki charakteryzują się świetnymi parametrami THD+N 107 dB oraz SN 115 dB. Za wzmocnienie sygnału odpowiada potężny wzmacniacz TPA6120a2 produkowany przez Texas Instruments. Taki wzmacniacz bez problemu poradzi sobie z napędzeniem bardzo wymagających słuchawek. SMSL M7 sprawdzi się ze słuchawkami o impedancji nawet 300 Ohm.
Dla zapewnienia jeszcze lepszej filtracji i czystości dźwięku urządzenie wyposażone zostało również w niezależny, osobny zegar jittera oraz najwyższej klasy kondensatory od legendarnych marek Panasonic (seria FJ) i Nichicon (seria FW). W modelu M7 nie ma dodatkowego zasilacza, jest on wbudowany wewnątrz obudowy. Cechuje się wyjątkową jakością dzięki wykorzystaniu wydajnego i niskowibracyjnego transformatora TRIAD (USA) oraz ekstremalnie niskoszumowych regulatorów LDO.

Specyfikacja techniczna

Złącza wejścia: USB/optyczne/koaksialne
Złącza wyjścia: 6.35 mm jack/RCA
THD +N przedwzmacniacz: 0.00068 %
THD +N wyjście słuchawkowe: 0.0036 %
SNR przedwzmacniacz: 107 dB 
SNR wyjście słuchawkowe: 107 dB
Dynamika: 116 dB
USB tryb transmisji: Asynchroniczna
USB wsparcie OS: Windows 7/8/8.1/10; Mac OSX 10.6
USB głębia: 16 bit, 24 bit, 32 bit, 1 bit
USB wsparcie plikówDSD 2.8224/5.6448/11.2896/22.5792 MHz
USB wsparcie plikówPCM 44.1/48/88.2/96/176.4/192/352.8/384/705.6/768 kHz
Złącze optyczne/coaxialne próbkowanie: 44.1/48/88.2/96/176.4/192 kHz
Moc wzmacniacza słuchawkowego: 
138 mW32 Ohm,THD=0.1 %
110 mW64 Ohm,THD=0.1 %
58 mW150 Ohm,THD=0.1 %
30 mW300 Ohm,THD=0.1 %
RCA poziom wyjścia: 4 Vrms
Zużycie energii: 4.3 W
Zużycie energii w trybie czuwania: 0.9 W
Wymiary: 188 x 84 x 51 mm 
Masa : 911 g


Opakowanie


W komplecie znajdują się trzy przewody

M7 po wyjęciu z pudła


Design minimalistyczny, ale estetyczny 

Po lewej gniazdo słuchawkowe 6,3 mm



Po prawej obrotowy regulator, który jest jednocześnie przyciskiem

Trzy wejścia cyfrowe, para wyjściowych RCA - brak wejściowych RCA

Z tyłu zamontowano gniazdo sieciowe tzw. ósemkę


Takiej budowy można by życzyć sobie w urządzeniach znacznie droższych (dwa zdjęcia ze strony S.M.S.L.)


W towarzystwie słuchawek Pioneer SE-Monitor5


Wrażenia dźwiękowe
Urządzenie wykorzystywałem jako DAC i równolegle wzmacniacz słuchawkowy albo wyłącznie jako DAC. Słuchawki to Fostex TH610 (test TU), Pioneer SE-Monitor5 (test TU), Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU) i Meze 99 Neo (test TU). Źródła to przede wszystkim odtwarzacze sieciowe Auralic Aries Mini (test TU) i Pioneer N-70AE (test TU). Komputer to MacBook Pro. Porównawcze wzmacniacze słuchawkowe to Divaldi AMP-02 (test TU), Hegel H160 (test TU) i Pioneer U-05 (test TU).

Czy rzeczywiście bogate wyposażenie wewnętrzne (czyli m.in. podwójny DAC AK4452, XMOS Xcore 200 XU208, wzmacniacz słuchawkowy na TPA6120A2, transformator TRIAD oraz kondensatory Nichicon serii FW i Panasonic serii FJ) przynosi wyraźny skutek w postaci dobrego brzmienia? Czy tak małe i skromne wizualnie urządzenia może zapewniać rzetelny, stricte audiofilski dźwięk? Odpowiedź brzmi - TAK! Nie chcę popadać w zbytnią przesadę, ale wzmacniacz i DAC M7 wspólnymi siłami przynoszą słuchawkom nie tylko dużą moc, rozmach i energię, lecz także więcej niż przyzwoitą przestrzeń i giętką plastyczność, jak i niezłą rozdzielczość i selektywność - co przy cenie sprzętów około 1 000 PLN nie jest często spotykane. Tymczasem dalokowschodnie urządzenie charakteryzuje się bogatym, wręcz eufonicznym, brzmieniem o zaskakująco wysokim stopniu detaliczności i analityczności zaprawionym świetną dźwięcznością oraz ogólną dużą kulturą przekazu. Może nie jest to stopień high-endowy (bo nie może być), ale zasługujący na pochwałę i uznanie. Dojrzały styl gry M7 przejawia się w esencjonalnym przekazie pełnym szczegółów i zamaszystej scenie, a również w lekko słodkawym analogowym posmaku, który dodaje soczystości i jedwabistości. Podobny styl brzmienia mają np. odtwarzacz sieciowy Onkyo, jak i drogi Lumin T1. To musi się podobać! Ale oprócz tego przynosi świetny, bo organiczny i autentyczny, dźwięk.

Słuchawki otrzymują spory kwant energii z wnętrza wzmacniacza (kość TPA6120A2). Dużo tu mocy i pary, wszelkie słuchawki są napędzane optymalnie - M7 nie ma najmniejszych problemów z ich wysterowaniem. Ma siłę, ma szybkość, ma prężność. Co istotne, jest to brzmienie niemęczące - atrakcyjne i powabne w wyrazie, a równolegle napowietrzone i esencjonalne. Lekko pogrubione, lecz jednocześnie odkryte i lekkie. Taka kompozycja jest kompromisem pomiędzy pogłębioną analitycznością, a przyjemną muzykalnością. Uniknięto jednak ciężkiego sosu, zbyt gorącego brzmienia, czy nadmiernej twardości. Całość przekazu stanowi zaawansowany konglomerat energii i harmonii. Mnie to całkowicie przekonuje. 

Brzmienie DACa mogą określić jako niezwykle czyste i neutralne, szczere i rozdzielcze, dociążone i fizjologiczne. Zapewnia soczystą i żywą średnicę - taką, którą bez wątpienia można nazwać autentyczną. Instrumenty i wokale rysowane są kolorowo, ale także jednoznacznie i pewnie; są dobrze mocowane i lokalizowane w przestrzeni, ich wizerunek jest jasny i perspektywiczny - są bardzo dźwięcznie. Ładnie słychać teksturę przekazu, czuć dużo ingrediencji, wiele detali oraz subtelności. Natomiast ludzkie głosy brzmią nie tylko czysto i swobodnie, ale również namacalnie i charyzmatycznie. Są dobrze uwidaczniane na tle instrumentów, nie zlewają się – istnieją wyraźnie i lekko, ale również ciut ciepło. Ogólna barwa nie jest ani chłodna, ani ciepła - nazwałbym ją jako obojętną. Bez problemu wyraża zarówno zimno metali, czy mechaniczność elektroniki, jaki i ciepło fortepianu lub aksamit drewnianych sztabek ksylofonu. Uniwersalizm i adaptacyjność przetwornika cyfrowo-analogwego są fantastyczne.  

Konkluzja
DAC DSD/wzmacniacz słuchawkowy S.M.S.L. M7 to multifunkcyjne urządzenie oparte o rewelacyjne moduły wewnętrzne (m.in. podwójny DAC AK4452 (!), XMOS Xcore 200 XU208, wzmacniacz słuchawkowy na TPA6120A2). Dzięki temu dźwięk charakteryzuje się kapitalną energią, super neutralnością, jak i niezłą selektywnością oraz więcej niż przyzwoitą rozdzielczością. Brzmienie jest żywe i plastyczne, przestrzenne i wysycone. W klimacie stricte audiofilskim. Rewelacyjna proporcja jakości budowy i zastosowanych podzespołów do brzmienia w stosunku do ceny. Pełna rekomendacja!

Cena w Polsce -  1 119 PLN.


Wzmacniacz lampowy Yaqin MS-650B - zapowiedź testu

$
0
0

Kilka dni temu 4HiFi, czyli polski dystrybutor firmy Yaqin przesłał mi na testy nowy model wzmacniacza. To Yaqin MS-650B (zobacz TUTAJ) - olbrzymia maszyna o 40 kilogramach masy. Jednakże jego moc wynosi jedynie 2 x 15 Wat, przy czym są to Waty uzyskiwane w układzie single-ended w trybie triodowym w pełnej klasie A. Każda z końcówek mocy oparta jest o jedną triodę mocy, czyli lampę elektronową 845 (firmy Psvane). To jest całkowicie nowa konstrukcja Yaqin, który do tej pory utożsamiany był raczej z poziomem budżetowym audio hi-fi. Wzmacniacz MS-650B to już krok w stronę high-endu. Z kolei wzornictwo i wykonanie to klasa stricte luksusowa. Tip-top.


(Przypomnę, że wcześniej opisywałem już kilka wzmacniaczy lampowych Yaqin, jak i przedwzmacniacz gramofonowy oraz DAC - czytaj recenzje TUTAJ).

Do wzmacniacza MS-650B za pośrednictwem przewodów głośnikowych Perkune Audiophile Cables podłączyłem dwie "szafy grające", czyli kolumny Klipsch Forte III Special Edition o skuteczności 99 dB. Na pewno będą dobrymi kompanami dla MS-650B i jego niezbyt wygórowanej mocy 2 x 15 Wat. Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.



* * *
Specyfikacja techniczna
- Stopień końcowy wzmacniacza w układzie single-ended o mocy 2 x 15 W (8 Ohm)
- Tryb triodowy w pełnej klasie A
- Końcówka mocy oparta na 1 triodzie mocy 845 na kanał
- Przedwzmacniacz oparty na 2 dualnych triodach 12AU7 oraz 1 dualnej triodzie 12AT7 na kanał
- Zintegrowana końcówka mocy z przedwzmacniaczem
- 4 wejścia RCA
- 2 osobne wyjścia mocy dla impedancji 4 i 8 Ohm
- Zakres częstotliwości pasma przenoszenia - 15 Hz - 30 000 Hz ± 2 dB
- Ręczna regulacja biasu
- Układ chroniący lampy przy włączaniu urządzenia
- Pilot zdalnego sterowania - regulacja wzmocnienia i selektor wejść
- THD <=1,5 % przy 1 kHz
- SNR >=86 dB, Klasa A
- Czułość wejścia 4 x AUX: <= 0.2 V
- Zastosowane lampy 845 x 2, 12AT7 x 2, 12AU7 x 4
- Zasilanie AC 110 V / 60 Hz, 220 - 240 V / 50 Hz
- Wymiary: L 420 mm W 420 mm H 300 mm
- Masa: 36 kg




Plan recenzji - listopad 2017 r.

$
0
0
Dnie 17, 18 i 19 listopada br. to, zdaje się, najważniejszy okres w życiu każdego przyzwoitego melomana i zaangażowanego audiofila; na ten czas obecność w warszawskich ekshibicjach audio-video jest nadzwyczaj pożądana i nader obowiązkowa. Cała załoga Stereo i Kolorowo będzie uczestniczyć w Audio Video Show w Warszawie.

* * *

Przyszła do nas żółto-liściasta jesień, nastał już czas zimowy, słońce szybciej zachodzi - tuż po godzinie 16-tej jest już zupełnie ciemno. Dobrą stroną tej pory roku jest fakt, że jest znacznie więcej czasu na spokojne odsłuchy ukochanej muzyki!

W listopadzie zaplanowałem następujące testy:

1. Jako pierwszy opiszę malutki DAC iFi nano iOne (zobacz zapowiedź TUTAJ), który oprócz tego że jest pełnoprawnym przetwornikiem cyfrowo-analogowym PCM i DSD to jest także odbiornikiem Bluetooth kodeków bezstratnych aptX i ACC. Obsługuje też Google Chromecast. Może też pracować jako konwerter USB - S/PDIF.



2. Zaraz potem chciałbym przybliżyć Czytelnikowi olbrzymie skrzynie głośników Klipsch Forte III Special Edition z serii Heritage (zobacz TUTAJ). Nie ukrywam, że jestem nimi zachwycony. Te "szafy grające" dysponują fascynującym dźwiękiem!




3. W listopadzie muszę znaleźć trochę czasu na opis nowych litewskich interkonektów Perkune Audiophile Cables serii Elite (czytaj TUTAJ). Służą mi już od około dwóch miesięcy. Bardzo bogaty, szczery i muzykalny dźwięk wysokiej próby.




4. Następnie planuję test olbrzymiego wzmacniacza lampowego na bańkach 845 - Yaqin MS-650B (zobacz zapowiedź TUTAJ). To wzmacniacz nowej linii Yaqin, celujący w poziom wyższy. Wspaniałe wykonanie.




5. Warszawski salon Audiomagic.pl zapowiada dostawę nowego, niedużego przetwornika cyfrowo-analogowego i wzmacniacza słuchawkowego Encore mDSD (zobacz TUTAJ), który obsługuje formaty PCM i DSD. Jest kompatybilny również z takimi urządzeniami przenośnymi jak smatrfony (w tym marki Apple).





6. W kolejce czeka sprzęt audio-vintage, czyli analogowy radioodbiornik Luxman T-50. Począwszy od listopada chciałbym częściej i więcej pisać o dawnych sprzętach audio. Mam nadzieję, że uda się mi to, tym bardziej, że otrzymuję co raz to więcej listów od Czytelników w tej sprawie.



7. Oczekuję na dostawę najnowszego wzmacniacza lampowego Taga Harmony TTA-1000 (zobacz TUTAJ). To sprzęt oparty na czterech lampach elektronowych KT88; jest pierwszym wzmacniaczem marki Taga Harmony stricte lampowym.



W planach mam jeszcze kilka recenzji, ale zapowiem urządzenia na bieżąco - od razu jak do mnie przyjadą. Zapraszam do listopadowej lektury Stereo i Kolorowo!

iFi nano iOne - DAC i odbiornik Bluetooth

$
0
0
Zdjęcie ze strony iFi Audio

Wstęp
Jeszcze na początku ubiegłego miesiąca br. krakowski dystrybutor Camax przysłał mi na testy nowy DAC iFi nano iOne (zobacz TUTAJ). To małe i dość niepozorne urządzenie jest prawdziwym herosem jeśli chodzi o wielofunkcyjność. To przede wszystkim pełnowartościowy przetwornik cyfrowo-analogowy na kości Burr-Brown DSD1793 obsługującym (chyba) wszelkie dostępne formaty - włączając w to natywne DSD256. Co istotne, dostęp do DAC może przebiegać dwoma sposobami: klasyczną, czyli przewodowo (via gniazda USB lub Toslink/koncentryczne), albo drogą bezprzewodową za pomocą transferu łączności Bluetooth wykorzystującego bezstratny kodek aptX i kodek ACC. Maluch bez problemu obsługuje też Google Chromecast. Jest również wyposażony w wyjście cyfrowe S/PDIF w związku z czym może pełnić rolę konwertera USB - S/SPIF. Ale to nie wszystko. "Wpakowano" weń mnóstwo patentów opracowanych w firmie-matce, czyli w Abbingdon Music Research (AMR). To układ zasilania USB z technologią "Active Noise Cancellation" - aktywnej redukcji szumów dla osiągnięcia jak najmniejszych zakłóceń (zmierzony poziom szumów jest około sto razy niższy, niż przy zastosowaniu typowego filtra); jest także galwanicznie izolowane wejście/wyjście S/PDIF; jest wreszcie, przetransportowane z referencyjnego odtwarzacza AMR DP-777, wejście wysokiej rozdzielczości na tranzystorach FET z femto precyzyjnym przetaktowaniem zegara. To wszystko powoduje, że iFi nano iOne (jak określa go producent) jest: "Uniwersalny. Kompaktowy. Kompletny".

Wrażenia ogólne i budowa
iOne jest zapakowany w sposób tradycyjny dla iFi Audio, czyli w niewielkie pudełko z białego, błyszczącego kartonu. Wewnątrz, na tacce, leży iOne, a pod nią znajdują się dwa pudełka. W jednym jest zasilacz nagniazdowy 5V do iFi, a w drugim komplet przewodów (USB i 2 x RCA), przejściówka mini-jack - Toslink, zestaw czterech silikonowych nóżek, instrukcja obsługi i gwarancja.

O powłoce zewnętrznej iOne można napisać, że na swój sposób jest przełomowa. Może nie sama obudowa, bo ta jest typowa dla iFi - charakterystyczny kształt większej aluminiowej papierośnicy z wytłoczeniami po bokach. Zupełną nowością jest umieszczenie na panelu przednim wstawki z białego tworzywa sztucznego z montowanym weń okrągłym okienkiem wyświetlacza (z tyłu też jest taka wstawka, ale już bez okienka). Po włączeniu urządzenia świeci się na wyświetlaczu znak "iFi" na czerwono, zielono lub niebiesko - w zależności od trybu pracy. Po prawej stronie wyświetlacza umieszczono dwa przełączniki hebelkowe - pierwszy odpowiedzialny za wybór źródła (Bluetooth, USB lub S/PDIF), a drugi za aktywację danego filtra cyfrowego. Zaś po lewej stronie zamontowano mały przycisk parowania Bluetooth w wraz z jego "okiem". Na lewym boku znajduje się plastikowa przezroczysta wstawka dla bezzakłóceniowej transmisji Bluetooth, bo aluminium go tłumi.

Z tyłu znajduje się para wyjściowych gniazd RCA, jedno wejściowo-wyjściowe hybrydowe współosiowo-optyczne (potrzebna jest specjalna przejściówka - jest w komplecie), a także jedno USB - nietypowe, bo rozdwojone; osobnymi żyłami płynie zasilanie, osobnymi sygnał cyfrowy. Specjalny kabel jest w zestawie. iOne może być zasilany albo z komputera via przewód USB, albo z zasilacza (też poprzez kabel USB). Jedyną nieporęcznością jest bardzo krótki przewód USB (o długości około 30 cm) - trudno nim sięgnąć do gniazdka sieciowego. Warto podkreślić, że gniazdo S/PDIF jest specjalnie galwanicznie izolowane.

Nazwa iOne jest nieprzypadkowa. Sugeruje, że jedno urządzenie jest integratorem kilku innych. I rzeczywiście - ma w zaimplementowany zaawansowany DAC Burr-Brown 1793 PCM i DSD, do którego można dojść kilkoma drogami: 1. przez gniazdo S/SDIF (współosiowe i optyczne), 2. przez gniazdo USB (z komputera) lub 3. bezprzewodowo poprzez łącze Bluetooth. Czyli innymi słowy, bezprzewodowo można nadać sygnał w jakości odpowiadającej płycie CD (kodek aptX), zaś iOne to wszystko obsłuży, przetaktuje i przetrawi. Całość wspiera femtosekundowy zegar i układ "Active Noice Cancellation" zaczerpnięty z technologii AMR. W skrócie pisząc, oczyszcza prąd zasilania z USB. Zmierzony poziom szumów jest 100 razy niższy niż przy zastosowaniu typowego filtra.

Dane techniczne
Obsługiwane formaty: 44.1/48/88.2/96/176.4/192 kHz PCM, 2.8/3.1/5.6/6.2/11.2/12.4 MHz DSD, 352/384 kHz DXD
DAC: Bit-Perfect DSD & DXD DAC Burr Brown
Wejścia: USB 3.0 kompatybilne z USB 2.0, Bluetooth z aptX & AAC Codec, S/PDIF & Optical Combo
Wyjścia: Coaxial S/PDIF for USB/Bluetooth (PCM do 192 kHz), Audio RCA L/R
Filtry:
- PCM: Measure/Listen cyfrowy (wybieralny)
- DSD: Measure/Listen analogowy (wybieralny)
- DXD: Bit-Perfect Processing, stały
Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz <+ 0/-0.5 dB (44.1 kHz SR, Filtr Measure); 1 Hz - 44 kHz <+0/-3.0 dB (>= 88.2 kHz SR, Filtry Measure)
Napięcie wyjściowe @ 0dB FS: 2.05 V (+/-0.05 V)
Dynamika: 109 dB (A)
Odstęp S/N: 109 dB (A) @ 0d BFS
Zniekształcenia THD & N @ 0d BFS: < 0.003 % 10 k < 0.03 % 600R
Impedancja wyjściowa: < 50 Ω
Zasilanie: USB, wbudowana technologia AMR Active Noise Cancellation® (Aktywna Redukcja Szumów)
Pobór mocy: < 2.5 W
Wymiary (D x S x W): 106 x 67 x 28 mm
Masa: 141 g.
Pudełko typowe dla iFi Audio

Na dole kartonika znajdują się dwa pudełeczka z dodatkowymi akcesoriami

iOne spoczywa na tekturowej tacce

Zestaw dwóch przewodów, adapter mini-Toslink, zasilacz i cztery silikonowe nóżki (niewidoczne na zdjęciu)



Małe pudełeczko iFi nano iOne


Tylny panel - gniazdo S/PDIF to gniazdo współosiowo-optyczne; przy czym sygnał optyczny może wychodzić lub wchodzić do iOne


Okienko w aluminiowej obudowie ma za zadanie "przepuszczać" sygnał Bluetooth

Prawy hebelek służy do wyboru filtru; lewy to selektor źródeł








Kilka przykładów strumieniowanej muzyki - formaty od FLAC 16 bit/44,1 kHz do MQA 24 bit/192 kHz

Wrażenia dźwiękowe
Przypiąłem iFi nano iOne do mojego dyżurnego wzmacniacza tranzystorowego Hegel H160, potem do hybrydowego Pathos Classic One MKIII, a na końcu do lampowego Yaqin MS-650B. Jako donor sygnału Bluetooth wykorzystywałem przede wszystkim iPad Air 2, a następnie iPhone 6S. Przepuściłem przezeń także sygnały cyfrowe pochodzące ze streamerów Pioneer A-70AE i Auralic Aries Mini. Jako DAC porównawczy używałem S.M.S.L. M7 oraz Pioneer U-05, a także Hegel H160. Muzyka w 99 % pochodziła z serwisu streamingowego Tidal HiFi/Master. Dokładna lista sprzętu towarzyszącego wymieniona jest na końcu niniejszego tekstu.

Dobrze znam brzmienie oferowane przez iFi Audio (niedawno zresztą opisywałem dwa ciekawe konwertery c/a: iFi nano iDSD LE - czytaj TUTAJ i iFi micro iDSD Back Label - czytaj TUTAJ). Od razu więc napiszę, że iOne ma bardzo zbieżny dźwięk z doskonałym iDSD Black Label - zresztą i tu, i tu zamontowano identyczne kości DAC Burr-Brown 1793. W rezultacie brzmienie jawi się przede wszystkim jako sugestywne, bardzo przestrzenne, ze świetną energią i dynamiką grania oraz z pierwszorzędną klarownością. DAC nie ma żadnych problemów z równowagą tonalną, poprawnym układaniem poszczególnych planów, zapewnianiu czarnego tła, czy ukazywaniem gęstości i miąższości brzmienia (a szczególnie średnicy). To dźwięk totalnie analogowy.

Można się zżymać, że tak stosunkowo niedrogie urządzenie (cena to około 1 000 PLN) zapewnia aż tak zaawansowane i dojrzałe brzmienie, ale po prostu dla iFi Audio to normalność. Inżynierowie AMR wiedzą, co robią. Dźwięk musi być wiarygodny i barwny, soczysty i dopełniony, jak i detaliczny, a równolegle zaprawiony kwantami ciepła i organiczności, które sprawiają, że odbiór muzyki jest fizjologiczny - aksamitny i przyjemny. Ogół przekazu powinien być żyzny i mięsisty - sugestywny, lecz jednocześnie lekki i napowietrzony. Żywy i namacalny. Taki jest właśnie mały iOne.

Powyższy opis dotyczy szczególnie kiedy do iOne przyłączać źródła poprzez wejścia cyfrowe S/PDIF lub USB. Tu nie mam żadnych uwag - ogólny dźwięk jest wyjątkowo kształtny, przestrzenny i wyrazisty, a także wystarczająco subtelny i rozdzielczy. Sygnał doprowadzany czy to z komputera, czy to z odtwarzacza sieciowego jest wzorowo "obrabiany" przez DAC (choć trzeba mieć także świadomość, że jest to wysoki poziom hi-fi, ale w żadnym razie nie high-end). Przyczepić się można jedynie do jakości sygnału bezprzewodowego zapewnianego przez standard Bluetooth. Przy czym zaznaczę, że nie używałem kodeku Qualcomm aptX (16 bit/44,1 kHz), bo nie posiadam urządzeń go wykorzystujących (np. urządzenia Sony, czy Samsung). Używałem do transmisji Bluetooth wyłącznie urządzenia Apple, a te niestety nie obsługują aptX. Korzystałem więc z AAC (Advanced Audio Coding), zaś tu strumieniowanie (bit rate) wynosi około 265 kb/s. Lepiej to niż zwykły standard MP3, ale jeszcze nie jest to aptX - nadal jest to format stratny.

W rezultacie sygnał prowadzony w iOne via Bluetooth AAC można określić jako przyzwoity, ale nie rewelacyjny. W porównaniu do wejść S/PDIF i USB przestrzeń jest nieco skompresowana, lekko ściśnięta, instrumenty minimalnie odchudzone i mniej jednoznacznie obrysowane, zaś dalsze tło trochę zamazane. Dla uczciwości napiszę, że iOne i tak ma o niebo lepszy dźwięk z Bluetooth niż ze zwykłych przekaźników tego standardu. Czuć, że konstruktorzy AMR "odcisnęli" swoje know-how także na jakości aplikacji Bluetooth i wykrzesali z niej maksimum możliwości. A że te są, jakie są, to już inna sprawa. Myślę, że większość audiofilów będzie, póki co, standard Bluetooth używać jedynie pomocniczo, koncentrując się na wejściach cyfrowych S/PDIF i USB, a to jest zupełnie inna bajka.

Konkluzja
iFi Audio przygotowało kolejną gratkę dla melomanów. iOne jest kapitalnie wyposażonym DACiem, opartym o zaawansowane kości Burr-Brown DSD1793 i XMOS. Obsługuje większość formatów audio poprzez gniazda S/PDIF i USB. W taki sposób prowadzony sygnał (czyli "po kablu") zapewnia energetyczny, proporcjonalny, detaliczny i muzykalny dźwięk o rasowym sznycie high-fidelity. Jako dodatek zaimplementowano standard łączności bezprzewodowej Bluetooth (aptX i AAC), który jako taki ma akceptowalny dźwięk dla bezproblemowych i  niewymagających odsłuchów wprost z czeluści iPadów, czy iPhone'ów. Ogólnie - pełna i bezwarunkowa rekomendacja.

Cena w Polsce - 1 049 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Hegel Röst (test TU), Pathos Classic One MKIII (test TU) oraz Yaqin MS-650B.
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Definitive Technology BP9060 (test TUTAJ), Studio 16 Hertz Canto Grand (test TU), Klipsch Forte III Special Edition i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Odtwarzacze sieciowe: Pioneer N-70AE (test TU) i Auralic Aries Mini (test TU).
DAC: Pioneer U-05 (test TU), S.M.S.L. M7 (test TU) oraz Encore mDSD.
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładka gramofonowa: Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU) i 1ARC Arrow SE (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900, Tivoli Model One (test TU) i Luxman T-50A.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Pioneer SE-Monitor5 (test TU), Fostex TH-7 (test TU), Meze 99 Neo (test TU), MEE Audio Matrix 2 (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Pioneer U-05 (test TU), Divaldi AMP-02 (test TU) i S.M.S.L. M7 (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). 
Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.



Encore mDSD - mobilny DAC USB i wzmacniacz słuchawkowy - zapowiedź testu

$
0
0

Dwa zdjęcia ze strony Encore Design Ltd.


Po teście zaskakująco przyzwoitych słuchawek Encore RockMaster Live (czytaj test TUTAJ), przyszła kolej na następny produkt z Encore Design Ltd. Tym razem to Encore mDSD (zobacz TUTAJ), czyli mobilny USB DAC obsługujący pliki DSD i równolegle wzmacniacz słuchawkowy. Przetwornik c/a oparty jest na kości XMOS, a to już poziom "nie w kij dmuchał". Jak widać na zdjęciach, body wykonane jest z aluminium. Na nim umieszczono dwa przyciski głośności i małą diodę. Z jednej strony znajduje się wtyk USB, a z drugiej gniazdo słuchawkowe 3,5 mm i równolegle gniazdo mini-Toslink. Encore mDSD jest produkowany przez NuPrime, czyli pogrobowca amerykańskiego NuForce. Co istotne, za pomocą adaptera "Camera Kit" mDSD gra z dowolnym iPhone lub iPad. I to jest to!


* * *

Kilka słów od dystrybutora Audiomagic.pl. "Ultrakompaktowy przetwornik cyfrowo-analogowy ze wzmacniaczem słuchawkowym Encore mDSD podnosi jakość muzyki z takich urządzeń jak smartphone, tablet czy komputer. mDSD obsługuje sygnał nadawany PCM a także natywnie DSD. Już od pierwszej chwili docenisz mobilność Encore mDSD. Niewielka, płaska, bez wystających elementów konstrukcja zapewni Ci wygodę podczas podróży. Odpowiednio zespolona, metalowa, mocna obudowana zapewnia wytrzymałość całego urządzenia. mDSD ma wyjście słuchawkowe dzielone z wyjściem optycznym, przez które będziemy mogli wysłać sygnał na zewnętrznego DAC'a. Możesz cieszyć się wzmocnionym pełną zakresowym dźwiękiem niezależnie od tego, z jakiego urządzenia słuchasz muzyki. Wzmacniacz jest kompatybilny z komputerem PC i OSX, a także że smartfonem posiadającym Androida i iOS. W domu, drodze do pracy, czy na urlopie - dobra jakość muzyki zawsze przy Tobie. Encore mDSD przyjmuje sygnał PCM i natywnie DSD. Obsługiwany bitrate dla PCM to 32-bit/384 kHz a DSD 256. Posiada także asynchroniczne wejście USB, z podwójnym zmniejszonym jitterem oraz filtrem nad próbkowania".

Specyfikacja techniczna
- Impedancja słuchawek: 30 - 300 Ohm
- Moc wyjściowa: 40 mW x 2
- Obsługiwane formaty: PCM 32/384, DSD 256
- Zasilanie: z gniazdka USB 5 V
- Masa: 29 gramy
- Wymiary: 60 (bez wtyku USB) x 30 x 10 mm.











Polski Klaster Audio na Kalisz Ambient Festiwal 2017

$
0
0


Polski Klaster Audio to nieformalne zrzeszenie polskich producentów sprzętu audio, które w ostatnim czasie coraz częściej przejawia swoją aktywność wśród miłośników dobrego brzmienia. Jedną z ostatnich imprez na, której po raz pierwszy pojawił się wspomniany kolektyw to Kalisz Ambient Festiwal – impreza skierowana do fanów muzyki ambientowej, elektronicznej i eksperymentalnej. Za nami VI edycja festiwalu (zobacz TUTAJ), która po raz drugi odbyła się w Kaliskim Centrum Kultury i Sztuki. W dniach 27 - 28 października br. Kalisz gościł znanych twórców sceny ambient i elektro z kraju i zagranicy. Szanse zaprezentowania się miały również lokalne projekty.

Podczas dwudniowej imprezy firmy takie jak Audiomica Laboratory (przewody audio), Encore Seven (wzmacniacze lampowe Egg-Shell) , Avcon (panele akustyczne i kolumny głośnikowe) oraz Shape of Sound (gramofony) prezentowały wspólny system High End przygotowany specjalnie na czas wydarzenia. W przerwach pomiędzy koncertami, firmy stowarzyszone w PKA wspólnie promowały swoje produkty prezentując flagowe modele oraz nadchodzące nowości.

Zanim jednak rozwinę wątek Klastrowych prezentacji, parę słów o artystach i koncertach tego muzycznego wydarzenia. W pierwszym dniu na scenie Kaliskiego Centrum kultury i Sztuki wystąpili: Skinwalk (zespół reprezentujący lokalną scenę), Kafel (band Katarzyny Nosowskiej, który powrócił na scenę po 25 latach przerwy), Hati (eksperymentalny duet muzyczny Rafała Iwańskiego i Rafała Kołackiego), oraz Kaelan Mikla (post punkowe damskie trio z Islandii). Drugi dzień festiwalu rozpoczęła  wystawa prac oraz spotkanie z ich twórcą Panem Tadeuszem Łuczejko. Następnie pojawił się Skinwalk (drugi występ podczas VI edycji KAF) po, którym scenę kolejno przejął Aquavoice (legendarny projekt ambientowy wspomnianego Tadeusza Łuczejki) oraz Wacław Zimpel (wybitny polski klarnecista).  Ucztą dla fanów muzyki elektronicznej kończącą dwudniowe koncerty był występ brytyjskiego artysty Robina Rimbauda występującego pod szyldem Scanner, który uważany jest obecnie za jedną z największych gwiazd współczesnej muzyki elektronicznej na świecie.

Wspomniany pokaz członków Polskiego Klastra Audio był małą zapowiedzią w kontekście zbliżającego się Audio Video Show 2017. Podczas eventu Audiomica Laboratory prezentowała przedpremierowo swoje najnowsze modyfikacje kabli z serii Cosequence i Ultra Reference  w systemie pokazowym oraz serię Excellence - ekspozycyjnie. Przewody w nowych wariantach będą sukcesywnie wprowadzane do oferty w 2018 roku. Za wzmocnienie sygnału w zestawie Polskiego Klastra Audio odpowiadała dzielona amplifikacja firmy Encore Seven (Egg-Shell Audio) w postaci wzmacniaczy lampowych z serii Prestige: phono stage Prestige PS5 (na wkładki MM) oraz integra Prestige 12WKT. Model 12WKT jest jedynym w ofercie bielskiego producenta opartym o lampy mocy KT88 (po jednej na kanał - moc 12 W) i został wprowadzony do oferty w 2015 roku. Podczas festiwalu była też możliwość posłuchania najmocniejszego w chwili obecnej wzmacniacza producenta - modelu Prestige 18WSH (po dwie lampy EL34 na kanał). W pokazowym systemie firma Avcon zaprezentowała nowe kolumny. Nortes to duża, trójdrożna kolumna podłogowa z obudową typu bass-refelex, która wykonana jest z wielu formatek z wysokogatunkowej sklejki. Wewnątrz znajdują się liczne wzmocnienia usztywniające konstrukcję i minimalizujące ich drgania wraz z wydzieloną komora głośnika średniotonowego oraz wysokotonowego. Zakres niskotonowy obsługiwany jest przez głośnik o średnicy 26cm. Zastosowanie takiego głośnika powoduje niezapomniane wrażenia podczas słuchania utworów, których ten zakres stanowi istotną część. Typowo w naszych konstrukcjach za zakres wysokotonowy odpowiada głośnik wstęgowy. W czasie wydarzenia odbył się debiut nowego gramofonu i nowych ramion od Shape of Sound. Gramofon jak zwykle o niebanalnym kształcie, tym razem z ciężkim aluminiowym talerzem i napędem zewnętrznym. Ramiona o nowej konstrukcji  i klasycznym wzornictwie. W podstawowej wersji montowane jest ramię 10 calowe. Jako opcja będą dostępne ramiona o długościach 12 lub 14 cali i będą to dodatkowe ramiona w które można będzie wyposażyć gramofon. Do budowy użyto sporo drewna, również w ramionach.

Organizatorzy tegorocznej edycji Kalisz Ambient Festiwal przygotowali dodatkowe atrakcje. Oprócz pokazu instrumentów muzycznych oraz giełdy płyt /CD i Vinyle uczestnicy festiwalowych wrażeń  spotkali się z artystami na wspólnym after party w pubie Urwany Film.

Jak wiadomo, to nie pierwsza obecność konstruktorów głośników, wzmacniaczy, gramofonów oraz przewodów audio na tego typu imprezie. Audiofilski akcent już od kilku lat towarzyszy najstarszej tego typu imprezie organizowanej w Gorlicach. Zarówno Ambient Festival Gorlice i wydarzenie odbywające się w Kaliszu mocno wpisują się w doroczne święto fanów muzyki eksperymentalnej. Siłą obydwu festiwali jest fakt, że są to wydarzenia niekomercyjne, towarzyszy im niepowtarzalny klimat i atmosfera - skupiają prawdziwych fanów, pasjonatów i ludzi, których łączy miłość do muzyki.

Za pośrednictwem portalu Stereo i Kolorowo Polski Klaster Audio serdeczne dziękuje wszystkim uczestnikom, organizatorom oraz kierownictwu Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu, a w szczególności panu Przemysławowi Rychlikowi.

Zapraszam na fotorelację.
 
















 









 

 
 
Zdjęcia: Polski Klaster Audio

Kolumny podłogowe Klipsch Forte III Special Edition

$
0
0

Klipsch Forte III SE (zdjęcia z firmowej strony Klipsch) 

Wstęp
Od kilku miesięcy pragnąłem móc testować u siebie w domowych warunkach kolumny Klipsch serii Heritage - byłem ich po prostu niezmiernie ciekaw. Przeszkodą zawsze były ich olbrzymie rozmiary i związana z tym konieczność transportu na palecie. Wątły zespół Stereo i Kolorowo samotnie nie poradziłby sobie z takim wyzwaniem, aby najpierw odebrać około stukilogramową paletę, potem rozpakować ją, wypakować głośniki, a następnie przenieść dwa duże 40-kilogramowe kloce do pokoju odsłuchowego. Potrzebna była pomoc. Na szczęście tak złożyło się, że lotny przedstawiciel EIC Sp. z o.o. mógł przywieźć do mnie do Gdyni kolumny Heritage i wspólnymi siłami zdołaliśmy się z nimi uporać. 

Te kolumny to oczywiście Klipsch Forte III Special Edition (zobacz TUTAJ i TUTAJ) z referencyjnej serii Heritage. Jest to wersja z roku 2017 z zastosowanymi przekonstruowanymi przetwornikami. Jako membrany wysokotonowe i średniotonowe pracują tytanowe kopułki. Natomiast głośnik niskotonowy, posiadający potężny układ magnetyczny, wyposażony jest w membranę z włókna kompozytowego. Przed głośnikiem średniotonowym zastosowano tubę o nowym kształcie, polepszającym zakres promieniowanych częstotliwości i kierunkowość.

Klipsch
Przedsiębiorstwo zostało założone w Indianapolis w USA przez legendarnego inżyniera dźwięku Paula Wilbura Klipscha w 1946 roku, czyli ponad 70 lat temu, co czyni ją jedną z najstarszych głośnikowych firm na świecie. Trzeba wiedzieć, że firmowe kolumny głośnikowe Klipschorn, opatentowane już w 1945 roku, wciąż są uznawane za najlepsze kiedykolwiek wyprodukowane na świecie. Ich produkcja trwa nieprzerwanie od ponad 60 lat. Podstawa działalności Klipscha, czyli technologia głośnika tubowego na przestrzeni lat pozostała niezmienna. To znak rozpoznawczy głośników Klipscha - tuby oferują wysoką sprawność, niskie zniekształcenie, kontrolowaną kierunkowość, dzięki czemu mogą one dokładniej odtwarzać jakość i charakterystykę tonalną dźwięku. Niestety, założyciel, Paul W. Klipsch zmarł 5 maja 2002. Miał wówczas 98 lat. Wcześniej zdążył przekazać stery swemu kuzynowi Fredowi Klipschowi. Obecnie firma Klipsch wchodzi w skład grupy A VOXX International Company.

Przez te ponad 70 lat trwania Klipsch stał się synonimem bardzo rzetelnych konstrukcji głośnikowych, które cieszą się dziś olbrzymim powodzeniem i uznaniem. By wymienić tylko część modeli: La Scala, Belle Klipsch, Cornwall, Chorus, ProMedia, Heresy, Forte, Quartet, Legend i Reference. Dumą jest perła w koronie, czyli seria Heritage, do której przynależą tytułowe Forte III SE.

Wrażenia ogólne i budowa
O tym, że Forte III SE są duże i ciężkie jak sam diabeł, już napisałem. Zaś kartony do kolumn rozmiarami przypominają te do lodówki lub pralki. Trzeba sporo krzepy, aby samemu przenieść głośniki, bo ważą ponad 40 kg (sztuka). Mają wymiary 914 x 419 x 330 mm (W x S x G) i masę 36 kg/sztuka. Takie to "szafy grające", można napisać. Jednak te rozmiary (szczególnie szerokość) są wymuszone zainstalowanymi olbrzymimi głośnikami niskotonowymi - 30,5 cm średnicy z przodu i aż 38 cm z tyłu, gdzie zainstalowano membranę bierną KD-15. Jednakże luksusowe wykończenie skrzynek, kapitalnie dobrane drewniane forniry wraz z maskownicami z jasnej tkaniny powodują, że Klipsch niejako "nikną" w pomieszczeniu. Stają się eleganckim jego dopełnieniem, choć jest to styl vintage całą gębą - wyjęty wprost z lat 50-tych. Trudno jednakowoż nie uznać Forte III SE za szykowne i efektowne. 

Wysoka skuteczność kolumn wynosząca 99 dB w naturalny sposób predysponuje je do zestawień ze wzmacniaczami lampowymi i to nawet tych o najmniejszych mocach. Sądzę, że połączenie Klipsch Forte III SE wraz ze wzmacniaczem lampowym jest optymalnym połączeniem zarówno technicznym, jak i wizualnym. Jest to zestawienie staromodne, ale nadzwyczaj piękne. I po stokroć korzystne dla dźwięku, o czym później.

Warto odnotować, iż raz pierwszy model Forte pojawił się na rynku w 1985 roku. Połączono tubowe głośniki średniotonowe i wysokotonowe z dużym 12-calowym głośnikiem niskotonowym i potężną 15-calową membraną bierną umieszczoną na tylnej ściance, co zaowocowało energetycznym, dynamicznym i szczegółowym dźwiękiem. Głośniki te stały się dużym firmowym sukcesem. Wersja z roku 2017 ma przekonstruowane przetworniki. Jako membrany wysokotonowe i średniotonowe pracują tytanowe kopułki. Natomiast głośnik niskotonowy z potężnym układem magnetycznym wyposażony jest w membranę z włókna kompozytowego. Przed głośnikiem średniotonowym zainstalowano tubę o odmiennym kształcie, co ma polepszać zakres promieniowanych częstotliwości i zapewniać optymalną kierunkowość. Z tylu, u samego dołu, zamontowano podwójne terminale głośnikowe, co umożliwia bi-wiring. Skrzynki posadowiono na cokołach/postumentach, w spód których przymocowano specjalne suwnice. Nie trzeba przykręcać żadnych kolców.

Forte III Special Edition, dostępne są w dwóch ekskluzywnych wersjach wykończenia: California Black Walnut z maskownicą wykonaną z owczej wełny i Matte Black z maskownicą o nazwie „Silver Luster". California Black Walnut to gatunek liściastego drzewa rosnącego na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Powstało ono ze skrzyżowania rodzimego gatunku California Walnut oraz English Walnut. Kolor drewna jest bardzo zróżnicowany i może wahać się od blado-brązowego aż do ciemno-brązowego (czekoladowego) o wyraźnych bardzo ciemnych pasmach. Drewno może mieć też smugowy, zbliżony do marmuru wygląd przez co nazywane jest „Marbled Claro Walnut”. Na rynek zostanie wprowadzonych zostało po 70 par urządzeń w wersji SE, obu typach wykończenia. Kolumny są okleinowane dopasowanymi warstwami forniru tak by wizualnie tworzyły parę o lustrzanym odbiciu. Każda z nich posiada (na przyklejanej płytce) podpis rzemieślnika który ją wykonał.
Dane techniczne
Moc ciągła 100 W
Moc szczytowa 400 W
Skuteczność 99 dB
Impedancja 8 Ω
Pasmo przenoszenia 38 - 20 000 Hz
Dane szczegółowe
Częstotliwość podziału zwrotnicy (średnie) 650 Hz
Częstotliwość podziału zwrotnicy (wysokie) 5 200 Hz
Maksymalny poziom akustyczny (dB) 116 dB SP

Parametry głośników
Głośnik wysokotonowy K-100-TI 1” (2.54 cm) tytan – tuba K-79T
Głośnik średniotonowy K-70 (4.45 cm) tytan – tuba K-703-M
Głośnik. niskotonowy K-281 12” (30.48 cm) – włókno kompozytowe
Membrana bierna KD-15 15”

Konstrukcja
Typ obudowy ¾” MDF
Materiał płyta MDF
Wysokość 914 mm
Szerokość 419 mm
Głębokość 330 mm
Wykończenia California Black Walnut, Black Matte
Masa jednej sztuki 32,70 kg.





Kolumny Forte III SE reprezentują stylistykę vintage



Stolarka najwyższej próby



Tył maskownicy

Po zdjęciu maskownicy

Głośnik niskotonowy o średnicy 30,5 cm


Tuby głośników

Stylizowany napis "Forte" na maskownicy


Z tyłu znajduje się 38 cm membrana bierna

Niskotonowa membrana bierna


Zworki głośnikowe Perkune Audiophile Cables serii Elite

Zamontowane zworki głośnikowe Perkune Audiophile Cables serii Elite

Na szafce stoi wzmacniacz Hegel H160

 W tle gigantyczny wzmacniacz Yaqin MS-650B

Pomieszczenie odsłuchowe o powierzchni około 30 m2


Wrażenia dźwiękowe
Klipsch Forte III Special Edition podłączyłem do wzmacniacza lampowego Yaqin MS-650B (na lampach 845), a potem do hybrydowego Pathos Classic One MKIII. Przewody głośnikowe to za każdym razem Perkune Audiophile Cables z serii Elite. Zworki głośnikowe to także Perkune Audiophile Cables z serii Elite. Źródło to cyfrowe odtwarzacz sieciowy Auralic Aries Mini wraz z przetwornikiem c/a Pioneer U-05 połączone kablami - cyfrowym Belkin Pure AV Optic i interkonektem analogowym - Perkune Audiophile Cables serii Elite. Źródło analogowe to gramofon Nottingham Analogue Horizon z wkładką Ortofon 2M Black i przedwzmacniaczem 1ARC Arrow SE. Kompletna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Po przypięciu kolumn do wzmacniacza (i włączeniu muzyki) od razu przyszła mi do głowy myśl: "Tak, to jest NAPRAWDĘ TO!". Naprawdę to, o co chodzi w dźwięku autentycznym i holistycznym, pełnym i skończonym. To dźwięk totalny: 1) prężny i masywny bas, ale doskonale kontrolowany i równy, 2) esencjonalna i żywa średnica o idealnej miąższości i głębi, a także 3) wyraźne i napowietrzone soprany, których trudno nie nazwać inaczej niż selektywnymi i rozdzielczymi do sześcianu. W rezultacie to brzmienie całościowo dokonane i harmonijne, muzykalne i proporcjonalne. Dotykalne i sensualne - fizykalne. Bo odbierane nie tylko zmysłem słuchu ale także całym ciałem. Albowiem czuć na całym ciele masaż i wibracje olbrzymich membran niskotonowych (aktywnej i pasywnej). Fascynujące zjawisko kierujące Forte III SE wprost do samego jądra high-endu. Dawno nie słyszałem tak realistycznego kontrabasu, czy gitary basowej - stuprocentowy autentyzm.

Mocny, fizyczny i energetyczny, lecz symetryczny bas, to nie jedyny atrybut tytułowych kolumn, a dopiero początek ciągu zalet. Warto nadmienić, że Forte III SE budują bardzo rozległą scenę jednocześnie całkowicie "ginąc" z pomieszczenia. Dźwięk malowany jest grubymi kreskami - szeroko poza boczne linie skrzynek głośników, a także daleko w głąb. Ułuda realnego 3D jest bardzo silna. Źródła pozorne kreślone są jednoznacznie, mają wyraźny zarys i obrys, są dociążone i ułożone. Lokalizacja instrumentów i ich wymiar są więcej niż wiarygodne. Są holograficzne. A równolegle kolumny pokazują perfekcyjną gradację planów, ich złożoność, przenikanie i falowanie. Kompozycje. Przy odsłuchach np. symfoniki (ale także dęciaków) brzmienie przypomina substancjalny huragan, tzw. ścianę dźwięku. To jest prawdziwa kwintesencja muzyki!

Rytm prowadzony jest pewnie, a na nim osadzane są pojedyncze dźwięki biegnące ze swoich pierwotnych miejsc. Tekstura wokali jest dookreślona i kategoryczna. Głosy ludzkie brzmią autentycznie i precyzyjnie, nieco ciepławo, ale klarownie i żywo. Mają wymiar, ciężar i wyborną barwę. Z kolei umiejętność ukazywania barw przez tytułowe kolumny to osobny temat na cały elaborat. Na pracę magisterską, a może i na doktorat. Nie wiem co i jak robią inżynierowie Klipsch, że uzyskują tak fizjologiczną i organiczną barwę, ale to absolutne mistrzostwo świata. Zjawisko to potęguje się w zestawieniu ze wzmacniaczami lampowymi. Błysk, ciepło, żar, bogate kolory i zaawansowany chromatyzm. Polimorfizm i ekspresyjność barw.

Kolejną zaletą amerykańskich "skrzyń" jest ich rasowa, czyli ponadzwyczajna dźwięczność. Chodzi mi tu o optymalne przekazywanie wibracji/fluktuacji poszczególnych nut i pasaży, namacalność tonów, ale także o konieczną metaliczność rozmaitych blach, szklistość wibrafonu, czy natarczywą powietrzność trąb i natężenie saksofonów. Materiał muzyczny albumu Kamasiego Washingtona "Harmony of Difference" (Young Turks - 2017 r.) przenoszony jest w inny wymiar dźwięku, w jakąś nadprzestrzeń, świat dźwięczności, głębokiej sceny, potoku detali, gęstej substancji , realnych instrumentów. A przecież band Kamasiego jest bardzo rozbudowany! (Kilkanaście instrumentów, a także i dziewięcioosobowy chór!). Całość nagrania otrzymała precyzyjny i spójny obraz. To stuprocentowa naturalność przyprawioną masywnością i muzykalnością. W skrócie pisząc, to dopracowany, finezyjny, rasowy i pełnokrwisty dźwięk klasy bliskiej poziomu high-end. Wierność pełnej próby.

Jaki wzmacniacz najlepiej kooperuje z Forte III SE? Na pytanie poniekąd już wcześniej odpowiedziałem. W związku z ich wysoką efektywnością (99 dB) najlepiej przyłączać je do wzmacniaczy lampowych, choć nie jest to konieczność. U mnie optymalnie zagrały z wzmacniaczem lampowym Yaqin MS-650B na lampach elektronowych 845 (firmy Psvane). Najwięcej było tu zrównoważenia, naturalności i wysycenia tonalnego. Soczysty dźwięk o rewelacyjnej cielesności. Zakładam, że tytułowe Klipsch świetnie nadadzą się do też to rozmaitych SET, w tym oczywiście do lamp 300B.

Kolumny bardzo dobrze zgrały się z hybrydowym Pathos Classic One MKIII, ale z tranzystorowym Hegel H160 też było świetnie. Myślę jednak, że do Hegla można bezproblemowo dobrać rozmaite inne kolumny, zaś do Pathos już nie, bo to wymagający sprzęt. A Klipsch Forte III SE wycisnęły zeń maksimum zalet, zapewniły najwyższy stopień synergii i symbiozy. Zaoferowały dźwięk zaangażowany, ale również wysublimowany i muzykalny. 100 % muzyki w muzyce.

Konkluzja
Amerykańskie kolumny Klipsch Forte III Special Edition to wyjątkowe kolumny głośnikowe. Są pięknie i estetycznie wykonane (m.in. bardzo efektowny drewniany fornir, płócienne maskownice). Zastosowano weń nietypowe głośniki (w tym dwa w tubach - wysokotonowy i średniotonowy), 30 cm niskotonowy, a także 38 cm basową membranę bierną (z tyłu). Charakteryzują się bardzo wysoką skutecznością 99 dB. Głośniki zapewniają bardzo bezpośredni, masywny i bogaty dźwięk z ekspansywnym basem oraz fantastycznie eufoniczną średnicą, jak i żywymi sopranami o wysokim stopniu doświetlenia. W rezultacie brzmienie można określić jako totalne - wierne i autentyczne. Z high-endowym sznytem. Rewelacyjne głośniki - stuprocentowa, bezwarunkowa rekomendacja!

Cena w Polsce - 11 000 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Pathos Classic One MKIII (test TU) oraz Yaqin MS-650B.
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Definitive Technology BP9060 (test TUTAJ), Studio 16 Hertz Canto Grand (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Odtwarzacze sieciowe: Pioneer N-70AE (test TU) i Auralic Aries Mini (test TU).
DAC: Pioneer U-05 (test TU), S.M.S.L. M7 (test TU), iFi nano iOne (test TU) oraz Encore mDSD.
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładka gramofonowa: Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU) i 1ARC Arrow SE (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900, Tivoli Model One (test TU) i Luxman T-50A.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Pioneer SE-Monitor5 (test TU), Fostex TH-7 (test TU), Meze 99 Neo (test TU), MEE Audio Matrix 2 (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Pioneer U-05 (test TU), Divaldi AMP-02 (test TU) i S.M.S.L. M7 (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). 
Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.




Kondycjoner masy QAR Dynamit - zapowiedź testu

$
0
0
Na początku czerwca br. opisywałem nowy polski projekt będący kondycjonerem masy, czyli QAR S-15 (czytaj test TUTAJ). Wówczas ów projekt był jeszcze realizacją na pograniczu światów DIY i profesjonalnego. Niemniej jednak jego wpływ na dźwięk systemu audio hi-fi okazał się być frapująco korzystny. Dlatego umówiliśmy się z konstruktorem QAR, panem Kubą Rysiem, że kiedy ukończy kolejny przedsięwzięcie, tym razem już w pełni komercyjny, prześle mi go do testów/odsłuchów. Tym projektem jest oczywiście QAR Dynamit; przeznaczony jest do kondycjonowania kolumn głośnikowych.

Głównymi składnikami kondycjonera Dyanmit są minerały specjalnie dla tego projektu wyselekcjonowane. Urządzenia podłącza się za pomocą konfekcjonowanego przewodu wtykiem kątowym typu banan pod minusowy zacisk głośnikowy. Poza odprowadzeniem ładunków elektrostatycznych oraz ochroną EMI/RFI, celem jest nie ingerowanie w zwrotnicę kolumn. Podłączenie kondycjonera tylko pod minus gwarantuje brak ingerencji w zwrotnice. Jednocześnie poprzez takie podłączenie szumy zbierane są poprzez kabel głośnikowy ze wzmacniacza lub końcówki mocy.

Jak podaje konstruktor - pan Kuba Ryś, "Dynamit" na początku miał być mniejszy i lżejszy tak, aby można kondycjoner przymocować do kabla głośnikowego. Podczas prac, badań oraz testów, w wyniku wysokiej skuteczności uzyskanej oraz samej masy, obudowa została zwiększona. Dynamit ustawia się za kolumną, zaś przewód jest na tyle długi by swobodnie podłączyć do kolumny wolno stojącej. Dla monitorów przewidziany jest montaż kondycjonera do standu za pomocą taśmy rzep, która jest w zestawie. Cena: 3 700 PLN.









[Audio vintage]: radioodbiornik Luxman 5T10

$
0
0


Opisywany egzemplarz pochodzi z warszawskiego salonu i serwisu Nomos Audio Vintage (zobacz TUTAJ).

Luxman (zobacz TUTAJ) to jedna z najbardziej rozpoznawanych japońskich marek audio hi-fi. Założona została przez braci Hayakawa i Yoshikawa w 1925 roku w Osace w celu importowania ...ramek do zdjęć. Wkrótce jednak zaczęto importować pierwsze radioodbiorniki i podzespoły do raczkującego wówczas radia. Aby móc obniżyć koszty, rozpoczęto we własnym zakresie produkować  proste radia. I to był prawdziwy początek Luxman Corporation. Był wówczas rok 1928 - skonstruowano model LUX-735 Radio. Jednakże gwałtowny rozwój przedsiębiorstwa nastąpił dopiero po II Wojnie Światowej, czyli po 1945 roku. Zaczęto produkować rozmaite wzmacniacze oparte na lampach elektronowych, gramofony i inne. Na 50-cio lecie istnienia firmy w 1975 roku, Luxman był już w pełni rozwiniętym przedsiębiorstwem o szerokiej sieci sprzedaży, dużej renomie i wielkich ambicjach. Luxman stał się specjalistą przede wszystkim w produkcji referencyjnych wzmacniaczy lampowych. Jedną z cech urządzeń Luxman z tamtej epoki była wysoka jakość i ciepło lamp elektronowych w połączeniu z rozwiniętą elektroniką półprzewodnikową, jak i pięknymi, często minimalistycznymi projektami obudów. Wprowadzono wzmacniacze klasy A, rozmaite przedwzmacniacze i wzmacniacze mocy (m.in. Luxman C-05 i M-05) ze złotym wykończeniem w kolorze szampana. Projekty te, jak i ich wspaniały dźwięk oraz solidne konstrukcje stały się marzeniem światowych audiofilów na przełomie lat 70-tych i 80-tych i całych 80-tych XX wieku.

Niestety, trendy początków lat 80-tch w audio hi-fi prowadziły w stronę masowej i taniej, niskonakładowej produkcji, zaś Luxman zmierzał dokładnie w drugą stronę. Aby zachować płynność finansową, w 1984 roku połączono firmę z innym japońskim przedsiębiorstwem - z firmą Alpine. Różne zawirowania brandowe, chęć narzucenia prawideł korporacyjnych, etc. o mało co nie zniszczyło marki Luxman, do tej pory postrzeganej jako perfekcyjnej, elitarnej i prestiżowej. Dużo złego przyniosło oznakowanie produktów jako Alpine/Luxman. N szczęście owo zamieszanie trwało jedynie 10 lat - w 1994 roku Luxman został wydzielony ze struktur Alpine, przywrócono własne logo, z sukcesem rozpoczęto produkcję kilku high-endowych sprzętów. W 2009 roku Luxman stał się własnością International Audio Group (IAG) braci Bernarda i Michaela Chang z Tajwanu. IAG jest zarejestrowana w Londynie i obecnie skupia takie marki jak: Luxman, QUAD, Wharfedale, Audiolab, Mission, Castle Acoustics i kilka innych. Przedsiębiorstwo posiada dużą fabrykę w Shenzen (Chiny), gdzie zatrudnia ponad 1 500 pracowników.

Luxman w swej długiej historii wytwarzał kilkadziesiąt modeli radioodbiorników. Wiele z nich było prawdziwymi audiofilskimi perełkami, by wymienić tylko modele Luxman T-310 (rok 1976), T-115 (1981 r.), T-117 (1988 r.), T-14 (1981 r.), czy T-12 (1977 r.). Tytułowy tuner 5T10 przynależy do średniaków, ale w związku z tym, że jest modelem rzadkim i nietypowym, jest dość poszukiwany i osiąga większe ceny na aukcjach niż inne egzemplarze.

Luxman 5T10 produkowany był w latach 1978 - 1981, czyli w najlepszych czasach przedsiębiorstwa. Jest mniejszym bratem tunera 5T50. (Wchodzi w skład "wieży" Laboratory Reference Series  składającej się m.in. z przedwzmacniacza 5C50, końcówki mocy 5M21, korektora 5G12, kontrolera 5F70 i magnetofonu 5K50). Zawiera firmowe rozwiązanie techniczne znanej jako "Accutouch CLL". CLL to skrót od "Closed Loop Locked", czyli blokady zamkniętej pętli. Jest to system automatycznego strojenia częstotliwości oraz blokady na najwyższym z możliwych do uzyskania stopniu dostrojenia. Praktycznie polega to na tym, że podczas ręcznego strojenia częstotliwości mechanizm Accutouch CLL najpierw "łapie", a potem na stałe blokuje najwyższy poziom dostrojenia. Niemożliwe jest dalsze strojenie (kręcenie gałką) bez zdjęcia blokady. Do odblokowania służy specjalny przycisk na froncie, choć oczywiście można zdezaktywować Accutouch CLL. Moim zdaniem, jest to bardzo wygodny i korzystny dla dźwięku system. Raz ustawiona stacja (np. Trójka PR3) bardzo stabilnie trzyma wszelkie parametry i niepotrzebne jest dodatkowe ręczne dostrajanie raz na jakiś czas (jak to ma miejsce w innych tunerach z tamtych lat). CLL gwarantuje stabilny odbiór przez cały czas, nawet jak częstotliwość odbiorcza dryfuje, system automatycznie przywraca najlepszy poziom transmisji (za pomocą sterowania tranzystorowego). Kapitalna funkcja, a jak na rok 1978 - wręcz genialna!

Oprócz Accutouch CLL radioodbiornik 5T10 wyposażony jest w jeszcze w kilka dodatkowych usprawnień takich jak IF selektor przepustowości, regulowany poziom wyjścia, FM Muting, Multi Path i inne. Wewnętrzne układy zbudowane są w myśl "Sonic Excellence". 5-cio gangowy zmienny kondensator został zaprojektowany wyłącznie do odbioru fal FM i umieszczony został z przodu, aby w pełni wykorzystać wszelkie właściwości realizowane na etapie IF. Wysoką i wierną charakterystykę odrzucania interferencji uzyskuje się poprzez poprawę selektywności w każdym poszczególnym obwodzie wzmacniającym RF. Stopień IF jest zaprojektowany w taki sposób, aby z natury miał niskie zniekształcenia. Aby to osiągnąć, łączy się z nim obwód kwadraturowego szerokopasmowego detektora, który nie tylko osiąga wyjątkowo niskie zniekształcenia, ale również wysoki stosunek S/N (Signal-to-Noise ratio - stosunek sygnału do szumu).

Design tunera można określić jako typowo "luxmanowski". Trudno uwierzyć, ze jest to design z 1978 roku, bo wygląda na znacznie późniejszy. Skromny, wręcz minimalistyczny, front z szeroką skalą częstotliwości dyskretnie podświetlaną. Pod jej szybką wkomponowane są także różne diody oraz skale dostrojenia i siły sygnału (wraz z właściwymi przyciskami funkcyjnymi). Po prawej stronie znajdują się duża gałka strojenia, dwa hebelkowe przełączniki funkcji "Mode" i "Hi-Blend", przycisk zwalniający blokadę Accutouch CLL oraz włącznik sieciowy. Z tyłu znajduje się cały komplet gniazd antenowych oraz dwie pary gniazd wyjściowych RCA. Jedna zwykła i druga z regulacją poziomu sygnału wyjściowego. Stosowna gałka znajduje się tuż obok gniazd. Na uwagę zasługuje także wysoka masa własna radioodbiornika wynosząca aż 7 kg.

Brzmienie tunera mogę określić jako bardzo nasycone, plastyczne i selektywne - dbające o masę i substancję, mające głęboki rytm i bas. Efektownie dźwięczne i szerokopasmowe. Jest to dźwięk z "wyższej półki", zaawansowany i rasowy. Brzmienie godne logo Luxman. Ważnym jest także fakt bardzo łatwego dostrajania i strojenia radioodbiornika. Funkcja "Accutouch CLL" w praktyce sprawdza się znakomicie. Raz "złapana" częstotliwość trzyma na amen. Zaś do otrzymania optymalnego (czyli silnego) sygnału nie potrzeba jakichś wymyślnych anten. Wystarczy zwykły kawałek drutu - i już. Zasoby cały eteru do pełnego wykorzystania.

















Dane techniczne

Wzmacniacz lampowy Yaqin MS-650B

$
0
0
Zdjęcie ze strony Yaqin Audio (TUTAJ)

Wstęp
Na niniejszym blogu opisałem już sporo różnych urządzeń z logo Yaqin. Było to kilka wzmacniaczy lampowych Yaqin, jak i przedwzmacniacz gramofonowy oraz DAC (czytaj recenzje TUTAJ). Miałem nawet przez pewien czas wzmacniacz Yaqin MC-100B, który okazał się być więcej niż wybitny w swojej umiarkowanej cenie. Niestety, dawny polski dystrybutor zrezygnował z importu sprzętów audio, a na nowego przyszło czekać kilka dobrych lat. Tego zadania podjął się dystrybutor 4HiFi (zobacz TUTAJ) z Gliwic, który jednocześnie jest polskim przedstawicielem takich marek jak Audio-gd, CocktailAudio, Felix-Audio i paru innych. Dla 4HiFi opisałem kilka sprzętów z logo Audio-gd, a teraz po paru latach przerwy, przyszła pora na testy wzmacniaczy Yaqin.

W rezultacie powyższego, pod koniec października, 4HiFi przesłał do mnie na testy nowy model wzmacniacza, czyli Yaqin MS-650B (zobacz TUTAJ). To olbrzymia maszyna o 40 kilogramach masy. Jednakże jej moc wynosi jedynie 2 x 15 Wat, przy czym są to Waty "bezwzględne" uzyskiwane w układzie single-ended, w trybie triodowym, w pełnej klasie A. Każda z końcówek mocy oparta jest o jedną triodę mocy, czyli lampę elektronową 845 (firmy Psvane). To jest całkowicie nowa konstrukcja Yaqin, który do tej pory utożsamiany był raczej z poziomem budżetowym audio hi-fi. Wzmacniacz MS-650B to już krok w stronę high-endu. Z kolei wzornictwo i wykonanie to klasa stricte luksusowa. Tip-top. Ale do rzeczy.

Wrażenia ogólne i budowa
MS-650B dostarczany jest w gigantycznym, podwójnym kartonie rozmiarami przypominającym taki od pralki lub mniejszej lodówki. Transport bez wózka wykluczony. Tym bardziej, że masa własna kartonu wraz z zawartością grubo przekracza 40 kg. W kartonie, oprócz wzmacniacza, znajduje się mnóstwo rzeczy. Jest oczywiście pilot zdalnego sterowania, jest komplet dwóch lamp elektronowych triody 845 marki Psvane (pozostałe są już nasadzone na korpus wzmacniacza), ale są też inne akcesoria. Komplet kluczy imbusowych, śrubokręt (do regulacji BIAS), dwie pary bezpieczników (w osobnych woreczkach), zaślepki do gniazd RCA, kilkanaście zworek, jak i zapasowy ...potencjometr. Są też gwarancja i instrukcja obsługi. Jak widać, wyposażenie jest ponadstandardowe.

Przed uruchomieniem wzmacniacza należy zainstalować dwie lampy elektronowe 845 i ewentualnie pomierzyć BIAS. O ile ta druga czynność jest nieskomplikowana (dwa punkty pomiarów, każdy powinien wskazywać 2,7 V; kiedy BIAS jest za wysoki świeci się czerwona dioda, optymalny - zielona dioda), to z tą drugą jest nieco zabawy. Przed instalacją lamp trzeba zdemontować dwa wielgachne "kominy" ochronne z aluminium. W tym celu najpierw należy poodkręcać po cztery śruby je mocujące, a że mało miejsca do manipulacji, więc czynność ta jest upierdliwa. Trochę to trwa. Potem z dużą uwagą wkręcić należy lampy elektronowe 845 (a to są wyjątkowo duże lampy - około 25 cm długości). Następnie powinno się ponownie przykręcić ochronne tuleje dla lamp, czego nie uczyniłem, bo po pierwsze - i tak zaraz muszę oddać wzmacniacz po recenzji, a po drugie - bez tych "kominów" MS-650B prezentuje się o wiele lepiej (i mniej groźnie).

Po włączeniu zasilania, wzmacniacz przechodzi w tryb nagrzewania lamp - na panelu zapala się odpowiednia dioda. Przez kilkanaście sekund dostarczane jest do lamp napięcie żarzenia , po czym do lamp podawane jest napięcie anodowe, a wzmacniacz przechodzi w tryb gotowości. Całość trwa około 20 sekund. Takie opóźnienie anodowe ma wielce dobroczynny wpływ na trwałość, czyli żywotność lamp elektronowych.

Design MS-650B nie przypomina żadnych innych wcześniejszych konstrukcji Yaqin. To całkowite novum. Styl ten mogę określić jako awangardowy z lekkim nawiązaniem do amerykańskiej marki Audio Research. Bryła wzmacniacza jest bardzo efektowna - całkowicie wykonana z jasnego aluminium, tylko gdzieniegdzie są wstawki z aluminium anodowanego na czarno. Wszystkie elementy wycięte są bardzo precyzyjnie na cyfrowych obrabiarkach CNS. Front to gruba aluminiowa płyta przymocowana do obudowy; ma nietypowy "schodkowy" kształt. Po bokach jest wyższa i bardziej wysunięta do przodu (u góry jednoczy się z wysuniętymi częściami obudowy będącymi jednocześnie podstawami dla lamp), a pośrodku niższa i zagłębiona. W zagłębieniu tym zamontowano duży VU-mert, przymocowany dodatkowo za pośrednictwem kwadratowej płytki anodowanej na czarno. Na dole frontu znajduje się szeroki czarny panel sterujący, na którym zamontowano (od lewej do prawej) włącznik sieciowy, oko podczerwieni oraz cztery przyciski selekcjonujące źródła - nad nimi zaś niebieskie diody. Pod panelem sterującym umieszczono podświetlane na zielono logo "Yaqin". (Bardzo efektownie to wygląda). Po prawej stronie frontu zamontowano duże pokrętło głośności obwiedzione szerokim pierścieniem z aluminium.

Wszelkie regulacje (poza BIAS, oczywiście) dostępne także z poziomu pilota zdalnego sterowania. To spory kawałek aluminium anodowany na czarno. Jedna uwaga, regulacja głośności via pilot nie jest zbyt precyzyjna. Można ściszyć lub pogłośnić dźwięk ale są to duże skoki, a nie małe. Trochę to uciążliwe.

Na górze obudowy, na dwóch wysuniętych do góry bokach, umieszczono dwa rzędy lamp elektronowych. Z przodu po trzy małe 12AU7 i 12AT7, a z tyłu jednej 845. Wszystkie mają swoje osobne kołnierze (tuleje) ochronne. Na środku obudowy zamontowanie dwa transformatory w klatkach ochronnych, a z tyłu kolejne dwa. W bezpośrednim sąsiedztwie lamp 845 znajdują się dwie diody oraz punkty pomiaru BIAS i jego regulacji. BIAS mierzy się w czterech punktach (po dwa plus i dwa minus). Wartość powinna być zbliżona do 2,7 V. Odpowiedniej regulacji dokonuje się śrubokrętem w odpowiednim gnieździe (pomiędzy punktami plus i minus). Kiedy wartość BIAS jest za wysoka przy lampie 845 dioda świeci się na czerwono; BIAS optymalny to dioda zielona.

Z tyłu znajdują się cztery pary gniazd wejściowych RCA, terminale głośnikowe (osobne odczepy dla wartości 4 i 8 Ohm), gniazdo sieciowe IEC, dwa wkręcane mocowania bezpieczników oraz przełącznik 120/230 V. To wszystko. Nie ma żadnych gniazd cyfrowych, bo nie MS-650B nie ma żadnego wewnętrznego DACa. I chwała mu za to!

Wzmacniacz pracuje w układzie single-ended oparty o dwie lampy mocy 845 (triody bezpośrednio żarzone) oraz o lampy sterujące: cztery podwójne triody 12AU7 i dwie podwójne 12AT7. We wzmacniaczu zastosowano osobne transformatory i dławik, Zastosowano kondensatory o dużych pojemnościach w układach filtrujących tętnienia sieci. Transformatory wyjściowe wykonane z japońskiej blachy stalowej (0,35 mm) o specjalnej charakterystyce akustycznej i zaawansowanego emaliowanego drutu zapewniającego szerokie pasmo przenoszenia. Kondensatory to Philips MKP AC, potencjometr - japoński Alps.

Specyfikacja techniczna
- Stopień końcowy wzmacniacza w układzie single-ended o mocy 2 x 15 W (8 Ohm)
- Tryb triodowy w pełnej klasie A
- Końcówka mocy oparta na 1 triodzie mocy 845 na kanał
- Przedwzmacniacz oparty na 2 dualnych triodach 12AU7 oraz 1 dualnej triodzie 12AT7 na kanał
- Zintegrowana końcówka mocy z przedwzmacniaczem
- 4 wejścia RCA
- 2 osobne wyjścia mocy dla impedancji 4 i 8 Ohm
- Zakres częstotliwości pasma przenoszenia - 15 Hz - 30 000 Hz ± 2 dB
- Ręczna regulacja biasu
- Układ chroniący lampy przy włączaniu urządzenia
- Pilot zdalnego sterowania - regulacja wzmocnienia i selektor wejść
- THD <= 1,5 % przy 1 kHz
- SNR >= 86 dB, Klasa A
- Czułość wejścia 4 x AUX: <= 0.2 V
- Zastosowane lampy 845 x 2, 12AT7 x 2, 12AU7 x 4
- Zasilanie AC 110 V / 60 Hz, 220 - 240 V / 50 Hz
- Wymiary: L 420 mm W 420 mm H 300 mm
- Masa: 36 kg

Olbrzymia bańka lampy 845; jak widać, duża męska ręka przy niej wygląda jak dziecięca


Oryginalne lampy elektronowe Psvane 845

Gniazdo lampy 845



Awangardowy design wzmacniacza

Skomplikowane kształty na górnej pokrywie

UV-metr, a pod nim przyciski selekcjonujące źródła

Rząd trzech lampek

Żarząca się lampa Psvane 845 świeci jasno niczym 25 watowa żarówka


Klipsch Forte III SE ze zdjętymi maskownicami



W środku: duże skrzynie Klipsch Forte III SE; na zewnątrz - Living Voice Auditorium R3

Pomieszczenie o powierzchni około 30 m2

Wrażenia dźwiękowe
Do wzmacniacza MS-650B za pośrednictwem przewodów głośnikowych Perkune Audiophile Cables serii Elite (czytaj test TUTAJ) podłączyłem dwie "szafy grające", czyli kolumny Klipsch Forte III Special Edition o wysokiej skuteczności 99 dB, a następnie moje dyżurne Living Voice Auditorium R3 o efektywności 94 dB. Na pewno będą dobrymi kompanami dla MS-650B i jego niezbyt wygórowanej mocy 2 x 15 Wat. Pozostała część sprzętu towarzyszącego wymieniona jest na końcu niniejszego tekstu.

Pozornie wydawać się by mogło, że niezbyt wysoka moc wzmacniacza wynosząca jedynie 2 x 15 Wat nie będzie w stanie porządnie wysterować dużych kolumn głośnikowych. W rzeczywistości MS-650B ma mocy co nie miara! Kiedy podłączyłem doń duże skrzynie Klipsch Forte III Special Edition (o efektywności 99 dB) okazało się, że jest to po prostu petarda. Od razu "wylał się" z nich stuprocentowo doskonały dźwięk - żadnych czasochłonnych przymiarek, dopasowywania się, żonglowania kablami, itp. Podłączyłem kolumny do wzmacniacza i błyskawicznie uzyskałem optymalny dźwięk - piękne rozciągnięcie, wybitne wypełnienie, rewelacyjna soczystość i energia brzmienia. A do tego mięsiste basy, błyszczące blachy oraz gęsta, lecz lekka średnica. Miąższość i świeżość z lekko organicznym ciepłem będącym pochodnym lamp elektronowych. Zresztą o tym jak grają Klipsch Forte III SE z Yaqin w dużym stopniu rozpisałem się TUTAJ. Przypomnę, że uznałem to zestawienie za najlepsze - i to pomimo podłączania do nich znacznie droższych wzmacniaczy (Hegel H160 i Pathos Classic One MKIII).

Trzeba to napisać otwartym tekstem. Nowy wzmacniacz MS-650B to zupełnie inna jakość dźwięku niż dotychczasowe znane mi konstrukcje Yaqin oscylujące, bądź co bądź, w lidze budżetowej. MS-650B pomimo dość umiarkowanej ceny (nieznacznie przekraczającej 7 000 PLN) lokuje się już w klasie wyższej high-fidelity. I to zarówno pod względem wykonawczym, jak i brzmieniowym. Dużo tu zaangażowania dźwiękowego, bezpretensjonalnej ekspozycji bogactwa muzyki, rewelacyjnej barwy instrumentów i wokali, czy doświetlania nawet najmniejszych detali nagrań. Dzięki temu wszelkie dźwięki "obrabiane" przez wzmacniacz przemieniają się w autentyczne muzyczne wydarzenia. Koncertowe granie pełną gębą. Ponadto dochodzi tu naturalny sposób prezentacji połączony z fizycznym i cielesnym wyrazem jej definiowania. To zaawansowana ekspresja i sugestia realizowana w stylu wyrafinowanym i na wskroś kulturalnym. Wciągający dźwięk pełen witalności i życia. Wspaniała rzecz.

Po wspaniałej przygodzie z dużymi kolumnami Klipsch, do Yaqin podłączyłem moje dyżurne Living Voice Auditorium R3 (skuteczność 94 dB) a potem jeszcze podstawkowe Studio 16 Hertz Canto Grand (88 dB). Oczywiście, dźwięk Auditorium R3 nie jest zbieżny z Forte III Special Edition, bo to zupełnie inne konstrukcje, nie więc szansy aby było identycznie. Jednakże wysoka skuteczność kolumn Living Voice powala na bezproblemowe ich wysterowanie przez MS-650B. Mniej jest niskiego basu, odmiennie kreowana scena (jest nieco mniejsza), nie ma aż takiej bezpośredniości i ataku, ale i tak jest co najmniej świetnie. Living Voice czarują przede wszystkim ciepłą i fizjologiczną barwą pełną nasycenia i kolorów, zaskakują ponadzwyczajną harmonią oraz fantastyczną selektywnością, ujmują plastycznością i pełną holografią. To kolumny kochające wzmacniacze lampowe, więc nie jest to przypadek, że i z Yaqin szybko "złapały" bliski kontakt i komunikację. Bas, średnica i soprany - bez zarzutów. Może czasem przydało by się więcej masy i energii, ale to drobnostki przy ogólnie rasowym i dojrzałym brzmieniu zestawu. 

And last, but not least - monitory Studio 16 Hertz Canto Grand. Ich konstruktor - pan Grzegorz Rogala z Tych, tak buduje większość swoich głośników aby dobrze grały zarówno ze wzmacniaczami tranzystorowymi, jak i z lampowymi. I to, mówiąc krótko, słychać. Pomimo że Canto Grand to kolumny podstawkowe nie brakuje im ani basu, ani energii. Są doskonale ustawione pod względem barwy i konturów, mają precyzyjnie wyregulowany dźwięk, zachwycające stereo. Poziom nasycenia brzmienia stoi na bardzo wysokim stopniu - esencjonalna średnica zawiera w sobie mnóstwo dźwięków, które nie kleją się do siebie, a współistnieją istniejąc osobno i jednocześnie korelując ze sobą. Przynoszą realny spektakl - autentyczny, wyrafinowany i bezpośredni. Moim zdaniem, monitory Canto Grand idealne są do pomieszczeń nie większych niż 20 m2, w takich mają szansę na optymalny dźwięk. Potem może być już różnie - mniej basu, większy wysiłek przy wyższych poziomach nagłośnienia, etc.

Konkluzja
Nowy wzmacniacz Yaqin MS-650B na dwóch lampach mocy Psvane 845 to w pełni dopracowana konstrukcja. Nowoczesna bryła wykonana z czystego aluminium, niebanalny projekt i pierwszorzędne wykonanie. Dźwiękowo wzmacniacz plasuje się na wyższym pułapie niż cenowy. Reprezentuje bogaty, wręcz eufoniczny, dźwięk o wspaniałym rozciągnięciu i bogatej soczystości. Energia grania, organiczna barwa oraz potężny bas o świetnej kontroli stawiają go na równi z bardzo zaawansowanymi konstrukcjami. Dla uzyskania najlepszego brzmienia wzmacniacz potrzebuje wysokoefektywnych kolumn - w powyższym teście te kryteria najlepiej spełniły duże amerykańskie skrzynie Klipsch Forte III Special Edition (99 dB). Nirwana, a nie dźwięk! 

Cena w Polsce - 7 290 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU) i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Klipsch Forte III Special Edition (test TU), Studio 16 Hertz Canto Grand (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Odtwarzacze sieciowe: Pioneer N-70AE (test TU) i Auralic Aries Mini (test TU).
DAC: Pioneer U-05 (test TU), S.M.S.L. M7 (test TU), iFi nano iOne (test TU) oraz Encore mDSD.
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładka gramofonowa: Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU) i 1ARC Arrow SE (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900, Tivoli Model One (test TU) i Luxman 5T10..
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Pioneer SE-Monitor5 (test TU), Fostex TH-7 (test TU), Meze 99 Neo (test TU), MEE Audio Matrix 2 (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Pioneer U-05 (test TU), Divaldi AMP-02 (test TU) i S.M.S.L. M7 (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). 
Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.



Cały katalog ECM dostępny w Tidal HiFi/Master

$
0
0
Jakoś tak kuchennymi drzwiami kilka dni temu (gdzieś w okolicy 11-12 listopada) weszła do Polski naprawdę duża rzecz. Mianowicie cały (!) katalog monachijskiej kultowej wytwórni ECM pojawił się w serwisie streamingowym Tidal. Pełen katalog dostępny jest w plikach FLAC 16 bit/44,1 kHz, ale co ważniejsze, duża część katalogu została także udostępniona w plikach wysokiej rozdzielczości MQA 24 bit/96 kHz, czyli Tidal Master. Nie wiem dlaczego o tym wydarzeniu cicho w Internecie, nie pojawiła się żadna oficjalna informacja - być może dlatego, że trwają jeszcze testy (?), albo podpisano jakąś umowę warunkową. Czas pokaże, ale dla audiofilów i melomanów najważniejsza przecież jest muzyka, a tej w ECM nie brakuje.

Katalog ECM TUTAJ.

















Audio Video Show 2017 Warszawa - kilka impresji

$
0
0


W dniach 17 - 19 listopada, w Warszawie, odbywała się już XXI edycja wystawy znanej jako "Audio Show" (zobacz TUTAJ). W 2016 roku pierwszy raz nazwano ją Audio Video Show, a w bieżącym - Audio Video Show & Smart Home (po połączeniu z niezależną dotychczas imprezą "Dom inteligentny"). Organizatorzy, w tym niezrównany pan Adam Mokrzycki, z roku na rok czynią tą imprezę większą, lepszą, przyjaźniejszą, bardziej zróżnicowaną, ciekawszą i nie wiem co jeszcze. Tak, czy inaczej, jest to jedna z najważniejszych światowych imprez segmentu audio-video na świecie, a druga w Europie (po monachijskiej High End). Wciąż i wciąż rośnie w jakość i siłę. By tylko przytoczyć kilka z brzegu liczb: trzy lokalizacje wystawowe (Stadion PGE Narodowy, hotel Radisson Sobieski i hotel Golden Tulip), 180 wystawców, 660 marek z całego świata, trzy dni wystawowe, zarezerwowanych 168 sal - rekord wszechczasów imprezy pobity! Wartym podkreślenia jest obecność wielu opiniotwórczych mediów z Europy, włączając w to takie jak Mono and Stereo, 6moons, czy Hifi Pig.

Nie zawiodła organizacja - kolejek ani po bilety, ani do szatni nie odnotowałem. Wszystko szło sprawnie i bezproblemowo. Nie dało się jedynie uniknąć zatorów przy niektórych pokojach odsłuchowych, ale to norma w przypadku dużego jednoczasowego zainteresowania większej ilości odwiedzających. Bardzo podoba mi się, że z roku na rok, AVS żegluje w stronę dużego różnicowania oferty wystawienniczej, poszerzania tematów, modelowania form - słuchawki, sprzęt tańszy, droższy i luksusowy, telewizory i inne AV, różne panele dyskusyjne, seminaria, wykłady, koncerty, spotkania z ciekawymi ludźmi z branży, a nawet targi płyt - w tym winylowych. Dla każdego coś dobrego. AVS staje się miejscem nie tylko, w którym można zapoznać się z różnej maści sprzętem AV hi-fi, dotknąć go, posłuchać, zrobić mu zdjęcie, ale także wymienić poglądy, porozmawiać, podyskutować, etc. Służą temu co raz to liczniejsze seminaria i wykłady, a w tym roku była ich cała masa - nie wystarczy mi tu miejsca, aby o nich wszystkich napisać (cała lista TUTAJ). Wymienię tylko kilka. Bardzo inspirujące było spotkanie z mistrzem analogu - panem Wally Malewiczem z USA, który zaprezentował i omówił prawidłową kalibrację gramofonu na przykładzie modeli Clearaudio. Niesamowite były prezentacje dziennikarzy muzycznych (znanych głównie z radiowej Trójki) takich jak Piotra Metza, Marka Niedźwieckiego, Hieronima Wrony, czy Marka Sierockiego (TVP1) i Rafała Bryndala (Radio ZET), którzy zabrali publiczność w świat muzyki bogato okraszanej opowieściami i anegdotami, oczywiście prezentowanej na zaawansowanych systemach audio hi-fi. Kapitalna rzecz!

Dla mnie największym przeżyciem były dwa wydarzenia. Pierwsze to koncert Władysława "Gudonisa" Komendarka, legendy światowej el-muzyki. Prawie 40-minutowy spektakl pełen kosmicznej energii oraz wspaniałej muzyki rodem z nadświatów albo z hiperprzestrzeni. Eksperymentalne dźwięki syntezatorowo-wokanderowe podane w sposób ekspresyjny i radosny, a wygenerowane na wybornym włoskim wzmacniaczu lampowym Unison Research Sinfonia i tej samej marki kolumnach (model Max 2). Koncert przygotowała i zorganizowała firma Trimex (zobacz TUTAJ). Brawo!

Drugim ważnym przeżyciem było bezpośrednie spotkanie z panem Kenem Ishiwata z firmy Marantz. Było się w piątek o godzinie 19:30 w pokoju Nomos Audio Vintage. Nie było tego spotkania w oficjalnym programie, wejście tylko dla "wtajemniczonych". Pana Ishiwata zaprosił do Polski krajowy przedstawiciel firmy Denon&Marantz - Horn Distribution, zaś Nomos Audio Vintage  jako wielbiciel dawnych urządzeń Marantz przygotował całą wystawę całej baterii rozmaitych sprzętów tej marki z lat 70-tych i 80-tych XX wieku pięknie odrestaurowanych. Pan Ishiwata omówił i przybliżył publiczności (około 30 osób) tajniki filozofii Marantz, odkrył "duszę" starych sprzętów i historię ich powstawania. Przedstawił też najważniejsze dla dźwięku idee techniczne, a także swoje spojrzenie na przeszły, obecny i przyszły świat hi-fi. Spotkanie trwało półtorej godziny, było bardzo interaktywne i miłe. Moją zdobyczą było uzyskanie autografu Mistrza na magnetofonie kasetowym Marantz 5020 (zdjęcia poniżej), co będzie niebawem przedmiotem osobnego wpisu na blogu.

Uważam tegoroczną XXI edycję warszawskiej wystawy AVS za fantastycznie udaną - życzę sobie i innym, co najmniej takich samych w przyszłości! A znając pana Adama Mokrzyckiego, będzie jeszcze lepiej.

Poniżej "przefiltrowana" fotorelacja z kilku dosłownie sal. Przepraszam, wszędzie nie zdołałem być, wszystkiego obfotografować i przesłuchać. Chcąc rzetelnie z kimś porozmawiać, spotkać się z przyjaciółmi po fachu i czegoś spokojnie posłuchać, trzeba na to przeznaczyć minimum 30 minut. Inaczej się nie da, no chyba, że tylko błyskawicznie, czyli powierzchownie, wejść i wyjść z każdej z 168 wystawienniczych sal AVS...



Rewelacyjny koncert Władysława "Gudonisa" Komendarka; tuż przy salach Trimex.pl.

Ken Ishiwata w Nomos (zdjęcie podkradzione ze strony Nomos na Facebook). 



Wizyta pana Kena Ishiwata z firmy Marantz w pokoju Nomos Audio Vintage (zobacz TUTAJ).



Magnetofon Marantz 5020 z autografem Mistrza Ishiwata - już w moim skromnym systemie hi-fi...






Nowości przygotowane przez Polpak (zobacz TUTAJ) z Warszawy; m.in. kolumny Paradigm Persona, wzmacniacz hybrydowy Taga Harmony HTA-80, kolumny Taga Harmony...

Pokój Rafko (zobacz TUTAJ) w Radisson Sobieski; premierowe podstawkowe kolumny marki Melodika oraz nowe w ofercie dystrybucyjnej sprzęty firmy NuPrime (niebawem w testach Stereo i Kolorowo).




Oferta polskich firm Wile, Megalith Audio (zobacz TUTAJ) oraz Tentogra (zobacz TUTAJ); ta ostatnia zaproponowała innowacyjny gramofon zasilany akumulatorem - całość o masie, bagatela, 120 kg.





Wspólne ekspozycja firm Pylon Audio i Fezz Audio; Pylon Audio zaprezentował nową edycję kolumn Emerald, zaś Fezz Audio mini-wzmacniacz lampowy Lupi - w wersji słuchawkowej i zwykłej. Zestaw kolumny Pylon Pearl 25 i wzmacniacz Fezz Audio Lupi okazały się być sensacją - ich wspólna cena nie przekracza 4 000 PLN!



Rewelacja wystawy: stanowisko This.pl (zobacz TUTAJ), czyli regionalnego dystrybutora marek Rega i Guru Audio. Nowy gramofon Rega Planar 6 i świeżusieńkie monitory Guru Junior +.




Pokój Polskiego Klastra Audio (zobacz TUTAJ); mnóstwo nowości, tu można było ugrząźć na długie godziny...


Kolejna fascynująca ekspozycja - polska młoda firma Resonus (zobacz TUTAJ); producent niedrogich wzmacniaczy Altum, DACa Dictum i monitorów Studio. Wróżę im świetlaną przyszłość.



Bardzo rozbudowana i zróżnicowana oferta firmy Moje Audio (zobacz TUTAJ); a tu takie rzeczy jak wzmacniacze Hegel, kolumny Trenner&Friendl, wzmacniacze Trilogy, elektronika ISOL-8 i mnóstwo innego audiofilskiego dobra.

Wzmacniacze Haiku-Audio (zobacz TUTAJ) w towarzystwie kolumn Bodnar Audio (zobacz TUTAJ) - tajna broń polskiego audio!


I na zakończenie - polska firma Sky Audio; wzmacniacze lampowe OTL, kolumny głośnikowe na referencyjnych głośnikach Tannoy; jeden z najlepszych dźwięków wystawy!

Encore mDSD - mobilny DAC USB i wzmacniacz słuchawkowy

$
0
0


Dwa zdjęcia ze strony Encore Design Ltd.

Wstęp 
Po niedawnym teście zaskakująco dobrze grających słuchawek Encore RockMaster Live (czytaj test TUTAJ), przyszła kolej na następny produkt z Encore Design Ltd. Tym razem to Encore mDSD (zobacz TUTAJ), czyli mobilny USB DAC obsługujący pliki DSD i jednocześnie wzmacniacz słuchawkowy. Przetwornik c/a oparty jest na kościach SABRE ES9010K2M i XMOS, a to już poziom "nie w kij dmuchał". Jak widać na zdjęciach, body wykonane jest z aluminium. Na nim umieszczono dwa przyciski głośności i małą diodę. Z jednej strony znajduje się wtyk USB, a z drugiej gniazdo słuchawkowe 3,5 mm i równolegle gniazdo mini-Toslink. Encore mDSD jest produkowany przez firmę NuPrime, czyli pogrobowca amerykańskiego NuForce. Co istotne, za pomocą adaptera "Camera Connecting Kit" mDSD gra z dowolnym iPhone lub iPad. I to jest to!

Dlaczego piszę, że "to jest to"? Bo zawsze marzyłem o czymś małym i (ucziwie pisząc) stosunkowo tanim, co bezproblemowo będzie można podłączyć zarówno do komputera, jak i iPhone'a lub iPada - i to dobrze zagra (czytaj: przetworzy sygnał cyfrowy na analogowy) bez potrzeby instalacji dodatkowych sterowników, czy jakiś innych specjalnych zabiegów. A Encore mDSD wystarczy wetknąć w dowolne gniazdo USB komputera lub za pośrednictwem adaptera Apple do iPhone i iPad - i już - od razu zagra na maksimum możliwości i umiejętności, czyli z rozdzielczością do DSD 256 i do PCM 32/384. Super sprawa.

Wrażenia ogólne i budowa
W tym rozdziale za dużo nie ma co napisać, a już na pewno nie o powłoce cielesnej mDSD. Ot, mała czarna, metalowa (a dokładniej - aluminiowa) wydłużona kosteczka z wystajacym wtykiem USB. Taki większy pendrive. Z przeciwległej strony do wtyku USB znajduje się gniazdo słuchawkowe 3,5 mm współdzielone z wyjściem optycznym mini-Toslink (tak więc urządzenie może być także konwerterem USB - S/PDIF). Na jednym z boków umieszczono dwa niewielkie przyciski regulacji wzmocnienia siły głosu, a na obudowie - małą diodę. Świeci się na czerwono kiedy dostarczać sygnał PCM lub na niebiesko - DSD). Urządzenie jest bardzo estetycznie wykonane. Jest też ergonomiczne. Ma małą masę i jest małe, można wetknąć je do komputera jak typowy pendrive; można je nosić ze sobą (kiedy grać np. z iPhone'a). Bomba!

Dla porządku kilka słów o opakowaniu i wyposażeniu. mDSD dostarczany jest w niewielkim pudełeczku rozkładanym na cztery strony. Wewnątrz, pośród wyciętej gąbki, spoczywa DAC. Instrukcja obsługi wydrukowana jest na ...wewnętrznej stronie pudełka. Z kolei specywikacja techniczna wydrukowana jest na dolnej zewnętrznej części kartonika. Niczego więcej nie ma w pudełku. Minimalizm posunięty do granic.

Czym jest mDSD? Napisałem już we wstępie, ale powtórzę. To mobilny USB DAC obsługujący pliki DSD i jednocześnie wzmacniacz słuchawkowy. Przetwornik c/a oparty jest na kościach SABRE ES9010K2M i XMOS. W związku z tym, że urządzenie wyposażone jest również w gniazdo S/PDIF mini-Toslink (współdzielone z gniazdem słuchawkowym), może także pełnić funkcję konwertera USB - S/PDIF. I to wszystko za mniej niż 500 PLN. Czy to nie jest rewelacja?

Jeśli chodzi natomiast o obsługę, podkreślając działanie ze sprzętami marki Apple. Jak powszechnie wiadomo, dużo przenośnych DACów (nie chcę tu nikogo przywoływać do tablicy) często ma problemy ze współpracą z iPadami i iPhone'ami. A to coś "pyka" i trzeszczy w sygnale, a to dźwięk przerywa i zawiesza się, albo sprzęt w ogóle odmawia posłuszeństwa, wyświetlając na ekranie komunikat: "przyłączone urządzenie pobiera zbyt dużo prądu". Tymczasem w mDSD wszystko bezproblemowo gra! Wystarczy przyłączyć przejściówkę "Camera Connection Kit" do DACa, a z drugiej strony słuchawki i nie ma żadnych, nawet najmniejszych problemów ani z sygnałem, ani z dźwiękiem. Warto jednak pamiętać o zaleceniu producenta, aby najpierw podłączyć słuchawki do DACa (i oczywiście ewentualny adapter), a dopiero taki komplet podłączać do konkretnego źródła.

Jedyny minus to to, że mDSD podłączony do iPhone (u mnie to model 6S) bardzo szybko "pożera" jego wewnętrzny prąd z baterii. W pełni naładowany iPhone zapewni odsłuchy na jakieś maksymalnie 4 godziny. Problem polega na tym, że równolegle podczas odsłuchów nie można ładować smatrtfona, bo gniazdo lightning jest zajęte przez Encore. iPad (tu Air 2) nie miał już tych problemów - dzielnie grał bez przerwy i z 8 - 10 godzin.

Kilka słów od dystrybutora Audiomagic.pl. "Ultrakompaktowy przetwornik cyfrowo-analogowy ze wzmacniaczem słuchawkowym Encore mDSD podnosi jakość muzyki z takich urządzeń jak smartphone, tablet czy komputer. mDSD obsługuje sygnał nadawany PCM a także natywnie DSD. Już od pierwszej chwili docenisz mobilność Encore mDSD. Niewielka, płaska, bez wystających elementów konstrukcja zapewni Ci wygodę podczas podróży. Odpowiednio zespolona, metalowa, mocna obudowana zapewnia wytrzymałość całego urządzenia. mDSD ma wyjście słuchawkowe dzielone z wyjściem optycznym, przez które będziemy mogli wysłać sygnał na zewnętrznego DAC'a. Możesz cieszyć się wzmocnionym pełną zakresowym dźwiękiem niezależnie od tego, z jakiego urządzenia słuchasz muzyki. Wzmacniacz jest kompatybilny z komputerem PC i OSX, a także że smartfonem posiadającym Androida i iOS. W domu, drodze do pracy, czy na urlopie - dobra jakość muzyki zawsze przy Tobie. Encore mDSD przyjmuje sygnał PCM i natywnie DSD. Obsługiwany bitrate dla PCM to 32-bit/384 kHz a DSD 256. Posiada także asynchroniczne wejście USB, z podwójnym zmniejszonym jitterem oraz filtrem nad próbkowania".

Specyfikacja techniczna
- Impedancja słuchawek: 30 - 300 Ohm
- Moc wyjściowa: 40 mW x 2
- Obsługiwane formaty: PCM 32/384, DSD 256
- Zasilanie: z gniazdka USB 5 V
- Masa: 29 gramy
- Wymiary: 60 (bez wtyku USB) x 30 x 10 mm.



Mini-opakowanie

Aluminiowe body!


mDSD to taki większy pendrive

Porównanie wielkości względem monety 5 PLN

Po lewej widoczne gniazdo współdzielone: mini-jack dla słuchawek i mini-Toslink (wyjście cyfrowe z DAC)

Dwa mini-przyciski regulujące natężenie głośności

"Camera Connection Kit" Apple jest niezbędny przy odsłuchach ze sprzętów przenośnych Apple

Czerwona dioda świadczy o doprowadzanym sygnale PCM


Słucham z iPad Air 2 - FAD Pandora Hope VI

iPhone 6S (z Tidal HiFi) >> adapter "Camera Connection Kit">> Encore mDSD >> słuchawki FAD Pandora Hope VI


Słuchawki Meze 99 Neo

Tidal HiFi



Klika przykładów albumów słuchanych z iPad Air 2 via Tidal HiFi


Te same albumy słuchane z iPhone 6S z Tidal HiFi

Wrażenia dźwiękowe
Do Encore mDSD przypinałem następujące słuchawki: Meze 99 Neo, Fostex TH-610, Final Audio Design Pandora Hope VI, Encore RockMaster Live i MEE Audio Matrix 2. Wzmacniacze słuchawkowe i DAC: S.M.S.L. M7, Divaldi AMP-02, Pioneer U-05, Hegel H160 oraz iFi nano iOne. iPad Air 2, iPhone 6S i MacBook Pro. Muzyka - Tidal HiFi/Master MQA. Nie odtwarzałem plików DSD (bo nie za bardzo lubię). Nie testowałem mDSD jako osobny DAC.

Używałem mDSD przez ponad miesiąc - w domu, w podróży (w hotelach), w różnych środkach komunikacji. Głównie wpięty do iPhone 6S, czasem do iPad Air 2. Przez ten czas miałem dużo sposobności, aby zapoznać się z jego umiejętnościami dźwiękowymi. A te są niemałe. Ba! Są olbrzymie. Nie chcę pisać, że podczas jego odsłuchów szczęka opada, oczy wybiegają z orbit, czy mózg się gotuje, bo to nie o to chodzi. Napiszę inaczej. Dopóki nie zapoznałem się z mDSD wydawało mi się, że za naprawdę dobry mobilny dźwięk trzeba też dobrze zapłacić. Że trzeba kupić jakieś urządzenie za co najmniej 1 000 PLN (a lepiej jeszcze droższe), aby uzyskać w miarę audiofilskie brzmienie z urządzeń przenośnych typu smartfon. Tymczasem tu nie potrzeba ani "pomarańczowego" M2Tech, ani "czerwonego" Audioquest Dragonfly, ani nawet iFi nano iDSD (choć ten nieco odstaje w górę w tym towarzystwie). Otóż by uzyskać pełny, żywy, bardzo nasycony i równolegle muzykalny i harmonijny dźwięk o wybitnych walorach jakościowych wystarczy małe pudełeczko Encore mDSD. I piszę te słowa z pełną recenzencką odpowiedzialnością. mDSD jest po prostu w swojej cenie genialny dźwiękowo. Zresztą pod względem umiejętności wielo-formatowego odtwarzania także. Jestem pod gigantycznym wrażeniem! Żeby nie być gołosłownym: to 1) całopasmowy dźwięk z mocnym, wręcz motorycznym, basem, 2) żywą  i bardzo zróżnicowaną średnicą, jak i z 3) wyrazistymi, doświetlonymi, sopranami. Organiczne, bardzo fizjologiczne granie charakterystyczne dla bardzo rasowych sprzętów klasy hi-fi.  

Jeśli chodzi o mDSD przyłączony do "zwykłego" iPhone z zainstalowanym serwisem strumieniującym muzykę (przypomnę - u mnie to Tidal HiFi). Otóż mały Encore przenosi dźwięk z iPhone wprost do innego wymiaru rzeczywistości, w jakąś dźwiękową nadprzestrzeń, czy w jakiś inny fenomen. To wyższa szczegółowość, większa przejrzystość, szerszy i głębszy rozmiar sceny, a także lepsze nasycenie i barwy muzyki. Zdwojona dokładność, potrojona szybkość, zaś emocje poczworzone... Przy odsłuchach albumu Keitha Jarretta "The Koln Koncert" (ECM - 1975 r.) wreszcie via iPhone można bezproblemowo usłyszeć wszystkie i wszelkie smaczki fortepianu. Barwa i natężenie brzmienia tego instrumentu są wprost fantastyczne. Palce Jarretta biegają po klawiaturze niczym dzikie koty. Daje się wręcz słyszeć puknięcia opuszek o klawisze. Realizm i autentyczność tego koncertu są doskonałe. Nie wspomnę już o fakcie, że kiedy Keitch puka albo wali ręką w pudło fortepianu, to są to dźwięki bezpośrednie, ale nie jakieś oddalone i przymglone. Są widoczne na 100 %.

Ponadto, mDSD to również wyższy poziom energii i dynamiki grania. Jest moc, jest masa, jest plastyczność. To brzmienie namacalne, wyraziste i zróżnicowane, z kapitalną równowagą pomiędzy intensywnością tonalną, wysyceniem barw (instrumentów i wokali), a różnymi zjawiskami przestrzennymi, jak i stereo. Nie wiem, co i jak zmajstrowali twórcy NuPrime/Encore wewnątrz swojego małego DACa, lecz rezultat jest zachwycająco - rozbrajający. Przy całej masie i potoku dźwięków, równolegle czuć dużą dbałość o detal i szczegół, ich poprawne umieszczenie w 3D - zadbano też o świeżość i selektywność. Nie wiem jakich pochwał jeszcze użyć... Może napiszę też, że mDSD ma bardzo analogowy dźwięk - śpiewny i potoczysty, a pozbawiony ostrych kantów, szklistości i metaliczności. DAC zabiega o plastyczne, naturalne brzmienie - maksymalnie harmonijne. Ile tylko się da.

Przy całym powyższym moim zachwycie (który jest autentyczny), proszę pamiętać o jednej istotnej rzeczy. Pomimo, że mDSD zapewnia energetyczne, masywne i dźwięczne granie - organiczne, piękne, wręcz wypieszczone, to jest to poziom okołobudżetowy. Bez wybujałych ambicji audiofilskich, bez pretensji w stronę high-endu. mDSD zapewnia kapitalną muzykę, świetnie obrobioną i pierwszorzędnie podaną. Tylko tyle i aż tyle. Drugą sprawą jest optymalny dobór słuchawek. Nie żeby mDSD nie zgrał się z jakąś z testową parą (a przewinęło się ich tu kilka dobrych sztuk), bo wręcz przeciwnie - bez grymasów grał ze wszystkimi. Chodzi o coś innego. Sporym ograniczeniem jest fakt, że im wyższej impedancji słuchawki przyłączyć do Encore, tym szybciej sprzęt rozładowuje baterie smartfonów (nie dotyczy to tabletów, ani laptopów). Optymalną impedancję oceniam na 10 - 30 Ohm. Mi podczas testów najlepiej użytkowało się rumuńskie Meze 99 Neo o impedancji 26 Ohm. Poza tym te słuchawki dostarczają naprawdę świetny endogenny dźwięk (polecam!). Doskonałe też były japońskie Final Audio Design Pandora Hope VI (8 Ohm).

Konkluzja
Encore mDSD produkowany jest przez amerykańską firmą NuPrime (Encore Design Ltd. to poniekąd pełnoprawny następca NuForce). I to widać, czuć i słychać. Widać, bo zaproponowano estetyczne wykonanie oparte o aluminiową obudowę. Czuć i widać, bo wewnątrz małego ciałka upchnięto całą masę innowacyjnych rozwiązań opartych o kości SABRE ES9010K2M i XMOS. I wreszcie - to słychać, bo DAC/wzmacniacz słuchawkowy oferują na wskroś fantastyczne brzmienie. Potężne, bezpośrednie i nieźle szczegółowe - zdrowe i atrakcyjne do sześcianu. Nie jest to high-end, nie jest to nawet stricte high-fidelity - to 100 % muzyki w muzyce! (Trzeba posłuchać samemu, by uwierzyć). Dla mnie Encore mDSD to odkrycie roku, o ile nie pięciolecia. Polecam, zalecam, rekomenduję!

Cena w Polsce - 499 PLN.

Kolumny podłogowe Klipsch Heresy III Anniversary - zapowiedź testu

$
0
0


Trzy zdjęcia ze strony Klipsch (zobacz TUTAJ). Jak widać na zdjęciach nr 1 i nr 3, kolumny przypięte są do wzmacniacza lampowego Cayin A-88T MKII


Po teście rewelacyjnych kolumn Klipsch Forte III Special Edition (czytaj test TUTAJ) od razu zapragnąłem przesłuchać kolejne z serii Klipsch Heritage, czyli Klipsch Heresy III Anniversary (zobacz TUTAJ), stworzone z myślą na jubileusz 70-lecia firmy. Niestety, warszawska wystawa Audio Video Show "wyssała" od dystrybutora wszelkie kolumny Heritage na potrzeby tej imprezy. Dopiero tydzień później modele testowe stały się ponownie dostępnie. W rezultacie tego, wczoraj po południu przedstawiciel firmy EIC Sp. z o.o. dostarczył do mnie do Gdyni parkę Heresy III Anniversary. Muszę szczerze przyznać, że mój zachwyt tymi kolumnami jest nie mniejszy niż poprzednimi, czyli Forte III SE. Wspaniałe głośniki!

Do tytułowych Klipsch Heresy III Anniversary podłączyłem najpierw wzmacniacz hybrydowy Pathos Classic One MK III, a potem lampowy Yaqin MS-650B ma bańkach 650 (kablami Perkune Audiophile Cables serii Elite). Wspaniałe, bezpretensjonalne granie godne nazwy high-fidelity. Przy czym owo określenie "high-fidelity" w tym przypadku jest niejako surowe, pierwotne, natywne - nie skażone zbytnim narostem technologicznym ostatniego półwiecza. Głośniki, można napisać, grają muzykę w sposób bezpretensjonalny i całkowicie naturalny. 

Dane techniczne
Moc ciągła 100 W
Moc szczytowa 400 W
Skuteczność 99 dB
Impedancja 8 Ω
Pasmo przenoszenia 58 - 20 000 Hz
Częstotliwość podziału zwrotnicy (średnie) 850 Hz
Częstotliwość podziału zwrotnicy (wysokie) 5000 Hz
Maksymalny poziom akustyczny (db) 116 dB SPL
Parametry głośników
Głośnik wysokotonowy K-107-TI 1 - 2,54 cm kopułka tytanowa
Głośnik średniotonowy K-53-TI 1.75 - 4,45 cm kopułka tytanowa
Głośnik niskotonowy K-28-E 12 - 30,48 cm z włókna kompozytowego

Konstrukcja
Typ obudowy zamknięta
Materiał płyta MDF
Wysokość 605 mm
Szerokość 393 mm
Głębokość 336 mm
Wykończenie okleina w odcieniach orzecha australijskiego
Masa 20,00 kg/sztuka
* * *

Tradycyjnie kilka słów od dystrybutora. Amerykański producent Klipsch obchodzi w tym roku 70-lecie swojej działalności. Pierwszym produktem firmy była kolumna Klipschorn, zaprojektowana i stworzona przez fundatora Paula W. Klipscha w 1946 roku. Przez cały okres działalności przyświecały konstruktorom cztery zasady, które zapewniały, że zaprojektowane z godnie z nimi przetworniki będą wyjątkowe i zagwarantują wierną reprodukcję muzyki. A są to:

1. Bardzo wysoka efektywność, a przy tym niskie zniekształcenia,
2. Szeroki zakres reprodukowanej dynamiki,
3. Kontrolowana kierunkowość,
4. Płaska charakterystyka pasma przenoszenia.

Z okazji tegorocznej rocznicy światło dzienne ujrzą limitowane wersje dwóch przetworników: flagowego i kultowego już Klipschorna oraz bardzo chętnie wykorzystywanej do współpracy ze wzmacniaczami lampowymi, najmniejszej kolumny podłogowej Heresy III. Oba modele zdobędą wyjątkowo urodziwe wykończenie naturalną okleiną z drzewa Australian Walnut, znanego również jako Queensland Walnut. Fornir charakteryzuje się bardzo szeroką gamą kolorów i wzorów. Zazwyczaj ma barwę jasno złotą poprzecinaną mocno kontrastującymi brązowymi, szarymi, czarnymi a nawet różowymi smugami o zróżnicowanym kształcie, czasami nawet falistym.

Model Klipschorn w limitowanej wersji wykonany będzie zaledwie w ilości 35 par. Każda z nich będzie sygnowana numerem seryjnym i podpisem wytwarzającego ją rzemieślnika. Na tabliczce znamionowej opisana będzie historia jedynego na świecie głośnika, który produkowany jest nieustannie od 70 lat. Na froncie nadstawki średnio-wysokotonowej figurować będzie archiwalny logotyp z nazwą kolumny. Naturalny fornir na obu został pieczołowicie spasowany, a raz skompletowana para przechodzi wspólnie wszystkie procesy produkcyjne, co zapewnia nie dość, że niemal identyczny wygląd zewnętrzny, ale także perfekcyjne sparowanie brzmieniowe produktów.

Oprócz legendarnych kolumn Klipschorn, przewidziano również coś specjalnego dla miłośników kolumn amerykańskiego producenta nie dysponujących zbyt dużą przestrzenią. Są to kolumny, również z serii Heritage, ale tym razem najmniejszy model Heresy III. Klipsch przygotował jedynie 70 par tych zgrabnych niewielkich kolumn. Perfekcyjnie dopasowane płaty naturalnej okleiny sprawiają wrażenie jakby obudowy wykonane były z jednej bryły drewna. W modelach z limitowanej serii cokół został wykończony na kolor czarny matowy, który doskonale współgra ze srebrzącą się maskownicą i obudową wykończoną ekskluzywnym fornirem. Na froncie kolumny figuruje archiwalny logotyp z nazwą producenta. Wszystkie pary są numerowane i sygnowane przez wytwarzającego je rzemieślnika. Kolumna Heresy III budowana jest w niemal niezmienionej formie od 1957 roku.








Esoteric P-05X i Esoteric D-05X, transport SACD i DAC - zapowiedź testu

$
0
0



Po testach kilku taniuchnych urządzeń (przetworniki c/a Encore mDSD, czy S.M.S.L. M7), kilku droższych (m.in. kolumny Klipsch Forte III SE i wzmacniacz Yaqin MS-650B) przyszła pora na zapowiedź urządzeń ekstremalnie drogich. To najnowszy japoński zestaw transport SACD i przetwornik cyfrowo-analogowy PCM/DSD Esoteric P-05X oraz Esoteric D-05X (zobacz TUTAJ) w sumie kosztujący, bagatela - jakieś 90 000 PLN. 

Zestaw ten przyjechał do mnie bezpośrednio z warszawskiej wystawy Audio Video Show, gdzie w zeszły weekend był po raz pierwszy prezentowany w Polsce. Sprzęt otrzymałem dzięki uprzejmości krajowego dystrybutora Esoteric Corporation - firmy EIC Sp. z o.o. z Warszawy (zobacz TUTAJ).

Esoteric P-05X/Esoteric D-05X to kolejni następcy modeli P-05/D-05. Zestaw ten został skonstruowany na 30-lecie pierwszej generacji dzielonego P-1/D-1, który powstał w 1987 roku a zawierał rewolucyjny mechanizm ultra-precyzyjnego napędu VRDS (zobacz TUTAJ). Potem wprowadzano kolejne modele P-70/D-70 (rok 2001), P-03/D-03 (2005 r.) i w końcu P-02X/D02X (2016 r.). Esoteric P-05X/Esoteric D-05X zawiera w sobie najnowsze i najlepsze technologie XXI wieku (co jest w zasadzie oczywistością).

Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.








Słuchawki Audictus: Achiever, Dreamer i Creator - zapowiedź testu

$
0
0
Achiever

Creator

Dreamer (powyższe zdjęcia ze strony Audictus)


Mam dla Państwa dobrą wiadomość. W tym roku powstała kolejna (kolejna po Krüger&Matz) polska marka słuchawkowa. To Audictus (zobacz TUTAJ). Specjalnie nie piszę, "o polskich słuchawkach", a o słuchawkowej polskiej marce właśnie. Albowiem identycznie jak w przypadku Krüger&Matz, w Polsce opracowywane są koncepcje i projekty słuchawek, zaś te produkowane są na Dalekim Wschodzie. Tak, czy inaczej, to budujące i korzystne, że powstają nowe firmy, których celem jest wytwarzanie słuchawek, Ale wracając do Audictus. Póki co, przedsiębiorstwo ma w ofercie sześć modeli słuchawek - trzy douszne i trzy nauszne. Wszystkie mieszczą się w pułapie cenowym pomiędzy 80 - 220 PLN, co nie jest bez znaczenia. Słuchawki nominalnie wytwarzane są przez firmę Impakt S.A. z Mosiny pod Poznaniem. Impakt S.A. to duży polski dystrybutor komputerów i akcesoriów z nimi związanych.

Przy pierwszym kontakcie z działem marketingu Audictus poprosiłem do testów jakiś model nauszny, ale nie wiedziałem jaki konkretnie wybrać. W rezultacie tego zamiast jednego, przyjechały aż trzy, czyli wszystkie nauszne. To modele Archiver, Dreamer i Creator z serii City Soul. Słuchawki dotarły w zeszłym tygodniu. Muszę pochwalić firmę Audictus, bowiem słuchawki kosztują poniżej 250 PLN, a wykonane są doskonale. Bardzo estetyczne opakowania, rzetelna budowa z solidnych materiałów (tworzywo ABS, aluminium i ekologiczna skóra) pierwszorzędny design i niezłe wyposażenie. Model Archiver w komplecie zawiera nawet bardzo poręczne etui transportowe. Ma też odpinany przewód słuchawkowy, zaś same słuchawki mają składaną konstrukcję. Wszystkie modele są fabrycznie wyposażane w regulatory i mikrofony przypinane na przewodzie słuchawkowym. A jak te słuchawki grają? Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni, czyli już w grudniu.










NuPrime DAC-9 i NuPrime STA-9: DAC/przedwzmacniacz i końcówka mocy - zapowiedź testu

$
0
0
 
 
 
 
NuPrime DAC-9 i NuPrime STA-9 (zdjęcia ze strony NuPrime)


I jeszcze jedna listopadowa zapowiedź testu. Tym razem przedstawiam zestaw: przetwornik cyfrowo-analogowy i przedwzmacniacz linowy - NuPrime DAC-9 (zobacz TUTAJ) oraz stereofoniczną końcówkę mocy NuPrime STA-9 (zobacz TUTAJ).

Ale zanim o nich, kilka słów o NuPrime, bo jest tu nieco zamieszania. Z firmą NuPrime łączą się niejako także dwie inne - NuForce i Encore Design Ltd. Niedawno opisywałem słuchawki Encore RockMaster Live (czytaj TUTAJ), a zaraz potem mobilny DAC/wzmacniacz słuchawkowy Encore mDSD (czytaj TUTAJ). Objaśniłem wówczas wzajemne powiązania tych trzech firm. Przypomnę. Na początku była kalifornijskie przedsiębiorstwo NuForce, założone w 2005 roku celem konstruowania innowacyjnych sprzętów hi-fi opartych o własne rozwiązania i doświadczenia. NuForce szybko i głęboko wsiąkło w rynek high-fidelity; wytwarzano tu bardzo interesujące wzmacniacze cyfrowe, pierwszorzędne DACi, wzmacniacze słuchawkowe, a nawet słuchawki (urządzenia często, nawiasem mówiąc, opisywane na Stereo i Kolorowo). Niestety, rozmaite zawirowania rynkowe spowodowały, że NuForce stracił płynność finansową. W 2014 roku został przejęty przez Coretronic Corporation; od tego czasu jest częścią przedsiębiorstwa Optoma NuForce (zobacz TUTAJ). Część załogi z pierwotnego NuForce (wraz z jej oryginalnycm założycielem) założyło osobne przedsiębiorstwa. Pierwszym jest NuPrime Audio (zobacz TUTAJ), do której przeniesiono sporo patentów i know-how, a nawet całych urządzeń NuForce (i to głównie z wyższego, referencyjnego segmentu). Zaś druga firma, która wykiełkowała z dawnego NuForce, to wspomniana na początku akapitu Encore Design Ltd. (zobacz TUTAJ). Tyle tytułem wyjaśnienia.

Wracając do NuPrime DAC-9 i NuPrime STA-9. NuPrime DAC-9 to, jak określa go producent, audiofilski referencyjny studyjny przetwornik DAC stereo 32 /384 / DSD256. Producent nazywa go referencyjnym, zaleca do odsłuchu w profesjonalnych studiach nagraniowych. Wyposażone w komplet zbalansowanych złącz cyfrowych i analogowych oraz obsługę PCM384kHz i DSD256. Zawiera wysokiej klasy przedwzmacniacz z potencjometrem opartym o cyfrową drabinkę rezystorową ze skokiem 0.5 dB, co umożliwia podłączenie przetwornika bezpośrednio pod końcówkę mocy np. NuPrime STA-9. Sercem DAC-9 jest 32-bitowy przetwornik marki AKM - najwyższy model AK4490EQ. Sygnał z gniazd wejściowych jest przetwarzany przez autorski procesor FPGA NuPrime SRC IC. Całość sterowana jest mikroprocesorem z retencją pamięci. Wewnątrz zamontowano ultra niskoszumne tranzystory polowe JFET.

Z kolei NuPrime STA-9 to końcówka mocy stereo o mocy 2  x 120 W (lub mono 1 x 290 W RMS) w klasie A+D. Konstrukcja końcówki mocy bazuje na połączeniu dwóch klas - A oraz D. To bardzo wydajny wzmacniacz mocy o charakterze brzmienia wzmacniacza lampowego (konstruktorzy celowo wzmocnili przebieg drugiej harmonicznej, która sprawia, że dźwięk odbierany jest jako cieplejszy). Dlatego, jak podaje producent, dźwięk STA-9 łączy w sobie: 1) barwny, ciepły dźwięk, 2) szeroką, bogatą scenę dźwiękową oraz 3) wysoki poziom dynamiki i szybkość dźwięku, a do tego 4) idealnie ciemne tło, super niskie zniekształcenia i poziom szumów dla lepszej detaliczności i przestrzenności Najważniejsze cechy STA-9 to układy ULCAM (Ultra-Linear Class A Module) o parametrach znanych z urządzeń o kilka klasy wyższych, udoskonalone końcówki mocy w klasie D przełączające się przy 550 kHz (w przeciwieństwie do klasycznych, które przełączają się przy 300 kHz), jak i super-liniowy klasyczny zasilacz toroidalny. Całość osadzona na antywibracyjnych stopach izolujących autorskiej konstrukcji.
NuPrime DAC-9 i NuPrime STA-9 przyjechały do mnie jeszcze w zeszłym tygodniu, tuż po warszawskiej wystawie Audio Video Show, gdzie grały w sali Rafko z nowymi monitorami Melodika. Kto, był mógł się przekonać o fantastycznych umiejętnościach dźwiękowych zestawu NuPrime (zresztą monitorów Melodika także). Do kompletu NuPrime podłączyłem głośniki podłogowe Klipsch Heresy III Anniversary, a sygnał cyfrowy podałem z odtwarzacza strumieniowego Auralic Aries Mini. Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.


Dwa zdjęcia zestawu NuPrime; ciemne, bo w Gdyni coś ostatnio słońca jak na lekarstwo - chyba będzie padać śnieg...

Plan recenzji - grudzień 2017 r.

$
0
0
Ostatni miesiąc roku 2017 zapowiada się bardzo obficie pod względem testów na Stereo i Kolorowo. Kilka z nich to pokosie ostatniej warszawskiej wystawy Audio Video Show, a pozostałe to testy już wcześniej planowane. Plan na grudzień wygląda następująco:

1. Jako pierwsze opiszę litewskie interkonekty Perkune Audiophile Cables z nowej serii Elite (zapowiedź testu TUTAJ). Mam je już od ponad dwóch miesięcy. Naprawdę świetne kabelki. Dobrze "strojone" - kapitalnie neutralne, a jednocześnie muzykalne i plastyczne.



2. Zaraz potem chciałbym opublikować test amerykańskich kolumn podłogowych Klipsch Heresy III Anniversary (czytaj zapowiedź TUTAJ) wyprodukowanych z okazji jubileuszu 70-lecia firmy. Wysoka skuteczność 99 dB naturalnie predysponuje je do współpracy ze wzmacniaczami lampowymi. Bajkowy dźwięk!



3. W listopadzie do testów otrzymałem nowy kondycjoner masy (a w zasadzie dwa kondycjonery, bo to para) QAR Dynamit (zobacz TUTAJ) produkowany przez młodą polską firmę z Warszawy. Ten kondycjoner przeznaczony jest dla kolumn głośnikowych. Wpina się go za pośrednictwem specjalnego kabla do ujemnego gniazda głośnikowego.



4. W kolejce czekają aż trzy pary niedrogich polskich słuchawek (polskiej firmy) Audictus: Achiever, Dreamer i Creator (czytaj zapowiedź TUTAJ). Owszem, są tanie (80 - 240 PLN) i produkowane na Dalekim Wschodzie, ale, moim zdaniem, warte uwagi jako ciekawa alternatywa dla wielu innych - i to często noszących logo renomowanych firm. Wykonanie pierwsza klasa.



5. Ponownie cieszę się jak dziecko ze swojej dość rozległej kolekcji płyt SACD i CD, a to za sprawą zestawu transport SACD/DAC DSD Esoteric P-05X i Esoteric D-05X (zobacz TUTAJ). To sprzęt z przedziału high-end, zapewniający nieprawdopodobnie piękny dźwięk z cyfrowych płyt. Czysty, nasycony, rozdzielczy i analogowy do kwadratu. Polska premiera tego kompletu miała miejsce na Audio Video Show. 



6. Niedawno, z białostockiego Rafko, przyjechał do ultra-ciekawy zestaw, który był w Polsce pierwszy raz prezentowany na ostatniej wystawie Audio Video Show w Warszawie (i zaraz potem do mnie przyjechał). To przedwzmacniacz/DAC i końcówka mocy klasy AD - NuPrime DAC-9 i NuPrime STA-9 (czytaj zapowiedź TUTAJ). A myślałem, że w audio hi-fi nic już nie jest mnie w stanie zaskoczyć. Takie maleństwa, a grają jak jakieś referencyjne klocki.
 


7. Będę nudny. Kolejna konsekwencja mojej wizyty na Audio Video Show w Warszawie. Zachwycił mnie dźwięk zestawu produkowanego przez młodą polską krakowską firmę R e s o n u s (pisownia oryginalna, zobacz TUTAJ). Ten zestaw to monitory Resonus Studio, wzmacniacz Resonus Altum i DAC Resonus Dictum. W rezultacie wspomnianego zachwytu, poprosiłem konstruktorów o możliwość wypożyczenia zestawu do testów. Lada moment ma do mnie dotrzeć.




8. I jeszcze jedno następstwo Audio Video Show. Miałem tam szczególną możliwość uczestniczyć w nieoficjalnym spotkaniu z mistrzem Kenem Ishiwata z firmy Marantz. Spotkanie to zorganizował warszawki salon i serwis audio-vintage Nomos (zobacz TUTAJ). Dla mnie ten kontakt zakończył się uzyskaniem audiografu Mistrza na magnetofonie kasetowym Marantz 5020, który będzie przedmiotem jednego z grudniowych opisów.




Jeszcze kilka testów zapowiem w najbliższych dniach. Zapraszam do grudniowej lektury Stereo i Kolorowo!

Interkonekty Perkune Audiophile Cables serii Elite

$
0
0
Wstęp
Niecałe trzy miesiące temu, od Paula Goodwina z Litwy, otrzymałem do testów komplet przewodów audio hi-fi Perkune Audiophile Cables z nowej serii Elite (zobacz TUTAJ). Przyjechały kable głośnikowe, interkonekty analogowe RCA oraz jumpery głośnikowe. Przewody głośnikowe opisałem pod koniec października (czytaj test TUTAJ), teraz więc czas na interkonekty (i przy okazji też na kilka słów o jumperach głośnikowych).

O firmie Perkune Audiophile Cables i jej konstruktorze, panu Paulu Goodwinie, pisałem już wielokrotnie, nie będę więc tego czynił ponownie. Zainteresowanych odsłyłam do wcześniejszych opisów kabli Perkune na Stereo i Kolorowo. Od siebie dodam,  że bardzo lubię przewody Paula, choć nie są one może jakieś najwymyślniejsze i najpiękniejsze na świecie, a wręcz odwrotnie - wyglądają na takie z pułapu pomiędzy vintage a DIY. Ale cenie je za kapitalną muzykalność, świetną plastyczność brzmienia oraz pierwszorzędną przezroczystość. Trzeba przyznać, że Paul ma niezłe ucho do kabli. Ciekawe w takim razie jak brzmią nowe internonekty serii Elite? Ale zanim o dźwięku, kilka słów o ich wyglądzie i anatomii.

Wrażania ogólne i budowa
No cóż. Przewody Perkune wyglądają, jak wyglądają. To przewody zabezpieczone ciemnozielonym gumowatym płaszczem termokurczliwym. Ta kurczliwa powłoka ma pełnić dodatkową rolę "amortyzacji szczelin powietrznych". Wewnątrz znajdują się dwa przewody mikrofonowe, nie wiem jakie, ale chyba tym razem nie są to włoskie Tasker. Przewody są montowane bez użycia lutowania. Są dość elastyczne i giętkie, w dotyku nieco szorstkie. Na około 15 centymetrowych końcach kable rozdwajają się - zaopatrzone są w pozłacane (24 karat) wtyki Neutrik i obciągnięte wspólną z przewodami izolacją. W miejscu rozdwojenia (po obu końcach) zainstalowano ferrytowe pierścienie, także pokryte izolacją. Tuż obok znajduje się nalepka z logo Perkune. Przewody mają długość 1,5 metra, albowiem taką Paul uznaje za optymalną dźwiękowo. 

Przed wysyłką do klienta Paul każdy kabel demagnetyzuje, wygrzewa i poddane go jeszcze wielu innym procesom fizycznym, które powodują pełną optymalizację brzmienia. Tak, jak przy głośnikowych, Paul rekomenduje po wyjęciu z pudła interkonektów (i jumperów) nie dotykać gołymi rękoma (palcami) ani wtyków, ani konektorów - najlepiej użyć do tego bawełnianych rękawiczek. Dlatego też przewody mają wszystkie wtyki zapakowane w foliowe woreczki. Dopiero podczas procesu podłączania/instalacji kabli, woreczki należy ostrożnie zdjąć.


Pan Goodwin tak pisze o swoich interkonektach: "To jest neutralny kabel, co oznacza, że słyszysz wszystko, co podaje źródło i ostatecznie pozwala Twojemu sprzętowi na osiągnięcie pełnego potencjału wydajności!". Koniec cytatu. Czas na wrażenia dźwiękowe.

Specyfikacja techniczna interkonektów Elite
- przewodniki: czerwona miedź OFC,
- izolacja: PE,
- powłoka zewnętrzna: plastikowa folia termokurczliwa,
- ekran: skręcona spiralnie czerwona miedź OFC,
- średnica kabla: 6 mm,
- rozmiar przewodnika: 2 x 0,25 mm2, 23 AWG,
- liczba przewodników: 8 żył 0,2 mm,
- rezystancja: 0,075 Ohm/metr,
- pojemność: 55 pF/metr.


Zestaw przewodów Perkune zaraz po otwarciu przesyłki


Wtyki Neutrik


Jumpery - z jednej strony widełki, z drugiej banany

Wszystkie wtyki zapakowane są w woreczki ochronne

Jumpery Elite zainstalowane w terminalach głośnikowych kolumn Klipsch Forte III SE

Rękawiczki są niezbędne - Paul Goodwin rekomenduje nie dotykać wtyków gołymi rękoma 

Klipsch Forte III SE z przypiętymi przewodami głośnikowymi Elite i takimiż zainstalowanymi jumperami 

Zestaw Esoteric P-05X/Esoteric D-05X, czyli transport SACD i DAC DSD



Kilka spojrzeń na system odsłuchowy

Wrażenia dźwiękowe
Jako że przewody Elite miałem u siebie ponad trzy miesiące, zdołałem je przetestować z masą sprzętu. Od taniego, do ekstremalnie drogiego, czyli od niedrogiego np. DACa S.M.S.L. M7 1 100 PLN), poprzez średni NuPrime DAC-9 i wyższy Hegel H160 i Yaqin MS-650B, aż do high-endowego transportu SACD/DAC DSD Esoteric P-05X/Esoteric D-05X (90 000 PLN). I co z tego? - można zapytać. Ano to, że interkonekty Perkune Audiophiles Elite we wszystkich pułapach świetnie się sprawdziły i do każdego niejako zaadaptowały. Bez utraty substancji dźwięku, czy rozdzielczości, bez pogrubienia niskich tonów, nadmiernego rozświetlenia sopranów i rozrzedzenia średnicy, czy wreszcie bez spowolnienia oraz bez spadku dźwięczności. Brzmienie w każdym przypadku było w pełni nasycone, substancjalne, plastyczne i pierwszorzędnie rozdzielcze. Podążające w stronę naturalności, ale przy jednoczesnym maksymalnym wybarwieniu dźwięku i jego trójwymiarowym odbiorze. Szczególnie zdziwiło mnie to, że interkonekty Elite bezwysiłkowo i zupełnie neutralnie (co nie oznacza, że bezbarwnie!) współpracowały z wymagającym zestawem Esoteric. Tymczasem okazało się, że kabelki Elite zapewniły mu nie tylko szeroki i głęboki wymiar sceny oraz przykładną rozdzielczość, lecz również super namacalność i bezpośredniość brzmienia. Perkune odkrywają w muzyce samo bezpretensjonalne dobro i namacalną cielesność. Nadają pełną sensualność. Przy dużej dysproporcji cenowej przewodów Elite i źródła Esoteric jest to doprawdy zjawisko niezwykłe. (Dziwić też może fakt, że kable aż tak dobrze grają, a ich przekrój jest przecież nieduży, bo tylko 2 x 0,25 mm, ale Paul wykorzystuje także ekran jako przewodnik).

Przewody kosztują mniej niż 1 500 PLN (po przeliczeniu z euro na złotówki), są konstruowane samodzielnie przez jedną osobę, czyli Paula Goodwina. Nie jest to ani seryjna, ani fabryczna produkcja, a manufakturowa. Pewnie niejedna osoba zada sobie pytanie, czy tego typu wyrób ma rzeczywiście szansę dobrze zagrać w jej systemie. Tak, jak napisałem wcześniej - oczywiście, że tak. Z tego co wiem, Paul przeprowadził mnóstwo eksperymentów sonicznych z różnymi przewodnikami, rozmaitymi konfiguracjami i układami. Różnymi procesami, etc. Wybrał te optymalne, najczęściej po żmudnych konsultacjach z użytkownikami bardzo drogich systemów high-end. Czytelnik pewnie teraz zapyta: OK, ale czy przewód za 1 500 PLN może równać się z najdroższymi interkonektami świata?! Perkune Elite nie musi równać się z nimi. On po prostu ma bardzo naturalny, przezroczysty charakter grania - nie wyostrzony, ale i "nie przymulony". To brzmienie otwarte, jasne, czyste i transparentne. Analityczne, szczegółowe i detaliczne. Takie, jakie właśnie cechy powinien mieć kabel high-endowy, zaś Perkune uzyskuje takowe brzmienie stosując jako przewodnik kabel studyjny. Można to uznać za mistyfikację, lub coś niemożliwego, ale namawiam każdego do własnych odsłuchów, bo w moim przekonaniu kable z logo Perkune Audiophile Cables zapewniają bez wątpliwości bardzo dojrzałe i zaawansowane brzmienie stricte high-fidelity. Polecam je - tym bardziej, że Paul proponuje też jakąś formę wypożyczenia - jeżeli nabywca będzie niezadowolony z efektów brzmieniowych, jakie powoduje kabel (albo jakich nie powoduje), może go zwrócić. To jest uczciwe podejście.

Jako uzupełnienie powyższego tekstu, wspomnę też o jumperach Elite. Są wykonane z identycznych przewodników jak interkonekty. Do testów otrzymałem cztery odcinki 30 cm zakończone widełkami i bananami (z drugiej strony). Używałem je przede wszystkim w kolumnach Klipsch Forte III Special Edition oraz w Living Voice Auditorium R3. Efekt brzmieniowy jest identyczny jak w przypadku interkonektów: otwarcie dźwięku, większa przejrzystość, uszczegółowienie, poszerzenie przestrzeni. Nie są to duże zmiany, a subtelne, nie mniej jednak istotne i wyraźne. Zdecydowanie korzystniej używać jumpery niźli zwykłe blaszki spinające terminale głośnikowe.

Interkonekty serii Elite o długości 1,5 m - cena 345 EUR (wraz z przesyłką).
Jumpery głośnikowe Elite  30 cm zakończone widełkami  - cena 345 EUR (wraz z przesyłką).

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Yaqin MS-650B (test TU), Hegel Röst (test TU), Pathos Classic One MKIII (test TU) i Cayin A-55 TP (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Klipsch Forte III Special Edition (test TU), Definitive Technology BP9060 (test TUTAJ), Klipsch Heresy III Anniversary, Studio 16 Hertz Canto Grand (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO, a także zestaw Esoteric P-05X/Esoteric D-05X.
Odtwarzacze sieciowe: Pioneer N-70AE (test TU) i Auralic Aries Mini (test TU).
DAC: Pioneer U-05 (test TU), S.M.S.L. M7 (test TU), iFi nano iOne (test TU), NuPrime DAC-9 oraz Encore mDSD.
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładka gramofonowa: Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU) i 1ARC Arrow SE (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900, Tivoli Model One (test TU) i Luxman 5T10.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Meze 99 Neo (test TU), MEE Audio Matrix 2 (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Pioneer U-05 (test TU), Divaldi AMP-02 (test TU) i S.M.S.L. M7 (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). 
Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.


Viewing all 1477 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>