Quantcast
Channel: Stereo i Kolorowo - Underground
Viewing all 1477 articles
Browse latest View live

Przedwzmacniacz gramofonowy Musical Fidelity Nu-Vista Vinyl - zapowiedź testu

$
0
0


Dopiero co zapowiadałem TUTAJ budżetowy przedwzmacniacz gramofonowy MM/MC Taga Harmony TTP-300 kosztujący nie mniej, nie więcej jak 444 PLN. Nie jest to wygórowana cena jak na phono-stage, ale bardzo mało oczywiście też nie. Jednakże jego cena staje się maluczka w zestawieniu z analogowym cackiem, które właśnie do mnie dojechało a kosztuje 16 995 PLN (czyli ponad 38 x więcej od TTP-300!). To najnowszy brytyjski przedwzmacniacz gramofonowy Musical Fidelity Nu-Vista Vinyl (zobacz TUTAJ) wyglądający jak mały czołg. Masywna obudowa z solidnymi bocznymi radiatorami oraz nieomal 15 kilo żywej wagi robią swoje. Dodam, że karton z phono-stage jest przeolbrzymi i ma masę prawie 21kg... Taki to drobiazg.

Kilka dni temu, bo 8 marca, białostocki dystrybutor Rafko wysłał mi mailowo informację prasową opisującą tytułowy przedwzmacniacz. Oto ona: "Nu-Vista Vinyl to produkt stworzony na specjalnych warunkach. Musical Fidelity zawsze słynęło z pełnego, ciepłego analogowego brzmienia opartego o lampy nuwistorowe, zaś Anthony Michaelson zawsze darzył przedwzmacniacze gramofonowe wyjątkowym sentymentem. Wszak pierwszym produktem, który stworzył był przedwzmacniacz gramofonowy. Nu-Vista Vinyl jest prawdopodobnie jednym z najlepiej grających i wyglądających pre-ampów gramofonowych dostępnych na rynku. Jego najważniejszą cechą jest praktyczny brak limitów jeśli chodzi o parametry elektryczne wkładek, z jakimi można go parować. Jeśli Twoja wkładka należy do skrajnie trudnych w obsłudze, Nu-Vista Vinyl jest urządzeniem, którego potrzebujesz.

Urządzenie wyposażono w pięć, indywidualnie regulowanych wejść 2 x RCA dla wkładek MM/MC. Każde wejście "zapamiętuje" ustawienia pojemności oraz impedancji, co pozwala płynnie przełączać się między różnymi wkładkami. Każde wejście może pracować w trybie zbalansowanym lub niezbalansowanym. Vinyl to przedwzmacniacz najwyższej klasy: zapewnia skrajnie niskie zniekształcenia, perfekcyjną korekcję RIAA aż do 60 000 Hz, kompletny brak słyszalnych dla ludzkiego ucha szumów, najlepszą na rynku separację kanałów oraz olbrzymi margines overload. Nuvistorowe lampy zapewniają jedwabiście miękki dźwięk bez podkolorowań".

W rezultacie powyższego, od razu asertywnie odpisałem Rafko, że chętnie bym przetestował Nu-Vista Vinyl w swoim domowym torze analogowym. Po kilku dniach urządzenie stało już u mnie. Dziś zaś publikuję zapowiedź testu. Zapraszam do lektury recenzji za kilkanaście dni.










Kolumny podłogowe Quadral Platinium+ Nine

$
0
0


Jak widać na powyższych dwóch zdjęciach, dwa głośniki niskotonowe zamontowane są ...wewnątrz skrzynki "twarzami" do siebie (zdjęcie powyżej podkradzione ze strony audiophile.org)

Wstęp
Pod sam koniec lutego, niezrównany lotny przedstawiciel firmy EIC Sp. z o.o. przywiózł do mnie, do Gdyni, najnowsze kolumny niemieckiego Quadrala. To wpaniałe Quadral Platinium+ Nine (zobacz TUTAJ). Jako że kolumny te zapakowane są w gigantyczne pudła oraz same w sobie ważą sztuka ponad 30 kg, wypakowanie z auta, przeniesienie do windy, a następnie wniesienie do mieszkania i wypakowanie skrzyń z kartonów nie było zadaniem łatwym. Ostatecznie, po około 30 minutach walk z ich dużą masą oraz skręcaniem podstaw, udało się bezpiecznie ustawić kolumny w miejscu docelowym, czyli w moim głównym pokoju odsłuchowym (o powierzchni 30 m2).

Cóż mogę o nich wstępnie napisać? Na pewno to, że są perfekcyjnie zbudowane, a do tego nieziemsko piękne (otrzymałem do testów białą wersję kolorystyczną). Warto podkreślić, iż przetworniki średniotonowe ustawione są w konfiguracji D‘Appolito, a niskotonowe wbudowane są we wnętrzu skrzynek (sic!). Ale zanim o budowie, parę słów o firmie Quadral, bo pojawia się pierwszy raz na łamach Stereo i Kolorowo.

Quadral GmbH & Co. KG
To firma niemiecka, z dolnosaksońskiego Hannoveru. Jej początki sięgają roku 1972, kiedy to stworzono ją z myślą głownie o handlu sprzętami hi-fi i zegarkami, natomiast w 1980 roku rozpoczęto produkcję urządzeń hi-fi. Już w 1981 roku zaprezentowano kolumny Titan z podwójną linią transmisyjną, która na lata stała się firmowym sztandarem referencji. W późnych latach 80-tych XX wieku nawiązano kontrakt z firmą Blaupunkt w zakresie wyposażania samochodów w instalacje akustyczne, zaś w latach 90-tych znacząco rozszerzono spectrum produkcji wprowadzając wiele nowych kolumn i głośników. Z kolei w roku 2011 rozpoczęto produkcję własnych wzmacniaczy i odtwarzaczy CD.  

Obecnie Quadral to duże przedsiębiorstwo o solidnych fundamentach finansowych, bardzo zaawansowanym zapleczu techniczno-montażowym i sporym know-how. Oferuje szeroki wachlarz rozmaitych kolumn głośnikowych pogrupowanych w kilkanaście (!) grup. Od referencyjnej serii Aurum, poprzez wyższą Platinium+ i Platinium M oraz średnie Chromium i Rhodum, aż do niższych Ascent i Argentum. Każda z nich najczęściej składa się z kolumn podłogowych, podstawkowych i subfooferów, i to w kilku odmianach. A są jeszcze głośniki centralne, różne montażowe, komputerowe, bezprzewodowe, aktywne, etc. Katalog głośników jest przeolbrzymi, albowiem te wszystkie pozycje występują jeszcze w wielu odmianach kolorystycznych...

Osobny rozdział katalogu zajmuje elektronika hi-fi. Znajduje się tu około 20 różnych wzmacniaczy zintegrowanych, przedwzmacniaczy, końcówek mocy i odtwarzaczy płyt CD, których nie podejmuję się nawet tu wymieniać z imienia. Cały katalog dostępny jest na TEJ i TEJ stronie. 

Wrażenia ogólne i budowa
Kilka miesięcy temu Quadral wprowadził do swojej oferty głośnikowej nową linię Platinium+. W jej skład wchodzą cztery modele. Dwa z nich to potężne kolumny podłogowe „Nine” i „Seven”. Z kolei „Two” to ekskluzywny monitor podstawkowy, a „One” to głośnik centralny. Warto wiedzieć, że we wszystkich produktach linii zastosowano głośniki niskotonowe i średniotonowe z membranami Altima® oraz pierścieniowe głośniki wysokotonowe RiCom+, zapewniające przetwarzanie najwyższych częstotliwości, aż do 48 kHz. W modelach podłogowych „Nine” i „Seven” zastosowano bardzo ciekawą konstrukcję komory ciśnieniowej. Solidne przetworniki basowe, wyposażone w duże magnesy i membrany ze stopu Altima® (aluminium, tytan, magnez), umieszczono poziomo w komorach górnej i dolnej; skierowane są „twarzami” do siebie. Wypromieniowane przez nie ciśnienie akustyczne zostaje skompresowane, zniekształcenia wynikające z niedokładności konstrukcyjnych przetworników zostają zminimalizowane, a szybki, mocny i dynamiczny bas wydostaje się z komory na zewnątrz przez przezroczyste akustycznie przednią i boczne ścianki. Przetworniki średniotonowe ustawione są w konfiguracji D‘Appolito. W modelach podłogowych wentylowane są obie komory. Model podstawkowy „Two” ma jeden tunel bass-reflex, natomiast głośnik centralny „one” wyposażony jest w membranę bierną.

To, że nowe Platinium+ Nine są duże i ciężkie już napisałem we wstępie. Jednakże dzięki prostej zewnętrznej konstrukcji skrzynek (tzw. bez nacięć, zaokrągleń, czy specjalnych ozdobników) oraz białemu półmatowemu lakierowi kolumny zdają się być optycznie lekkie i nie przytłaczające. Lakier oczywiście położony jest perfekcyjnie - to klasa luksusowa. Podobnie jak cała stolarka i wykończenie - coś pięknego. Gładkie, wyszlifowane i wypolerowane aż do przesady. Na górnej krawędzi skrzynek wkomponowano czarne metalowe wstawki z wyciśniętym plusem. Niebanalny drobiazg.

Górny front skrzynek zajmują trzy głośniki zamocowane w układzie D'Appolito, przykryte owalnymi czarnymi maskownicami przymocowane na stałe (albo bardzo mocno, bo nie udało mi się ich zdemontować). Brak jakichkolwiek widocznych śrub lub mocowań na frontach, co dodatkowo przynosi wizualną harmonię. Skrzynki w połowie wysokości przepasane są dookoła czarnymi materiałowymi maskownicami. To wyloty akustyczne z wewnętrznych komór głośników niskotonowych - albowiem te promieniują do przodu i na na boki. Ta powyższa, tak zwana komora ciśnieniowa, jest zatem otwarta z trzech stron, czyli promieniowanie basu następuje dookolnie, prawie na 360 stopni na wysokości mniej więcej 60 cm. Natomiast z tyłu skrzynek zamontowane są po dwa tradycyjne tunele bass-refleksu. Bardzo nietypowe rozwiązanie - pierwszy raz z czymś takim się spotkałem.

Jak podaje producent, modele serii „Platinium+” zbudowane są z grubych płyt MDF i posiadają wewnętrzne wzmocnienia. Kolumny podłogowe wyposażone są mocne aluminiowe poprzeczki mocowane od spodu do podstawy, w które wkręcane są duże kolce stabilizujące całość, mogące być, w razie potrzeby, osłonięte gumowymi zaślepkami. Zwrotnice niskotonowa i średnio-wysokotonowa znajdują się na oddzielnych płytach, co minimalizuje interferencje między elementami. Wewnątrz zastosowano solidne okablowanie Real Cable. A na zewnątrz wysokiej klasy wejściowe gniazda głośnikowe akceptujące grube przewody, wtyki bananowe i widełki.

Kolumny posadowione są na cokołach z litymi dystansami. Do nich od spodu przykręcane są specjalne metalowe listwy, które mają cztery otworu służące do montażu kolców lub gumowych nóżek (wybrałem opcję nóżek gumowych). Dwie drewniane płyty przymocowane są ośmioma śrubami i osadzone w tylnej ścianie - zapewniają dostęp serwisowy do zwrotnic i głośników niskotonowych. Tamże umieszczone są również ujścia tuneli bass-reflexów. Z tylu skrzynki, oprócz dwóch wylotów bass-refleksów, znajdują się także pojedyncze terminale głośnikowe (u samego spodu kolumn). Tamże umieszczono również przełącznik migowy służący do regulacji dynamiki najwyższych tonów. Kolejne nietypowe rozwiązanie, którym można ustawiać poziom sopranów.

Dane techniczne
Komora ciśnieniowa / bass-reflex
Moc maksymalna: 300 W
Głośniki: 2 x 210 mm, 2 x 155 mm, 1 x Tweeter RiCom+
Pasmo przenoszenia: 23 Hz - 48 000 Hz
Skuteczność: 89 dB
Impedancja: 4 Ω
Wymiary: 118 x 25 x 40,5 cm (W x S x G)
Masa: nie podano (ale bardzo duża - około 30 kg/sztuka)



Głośniki w ukladzie D'Appolito

Pod tą maskownicą (na obu bokach i z przodu) znajdują się promienniki z wewnętrzej komory basowej z dwoma głośnikami niskotonowymi ustawionymi naprzeciwko siebie "twarzami"




Stolarka i wykończenie skrzynek to wizualne uczta
 
Luksusowe terminale głośnikowe, a pod nimi trójpozycyjny przełącznik migowy dla regulacji sopranów

Made in Germany


Na samej górze prawej szafki - lampowy zestaw Audion Silver Night PX25 Anniversary H/W wraz z Audion Premier 2 Box Line Phono


Kilka ujęć całego systemu odsłuchowego


Wrażenia dźwiękowe
Najpierw kolumny podłączyłem do wzmacniacza lampowego Audion Silver Night  PX25 Anniversary H/W (na czeskich lampach PX25 KR Audio). Wzmacniacz ma niewielką moc 2 x 8 Wat, ale wydała mi się ona zupełnie wystarczająca do poprawnego napędzenia tytułowych kolumn, tym bardziej że dysponują dość solidną skutecznością 89 dB. Następnie Platinium+ Nine przyłączyłem do włoskiej integry Monrio MC207 MKII. Używałem też wzmacniacz hybrydowy Haiku-Audio Bright4, sporadycznie Hegel H160. Za każdym razem przewodami głośnikowymi były Black Rhodium Quickstep. Pełna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Kolumny Platinium+ Nine wyposażone są w bardzo zaawansowane rozwiązania technologiczne dotyczące akustyki - i trzeba dodać, że są one bardzo nietypowe. To wewnętrzne głośniki basowe, promienniki basowe, czy układ głośników D'Appolito na froncie. Owszem, niekiedy takie rozwiązania mogą przynieść efekty odwrotne od zamierzonych, ale na pewno nie w przypadku Quadrala! Nowe głośniki zaskakują bardzo czystym, świeżym, masywnym i energetycznym brzmieniem o wszelkich najlepszych cechach wysokiego realizmu i pełnej autentyczności. Można zgoła ulec poczuciu obecności na koncercie, współuczestniczeniu w spektaklu, czy muzycznej imprezie. Uzupełnione jest to fantastycznym basem - obfitym, skupionym i czystym, z licznymi odczuwalnymi jego stopniami i przejściami. Ma się wrażenie, że ów bas można wręcz dotknąć dłonią - tak bardzo jest rzeczywisty. A jednocześnie niskie ani nie dominują, ani nie buczą, ani też nie snują się niepotrzebnie po pomieszczeniu odsłuchowym. Ich istnienie jest bardzo fizyczne, atakujące ciałem, ale zawsze całkowicie uzasadnione muzycznie. Są dopełnieniem pozostałych tonów, lecz nie dominują, a wkomponowują się w inne, są ich opoką i szkieletem. Zdrowy balans jest w stu procentach zachowany.

Ta powyższa cecha jest poniekąd zasługą umieszczenia głośników basowych w obudowie i aplikacji specjalnej konstrukcji umożliwiającej wypromieniowywanie niskich tonów via dookolne promienniki. W rezultacie nie otrzymuje się basu skondensowanego wyłącznie z przodu skrzynek, a równomiernie rozłożony (choć jak widomo, bas nie jest zbytnio kierunkowy). Nie ma tu też przykrego poczucia natarczywości niskich tonów (jak to ma czasem miejsce przy dodatku pospolitego subwoofera), a jedynie fizjologiczne odczucie miąższości i plastyczności basu.

Oprócz wzorowej równowagi pomiędzy świetną energią grania a soczystym pulsem basu, na uznanie zasługuje też rozłożysta przestrzeń jaką zapewniają Quadral Platinium+ Nine. To szeroka i głęboka scena, na której systematycznie i precyzyjnie porozkładane są liczne instrumenty. Przestrzeń jest krystalicznie trójwymiarowa i ma liczne plany, warstwy i pokłady. Pojedyncze instrumnety są odseparowane od siebie, generują indywidualne brzmienia, ale w rezultacie w ogólnym rozrachunku łączą się ze sobą we wspólnym muzycznym spektaklu. Chcę przez to powiedzieć, iż tytułowe głośniki mają dar selektywnego ukazywania instrumentów na siatce 3D, lecz równolegle łączą je skoordynowany i całościowy przekaz. To pełna harmonia pomiędzy rozdzielczością, selektywnością a wyrafinowaną przestrzenią. Taka charakterystyka jest typowa dla urządzeń z przedziału high-endu. Referencyjnego.

Kilka słów o współpracy ze wzmacniaczami. Używałem cztery: lampowy Audion Silver Night  PX25 Anniversary H/W na czeskich lampach PX25 KR Audio (moc 2 x 8 Wat), hybrydowy Haiku-Audio Bright MK4 (2 x 50 Wat) i tranzystorowy Monrio MC207 MKII (2 x 140 Wat). Sporadycznie Hegel H160. Od razu więc napiszę, że niemieckie kolumny łase są na prąd jak niedźwiedź na miód, trzeba je karmić nim w dużych ilościach. To nie są kolumny do "lampy", również do hybrydy nie bardzo. One dla optymalnego "dużego soundu", pełnego wysycenia dźwięku i dobrej kontroli basu potrzebują prądu i jeszcze raz prądu. Wydaje się, że im więcej Watów im dostarczyć, tym doskonalszym dźwiękiem się odwdzięczą. Bardziej kompletnym, bardziej równym i bardziej wydajnym. O wyższej wydajności, lepszym zróżnicowaniu i większej głębi. Aby potwierdzić tę tezę, a koniec testów przypiąłem mój mocarny wzmacniacz tranzystorowy Hegel H160 (2 x 150 Wat) - i to było to! Krępy i mocarny dźwięk o przykładnej scenie i kapitalnym nasyceniu tonalnym z organiczną i kulturalną strukturą brzmienia. Hegel nakarmił Quadrale dużym prądem uzyskując pełne optimum brzmieniowe.

Konkluzja
Quadral Platinium+ Nine to kolumny o ponadstandardowym wykończeniu i pierwszorzędnej budowie. Wyposażone są w nietypowe i oryginalne rozwiązania akustyczne. Charakteryzują się mocarnym i energetycznym brzmieniem, z referencyjną przestrzenią, rewelacyjnie plastycznym basem. Z pierwszorzędną umiejętnością ukazywania struktury i substancji dźwięku, odkrywając weń dalekie i subtelne pokłady, przynosząc eufonię i harmonię. Kolumny rekomendowane do mocnych wzmacniaczy, w takiej konstelacji zagrają najlepiej. Proszę koniecznie posłuchać Quadral Platinium+ Nine!

Cena w Europie - 5 000 Euro (za dwie sztuki), cena w Polsce - nieustalona.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Xindak CS-120A (test TU), Monrio MC207 MKII, Audion Silver Night PX25 Anniversary H/W wraz z Audion Premier 2 Box Line Phono i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Odtwarzacz sieciowy: Auralic Aries Mini (test TU).
DACi: Pioneer U-05 (test TU), S.M.S.L. M7 (test TU), iFi nano iOne (test TU) oraz Encore mDSD (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładka gramofonowa: Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU) i 1ARC Arrow SE (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900 i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Meze 99 Neo (test TU), MEE Audio Matrix 2 (test TU), Audictus Achiever (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Pioneer U-05 (test TU) i S.M.S.L. M7 (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). Kondycjoner masy dla głośników QAR Dynamit (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.
Przewody audio rozmaite, ale głównie Black Rhodium, a potem Perkune Audiophile Cables.


[Audio vintage]: radioodbiornik lampowy Sansui TU-70

$
0
0
Zdjęcie z Internetu (licencja CC BY-NC-ND)

Tytułowy Sansui TU-70 pochodzi z warszawskiego salonu i serwisu Nomos Audio Vitage (zobacz TUTAJ).

Już kilka razy opisywałem na łamach Stereo i Kolorowo dawne tunery japońskiej firmy Sansui. Zaś na co dzień używam radioodbiornik Sansui TU-5900 (czytaj TUTAJ) pochodzący z 1977 roku. Jednakże nigdy jeszcze nie miałem do czynienia z tunerem lampowym tej firmy. Czas to przeoczenie nadrobić - stąd dziś przedstawiam model Sansui TU-70 z roku 1964, oparty w całości na lampach elektronowych. Do jego konstrukcji nie użyto ani jednego tranzystora! Co ciekawe, pomimo że pochodzi sprzed 54 lat, jest odbiornikiem stereofonicznym, choć taki format nadawania audycji w tamtych czasach w zasadzie dopiero raczkował, a w Polsce nie istniał. Królowało mono.

TU-70 był częścią zestawu, do którego należał też wzmacniacz lampowy Sansui AU-70. Sam radioodbiornik jak na projekt i produkcję ze wczesnych lat 60-tych XX wieku zaskakuje dość nowoczesnym designem, jak i kapitalnym wykonaniem. Piękny aluminiowy front z dwoma przetłoczeniami, szeroka skala częstotliwości, aluminiowe pokrętła, gniazda RCA w standardzie. Oczywiście, jest też lampa sygnalizująca odbierany sygnał stereo (czerwone podświetlenie) oraz "magiczne oko" dostrojenia sygnału. Owo oko pochodzi wprost z przedwojennych radioodbiorników, zaś ten w TU-70 jest jedynym anachronizmem, wkrótce zastąpionym wskaźnikami wychyłowymi.

Wracając do budowy panelu czołowego. Centralne jego miejsce zajmuje analogowa skala częstotliwości UKF (FM) i fal długich (AM) zintegrowana ze wskaźnikami stereo i dostrojenia. Skala ta ukryta jest po szybą (prawdziwą, a nie z pleksiglasu). Poniżej znajduje się rząd regulatorów. To (od lewej do prawej): 1) gałka selektora fal AM lub FM lub odbioru mono, 2) suwak filtra redukującego szumy w czasie odbioru, 3) suwak redukujący szumy podczas strojenia, 4) suwak aktywujący automatyczne dostrajanie częstotliwości (AFC), 5) przycisk zasilania i 6) gałka strojenia częstotliwości.

Z tyłu znajdują się dwie pary wyjść RCA, gniazda antenowe z mocowaniem śrubowym, przewód sieciowy. Tuner otrzymałem z dorobioną obudową drewnianą, choć oryginalnie występował z metalową. Często był też montowany bezpośrednio do wnętrza większych szafek, bez obudowy.

Jak już napisałem, TU-70 to radioodbiornik w całości oparty o lampy elektronowe, brak tranzystorów. Użyto całą armię lamp. jest ich około dwadzieścia. (Szczegółowa lista w tabeli poniżej strony). To bardzo finezyjna budowa.

Wypada na koniec napisać kilka słów o pracy i dźwięku tunera. Strojnie jest łatwe, urządzenie świetnie stroi, czyli "łapie stacje" - nawet na zwykłym kawałku drutu, a nie na profesjonalnej antenie. Raz nastrojone stacje trzymają częstotliwość stabilnie. W użytkowaniu TU-70 okazuje się być dość bezproblemowy. A jakie ma brzmienie? Najkrócej by napisać, że to magiczne brzmienie. Pełne, plastyczne, ciepłe, analogowe i uwypuklające średnicę. Dźwięk jest selektywny, czysty i żywy, choć w porównaniu z moim Sansui TU-5900 nieco mniej energetyczny i ciut cichszy. Bardziej oddalony.













Parametry za Audio Database (TUTAJ)

Wzmacniacz hybrydowy Taga Harmony HTA-800 - zapowiedź testu

$
0
0


W zeszłym tygodniu warszawski dystrybutor i producent Polpak dostarczył do mnie swój najnowszy wzmacniacz hybrydowy (czyli lampowo-tranzystorowy) Taga Harmony HTA-800 (zobacz TUTAJ). To kolejny wzmacniacz hybrydowy serii HTA, poprzednio były to topowy HTA-2000 i średni HTA-1200 (oba opisywane na łamach Stereo i Kolorowo). Zaś obecny HTA-800 to reprezentant klasy budżetowej, albowiem jego cena wynosi 2 199 PLN. Zaopatrzony jest w dwie lampy elektronowe 6N2 w sekcji przedwzmacniacza i cztery tranzystory Toshiba w sekcji wyjściowej. Ponadto ma zainstalowany wewnętrzny przedwzmacniacz gramofonowy dla wkładek typu MM, przetwornik cyfrowo-analogowy o rozdzielczości do 24 bit/192 kHz (Cirrus Logic CS4344) oraz przedwzmacniacz słuchawkowy z klasycznym wyjściem 6,3 mm. Nieźle jak na klasę budżetową...


* * *

Kilka słów od producenta. Taga Harmony HTA-800 to wysokiej jakości zintegrowany hybrydowy wzmacniacz o mocy 50 W / 8 Ohm, oparty na dwóch lampach 6N3 w sekcji przedwzmacniacza oraz czterech tranzystorów firmy Toshiba na wyjściu. Przy tym wszystkim nadal pozostaje ekonomicznym rozwiązaniem i zapewnia bardzo ciepły, liniowy i wciągający dźwięk cechujący się również dynamiczną prezentacją. Wysokiej jakości lampy i mocny toroidalny 200 Wat transformator dostarczają stabilną, ciągłą i natychmiastową moc w każdym poziomie głośności. Potencjometr głośności marki ALPS o audiofilskiej jakości zapewnia zminimalizowane zakłócenia i przesłuchy oraz doskonale ogranicza błędy między kanałami.

Audiofilskiej klasy kondensatory WIMA zapewniają stabilne odtwarzanie dźwięku poprawiając barwę i głębokość sceny muzycznej. Pozłacane terminale głośnikowe klasy high-end oferują praktycznie bezstratną transmisję sygnału audio do kolumn głośnikowych. Wejścia analogowe RCA z obrabianego maszynowo mosiądzu obsługują do 4 urządzeń stereofonicznych, w tym gramofon (z wkładką MM), dzięki czemu jest możliwe słuchanie muzyki z ulubionych płyt winylowych. Możesz podłączyć szereg urządzeń cyfrowych, a wbudowany przetwornik DAC wysokiej rozdzielczości 24 bit / 192 kHz zapewni zawsze najlepszą jakość dźwięku. Dla dyskretnego słuchania muzyki wyposażyliśmy HTA-800 w high-endowy przedwzmacniacz słuchawkowy. Wyjście przedwzmacniacza jest adresowana dla opcjonalnego zewnętrznego wzmacniacza lub subwoofera i aktywnych kolumn głośnikowych. Odłączany kabel zasilania IEC pozwala na ulepszenie systemu poprzez użycie kabla audiofilskiej jakości w dowolnym momencie.

Dane techniczne
Typ / Konstrukcja Wzmacniacz hybrydowy 
Lampy  2 x 6N3 
Moc wyjściowa na kanał / impedancja  2 x 60 W, 4 Ohm
2 x 55 W, 6 Ohm
2 x 50 W, 8 Ohm
Klasa A/B 
Przetwornik Cyfrowo-Analogowy  24 bit / 192 kHz Cirrus Logic CS4344 
Złącza wejściowe cyfrowe  1 x Optyczne
1 x Koaksjalne 
Złącza wejściowe analogowe  1 x RCA Stereo (CD, Line, AUX, Phono (MM))
1 x Phono
• Impedancja wejściowa 47 kOhm/120 pF
• Wzmocnienie 40 dB
• Czułość wejściowa: 5 mV @ 1 kHz
• THD < 0,5 %
• Stosunek sygnał-szum 72 dB 
Złącza wyjściowe analogowe 1 x RCA Pre-Out
1 x słuchawkowe:
• Impedancja 16 Ω
• Moc wyjściowa 150 mW 
Pasmo przenoszenia 20 Hz - 20 000 Hz (± 0,5 dB) 
Stosunek sygnał-szum 90 dB 
Funkcje / wyposażenie  Pilot zdalnej kontroli
Wymienny kabel zasilający IEC 
Zużycie energii  220 - 230 V 50/60 Hz, 200 W 
Wymiary (W x S x G) 14,2 x 43 x 38 cm 
Masa 8,1 kg













Monitory z betonu architektonicznego: Industrial Acoustic Concrete 01 - zapowiedź testu

$
0
0

Nieczęsto daję aż tak precyzyjny tytuł posta jak ten dzisiejszy: "Monitory z betonu architektonicznego: Industrial Acoustic Concrete 01 - zapowiedź testu". Czynię to oczywiście na sposobność arcyrzadkiego i nietypowego budulca skrzynek monitorów, który jest niczym innym jak betonem, czyli kompozytem powstałym ze zmieszania cementu (spoiwa) i kruszywa (wypełniacza). A ten, jak wiadomo, powszechnie wykorzystywany jest w budownictwie, ale nie w audio hi-fi! Dlatego, kiedy jakieś dwa tygodnie temu otrzymałem mail od konstruktora firmy Industrial Acoustics (zobacz TUTAJ) z zapytaniem - czy nie chciałbym posłuchać jego nowych kolumn podstawkowych wykonanych z betonu, oniemiałem. Jak to z betonu? I to ma dobrze grać? Po pewnym czasie jednak doszło do mnie, że przecież dlaczego skrzynki kolumn w zasadzie nie miałyby być budowane z betonu. Materiał znany, solidny i twardy. Konstruktor, pan Paweł Zalewski, wyjaśnił mi, że jego kolumny (w przeciwieństwie do innych, podobnych - konkurencyjnych) mają konstrukcję typowo betonową, wykonaną na bazie szalunku traconego, ścianki mają 2 cm warstwę betonu na jednocentymetrowym szkielecie płyt MDF!

W rezultacie powyższego, odebrałem w zeszłym tygodniu kolumny Industrial Acoustics, przy okazji służbowego pobytu w Warszawie. W weekend ustawiłem je na specjalnych podstawkach (otrzymałem je w komplecie), podłączyłem do mojego systemu hi-fi i rozpocząłem odsłuchy. Mogę wszystkich zapewnić, że kolumny są wyjątkowo piękne, solidnie wykonane i co najważniejsze - w ogóle nie brzmią "betonowo". Wspaniały, bardzo głęboki i stricte akustyczny dźwięk. Po szczegóły zapraszam do lektury testu za około dwa tygodnie.

* * *

Kilka słów od producenta. Podążając za nowoczesnymi trendami w architekturze, zainspirowani surowym stylem industrialnym i loftowym postanowiliśmy wyjść na przeciw wyzwaniu i stworzyć produkt niepowtarzalny: kolumny głośnikowe wykonane z betonu architektonicznego. Kilka lat prac i testów przyniosło w końcu zamierzony efekt. Udało się uzyskać kolumnę całkowicie wykonaną z betonu na bazie szalunku traconego. Kolumny wyposażone sa w najwyższej klasy przetworniki SEAS oraz zwrotnice i okablowanie wewnętrzne Jantzen Audio Denmark.

Wbrew przekonaniu, że beton może kojarzyć się z ciężkim monolityczny brzmieniem, kolumny grają piękną średnicą, stereofonią i sceną. Oddają ciepły klimat utworów, idealnie komponują się z muzyką jazzową.

Dane techniczne
•Beton architektoniczny w kolorze niejednorodnym szarym z nieregularnymi rakami na całej powierzchni, zaimpregnowany bezbarwnym lakierem do betonu
•Ścianki z betonu o grubości 2 cm
•Fronty ze stali nierdzewnej
•Możliwe wykonanie wersji otynkowanej na gładko w kolorze białym lub czarnym
Budowa: konstrukcja dwudrożna typu bass-reflex - wylot tunelu skierowany w dół
•Głośniki: wysokotonowe: SEAS, średnio/niskotonowe: SEAS
•Impedancja: 8 Ohm
•Masa: 20 kg/szt.
•Wymiary: (W x S x G) 410 x 295 x 220 mm
•Gwarancja: 2 lata na terenie Polski, usługa gwarancyjna wykonywana jest na miejscu u klienta.












Audion Silver Night PX25 Anniversary H/W i Audion Premier 2 Box Line Phono: wzmacniacz i przedwzmacniacz z zasilaczem

$
0
0

Dwa zdjęcia ze strony Audion

Wstęp
Jeszcze w głębokim lutym br. krakowski Mediam przysłał do mnie trzy pudła z bardzo interesującym sprzętem. To lampowy wzmacniacz mocy Audion Silver Night PX25 (zobacz TUTAJ) oraz przedwzmacniacz liniowy z przedwzmacniaczem gramofonowym MM Audion Premier 2 Box Line Phono (zobacz TUTAJ) w dwóch osobnych obudowach (zasilacz i przedwzmacniacz).

Już wcześniej wielokrotnie opisywałem na Stereo i Kolorowo urządzenia brytyjsko-francuskiej firmy Audion. Były to różne wzmacniacze lampowe (na KT88, EL44, 300B), ale także przedwzmacniacze gramofonowe. Nie ukrywam, że bardzo lubię Audiona za jego bezkompromisowe urządzenia, piękny dźwięk oraz za ciągle ten sam, dość tradycjonalistyczny, design. Myślę, że tym razem nie ma co za dużo opisywać powłok cielesnych tytułowych sprzętów, bo są one identyczne jak w innych Audionach...

Wrażenia ogólne i budowa
Wzmacniacz lampowy Silver Night PX25, jak sama nazwa wskazuje, oparty jest na dwóch lampach elektronowych PX25 (czeskiej produkcji KR Audio); ma moc 2 x 8 Wat. To konstrukcja triodowa z zerowym sprzężeniem zwrotnym. Może pracować w trybie stereofonicznej końcówki mocy lub jako wzmacniacz zintegrowany, przy czym zalecane jest zastosowanie zewnętrznego przedwzmacniacza. Obecny model Silver Night PX25 to jeden z najpopularniejszych modeli firmy Audion - aktualny model to już piąta generacja tego produktu, który pierwotnie trafił do sprzedaży w 1987 roku, czyli ponad 30 lat temu.

Na czarnej aluminiowej czołowej płycie wzmacniacza centralnie umieszczono dużą srebrną gałkę z nacięciem wskazującym aktualny poziom wzmocnienia. Po jej prawej stronie znajduje się niebieska dioda wkomponowana w logo Audion - dokładnie w tym miejscu, gdzie znajduje się żarnik lampy elektronowej logo. Bardzo atrakcyjnie to wygląda (identyczny zabieg powtórzony jest w przedwzmacniaczu i zasilaczu).

Z tyłu zamontowano parę metalowych terminali głośnikowych, parę gniazd wejściowych RCA, wtyk sieciowy IEC, podświetlany klawisz sieciowy, zaraz obok wkręcany bezpiecznik - i dalej - przełącznik uziemienia. Do pary wejść RCA można podłączyć albo jedno źródło, albo dowolny przedwzmacniacz. Kiedy przyłączyć źródło, wówczas regulacji wzmocnienia dokonuje się gałką znajdującą się na froncie, zaś kiedy przedwzmacniacz - z poziomu przedwzmacniacza. Choć oczywiście można też zrobić odwrotnie - ustawić przedwzmacniacz na maksimum wzmocnienia, a głośnością sterować potencjometrem Audion PX25.

Z kolei Audion Premier 2 Box Line Phono to przedwzmacniacz liniowy oraz przedwzmacniacz gramofonowy dla wkładek MM z osobnym modułem zasilacza. To konstrukcja aktywna klasy A. Posiada cztery wejścia liniowe oraz wejście przedwzmacniacza gramofonowego MM z możliwością przełączania z poziomu przedniego panelu. Ma też dwa wyjścia liniowe oraz bezpośrednie, stałe wyjście magnetofonowe. W modelu tym zastosowano budowę beztransformatorową, a katoda nie jest sprzężona z żadnymi wyjściowymi elementami nawijanymi. W standardzie użyto dwie rosyjskie lampy NOS 6H1N-EB.

Na czarnym froncie przedwzmacniacza (identycznym jak w Audion PX25) zamontowano niewielką gałkę potencjometru, zaś zaraz obok rząd pięciu przełączników hebelkowych do wyboru źródeł. Pierwszy z lewej jest trójpozycyjny, zaś pozostałe cztery - dwupozycyjne. ten trójpozycyjny odpowiada za ustawienie wyjścia magnetofonowego "tape-out". Odpowiednio ustawiony wysyła doń sygnał. Kolejny w rzędzie (czyli drugi od lewej) odpowiada za wejście gramofonowe MM, a następne trzy to zwykłe gniazda analogowe. Jest trochę zabawy z selekcją źródeł za pomocą tychże nietypowych (i nieopisanych na froncie) przełączników, ale szybko można się do tego przyzwyczaić. A nawet polubić.

Na tylnym panelu przedwzmacniacza zamontowano pięć par analogowych wejściowych gniazd RCA, przy czym ta oznaczona nr 1 to wejście do przedwzmacniacza gramofonowego MM (obok gniazda znajduje się zacisk uziemienia i przełącznik aktywujący uziemienie). Oprócz pięć gniazd wejściowych, z tyłu umieszczono trzy pary wyjść analogowych RCA. Jedno magnetofonowe (aktywowane z poziomu frontu przedwzmacniacza) oraz dwie pary z przedwzmacniacza. Obok wmontowano przewód sieciowy wychodzący do zasilacza. Jest jeszcze wkręcany bezpiecznik.

Zasilacz to identyczna skrzynka jak wzmacniacz PX25 i przedwzmacniacz Premier 2 Box Line przy czym pozbawiony jest lamp na górnej płycie. Na froncie ma zamontowaną tylko niebieską diodę wkomponowaną w logo Audion. Świecąc zaświadcza o przyłączonym do sieci zasilaczu. Z tyłu zasilacza znajduje się duże trójbolcowe gniazdo sieciowe, do którego należy wcisnąć wtyk przewodu sieciowego biegnącego z przedwzmacniacza Audion. Obok znajduje się centralny włącznik sieciowy podświetlany na czerwono i gniazdo bezpiecznika. W okolicy umieszczono gniazdo sieciowe wejściowe IEC. I to wszystko.


Lampa PX25 KR Audio - sztuka po 380 Euro...

Piękne lampy PX25



Trzy skrzynki zestawu Audion - od lewej: końcówka mocy, przedwzmacniacz i zasilacz

Super precyzyjna robota


Klasyczny design Audiona

Zacząłęm odsłuchy na kolumnach Quadral Platinium+ Nine...

...a zakończyłem na Living Voice Auditorium R3 (o efektywności 94 dB)

Pośrodku monitory z betonu - Industrial Acoustic Concrete 01

Wrażenia dźwiękowe
Do końcówki mocy podłączyłem kolumny Quadral Platinium+ Nine (o skuteczności 89 dB), a potem przyłączyłem głośniki Living Voice Auditorium R3 (94 dB). Przewody łączące przedwzmacniacz i końcówkę mocy to Black Rhodium Symphony 18; przewody głośnikowe to Black Rhodium Quickstep. Gramofon to Nottingham Analogue Horizon wraz z wkładką MM Ortofon 2M Black. Pełna lista sprzętu towarzyszącego wymieniona jest na końcu niniejszego tekstu.

Wzmacniacz/końcówka mocy Audion Silver Night PX25 Anniversary H/W formalnie nie dysponuje zbyt dużą mocą, bo ta wynosi jedynie 2 x 8 Wat. Niemniej jednak jest to moc wystarczająca do optymalnego wysterowania znaczącej części kolumn dostępnych na rynku. Jeden warunek - ich skuteczność powinna wynosić co najmniej 90 dB lub więcej. Jednak na początek podłączyłem kolumny Quadral Platinium+ Nine o skuteczności 89 dB. Niestety, to nie są głośniki adresowane do urządzeń lampowych, choć ich efektywność zahacza o rekomendowane 90 dB. Albowiem Quadrale już tak mają, że do ich pełnego i optymalnego wysterowania potrzeba bardzo dużo prądu - i to najlepiej tranzystorowego (o skądinąd doskonałych kolumnach Quadral Platinium+ Nine czytaj TUTAJ). Ani moc muzyczna, ani elastyczność w zakresie oddawanej dynamiki nie były idealne. Trzeba było próbować dalej. Następne w kolejności przyłączyłem moje dyżurne Living Voice Auditorium R3 o skuteczności 94 dB - i w tym przypadku było to bingo, czyli bardzo trafny wybór!

Zestaw Audion wraz z kolumnami Living Voice Auditorium R3 tworzy synergiczny duet (by nie napisać trio - z uwagi na osobne sekcje przedwzmacniacza i końcówki mocy). To przede wszystkim moc, energia i niesamowita plastyczność. Lampy PX25 zapewniają dużą masę dźwięku, soczystość i unikalną sensualność. Łączą niejako ogień z wodą, bo dostarczają i spektakularny żywioł, jak i koronkową dokładność podążającą w stronę wyrafinowanej precyzji i zaawansowanego obrazu tonalnego. To ciepło, żar i wysoki ciężar gatunkowy wymieszany z tonalną dokładnością, wysoką selektywnością oraz piękną, bo sensoryczną barwą. (Zresztą barwa dźwięku, jaką roztacza wzmacniacz zasługuje na osobny rozbudowany opis.) Na pewno w dużym stopniu za jej kontent i zmysłowość odpowiadają dwie lampy elektronowe PX25 firmy KR Audio. To pewnego rodzaju "puszystość" brzmienia zaprawiona delikatną słodkością, jak i kapitalną śpiewnością w połączeniu ze smukłością kształtów dźwięków i ich realną namacalnością. Dodatkowo basy są przez PX25 mocno uwypuklane, obrysowane grubą kreską i napełnione substancją, ale też nieco zaokrąglone. Dzięki temu całość dźwięku jest bardzo atrakcyjna w odbiorze - wręcz rozkoszna i namiętna. 

Kilka słów o przedwzmacniaczu gramofonowym MM (który jest opcjonalnie montowany w skrzynce przedwzmacniacza, a taką wersję otrzymałem do testów). Audion oferuje wersję przedwzmacniacza (wraz z osobnym zasilaczem) z phono-stage lub bez. Oczywiście, wersja z phono-stage jest odpowiednio droższa. Audion produkuje też osobne przedwzmacniacze gramofonowe - zawsze osobno dla wkładek MM i osobno dla MC. Zresztą kiedyś testowałem phono-stage Audiona, był to Audion Premier Moving Magnet Phono Stage (czytaj test TUTAJ). Stopień gramofonowy Audiona to bardzo zaawansowana konstrukcja na wysokiej klasy płytkach PCB. Jak wszystkie firmowe wzmacniacze został wykonany całkowicie ręcznie. Przedwzmacniacz gramofonowy pracuje w aktywnej klasie A używając aplikacji beztransformatorowej, co oznacza bardzo proste dopasowanie do rożnych wkładek MM. Jest ono znacznie mniej krytyczne wobec pojemności, rezystancji, indukcyjności, impedancji i reaktancji, co skutkuje uproszczeniem procesu dopasowywania. W przypadku stosowania konstrukcji transformatorowej dopasowanie normalnie przebiega wieloetapowo, a to przekłada się to na dźwięk.

Przedwzmacniacz MM zapewnia brzmienie esencjalne, wielokolorowe, pogłębione oraz nasycone, z odczuwalnym przybliżeniem, wyraźną substancją i teksturą tonalną, jak i z delikatnym podgrzaniem. Jednakże całościowe brzmienie jest odbierane jako transparentne, czyste i fizjologiczne. Dobrze ułożone i autentyczne. W ogólnym rozrachunku Audion Premier 2 Box Line Phono to świetny przedwzmacniacz gramofonowy, choć może z lekko przymglonymi sopranami i pewnymi uproszczeniami w selektywności. (Co słychać dopiero w bezpośredniej konfrontacji z referencyjnym Musical Fidelity Nu-Vista Vinyl).

Konkluzja
Co tu dużo pisać w podsumowaniu? Zestaw Audion Silver Night PX25 Anniversary H/W i Audion Premier 2 Box Line Phono to poniekąd kompletne spełnienie marzeń i snów audiofila. To lampowa barwa. plastyczne tony i analogowa soczystość. Brzmienie niewiarygodnie pełnokrwiste i żyzne oferujące muzykalną rasowość i bajeczną różnorodność. Warunek sine qua non - wysokoskuteczne kolumny > 90 dB. Wartością dodaną jest obecność zaawansowanego przedwzmacniacza gramofonowego adresowanego wkładkom typu MM. Rekomendacja!

Audion Silver Night PX25 Anniversary H/W (z lampami PX25 KR Audio) cena w Polsce - 18 833 PLN.
Audion Premier 2 Box Line Phono (z osobnym zasilaczem w komplecie) cena w Polsce - 17 022 PLN.
(Czyli w sumie za tytułowy zestaw końcówka mocy + przedwzmacnicz + zasilacz - 35 855 PLN).

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Xindak CS-120A (test TU), Haiku-Audio Bright MK4, Monrio MC207 MKII i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Quadral Platinium+ Nine (test TU), Industrial Acoustic Concerte 01 i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Odtwarzacz sieciowy: Auralic Aries Mini (test TU).
DACi: Pioneer U-05 (test TU), Audio-gd NFB-7.77 (test TU), S.M.S.L. M7 (test TU), iFi nano iOne (test TU) oraz Encore mDSD (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładka gramofonowa: Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU), Taga Harmony TTP-300, Musical Fidelity Nu-Vista Vinyl i 1ARC Arrow SE (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900, Sansui TU-70 (test TU) i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Fostex T60RP (test TU), Meze 99 Neo (test TU), MEE Audio Matrix 2 (test TU), Audictus Achiever (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Pioneer U-05 (test TU) i S.M.S.L. M7 (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). Kondycjoner masy dla głośników QAR Dynamit (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.
Przewody audio rozmaite, ale głównie Black Rhodium, a potem Perkune Audiophile Cables.
 
 

Zestaw Synthesis Roma 14DC i Synthesis Roma 37DC: odtwarzacz CD i wzmacniacz hybrydowy - zapowiedź testu

$
0
0


Już kilka razy na łamach Stereo i Kolorowo pojawiały się urządzenia włoskiej firmy Synthesis Art in Music (zobacz TUTAJ). Opisywałem gigantyczny wzmacniacz lampowy Synthesis A100 Titan (czytaj test TUTAJ) na ośmiu lampach mocy KT66, opisywałem też przedwzmacniacz gramofonowy MM/MC Synthesis Roma 79DC (czytaj test TUTAJ). To wspaniałe sprzęty - z muzykalną duszą, o pięknym designie. Przemyślane, dopieszczone, świetnie grające. Można napisać, że jestem dużym zwolennikiem marki Synthesis Art in Music (bo tak brzmi pełna nazwa firmy). Dlatego, kiedy przedstawiciel dystrybutora EIC Sp. z o.o. zaproponował kolejne jej urządzenia, nie zastanawiałem się ani chwili, a poprosiłem o natychmiastową dostawę.

Tym razem przedstawiam Czytelnikowi zestaw odtwarzacz CD i wzmacniacz, czyli Synthesis Roma 14DC (zobacz ) TUTAJ i Synthesis Roma 37DC (zobacz TUTAJ). To oczywiście przedstawiciele bardzo rozbudowanej serii o wdzięcznej nazwie Roma. Roma 37DCto zintegrowany wzmacniacz hybrydowy wyposażony w moduły klasy D w stopniach mocy oraz w dwie lampy 6DJ8 w stopniach wejściowych. (Jest też wersja 37DC+ dodatkowo zaopatrzona w wewnętrzny DAC). Co istotne, wzmacniacz dysponuje olbrzymią mocą 450 Wat na kanał przy 4 Ohmowym obciążeniu i 250 Wat przy 8 Ohm. Nieczęsto można spotkać się z aż tak dużą mocą w przedziale średnim audio hi-fi (o i le w ogóle?).

Z kolei Synthesis Roma 14DC to odtwarzacz płyt kompaktowych oparty o dwie lampy elektronowe ECC88, zawierający zaawansowaną kość DAC Asahi Kasei AK4497 192 kHz/32-bit, czyli naprawdę nieźle. Taka kość znana jest chociażby z tak renomowanego (i drogiego) odtwarzacza jak Esoteric Grandioso K1, a to mówi samo za siebie...


* * *
Dane techniczne wzmacniacza Synthesis Roma 37DC
• Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 000 Hz (± 1 dB)
• Moc wyjściowa: 2 x 250 W/8 Ω; 2 x 450 W/4 Ω
• Stosunek sygnał/szum: >90 dB (A-ważony)
• Pobór mocy: 1 000 W (maksymalnie)
• Czułość: 200 mV przy mocy maksymalnej
• Lampy w stopniu przedwzmacniacza: 2 x ECC88
• Stopnie końcowe pracujące w klasie D
• Wejścia analogowe: 2 pary niezbalansowane RCA
• Wyjścia z przedwzmacniacza: sterowane
• Wejście gramofonowe dla wkładek typu MM/MC
Wymiary (S x W x G) 410 x 95 x 390 mm
• Masa 8 kg


 Dane techniczne odtwarzacza Synthesis Roma 14DC
• Pobór mocy: 30 W
• Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 000 Hz (-1 dB)
• Impedancja wyjściowa: < 200 Ω
• Stosunek sygnał/szum: > 95 dB (ważony filtrem A)
• Zniekształcenia: < 0,3 %
• Poziom wyjściowy: 1,5 V (stały poziom)
• Lampy na wyjściu: 2 x ECC88
• Napęd CD: TEAC CD 5020
• Przetwornik cyfrowo-analogowy: Asahi Kasei AK4497 192 kHz/32-bit
• Pilot zdalnego sterowania
• Wyjścia cyfrowe: optyczne
• Wyjścia analogowe: jedna para RCA
• Wysokiej jakości metalizowane kondensatory polipropylenowe w obwodzie sygnałowym
• Transformator toroidalny w układzie zasilającym
• Front wykonany z prawdziwego drewna
• Wymiary (S x W x G) 410 x 95 x 390 mm
• Masa 8 kg











Mobilny wzmacniacz/DAC DSD S.M.S.L. iDEA

$
0
0



Tak zaawansowane układy elektroniczne w tak malutkim urządzeniu - czy to możliwe? Tak, jak najbardziej możliwe! (powyższe zdjęcia ze strony S.M.S.L.)


Najpierw kilka pytań. Czy dobry dźwięk typu hi-fi zawsze musi wiązać się z wydatkiem dużych sum pieniędzy na sprzęty służące do jego generowania/odtwarzania? Czy nakłady i inwestycje związane zeń zazwyczaj muszą oscylować wokół sum cztero-, pięcio-cyfrowych? Czy naprawdę świetne brzmienie urządzenia oznacza równolegle jego duże rozmiary/gabaryty? Okazuje się, że nie! Zapraszam do lektury testu mobilnego wzmacniacza i DACa DSD S.M.S.L. iDEA!

Wstęp
Jeszcze w pierwszej połowie lutego br. od warszawskiego MIP (razem ze słuchawkami Fostex T60RP - czytaj test TUTAJ), odebrałem najnowszy mobilny wzmacniacz słuchawkowy/DAC S.M.S.L. iDEA (zobacz TUTAJ oraz TUTAJ). Owo maleństwo (masa 9,4 grama, rozmiary 6,0 x 1,6 x 0,6 cm) wyposażone jest w bardzo zaawansowane podzespoły wewnętrzne. To druga generacja mikro-kontrolera USB XMOS XU208 i najnowsza kość DACa SABRE9018Q2C DSD512 (zobacz TUTAJ), a to już poziom "nie w kij dmuchał". Taka kość montowana jest zazwyczaj w o wiele droższych urządzeniach, zaś przecież tytułowe kosztuje mniej niż 500 PLN. Wręcz nieprawdopodobne jak ostatnimi czasy rozwinęła się miniaturyzacja w audio hi-fi! To już prawdziwe high-fidelity dla mas. 

Producent rekomenduje używać iDEA jako support dla słuchania muzyki ze smartfonów i tabletów, a nawet komputerów, albowiem w znaczący sposób polepsza jakość odbieranego dźwięku via słuchawki. Sprawdziłem - rzeczywiście, mały iDEA może ze smartfonem zdziałać cuda. U mnie to iPhone 6S. Ale o tym napiszę szczegółowo w rozdziale poświęconym walorom dźwiękowym, a najpierw kilka słów o samej budowie.

Wrażenia ogólne i budowa
Wzmacniacz dostarczany jest w miniaturowym pudełeczku, które równie dobrze mogłoby zawierać klips do krawata lub spinki do mankietów - i to takie mniejsze. Po otwarciu wieczka (od spodu pokrytego czarną gąbką), oczom ukazuje się czerwony korpus iDEA (bo otrzymałem czerwoną wersję obudowy) wciśnięty w mini-otoczkę z czarnej gąbki. Obok, w osobnym wytłoczonym quasi-pudełeczku, znajdują się trzy komplety krótkich przewodów: USB A - mikro USB, mikro USB - micro USB i mikro USB - USB typ C. Niestety, nie ma przełączki umożliwiającej bezpośrednie podłączenie iDEA do urządzenia marki Apple (duże niedopatrzenie!) - należy we własnym zakresie dokupić "Lightning to USB Camera Adapter" (zobacz TUTAJ), a to przecież dodatkowy wydatek. Oraz konieczność spinania dwóch przewodów razem, zamiast jednego, wspólnego. Na szczęście to jedyny feler iDEA.

Wracając do budowy. Rozmiarami iDEA przypomina większy pendrive (60 x 16 x 6 mm), zaś masa to jedynie 9,4 grama. W odróżnieniu od pendrive brak tu wystającej wtyczki USB a zamiast jej znajduje się żeńskie gniazdo mikro-USB służące do podłączenia smartfona, tableta, czy też komputera (za pośrednictwem odpowiedniego kabelka). Po przeciwległej stronie do gniazda mikro-USB umieszczono analogowe gniazdo słuchawkowe 3,5 mm. To wyłącznie gniazdo słuchawkowe, nie ma tu równoległego wyjściowego gniazda cyfrowego (jak to ma np. w niedawno opisywanym Encore mDSD - czytaj test TUTAJ). Na górze obudowy (nota bena perfekcyjnie wykonanej z lekkiego aluminium) znajduje się mini-przycisk dla regulacji głośności sygnału oraz niewielka dioda sygnalizująca pracę urządzenia. Kiedy dioda świeci się na niebiesko, zaświadcza o przetwarzaniu sygnału PMC, a kiedy na czerwono - sygnału DSD. Dolna część obudowy przykręcona jest czterema mini-imbusami. Wykonanie i spasowanie urządzenia to najwyższa skala precyzji i estetyki. 

Jak pisze producent, S.M.S.L. iDEA to miniaturowe urządzenie zdolne przekształcić każdy telefon lub tablet z wsparciem USB OTG w świetne narzędzie do odtwarzania muzyki w wysokiej jakości. Nowy model S.M.S.L. jest niezwykle małym urządzeniem, bez trudu można zamknąć je w dłoni, pomimo tego zastosowane w nim podzespoły są bliźniacze do konstrukcji stosowanych w sprzęcie stacjonarnym. To czyni z niego świetną alternatywę dla niezależnych odtwarzaczy i DAC'ów stacjonarnych.

Przechodząc do najważniejszego, czyli do wnętrzności iDEA. Najważniejszym jego elementem jest zaawansowany przetwornik DAC SABRE 9018Q2C. Gwarantuje on rewelacyjną jakość dźwięku, jest stosowany w wielokrotnie droższym sprzęcie i wspiera najbardziej zaawansowane formaty DSD w tym DSD512. Dodatkowo zastosowanie przetwornika XMOS 2-generacji pozwala na natywne wsparcie gęstych formatów audio. Z kolei nad niskim poziomem zniekształceń czuwają bardzo dobrze dobrany niskoszumowy układ zasilania oraz zegar jittera firmy Silicon Labs.

Specyfikacja techniczna
Miniaturowa obudowa zawiera najpotrzebniejsze elementy takie jak:
•złącze mikro USB, służące do podłączenia telefonu, tabletu czy też komputera.
•złącze słuchawkowe jack 3,5 mm do podłączenia słuchawek lub aktywnych głośników
•przyciski regulacji głośności
•dioda statusu pracy.
Wejście: Micro USB
Wyjście: Jack 3,5 mm
THD: 0,0011 %
SNR: 108 dB
Dynamika: 121 dB
Zakres impedancji słuchawek: 16 - 300 Ohm
Moc wzmacniacza słuchawkowego: 35,8 mW (32 Ohm, THD = 0,1 %); 31,6 mW (64 Ohm, THD=0,1%)
Wspierane formaty: 44,1 kHz, 48 kHz, 88,2 kHz, 96 kHz, 176,4 kHz, 192 kHz, 352,8 kHz, 384 kHz, 705,6 kHz, 768 kHz, DSD64, DSD128, DSD256, DSD512
Obsługa USB: 16 bitów, 24 bity, 32 bity, 1 bit
W komplecie:
•przewód USB A - micro USB
•przewód micro USB - micro USB
•przewód micro USB - USB typ C
Masa: 9,4 g
Wymiary: 60 x 16 x 6 mm

Wnętrze opakowania




Estetyczna obudowa iDEA


Na obudowie przycisk głośniej-ciszej


Porównanie rozmiarów z monetą 5 PLN


Porównanie rozmiarów z Encore mDSD i monetą 1 Euro

Niestety, dla urządzeń marki Apple potrzebna jest do adaptera USB kolejna przejściówka, czyli "Lightning to USB Camera Adapter"


Ze słuchawkami Fostex T60RP



Ze słuchawkami Meze 99 Neo


Ze słuchawkami Final Audio Design Pandora Hope VI (obecnie znane jako Final Audio Sonorous VI)

Wrażenia dźwiękowe
Do wzmacniacza iDEA podłączałem następujące pary słuchawek: Fostex TH-610 (test TU), Fostex T60RP (test TU), Meze 99 Neo (test TU), Acoustis Research AR-H1 (test TU), Audictus Achiever (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU). Wzmacniacze porównawcze to Pioneer U-05 (test TU), Encore mDSD (test TU) i Acoustic Research M2 (test TU). Źródłem był smartfon iPhone 6S lub tablet iPad Air 2 z serwisem streamingowym Tidal HiFi (FLAC 16 bit/44,1 kHz).

Wracając do początkowego pytania. Czy tytułowe mini-urządzenie za niecałe 500 PLN rzeczywiście może znacząco poprawić sygnał wydobywany z komputera/smartfona/tableta? Oczywiście, że tak! Albowiem zaawansowane wewnętrzne układy i ich świetna aplikacja w dużym stopniu poprawiają sygnał smartfona czy tabletu. W rezultacie dźwięk polepsza się o różne parametry i wymiary. To przede wszystkim spore wzmocnienie sygnału słuchawkowego, co przy mikro-rozmiarach iDEA wydaje się być niemożliwe - a jednak. Wzmacniacz dodaje mocy, energii i sprężystości brzmienia, ale także ogólnej efektywności i soczystości. Wydajności. Sygnał zmienia się z "papierowego" i oddalonego w stricte atletyczny i muskularny. Ponadto o znaczący pułap zwiększa się scena - poszerza i pogłębia, wysyca i harmonizuje się. Staje się precyzyjniejsza oraz lepiej poukładana. Z większą ilością planów i wymiarów, z czytelniejszymi szczegółami w obrazie muzycznym. Nie jest to oczywiście pułap high-fidelity (bo być nie może), lecz w zupełności wystarczający do jednoznacznej analizy zawartości i struktury przestrzennej nagrań. Słuchawki zamiast "grać w głowie" przesuwają scenę trochę poza obręb czaszki, sporo do przodu i nieco na boki. Natomiast poszczególne plany stają się wyraźniejsze, zaś pojedyncze dźwięki bardziej dotykalne. Mocniej jednoznaczne i substancjalne.   

Jednakże wyższy poziom masywności i natężenia dźwięku (pochodzącego z urządzeń przenośnych) to nie jedyny atut iDEA, bo gdyby tylko tak miało być, to by było średnio. Wielkim atutem małego S.M.S.L. jest jego wyraźna ingerencja w barwę i substancję brzmienia urządzeń mobilnych. To, najkrócej pisząc, kropla słodyczy, kilka grudek żaru, parę dodatkowych pacnięć pędzla z różnymi kolorami oraz "dodmuchane" powietrze w substancję dźwięku. Przynosi to brzmienie na wskroś organiczne i plastyczne, fizjologicznie ciepławe oraz - przede wszystkim - bardzo przyjemne w odsłuchach, bo niemęczące. Może nie jest to dźwięk po audiofilsku rozdzielczy i nie do końca selektywny, lecz w ogólnym rozrachunku estetyczny, a nawet uwodzicielski. By nie napisać - seksowny. To, w końcu, brzmienie na wskroś żyzne, obfite, a jednocześnie nieprawdopodobnie czyste, przezroczyste i niskoszumowe. Z niskim odczuwalnym poziomem zanieczyszczeń i hałasów w tle. 

Na koniec słowo o użytkowaniu iDEA. Samej aplikacji do źródeł nie opisuję, bo to rzecz oczywista. Chciałbym jedynie napisać, że urządzenie podłączone do mojego iPhone'a 6S znacznie dłużej pracuje na jego baterii niż ma to miejsce przy konkurencyjnym Encore mDSD. W Encore czas pracy (czyli grania muzyki) wynosi około trzy, góra cztery godziny, zaś w S.M.S.L. nawet do 10-ciu godzin, co jest fantastycznym osiągiem. Warunkiem koniecznym dla takiego stanu jest jednak przyłączanie słuchawek z niską opornością - optymalnie 16 Ohm lub mniej. Nie mniej jednak u mnie najprzedniej zagrały słuchawki Fostex T60RP (choć mają impedancję 50 Ohm), a potem Final Audio Design Pandora Hope VI i Meze 99 Neo. 

Konkluzja
Jeżeli chcieć rzeczywiście poprawić dźwięk z takich urządzeń mobilnych jak smartfony czy tablety, to recepta jest prosta: S.M.S.L. iDEA uczyni to znakomicie. I za niewielkie pieniądze. Jego zaawansowana budowa (druga generacja mikro-kontrolera USB XMOS XU208 i najnowsza kość DACa SABRE9018Q2C DSD512) uczynią wręcz cuda z ich cherlawym i niepełnym brzmieniem, przenosząc je na wyższy poziom wydajności, dźwięczności, substancjalności i, co istotne - barwności. Polecam S.M.S.L. iDEA, bo to, zdaje się, jedne z najefektywniej wydanych pięć stów w całej historii audio hi-fi.

Cena w Polsce - 499 PLN.


Wzmacniacz hybrydowy Haiku-Audio Bright MK4

$
0
0
Zdjęcie ze strony Haiku-Audio

Bright MH4 w czarnej wersji kolorystycznej (zdjęcie podkradzione ze strony sopockiego salonu audio Premium Sound)

Wstęp
Trochę mniej niż dwa lata temu opisywałem TUTAJ wzmacniacz zintegrowany Haiku-Audio Bright MK3. Jego twórca i konstruktor, pan Wiktor Krzak z Krakowa, już wówczas na ukończeniu miał kolejną wersję oznaczoną jako MK4 (zobacz TUTAJ). Umówiliśmy się więc na rychłe przekazanie nowego wzmacniacza na testy. Jak widać, czas ten wydłużył się dość znacznie. Stało się to poniekąd za sprawą "klęski sukcesu" firmowych konstrukcji Haiku-Audio. Ich wysoka jakość wykonania połączona z kapitalnym brzmieniem wraz z rozsądną ceną sprawiły, że popyt stał się wyższy niż podaż, albowiem skromne zasoby osobowe manufaktury Haiku-Audio nie pozwalają na wysokonakładowe serie. Na ubiegłorocznym listopadowym Audio Video Show w Warszawie pozwoliłem sobie przypomnieć się panu Wiktorowi o obietnicy przesyłki nowego Bright MK4, zaś ten zapewnił mnie, że zaraz po imprezie wyśle mi jeden egzemplarz na testy. Ale gdzie tam. Po Audio Video Show zamówienia jeszcze bardziej wzrosły, dystrybutorzy rychło "rozdrapali" wszelkie dostępne wzmacniacze. A pan Krzak wraz z zespołem przystąpił do mozolnego wytwarzania nowych ich serii. Upłynęły więc kolejne trzy miesiące zanim jeden Bright MK4 mógł wreszcie do mnie przyjechać. A dojechał na sam koniec lutego. Taka to historia.

Haiku-Audio
Krakowska manufaktura Haiku-Audio jest pewnego rodzaju fenomenem na polskim rynku audio. Jest mikroskopijna, prowadzona przez konstruktora (i równolegle aktywnego muzyka klasycznego) pana Wiktora Krzaka wraz z siostrą - Martą Spytek, która nota bene własnoręcznie składa i lutuje znaczącą część produkowanych tu urządzeń. Ale pomimo swej mikroskopijności i bardzo ograniczonego składu osobowego zakład wytwarza bardzo obszerne spektrum rozmaitych urządzeń audio hi-fi. W katalogu znajduje się kilkadziesiąt pozycji - gdzieś około 30. Zresztą proszę samemu zobaczyć TUTAJ. Wzmacniacze lampowe, hybrydowe, tranzystorowe, przedwzmacniacze (w tym gramofonowe), jak i kilka różnych przewodów audio. Nieprawdopodobna rzecz!

Haiku-Audio podąża własną drogą audio-stereo, przeciera indywidualny szlak - i wydaje się, że czyni to doskonale. Rządzi się też swoją teorią, z którą można zapoznać się TUTAJ.

Wrażenie ogólne i budowa
Co konkretnie poprawiono w wersji MK4 względem poprzedniej MK3? Przede wszystkim zwiększono moc do 2 x 50 Wat, powiększono transformator toroidalny do 300 Wat, znacząco zmieniono design płyty czołowej, zastosowano lampy JJ ECC832 na złoconych podstawkach, wstawiono selektor wejść z hermetycznymi przekaźnikowymi na złoconej płytce, zainstalowano procesorowe sterowanie wraz z pilotem, zamontowano odseparowane zasilacze lamp lewy/prawy, ulepszono i poprawiono komponenty w najważniejszych miejscach układów, przyszykowano aluminiową obudowę i na koniec dodano nowe płytki drukowane - grubsze i z lepszym rysunkiem ścieżek. To wszystko sprawiło, że nowy Bright MK4 nie jest li jedynie polepszoną wersją starej, a w zasadzie zupełnie nową konstrukcją. Mógłby nosić nawet już inną nazwę.

Wzmacniacz dostarczany jest w zwykłym pudle z kartonu ze skromnymi tylko małymi nadrukami "Haiku-Audio" i opisem modelu przy użyciu czarnego flamastra. Sprzęt wewnątrz unieruchomiony jest za pomocą styropianowych wytłoczyn osadzonych w czterech rogach pudła.  Dodatkowo, od spodu i góry całość przykryta jest arkuszami styropianu. Sam wzmacniacz owinięty jest ciętą z metra tzw. "folią bąbelkową". Pilot zdalnego sterowania znajduje się w osobnym mini-opakowaniu z przezroczystego plastiku. Jest jeszcze przewód sieciowy, krótka instrukcja obsługi i gwarancja - to wszystko. Czyli skromnie, ale poprawnie.

Tak jak sama obudowa jest identyczna jak w poprzedniej wersji (gruba aluminiowa blacha malowana na czarno, po obu bokach solidne radiatory), tak panel frontowy przeszedł nieomal całkowitą metamorfozę. I test to transformacja idąca w wielce korzystny kierunek i styl. Nadal jest to gruba aluminiowa płyta z wkomponowaną weń po środku akrylową płytką. Jednakże dodano tu bardzo estetyczne przyciski sterujące źródłami (zamiast ascetycznej gałki) oraz przeniesiono dość siermiężny przycisk zasilania na tył wzmacniacza. Obecnie główny włącznik zasilania ukryty jest z tyłu, a na froncie zamontowano jedynie guzik wybudzający urządzenie ze stanu "stand-by". Natomiast czarna duża aluminiowa gałka głośności pozostała taka sama - nie jest zbyt urodziwa, ale na życzenie producent może zamontować inną (może też być o takich samych kształtach, ale czerwona).

Podsumowując zawartość frontowego panelu sterującego. Od lewej są to cztery przyciski (guziki) wyboru źródeł - od spodu podświetlane na zielono (zupełnie jak w sprzętach marki Naim), potem jest osobny guzik (z pomarańczowym podświetlaniem) wyciszający sygnał o 20 dB, następnie "oko podczerwieni", zaraz obok gałka głośności, zaś po skrajnej prawej stronie znajduje się kolejny guzik - tym razem zasilania (też podświetlany na zielono). Całość prezentuje się bardzo estetycznie i logicznie. Jest to pewnego rodzaju minimalizm designerski ale zdecydowanie w dobrym stylu. Brawo!

Z tyłu zbytniego tłoku nie ma. Centralne jego miejsce zabierają dwie pary terminali głośnikowych. Są bardzo solidne - metalowe, złocone. Po ich lewej stronie zamontowano cztery pary gniazd wejściowych RCA, również bardzo rzetelnych, zamontowanych na dodatkowych teflonowych (?) krążkach izolujących. Po prawej stronie znajduje się gniazdo sieciowe IEC z zintegrowanym zeń centralnym włącznikiem sieciowym.

Pilot zdalnego sterowania to produkt OEM, dostosowany i dostrojony na potrzeby Bright MK4. To, można napisać, czarna plastikowa pałeczka z zamontowanymi na jej górze sześcioma przyciskami. Cztery, duże sterują głośnością oraz wyborem poszczególnych źródeł, a kolejne dwa mniejsze - włączeniem zasilania (i jego wyłączaniem) oraz trybem wyciszenia "mute".

Dane techniczne
- wzmacniacz zintegrowany stereo, hybrydowy
- dwie lampy JJ ECC832 na złoconych podstawkach
- moc 2 x 50 Wat/8 Ohm, 2 x 90 Wat/4 Ohm
- 4 pary wejść RCA
- aluminiowa obudowa
- masa 10 kg
Surowy karton z Bright MK4

Pilot zdalnego sterowania jest. I tyle.


Solidny sposób pakowania wzmacniacza


Odnowiony design Haiku-Audio to krok w dobrą stronę


Bardzo solidne radiatory w kształcie żeber



Po prawej - aluminiowa gałka wzmocnienia syganłu

Przyciski sterujące podświetlane na zielono lub pomarańczowo prezentują się doskonale


Klasyczne rozmieszczenie gniazd - przewód sieciowy to polski Hiend-Audio Ziggy



Przejrzyste wnętrze - tak powinien wyglądać każdy wzmacniacz!

Białe kolumny to Quadral Platinium+ Nine

Monitory to betonowe Industrial Acoustic Concrete 01

Bright MK3 stoi na samym wierzchu kilku wzmacniaczy testowych


Wrażenia dźwiękowe
Na początek do wzmacniacza podłączyłem kolumny podłogowe Quadral Platinium+ Nine przewodami Black Rhodium Quickstep, potem były to głośniki Quadral Aurum Rodan 9 oraz Living Voice Auditorium R3. Sygnał doprowadzałem przede wszystkim ze streamera Auralic Aries Mini via DAC Audio-gd NFB-7.77. Pełna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Nie chcę już od razu, na początku tekstu, popadać w przesadną euforię, ale w tym przypadku określenie "bajka" na uzyskany dźwięk z Bright MK4 nie będzie zbytnim nadużyciem. To poniekąd pewnego rodzaju miękkość dźwięku (ale nie zmiękczenie!) połączona z głęboką mocą i żyznością brzmienia. Bezpretensjonalna lekkość i rozległa przestrzeń zespolona z ogólną energią i bujnymi basami. Takie współistnienie wydaje się być niemożliwa do uzyskania w klasycznym sprzęcie hi-fi, ale właśnie takimi cechami charakteryzuje się dobra hybryda lampowo-tranzystorowa. Zaś pan Wiktor Krzak wydobył ze swojej konstrukcji maksimum zalet: lekkie ciepełko lamp ECC832 nadające organicznego sznytu, lecz równolegle nie odbierające przejrzystości i rozdzielczości brzmienia, duży stopień płynności i soczystości zaprawione dużą miąższością i substancjalnością przekazu, a także kapitalna harmonia i proporcja całego pasma muzycznego przejawiająca się doskonałą równością i wiernością dźwięku od najwyższych sopranów, poprzez średnicę, aż do samego dołu.

Do powyższego dochodzi także perfekcyjna definicja basu (i to w cenie sprzętu poniżej 7 000 PLN!) oraz pierwszorzędna kalibracja średnicy objawiające się dobrym rytmem oraz motoryką połączone z gęstością i namacalnością brzmienia. Instrumenty mają wysoki poziom dźwięczności, są odczuwalne dość blisko i jednoznacznie, mają odpowiednią śpiewność. Są rysowane raczej grubo, co nie oznacza, że nie mają widocznej tekstury (bo mają), a że są dociążane tonalnie. Całościowe brzmienie charakteryzuje się nie tylko sporą fizycznością i nasyceniem, ale również dużą emocjonalnością i sensualnością, kierujące się w stronę nieco ocieplonego (lecz nie słodkiego). Dźwięk oprócz tego, że jest panoramiczny i masywny, to równolegle wyczuwalnie gęsty, zwinny i zwarty, jednocześnie nie kleisty – a lekki i napowietrzony. Krawędzie tonów są ciut zaokrąglone, zaś pojedyncze nuty nie giną natychmiast po narodzinach, bo wybrzmiewają parę dobrych kilka chwil zanim zgasną, zanikną. Tony te mają zauważalną strukturę, dobre wypełnienie i sowity ciężar. Słychać je w powietrzu, czuć je na ciele, widać w tle. Daje to wielce kompletny obraz muzyczny. Rasowy i pełny.

Czytelnik dobrnąwszy do tego fragmentu opisu brzmienia Haiku-Audio Bright MK4 na pewno zorientował się, że piec ten bardzo przypadł do gustu piszącemu niniejsze słowa. Wzmacniacz dysponuje obfitym i energetycznym brzmieniem kierującym się w stronę organicznego ciepła, silnego nasycenia tonalnego i koncentracji na średnicy wraz z basami. Trzeba jednak napisać uczciwie - nie jest to brzmienie ani naturalne, ani tym bardziej neutralne. Dźwięk jest lekko zaprawiony ciepłem, dopełniony i użyźniony tonalnie, przyprawiony dodatkowymi emocjami i afektywnością. Czy to źle, czy to dobrze? Na pewno zwolennicy dźwięku w pełni neutralnego i klinicznego, by nie napisać - laboratoryjnego, nie będą pocieszeni. Im można polecić takie wzmacniacze jak Pioneer, Sony, czy Accuphase. Z kolei miłośnicy słodyczy i żaru lamp elektronowych w tytułowej hybrydzie mało znajdą takowych cech. Bright MK4 przeznaczony jest dla osób, które po prostu pragną komfortowo i bezwarunkowo móc słuchać swoich ulubionych płyt. A te, dzięki Haiku-Audio, zawsze zabrzmią atrakcyjnie, kształtnie, wiarygodnie i kompletnie. Muzykalnie do sześcianu.

Z racji niezbyt wysokiej (nominalnie) mocy wzmacniacza 2 x 50 Wat/8 Ohm, 2 x 90 Wat/4 Ohm, rekomendowałbym do Bright MK4 przyłączać kolumny o wyższej efektywności (90 dB lub więcej). W takim przypadku można uzyskać najlepsze efekty brzmieniowe - Haiku-Audio zagra po prostu całym swym potencjałem, ujawni najwięcej zalet. Nie znaczy to, że Bright MK4 nie można podłączać kolumn o skuteczności < 90 dB, a iż efektywność dźwiękowa w takim przypadku będzie mniejsza, a dynamika powyżej pewnego poziomu wzmocnienia - ograniczona. W moim przypadku, spośród kilku modeli testowych, najlepiej zgrały się z testowym wzmacniaczem Living Voice Auditorium R3 o efektywności 94 dB. Synergiczny, pełny, wręcz holograficzny dźwięk o pięknym wysyceniu oraz zjawiskowej barwie. (Drugie, które okazały się doskonałe do Haiku-Audio, to monitory Martin Logan 35XT o efektywności 92 dB - ale dopiero co do mnie przyjechały, dlatego więcej o tym zestawieniu wkrótce).
 
Konkluzja
Haiku-Audio Bright MK4 to wzmacniacz hybrydowy na dwóch ECC832 charakteryzujący się doskonałą, bo oczarowującą barwą, świetnie zróżnicowanym, wręcz wycyzelowanym, dźwiękiem w pełnym paśmie, znakomitą przestrzenią i znakomitą energią grania. To bezpretensjonalny wzmacniacz o pięknym brzmieniu, aspirujący wprost do klasy wyższej. Aby ukazał wszystkie swoje zalety potrzebuje dość efektywnych kolumn. W ogólnym rozrachunku - bezwarunkowa rekomendacja! 

Cena w Polsce - 6 900 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Xindak CS-120A (test TU), Synthesis Roma 37DC, Monrio MC207 MKII i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Quadral Platinium+ Nine (test TU), Industrial Acoustic Concrete 01, Quadral Aurum Rodan 9, Martin Logan 35XT (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Odtwarzacz sieciowy: Auralic Aries Mini (test TU).
DACi: Pioneer U-05 (test TU), Audio-gd NFB-7.77, iFi nano iOne (test TU) oraz Encore mDSD (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładka gramofonowa: Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU), Taga Harmony TTP-300, Musical Fidelity Nu-Vista Vinyl i 1ARC Arrow SE (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900, Sansui TU-70 (test TU) i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Fostex T60RP (test TU), Meze 99 Neo (test TU), MEE Audio Matrix 2 (test TU), Audictus Achiever (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Pioneer U-05 (test TU) i S.M.S.L. M7 (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). Kondycjoner masy dla głośników QAR Dynamit (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.
Przewody audio rozmaite, ale głównie Black Rhodium, a potem Perkune Audiophile Cables.


Kolumny Quadral Aurum Rodan 9 - zapowiedź testu

$
0
0
Quadral Aurum Rodan 9 w białym wykończeniu (zdjęcie z firmowej strony)

Nie planowałem wcześniej niniejszej zapowiedzi. Stało się to tak, że po prostu w ten poniedziałek przedstawiciel dystrybutora EIC Sp. z o.o. zatelefonował do mnie i poinformował, że "ma dla mnie coś specjalnego". Wkrótce pojawił się u mnie w domu z nowymi kolumnami Quadral Aurum Rodan 9 (zobacz TUTAJ), które okazały się być polakierowane na czerwony kolor. I to nie jakiś czerwony pastelowy, a wściekle krwisty niczym najnowsze auto marki Ferrari. Co za piękna rzecz! Stolarka Aurum Rodan 9 to prawdziwy majstersztyk sztuki użytkowej. Zresztą niedawno opisywałem równie wspaniale wykonane Quadral Platinium+ Nine (czytaj test TUTAJ) w biało-matowym wykończeniu skrzynek. Wówczas zachwyciło mnie nie tylko perfekcyjne wykonanie Quadrali, ale również ich doskonale skonstruowany dźwięk będący pochodną bardzo zaawansowanej budowy i wysokiej jakości zastosowanych elementów.

Quadral Aurum Rodan 9 to przedstawiciele najwyższej firmowej serii "Aurum", przy czym jest ona bardzo rozległa i zawiera takie referencyjne kolumny jak topowe Titan, wyższe Vulkan i Montan, średnie Rodan, aż do średnio-niższych Wotan. A są tu jeszcze głośniki podstawkowe i subwoofery... Wszystko zaś dostępne w rozmaitych wykończeniach drewnianych fornirów lub w przebogatej palecie RAL!

Rozpocząłem już odsłuchy. Najpierw podłączyłem tytułowe kolumny do wzmacniacza hybrydowego Synthesis Roma 37DC, a potem do nowego tranzystorowego Monrio MC207 MKII. Na pewno przyłączę je też do hybrydy Haiku-Audio Bright MK4. Przewody głośnikowe to Kimber Kable BiFocal X (zobacz TUTAJ). Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.

* * *

Kilka słów od producenta na temat przetworników Rodan 9:

Wstęgowy głośnik wysokotonowy: quSENSE
W porównaniu z konwencjonalnym głośnikiem wstęgowym, quSENCE firmy Quadral wykorzystuje krótszą, ale znacznie szerszą wstęgę co powoduje, że powierzchnia pracującej membrany jest większa i ma większą sprężystość. Rezultat jest imponujący: bardzo niskie zniekształcenia, zachowane bardzo dobre promieniowanie pionowe, które jest jak najbardziej pożądane, ale trudne do osiągnięcia w przypadku głośników wstęgowych. Dodatkowo uzyskujemy dźwięk bezkonkurencyjnie szczegółowy i pełen mikroelementów o ogromnej wyrazistości. Front głośnika Quadral quSENCE (aluminium 5 mm) został tak skonstruowany, by był on jak najbliżej głośników średniotonowych, czego rezultatem jest uzyskanie wyraźnego centrum akustycznego i zapewnienie niezapomnianych wrażeń ze słuchania. Grubość wstęgi to zaledwie 8 - 10 µm.

Niskotonowe i średniotonowe: ALTIMA – stop aluminium, tytanu i magnezu.

Quadral przeprojektował wszystkie głośniki niskotonowe i średniotonowe wykorzystujące opatentowane membrany ALTIMA. W najnowszych produktach zmieniono, po symulacjach komputerowych kształt membran. Są one jednorodne i nie mają już doklejanych zaślepek przeciwpyłowych. Poprawiono znacznie tłumienie rezonansów pojawiających się wewnątrz membran i poszerzono zakres pracy głośników niskotonowych jako sztywnych tłoków. Udało się zminimalizować zniekształcenia przy zachowaniu charakterystycznych cech jak: ekstremalna dynamika, prędkość i szczegółowość.

Kosz nowych przetworników wykonany jest z odlewu aluminiowego i zaprojektowany tak, by zminimalizować wszelkie zakłócenia wywoływane przepływającym powietrzem. Za dobrą efektywność całości odpowiedzialne są: silne zawieszenia membrany, długa cewka i potężny układ magnetyczny.

I parę słów o samych Aurum Rodan 9. Mają niewiele więcej niż metr wysokości - ale to może być mylące.... Mimo, że w porównaniu do innych przedstawicieli serii, ich wymiary są zdecydowanie bardziej kompaktowe, to wykorzystując wszelkie nowe rozwiązania charakterystyczne dla serii Aurum 9 (quSENSE; komora ciśnieniowa), potrafią wytworzyć realistyczny wręcz potężny, jeśli jest taka potrzeba, dźwięk wypełniający każdy skrawek pokoju. Potrafią zaskoczyć głębokością i mocą odtwarzania najniższych częstotliwości. Skomplikowana i rozbudowana zwrotnica bierna umożliwia trójstopniową regulację barwy tonu przy wysokich częstotliwościach.


Dane techniczne
Moc maksymalna: 300 W
Głośniki: 2 x 155 mm, 1 x 155 mm, 1 x wstęga
Pasmo przenoszenia: 28 - 65 000 Hz
Skuteczność: 86 dB
Impedancja: 4 Ω
Masa netto: 31,50 kg








Przedwzmacniacz gramofonowy Taga Harmony TTP-300

$
0
0
TTP-300 (zdjęcie ze strony Taga Harmony)

Wstęp
Wielu melomanów obecnie rozpoczyna przygodę z gramofonem (niektórzy po kolejny raz w życiu) i z płytami analogowymi. Wybór gramofonów ostatnimi czasy zrobił się przeolbrzymi. Niestety, w ślad za nimi równolegle nie podąża inna oferta elementów analogowego toru a mianowicie przedwzmacniaczy gramofonowych. Nie żeby ich nie było, bo są, ale w znacznie mniejszym wyborze niż gramofony. A takich tańszych to prawie w ogóle nie ma. Na szczęście w tę lukę idealnie wstrzela się polska firma Taga Harmony, która właśnie zaproponowała swój najnowszy produkt - przedwzmacniacz gramofonowy Taga Harmony TTP-300 (zobacz TUTAJ), który kosztuje 444 PLN. Czyli w sam raz dla melomanów, który nie planują wydawać zbyt dużo pieniędzy na phono-stage. Co istotne, TTP-300 adresowany jest zarówno dla wkładek z ruchomym magnesem (MM), jak i z ruchomą cewką (MC).

Z powyższego wstępu nasuwa się twierdzenie, iż tytułowy phono-stage był wręcz oczekiwany przez dużą rzeszę melomanów albowiem nie jest łatwo nabyć dobry tego typu stosunkowo tani sprzęt, który by jednocześnie pochodził od renomowanej firmy, a nie był jakimś "no-name" z Dalekiego Wschodu. Tymczasem TTP-300 proponowany i sygnowany jest logo znanej polskiej marki Taga Harmony z Warszawy. Zaś Taga Harmony już na trwale zakorzeniła się w wielu audiofilskich domach, proponując wysokiej jakości urządzenia hi-fi o pierwszorzędnym dźwięku a jednocześnie nie kosztujące majątku. Nigdy jednak, do tej pory, nie proponowała osobnego przedwzmacniacza gramofonowego, dlatego oferta TTP-300 wydaje się być strzałem w dziesiątkę, tym bardziej że jest to stopień gramofonowy zarówno dla wkładek MM, jak i MC, co daje nadzieję, iż nie jest to urządzenie przeznaczone jedynie dla budżetowych gramofonów, ale i tych z przedziału średniego, w których to najczęściej montuje się wkładki z ruchomym magnesem. Nie wypada mi więc nic innego jak to empirycznie sprawdzić...

O samej marce Taga Harmony na łamach Stereo i Kolorowo pisałem już wielokrotnie (zapraszam do wyszukiwarki na stronie), dlatego tym razem nie będę ponownie szerzej jej przybliżać Czytelnikowi. Jest polska, założona ponad 20 lat temu przez pana Przemysława Kokocińskiego (wspólnie z niemieckim partnerem). Obecnie w swej ofercie Taga Harmony ma chyba ze sto rozmaitych urządzeń hi-fi: wzmacniacze, kolumny, systemy hi-fi, kable i przewody, podstawki, etc. Całość portfolio można prześledzić TUTAJ.

Wrażenia ogólne i budowa
TTP-300 zapakowany jest w stosunkowo duże pudełko ze zwykłego kartonu ze sporymi zewnętrznymi nadrukami "Taga Harmony". Wewnątrz, w piankowych wytłoczynach, spoczywa phono-stage, dodatkowo owinięty w foliowy, przezroczysty woreczek. Tamże, czyli wewnątrz, znajduje się zasilacz impulsowy 12 Volt, instrukcja obsługi oraz gwarancja.

Phono-stage to niewielkie pudełeczko (5,4 x 11,3 x 11,3 cm) z czarną stalowo-aluminiową obudową. Ma identyczne kształty jak bliźniaczy DAC Taga Harmony DA-300 v.3 (zobacz TUTAJ) i wzmacniacz słuchawkowy Taga Harmony THDA-200T (zobacz TUTAJ). Ich design można określić jako oszczędny lub ascetyczny, ale estetyczny. Górna pokrywa TTP-300 przykręcona jest czterema zwykłymi wkrętami, co umożliwia łatwy dostęp do wnętrza. Na tejże pokrywie białymi literami wymalowano logo "Taga Harmony", nazwę urządzenia oraz wielki napis "High Fidelity Audio". Na froncie znajdują się dwie zielone diody LED opisane jako MM i MC, a zaraz obok aluminiowy guzik wyboru pracy przedwzmacniacza dla danego rodzaju wkładek (ruchomy magnes/ruchoma cewka). Oczywiście, wybrany tryb sygnalizowany jest zielonym rozbłyskiem odpowiedniej diody.

Z tyłu umieszczono dwie pary złoconych gniazd RCA (wejściowe i wyjściowe), stosowny zacisk uziemienia, włącznik zasilania oraz gniazdo sieciowe 12 V/1 A dla zasilacza impulsowego (który jest w komplecie). Z tyłu znajduje się również napis "Designed and Engineered in the European Union" wraz z dopiskiem "Made in China". Korpus przedwzmacniacza spoczywa na czterech stopkach z piankowej gumy.

Główne cechy przedwzmacniacza
• Układy scalone o bardzo niskich szumach własnych
• Ekstremalnie niska impedancja wyjściowa
• Przedni przycisk do wyboru wkładki MM/MC
• Dokładna korekcja krzywej RIAA
• Bardzo sztywna i luksusowa obudowa ze stali i aluminium zapewnia doskonałe ekranowanie przedwzmacniacza gramofonowego
• Pozłacane terminale RCA

Typ / Konstrukcja Wzmacniacz gramofonowy
Impedancja wejściowa MM: 47 kOhm/120 pF
MC: 100 Ohm/120 pF
Wzmocnienie MM: 40 dB
MC: 60 dB
THD MM: 0,01 %
MC: 0,05 %
Czułość wejścia Phono MM: 300 mV @ 3 mV/1kHz
MC: 300 mV @ 0.3 mV/1 kHz
Poziom szumu MM: 86 dB (94 dB - A ważone)
MC: 68 dB (75 dB - A ważone)
Korekcja RIAA 20 Hz - 20 000 Hz / max. 0,5 dB
Złącza wejściowe analogowe 1 x RCA Phono (MM/MC)
Złącza wyjściowe analogowe 1 x RCA Pre-Out
Pasmo przenoszenia 20 Hz - 35 000 Hz (0,5 dB)
Zużycie energii DC 12 V, 2 W
Wymiary (W x S x G) 5,4 x 11,3 x 11,3 cm
Masa 0,7 kg / szt.
Opakowanie

Instrukcja obsługi

Zawartość wnętrza



Całkiem przyjemy design

Na froncie: wybór opcji dla wkładek typu MM lub MC


Tylny panel - 2 x RCA, uziemienie, włącznik sieciowy i gniazdo 12 V



Doskonała architektura wewnętrzna


Białe kolumny to Quadral Platinium+ Nine

Betonowe monitory Industrial Acoustic Concrete 01


Krwisto-czerwone głośniki Quadral Aurum Rodan 9

Wrażenia dźwiękowe
Przedwzmacniacz TTP-300 testowałem z moim gramofonem Nottingham Analogue Horizon wraz z wkładką MM Ortofon 2M Black. Przedwzmacniacze porównawcze to Musical Fidelity MX-VYNL, Musical Fidelity Nu-Vista VINYL, Audion Premier 2 Box Line Phono oraz 1ARC Arrow SE. Używałem także przedwzmacniacze gramofonowe zamontowane w Taga Harmony HTA-800 oraz w Synthesis Roma 37DC. Pełna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Z powyższego sprzętowego disclosure jasno wynika, iż porównywałem tytułowy przedwzmacniacz głownie z takimi z pułapu co najmniej średniego (Musical Fidelity MX-VYNL i 1ARC Arrow SE - odpowiednio 4 000 PLN i 3 700 PLN), a często nawet z około high-endowego (Musical Fidelity Nu-Vista VINYL i Audion Premier 2 Box Line Phono za około 17 000 - 18 000 PLN). Tak więc, Taga Harmony (wyceniany na jedyne 444 PLN) nie miał podczas testów zbytnio ułatwionego zadania, a wręcz odwrotnie. Ale do rzeczy.

Na początek, z całkowitą odpowiedzialnością, napiszę iż generalnie TTP-300 zbytnio nie odstaje dźwiękowo od porównawczych, droższych przedwzmacniaczy. Gra wyjątkowo równo i stabilnie, jak i z kapitalnym rozmachem. Ze świetną energią i z naprawdę dobrym różnicowaniem nagrań. Ma indywidualną umiejętność podkreślania rytmu oraz właściwego tempa, zdolność plastycznego ukazywania nagrań, wydobywania zeń dużej ilości informacji, jak i dookreślania muzycznej treści i substancji. Nagrania brzmią żywo i kolorowo, mają obszerne wypełnienie, mają też swoistą otoczkę; z kolei instrumenty dysponują sporą masą i są jednoznacznie rozmieszczone w przestrzeni. Sama natomiast przestrzeń może nie jest hektarowa, ale wyraźnie rozłożona na boki i zaopatrzona jest w dalszą głębię. Scena jest precyzyjna i symetryczna, ze zdrową proporcją pomiędzy kubaturą, horyzontem a szerokością. Mówiąc szczerze, styl gry jaki reprezentuje przedwzmacniacz, jest doskonały - nie czuć żadnych ubytków, niedociągnięć lub przeinaczeń tonalnych - wszytko brzmi co najmniej poprawnie, a w zasadzie subiektywnie doskonale. I to jest największy atut TTP-300.

Co istotne, cały przekaz okazał się być wielopłaszczyznowy, nasycony i muskularny, o wybornym wypełnieniu substancją muzyczną. Lekki i soczysty. Natomiast największym zaskoczeniem dla mnie było to, że TTP-300 bez problemu wydobywa na wierzch to, co można by nazwać kulturą dźwięku czarnej płyty. Dysponuje dźwiękiem stricte analogowym, pastelowym i gładkim. Lekko zaokrąglonym, nie nachalnym i nie sybilizującym - fizjologicznym dla uszu, łagodnym dla nie najlepszych realizacji dźwiękowych, nie wyostrzającym ewentualnych mankamentów płyt. Owszem, taki zabieg daje pięknie potoczysty i organiczny przekaz, ale z z drugiej strony troszkę też temperuje niskie tony, jak i ciut ogranicza średnicę. Nie są to duże ograniczenia, lepiej nazwać je przybliżeniami dźwiękowymi. Dodatkowym tegoż atutem jest fakt, że płyty odtwarzane via Taga Harmony nie mają tendencji (lub mają jedynie minimalną) do tzw. trzeszczenia i pyknięć. Natomiast sam w sobie phono-stage jest cichy - nie generuje ani przydźwięku, ani jakiegoś buczenia. To bardzo ważna rzecz.

No dobrze, ale Czytelnik, przeczytawszy powyższe peany, zaraz pomyśli, ze recenzent upadł na głowę i bezrefleksyjnie zrównuje sprzęt za 444 PLN z tym za 4 000 PLN lub, nie daj Boże - z tym za 18 000 PLN. Nic z tych rzeczy. Jasno należy napisać, że TTP-300 ma swoje mniej lub bardziej poważne ograniczenia, ale nie są one krytyczne dla swobodnego, naturalnego i co najistotniejsze - przyjemnego słuchania muzyki z czarnych krążków. Płyty brzmią atrakcyjnie, pełnie i żyźnie. Wręcz doskonale. Jednak w porównaniu do droższych przedwzmacniaczy staje się jasne, że TPP-300 nie brzmi aż tak energetycznie i precyzyjnie jak one. Taga gubi niektóre subtelności i niuanse, nie rozkleja optymalnie wszystkich zbitek tonalnych, nie wydobywa na powierzchnię mikro-planktonu nagrań, nie zagląda wnikliwie w dalszą scenę, nie ma tej najgęstszej średnicy i najniższych basów. Ponadto nieco rozrzedza barwy instrumentów i głosów ludzkich, nie ukazuje też ich szczegółowej tekstury i zaawansowanej dźwięczności. Taga Harmony jest niejako rysunkiem dźwięku, a nie jego wierną, w stu procentach oddaną, fotografią. Jednakże rysunek ten kreślony jest wyjątkowo rzetelną i plastyczną kreską, nacechowaną pozytywnymi emocjami i sporą wyobraźnią muzyczną - zaś taka konstrukcja brzmieniowa musi się podobać. I, do stu diabłów - podoba się!

Konkluzja
Taga Harmony TTP-300 to świetnie zbudowany przedwzmacniacz gramofonowy dla wkładek typu MM i MC. I doskonale grający! Osiąga wysokie poziomy plastyczności dźwięku, buduje wiarygodną scenę, skutecznie eskaluje napięcie i emocje, dostarcza żar, muzykalność i substancję, przyjaźnie oddaje dźwięk instrumentów - i co najważniejsze nie ma żadnych odczuwalnych niedostatków brzmieniowych pomimo dość budżetowej ceny! Można napisać, że jego cena 444 PLN jest myląca, bo bezproblemowo można go zestawiać nawet ze znacznie droższymi gramofonami. Polecam!

Cena w Polsce - 444 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Xindak CS-120A (test TU), Taga Harmony HTA-800, Synthesis Roma 37DC, Monrio MC207 MKII i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Quadral Platinium+ Nine (test TU), Industrial Acoustic Concrete 01, Quadral Aurum Rodan 9, Martin Logan 35XT (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Odtwarzacz sieciowy: Auralic Aries Mini (test TU).
DACi: Pioneer U-05 (test TU), Audio-gd NFB-7.77 (test TUoraz Encore mDSD (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładka gramofonowa: Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU), Audion Premier 2 Box Line Phono (test TU), Musical Fidelity Nu-Vista Vinyl i 1ARC Arrow SE (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900, Sansui TU-70 (test TU) i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Fostex T60RP (test TU), Meze 99 Neo (test TU), MEE Audio Matrix 2 (test TU), Audictus Achiever (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). Kondycjoner masy dla głośników QAR Dynamit (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.
Przewody audio rozmaite, ale głównie Black Rhodium, a potem Perkune Audiophile Cables. Głośnikowe to przede wszystkim Kimber Kabe BiFocal X.


Przewody zasilające Hiend-Audio Ziggy: Inception X.5 i Picasso - zapowiedź testu

$
0
0
Premierowy Hiend-Audio Ziggy Picasso

Jeszcze w lutym br. dotarły do mnie najnowsze przewody zasilające skonstruowane przez pana Zygmunta Jerzyńskiego z Warszawy (Hiend-Audio - TUTAJ). Otrzymałem następujące przewody do testów:

1) Inception X.5 na bazie schuko Furutech Fi-38(G) oraz IEC Wattgate EVO 350 Rh,
2) Inception X.5 na bazie shuko Wattgate EVO 390 Au oraz IEC Wattgate EVO 350 350 Au oraz
3) Picasso na bazie schuko Furutech Fi-38(G) oraz IEC Furutech Fi-28(R).

Przewód Picasso to zupełnie nowa konstrukcja pana Zygmunta, stanowi niejako rozwinięcie wcześniejszej Inception X.5. Zewnętrznie przewód Picasso nieco różni się od Inception X.5 albowiem pięć żył zaplecionych jest nieregularnie (nietypowo) względem wersji Ineption X.5 gdzie tych pięć żył zaplecionych jest w regularny warkocz.

Powyższe przewody mam u siebie już dobrych kilka tygodni, słucham i porównuję je na różnych urządzeniach hi-fi. Mogę już wstępnie napisać, że mają wielce dobroczynny wpływ na brzmienie systemu audio wprowadzając dodatkową holografię, uzupełniając tzw. wypełnienie, czy lepszą selektywność. Nie dziwi mnie to w ogóle, że te kable tak, a nie inaczej, wpływają na dźwięk, ponieważ niedawno recenzowałem inne Ziggy, a mianowicie Cheetah i PeaceMaker (czytaj test TUTAJ), zaś kabel Hiend-Audio Ziggy Cheetah po recenzji pozostał u mnie na stałe - stanowi solidną podporę mojego głównego zestawu hi-fi.

Zapraszam do lektury recenzji za kilkanaście dni, czyli już w kwietniu.


Karton z przesyłką


Inception X.5 na bazie schuko Furutech Fi-38(G) oraz IEC Wattgate EVO 350 Rh


Inception X.5 na bazie shuko Wattgate EVO 390 Au oraz IEC Wattgate EVO 350 350 Au


Picasso na bazie schuko Furutech Fi-38(G) oraz IEC Furutech Fi-28(R)

Plan recenzji - kwiecień 2018 r.

$
0
0

Marzec br. okazał się być bardzo obfity w nowe recenzje na łamach Stereo i Kolorowo, ukazało się aż 18. postów, co uważam za spory sukces. Równolegle spadała na mnie nieoczekiwana "klęska urodzaju" - zostałem wręcz zasypany nowymi testowymi urządzeniami hi-fi; obecnie mam u siebie całą stertę sprzętów, które sukcesywnie będę w kwietniu opisywać. Ale proszę wszystkich o cierpliwość. ponieważ, aby jakość recenzji nie ucierpiała, potrzebuję czasu na zapoznanie się z danym sprzętem, dokładne go osłuchanie i porównanie z innymi, a potem na obfotografowanie, opisanie i korektę tekstu. A to musi trwać...

Kwietniowy harmonogram tekstów przedstawia się następująco:

1. Mam już na ukończeniu tekst recenzji włoskiego wzmacniacza zintegrowanego Monrio MC207 MKII (zobacz zapowiedź testu TUTAJ). Dla mnie ten wzmacniacz to wielka niespodzianka, bo nigdy przedtem, ani nie słyszałem o firmie Monrio, ani nie miałem kontaktu z jej produktami. Zaś wzmacniacz okazał się grać po prostu fantastycznie - emfatycznie, żyźnie, soczyście, przestrzennie i wspaniale plastycznie. I do tego wysoce kulturalnie i czysto.




2. Zaraz po teście Monrio MC207 MKII chciałbym opisać intrygujące polskie monitory Industrial Acoustic Concrete 01 (zapowiedź TUTAJ) wykonane prawie z całości z ...betonu. Tak, z trzycentymetrowej warstwy betonu. Czyli z cementu i kruszywa, choć sama konstrukcja wewnętrzna oparta jest na szkielecie z MDF. Jednakże, jak okazuje się, beton nie umniejsza walorów brzmieniowych głośników, a wręcz odwrotnie - Concrete 01 grają bardzo ładnie.




3. Na początku kwietnia będę opisywać kolejne kolumny - tym razem podłogowe niemieckie Quadral Aurum Rodan 9 (czytaj TUTAJ) w czerwonym wykończeniu skrzynek. Kolumny te są nieprawdopodobnie piękne - czerwień obudowy wspaniale współgra z kompaktową bryłą skrzynek. Ponadto zastosowane przetworniki oraz ich kapitalna aplikacja powodują, że Quadrale mają pierwszorzędny dźwięk - mocny, plastyczny i przestrzenny.




4. Od ponad miesiąca testuję ciekawe przewody audio brytyjskiej marki Black Rhodium. Bielsko-bialski dystrybutor wysłał do mnie cały set tych przewodów (interkonekty analogowe RCA Black Rhodium Symphony 18interkonekty analogowe XLR Black Rhodium Sonata VS-1 oraz przewody głośnikowe Black Rhodium Quickstep 3 m), lecz obecnie koncentruję się na nowych interkonektach analogowych Black Rhodium Symphony 18 (zobacz TUTAJ). Mam nadzieję je opisać w kolejnych dniach.




5. W kwietniu nie zabraknie też sprzętów z segmentu audio-vintage, a mam u siebie coś ciekawego prosto z warszawskiego Nomos Audio Vitage (zobacz TUTAJ). Tym razem przenoszę się w głębokie lata 60-te XX wieku... Mogę uchylić rąbka tajemnicy i napisać, że przewiduję opisać kultowy wzmacniacz lampowy Klein+Hummel Telewatt VS56 z 1963 roku.



6. W kolejce oczekuje najnowszy wzmacniacz hybrydowy polskiej marki Taga Harmony. To model Taga Harmony HTA-800, a jego zapowiedź można znaleźć TUTAJ. Bardzo ciekawe urządzenie. I "wszystkomające".




7. Następnie planuję opisać włoski zestaw wzmacniacz zintegrowany i odtwarzacz płyt CD Synthesis 37DC i Synthesis 14DC (czytaj TUTAJ). Co ciekawe, zarówno wzmacniacz, jak i odtwarzacz wyposażone są w stopnie lampowe.




8. Mam u siebie ultra-premierową perełkę prosto z UK. To najnowszy przedwzmacniacz gramofonowy MM/MC Musical Fidelity Nu-Visa VINYL (zobacz zapowiedź TUTAJ). Po prostu referencyjna rewelacja! 




9. Niestrudzony pan Zbigniew Jerzyński z  Hiend-Audio (firmowa strona TUTAJ) dostarczył mi aż trzy swoje nowe przewody zasilające do odsłuchów. Są to Inception X.5 na bazie wtyków Furutech i Wattgate, Inception X.5 tylko na Wattgate oraz Picasso na Furutech i Wattgate. Ciekawe co tym razem zaproponują te kable, bo poprzednio testowane Cheetah i PeaceMaker wspominam bardzo korzystnie.




10. Kwiecień chciałbym zamknąć testem przewodów głośnikowych Kimber Kable BiFocal X (zobacz TUTAJ). Mam je u siebie już od tygodnia a nie zdążyłem jeszcze dać ich osobnej zapowiedzi testowej. Niebawem to uczynię, bo kable bez wątpliwości zasługują na specjalną atencję.

(Przewód BiFocal X widoczny za kolumną)


Tym razem podaję plan recenzji opierając się wyłącznie na sprzęcie, który mam już u siebie na stanie. Pewnie kilka różnych urządzeń nadejdzie do mnie w ciągu kwietnia, wówczas zapowiem je osobnym wpisem na blogu.

Zapraszam do kwietniowej lektury Stereo i Kolorowo!

Przewody głośnikowe Kimber Kable BiFocal X - zapowiedź testu

$
0
0


 Rodzina Monocle/BiFocal/TriFocal

Pierwszy raz mam przyjemność na Stereo i Kolorowo przedstawiać przewody amerykańskiej firmy Kimber Kable. Dystrybutor EIC Sp. z o.o. razem z kolumnami Quadral Aurum Rodan 9 (czytaj zapowiedź testu TUTAJ) dostarczył mi przewody głośnikowe Kimber Kable BiFocal X (zobacz TUTAJ). To kable przeznaczone do bi-wiringu, ale nietypowego. Bo z jednej strony przewody są "zwykłe", czyli mają po jednym zakończeniu, a na drugim końcu są rozdwojone. Zaadresowane dla ich wpięcia do podwójnych terminali głośnikowych kolumny - i dodatkowo oznaczone jako "Low" i "High". Podpina się je osobno do górnych terminali (obsługujących wysokie i średnie tony) i osobno do dolnych (głośniki niskotonowe). Bardzo racjonalne rozwiązanie. Przewody BiFocal X mogą być zapatrzone w dowolne łącza WBT - producent proponuje aż siedem różnych konektorów - od widełek do bananów. Do mnie dotarła wersja z zainstalowanymi złoconymi "bananami" WBT-0645 (zobacz TUTAJ), bardzo wygodne w aplikacji oraz, w związku z koniecznością z ich dokręcania, bardzo stabilnie osadzane w terminalach.

Kilka słów od producenta. BiFocal X – kabel zaprojektowany specjalnie do stosowania w systemach Bi-wirnig. Zapewnia przejrzystość, szczegółowość i otwartość brzmienia. Konstrukcja BiFocal X opiera się na stworzeniu dwóch warstw przewodzącej sygnał plecionki: wewnętrznej składającej się z sześciu linek i przeznaczonej do przenoszenia dźwięku w zakresie wysokich tonów i zewnętrznej składającej się z szesnastu linek i przeznaczonej do przenoszenia dźwięku w zakresie niskich tonów. W sumie w jednym przewodzie pracuje 18 linek wykonanych z miedzi Hyper-pure o konstrukcji VariStrand. Przewody są specjalnie zabezpieczone przed przenikaniem się sygnałów z poszczególnych podzakresów pasma. Przekrój wejściowy kabla wynosi 2 x 8,36 mm2. Kabel sprzedawany jest w konfekcji z wtykami bananowymi: WBT-0610 ag, WBT-0600, WBT-0610 cu, WBT-0645, oraz widełkami: WBT-0681 ag, WBT-0661 ag, WBT-0681 cu, WBT-0661 cu.

Specyfikacja
BiFocal X zakończony wtyczkami WBT – 0660 Cu. 
Pojemność równoległa: 648,0 pF @ 20 kHz
Indukcyjność szeregowa: 0.470 μH @ 20 kHz
Rezystancja dla prądu stałego: 0,064 Ω
Całkowita reaktancja: 0,168 Ω @ 20 kHz
Pasmo przenoszenia ± 0,5 dB dc – 750 kHz (H/L)
Przesłuch 20 – 100 Hz: < -98 dB
Przesłuch 200 Hz – 1 kHz: < -79 dB
Przesłuch 1 kHz – 30 kHz: < -59 dB


Podwójne zakręcane banany WBT-0645


Porównanie grubości z XLO UltraPLUS

Quadral Aurum Rodan 9

Wzmacniacz zintegrowany Monrio MC207 MKII

$
0
0
Zdjęcie Monrio MC207 MKII zaczerpnięte z firmowej strony

Wstęp
W drugiej połowie marca br. z podpoznańskiej Manufaktury Smaku (zobacz TUTAJ) dojechał do mnie najnowszy włoski wzmacniacz zintegrowany Monrio MC207 MKII. To nowa wersja topowej firmowej integry, wyposażona w DAC USB (opcja) oraz w nieco zmienionej aluminiowej płycie czołowej - bardziej dopracowanej, ładniejszej niż poprzednie. Inne ważne zmiany to instalacja transformatora na 500 VA (zamiast wcześniejszych 350 VA) oraz zastąpienie tranzystorów Sano przez lepsze Sanken. Jak podaje producent, dzięki tym modyfikacjom nowy wzmacniacz wprowadza muzykalniejsze brzmienie z bardziej kontrolowanym basem oraz lepszą szczegółowość. Nowością jest też dodatek DAC USB (taką wersję otrzymałem) obsługujący pliki do rozdzielczości 32 bit/192 kHz (zobacz TUTAJ).

Cechą charakterystyczną wzmacniacza jest nietypowy kształt gałki głośności - to wydłużony stożek nazywany jako "Pinokio" przez analogię do nosa jej bajkowej postaci. W takie gałki wyposażane są jedynie topowe integry MC207 i trudno je pomylić z innymi.

Monrio
Jako że produkt Monrio pierwszy raz gości na łamach Stereo i Kolorowo, wypada napisać kilka słów o samej firmie. Monrio to niewielka włoska manufaktura z Calendasco (Piacenza), od około 30 lat prowadzona przez pana Giovanni Gazzolę. (Monrio powstało w 1991 roku - pełna historia TUTAJ). Nie jest to firma duża, ale przez lata wypracowała własny "sound", a przez to rzeszę oddanych zwolenników pośród melomanów z całego świata. Można napisać, iż Monrio z wyboru pozostaje poza głównym nurtem światowego rynku hi-fi, nie podąża za nowinkami, nie śpieszy się, powoli opracowuje i dopieszcza swoje produkty - co ma też związek z zaawansowanym wiekiem pana Gazzoli, który liczy już ponad 70 wiosen. W firmowym portfolio znajduje się cały wachlarz rozmaitych sprzętów począwszy od kilku odmian wzmacniaczy (w tym słuchawkowych), przedwzmacniaczy, końcówek mocy, odtwarzacze płyt CD, a skończywszy na dwóch ciekawych modelach gramofonów i przedwzmacniaczu gramofonowym. Jak widać, oferta jest zaskakująco bogata - jej całość do wglądu dostępna jest TUTAJ.

Polskim przedstawicielem Monrio jest podpoznańska Manufaktura Smaku, która w ofercie ma także kolumny głośnikowe marki Passione. Szef Manufaktury Smaku - pan Roman Gajewski - to również zapalony zwolennik wykwintnej kuchni, stąd pewnie taka, a nie inna, nazwa jego firmy.

Wrażenia ogólne i budowa
Pisałem już we wstępie, iż MC207 MKII to nowa wersja topowej firmowego wzmacniacza, wyposażona w DAC USB 32 bit/192 kHz (opcja) oraz w nieco zmienionej aluminiowej płycie czołowej - bardziej dopracowanej, ładniejszej niż poprzednie. Inne istotne zmiany to instalacja transformatora na 500 VA (zamiast wcześniejszych 350 VA) oraz zastąpienie tranzystorów firmy Sano przez lepsze bipolarne Sanken 2SC3519. Niestety, nie testowałem poprzedniej wersji MC207, więc nie wiem jak te zmiany przekładają się na dźwięk, lecz producent zapewnia, że "wprowadzają muzykalniejsze brzmienie z bardziej kontrolowanym basem oraz lepszą szczegółowość". Wypada wierzyć na słowo.

Wzmacniacz dostarczany jest w dość niewielkim pudle z białego kartonu. Wewnątrz, pośród piankowych unieruchamiających form, znajduje się wzmacniacz. W zestawie jest oczywiście przewód zasilający, niewielki pilot zdalnego sterowania z membranowymi przyciskami, instrukcja obsługi oraz gwarancja. Nie ma płytki instalacyjnej driverów DACa, albowiem przetwornik jest typu "Plug&Play" - dla wszystkich systemów operacyjnych.

Włoscy konstruktorzy sprzętów ho-fi przyzwyczaili światowych odbiorców do bardzo wyrafinowanego designu, tymczasem MC207 MKII tymże nie zabija, pisząc oględnie. Wzmacniacz prezentuje się dość ascetycznie - wykonany jest bez zarzutu, ale skromnie. Prosta obudowa z jasnego aluminium i takaż płyta czołowa - bez żadnych stylistycznych szaleństw. Jedyną ekstrawagancją jest wydłużona w charakterystyczny sposób gałka głośności zwana jako "Pinokio". Jest umieszczona centralnie na panelu czołowym i stanowi niejako tło dla pozostałych elementów sterujących. Po lewej stronie gałki zamontowano sześć miniaturowych przycisków selekcjonujących źródła (3 liniowe, magnetofonowe, USB i AV) wraz z przypisanymi im niebieskimi diodami. Po prawej stronie zamontowano guzik włącznika sieciowego wraz z niebieską diodą, "oko" podczerwieni, a powyżej wymalowano czarną stylizowaną literę "M", czyli logo Monrio.

Z tyłu centralną część zajmują dwie pary solidnych terminali głośnikowych WBT. Po prawej stronie znajduje się długi rząd aż siedmiu par gniazd RCA. Po kolei są to: 1) wyjście z przedwzmacniacza dla subwoofera, 2) wyjście pętli magnetofonowej, 3) wejście AUX1, 4) wejście AUX2, 5) wejście CD, 6) wejście DVD i 7) wejście AV dla instalacji kina domowego. Powyżej tych gniazd zamontowano pojedyncze cyfrowe wejście USB. Na skrajnej lewej części tylnego panelu znajduje się gniazdo sieciowe IEC, nad nim zaś wkręcany bezpiecznik. Na panelu umieszczono także nazwę urządzenia wraz z dopiskiem "Made in Italy".

Dane techniczne
Moc wyjściowa: 140 W na kanał przy 8 Ω, 250 W na kanał przy 4 Ω
Pasmo przenoszenia: 10 Hz - 100 kHz (- 0,01 dB)
Zniekształcenia THD: 0,03 % (1 kHz, 8 Ω)
Pobór mocy (bieg jałowy): 41 W
Wejścia: 4 liniowe RCA, wejście na końcówkę mocy (AV direct in)
Wejście USB dostępne tylko w opcji
Wyjścia: głośnikowe (para), pre-out, tape out
Czułość wejściowa/impedancja: 500 mV/20 kΩ
Wymiary (wys. x szer. x gł.): 94 x 438 x 377,5 mm
Masa: 15 kg



Oszczędna, ale estetyczna stylistyka


Wydłużona gałka głośności zwana jako "Pinokio"

Te niewielkie przyciski pełnią rolę selektorów źródeł

Solidne gniazda głośnikowe, sporo gniazd wejściowych i wyjściowych RCA

 
Wzmacniacz w towarzystwie sprzętu porównawczego

 
iPad Air 2
 
Białe Quadral Platinium+ Nine
 


Czerwone kolumny Quadral Aurum Rodan 9

Wrażenia dźwiękowe
Do Monrio MC207 MKII podłączyłem kolumny Quadral Platinium+ Nine za pośrednictwem przewodów głośnikowych Black Rhodium Quickstep (na zmianę z Kimber Kable BiFocal X). Potem podpiąłem moje Living Voice Auditorium R3, następnie betonowe monitory Intrustial Acoustic Concrete 01, a na koniec krwisto-czerwone Quadral Aurum Rodan 9. Dokładna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Patrząc na dość ascetyczną powłokę cielesną Monrio MC207 MKII i jego niezbyt wyszukaną stylistykę, można by oczekiwać podobnego dźwięku - oszczędnego, nieco zdystansowanego, może nieco nawet nieco zamazanego (?). Tymczasem tytułowy wzmacniacz gra wręcz bajecznie! Naprawdę, mnie przecież dość osłuchanego testera z różnymi sprzętami, nieczęsto aż tak coś zaskakuje jak MC207 MKII. Po przyłączeniu kolumn Quadral, wstępnych rozruchach, podłączeniu źródła, itp - nastąpił totalny odjazd. Jak to się pisze "opad szczęki", "rozdziawienie japy", czy "wytrzeszczenie gał". Monrio okazał się grać wprost fantastycznie - zdałem sobie sprawę, że mam do czynienia z nieprzeciętną konstrukcją.

To brzmienie bardzo obfite i soczyste - tonalnie wysycone aż po same brzegi. A do tego masywne i atletyczne oraz (uwaga!) równolegle delikatne, lekkie i swobodne, zjawiskowo przestrzenne oraz wybornie plastyczne. Tak, jakby w tym przypadku nie obowiązywały zwykłe prawa fizyki. Namacalność, przejrzystość, wiarygodność oraz motoryka grania są fascynujące. To wszystko uzupełnione jest jeszcze piękną barwą, zaprawione daleką szczegółowością oraz przyprawione zaawansowanym "analogowym" brzmieniem. Przekaz jest neutralny i analogowy w odbiorze, lecz jednocześnie jest jakoś tak kształtny, dotykalny i organiczny - w stu procentach sensualny. Czy mam pisać dalej?

Owszem, Monrio mógłby mieć bardziej obszerny bas, bardziej spektakularny i bardziej żyzny, mógłby być bardziej selektywny i wreszcie - mógłby być bardziej dokładny tonalnie. Wiele konkurencyjnych konstrukcji takie cechy ma na stanie. Ale siła i przewaga MC207 MKII leżą gdzie indziej. Wielkim atutem wzmacniacza jest łatwość ukazywania prawdziwej muzyki, jej realnego istnienia, wielowymiarowości i złożoności. Innymi słowy, dźwięk reprodukowany przez Monrio jest bliski żywego, nacechowany wigorem i werwą, w pełni sugestywny, efektowny i przekonujący. I to zarówno w całej swojej masie, jak i w poszczególnych szczegółach - nawet tych najmniejszych.

Podczas odsłuchów w pomieszczeniu wszędzie obecny był autentyczny dźwięk - kształtny, wyraźny i soczysty. Co więcej, brzmienie to, można napisać, jest kompletne, bo nie tylko jest dopełnione i mięsiste, lecz również pięknie cyzelowane, obrobione koronkami, dopieszczone, miłe w odbiorze. Poziom wyrafinowania dźwięku stoi na najwyższym poziomie. To wielce rasowe, pełnokrwiste brzmienie charakterystyczne dla high-endu. (Tak, wiem - wzmacniacz MC207 MKII kosztuje około 15 000 PLN, a nie 150 000 PLN, więc trudno go będzie nazwać typowo high-endowym, ale na pewno Monrio jest znacznie bliżej tej magicznej granicy niż cała masa konkurencji).

Kilka słów o scenie. Już wcześniej napisałem, że włoski wzmacniacz "gra zjawiskowo przestrzennie". Wypada więc tę myśl nieco rozwinąć. Przede wszystkim Monrio ma umiejętność łatwego kreowania sceny rozłożonej wręcz dookolnie, niczym system 5.0. Kiedy podłączyć kolumny (nawet nie jakieś najdroższe) przestrzeń tak się układa i rozciąga, że tworzy szeroki półpierścień przed uszami słuchacza. Scena pochłania słuchacza do swojego wnętrza, a równolegle wyraźnie zaznacza poszczególne plany - i te dalsze, i te bliższe. Te bliższe chce się wręcz dotknąć opuszkami palców, albowiem są świetnie namacalne i bliskie. Z kolei te dalszej z głębi i ze śródpola tworzą wielce autentyczny i precyzyjny konglomerat fizyczności i dźwięczności.

Wzmacniacz bardzo dokładnie przypisuje miejsca w przestrzeni poszczególnym instrumentom i wokalom, pilnując przy tym wyraźnego obrysu, substancjalnego wypełnienia, jak i akustycznej poświaty osadzonej na konturach dźwięków (pojedynczych i zespołowych). Na przykład wibracje strun gitar są obrazowane na kilka sposobów - najpierw ujawniane są dźwięki szarpnięcia strun, potem płynie ich rezonans, drgające powietrze, świst i syk wibracji, dalsze wybrzmienia, a na końcu powolne gaśnięcie i ostateczny koniec. To wszystko zaś jest perfekcyjnie zogniskowane w przestrzeni 3D - pierwszorzędnie zlokalizowane, dookreślone i jednoznaczne. Zjawiska przestrzenne obrazowane są fantastycznie.

Na koniec jedno istotne pytanie. Jakie głośniki najbardziej pasują do Moinro? Często wychwalam na blogu moje dyżurne kolumny Living Voice Auditorium R3, ponieważ, między innymi, w związku ze swoją wysoką skutecznością 94 dB są wyjątkowo łatwe do optymalnego napędzenia i w zasadzie zadowalają się "byle czym", jednocześnie zapewniając eufoniczny, bogaty i wielowymiarowy dźwięk typowy dla rasowego high-fidelity. Oczywiście, z Moinro również doskonale się zgrały i nie mogę nie napisać, aby doń nie pasowały. Lecz prawdziwy dźwięk usłyszałem dopiero w przypadku równolegle testowanych skrzyń Quadral Platinium+ Nine oraz Quadral Aurum Rodan 9. Włoski wzmacniacz bardzo porządnie nakarmił je prądem, w rezultacie czego pokazały pełny i kompletny dźwięk o fenomenalnej strukturze i holograficznej przestrzeni. Co ciekawe, Quadral Aurum Rodan 9 pomimo, że znacząco tańsze od Platinium+ Nine (20 000 PLN vs. 10 000 PLN) to zagrały obiektywnie ...lepiej. Z większym drivem, z lepszą rozdzielczością - szybciej, mocniej i szczegłółowiej. Bardziej przekonująco. I bądź tu człowieku mądry i pisz wiersze.

Wewnętrzny DAC USB 32 bit/192 kHz (zobacz TUTAJ) proponany przez konstruktora nie jest jedynie jakimś zwykłym dodatkiem, nieważnym i nie istotnym. To urządzenie ogólnie dobrze grające - zapewniające porządny dźwięk z komputera. Harmonijny, muzykalny i zdrowy. Jednakże w porównaniu do wybitnego brzmienia wzmacniacza można go określić jedynie jako poprawny lub dobry. DAC jako opcja za dodatkowych 1 000 PLN wydaje się być uczciwa i rozsądna.

Konkluzja
Monrio MC207 MKII to absolutnie wybitna konstrukcja! Fantastyczny dźwięk - pełny, żywy i nasycony, a do tego nieprawdopodobnie przestrzenny i plastyczny. Z organiczną barwą i wysoką kulturą grania. Dla mnie Monrio MC207 MKII reprezentuje poziom dźwięku, który bez wahania można nazwać high-endem!!!

Cena w Polsce (wersja z USB DAC) - 15 500 PLN. Sam wzmacniacz (bez DAC) - 14 500 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Xindak CS-120A (test TU), Haiku-Audio Bright MK4 (test TU), Taga Harmony HTA-800, Synthesis Roma 37DC i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Quadral Platinium+ Nine (test TU), Industrial Acoustic Concrete 01, Quadral Aurum Rodan 9, Martin Logan 35XT (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacz CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO.
Odtwarzacz sieciowy: Auralic Aries Mini (test TU).
DACi: Pioneer U-05 (test TU), Audio-gd NFB-7.77 (test TUoraz Encore mDSD (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładka gramofonowa: Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU), Audion Premier 2 Box Line Phono (test TU), Musical Fidelity Nu-Vista Vinyl i 1ARC Arrow SE (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900, Sansui TU-70 (test TU) i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Fostex T60RP (test TU), Meze 99 Neo (test TU), MEE Audio Matrix 2 (test TU), Audictus Achiever (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). Kondycjoner masy dla głośników QAR Dynamit (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.
Przewody audio rozmaite, ale głównie Black Rhodium, a potem Perkune Audiophile Cables. Głośnikowe to przede wszystkim Kimber Kabe BiFocal X.



Mario Biondi "Brasil" - 2 x LP

$
0
0

(Materiały prasowe)


Przyszła ciepła wiosna, czas więc na coś lżejszego. Dziś rekomenduję Czytelnikowi album włoskiego artysty Mario Biondiego zatytułowany "Brasil". Mario operuje głębokim barytonem, typowym dla takich mistrzów soulu jak Barry White, czy Isaac Hayes. Cały materiał "Brasil" został nagrany nie gdzie indziej jak w studio Marini w Rio de Janeiro, przy akompaniamencie brazylijskich muzyków i z udziałem brazylijskich wokalistów takich jak Ivan Lins, Ana Carolina, Daniel Jobim i wielu innych. Muzyka obraca się wokół brazylijskich klimatów, ale z dużym udziałem włoskich. To, można napisać, fuzja włoskiego i brazylijskiego popu, lekko zaprawiona jazzem oraz z dużym udziałem brazylijskich aranżacji. Nie jest to jednak żaden kolejny stricte brazylijski album z coverami takich utworów jak "Girl from Ipanema" czy "Cocovado". To zupełnie świeży, prawie w całości autorski materiał Biondiego, choć kilka coverów też się znalazło, ale takich nie zupełnie oczywistych. Na przykład "Smooth Operator" autorstwa Sade Adu, lecz zagrany i zaśpiewany oczywiście ma brazylijską modłę. Cały album zaaranżowany jest akustycznie z wykorzystaniem typowo brazylijskich instrumentów. Całości, na czterech utworach, dopełnia Praska Orkiestra Filharmoniczna pod batutą Richarda Heina...

Jak na włoską produkcję przystało, winylowy album został wydany perfekcyjnie zarówno pod względem edytorskim, jak i wizualnym. To tzw. rozkładówka - a w nich dwie koperty z dwoma winylami 180 gram. Na okładkach dominuje kolor żółty, uzupełniony zielonym i niebieskim. Płyta została nagrana z audiofilską starannością o dźwięk. Wszystko brzmi dobitnie, wyraźnie i plastycznie. Basy są ciężkie i mocne, ale stabilne. Średnica pełna i obfita, zaś soprany soczyste, acz nie szeleszczące. Przestrzeń duża i szeroka, lecz nie zbytnio poszerzona.

Nowy album Mario Biondiego "Brasil" to wysublimowana muzyka wokalna oraz piękne wydawnictwo. Po ostatnim nieco rozczarowującym studyjnym albumie Mario zatytułowanym "Beyond" (czytaj recenzję TUTAJ), duża muzyczna przyjemność i uczta dla uszu. Choć oczywiście dalej to pozycja lekka, niezobowiązująca, relaksacyjna - wiosenno-letnia. Polecam.

Opisywany album pochodzi z niemieckiego JPC.de - cena  20,99 Euro.

Sony/Columbia - 23 marca 2018 r.










Interkonekty RCA Black Rhodium Symphony 18

$
0
0
Zdjęcie ze strony Black Rhodium

Wstęp
Jeszcze na początku lutego br. bielsko-bialski Encore 7, znany także z produkcji m.in. doskonałych wzmacniaczy lampowych, przesłał mi spory set brytyjskich przewodów Black Rhodium. Tytułem wyjaśnienia dodam, iż Encore 7 blisko współpracuje z polskim dystrybutorem marki Black Rhodium - firmą Hi-Fi Studio z Bielska-Białej. Stąd Encore 7 jako nadawca przewodów.

Ale przechodząc do sedna rzeczy. Do testów otrzymałem następujące przewody:
1) interkonekty analogowe RCA Black Rhodium 18 (zobacz poprzednią wersję TUTAJ),
2) interkonekty analogowe XLR Black Rhodium Sonata VS-1 (zobacz TUTAJ) oraz
3) przewody głośnikowe Black Rhodium Quickstep 3 m (zobacz TUTAJ).

Zajmę się przede wszystkim przewodem Black Rhodium Symphony 18 (z wtykami RCA) pozostałe potraktuję, póki co, jako punkt odniesienia i tło. Być może i je w przyszłości opiszę osobno.

Black Rhodium
Zanim przejdę do opisu budowy przewodu Symphony 18, warto skreślić kilka słów o samej firmie Black Rhodium, albowiem pierwszy raz pojawia się na łamach Stereo i Kolorowo. Firma została założona w 2002 roku przez pana Grahama Nalty'ego w Derby, w Wielkiej Brytanii. A dokładniej w Anglii. Przedtem pan Graham współtworzył firmę Sonic Link, z której odszedł, by założyć własne przedsięwzięcie. Okazało się ono być bardzo szybko rozwijające się. Dziś, po zaledwie 16 latach od powstania, Black Rhodium w ofercie ma ponad 100 (!) rozmaitych pozycji katalogowych przewodów - od zasilających, poprzez sygnałowe (RCA, XLR, cyfrowe, USB), aż do głośnikowych, gramofonowych (w tym do headshelli) i na różnych do urządzeń przenośnych kończąc. A w portfolio są jeszcze wtyki: zasilające, bananowe, RCA, XLR i inne. Osobną kategorię stanowią przewody do instrumentów muzycznych. Jak widać, katalog Black Rhodium jest bardzo rozbudowany i zróżnicowany. Dodatkowo, Black Rhodium jest brytyjskim dystrybutorem japońskiej marki Oyaide.

Ideą przyświecającą konstruktorowi panu Nalty'emu jest to, aby przewody przez jego produkowane były bardzo wysokiej jakości, o dobrym wpływie na brzmienie, a jednocześnie by nie kosztowały fortuny. Ważne jest to, aby całość produkcji odbywała się na miejscu w Derby, ręcznie i precyzyjnie, wyłącznie z materiałów z od własnych sprawdzonych dostawców. Nic z Chin. W przewodach Black Rhodium implementowanych jest wiele rozmaitych technologii (m.in. wymrażanie, wygrzewanie, itp), włączając w to własne, opatentowane. Na przykład "Distortion Busting" (pol. rozbijanie zniekształceń), czyli oryginalnej technologii umożliwiającej uzyskiwanie płynnego i gładkiego dźwięku pozbawionego jakichkolwiek słyszalnych zniekształceń czy interferencji. Co ciekawe, "Distortion Busting" stosowana jest nie tylko w droższych modelach, ale także w tańszych - w tym tytułowych interkonektach Synphony 18.

Firmowe motto brzmi (w polskim tłumaczeniu) "Pozwól śpiewać swojemu systemowi hi-fi". Pan Graham napisał przewodnik optymalnego doboru kabli do systemów hi-fi - przewodnik ten dostępny jest pod TYM LINKIEM. Kable Black Rhodium dostępne są na całym świecie, cieszą się doskonałą renomą wśród użytkowników, otrzymały całą masę branżowych nagród i rekomendacji. Niestety, są także jednymi z najczęściej podrabianych przewodów, warto je więc kupować jedynie u renomowanych, certyfikowanych sprzedawców i dystrybutorów.

Notka prasowa o nowej serii Symphony 18 dostępna jest TUTAJ.

Wrażenia ogólne i budowa
Warto podkreślić, że model Symphony 18 jest następcą bardzo popularnego kabla Symphony, który wkrótce pewnie przestaje już być produkowany. Jak podkreśla producent, Symphony 18 będzie należał do nowej serii produktowej o nazwie "INTRO", w której mieścić się będą przewody o wysokiej jakości brzmienia i muzykalności przy zachowaniu przystępnych cen. Wprowadzenie serii „INTRO” stanowi integralną część inicjatywy Black Rhodium, mającej na celu uproszczenie liczby różnych produktów i odniesienie ich do założeń marketingowych Black Rhodium. Krótko mówiąc, seria Black Rhodium INTRO będzie zawierać do 4 różnych produktów, oferujących dźwięk wysokiej jakości, dostępnych w umiarkowanych cenach.

Oczywiście, interkonekty Symphony produkowane są w oparciu o firmową technologię "Distortion Busting" pozwalającą w głęboki sposób eliminować zniekształcenia sygnałowe. W tym bardzo niepożądane zniekształcenia fazowe TPD (Transient Phase Distrortion - pol. niskie chwilowe zniekształcenia fazowe). Umożliwia to także specjalny pleciony ekran. Dodatkowo ekran ten chroni przez zakłóceniami elektromagnetycznymi RFI. Z kolei wtyki to firmowe złocone RCA w kształcie klepsydry, która ma utrzymywać stabilność i łatwość połączenia z gniazdem. Przewody pokryte są tkanym czarnym oplotem, który jest nie tylko solidny i trwały, ale także nadaje Symphony 18 wielce atrakcyjny wygląd. Przewody dostarczane są w białym estetycznym kartoniku.

Najważniejsze cechy Symphony 18
• Wysokiej jakości pozłacane złącza RCA o profilu klepsydry, które są łatwiejsze w użyciu podczas podłączania z tyłu sprzętu,
• Wysokiej jakości rodowane wtyki XLR dla poprawy jakości dźwięku dla użytkowników systemów zbalansowanych,
• Niskie zniekształcenia „zjawiska zbliżenia” dzięki lepszej separacji niż zwykle pomiędzy przewodami z powodu impedancji 110 Ohm,
• Zastosowanie srebrnych lutów w złączach,
• Niskie chwilowe zniekształcenia fazowe („Transient Phase Distortion” TPD) dzięki innowacyjnym rozwiązaniom.

Dane techniczne
• Pojemność kabla RCA dla długości 1m: 74 pF
• Pojemność kabla XLR: 38 pF
• Pojemność kabla XLR (sygnał do ziemi): 60 pF
• Masa kabla z wtykami RCA (para stereo): 165 g
• Masa kabla z wtykami XLR (para stereo): 245 g
• Czarna zewnętrzna osłona
• Zewnętrzna średnica: 7,1 mm


Dostawa przewodów Black Rhodium

Opakownie


Symphony 18 są wyjątkowo estetyczne



Firmowe wtyki RCA o profilu klepsydry

Materiałowy, tkany oplot


Made in England!


Black Rhodium Symphony 18 podłączone do odtwarzacza Synthesis Roma 14DC

Zestaw testowy

Wrażenia dźwiękowe
Interkonekty Symphony 18 podłączałem pomiędzy DAC Audio-gd NFB-7.77 a wzmacniacze Monrio MC207 MKII, Haiku-Audio Bright MK4, Hegel H160 i Synthesis Roma 37DC. Używałem je także jako łączówki do przedwzmacniacza gramofonowego Musical Fidelity Nu-Vista VINYL i odtwarzacza płyt CD Synthesis Roma 14DC. Inne przewody to XLR Black Rhodium Sonata VS-1 i głośnikowe Black Rhodium Quickstep 3 m. Sieciowe to różne Highend Audio Ziggy, w tym Picasso. Pełna lista sprzętu towarzyszącego wymieniona jest na końcu niniejszego tekstu.

Przewody Symphony 18 "męczyłem" prawie przez dwa miesiące, więc wydaje się, że dobrze poznałem ich możliwości i sygnaturę brzmieniową. Ogólnie pisząc, najnowsze brytyjskie interkonekty niczego w dźwięku nie "czyszczą" i niczego nie "dodają". Ich brzmienie określiłbym jako stricte uniwersalne, łatwo przyswajane i w stu procentach "podobające się". Dźwięk jest gładki (wręcz aksamitny), uplastyczniony i spoisty, lecz naturalny i kolorowy. W odbiorze szybki i muzykalny, ale kiedy potrzeba agresywny lub liryczny. Ukazujący wielopostaciowość muzyki i jej złożoność tonalną. Podkreślający fabułę i barwę.

Tytułowe Black Rhodium nie są ani analityczne, ani zbyt odkrywcze dla brzmienia. Nie wnikają w głąb struktur substancji dźwiękowej - pokazują dźwięk takim, jakim w istocie jest. Ale nie ingerując weń jednocześnie powodują, że przekaz jest żywo obrazowany, brzmi bezpośrednio i blisko. Nie natarczywie, ale też nie w sposób zdystansowany. To harmonia i symetria ubrane w swojego rodzaju gęstość i intensywność grania. Bez wyostrzenia i bez sybilantów, ale z ekspresją i ze szczodrością.  Te dwie cechy, z pozoru odmienne i wykluczające się, interkonekty Symphony 18 łączą i zespalają w jedność. To bardzo duża zaleta, bo pozwalająca na uniwersalne zastosowanie przewodów (DAC, odtwarzacz CD, wzmacniacz, itd.). 

Oczywiście, Symphony 18 mają dobroczynny wpływ na zjawiska przestrzenne (i jest to podobny wpływ jak na ogólne brzmienie - powyżej opisywane). Jednakże interkonekty nie oddziałują bezpośrednio na przestrzeń odsłuchową, a pośrednio. Nie "rozdymają" sceny, ani jej też nie "ujawniają" - takich cudów nie należy się spodziewać po kablach. Ich siła leży gdzie indziej - w precyzji lokalizowania źródeł pozornych, wiernym ich opisywaniu, korzystnym wpływie na separację poszczególnych instrumentów na scenie, czy wreszcie - w wyostrzaniu obrazu instrumentów i wokali. Dzięki temu przestrzeń wydaje się być większa, a dźwięki bliższe i wiarygodniejsze. Scena jawi się jako czystsza, bardziej przejrzysta i kompletna, przez to lepiej dookreślona, a nawet głębsza.   

Konkluzja
Brytyjskie interkonekty Black Rhodium Symphony 18 są jednymi z tańszych w firmowym katalogu. Lecz mimo tego reprezentują wysoki poziom korzystnego wpływu na brzmienie systemu stereo. Ich główne zalety to plastyczność, harmonia i naturalność. Dobrze działają na selektywność i precyzję dźwięku. Można je aplikować do każdego urządzenia, bo ani nie wyostrzają, ani nie oddalają brzmienia - są uniwersalne. Bardzo przyjemne kabelki. I bardzo ładne. Polecam.

Inertkonekty Black Rhodium Symphony 18, 1 metr cena w UK - 180 Funtów. Cena w Polsce - nieustalona.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Xindak CS-120A (test TU), Monrio MC207 MKII (test TUTAJ), Haiku-Audio Bright MK4 (test TU), Taga Harmony HTA-800, Synthesis Roma 37DC i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Quadral Platinium+ Nine (test TU), Industrial Acoustic Concrete 01, Quadral Aurum Rodan 9, Martin Logan 35XT (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacze CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO i Synthesis Roma 14DC.
Odtwarzacz sieciowy: Auralic Aries Mini (test TU).
DACi: Pioneer U-05 (test TU), Audio-gd NFB-7.77 (test TUoraz Encore mDSD (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładka gramofonowa: Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU), Audion Premier 2 Box Line Phono (test TU), Musical Fidelity Nu-Vista Vinyl i 1ARC Arrow SE (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900, Sansui TU-70 (test TU) i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Fostex T60RP (test TU), Meze 99 Neo (test TU), MEE Audio Matrix 2 (test TU), Audictus Achiever (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). Kondycjoner masy dla głośników QAR Dynamit (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.
Przewody audio rozmaite, ale głównie Black Rhodium, a potem Perkune Audiophile Cables. Głośnikowe to przede wszystkim Kimber Kabe BiFocal X.


Przedwzmacniacz gramofonowy Audio Analogue AAphono - zapowiedź testu

$
0
0

Kilka dni temu od warszawskiego dystrybutora Sound Source otrzymałem najnowszy przedwzmacniacz gramofonowy rodem z Włoch. To Audio Analogue AAphono (zobacz TUTAJ) przeznaczony do wkładek gramofonowych typu MM (Moving Magnet) i MC (Moving Coil). Nie muszę dodawać, że ów przedwzmacniacz reprezentuje wysoką ligę wykonawczą oraz piękny, typowo włoski, design. Urządzenie to przynależy do serii PureAA; jest tu też wzmacniacz zintegrowany AAcento.

Przypomnę, że wcześniej na łamach Stereo i Kolorowo opisywałem wzmacniacz zintegrowany  Audio Analogue Puccini Anniversary (czytaj test TUTAJ) oraz zestaw wzmacniacz/odtwarzacz CD Audio Analogue Fortissimo (czytaj TUTAJ). Był też DAC/wzmacniacz słuchawkowy Audio Analogue Vivace (czytaj TUTAJ). Opisywałem również zestaw Vela Audio (czytaj TUTAJ) budżetowego segmentu Audio Analogue. Jak widać, trochę tego było - teraz zaś przyszedł czas na przedwzmacniacz gramofonowy. Będę go odsłuchiwać z moim gramofonem Nottingham Analogue Horizon z wkładką typu MM Ortofon 2M.

* * *

Kilka słów od producenta: "Nowy przedwzmacniacz gramofonowy Audio Analogue AAphono to kolejne urządzenie linii PureAA. Podobnie jak wzmacniacz AAcento, jest to produkt, który idealnie pasuje do filozofii Audio Analogue: prosta konstrukcja, najwyższa jakość dźwięku i wyjątkowa dbałość o wykończenie. Powyższe cechy sprawiają, że jest to idealny partner dla gramofonów i wkładek każdego rodzaju, dając w ten sposób możliwość słuchania swoich ukochanych winyli w najlepszy sposób. Podstawowym założeniem podczas projektowania układu było zastosowanie dwóch wzmacniaczy operacyjnych odpowiadających za wzmocnienie dzięki czemu uzyskujemy niezwykle dokładne odtworzenie krzywej RIAA. Dołożono wielu starań aby precyzja korekcji była jak największa, wykorzystując wysokiej jakości komponenty o niskiej tolerancji oraz konfiguracji równoległej dla wyeliminowania błędów. Efektem tych starań jest bardzo precyzyjne odtworzenie krzywej korekcji RIAA, które pokazuje poniższy wykres częstotliwości, dla wkładek MM oraz MC.

Sekcja zasilania składa się z trzech transformatorów toroidalnych, osobno dla sekcji cyfrowej oraz lewej i prawej sekcji analogowej. Wszystkie elementy pasywne zostały starannie dobrane. W sekcji korekcji krzywej RIAA wykorzystano wyłącznie kondensatory foliowe o niskiej tolerancji. AAphono jest bardzo wszechstronny i prosty w użyciu. Dla wkładek MM możliwe jest ustawienie pojemności wejściowej oraz oporności, a dla wkładek MC oporności wejściowej. Zmiany ustawień mogą być dokonane w łatwy sposób, po prostu poprzez naciśnięcie odpowiedniego przycisku tuż pod przednim panelem, bez otwierania obudowy czy użycia wielu różnych przełączników. Wybrana konfiguracja zostanie zapamiętana także wtedy, gdy urządzenie zostanie wyłączone lub odłączone od zasilania".

Dane techniczne
Kanały: 2
Wzmocnienie: 40 dB (MM)/60 dB (MC)
Zakres częstotliwości: 10 Hz - 20 000 Hz (+/-0,25 dB)
Maksymalne napięcie wyjściowe: 7 V (RMS)
Stosunek sygnał/szum: 85 dB (MM)/65 dB (MC)
Wymiary (W/S/G): 8,7/22/37,2 cm
Masa: 5,8 kg











Monitory z betonu architektonicznego: Industrial Acoustic Concrete 01

$
0
0
Monitory Concrete 01 - zdjęcie ze strony Industrial Acoustic

Wstęp
Nieczęsto zdarza mi się dawać aż tak precyzyjny tytuł posta jak ten dzisiejszy: "Monitory z betonu architektonicznego: Industrial Acoustic Concrete 01". Czynię to oczywiście na sposobność arcy-rzadkiego i nietypowego budulca skrzynek monitorów, którym jest niczym innym jak betonem, czyli kompozytem powstałym ze zmieszania cementu (spoiwa) i kruszywa (wypełniacza). A ten, jak wiadomo, powszechnie wykorzystywany jest w budownictwie, ale nie w audio hi-fi! Dlatego, kiedy pod koniec lutego br. otrzymałem mail od konstruktora firmy Industrial Acoustics (zobacz TUTAJ) z zapytaniem - czy nie chciałbym posłuchać jego nowych kolumn podstawkowych wykonanych z betonu, oniemiałem. Jak to z betonu? I to ma dobrze grać? Po pewnym czasie jednak doszło do mnie, że przecież dlaczego skrzynki kolumn w zasadzie nie miałyby być budowane z betonu. Materiał znany, solidny i twardy. Konstruktor, pan Paweł Zalewski, wyjaśnił mi, że jego kolumny, w przeciwieństwie do innych, podobnych - konkurencyjnych, mają konstrukcję typowo betonową, wykonaną na bazie szalunku traconego, ścianki mają 2 cm warstwę betonu na jednocentymetrowym szkielecie płyt MDF!

W rezultacie powyższego, w drugiej połowie marca br. odebrałem kolumny Industrial Acoustics, przy okazji służbowego pobytu w Warszawie. Po przywiezieniu ich do domu ustawiłem je na specjalnych podstawkach (otrzymałem je w komplecie), podłączyłem do mojego systemu hi-fi i rozpocząłem odsłuchy. Szybko okazało się, że kolumny są wyjątkowo piękne, rzetelnie wykonane i co najważniejsze - w ogóle nie brzmią "betonowo". Wspaniały, bardzo głęboki i stricte akustyczny dźwięk. Ale po kolei.

Industrial Acoustic
Firma została założona stosunkowo niedawno, bo zdaje się, że w zeszłym roku, lecz jej właściciel - pan Paweł Zalewski, ma bardzo bogate doświadczenie w konstruowaniu systemów akustycznych. A że z zawodu i z racji wykonywanej pracy w budownictwie na co dzień ma do czynienia z betonem postanowił zaadoptować ów budulec na rzecz sprawy audio-stereo, czyli skonstruować kolumny na jego bazie. Pierwszymi w ofercie są tytułowe Concrete 01 (ang. concrete - pol. beton). W planach zaś są duże kolumny podłogowe.

Wypada teraz oddać głos samemu producentowi. "Podążając za nowoczesnymi trendami w architekturze, zainspirowani surowym stylem industrialnym i loftowym postanowiliśmy wyjść na przeciw wyzwaniu i stworzyć produkt niepowtarzalny: kolumny głośnikowe wykonane z betonu architektonicznego. Kilka lat prac i testów przyniosło w końcu zamierzony efekt. Udało się uzyskać kolumnę całkowicie wykonaną z betonu na bazie szalunku traconego. Kolumny wyposażone są w najwyższej klasy przetworniki Seas oraz zwrotnice i okablowanie wewnętrzne Jantzen Audio Denmark. Wbrew przekonaniu, że beton może kojarzyć się z ciężkim monolityczny brzmieniem, kolumny grają piękną średnicą, stereofonią i sceną. Oddają ciepły klimat utworów, idealnie komponują się z muzyką jazzową".

Wrażenia ogólne i budowa
Jak już pisałem we wstępie. Kolumny odebrałem w Warszawie, bezpośrednio do producenta. Pan Zalewski osobiście wpakował Concrete 01 (razem ze standami) do bagażnika mojego auta, opatulił je gąbkami, tym samym je unieruchamiając. W ten sposób monitory bezpiecznie pokonały trasę ponad 400 km do Trójmiasta. Wypakowałem je z samochodu i ostrożnie przeniosłem do mieszkania, tam zaś ustawiłem je w na standach w głównym pokoju odsłuchowym. Oczywiście, nie było to aż tak łatwe przedsięwzięcie, albowiem jedna kolumna ma masę około 20 kg. W końcu to prawie lity beton...

Oczywiście, wykonawstwo urządzeń użytkowych z betonu architektonicznego wymaga o wiele więcej specjalistycznych umiejętności niż obróbka drewna (która jest też o wiele bardziej popularna). Tu, oprócz materiałoznawstwa i znajomości właściwości betonu, potrzebna jest jeszcze kunsztowna murarka. Ten beton przecież będzie ostatecznie surowy, a nie szpachlowany czy tynkowany gładzią. Struktura betonu musi być pokazana atrakcyjnie i estetycznie - i coś takiego w Concrete 01 udało się w stu procentach. Beton prezentuje się wyjątkowo pięknie - "lekko", szykownie i czysto, choć jest to styl stricte industrialny. A nawet brutalistyczny, czyli surowy. Takie określenie chyba najlepiej tu pasuje. Nie chcę tu czynić wykładów na temat wykorzystywania surowego betonu w architekturze i sztuce użytkowej - zainteresowanych odsyłam do wyszukania w Internecie hasła "Béton brut". Jedno jest pewne - beton jako surowiec i budulec ma w sobie niezaprzeczalny wdzięk i piękną strukturę; jest wizualnie i teksturowo fascynujący. Wytwarza się z niego nawet biżuterię. Ale dość o tym, wracam do tytułowych monitorów.

Conrete 01, jak wspomniałem, prezentują się rewelacyjnie. Prostopadłe "skrzynki" wykonane są (odlane?) z betonu, zamocowane na szkielecie z MDF. Struktura betonu jest porowata, włóknista, szorstka i niejednorodna, lecz wizualnie bardzo przyjemna. Beton zaimpregnowany jest bezbarwnym lakierem - specjalnym do betonu. (Otrzymałem wersję szarą kolumn, ale na zamówienie dostępna jest też biała). Z kolei same fronty to grube stalowe płyty, polerowane. Przymocowane do betonowych skrzynek za pośrednictwem piankowych dystansów. Nie przykrywają całych frontów, albowiem dolne fragmenty przednich betonowych ścianek są odsłonięte - i tamże zamocowane są stalowe płytki z logo "Industrial Acoustic". Natomiast w stalowych frontach zainstalowane są po dwa głośniki norweskiego SEAS (Scandinavian Electro Acoustic Systems). Producent nie zdradza jakie to są konkretnie modele, ale zapewnia, że są "wysokogatunkowe".

Całość konstrukcji spoczywa na czterech solidnych i dość wysokich kolcach. Ma to swoje uzasadnienie, bo tunle bass-refleksów skierowane są do dołu - niskie tony "wydmuchiwane" są od dołu, między kolcami. Nieczęste rozwiązanie, ale praktyczne. Warto podkreślić, iż z tyłu, w zagłębieniu, znajdują się pojedyncze terminale głośnikowe wysokiej jakości. Nie mniej jednak bi-wiring wykluczony.

W zestawie testowym otrzymałem standy wykonane ze stali. Nie są to firmowe konstrukcje, ale zostały optymalnie dobrane pod Concrete 01. I bardzo dobrze do nich pasują. Monitory stoją na nich stabilnie, nie chyboczą się. Producent dobrał amerykańskie podstawki NorStone Stylum 2 (zobacz TUTAJ), które kosztują około 550 PLN za dwie sztuki, ale indywidualnie można pokusić się o coś bardziej wymyślnego i designerskiego.

Uwaga! Do testów otrzymałem wersję "produkcyjną", czyli taką nie ostatecznie wymuskaną i do końca pod względem wizualnym dokończoną. Beton zawiera niewielkie ubytki - w normalnej wersji to nie występuje.

Dane techniczne
• Beton architektoniczny w kolorze niejednorodnym szarym z nieregularnymi rakami na całej powierzchni, zaimpregnowany bezbarwnym lakierem do betonu
• Ścianki z betonu o grubości 2 cm
• Fronty ze stali nierdzewnej
• Możliwe wykonanie wersji otynkowanej na gładko w kolorze białym lub czarnym
Budowa: konstrukcja dwudrożna typu bass-reflex - wylot tunelu skierowany w dół
• Głośniki: wysokotonowe: SEAS, średnio/niskotonowe: SEAS
• Impedancja: 8 Ohm
• Masa: 20 kg/szt.
• Wymiary: (W x S x G) 410 x 295 x 220 mm
• Gwarancja: 2 lata na terenie Polski, usługa gwarancyjna wykonywana jest na miejscu u klienta.





Betonowa obudowa


Lekkie ubytki (widoczne m.in. na rogu) występują jedynie w wersji "produkcyjnej", którą otrzymałem do testów

Głośniki to norweskie SEAS


Monitory spoczywają na 4. wysokich kolcach - od spodu znajduje się wylot bass-reflexu



Piękna struktura betonu


Front to stalowa płyta

Podstawka NorStone


Pojedyncze, ale bardzo solidne terminale głośnikowe



Na zewnątrz - kolumny Living Voice Auditorium R3




Czerwone kolumny to kapitalne Quadral Aurum Rodan 9

Wrażenia dźwiękowe
Akurat tak szczęśliwie się złożyło, że testując Concrete 01 miałem w równoległych odsłuchach kilka rozmaitych wzmacniaczy. Podłączałem więc monitory kolejno do następujących wzmacniaczy: Monrio MC207 MKII, Synthesis Roma 37DC, Haiku-Audio Bright MK4 i Taga Harmony THA-800B, a także do moich Hegel H160 i Pathos Classic One MKIII. Przewody głośnikowe to przede wszystkim Black Rhodium Quickstep 3 m. Pozostała lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Od razu napiszę, że Concrete 01 dla optymalnego wysterowania potrzebują silnej, wysokoefektywnej amplifikacji a nie jakiejś słabowitej np. lampowej. Jakieś 2 x 60 Wat będzie mocą wystarczającą, a 2 x 100 Wat i więcej - doskonałą. W rezultacie tego otrzymany dźwięk jest mocny i żywy, energetyczny i dynamiczny, żyzny i obfity. Większy niż by wskazywały gabaryty skrzynek. Co istotne, rozmiar basu także jest duży i bogaty - szeroki i niski, lecz może nie spektakularnie głęboki. Jednocześnie miąższość brzmienia jest świetnie nasycona i dobrze wypełniona - pozwalająca budować realistyczny obraz muzyczny. Jednakże dźwięk nie jest natarczywy, ani agresywny - jest proporcjonalny i wymiarowy. Nie przeskalowany i nie wysilony, a równomierny i harmonijny. Wyrafinowany.

Dużą zaletą tytułowych głośników jest ich umiejętność budowania rozległej i autentycznej sceny. Jej wymiar sięga dalekiej głębi oraz dużej szerokości. (przy czym owa "szerokość" jest szersza niż boczna linia głośników lewego i prawego!). Do tego dochodzi doskonała precyzyjność ułożenia instrumentów w przestrzeni, ich gradacja intensyfikacji i gęstości jest doskonała - podobnie jak przejrzystość i trójwymiarowe wypełnienie (tzn. odczuwalność wiarygodnego brzmienia zawieszonego w 3D). Co istotne, betonowe skrzynki całkowicie "znikają" z pomieszczenia odsłuchowego - tzn. nie słychać skąd wydobywa się dźwięk, bo ten całkowicie (lekko i zdecydowanie) odrywa się od krawędzi kolumn. Powyższe cechy świadczą o bardzo wysokich walorach akustycznych Concrete 01. Nieźle jak na debiutanta!   

Po kilku tygodniach odsłuchów i porównań tak mogę napisać o Concrete 01: przyjemna barwa - szeroki koloryt brzmienia przynoszący plastyczność i ciepło (!), ale również wymierny spokój i naturalność. Dobre wypełnienie dźwięku, szybkość i płynność. Referencyjna konturowość połączona z mikrodynamiką i homogenicznością. Dźwięk ładnie różnicujący pojedyncze tony, rafinujący głębię, ujawniający wybrzmienia - to doskonała selektywność połączona z wiarygodną barwą oraz mięsistością przekazu. Szybkość uzupełniona masywnością oraz bogactwem obrazu mikro- i makro-skali. Ogólnie atrakcyjne brzmienie kierujące się w stronę analityczności i neutralności podparte zaawansowaną tonalnością i bezwarunkową muzykalnością.

Czytelnik zapyta - a jakie wady mają Concrete 01? Na pewno nie jest wadą a cechą lekkie przesunięcie balansu tonalnego do góry, bo monitory już tak immanentnie mają. Basy są nieco od dołu odchudzone - stricte monitorowe. Być może niższa średnica mogłaby być gęstsza, bardziej zróżnicowana i skondensowana - tym bardziej, że w cenie głośników 8 000 PLN dużo dostępnych jest monitorów z większą (ale nie z dużo większą!) intensywnością średnio-niskich tonów. Czasem też brzmienie wydaje się być nieco zdystansowane, odległe - choć to pewnie rozmyślny konstrukcyjny zabieg, aby dźwięk nie grał "na twarz", a w dyskretnym i eleganckim oddaleniu. (Nie mniej jednak osobiście wolę bliższe, bardziej dotykalne brzmienie. Bardziej bezpośrednie). Powyższe nie jest zarzutem, bo całościowo takie, a nie inne brzmienie, jest nieprzypadkowo a celowo skonstruowane - wyważone i zawierające konieczny kompromis akustyczny. Bo inaczej się nie da...

I ostatnie pytanie - jaki testowy wzmacniacz (spośród sześciu: Monrio MC207 MKII, Synthesis Roma 37DC, Haiku-Audio Bright MK4, Taga Harmony THA-800B, Hegel H160 i Pathos Classic One MKIII) najlepiej sprawdził się w połączeniu z monitorami Industrial Acoustics? Już na początku napisałem o warunku sine qua non, czyli wymogu zastosowania mocnego wzmacniacza co najmniej o parametrach 2 x 60 Wat. Tak, więc hybrydowe Taga Harmony HTA-800 i Haiku-Audio Bright MK4 ze swoimi 2 x 50 Wat w naturalny sposób zostały wyeliminowane z tej konkurencji (co nie oznacza, że to gorsze wzmacniacze, lecz potrzebujące innej konfiguracji!). Pisząc otwartym tekstem - najbardziej do gustu przypadło mi zestawienie z dwoma amplifikacjami - z moim hybrydowym Pathos Classic One MKIII oraz z rewelacyjnym włoskim Monrio MC207 MKII - którym to, nawiasem mówiąc, jestem ostatnio zachwycony. To wybujała barwa zaprawiona zaawansowaną dźwięcznością osadzona na mocarnym rytmie oraz referencyjnym wysyceniu tonalnym. Concrete 01 w zestawieniu z Monrio MC207 MKII otrzymały dodatkowy drive i obszerną przestrzeń umocowane na basowej podusze i dalekiej głębi. Nasycenie i sensualność - pełen synergizm grania.

Konkluzja
Industrial Acoustic Concrete 01 to wspaniale wykonane monitory z betonu architektonicznego. Design i wykonawstwo klasy lux. Kolumny do optymalnego wysterowania wymagają silnego wzmacniacza o mocy co najmniej 2 x 60 Wat (a najlepiej 2 x 100 Wat i więcej). W efekcie odwdzięczają się atletycznym brzmieniem o doskonałej przejrzystości i zaawansowanej dźwięczności. Dodatkowym atutem jest piękna, bo nasycona i pełna barwa, a także świetna (szeroka i głęboka) przestrzeń oraz niezła rozdzielczość i selektywność. Industrial Acoustic Concrete 01 to wyrafinowane monitory dla wysublimowanych koneserów. Polecam z całego serca - pod każdym względem wspaniałe głośniki!
Cena w Polsce - 8 000 PLN (bez podstawek NorStone Stylum 2, które kosztują 550 PLN za dwie sztuki).

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Cayin CS-120A (test TU), Haiku-Audio Bright MK4 (test TU), Taga Harmony HTA-800, Synthesis Roma 37DC i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Quadral Platinium+ Nine (test TU), Quadral Aurum Rodan 9, Martin Logan 35XT (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacze CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO i Synthesis Roma 14DC.
Odtwarzacz sieciowy: Auralic Aries Mini (test TU).
DACi: Pioneer U-05 (test TU), Audio-gd NFB-7.77 (test TUoraz Encore mDSD (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładka gramofonowa: Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU), Taga Harmony TTP-300 (test TU), Audio Analogue AAphono, Musical Fidelity Nu-Vista Vinyl i 1ARC Arrow SE (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900, Sansui TU-70 (test TU) i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Fostex T60RP (test TU), Meze 99 Neo (test TU), MEE Audio Matrix 2 (test TU), Audictus Achiever (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). Kondycjoner masy dla głośników QAR Dynamit (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.
Przewody audio rozmaite, ale głównie Black Rhodium, a potem Perkune Audiophile Cables. Głośnikowe to przede wszystkim Kimber Kabe BiFocal X.



Przedwzmacniacz gramofonowy Musical Fidelity Nu-Vista Vinyl

$
0
0
Nu-Vista Vinyl w srebrnej wersji (zdjęcie - Musical Fidelity)

Wstęp
Zupełnie niedawno, bo w marcu br., opisywałem TUTAJ budżetowy przedwzmacniacz gramofonowy MM/MC Taga Harmony TTP-300 kosztujący nie mniej, nie więcej jak 444 PLN. Nie jest to wygórowana cena jak na phono-stage, ale bardzo mało oczywiście też nie. Jednakże jego cena staje się maluczka w zestawieniu z analogowym cackiem, które również do mnie w marcu dojechało a kosztuje 16 995 PLN (czyli ponad 38 x więcej od TTP-300!). To najnowszy brytyjski przedwzmacniacz gramofonowy Musical Fidelity Nu-Vista Vinyl (zobacz TUTAJ) wyglądający jak mały czołg. Masywna obudowa z solidnymi bocznymi radiatorami oraz nieomal 15 kilo żywej wagi robią swoje. Dodam, że karton z phono-stage jest przeolbrzymi i ma masę prawie 21 kg... Taki to drobiazg.

8 marca, białostocki dystrybutor Rafko wysłał mi mailowo informację prasową opisującą tytułowy przedwzmacniacz. Oto ona: " Nu-Vista Vinyl to produkt stworzony na specjalnych warunkach. Musical Fidelity zawsze słynęło z pełnego, ciepłego analogowego brzmienia opartego o lampy nuwistorowe, zaś Anthony Michaelson zawsze darzył przedwzmacniacze gramofonowe wyjątkowym sentymentem. Wszak pierwszym produktem, który stworzył był przedwzmacniacz gramofonowy. Nu-Vista Vinyl jest prawdopodobnie jednym z najlepiej grających i wyglądających pre-ampów gramofonowych dostępnych na rynku. Jego najważniejszą cechą jest praktyczny brak limitów jeśli chodzi o parametry elektryczne wkładek, z jakimi można go parować. Jeśli Twoja wkładka należy do skrajnie trudnych w obsłudze, Nu-Vista Vinyl jest urządzeniem, którego potrzebujesz".

W rezultacie powyższego, od razu asertywnie odpisałem Rafko, że chętnie bym przetestował Nu-Vista Vinyl w swoim domowym torze analogowym. Po kilku dniach urządzenie stało już u mnie. Dziś zaś publikuję jego test.

Wrażenia ogólne i budowa
Nieczęsto zdarza się mi opisywać aż tak duży przedwzmacniacz gramofonowy jakim jest Nu-Vista Vinyl, albowiem gabarytami bardziej przypomina jakiś mocny wzmacniacz a nie stopień gramofonowy. Olbrzymia jego bryła obudowy dodatkowo po bokach zaopatrzona jest w wielkie żebra radiatorów...

Na panelu frontowym, wykonanym z grubej, czarnej aluminiowej płyty (a jakże!), zamontowano osiem srebrnych przycisków oraz całą masę diod - zarówno przyciski jak diody są rozmieszczone nieregularnie, w odstępach. Pierwszy przycisk od lewej to włącznik sieciowy. Nad nim umieszczono trzy różnokolorowe diody. Pomarańczową świecącą się w trybie "Stand-by", czerwoną "Mute" - świecącą w czasie rozgrzewania przedwzmacniacza i niebieską - zaświadczającą o gotowości do pracy. Zaraz po przyciśnięciu guzika zasilania wszystkie diody zaczynają rytmicznie falować - bardzo intrygująco to wygląda.

Wracając do opisu przycisków. Kolejny od lewej (ale w prawo za przyciskiem zasilania) odpowiada za wybór pracy dla odpowiedniego typu wkładki: MM lub MC. Oczywiście, właściwy wybór sygnalizowany jest zapaleniem właściwej niebieskiej diody. Idąc dalej w prawo. Tamże znajduje się pojedynczy przycisk (wraz aż ośmioma niebieskimi diodami nad nim) przeznaczony do ustawienia pojemności wkładek MM (w zakresie od 50 pF do 400 pF). Kolejny guzik aktywuje IEC (świeci się niebieska dioda). Następny przycisk pozwala na podbicie dynamiki o 6 dB (tzw. Gain) - jego aktywacja powoduje zapalenie kolejnej niebieskiej diody. Zaraz obok, po prawej znajduje się rząd ośmiu diod wraz z jednym przyciskiem - to ustawienie wkładek MC w zakresie właściwej impedancji (od 10 000 Ohm do 47 000 Ohm). Ostatnie dwa przyciski po prawej (oraz pięć do nich przypisanych diod) służą do wyboru wejścia - jest ich aż pięć (sic!), a każde zapamiętuje dany nastaw dla wkładki MM lub MC, co pozwala płynnie przełączać się między różnymi wkładkami. Każde wejście może pracować w trybie zbalansowanym lub niezbalansowanym. Co więc istotne, do przedwzmacniacza można podłączyć aż pięć gramofonów z rozmaitymi wkładkami i bezproblemowo, bez konieczności dodatkowej regulacji, szybko móc odtwarzać muzykę z czarnych płyt.

Z tyłu, po lewej stronie, zamontowano dwa rzędy wejściowych gniazd RCA. Obok nich znajduje się gniazdo uziemienia. Mniej więcej po środku panelu tylnego umieszczono dwie pary wyjść analogowych RCA i XLR. Po prawej zaś - typowe gniazdo zasilające IEC. Wszystkie gniazda cechują się najwyższą klasą.

W komplecie nabywca otrzymuje kartonik zawierający cztery przykręcane aluminiowe kolce (dodatkowe śruby oraz podstawki/talerzyki pod kolce są w komplecie) lub krążki z grubego filcu wraz z warstwą kleju. We własnym zakresie można zdecydować o wariancie ustawienia przedwzmacniacza, albo na specjalnych kolcach (stożkach), albo na filcowych podstawkach. Świetna rzecz - i bardzo praktyczna!

Producent tak pisze o swoim najnowszym dziele: "Nu-Vista Vinyl to przedwzmacniacz najwyższej klasy: zapewnia skrajnie niskie zniekształcenia, perfekcyjną korekcję RIAA aż do 60 000 Hz, kompletny brak słyszalnych dla ludzkiego ucha szumów, najlepszą na rynku separację kanałów oraz olbrzymi margines overload. Nuwistorowe lampy zapewniają jedwabiście miękki dźwięk bez podkolorowań". Od siebie dodam, że urządzenie reprezentuje najwyższą klasę jakościową i wykonawczą - ale to oczywistość.

Lampy nuwistorowe
W tym momencie wypada napisać kilka słów o samych lampach nuwistorowych. Co to konkretnie jest i co znaczy. Jako podaje Wikipedia: Nuwistor – mikrominiaturowa próżniowa lampa elektronowa o cylindrycznym układzie elektrod, wykonana w całości z metalu i ceramiki. Charakteryzuje się m.in. niskimi szumami, niskim mikrofonowaniem, wytrzymałością mechaniczną, stabilnością temperaturową oraz wysoką niezawodnością. Zmniejszenie wymiarów oraz odległości między elektrodami umożliwiło użycie tych lamp w wyższych zakresach częstotliwości, rzędu kilkuset MHz. Nuwistory są zazwyczaj triodami lub tetrodami, stosuje się je głównie we wzmacniaczach i generatorach na częstotliwości VHF i UHF. Pierwszym nuwistorem wprowadzonym na rynek był 6CW4 amerykańskiej firmy RCA w 1959 roku. Ciekawe artykuły w formacie PDF dostępne są TUTAJ oraz TUTAJ. Polecam uwadze.

Dane techniczne
Typ Hybrydowy
Zniekształcenia THD < 0.01 %
Impedancja wejściowa MM 47 000 Ohm
Impedancja wejściowa MC od 10 000 Ohm do 47 000 Ohm
Wzmocnienie MM 31dB
Wzmocnienie MC 31 dB
Stosunek sygnał/szum MM > 90 dB
Stosunek sygnał/szum MC > 88 dB
Wyjścia 2 x RCA liniowe 1
Wejścia 2 x RCA liniowe 5
Wyjścia 2 x XLR 1
Każde wejście 2 x RCA może mieć ustawione inne parametry dla innej wkładki
: Precyzyjna korekcja RIAA do 60 000 Hz
: Oparty o lampy nuvistorowe
Zużycie prądu 30 W maksmium
Wysokość 13 cm
Szerokość 48,2 cm
Głębokość 38,5 cm
Masa 14,5 kg



Wygodny i ergonomiczny dostęp do wszelkich ustawień na panelu frontowym


Srebrne przyciski na czarnym panelu frontowym

Schemat funkcyjny (za Musical Fidelity)


Stylistyczne umiarkowanie



Mocarna budowa, gruba blacha, solidne radiatory



Kilka zdjęć wnętrza (fot. Musical Fidelity)



Bogactwo wejść i wyjść - gniazda doskonałej jakości

Audiofilska biżuteria - do wyboru koce/stożki albo filcowe podkładki

Kolec/stożek do wkręcenia od spodu urządzenia

Nu-Vista Vinyl w porównaniu z innymi sprzętami; zdjęcie to doskonale obrazuje duże rozmiary przedwzmacniacza



Kilka zdjęć ogólnych całego systemu odsłuchowego

Wrażenia dźwiękowe
W trakcie testu używałem mój gramofon Nottingham Analogue Horizon wraz z wkładką MM Ortofon 2M Black. Przedwzmacniacze porównawcze to: Musical Fidelity MX-VYNL, 1ARC Arrow SE, Audio Analogue AAphono, Taga Harmony TTP-300 oraz Audion Premier Two Box Line Phono. Przewody z przedwzmacniacza gramofonowego do wzmacniacza to za każdym razem Black Rhodium Symphony 18. Pełna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Jak Czytelnik zauważył w powyższym akapicie, podczas odsłuchów Nu-Vista Vinyl dysponowałem aż pięcioma przedwzmacniaczami gramofonowymi z różnych klas cenowych (w zakresie od 400 PLN do 17 000 PLN), więc miałem go z czym porównywać. Zacznę jednak nie od dźwięku, a od obsługi urządzenia. Życzyłbym każdemu producentowi budować tak ergonomiczne urządzenia jakim jest opisywany Musical Fidelity. Wszystkich ustawień dokonuje się z poziomu panelu frontowego - w sposób jasny i przejrzysty oraz całkowicie logiczny i intuicyjny. Nawet nie potrzeba zaglądać do instrukcji obsługi. Przyciski opisane są precyzyjnie - wybór wszystkich funkcji i nastawów to czynność prosta. Nie ma tu żadnych pokrywanych mikro-suwaków, zworek, tasiemcowych opisów, co z czym połączyć, czy co poprzestawiać, aby uzyskać żądaną pojemność i oporność. To bardzo duży atut Nu-Vista Vinyl. I nie jedyny, bo kolejnym jest jego ekstra-ordynaryjny dźwięk!

Niekiedy podczas testów naprawdę drogich sprzętów zdarza się mi w ich dźwięku nie usłyszeć nic nadzwyczajnego - ot, grają w miarę przyzwoicie, ale bez specjalnej wyjątkowości czy polotu. Kiedyś opisywałem kolumny za 30 000 PLN, które za te pieniądze powinny znacznie lepiej brzmieć. Zdarzyło się też mi się mieć wzmacniacz tranzystorowy za grube 40 000 PLN, który grał dobrze, ale nie rewelacyjnie. Chcę przez to napisać, że nie zawsze cena idzie w sposób proporcjonalny za jakością brzmienia danego urządzenia hi-fi. Ale nie jest tak w przypadku Musical Fidelity Nu-Vista Vinyl. Te jego 17 000 PLN naprawdę słychać - i to jak słychać! Pisząc krótko, tytułowy przedwzmacniacz reprezentuje wybitny poziom dźwięku. W czym to się objawia? Przede wszystkim tym, że mój gramofon Nottingham Analogue Horizon (z wkładką Ortofon 2M Black) zagrał zupełnie inaczej, na wyższym pułapie jakościowym, lepiej, szerzej i głębiej. Czyściej, precyzyjniej i przestrzenniej. 

Nu-Vista dostarcza bardzo precyzyjny dźwięk - dokładnie umocowany przestrzennie i wymiernie odczuwalnie, a także finezyjnie dopełniony i kunsztownie wyszlifowany, można napisać. To również wybitna umiejętność różnicowania tonalnego i barwowego, jak i znakomita rozdzielczość uzupełnione gęstością i intensywnością średnicy - dzięki temu brzmienie jawi się jako soczyste i nasycone, ale jednocześnie jest pierwszorzędnie czytelne i przejrzyste. Na odtwarzanych płytach słychać bardzo dużo muzyki - o wiele więcej niż na przedwzmacniaczach porównawczych. A muzyka ta brzmi nie tylko całościowo i analitycznie, lecz także wyjątkowo atrakcyjnie i kształtnie. Plastycznie i płynnie. Wielowymiarowo i bujnie. To niejako połączenie lupy powiększającej, podpowierzchniowej sondy i akceleratora brzmienia.

Kilka słów o zjawiskach przestrzennych. Nu-Vista Vinyl ma tendencję do specyficznego poszerzania i pogłębiania dźwięku. Nie czyni jednak tego jakoś sztucznie, czy nienaturalnie - nie jest włączany jakiś hipotetyczny "loudness". Przestrzeń ujawniana jest w sposób naturalny i swobodny, poszerza się linia odsłuchów poza boczne linie głośników i pogłębia daleko do tyłu. Może nie jest to przestrzeń o monstrualnych rozmiarach, lecz wpływ nań przedwzmacniacza jest ewidentny i jednoznaczny. Do tego dochodzi wspomniane już w akapicie powyżej precyzyjne lokowanie (ogniskowanie) poszczególnych instrumentów i wokali w ściśle przyporządkowanym miejscu sceny. Lokalizacja źródeł pozornych jest perfekcyjna, zaś one same mają fotograficzne kształty i doskonałą miąższość. Fizyczny stan skupienia i zaawansowany autentyzm.   

Dodatkowo brytyjski przedwzmacniacz zainstalowany w torze analogowym przynosi swojego rodzaju ukojenie i uspokojenie dźwięku. Nie jest to jednak ani jego przymglenie, czy zmiękczenie, ani tym bardziej oddalenie. Bardziej owo zjawisko można nazwać wygładzeniem i dopracowaniem, a nawet - dojrzałym skorygowaniem. Dźwięk nabiera kształtów, wyobla i dopełnia się, zbite grudy tonalne rozklejają się, a rozmaite subtelności i niuanse - ujawniają się, pojawiają na powierzchni. Zyskuje także barwa - kolory nabierają rumieńców, głosy ludzkie otrzymują głębię i intensywność, z kolei ogólne brzmienie dostaje specyficznego ciepła i nasycenia.

Konkluzja
Musical Fidelity Nu-Vista Vinyl to przedwzmacniacz gramofonowy przeznaczony dla wkładek MM i MC. Świetna budowa, referencyjne wyposażenie, wielofunkcyjność, doskonałe elementy konstrukcyjne (m.in. lampy nuwistorowe). To wszystko powoduje, że dźwięk oferowany przez Nu-Vista Vinyl jest kompletny, barwny, kształtny, przestrzenny, wysoceselektywny i finezyjny. Tak brzmi pełnokrwisty high-end. Pisząc krótko - najlepszy phono-stage, z jakim miałem do czynienia. Wspaniała maszyna!

Cena w Polsce - 16 995 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Cayin CS-120A (test TU), Monrio MK207 MKII (test TU), Haiku-Audio Bright MK4 (test TU), Taga Harmony HTA-800, Synthesis Roma 37DC i Pathos Classic One MKIII (test TU).
Kolumny: Living Voice Auditorium R3 (test TU), Quadral Platinium+ Nine (test TU), Industrial Acoustic Concrete 01 (test TU), Quadral Aurum Rodan 9, Martin Logan 35XT (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Odtwarzacze CD: Musical Fidelity A1 CD-PRO i Synthesis Roma 14DC.
Odtwarzacz sieciowy: Auralic Aries Mini (test TU).
DACi: Pioneer U-05 (test TU), Audio-gd NFB-7.77 (test TUoraz Encore mDSD (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Dell Latitude E6440.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon (test TU).
Wkładka gramofonowa: Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Musical Fidelity MX-VYNL (test TU), Taga Harmony TTP-300 (test TU), Audio Analogue AAphono i 1ARC Arrow SE (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Sansui TU-5900, Sansui TU-70 (test TU) i Tivoli Model One (test TU).
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1 (test TU).
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: Fostex TH-610 (test TU), Fostex T60RP (test TU), Meze 99 Neo (test TU), MEE Audio Matrix 2 (test TU), Audictus Achiever (test TU) i Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU).
Kondycjoner sieciowy: Xindak PC-200V (test TU).
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU), mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU) i krążek dociskowy do gramofonu Clearaudio Clever Clamp (test TU). Kondycjoner masy dla głośników QAR Dynamit (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.
Przewody audio rozmaite, ale głównie Black Rhodium, a potem Perkune Audiophile Cables. Głośnikowe to przede wszystkim Kimber Kable BiFocal X. 


Viewing all 1477 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>