Quantcast
Channel: Stereo i Kolorowo - Underground
Viewing all 1477 articles
Browse latest View live

Kolumny Polk Audio T50

$
0
0


Wstęp
W połowie czerwca białostocki dystrybutor Rafko przesłał mi do testów ciekawe kolumny podłogowe "Made in USA", czyli Polk Audio T50. To, podobnie jak niedawno recenzowane Tannoy Eclipse Two, kolumny stricte budżetowe, ale niewątpliwie warte uwagi. Owszem, można zżymać się, że T50 są stosunkowo tanie, a przez to „nie godne” audiofilskości, czy nie zasługujące na osobną monografię. Moim zdaniem, jest wręcz odwrotnie – trzeba pisać nie tylko o drogim sprzęcie hi-fi, zaś ten tańszy pomijać, albowiem wielu melomanów nie szuka high-endu, a po prostu zestawu, który dobrze gra i równolegle nie kosztuje majątku.

Warto podkreślić, iż Polk Audio to jeden z największych producentów elektroniki hi-fi na świecie. Razem z bliźniaczą firmą Definitive Technology (wspólnie tworzą
DEI Holdings Inc.) zawiaduje około 1/3 rynku kolumn i głośników w Stanach Zjednoczonych. Ma więc przeolbrzymie doświadczenie nie tylko w dziedzinie konstrukcji głośników, ale także w oczekiwaniach konsumenckich – posiada wiedzę o tym, co należy zaproponować nabywcy, by ten był optymalnie zadowolony ze sprzętu audio hi-fi. A dodając fakt, że Polk Audio wytwarza kolumny i głośniki już od 1972 roku, można założyć, że firma doskonale zna się na tym co robi. Co istotne, w ofercie brak jest kolumn z przedziału stricte high-endowego (najdroższe zestawy nie przekraczają kwoty 20 000 PLN). Polk Audio adresuje swoją ofertę przede wszystkim dla „normalnego odbiorcy”. Dysponującego ograniczoną sumą pieniędzy na audio hi-fi lub kierującego się po prostu zdrowym rozsądkiem.

Wcześniej kilka razy opisywałem sprzęty Polk Audio. Były to dwie pary słuchawek Polk Audio Hinge (czytaj
TUTAJ) i Polk Audio Buckle (czytaj TUTAJ) oraz kolumny podłogowe TSx550T (czytaj TUTAJ) i RTi A7 (czytaj TUTAJ).

Wrażenia ogólne i budowa
Jak już napisałem we wstępie, zespoły głośnikowe z serii T adresowane są do melomanów rozpoczynających przygodę z poważnym dźwiękiem. Przystępna cena nie musi oznaczać niepełnego balansu tonalnego, ubytków pasm, czy braku niskiego basu. Jak podaje producent, seria Polk T zaprzecza stereotypowi: "tanie równa się słabe". Polk Audio doszedł do perfekcji we wdrażaniu zaawansowanych technologii nawet do najtańszych produktów - wszystkie kolumny serii T korzystają z głośników wykonanych w technologii Dynamic Balance stosowanej także w topowej serii LSiM, której ceny sięgają nieomal 20 000 PLN. Co ciekawe, każda ze skrzynek na froncie ma zamontowane po cztery głośniki: dwa aktywne i dwa pasywne (bierne). Aktywne to jednocalowy (2,54 cm) przetwornik wysokotonowy z jedwabną kopułką i głośnik średniotonowy 6,5 cala (16,5 cm) - to przetwornik kompozytowy o zwiększonym zasięgu. Zaś pasywne to dwa identyczne głośniki średnio-niskotonowe 6,5 cala (16,5 cm). Z racji wysokiej efektywności 90 dB i łatwej impedancji 6 Ohm T50 wydają się być optymalnymi towarzyszami dla wielu wzmacniaczy.

T50 mają prezencję dość konserwatywną – ot, proste skrzynki bez żadnych udziwnień. Pokryte są czarną winylową okleiną dobrze udającą drewno. Jedyną ozdobą jest wyoblony front lakierowany na satynowy czarny połysk. W zestawie znajdują się maskownice, ale kolumny lepiej prezentują się bez nich (a także grają lepiej). Obudowa jest optymalnie dopasowana pod względem akustycznym; wykonana jest ze sztywnej płyty MDF wentylowanej poprzez zaawansowany technologicznie system dwóch pasywnych membran, co zapewnia doskonałe przetwarzanie basu aż do poziomu 40 Hz. Takim wynikiem mogą się zazwyczaj pochwalić się konstrukcje kolumn dwukrotnie droższe.

Skrzynki spoczywają na czterech gumowych podkładkach przytwierdzonych do cokołu, a nie bezpośrednio do obudowy. Wymiary to 92 x 23,5 x 26 cm; masa jednej sztuki – 9,8 kg; efektywność – 90 dB.

Dane techniczne
Konstrukcja 2-drożna
Głośniki wysokotonowe 1 x 1 cal (2,54 cm) przetwornik wysokotonowy z jedwabną kopułką
Głośniki średniotonowe 1 x 6,5 cala (16,5 cm) przetwornik kompozytowy o zwiększonym zasięgu
Głośniki średnioniskotonowe 2 x 6,5 cala (16,5 cm) membrana pasywna
Impedancja 6 Ohm
Skuteczność 90 dB
Moc ciągła (RMS) maks. 150 W
Zalecana moc wzmacniacza 20 – 100 W
Pasmo przenoszenia 38 – 24 000 Hz
Wysokość 92,075 cm
Szerokość 23,5 cm
Głębokość 26 cm






Polk Audio T50 to klasyczne kolumny podłogowe; design skromny, ale niewątpliwie estetyczny



Po lewej widać amplituner stereo Onkyo TX-8150; to fantastyczny kompan dla T50




Fronty pokryte są czarnym, satynowym lakierem, który sprzyja ogólnej prezencji T50

Niezła stolarka jak na przedział budżetowy


Na górze dwa głośniki aktywne, na dole - dwa głośniki pasywne (bierne)


Rzut oka na cały system odsłuchowy


Wrażenia dźwiękowe
Na początek przyłączyłem Polk Audio T50 do stereofonicznego wzmacniacza sieciowego Onkyo TX-8150 (gdzie zastąpiły wspomniane na początku Tannoy Eclipse Two). Potem męczyłem je lampowcami Cayin CS-55 A i Fezz Audio Titania, a na koniec dręczyłem wydajnym tranzystorem Hegel H160. Dokładn­­­­a lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Kolumny kosztują niecałe 1 500 PLN, ale pisząc wprost – ani nie widać, ani tym bardziej – nie słychać w nich owej „taniości”. Dźwięk jest ładnie rozciągnięty od niskiego i stabilnego basu, poprzez soczystą średnicę, aż do żywych sopranów. Czuć sowite wypełnienie, masywny rytm i żarliwe granie. Tony są odpowiednio nasączone i naładowane muzyką, a równolegle nie posklejane i nie zatłoczone. Partie wokalne mają plastyczną fakturę i rasowy wymiar, brzmią czysto i łagodnie – miło dla uszu. Wszelkie instrumenty mają spory ciężar, widoczny zarys i obrys, niezły balans i pogłos. Na przykład fortepian jest odpowiednio dociążony, żywy i muzykalny, zaś struny gitar wyraźnie sprężyste i wibrujące. Brzmienie jest lekko ocieplone, ale nie przegrzane – w granicach normy. Dzięki temu Polk Audio mają przyjemną barwę – chromatyczną, ale nie zanadto jaskrawą. Z kolei szybkość narastania impulsów jest więcej niż poprawna – każdy rodzaj muzyki brzmi wiarygodnie i przekonująco. Optymalnie. Taki charakter dźwięku musi budzić uznanie, widać, że konstruktorzy Polk Audio znają się na rzeczy.

No dobrze, napisałem, że głośniki T50 jak na swoją cenę grają doskonale, ale czy mogą równać się z kolumnami droższymi? Czy nie mają słabszych stron? Oczywiście, że mają, bo to przecież niemożliwe, aby kolumny za 1 500 PLN grały jak konstrukcje dwu, czy trzy razy droższe. Inżynierowie Polk Audio musieli pójść na pewne zrozumiałe kompromisy. Przede wszystkim T50 nie dysponują aż tak dużą energią, czy ofensywą dźwięku, jaką mogą zaproponować konstrukcje bardziej zaawansowane. Poza tym mają pewne niedostatki w ukazywaniu pełnej przestrzeni, dalsze tło jest nieco rozmyte, a detale zamaskowane. Ale chcę wyraźnie podkreślić, że te niedociągnięcia brzmieniowe są sprytnie zakamuflowane, przez co nie zakłócają całości brzmienia. Ogół dźwięku jest zwarty i zbalansowany – fantastycznie zestrojony, co przynosi rasowość i dojrzałość brzmienia. Taki pragmatyzm świadczy o dużych umiejętnościach akustycznych Polk Audio. A kiedy jeszcze dodać fakt, że kolumny nie są zbyt wymagające dla wzmacniaczy (wysoka skuteczność 90 dB), to może okazać się, że T50 są prawdziwymi rarytasami w swojej klasie. Wystarczy do nich dobrać dobry budżetowy wzmacniacz i gra muzyka!

Konkluzja 
Polk Audio T50 to solidna budowa i przemyślana konstrukcja. Skrzynki na froncie mają zamontowane po cztery głośniki: dwa aktywne i dwa pasywne (bierne), co pozytywnie je wyróżnia pośród innych budżetowych kolumn i zasługuje na dużą pochwałę.

Kolumny Polk Audio T50 kosztują stosunkowo niewiele, bo niecałe 1 500 PLN, ale rasowym, zrównoważonym i plastycznym stylem gry mogą zawstydzić niejedną konstrukcję. Albowiem słychać w nich sowite wypełnienie, masywny rytm i żarliwe granie. Tony są odpowiednio nasączone muzyką, mają plastyczną fakturę i optymalny wymiar, brzmią czysto i łagodnie – miło dla uszu. 

Cena w Polsce - 1 499 PLN.

System testowy

Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Onkyo TX-8150, Pathos Classic One MKIII (test TU), Audia Flight FL Three S (test TU), Fezz Audio Titania (test TU), Cayin CS-55 A (test TU), Eryk S Red King Premium (test TU) oraz Dayens Ecstasy III (test TU).
Kolumny: Triangle Esprit Antal EZ (test
TU), Studio 16 Hertz Canto One New (test TU), Eryk S Ketsus Special (test TU), Pylon Diamond 28 i Guru Audio Junior (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, Schiit Bifrost Multibit (test
TU) i NuForce Air DAC (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro, Acer Aspire ES13 i Asus Pro P43E.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon z wkładką Ortofon 2M Black (test
TU), Pioneer PLX-100 z Ortofon Quintet Bronze (test TU) i Lenco L-90 z Goldring Elan (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: Audion Premier Moving Magnet Phono Stage i transormator MC Ortofon ST-7, iFi iPhono (test
TU), Primare R32 (test TU) i Trilogy 906 (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Yamaha T-550 i Sansui TU-5900.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test
TU).
Słuchawki: RHA MA750 (test
TU), Audeze Sine, Final Audio Design Adagio V (test TU), Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU), Oppo PM-3 (test TU) i AKG K545 (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Cayin C5 DAC (test
TU), S.M.S.L. sAp-8 i Divaldi AMP-01 (test TU).
Okablowanie: Przewody głośnikowe Cardas 101 Speaker (test
TU) i Melodika Brown Sugar BSC 2450 (test TU). Seria XLO UltraPLUS. Pełne okablowanie AirTech seria Evo.
Akcesoria: podstawa pod gramofon Rogoz-Audio 3SG40 (test
TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki Sevenrods Speaker Jumper.





Wzmacniacz Xindak XA6800R (II) – zapowiedź testu

$
0
0
Wczoraj od polskiego dystrybutora Polpak z Warszawy otrzymałem najnowszy wzmacniacz marki Xindak, czyli Xindak XA6800R (II) (zobacz TUTAJ). To wzmacniacz czystej klasy A, dysponuje mocą wyjściową 30 Wat na kanał przy impedancji 8 Ohm. Ma też sporą masę 19 kg, jest więc co dźwigać. Nowy Xindak wygląda niczym czołg – obudowa jest bardzo masywna, otoczona podwójnymi radiatorami. Ale jest co odprowadzać, bo urządzenie pobiera aż 300 Wat energii, dlatego musi produkować dużo ciepła podczas pracy.  

Jak można przeczytać na firmowej stronie: „Optymalne odprowadzanie ciepła zapewnione jest dzięki konstrukcji miedzianych mostków przewodzących ciepło po obu stronach wzmacniacza. To nie tylko zapewnia stabilną i rozsądną temperaturę pracy, ale zwiększa moc. Piękna konstrukcji dopełnia zasilacz typu R o doskonałych właściwościach. To kilka szczegółów dotyczących projektu tego nowego zintegrowanego wzmacniacza. Dwa wskaźniki po obu stronach panelu przedniego nie tylko informują o działaniu wzmacniacza, lecz niebieskim podświetleniem również poprawiają estetykę wyglądu . Czarna obudowa, pochodząca z naszej uznanej serii wysokiej klasy wzmacniaczy PA, dodaje wzmacniaczowi urzekający wygląd.

Aby dopełnić obrazu wszechstronności nowego XA6800R (II), osiąga on nowe terytoria po dodaniu złącza USB dla wbudowanego DAC dzięki czemu po podłączeniu komputera możemy cieszyć się nasza cyfrową biblioteka muzyczną. Wzmacniacz posiada cztery wejścia analogowe. Tak wyposażony, nowy XA6800R (II) jest gotowy, aby stać się sercem prostego rozwiązania audio z zadziwiających możliwościami jakie tylko wzmacniacz klasy A może dać prawdziwym melomanom”. Tyle rzecze Polpak.
Do XA6800R (II) podłączę najpierw polskie kolumny Pylon Diamond 28, a potem francuskie Triangle Esprit Antal EZ. Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.








Wnętrze (zdjęcie ze strony Xindak)

Słuchawki planarne Audeze Sine

$
0
0
Audeze Sine to wyjątkowo atrakcyjne słuchawki (zdjęcie ze strony Audeze)

Wstęp
Z warszawskiego salonu audio Audiomagic.pl na początku lipca otrzymałem do testów premierowe słuchawki Audeze Sine. To z kilku powodów wyjątkowe słuchawki. Przede wszystkim to model, który zaaplikowane ma bardzo zaawansowane przetworniki magnetoplanarne (technologia Uniforce, Fluxor) a jednocześnie charakteryzuje się niską masą własną 230 gram. Co więcej, Audeze Sine można złożyć jak zwykłe słuchawki, przenosić je w niewielkim etui, co znacznie zwiększa ich mobilność – a to rzecz, póki co, nietypowa przy przetwornikach planarnych. Dodatkowo Sine to nie wielgachne słuchawy wokółuszne, a nauszne - muszle osiadają na małżowinach usznych. Ale to nie koniec innowacji. Dużym postępem jest zastosowanie (jako opcja) przewodu słuchawkowego z końcówką Apple Lightgning wpinaną bezpośrednio do iPhone lub iPad w miejsce klasycznego wtyku jack 3,5 mm. Umożliwia to bezpośredni przesył 24-bitowy High-Resolution. Należy też podkreślić, że nowe Audeze zostały zaprojektowane przez BMW DesignWorks i są wytwarzane na terenie USA w kalifornijskim zakładzie.

Zanim przejdę do opisu Sine, warto w skrócie przypomnieć czym różnią się tzw. przetworniki planarne od klasycznych, czyli dynamicznych. A są dostępne jeszcze elektrostatyczne! Jednak słuchawki magnetoelektryczne i elektromagnetyczne różnią się od siebie, choć z grubsza korzystają z tej samej zasady fizyki, czyli oddziaływań elektromagnetycznych. W magnetoelektrycznych wykorzystuje się zmienne pole magnetyczne, gdzie cewkami są najczęściej metalowe folie rozpięte pomiędzy magnesami, zaś w elektrostatycznych - cewki rozpięte pomiędzy źródłami prądu (elektrodami) o wysokim napięciu polaryzacji. Niby to samo, ale nie do końca to samo, choć idea analogiczna. Zarówno tu i tu, drgające folie-cewki ostatecznie powodują falę akustyczną, czyli dźwięk. Innymi słowy, w powyższych konstrukcjach rządzi zupełnie inny rodzaj przetworników niż w większości powszechnych słuchawkach, gdzie stosuje się tzw. przetworniki dynamiczne. W magnetostatach zasada działania polega na przymocowaniu nieruchomego magnesu do konstrukcji słuchawek (lekkiej membrany) wytwarzającego stałe pole magnetyczne w obszarze kapsuły przetwornika. Przepływ prądu elektrycznego przez cewkę powoduje ruch przymocowanej do niej membrany, co generuje słyszalną falę akustyczną.

Do niedawna słuchawki magnetoelektryczne były drogie, bowiem ich produkcja była żmudna i skomplikowana, a do tego wymagała dużych nakładów ludzkiej pracy, co dodatkowo podnosiło ceny. Kilka lat temu miała miejsce ofensywa kilku firm, którym udało się produkować słuchawki magnetostatyczne na szerszą skalę, czyli znacząco obniżyć koszty – to takie marki jak Oppo, HiFiMan oraz oczywiście Audeze.

Wrażenia ogólne, budowa i ergonomia
Do tej pory słuchawki Audeze kojarzyły się z wielgachnymi nausznikami, które były mało wygodne, niespecjalnie ergonomiczne, a już na pewno nie przenośne (mobilne). Aplikacja przetworników magnetoplanarnych musiała swoje ważyć i zabierać więcej miejsca w muszlach niż dynamiczne. Pewnego rodzaju przełomem w Audeze było wprowadzenie modelu EL-8 znacznie mniejszego i lżejszego niż seria LCD, ale nadal mało mobilnego. Jednak inżynierowie Audeze nie zasypiali gruszek w popiele i tak na początku czerwca objawili światu pierwszy swój model słuchawek magnetoplanarnych - już stricte przenośnych, adresowanych do urządzeń typu smartfony. Dużym ukłonem (i najpewniej owocem współpracy) w stronę firmy Apple było zastosowanie (jako opcja) przewodu słuchawkowego z końcówką Apple Lightgning wpinaną bezpośrednio do iPhone lub iPad w miejsce klasycznego wtyku jack 3,5 mm. Umożliwia to bezpośredni przesył 24-bitowy typu High-Resolution. Niestety, tej wersji nie otrzymałem do testów a ze zwykłym przewodem, lecz mam nadzieję powrócić do takiej iPhonowej aplikacji wtyku Lightning.

Sine dostarczane są w niezbyt dużym pudełku (estetycznym i twardym), wsuniętym do zewnętrznej obwoluty. Po wysunięciu kartonu z „szuflady” i otwarciu go, oczom ukazują się słuchawki wciśnięte w grubą warstwę czarnej gąbki powycinanej w obrys Audeze. Przewody są już przymocowane do muszli, a kabel jest zwinięty w kłębek i spoczywa tuż obok. Oczywiście przewód jest odłączany, ale dość nietypowo mocowany do muszli, bo wtyki układają się pod kątem ostrym. Taka operacja zabezpiecza przewody przed przypadkowym ich wyciągnięciem z muszli (jak to może mieć miejsce przy prostym montażu). Muszle są raczej niewielkie, mają kształt przypominający trójkąt, ale bardziej podobne są do obrysu ludzkiego serca, czy nawet nerki. To kształt fizjologiczny, dopasowany do ucha - w górnej części muszle są szersze, w dolnej węższe. Pady mają identyczne kształty jak muszle, osiadają na małżowinach usznych pewnie i szczelnie. Dzięki temu ergonomia stoi na bardzo wysokim poziomie, noszenie słuchawek nie męczy. Nic nie uwiera, nie ciśnie. Nie czuć także stosunkowo dużej masy słuchawek (230 gram).

Wracając do budowy. Słuchawki wykonane są przede wszystkim z metalu (anodowanego na czarno) oraz czarnej skóry. Skórą pokryte są obie muszle po zewnętrznych stronach – bardzo elegancko to wygląda. Skóra znajduje się także na większej części pałąka. Miękkie poduszeczki pod pałąkiem delikatnie osiadają na sklepieniu czaszki. Muszle wpięte są w widełki pałąka, które trzymają je w górnej części za krawędzie. Na prawej muszli umieszczono duże logo Sine. Sposób mocowania pozwala złożyć słuchawki na płasko w obu kierunkach, a także na swobodny obrót w płaszczyźnie góra-dół. Budowa i wykonanie Audeze Sine to prawdziwa ekstraklasa. Podobnie ergonomia. Na szczęście Audeze idzie naprzód i buduje nowe modele słuchawek. Znacznie nowocześniejsze i wygodniejsze niż dotychczasowe, nieco toporne z serii LCD.

Warto podkreślić, że Sine całkiem nieźle tłumią hałas zewnętrzny. Poziom komfortu dźwiękowego np. w pociągu jest bardzo wysoki, zaś w samolocie – dostateczny.

Dane techniczne
- słuchawki nauszne, zamknięte
- przetworniki planarne 80 x 70 mm, Fazor i Fluxor
- maksymalna moc wejściowa: 6 W, optymalnie 0,5 - 1 W
- pasmo przenoszenia: 10 Hz – 50 kHz
- THD: <1% w całym paśmie na 100 dB
- skuteczność: 100 dB na 1 mW
- impedancja: 20 Ω
- masa: 230 g



Estetyczne opakowanie

Słuchawki spoczywają w grubej gąbce wyciętej w obrys Sine




Przewody słuchawkowe wpięte są po kątem ostrym; taki zabieg uniemożliwia przypadkowe wyciągnięcie wtyka z muszli


Muszle pokryte są naturalną skórą




Audeze Sine można łatwo rozłożyć i schować np. do torby z laptopem

Sine nieźle tłumią dźwięki otoczenia; nadają się nawet do słuchania w samolocie


Audeze Sine to pierwszorzędni kompani dla iPhone'a Apple




Kilka próbek słuchanej muzyki z Tidal HiFi


Wrażenia dźwiękowe
Audeze Sine porównywałem bezpośrednio z Oppo PM-3 i Final Audio Design Pandora Hope VI, a także z AKG K545. (Pośrednio z Audeze LCD). Wzmacniacz słuchawkowy to Cayin C5 DAC, smartfony Samsung i Apple. Muzyka w 100 % pochodziła z serwisu streamingowego Tidal HiFi (FLAC 16 bit/44,1 kHz).

Audeze słynie z dźwięku mocnego, zrównoważonego oraz bardzo rozdzielczego i analitycznego. Nie inaczej jest w modelu Sine. To brzmienie dynamiczne i soczyste, wspaniale harmonijne i detaliczne. Przetworniki magnetoplanarne dostarczają znacznie większy wolumen dźwięku niż klasyczne, a równolegle więcej tu czystości, przezroczystości i wierności przekazu. Nawet cichsze odsłuchy zapewniają pierwszorzędny wgląd w nagranie, zaawansowaną szczegółowość, a także rozdzielczość. Basy są obfite, ale nie przesadzone. Spójne i żyzne, choć nieco mniejsze niż w słuchawkach dynamicznych. Nie są jednak odchudzone, czy niepełne. Raczej nazwałbym je jako proporcjonalne lub wyważone – neutralne. Z kolei średnica jest mocno zagęszczona i bezpośrednia - to tu odbywa się najwięcej zjawisk; stąd wypływa największa dawka informacji. Średnie tony są skondensowane, ale nie są przepełnione. Są wyraźne, soczyste i żarliwe, a jednocześnie lekkie i napowietrzone. Dobrze wyrażone. Instrumenty brzmią mocno, lecz naturalnie – bardzo dźwięcznie. Natomiast soprany mają wysoki stopień nasycenia i doświetlenia. Porównywalny z Final Audio Design Pandora Hope VI, czyli naprawdę nieźle. Soprany brzmią ostro i jasno, ale nie krzykliwie, czy szkliście. To zaawansowany dźwięk – klarowny i świetlisty, dający pierwszorzędną rozdzielczość, lecz jeszcze nie kłujący w uszy, nie przekraczający poziomu bólu. Na przykład skrzypce są rysowane krystalicznie i stanowczo, bujnie i odkrywczo.

Podsumowując. Audeze Sine grają mocnym i harmonijnym dźwiękiem o wysokim stopniu nasycenia, a jednocześnie bardzo detalicznie i rozdzielczo. To takie Audeze LCD-2 lub LCD-X w miniaturze. No dobrze, ale czy Sine rzeczywiście mogą równać się LCD-2? Odpowiedź brzmi: „Nie, nie mogą”. Otóż Sine budują znacznie mniejszą przestrzeń niż ich więksi bracia. Scena jest okrągła, ale nieco ściśnięta, nie tak rozłożysta jak w LCD. Dalsze plany w zasadzie nie istnieją, są bliżej przepisywane, tło jest nieczytelne. Większość zjawisk odbywa się na froncie lub tuż za nim. Nie chcę napisać, że Sine mają płaską scenę, bo tak nie jest, ale z pewnością jest przybliżona do słuchacza, a przestrzeń nie jest zbyt bujna. Nie jest to zarzut, a stwierdzenie faktu. Większość słuchawek ma problemy z gradacją przestrzeni, a Sine nie są w tym przedmiocie ani gorsze, ani lepsze. Pewną rekompensatą jest to, że mobilne Audeze dostarczają znakomitą stereofonię. Ta jest wzorowa. Warto podkreślić, iż Sine doskonale zgrywają się z urządzeniami przenośnymi typu smartfon, ale przy stacjonarnych doskwierająca może być wspomniana niezbyt duża scena.

Konkluzja
Magnetoplanarne Audeze Sine to pierwszorzędny projekt (BMW DesignWorks) oraz doskonałe wykonanie z wysokogatunkowych materiałów (metal i skóra, brak tworzyw sztucznych). Dźwięk masywny, analityczny, czysty, bardzo wierny i harmonijny. Niezbyt rozbudowana przestrzeń. Słuchawki kapitalnie współpracują z urządzeniami przenośnymi, do których to zresztą zostały stworzone. Dużym atutem jest wyważona cena < 2 000 PLN, co czyni z Sine poważnego konkurenta dla innych słuchawek.

Cena w Polsce - 1990 PLN.


The Fezz Audio Titania Tube Amplifier [English Version]

$
0
0


Introduction
Last year, in December, I wrote about a premiere tube amplifier, a product of the polish company called Fezz Audio; it was the Silver Luna model (read the test HERE), based on the EL34 vacuum tubes. This amplifier was a big success throughout Poland, a lot was written about it, and there have been several very favorable reviews - the device has hit spot-on, right in the middle of the hopes, expectations of Polish music lovers. It may well be stated that that the market was waiting for this very type of amplifier. The designers at Fezz Audio, flying on the wings of success of this debut project, have since prepared a new amplifier, more advanced, this time one that is founded upon the KT88 vacuum tubes. It has been given the name Fezz Audio “Titania”. It was first presented in May this year, a premiere at the High End Audio Show in Munich. Moreover, at the very beginning of June, this model has arrived for auditioning tests at Stereo i Kolorowo.

Before I shall carry on with the description of the Titania, may I remind you that the very existence of Fezz Audio was made possible by the Lachowski Brothers, out of Księżyno, adjacent to Bialystok, who have grown up with this project stemming out from another of their companies, namely out of www.toroidy.pl (as founded by their father). Toroidy.pl is a designer and manufacturer of toroidal transformers, power supplies and other components, intended for audio equipment. It is worth mentioning that the company has undertaken the difficult task of applying toroidal transformers as power supply and output speaker transformers, adressing the needs within vacuum tube based amplifiers. Especially for this purpose, innovative technologies have been developed for the production of cores, as well as special wire winding methods. Several years of research have resulted in speaker output transformers that may be designed for virtually any type of tube amplifier (Single-Ended, Push-Pull. etc). Whats more, they managed to achieve such high and precise values of the technical specifications of their toroids, that now, even the Japanese folk may feel ashamed. And all of this has happened in an establishment located in a small village called Ksieżyno, adjacent to Bialystok ...

General Feel and Build
Just as the "Silver Luna" name may be interpreted as the "Silver Globe" (such as our near Earth orbit, our Moon), the Titania - most probably relates to a moon of the planet Uranus, as one of it’s satellites has such a name (as derived from Greek mythology). Moreover, there is yet another amplifier under preparation, in “the works”, one based on the 300B tubes, called the "Mira Ceti". The Mira Ceti is a variable star within the Cetus constellation… But coming back down to Earth now ... the new Fezz Audio Titania is a design development stemming from the Silver Luna model. And a very successful one, as worth noting. Visually, both look somewhat similar: a slightly vintage style, the same knobs for the volume control and the source selection, the same finishing touch to the steel casing with a metalic paint and the whole units supported by neat chrome legs. The differences between the units pertain grossly to their size – the 'Titania is much wider than the Silver Luna (410 cm versus 320 cm) and in weight (17.5 kg vs. 15.3 kg). The top chassis of the Titania is equipped with slightly different transformer enclosures. The round one is similar, but instead of one single, elongated cover (as was the case in Silver Luna), the Titania makes use of two triangular shaped covers.

It need be noted that the Titania looks great. It is an ascetic design, but an impressive one. Not overly contrived. Attention is drawn not only to the original design, but also to the first-class workmanship, attention to finishing details, the sleek lacquer casing (available in several different colors), and the chiseled plate with the Fezz Audio logo at the front. All this gives a feeling that one is communing with a highly thought-out, robust and reliable product. Complete. And yet the experience of Fezz Audio in the production of tube amplifiers does not exceed one year!

Similarly as in the Silver Luna, this amplifier is equipped at its back with just three pairs of input jacks and a set of separate 4 and 8 ohm speaker impedance taps. There is also an IEC socket and a power switch. Economy and purism. No frills, such as digital interconnect sockets, no Bluetooth connectivity antennas, no iPhone sockets. I am one hundred percent convinced. The Titania is a stereo tube amplifier, and not some multifunctional device.

Speaking of tubes, the Titania is structurally founded on the KT88 output power vacuum tubes, and on the ECC83 (12AX7) within the preamplifier. The buyer receives a whole set of tubes (in a separate box), for self-assembly. It is worth stressing that the KT88 and ECC83 tubes come from a reputable manufacturer, Electro-Harmonix. Maybe not the top-of-the-charts manufacturer, but certainly one that is robust and perfectly maintains technical specifications. After unpacking the amplifier proper, the vacuum tubes need be insterted in the correct slots (they are carefully labeled with numbers from 1 to 6). Even a child would be capable of dealing with this task. A nice surprise is that the manufacturer supplies the amplifier already with BIAS settings that are properly measured and adjusted. You do not need to do this by yourself during initial start-up, but of course, some time, after one or two months, a check-up would be useful. The whole procedure of setting the correct BIAS is described in detail in the amplifiers manual (as contained in the box or available from the Fezz Audio website). Unfortunately, the tubes have no mechanical protection - there is no protective cage included. Perhaps, in the future, the producer will start offering some such thing?

It would be fitting to quote Fezz Audio, which describes its amplifier design in the following words: ".. Toroidal Signal Transformers, as applicable in the context of tube amplifiers output transformers, are a component, to which the company Fezz Audio has committed a lot of time. Alone the construction of special measuring stations, adapted for different types of vacuum tubes, was a tedious, time-consuming task, that lasted nearly 12 months. During this period, approximately one hundred prototype transformers have been manufactured, allowing extensive testing, but also enabling to gain a wide knowledge base as to the mechanisms that govern the operation of a toruses within the output stage of a vacuum tube amplifier.

This research has shown that the application of toroidal cores triggers some very interesting advantages over equivalent E-I lammel based cores, as used within the same system. A structurally optimized toroidal output transformer boasts, above all, an excellent degree of coupling as achieved between the primary and secondary windings. This then yields an unusually low value of stray inductance. In conjunction with a very high value of inductance as achieved in the primary winding, the whole amplifier achieves a very high level of the quality Q factor."

Technical Specification
Type: stereo vacuum tube amplifier
Output power: 2 x 45 W / 8 Ω
System architecture: Push-pull, class AB1
Output impedace: 4 Ω / 8 Ω
Inputs: 3 x RCA
Distortion THD: < 0.2 %
Frequency response: 18 Hz-103 kHz (-3 dB)
Power consumption: 180 W
Fuse: 3.15 AT
Weight: 17.5 kg
Dimensions: 420 x 410 x 175mm
Vacuum tubes: KT88 x 4 (power output), ECC83 (12AX7) x 2 (pre-amplifier and power drivers)



The Electro-Harmonix vacuum tubes are delivered in separate boxes

The tubes need be installed by the customer. This is not a complicated task, and user manual is very helpful in this respect

The KT88 vacuum tubes, as the main stars of the project

 A modest, yet attractive design


Triangular transformer covers

Titania as standing on the Rogoz-Audio platform, and this - on a Solid Tech audio shelf

In the middle – the Eryk S Concept Kestus loudspeakers



To the outside – the Triangle Esprit Antal EZ loudspeakers; to the inside – the Pylon Diamond 28



Sonic Impressions
I hooked up the Titania amplifier primarly with three types of floor-standing loudspeaker pairs: the Pylon Diamond 28, the Triangle Esprit Antal EZ and the Eryk S Concept Ketsus, as well as with the Studio 16 Hertz Canto One New monitors. The speaker cables used were the XLO UltraPLUS U6-10, exchangeably with the AirTech Evo. A detailed list of associated ancilliary equipment is available at the end of this text.

As a foreword to the listening experience: previously, the Fezz Audio engineers were able to offer a very successful model, an EL34 vacuum tube based model, called the Silver Luna. This amplifier provides a great sound and at the same time, does not cost a fortune. The Silver Luna primarily represents a saturated, realistic sound, and at the same time - accurate and natural. A sound without any signs of aggression or nervousness, but smooth and colorful. A well balanced and rhythmic sound. Sort of like a "not-from-a-vacuum-tube" sound, as per popular perceptions. Stating which, I do not want to suggest that the Fezz Audio is a true, one hundred percent pedigree transistor unit, because it is friendly to the ear, it has this delicate warmness to its midrange, and a slightly rounded bass. Generally is sounds fantastic. And it's hard to argue with that. Therefore, after receiving the Titania model for testing, I was wonderinf if this new amplifier can actually sound even better, in absolute terms, than the already sublime Silver Luna? Because sometimes … sometimes improvements and extensions of systems within Hi-Fi Audio do not necessarily go hand-in-hand with any distinct and noticeable progress, but come only with a slight change. But this was not the case with Titania, as it really constitutes progress as compared to the Silver Luna, and thus being said, in a whole broad range of sonic extent.

The Sound of the Titania may be described as offensive and rhythmic, mighty and malleable, but at the same time as examplary in its rigorousness and endearingly colorful. It is a blend of tube and transistor styles, but with a predominant indication of the latter. In terms of “tube-ishness”, the Fezz Audio bears in itself a kind of lightness and ethereal sound,with a certain warm charm and roundness of the tones, but without any hint of sweetening-up, over-warmth, or glueing-up of the sound (…as some tube amplifiers tend to). One can feel its great heat and energy, but without any fatness, or slowing down of the sound. The sound is full, but not exaggeratedly so, it is not overgrown with excessive lard. The presentation is full, dense, with a discernible distant echo, with clear soundstage planes and with a very nice timbre. The first few soundstage planes are strong and thick, but also of a high resulution, so that they easily present a lush midrange, and a vastly diversifed upper range. The trebles are beautifully separable and well voiced. Deeper soundstage planes are also present, but they are not as fabioulously diferentiated as it is in the case of the first few planes. They are still visible, but they are wearing a light veil, you can hear their ‘distance’. This is by no means a complaint, just a mere statement of fact, as the challenge to show the true depth of the real soundstage is a feat commensurable for amplifiers with a price tag of 15 000 PLN or more.

It is worth noting that Titania has a great feel of the soundstage and that she distributes it suberbly. The soundstage is very wide. No doubts about it, it spans wider and beyond the outer side limits of the loudspeakers. It even steps slightly forward, in front of the line of the loudspeakers. It comes close up to the listener – one can literally feel it at arms length, at the reach of your fingertips. As for the stereophony, it is proportional, it propagates symmetrically, like mirror images. This is a very big advantage of the Polish amplifier.

Now, a few words about the cooperation of the Titania with loudspeakers. As mentioned earlier, I connected the Titania with four pairs of loudspeakers: the floor standing Pylon Diamond 28 (90 dB effectiveness), the Triangle Esprit Antal EZ (92 dB), the Eryk S Concept Ketsus (91 dB), as well as with the Studio 16 Hertz Canto One New monitors (87 dB). The amplifier boasts quite a good power, for a tube device, with as much as 2 x 45 Watts, a parameter that is sufficient to properly drive even some difficult loudspeakers. With those available for the test, the Titania coped easily and freely. I do not want go into detailed descriptions of the exact nature of the sound of each and every set, because they all played more than just correctly, amicably and symbiotically. Even the seemingly difficult load, such as the Canto One New (due to their lower efficiency, 87 dB) sounded complete and realistic. The sound was saturated, crisp and strong. Thus, I believe that the Titania is predisposed to cooperate with a significant majority of loudspeaker units that are available. It has so much power and clout, that it effortlessly controls the transducers of many a loudspeaker. It has a fair chance of sounding very well, if not even remarkably. For examples sake, when paired up with the Polish Pylon Diamond 28 loudspeakers, I consider such a system as a reference in its class and pricepoint. This is living proof that a system with a price tag of 14 000 PLN (Titania - 7 500 PLN and Diamond 28 - 6 500 PLN) can sound like a thoroughbred High-End. Stylish, full-blooded and mature.

Conclusions
The Fezz Audio Titania is a great tube amplifier! Reliably designed, executed more than just decently, with classic, although very individual looks. The sound may best be described as passionate and powerful, full-bodied and malleable. Dense and of a high resolution. High Class.

I would recommend that you listen to this Fezz Audio Titania, because it is an amplifier that can fascinate and hypnotize with its sound. And then it shall stay for years to come as a permanent piece of equipment of a true music lover, one for whom music is most important.

The price of the Fezz Audio Titania in Poland is 7 490 PLN (about 1 700 EUR).

The test system
Amplifiers: Hegel H160 (test HERE), Pathos Classic One MKIII (test HERE), Audia Flight FL Three S (test HERE), Cayin CS-55 A (test HERE), Eryk S Red King Premium (test HERE) and Dayens Ecstasy III (test HERE).
Loudspeakers: Triangle Esprit Antal EZ (test HERE), Studio 16 Hertz Canto One New (test HERE), Eryk S Ketsus Special (test HERE), Pylon Diamond 28, Polk Audio T50 and Guru Audio Junior (test HERE).
Digital sources: player CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, Schiit Bifrost Multibit (test HERE) and NuForce Air DAC (test HERE).
Computers: MacBook Apple Pro, Acer Aspire ES13 and Asus Pro P43E.
Turntables: Nottingham Analogue Horizon with an Ortofon 2M Black (test HERE), Pioneer PLX-100 with an Ortofon Quintet Bronze and Lenco L-90 with a Goldring Elan (test HERE).
Phono Preamplifiers: iFi iPhono (test HERE), iFi iPhono2, Primare R32 (test HERE) and Trilogy 906 (test HERE).
Tuners: Rotel RT-1080, Yamaha T-550 and Sansui TU-5900.
Cassette Deck: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test HERE).
Headphones: RHA MA750 (test HERE), Final Sonorous II (test HERE), Final Audio Design Adagio V (test HERE), Final Audio Design Pandora Hope VI (test HERE), Oppo PM-3 (test HERE) i AKG K545 (test HERE).
Headphone amplifiers: Cayin C5 DAC (test HERE), S.M.S.L. sAp-8 i Divaldi AMP-01 (test HERE).
Cabling: speaker cables: Cardas 101 Speaker (test HERE) and Melodika Brown Sugar BSC 2450 (test HERE). Seria XLO UltraPLUS. Full cabling set: AirTech, Evo series.
Accessories: Phono audio base: Rogoz-Audio 3SG40 (test HERE), Loudspeaker bases: Rogoz-Audio 4QB80 (test HERE), anti-vibration feet Rogoz-Audio BW40, Audio shelf Solid-Tech Radius Duo 3 (test HERE) and a turntable mat Harmonix TU-800EXi (test HERE). RCA cover plugs Sevenrods. Speaker Terminal Jumpers: Sevenrods Speaker Jumper.



Wzmacniacz lampowy Eryk S Concept Superior - zapowiedź testu

$
0
0
Niedawno opisywałem (czytaj TUTAJ) zestaw wzmacniacz lampowy Eryk S Concept Red King Premium oraz kolumny podłogowe Eryk S Concept Ketsus. Zestaw ten zapewnił wręcz magiczny dźwięk, przynależny urządzeniom stricte high-endowym. Po teście konstruktor - pan Eryk Smólski, zwrócił się do mnie z pytaniem, czy teraz nie chciałbym się zapoznać z nieco mniej referencyjnym wzmacniaczem niż Red King Premium, a mianowicie modelem Superior. "Oczywiście, że tak!" - odpisałem. I tak, w ubiegłym tygodniu wzmacniacz Superior ostatecznie dotarł do mnie. (Uzupełnieniem wzmacniacza są kolumny podstawkowe Superioro, które najprawdopodobniej otrzymam w późniejszym terminie).

Wzmacniacz Superior, podobnie jak Red King Premium, reprezentuje najwyższą klasą wykonawczą - luksusową. To piękny, oryginalny design oraz niebanalna konstrukcja. Zastosowane lampy to EL84 i ECC83; wzmacniacz dysponuje mocą 2 x 6 Wat, ale konsumpcja prądu to aż 65 Wat. Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni, czyli już w sierpniu.


 
Wzmacniacz Eryk S Concept Superior i kolumny Superioro (zdjęcie ze strony Eryk S Concept)








Superior, jak widać na powyższym zdjęciu, zainstalowane ma także gniazdo słuchawkowe 6,3 mm

Przedwzmacniacz gramofonowy Audion Premier Moving Magnet Phono Stage, transformator MC Ortofon ST- 7

$
0
0



Wstęp
Krakowski dystrybutor Mediam przesłał mi na testy ciekawy set składający się z przedwzmacniacza gramofonowego dla wkładek MM oraz uniwersalnego transformatora dla wkładek MC. To brytyjski Audion Premier Moving Magnet Phono Stage (czytaj TUTAJ i duński Ortofon ST-7 (zobacz TUTAJ). Genezą takiego, a nie innego odsłuchiwanego zestawu, był fakt, że podczas testów wkładek gramofonowych typu MC (Moving Coil) Ortofon Quintet Blue i Quintet Bronze (czytaj TUTAJ) zwróciłem się do Mediam o udostępnienie dodatkowego przedwzmacniacza gramofonowego. Otrzymałem tytułowy przedwzmacniacz Audion, który obsługuje jedynie wkładki typu MM (Moving Magnet). Aczkolwiek urządzenie to zestawione razem z Ortofon ST-7 może bezproblemowo współpracować również z wkładkami typu MC (Moving Coil). Miałem więc sposobność odsłuchiwać przedwzmacniacz Audion Premier Moving Magnet Phono Stage właśnie wraz z tymi wkładkami - i to pomimo faktu, że są one MC, a nie MM. Właśnie Ortofon ST-7 pozwolił na to.

Audion International
Jako że o duńskiej firmie Ortofon wielokrotnie już pisałem, a o Audion – nie, skupię się wiec dziś na tej drugiej. Kiedy wystukać na klawiszach klawiatury komputera nazwę „Audion” przede wszystkim wyskakuje w przeglądarce TAKI wpis w Wikipedii. Można dowiedzieć się, że Audion to: „Pierwotna wersja lampy elektronowej (triody), działająca jako detektor, ujawniacz fal elektromagnetycznych. Wyższość jej nad detektorami dawniejszymi polegała na większej czułości, pozwalającej słyszeć stacje radiofoniczne, znajdujące się w znacznej odległości. Wprowadzona została w 1906 r. przez pana Lee De Foresta.”  

W 1987 roku panowie David Chessell i Eric Andersson powołali do życia firmę nazywając ją nie inaczej jak Audion  - właśnie na cześć tej słynnej lampy. Pan Chessel to Brytyjczyk – zawodowy menadżer, a pan Andersson to Szwed – zdolny konstruktor audiostereo. Żeby było jeszcze oryginalniej, przedsiębiorstwo zarejestrowane zostało w Wielkiej Brytanii, ale cała produkcja odbywa się w zachodniej Francji niedaleko miasteczka La Génétouze (Kraj Loary). W 2000 roku Audion zmienił właściciela, stał się nim holenderski Graem Holland, co pozwoliło przedsiębiorstwu złapać drugi oddech, rozwinąć się. W rezultacie Audion został jednym z największych dostawców sprzętu i technologii lampowej na świecie. Obecna oferta jest bardzo szeroka i zróżnicowana. Obejmuje wzmacniacze zintegrowane i końcówki mocy na lampach 300B, a także 2A3, PX25, KT88, EL34 czy 845. Są tu także przewody, kolumny głośnikowe, kity do samodzielnego montażu (DIY) i inne. Osobny dział to przedwzmacniacze gramofonowe (zobacz TUTAJ), oczywiście oparte o lampy elektronowe. Jest ich tu aż dziewięć modeli (uwzględniając w tym set-up). Podstawowy to tytułowy Audion Premier Moving Magnet Phono Stage, do którego niniejszym przechodzę

Audion Premier Moving Magnet Phono Stage – wrażenia ogólne i budowa
Co by nie napisać o stylistyce przedwzmacniacza, jest ona do bólu tradycyjna i klasyczna. Typowa dla sprzętu lampowego. Audion to wąski i wydłużony korpus z nasadzoną nań w tyle metalową puszką osłaniającą transformatory, a na przedzie sterczące dwie lampy elektronowe (rosyjskie 6H23N NOS). Jedyną ekstrawagancją jest stalowa, lustrzana płyta zamontowana na górnej, przedniej części obudowy i spora metalowa płytka z nazwą Audion (i nazwą urządzenia) na puszce transformatorów. Na froncie w logo Audion (symbol lampy elektronowej) wkomponowana jest niebieska dioda sieciowa. Zapalona żarzy się w logo niczym żarnik lampy elektronowej. Doskonale to wygląda.

Z tyłu znajdują się dwie pary gniazd RCA (wejściowa i wyjściowa), solidny zacisk uziemienia, włącznik sieciowy i gniazdo zasilające IEC. Jedyną ekstrawagancją jest obecność przełącznika hebelkowego aktywującego lub dezaktywującego zacisk uziemienia. Nigdy do tej pory nie spotkałem się z takim rozwiązaniem. Uzupełniając opis, należy zauważyć, iż urządzenie spoczywa na czterech masywnych stopach antywibracyjnych.

Przedwzmacniacz gramofonowy Audion Premier MM zbudowany jest na wysokiej klasy płytkach PCB. Jak wszystkie wzmacniacze Audiona został wykonany całkowicie ręcznie. Przedwzmacniacz gramofonowy Audion Premier MM przeznaczony jest do stosowania z wkładkami MM posiadającymi standardowy lub niski poziom wyjściowy. Jak można przeczytać na stronie producenta, urządzenie nie potrzebuje aż tak bardzo dokładnego dopasowania jak w przypadku innych produktów stosujących w aplikacji transformator. Do wyboru są dostępne także różne opcje i standardy wykonania. Można zamówić również wersję w wykonaniu H/W. Przedwzmacniacz gramofonowy pracuje w aktywnej klasie A, używając aplikacji beztransformatorowej, co oznacza bardzo proste dopasowanie. Jest ono znacznie mniej krytyczne wobec pojemności, rezystancji, indukcyjności , impedancji i reaktancji, co skutkuje uproszczeniem procesu dopasowywania. W przypadku stosowania konstrukcji transformatorowej dopasowanie normalnie przebiega wieloetapowo.

Dane techniczne
  • Czułość Ref 2.0 mV MM
  • Zniekształcenia @ 1 V < 0.015 %
  • Odstęp od zakłóceń (CCIR) < 80 dB
  • Pasmo przenoszenia 11 – 185 kHz ±1 dB RIAA
  • Odstęp od szumów > 70 dB
  • Wejścia 2 x 1 Phono MM
  • Wyjścia 2 x Main Out
  • Pobór prądu 12 Watów
  • Lampy 2 x 6922 lub E88CC
  • Wymiary 42 x 23 x 16 cm (G x S x W)
  • Masa 6 kg
  • Bezpiecznik 500 mA/240 V
  • Gwarancja 2 lata (urządzenie); 6 miesięcy (lampy)

Ortofon ST- 7 – wrażenia ogólne i budowa
Model ST-7 to jeden z kilku transformatorów MC w aktualnej ofercie Ortofona (zobacz TUTAJ). Najprostszy to ST M25 MC przeznaczony dla wkładek monofonicznych. Następny w kolei jest tytułowy ST-7 (nowy w ofercie), a potem topowe Verto i ST-80 SE. Myślę, że nie trzeba wyjaśniać do czego służą ww. transformatory. W skrócie napiszę jedynie, iż umożliwiają odsłuch z wkładek typu MC (Moving Coil) podłączonych do przedwzmacniaczy gramofonowych typu MM (Moving Magnet). Dlatego też można spotkać się z inną ich nazwą „Set-Up”. Na przykład transformator ST-7 dodaje aż 24 dB przy jednoczesnym zachowaniu jakości oryginalnego sygnału. Warto wiedzieć, że korzystanie z step-upów takich jak ST-7 eliminuje potrzebę korzystania w przedwzmacniaczu z przełącznika MM / MC, który najczęściej degraduje jakość sygnału.

ST-7 to nieduża czarna skrzyneczka z solidną obudową wyposażoną w cztery gumowe nóżki (pomagają zmniejszyć niepożądane wibracje w urządzeniu). To urządzenie pasywne, czyli nie podłączane do zewnętrznego zasilana. Z tyłu znajdują się dwie pary gniazd RCA (wyjściowe i wejściowe) oraz zacisk uziemienia. ST-7 produkowany jest w Japonii.

Producent zapewnia, że wnętrze jest wyposażone w wysokiej jakości przewody wewnętrzne, które w połączeniu z pozłacanymi terminalami podłączeniowymi zapewniają optymalną transmisję sygnału. Konstrukcja uzwojenia typu sandwich wykorzystana w ST-7 znacznie poprawia wysokie pasmo przenoszenia i zapewnia wyjątkowo jasny i otwarty dźwięk w całym zakresie częstotliwości. Dodatkowo, konstrukcja typu dual mono oraz indywidualne ekranowanie obu kanałów poprawiają obrazowanie transformatora i zmniejsza wpływ szumu środowiskowego. Transformator ST-7 idealnie współpracuje, między innymi z wkładkami MC Ortofon, serii Quintet oraz SPU Classic.

Dane techniczne
  • Pasmo przenoszenia 15 - 45 kHz (+ 0 -2,5 dB)
  • Wzmocnienie 24 dB przy 1 kHz
  • Zalecana impedancja wkładki: 2 Ω - 60 Ω
  • Zalecane obciążenie: 47 k / 200 pF
  • Wymiary: 122 x 43,5 x 102 mm (S x W x G) 
  • Masa: 790 g 

Klasyczny design Audion


Lampy osadzone są na przedzie korpusu, na stalowej. lustrzanej płycie

Płytka z nazwą

Po prawej logo Audion - lampa elektronowa z wpisaną weń niebieską diodą sieciową w miejscu żarnika

Tył przedwzmacniacza Audion



Ortofon ST-7 to niewielkie, czarne pudełko


Tył transformatora; brak wejścia sieciowego


Po prawej przedwzmacniacz iFi iPhono2

W roli głównej gramofon Pioneer PLX-1000 i wkładka MC Ortofon Quintet Bronze

Spojrzenie ogólne na system odsłucowy
 


Wrażenia dźwiękowe
Na początek opiszę indywidualny dźwięk przedwzmacniacza gramofonowego Audion, a potem z dodanym transformatorem Ortofon. Gramofony to Nottingham Analogue Horizon i Pioneer PLX-1000. Wkładki gramofonowe to Ortofon 2M Black oraz Ortofon Quintet Blue i Quintet Bronze. Przedwzmacniacze gramofonowe porównawcze to Trilogy 906, iFi iPhono2, Musical Fidelity MX-VYNL oraz Primare R32. Szczegółowa lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Po przyłączeniu phono Audion do gramofonu od razu słychać, że ma się do czynienia z zaawansowanym urządzeniem. W brzmieniu przeważają nasycenie, dopełnienie i żarliwość podparte soczystymi barwami oraz plastycznym obrazem. To przekaz stricte analogowy, skoncentrowany na muzykalności i obfitości, ale równolegle zapewniający harmonię, spokój i równowagę. Owszem, lampy elektronowe nieco podnoszą temperaturę barw, jak i samego dźwięku, ale jest to zjawisko dobroczynne dla organiczności i bezpośredniości. Dodatkowo Audion ma umiejętność zwiększania nie tylko ciepłoty brzmienia (bardzo pożądanej przy np. zimnych tranzystorach), ale również pogłębiania stanu skupienia dźwięku. Rośnie ciężar brzmienia, pogrubia się rysunek, instrumenty otrzymują więcej masy. Ogół dźwięku staje się żywszy, bardziej namacalny, mocniej skondensowany.

Można napisać, że brytyjski przedwzmacniacz oferuje brzmienie esencjalne, głębokie, barwne oraz nasycone, z odczuwalnym przybliżeniem, masą i strukturą tonalną, a także z delikatnym podgrzaniem. Jednak pomimo to brzmienie jest odbierane jako transparentne, klarowne i naturalne. Wiarygodne. Wspomniane lampowe „ocieplenie” nie powoduje żadnego spowolnienia, czy zamazania lub zamglenia, a przynosi wyłącznie ponadplanową plastyczność, kierującą się w stronę brzmienia fizjologicznego – dotykalnego i autentycznego. To wyszukany konglomerat analogowości, czyli sensualizm połączony z bezpośredniością, wierność zaprawiona koherentnością i jędrność ozdobiona namacalnością. Dźwięk jest świeży, bujny i intensywny. Efektowny.

Kilka słów o brzmieniu transformatora Ortofon ST-7. Wymieniłem wkładkę w gramofonie – MM Ortofon 2M Black została zastąpiona MC Ortofon Quintet Bronze. Oczywiście phono to nadal Audion. Początkowo obawiałem się jakiegoś zdystansowania w dźwięku, niejakiego wyciszenia, czy nawet wygaszenia. Nic takiego nie nastąpiło. Set-up Ortofona zapewnił gładki, szybki i dynamiczny dźwięk o wysokim stopniu wysycenia, napełnienia i otwarcia. Pojawiła się dodatkowa głębia, szersza scena, jak i więcej niuansów. Niskie tony nabrały masy i objętości, stały się prężniejsze i szybsze – można stwierdzić, że odważniejsze. Z kolei skondensowana średnica najbardziej uwypukliła wokale i instrumenty pierwszoplanowe, mniej zaangażowała się w rysowanie konturów i wyrażanie różnic, lecz należy zauważyć, że w takiej konfiguracji wygrywa całościowy odbiór – obraz wcale nie jednostajny, lecz barwny i energetyczny. Widzący (i grający) pełny ogół muzyki, ale pochylający się także nad detalami nagrań.

Owszem, zarówno transformator Ortofon, jak i przedwzmacniacz Audion to podstawowe sprzęty z firmowych ofert, ale bez wątpliwości zapewniające dojrzały i pełnokrwisty dźwięk o zaawansowanym sznycie high-fidelity. Można ponarzekać, że zróżnicowanie dźwięku nie jest jeszcze doskonałe, nie widać wszystkich szczegółów nagrań, a scena nie tworzy realnego 3D. Aczkolwiek w ogólnym rozrachunku powyższe urządzenia prezentują wysokie zaangażowanie brzmieniowe. To rasowe high-fidelity ukazujące ponadprzeciętną barwność, co powoduje, że odtwarzane płyty analogowe zawsze brzmią atrakcyjnie i plastycznie - muzykalnie i esencjalnie. A o to przecież najbardziej chodzi w winylowym hi-fi.

Ceny w Polsce: Audion Premier Moving Magnet Phono Stage - 4 950 PLN, Ortofon ST-7 - 2 345 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test 
TU), Pathos Classic One MKIII (test TU), Audia Flight FL Three S (test TU), Fezz Audio Titania (test TU), Cayin CS-55 A (test TU), Eryk S Red King Premium (test TU) oraz Dayens Ecstasy III (test TU).
Kolumny: Triangle Esprit Antal EZ (test 
TU), Studio 16 Hertz Canto One New (test TU), Eryk S Ketsus Special (test TU), Pylon Diamond 28, Polk Audio T50, PMC Twenty5.23 i Guru Audio Junior (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, Schiit Bifrost Multibit (test 
TU) i NuForce Air DAC (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro, Acer Aspire ES13 i Dell Latitude E6440.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon z wkładką Ortofon 2M Black (test 
TU), Pioneer PLX-100 z Ortofon Quintet Bronze (test TU) i Lenco L-90 z Goldring Elan (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: iFi iPhono2 (test TU
), Primare R32 (test TU), Musical Fidelity MX-VYNL (test TU) i Trilogy 906 (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Yamaha T-550 i Sansui TU-5900.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test 
TU).
Słuchawki: RHA MA750 (test 
TU), Audeze Sine, Final Audio Design Adagio V (test TU), Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU), Oppo PM-3 (test TU) i AKG K545 (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Cayin C5 DAC (test 
TU), S.M.S.L. sAp-8 i Divaldi AMP-01 (test TU).
Okablowanie: Przewody głośnikowe Cardas 101 Speaker (test 
TU) i Melodika Brown Sugar BSC 2450 (test TU). Seria XLO UltraPLUS. Pełne okablowanie AirTech seria Evo.
Akcesoria: podstawa pod gramofon Rogoz-Audio 3SG40 (test 
TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki Sevenrods Speaker Jumper.

Przedwzmacniacz gramofonowy Musical Fidelity MX-VYNL w stałym wyposażeniu Stereo i Kolorowo

$
0
0
Śpieszę zawiadomić o nowym nabytku Stereo i Kolorowo. Po czerwcowym wyposażeniu głównego systemu audio w gramofon Pioneer PLX-1000 (czytaj TU i TU) przyszła pora na przedwzmacniacz gramofonowy. Wybór padł na najnowszy brytyjski Musical Fidelity MX-VYNL (test TUTAJ), który okazał się być trudny do pobicia w swojej cenie. Tak o nim napisałem kilka miesięcy temu: "MX-VYNL ma rzadko spotykaną umiejętność dopełniania dźwięku, dociążania mniej wyraźnych instrumentów, dodawania nutom masy i substancji, co odbywa się z poszanowaniem naturalności, bez generalnej ingerencji w rzeczywiste brzmienie. Przedwzmacniacz podkreśla immanentne cechy nagrań takie jak barwa, artykulacja i tempo, klarując niskie tony, udźwiękawiając średnicę, otwierając soprany i porządkując panoramę sceny. W tym zjawisku jest coś łagodnego, płynnego, a nawet, nomen omen, humanistycznego, co nadaje muzykalnego polotu i pełnej harmonii. Nie jest to surowe i kliniczne granie typowe dla wielu odtwarzaczy płyt kompaktowych, dźwięk nie jest rysowany technicznie, szorstko, czy laboratoryjnie. Jest w nim miła miękkość i elastyczność, choć nadal w granicach stuprocentowej precyzji, optymalnej selektywności, a także spektakularnej dynamiki i energii. Musical Fidelity umiejętnie łączy żywioły estetycznej barwy, zaawansowanej detaliczności, z mocą i siłą dźwięku. Wydaje się to niemożliwe, a jednak. MX-VYNL to równolegle akcelerator i katalizator analogowego zapisu". Wraziłem wówczas także nadzieję, że niebawem będę mógł zaopatrzyć się w ww. sprzęt. A że należy spełniać swe marzenia, na początku lipca zamówiłem w Rafko egzemplarz MX-VYNL. Kilka dni temu przedwzmacniacz wreszcie do mnie dotarł.

Tym samym mój gramofonowy system prezentuje się następująco:

1. Gramofony: Nottingham Analogue Horizon i Pioneer PLX-1000,
2. Wkładki: Ortofon 2M Black i Goldring Legacy,
3. Przedwzmacniacze: iFi iPhono, Primare R32 i Musical Fidelity MX-VYNL.

Chciałbym podkreślić, że Musical Fidelity MX-VYNL to nie tylko wspaniałe brzmienie i doskonałe wykonawstwo, ale także ergonomia wysokiej próby. Nie dość, że do przedwzmacniacza można równolegle podłączyć dwa gramofony (wejścia RCA i zbalansowane), to dodatkowo wszelkiego sterowania i doboru/regulacji do parametrów wkładek dokonuje się z poziomu frontu urządzenia.








Letnie odsłuchy w salonie hi-fi Premium Sound w Gdańsku

$
0
0
W Trójmieście gorące lato trwa. W tym roku przyjechała tu rekordowa ilość turystów – codziennie jest ich chyba z milion. Przejazd autem z centrum Gdyni do centrum Gdańska trwa zamiast pół godziny, godzinę a czasem nawet i półtora. Trójmiejskie plaże zapchane nagimi ciałami urlopowiczów, kolejki po pizzę, lody, czy gofry – kilometrowe, wolny stolik w kawiarni - marzeniem. Wszystkie ulice, restauracje, muzea pełne spoconych letników. Długi Targ w Gdańsku rozdeptywany wszerz i w wzdłuż, Molo w Sopocie – ledwo żywe z przepełnienia , Błyskawica w Gdyni – zaraz utonie od ciężaru takiej masy ludzi. W takich to oto katastrofalnych warunkach gdański salon hi-fi Premium Sound zaproponował ratunek, odskocznię od turystycznych problemów, ucieczkę od tłumów, remedium na hałas ulic i ścisk plaż. Otóż salon przygotował cykl letnich odsłuchów sprzętów rozmaitych firm, ale z naciskiem na włoskie Pathos i Audia Flight, jak i polskie Pylon Audio oraz Fezz Audio.

Z Premium Sound znamy się od ich początków jakieś pięć lat temu, jeszcze w starej lokalizacji. Obecnie salon mieści się przy ul. F. Rakoczego 31 w Gdańsku, tuż przy centrum handlowym „Morena”, w dzielnicy o tej samej nazwie. Ma w ofercie bardzo dużo marek – chyba z pięćdziesiąt albo i więcej. Co istotne, Premium Sound zawsze dokonuje selekcji sprzętu, nie bierze do sklepu „byle czego”, a tylko to, co zasługuje na rzeczywistą uwagę. Warto podkreślić, że salon dysponuje aż trzema dużymi salami (nie licząc pomieszczeń gospodarczych i magazynowych), z czego jedna to duża ekspozycyjna, a dwie pozostałe to salony odsłuchowe, w których zawsze jest ustawiony i gotowy do grania (albo już grający) sprzęt hi-fi. Ważne jest także to, że w Premium Sound panuje luźna i przyjacielska atmosfera, załoga pilnuje aby, nikogo nie trzymać na celowniku karabinu high-endu, nie przymuszać do droższego sprzętu, a proponować to, co komu pasuje. Taki klimat sprzyja miłym rozmowom, a w konsekwencji tego optymalnym wyborom.

W ubiegłym tygodniu trafiłem do Premium Sound na cykl kilku różnych odsłuchów i prezentacji. W skrócie napiszę o paru z nich. Przede wszystkim należy wspomnieć o nietypowych kolumnach German Physiks Unlimited MKII. Wyglądają jakby wstawili je do salonu nie ludzie, a kosmici – mają bardzo futurystyczne kształty. Duże stożkowe przetworniki mają kształt odwróconych czarnych rożków do lodów przykrytych od góry dyskiem. To przetworniki wysoko-średniotonowe, noszą nazwę DDD – Dick Dipole Driver (czytaj TUTAJ). Niskotonowe to potężne, klasyczne już, membrany zamontowane od spodu kolumn. Jak taka nietypowa konstrukcja gra? To przede wszystkim nieprawdopodobna głębia, rozbudowana przestrzeń i zjawiskowa holografia. Dużą zaletą German Physicks jest fakt, iż nie tworzą klasycznego tzw. sweet spotu (czyli miejsca optymalnego odsłuchu), dźwięk rozkłada się równomiernie wszerz linii kolumn. To jest bardzo pożądane, bo uwalnia od konieczności zajmowania precyzyjnego miejsca odsłuchów (jeżeli chcieć cieszyć się wzorową stereofonią). Ponadto Unlimited MKII odznaczają się ponad zwyczajną czystością i transparentnością brzmienia, odsłuchy dobrze zrealizowanych nagrań pozwalają usłyszeć wszystko – daleko i głęboko.

Warto napisać parę słów o całym zestawie składającym się z: Auralic Aries Mini + Audiobyte Black Dragon z Hydra Z/ZPM  (DAC i zasilacz) + Pathos Acoustics Logos MKII (wzmacniacz) + German Physiks Unlimited MKII + Signal Projects Audio Ltd Lynx. To system dokonany i dopełniony – synergiczny. Zagra perfekcyjne każdy materiał muzyczny, ale ten gorszy (np. niezbyt dobrej jakości plikach) szybko wypunktuje. Z kolei, kiedy realizacja studyjna jest poprawna, a na wyświetlaczu przetwornika zapala się DSD, wówczas system przenosi słuchacza bezpośrednio na salę koncertową. To brzmienie esencjalne, głębokie, barwne oraz nasycone, z odczuwalnym przybliżeniem, wyraźną masą i strukturą tonalną.

Ciekawym sprzętem był nowy gramofon Nottingham Analogue Interspace Junior wraz z rzadką wkładką MC Ortofon Rondo Bronze (zobacz TUTAJ) i przedwzmacniaczem gramofonowym Trilogy 907. Całość zasługuje na osobną monografię. Myślę, że niebawem do tego tematu powrócę.

Sporą niespodzianką odsłuchów był system oparty na kolumnach vintage, czyli Infinity Renaissance 90. Dla mnie było to pewnego rodzaju objawienie. Kolumny, które były budowane jakieś 25 lat temu (w latach 1990 – 1995) zapewniają realny dźwięk high-fidelity. To bardzo precyzyjna prezentacja wysokich tonów (przetworniki wstęgowe) połączona z dużą głębią dźwięku oraz naturalnym „analogowym” brzmieniem. Soczysty i pełny dźwięk podparty znakomitą analitycznością przy równoległym braku agresywności, czy napastliwości. Kolumny, których można słuchać godzinami.

Premium Sound przygotował również „dzień polski”. Królowały wówczas kolumny Pylon Diamond 28 oraz wzmacniacz lampowy Fezz Audio Titania. Titanię niedawno dokładnie opisywałem TUTAJ. Natomiast Pylon Diamond 28 (zobacz TUTAJ) zrecenzuję niebawem. Tak, czy inaczej, w gdańskim salonie usłyszałem to samo, co u siebie. Te polskie konstrukcje są niewątpliwie wybitne. Warte bliższej znajomości. Kto jeszcze ich nie słuchał, powinien to uczynić jak najszybciej.

I to tyle relacji z letnich odsłuchów w Premium Sound w Gdańsku. Warto tam bywać, bo tam jest naprawdę dobry dźwięk!



Audiobyte Black Dragon z Hydra Z/ZPM

Na dole Pathos Acoustics Logos MKII



 German Physiks Unlimited MKII w zbliżeniu

Signal Projects Audio Ltd Lynx

 Nottingham Analogue Interspace Junior wraz z wkładką Ortofon i przedwzmacniaczem gramofonowym Trilogy 907



Kilka zbliżeń przedwzmacniacza gramofonowego Trilogy 907

Wtyk sieciówki Signal Projects

Autor zdjęć: Jacek Guzek.

Plan recenzji - sierpień 2016 r.

$
0
0


Kilka zdjęć z koncertu Kraftwerk 3D - 29 lipca br. Opera Leśna, Sopot


Dziś mamy 1 sierpnia, czyli niestety już półmetek wakacji. Załoga Stereo i Kolorowo spędza je na południu Europy. Dlatego pierwsze wpisy pojawią się nie prędzej jak w drugiej dekadzie miesiąca. W sierpniu zaplanowałem jedynie testy tych sprzętów, których nie zdążyłem opisać wcześniej. No chyba, że wpadnie coś ekstra - wówczas poinformuję o tym osobnym postem.

1. Na początek planuję opisać premierowe monitory PMC Twenty5.22 (czytaj zapowiedź TUTAJ). Kapitalne kolumny.




2. Zaraz potem chciałbym zająć się kolumnami podłogowymi Pylon Diamond 28 (zobacz TUTAJ). To moje własne głośniki, które zamówiłem w Pylon Audio jako stałe wyposażenie sprzętowe Stereo i Kolorowo. Uważam je za doskonałe kolumny w swojej cenie (a nawet wyższej).




3. W sierpniu przyjdzie też pora na najnowszy wzmacniacz tranzystorowy klasy A firmy Xindak, czyli Xindak XA6800R (II) (czytaj zapowiedź TUTAJ). Oj, ciężki piec!




4. W kolejce czeka niewielki wzmacniacz lampowy z wielką duszą. To Eryk S Concept Superior (zobacz TUTAJ). Wspaniały dźwięk, piękny design.




5. I to tyle sierpniowych testowych zapowiedzi, o ewentualnych kolejnych będę informował na bieżąco.

Monitory PMC Twenty5.22

$
0
0


Wstęp
Warszawski EIC Sp. z o.o. w maju br. poinformował, że właśnie został polskim dystrybutorem szacownej brytyjskiej głośnikowej firmy PMC Ltd. A co oznaczają te trzy kultowe litery PMC w audiofilskim świecie, to chyba każdy wie. To skrót od The Professional Monitor Company Limited.

PMC Limited
PMC Ltd. została założona w podlondyńskim mieście Luton w 1990 roku przez dwóch inżynierów – Petera Thomasa, wcześniej pracującego dla BBC, oraz Adriana Loadera z FWO Bauch. Pierwszym owocem ich wspólnej pasji, zaangażowania i wiedzy były monitory aktywne BB5-A przeznaczone do użytku studyjnego. Odniosły wielki sukces rynkowy – stały się produktem nieomal referencyjnym i używanym w wielu prestiżowych studiach nagrań. PMC na swojej stronie szczyci się licznymi znanymi artystami, którzy używają na co dzień lub kiedyś używali jej kolumn. Posługiwali się nimi (i wielu nadal to czyni) podczas obróbki nagrań między innymi tacy artyści jak Stevie Wonder, czy Prince oraz wytwórnie płytowe Deutche Gramofon, Decca i Harmonia Mundi, co mówi samo za siebie. Można również dowiedzieć się, że albumy Davida Bowiego „Heroes” oraz „Sacry Monsters” były remasterowane na PMC BB5 XBD Active. Owa lista jest bardzo długa – trudno by wszystkie pozycje przytaczać, ale warto jeszcze zwrócić uwagę na takich twórców jak: Coldplay, Florence and the Machine, Bjork, Elton John, Abba, Feithless, Gorillaz, Iggy Pop, Mike Oldfield, czy Lana del Ray… Realizowano też mnóstwo muzyki do filmów na kolumnach marki PMC.

Obecnie w firmowym katalogu można znaleźć szeroką paletę kolumn przeznaczonych zarówno na rynek profesjonalny jak i użytkowy. Z okazji 25-lecia firmy wprowadzono na rynek zupełnie nową linię kolumn, którą nazwano Twenty5 (czyli 25). Jak można dowiedzieć się z materiałów informacyjnych: "Kolumny z serii Twenty 5 wyposażone są w technologię Advanced Transmission Line, ale także cały szereg innowacji takich, jak nowe, wydajne przetworniki niskośredniotonowe G-weave, czy profil wylotu linii transmisyjnej Laminair opracowany specjalnie by zapewnić perfekcyjny przepływ powietrza z wnętrza obudowy do otoczenia. Przy jego projektowaniu wykorzystano doświadczenia, jakie zdobył Oliver Thomas pracując w Formule 1, gdzie turbulencje są zwalczane gdyż hamują bolidy. W skład linii Twenty5 wchodzą dwa modele podstawkowe - Twenty 5.21 i Twenty 5.22, a także trzy modele podłogowe - Twenty 5.23, Twenty 5.24 i Twenty 5.26.

Warto wiedzieć, że profil Laminair został po raz pierwszy zastosowany w profesjonalnych monitorach głównych QB1, gdzie w linię transmisyjną wdmuchują powietrze cztery potężne 10-calowe głośniki niskotonowe, dysponujące łączną mocą 4 000 W. Laminair zapewnił minimalizację turbulencji spowalniających przepływ powietrza, przez co reprodukowany przez kolumnę bas jest jeszcze szybszy, dynamiczniejszy i lepiej zdefiniowany, a przepływające powietrze nie wytwarza żadnych odgłosów. Głośniki nisko-średniotonowe pracując w obudowach wykorzystujących linię transmisyjną muszą być zdolne do pracy w ekstremalnych warunkach. Muszą posiadać bardzo dużą wytrzymałość na przeciążenia, być czułymi na najmniejsze zmiany sygnału, a przy tym wykazywać się bardzo wysoką szczegółowością".

Wrażenia ogólne i budowa
Twenty5.22 to duże i stosunkowo ciężkie monitory. Mają wymiary 410 x 192 x 373 mm (W x G x S) oraz sporą masę 10 kg/sztuka. Efektywność to 89 dB, a pasmo przenoszenia rozciąga się od 39 Hz do 25 000 Hz. Przednie ścianki odchylone są lekko do tyłu. Skrzynki pokryte są naturalnym fornirem, do mnie trafiło wybarwienie typu orzech włoski. Nie muszę dodawać, że kolumny prezentują się znakomicie – design, zastosowane materiały i stolarka to najwyższa półka. Tip-top. Na pewno monitory PMC staną się od razu ozdobą każdego pomieszczenia odsłuchowego – czy to domowego, czy profesjonalnego. O zastosowanych głośnikach napisałem już w poprzednim rozdziale. Profil Laminair (linia transmisyjna obudowy) wyprowadzony jest na zewnątrz dużymi, płaskimi kanałami u dołu monitorów. Zakończony jest dyfuzorem-maskownicą, spod której widać czarną gąbkę. Z tyłu na sporej metalowej i (wypolerowanej na wysoki połysk) płytce umieszczono pojedyncze terminale głośnikowe, ale za to klasy galanteryjnej. Wyglądają na bardzo drogie. W zestawie znajdują się maskownice mocowane na magnesy. Przykrywają oczywiście jedynie głośniki. Wylot linii transmisyjnej pozostaje odkryty.



Monitory stoją na szwedzkich podstawkach Solid Tech


Piękna stolarka skrzynek - naturalny fornir orzechowy


Wysokiej klasy głośniki

Szykowne logo PMC


Wylot linii transmisyjnej Laminair

Luksusowe terminale głośnikowe

Odsłuch z gramofonu Pioneer PLX-1000 z wkładką MC Ortofon Quintet Bronze


Rzut oka na system odsłuchowy: na prawej szafce wzmacniacze Hegel H160 i Xindak XA6800R (II)


Wrażenia dźwiękowe
Kolumny podłączałem przede wszystkim do wzmacniaczy tranzystorowych: Hegel H160, Audia Flight FL Three S i Xindak XA6800R (II), lampowych: Cayin CS-55 A i Fezz Audia Titania i hybrydowego Pathos Classic One MKIII. Przewody głośnikowe to za każdym razem XLO UltraPLUS. Dokładna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Kilka razy miałem okazje odsłuchiwać monitory, które w istocie rzeczy grały jak pełnowymiarowe kolumny podłogowe. Może nie jak jakieś olbrzymy, ale z pewnością adekwatnie do poziomu co najmniej głośników kompaktowych. Tak grają prawie wszystkie Xavian, duża cześć Paradigm, kilka modeli Triangle. Z polskich to na pewno Impulse Audio Alize. Powyższe kolumny podstawkowe tak są skonstruowane i strojone, ze dysponują spora energia oraz głębokim zejściem basów. Można zżymać się, ze jest to dla monitorów nienaturalne i niefizjologiczne, ale wymienione głośniki autentycznie dobrze brzmią, świetnie rozkładają akcenty brzmieniowe, nie rażą sztuczczyzną ani przesadą. Po prostu są zbudowane z dużym znawstwem akustyki. Do takich monitorów przynależą tez tytułowe PMC Twenty5.22. Zapewniają jędrny, wyjątkowo rosły i rozciągnięty dźwięk o wysokiej energii oraz uderzeniu, jakim nie powstydziłyby się armaty hiszpańskiej armady. PMC oferują mocarne i pełnopasmowe brzmienie z szybkim bitem i podmuchem dźwięku godnym wulkanu. (Na pewno dużo pomagają w tym inteligentne linie transmisyjne skrzynek). Trochę przerysowuję, ale te głośniki maja naprawdę spory rozmach i dynamikę. Równolegle ich brzmienie jest harmonijne, symetryczne i wyjątkowo klarowne. Podążające prosto w stronę jądra high-endu. To przekaz detaliczny, precyzyjny i substancjalny. Zaopatrzony w piękne stereo i hektarową przestrzeń.

Nie muszę dodawać, że Twenty5.22 całkowicie nikną w pokoju odsłuchowym albowiem dźwięki nie tylko lekko i swobodnie odrywają się od krawędzi skrzynek ale również otrzymują duża akcelerację i bieg. Dzięki temu przekaz jest przykładem wzorcowego napowietrzenia totalnego zaopatrzonego w referencyjne wręcz zjawiska stereofoniczne.

Warto wspomnieć o fakcie, że PMC nie do końca są neutralne. Nie chcę przez to napisać, iż są jakoś specjalnie podkolorowane, czy podrasowane. Nic z tych rzeczy. Ale kiedy wsłuchać się w Twenty5.22 staje się jasne, że dysponują bardzo rozbudowaną paletą barw. Od pasteli, poprzez barwy naturalne, aż po jaskrawe niczym obrazy szwajcarskich awangardzistów. Dzięki temu instrumenty mają sposobność zabrzmieć malowniczo, bardzo kolorowo. Nawet te oryginalnie w nagraniu nieco niemrawe i wyblakłe zostają pokolorowane. Otrzymują głębię, nasycenie i chromatyzm. Brzmią ciepło, wyraźnie i żarliwie. Na przykład struny fortepianu jawią się jako niezwykle dźwięczne - rozwibrowane i soczyste, z kolei saksofony dysponują mocnym i euforycznym brzmieniem, a instrumenty perkusyjne mają spory ciężar gatunkowy i niezłe uderzenie. Dodatkowo w tym wszystkim czuć powietrze, daleką akustykę i ciągnące się pogłosy. Kiedy nastawić nagrania z muzyką organową, można poczuć się jak na prawdziwym koncercie w kościele. Słychać wszelkie zakamarki, zakręty i wybrzmienia organów - nawet te najniższe nie snują się bezcelowo po nawach i sklepieniach, a brzmią pełnie i żywo. Precyzyjnie i wiarygodnie. Należy także zauważyć, iż dźwięk generowany przez PMC jest nie tylko nasycony i plastyczny, lecz również wysoce selektywny i szczegółowy, przy czym jest to ten poziom rozdzielczości, który wydobywa całą prawdę o nagraniu, lecz nie drażni, nie irytuje zbytnią analizą. Twenty5.22 wchodzą w głąb zapisu, zaglądają daleko, odkrywają mnóstwo detali, aczkolwiek nie ma mowy o przykrych dla uszu dźwiękach. Te są umiejętnie wygładzane, oszlifowane przez brytyjskie monitory. Zostaje tylko piękno i czar.

Kilka słów o zestawieniach z różnymi wzmacniaczami. W czasie testów używałem przede wszystkim tranzystorowe Hegel H160 i Audia Flight FL Three S, hybrydowy Pathos Classic One MKIII oraz lampowy Cayin MS-55 A. Do osobnej kategorii należy zaliczyć wzmacniacz tranzystorowy pracujący w czystej klasie A, czyli Xindak XA6800R (II). Zawsze uważałem, że monitory dla optymalnego wysterowania potrzebują więcej mocy niż niejedne duże kolumny podłogowe. Przypadku PMC ta reguła sprawdza się w stu procentach. Są łase na duże dawki prądu jak dziecko na słodycze. Do porządnego rozpędzenia powietrza w linii transmisyjnej, a następnie do energicznego wypchnięcia go na zewnątrz potrzeba trochę mocy i to, w moim przekonaniu, najlepiej tranzystorowej. Stąd najbardziej sprawdziły się silne wzmacniacze Audia Flight FL Three S i Hegel H160, podobnie Xindak XA6800R (II), choć nominalnie oferujący niewielką moc 2 x 30 Wat – to jednak wzmacniacz klasy A, pobierający aż 300 Wat prądu. Wzmacniacze lampowe i hybrydowe lepiej wypadają w innych konfiguracjach niż z monitorami PMC. Owszem, można spróbować je z nimi zestawiać, ale wówczas kolumny nie ujawnią całego swojego dużego potencjału i możliwości.

Podsumowanie
PMC Twenty5.22 to wyborna konstrukcja skrzynek zawierająca firmową linię transmisyjną Laminair, co umożliwia optymalny przepływ powietrza z wnętrza obudowy do otoczenia. Budowa i wykonanie monitorów to klasa premium.

Kolumny zapewniają wspaniale energetyczny i barwny przekaz o żywych wokalach oraz dociążonych instrumentach. Do tego dochodzi precyzyjna stereofonia oraz holograficzna przestrzeń. To dźwięk nasycony i plastyczny, lecz również wysoce selektywny i szczegółowy, przy czym jest to ten zaawansowany poziom rozdzielczości, który wydobywa całą prawdę o nagraniu, lecz nie drażni, nie irytuje zbytnią analizą. Referencyjne monitory. Polecam!

Cena w Polsce – 13 000 PLN (za parę).

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Pathos Classic One MKIII (test TU), Xindak XA6800R (II), Audia Flight FL Three S (test TU), Fezz Audio Titania (test TU), Cayin CS-55 A (test TU), Eryk S Red King Premium (test TU) oraz Dayens Ecstasy III (test TU).
Kolumny: Triangle Esprit Antal EZ (test TU), Studio 16 Hertz Canto One New (test TU), Eryk S Ketsus Special (test TU), Pylon Diamond 28 i Guru Audio Junior (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, Schiit Bifrost Multibit (test 
TU) i NuForce Air DAC (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro, Acer Aspire ES13 i Dell Latitude E6440.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon z wkładką Ortofon 2M Black (test 
TU), Pioneer PLX-100 z Ortofon Quintet Bronze (test TU) i Lenco L-90 z Goldring Elan (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: iFi iPhono2 (test TU
), Primare R32 (test TU), Musical Fidelity MX-VYNL (test TU) i Trilogy 906 (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Yamaha T-550 i Sansui TU-5900.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test 
TU).
Słuchawki: RHA MA750 (test 
TU), Final Audio Design Adagio V (test TU), Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU), Oppo PM-3 (test TU) i AKG K545 (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Cayin C5 DAC (test 
TU), S.M.S.L. sAp-8 i Divaldi AMP-01 (test TU).
Okablowanie: Przewody głośnikowe Cardas 101 Speaker (test 
TU) i Melodika Brown Sugar BSC 2450 (test TU). Seria XLO UltraPLUS. Pełne okablowanie AirTech seria Evo.
Akcesoria: podstawa pod gramofon Rogoz-Audio 3SG40 (test 
TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.



Kolumny głośnikowe Pylon Diamond 28

$
0
0

Różne wybarwienia dębowego forniru uszlachetnianego olejowoskiem (zdjęcie ze strony Pylon Audio)

Wstęp
Około pół roku opisywałem premierowe głośniki Pylon Diamond 25 (czytaj recenzję TUTAJ). Nie ukrywam, że wówczas ich wyrafinowany dźwięk oraz precyzyjne wykonanie bardzo przypadły mi do gustu. Postanowiłem wówczas, że jak Bóg da, to zamówię parę dla siebie jako stałe wyposażenie mojego systemu testowego. Jednak z tego powodu, że mój główny pokój odsłuchowy ma nieco powyżej 30 m2, uznałem iż to większe konstrukcje Diamond 28 będą odpowiedniejsze.

Dla przypomnienia, tak napisałem o Diamond 25 w podsumowaniu testu: "Pylon Diamond 25 to kolumny, które każą przewartościować pojęcie i definicję high-fidelity. Albowiem kosztują około 5 500 - 5 900 PLN (w zależności od wersji wykończenia) a grają jakby nie istniały ograniczenia budżetowe i nie obowiązywały zwykłe prawa fizyki. Diamond 25 to doskonały dźwięk zaproponowany w więcej niż rozsądnej cenie. A do tego pierwszorzędnie wykończenie i piękna prezencja. Czego chcieć więcej? Fantastyczne głośniki. Pełna rekomendacja!".

W związku z powyższym, pod koniec maja br. zamówiłem Pylon Diamond 28 bezpośrednio u jarocińskiego producenta, a pod koniec czerwca kolumny były już u mnie. Najpewniej Czytelnik zapyta, dlaczego musiałem czekać na zamówione kolumny Diamond 28 prawie miesiąc? Nie, nie wynika to z cyklu produkcyjnego Pylon Audio. Po złożeniu indywidualnego zamówienia w innym niż zwyczajowe wykończenie lakieru lub forniru, Pylon Audio zazwyczaj wyrabia się w tydzień, góra w dwa. W moim przypadku najpierw pomyślałem, że fajnie byłoby mieć "diamenty" w białym lakierze fortepianowym, ale potem doszedłem do wniosku, że mam już kolumny w takim wykończeniu (Triangle Esprit Antal EZ) po co więc drugie. Pozwoliłem sobie więc pogrymasić i zmienić zdanie, a załoga Pylon Audio w swej nieograniczonej cierpliwości zmieniła moje wcześniejsze zamówienie. Ostatecznie zdecydowałem się na wykończenie jasnego dębowego forniru uszlachetnionego tzw. olejowoskiem, co jest firmową nowością. Pylon Audio właśnie wprowadza rozszerzoną ofertę dębowych fornirów olejowoskowych - są tu wybarwienia takie jak: Dark Oak, Chocolate, Valnut, Characol, Super White, Smoked Oak i kilka innych. Od razu napiszę, że na żywo prezentują się one zabójczo. Nie bez znaczenia jest fakt, że w 2,5 drożnej konstrukcji zastosowano cenioną 19 mm kopułkę tekstylną firmy Scan Speak, natomiast średnie tony i dół pasma powierzono parze 18 cm przetworników norweskiego Seas. Tym samym przechodzę do szczegółowego opisu Diamond 28.

Wrażenia ogólne i budowa
Kolumny dostarczane są w dwóch gigantycznych pudłach, jednak inteligentny sposób ich zapakowania powoduje brak większych problemów z wypakowaniem i wyjęciem. Wystarczy postawić kartony pionowo (wraz z odpowiednim oznaczeniem góra-dół), otworzyć klapy pudeł i po prostu wysunąć kolumny wraz ich styropianowymi ochronnymi formami. Potem zdjąć górną formę, wyjąć skrzynkę z dolnej, postawić na podłodze i zdjąć worek. Następnie trzeba wkręcić kolce, ustawić na podstawkach. To wszystko. Całość czynności zabiera nie więcej niż 15 minut.  

Pylon Diamond 28 to duże skrzynki, ale ich bryła jest szczupła, a głęboka, w związku z czym nie mowy o optycznym ciężarze. Tym bardziej iż stoją odchylone do tyłu na wydłużonych do tyłu podstawkach (dla zapewnienia stabilności), za pośrednictwem cokołów obwiedzionych aluminiowymi płytkami. Taki zabieg nadaje wizualną lekkość, a jednocześnie zapewnia zrównoważenie fazowe zależności występujących między zamontowanymi głośnikami. Jak już pisałem, kolumny pokryte są jasnym dębowym fornirem uszlachetnionym tzw. olejowoskiem, co jest firmową nowością. Pylon Audio wprowadził rozszerzoną ofertę dębowych fornirów olejowoskowych - są tu wybarwienia takie jak: Dark Oak, Chocolate, Valnut, Characol, Super White, Smoked Oak i kilka innych. Na żywo takie wykończenie prezentuje się znakomicie, niestety żadne zdjęcie nie jest w stu procentach przekazać urody okleiny z pokryciem typu olejowosk. Trzeba to zobaczyć osobiście. Fornir położony jest równiusieńko, czysto i dokładnie. Drewniana okleina na bokach jest ułożona tak, aby słoje układały się poziomo, a na przedniej i tylnej ściance – pionowo. Efekt takiej stolarki jest zachwycający.

Diamond 28 to 2,5 drożna konstrukcja. Podobnie jak w modelu Diamond 25 zastosowano 19 mm kopułkę tekstylną duńskiej firmy Scan Speak D2010/851300, zaś za średnie tony i dół pasma odpowiada para 19 cm przetworników norweskiego Seasa CA18RLY. W kolumnach zwrotnica montowana jest w technice montażu bezpośredniego, zastosowano w niej kondensatory polipropylenowe. Rozmieszczenie cewek zostało zoptymalizowane pod kątem minimalizacji współoddziaływania. Obudowy głośnikowe zestawu Diamond 28 zostały wykonane w identycznej technologii jak w przypadku modelu Diamond 25. Bryła wykonana jest z solidnych płyt MDF, do wytłumienia skrzynek zastosowano maty bitumiczne oraz wełnę owczą. Całość konstrukcji wewnątrz usztywniono dodatkowymi wzmocnieniami.

Kolumny zaopatrzone są w maskownice mocowane za pomocą magnesów, przez to fronty nie są upstrzone żadnymi otworami psującymi estetykę frontów, idealna gładź frontów pozostaje nienaruszona. Maskownice przykrywają jedynie część przednich ścianek, te z głośnikami. Pozostałe fragmenty pozostają odkryte. W komplecie są również kolce (8. sztuk) wraz z talerzykami/podstawkami.

Dane techniczne
Impedancja 4 Ohm
Pasmo przenoszenia 36 Hz - 20 000 Hz
Moc nominalna 120 W
Moc maksymalna 250 W
Efektywność 90 dB
Wymiary [W x H x D] 1 040 x 196 x 370 mm
Masa 25 kg / sztuka
Głośnik niskotonowy 2 x Pylon Audio PSW 18.8.CA (2 x Seas CA18RLY)
Głośnik wysokotonowy Pylon Audio PST 19.T (Scan Speak D2010/851300
Kolumny adresowane są pomieszczeniom o powierzchni 25 - 45 m2
Gwarancja 3 lata + 1 rok (rejestracja produktu)


Olbrzymie kartony z Diamond 28; wysokość to około 1,3 metra

Dzięki umieszczeniu kolumn w solidnych formach, ich wysunięcie z kartonów nie stanowi problemu


2 x Seas CA18RLY i Scan Speak D2010/851300


Kolumny Diamond 28 są stosunkowo szczupłe (19,6 cm), ale bardzo głębokie (37 cm)



Wspaniała stolarka; wykończenie uszlachetnione tzw. olejowoskiem

Tylna ścianka; na samym dole wylot bass-reflexu i pojedyncze terminale głośnikowe


Gram z trzech wzmacniaczy: Hegel H160, Fezz Audio Titania i Pathos Classic One MKIII


Wrażenia odsłuchowe
Powierzchnia pomieszczenia odsłuchowego to 30 m2, kolumny były odsunięte od tylnej ściany o niecały metr i około pół metra od bocznych. Diamond 28 przyłączałem do kilku wzmacniaczy: lampowych Fezz Audio Titania i Cayin CS-55 A oraz tranzystorowych – Hegel H160, Dayens Ecstasy III i Audia Flight FL Three S, a także hybrydowego Pathos Classic One MKIII. Przewody głośnikowe to XLO UltraPLUS i Perkune Audiophile Cables. Dokładna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Zastanawiam się co tu więcej napisać o odsłuchach Pylon Diamond 28 niż w przypadku Diamond 25. Albowiem brzmienie obu tych konstrukcji jest bardzo zbieżne, przy czym w tej pierwszej jest wszystkiego nieco więcej – dźwięk jest trochę większy, szerszy i głębszy. Bardziej namacalny i bezpośredni - wyraźniejszy. Bardziej obfity, żywszy. Jednak sama barwa, detaliczność, skala i dynamika są niezmienne. Tak, jak w Diamond 25, w dźwięku 28 uderza wysoka plastyczność i euforyczność, piękne obrazowanie sceny, a także swoboda kreowania zjawisk przestrzennych – masywność i substancjalność brzmienia. To bez żadnych wątpliwości bardzo wysoka klasa dźwięku.

Instrumenty są wybornie dociążone i optymalnie dźwięczne, brzmią naturalnie i harmonijnie. Podobnie jak ich „mniejsi bracia”, Diamond 28 zapewniają przyjemną w odbiorze energię połączoną z łagodnością. To brzmienie wysublimowane, takie które sprawia, że każdy gatunek muzyki zabrzmi co najmniej dobrze, o ile nie fantastyczne. Brzmienie jest odpowiednio wysycone tym, co najważniejsze, czyli muzyką – jej gęstą substancją, dużym jej zróżnicowaniem. Czuć, że głośniki zostały stworzone do grania bez kompleksów, ukazywania radości muzycznej, podkreślania tego co najważniejsze w przekazie – zaawansowanej muzykalności.

Przekaz mimo, że nie jest wyeksponowany, czy agresywny to jest dokładny, precyzyjny i wierny. Odbiorca ma poczucie uczestnictwa w realnym spektaklu lub koncercie, bo dźwięk jest żywy i namacalny. Skierowany prosto na słuchacza, angażujący go nieomal totalnie, choć jest to zdrowy i wyrafinowany poziom ekspresji, a nie impertynencki, czy niegrzeczny. Dzięki temu każdy rodzaj repertuaru brzmi naturalnie i wiarygodnie – przekonująco. Jarocińckie głośniki mają wybornie ofensywny i ekspansywny styl grania, lecz równolegle przyprawiony dużą dozą kultury i ogłady. Panuje tu ogólna spójność i symetria dźwięku. Ład i proporcja.

Dźwięk jest optymalnie rozciągnięty od samej dobrze widzialnej góry, poprzez nasyconą średnicę, aż do niskich basów. Te zaś są muskularne i mocne. Pulsują rytmem niczym ocean falami podczas przypływu. Niskie tony są stabilną konstrukcją dźwięku, na której solidnie opierają się pozostałe zakresy. Należy wspomnieć o tym, że ogólny balans tonalny można nazwać lekko ocieplonym. Soprany są lekko zmiękczone i rozproszone, co nie sprzyja dalekiej analizie i super szczegółowości, ale krzywdą byłoby napisać, że wysokie tony nie są zróżnicowane, bo są i to nieźle. Są jednak nieco zdystansowane, dzięki czemu nie ma mowy o krzykliwości, czy szklistości sopranów.

Kończąc opis, należy zaznaczyć, że Diamond 28 spokojnie można przyłączać do droższej elektroniki niż wynosi ich cena. Owszem, już np. wzmacniacz za około 6 000 PLN dobrze sprawdzi się z Pylonami, ale dopiero droższe konstrukcje (> 10 000 PLN) ujawnią cały bogaty potencjał brzmieniowy jarocińskich kolumn. U mnie Diamondy z najlepszej strony pokazały się ze wzmacniaczami tranzystorowymi Hegel H160 i Audia Flight FL Three S oraz z hybrydą Pathos Classic One MKIII. Najwięcej było tu czaru, smaczków i odczuwalnego zaawansowania dźwięku. Kapitalnie również wypadła polska lampa Fezz Audio Titania.  

Konkluzja
Podsumowanie może być tylko jedne: Pylon Diamond 28 to wybitne głośniki pod każdym względem.

Pylon Diamond 28 to bardzo solidne konstrukcje, wysokiej klasy zastosowane elementy  do budowy, perfekcyjne wykonanie, piękna stolarka w tym i intrygujące wykończenie tzw. olejowoskiem. Diamond 28 to referencyjny dźwięk w swojej klasie: spójny, rytmiczny i barwny. Wspaniałe kolumny – polecam z całego serca! (przypominam, u mnie opisywane Pylony zostają na stałe).

Pylon Diamond 28 w wersji okleiny jasny dąb pokrywany olejowoskiem – cena w Polsce około 6 500 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Pathos Classic One MKIII (test TU), Xindak XA6800R (II), Audia Flight FL Three S (test TU), Fezz Audio Titania (test TU), Cayin CS-55 A (test TU), Eryk S Red King Premium (test TU) oraz Dayens Ecstasy III (test TU).
Kolumny: Triangle Esprit Antal EZ (test TU), Studio 16 Hertz Canto One New (test TU), Eryk S Ketsus Special (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, Schiit Bifrost Multibit (test 
TU) i NuForce Air DAC (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro, Acer Aspire ES13 i Dell Latitude E6440.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon z wkładką Ortofon 2M Black (test 
TU), Pioneer PLX-100 z Ortofon Quintet Bronze (test TU) i Lenco L-90 z Goldring Elan (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: iFi iPhono2 (test TU
), Primare R32 (test TU), Musical Fidelity MX-VYNL (test TU) i Trilogy 906 (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Yamaha T-550 i Sansui TU-5900.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test 
TU).
Słuchawki: RHA MA750 (test 
TU), Final Audio Design Adagio V (test TU), Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU), Oppo PM-3 (test TU) i AKG K545 (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Cayin C5 DAC (test 
TU), S.M.S.L. sAp-8 i Divaldi AMP-01 (test TU).
Okablowanie: Przewody głośnikowe Cardas 101 Speaker (test 
TU) i Melodika Brown Sugar BSC 2450 (test TU). Seria XLO UltraPLUS. Pełne okablowanie AirTech seria Evo oraz Perkune Audiophile Cables.
Akcesoria: podstawa pod gramofon Rogoz-Audio 3SG40 (test 
TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.







Kilka dodatkowych zdjęć Pylon Diamond 28 podczas testów w salonie Premium Sound w Gdańsku, gdzie zawiozłem je celem dokładniejszych i szerszych odsłuchów (autor zdjęć: Jacek Guzek)


Wzmacniacz Xindak XA6800R (II)

$
0
0


Chińskie słowo „xindak” (求真) w przybliżeniu oznacza: „poszukiwana realistyczna prawda”.

Wstęp
W połowie lipca br. od polskiego dystrybutora Polpak z Warszawy otrzymałem do testów najnowszy wzmacniacz marki Xindak, czyli Xindak XA6800R (II) (zobacz TUTAJ). To wzmacniacz czystej klasy A, dysponuje mocą wyjściową 30 Wat na kanał przy impedancji 8 Ohm. Ma też sporą masę 19 kg, jest więc co dźwigać. Nowy Xindak wygląda niczym czołg – obudowa jest bardzo masywna, otoczona podwójnymi radiatorami. Ale jest co odprowadzać, bo urządzenie pobiera aż 300 Wat energii, dlatego musi produkować dużo ciepła podczas pracy. Jednak zanim szerzej o XA6800R (II), najpierw wypada skreślić kilka słów o firmie Xindak.

Xindak Electronic Co. Ltd
O firmie Xindak pisałem wielokrotnie. Opisywałem różne wzmacniacze lampowe, tranzystorowe, świetną końcówkę mocy PA-M, a także zjawiskowe kolumny tubowe o symbolu MS-1201 (czytaj TUTAJ). Testowałem również przedwzmacniacz gramofonowy LP-1, listwy sieciowe, jak i przewody audio Xindak Silver. Wspólnym mianownikiem wszystkich tych urządzeń jest wysokiej klasy wykonanie wewnętrzne i zewnętrzne, a co za tym idzie – pierwszorzędne brzmienie. Xindak może także pochwalić się doskonałą relacją jakość/cena, jako że jest to przedsiębiorstwo natywnie chińskie.

Kilka słów o historii. Firma została założona w roku 1988 w mieście Czengdu (prowincja Syczuan, środkowe Chiny) jako Chengdu Xinda Audio & Lighting Equipment Factory i początkowo zajmowała się produkcją kondensatorów, okablowania oraz elementów oświetlenia. Pierwsze ważne wydarzenie miało miejsce w roku 1991, kiedy to przedsiębiorstwo zaangażowało się z początku w handel urządzeniami audio, a następnie we własne tego typu konstrukcje. W roku 1993 założyciel firmy, pan Ling Junyan, opublikował głośny artykuł w lokalnej prasie „Trzy częstotliwości audio i hi-fi”. W tym samym czasie nastąpiła zmiana nazwy przedsiębiorstwa na Chengdu Xinda Audio Manufacturing Co. Ltd, a także została przyjęta ostatecznie marka „xindak” jako nazwa produktów. Dalszy rozwój nastąpił błyskawicznie – w 1998 roku zostały po raz pierwszy wyeksportowane sprzęty audio – najpierw do Australii, Singapuru oraz Tajwanu, a następnie i do innych krajów. W 1999 roku nastąpiła kolejna zmiana nazwy – tym razem na Xindak Electronic Co. Ltd, którą jest do dziś. Początek XXI wieku to skonstruowanie pierwszego DACa Xindak, uruchomienie produkcji wzmacniaczy lampowych, kabli hi-fi, odtwarzaczy płyt CD oraz jednoczesny sukces marketingowo-sprzedażowy na całym świecie. Dobra passa firmy trwa do dzisiaj – marka Xindak zdobyła zaufanie wielu użytkowników hi-fi oraz jest synonimem solidności i wysokiej jakości konstrukcji przy rozsądnej, konkurencyjnej cenie. Jubileusz 20-lecia powstania segmentu produkcyjnego audio hi-fi Xindak uczcił serią „XX Anniversary”, czyli segmentem sticte high-end.

Obecnie na rynku dostępnych jest kilkadziesiąt różnych produktów z logo Xindak: wzmacniacze lampowe, tranzystorowe, odtwarzacze płyt CD i sieciowe, kolumny, kable i przewody, listwy zasilające i wiele innych. Duża część produktów zdobyła różnorodne wyróżnienia i nagrody wielu periodyków audio oraz podczas wystaw sprzętu hi-fi. Niedawno przedsiębiorstwo wdrożyło do produkcji dwie nowe konstrukcje: wzmacniacze Xindak XA-6950 (II) oraz tytułowy Xindak XA6800R (II). Cały katalog dostępny jest TUTAJ.

Wrażenia ogólne i budowa
Pierwsza edycja wzmacniacza XA6800 miała premierę w 1999 roku. Urządzenie to uzyskało wiele nagród, w tym prestiżowe wyróżnienie podczas Shanghai Audio Exhibition. Zdobyło uznanie audiofilów, było jednym z najlepiej sprzedających się w Chinach, a potem na świecie. Od tego czasu XA6800 jest wciąż ulepszany i modernizowany. Obecny XA6800R (II) to kolejna reinkarnacja wczesnego XA6800 – ulepszona i poprawiona. Wzmacniacz otrzymał całkowicie nowy wygląd i wnętrze.

Sprzęt dostarczany jest w stosunkowo dużym pudle. Wewnątrz, pośród grubych, wycinanych na kształt urządzenia, pianek, bezpiecznie spoczywa XA6800R (II). W komplecie znajduje się także pilot zdalnego sterowania (masywny, metalowy; brak baterii), kabel zasilający, instrukcja obsługi i gwarancja.

XA6800R (R) reprezentuje nowy styl wzorniczy w Xindak. Sama obudowa jest jeszcze typowa, czyli nieomal dookoła obwiedziona potężnymi radiatorami, ale za to na froncie pojawiło się novum. To dwa duże wyświetlacze wychyłowe. Podobne zamontowane były już w modelu PA-M, ale tam to były duże prostokąty, a tu są mniejsze, owalne. Bardziej zgrabne. Są one niewątpliwie wysokiej urody, a przez to dodają audiofilski szyk i styl nowemu wzmacniaczowi. Po wciśnięciu przycisku sieciowego (znajduje się pomiędzy wskaźnikami), żółte okienka wyświetlaczy zaczynają miarowo migać niebieskim światłem. Po kilkunastu sekundach potrzebnych na wygrzanie układów, migotanie ustaje – wyświetlacze świecą na stałe niebieskim światłem. Urządzenie gotowe jest do pracy.

Na przeciwległych stronach frontu zamontowano dwie duże gałki. Lewa odpowiada za wzmocnienie siły głosu, a prawa za wybór źródła. Dostępnych jest pięć ustawień – cztery dla źródeł analogowych i jedno dla cyfrowego poprzez gniazdo USB (wzmacniacz ma zamontowany wewnętrzny DAC USB). Aktywne źródło sygnalizowane jest zapaleniem się jednej z niebieskich diod rozmieszczonych dookoła gałki selektora. Pomiędzy wskaźnikami wychyłowymi (tuż nad włącznikiem sieciowym) umieszczono oko podczerwieni.

Z tyłu zamontowano parę terminali głośnikowych, cztery pary gniazd wejściowych RCA, jedno cyfrowe USB oraz gniazdo sieciowe IEC. To wszystko. Brak gniazd XLR, anten Bluetooth i innych ekstrawagancji. Warto też wspomnieć, że wzmacniacz spoczywa na czterech bardzo solidnych stopach antywibracyjnych. Od góry chromowanych, na dole obwiedzionych grubą gumą.

Jak można przeczytać na firmowej stronie: „Optymalne odprowadzanie ciepła zapewnione jest dzięki konstrukcji miedzianych mostków przewodzących ciepło po obu stronach wzmacniacza. To nie tylko zapewnia stabilną i rozsądną temperaturę pracy, ale zwiększa moc. Piękna konstrukcji dopełnia zasilacz typu R o doskonałych właściwościach. To kilka szczegółów dotyczących projektu tego nowego zintegrowanego wzmacniacza. Dwa wskaźniki po obu stronach panelu przedniego nie tylko informują o działaniu wzmacniacza, lecz niebieskim podświetleniem również poprawiają estetykę wyglądu. Czarna obudowa, pochodząca z naszej uznanej serii wysokiej klasy wzmacniaczy PA, dodaje wzmacniaczowi urzekający wygląd.

Aby dopełnić obrazu wszechstronności nowego XA6800R (II), osiąga on nowe terytoria po dodaniu złącza USB dla wbudowanego DAC dzięki czemu po podłączeniu komputera możemy cieszyć się nasza cyfrową biblioteka muzyczną. Wzmacniacz posiada cztery wejścia analogowe. Tak wyposażony, nowy XA6800R (II) jest gotowy, aby stać się sercem prostego rozwiązania audio z zadziwiających możliwościami jakie tylko wzmacniacz klasy A może dać prawdziwym melomanom”. Tyle podaje Polpak.

Z uwag użytkowych należy podkreślić, że wzmacniacz w związku z wewnętrzną konstrukcją klasy A dość mocno grzeje się. Obudowa i radiatory nagrzewają się gdzieś do temperatury około 45 st. C, tak więc konieczne jest zapewnienie swobodnej wentylacji. Postawiłem XA6800R (II) na wierzchu szafki audio, na osobnej podstawie antywibracyjnej Rogoz-Audio 3SG40.

Dane techniczne
Typ / Konstrukcja: Wzmacniacz stereo
Liczba kanałów: 2
Funkcje / wyposażenie: Pilot zdalnego sterowania
Moc wyjściowa na kanał / impedancja: 30 W / 8 Ohm ( czysta klasa A)
Przetwornik Cyfrowo-Analogowy: USB DAC
Złącza wejściowe cyfrowe: USB
Złącza wejściowe analogowe: 4 x RCA stereo
Pasmo przenoszenia: 10 Hz -100 kHz (± 1 dB)
Stosunek sygnał-szum: ≥ 93 dB
Zużycie energii: 300 W
Wymiary (W x S x G): 14 x 43 x 41 cm
Masa: 19 kg




Xindak XA6800R (II) to wyjątkowej urody wzmacniacz, choć wygląd ma nieco groźny 

Po lewej - gałka selektora źródeł; po prawej - siły głosu


Wskaźniki wychyłowe falują wraz z natężeniem dźwięku

Zbliżenie na wskaźnik wychyłowy



Bardzo solidne użebrowanie; ma swoje uzasadnienie, bo wzmacniacz mocno grzeje się

Po lewej - gramofon Pioneer PLX-1000 wraz z wkładką MC Ortofon Quintet Bronze

Xindak XA6800R (II) stoi na podstawie antywibracyjnej Rogoz-Audio 3SG40



Na zewnątrz - duże podłogówki Triangle Esprit Antal EZ, wewnątrz - monitory Guru Junior

Wewnątrz - małe monitory Eryk S Concept Superioro 


Wrażenia dźwiękowe
Do wzmacniacza przyłączałem przede wszystkim trzy pary kolumn: podłogowe Triangle Esprit Antal EZ i Pylon Diamond 28 oraz monitory PMC Twenty5.22. Przewody głośnikowe to XLO UltraPLUS. Dokładna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Nominalnie wzmacniacz ma jedynie 2 x 30 Wat mocy, ale zapewniam, że jest to moc wystarczająca do totalnego zawładnięcia chyba każdymi membranami głośnikowymi. Przypomnę, że Xindak pobiera aż 300 Wat prądu, pracuje zaś w czystej klasie A, więc jego Wat (upraszczając rzecz) nie jest równy „zwykłemu” Watowi. Dzięki temu brzmienie jest imponujące: mocarne, dynamiczne i atletyczne – dociążone i wypełnione. Czuć fizyczną substancję dźwięku, jej głębię i obecność, narastanie i falowanie, dużą energię, etc. Dodatkowo przekaz jest jędrny i sprężysty, a przez to bardzo przyjemny w odbiorze. Poszczególne tony są skrupulatnie separowane i nie zlewają się ze sobą. Wzmacniacz dużo uwagi poświęca na ukazanie całego brzmienia, kompletnego i dopełnionego. Można napisać – holistycznego. Taki dźwięk przynosi wiarygodne instrumenty, które mają mocne, bo realistyczne, wręcz koncertowe brzmienie, sporo powietrza dookoła, a także optymalne wybrzmienia.

Oczywiście powyżej opisana muskulatura dźwięku nie wyklucza równowagi i dokładności, lecz wręcz przeciwnie. Brzmienie jest wyjątkowo precyzyjne – trafia w istotę muzyki, przekazuje wiele informacji o nagraniach. Dominuje w tym średnica, która jest skondensowana, bardzo nasycona. Dostarcza miękkie i plastyczne brzmienie, muzyka płynie naturalnie i kulturalnie. Równo i spokojnie. Bardzo pozytywnych wrażeń dostarczają również niskie tony. Mają mięsiste uderzenie, bas sięga nisko i daleko – wręcz podskórnie. Bas jest wielowymiarowy i wielopoziomowy. Bez większych problemów potrafi wywołać wrażenie potężnego, nawet większego niż jest. Ma siłę uderzyć zdecydowanie, trafnie wycelować, ale równolegle nie ma w nim żadnego utwardzenia lub sztuczności. Odsłuchy każdego repertuaru, czy to rozbudowana symfonika, czy elektronika, czy wreszcie mocny rock przynoszą bardzo dużo emocji i radości. Te uczucia jednoczą delikatny sensualizm z dużą energią oraz dynamiką brzmienia. Taki dojrzały styl gry nie często można spotkać w konstrukcjach wycenianych < 10 000 PLN, a nowy Xindak takowym zaawansowaniem brzmienia może się pochwalić. I to bez żadnych wątpliwości. Brawo!

Przekaz jest wystarczająco selektywny, aby bezproblemowo móc usłyszeć pojedyncze smyczki nawet dużej orkiestry symfonicznej. Jednocześnie mają one żar i moc; to wysoki poziom dźwięczności i wewnętrznej struktury. Równie godna pochwały są zjawiska stereofoniczne oraz rozbudowana przestrzeń. Stereo jest perfekcyjne, zaś scena – hektarowa. Xindak nie ma najmniejszych problemów z kreśleniem prawdziwego 3D. Scena jest nieco przybliżona, ale przez to bezpośrednia – wybornie dotykalna.

Konkluzja
Nowy Xindak XA6800R (II) to wyśmienity wzmacniacz! Ma piękną, choć nieco groźną prezencję. Dysponuje bardzo zaawansowanym dźwiękiem: muskularnym, dynamicznym i energetycznym – dociążonym i wypełnionym. Równolegle brzmienie jest wyjątkowo precyzyjne – trafia w centrum istoty muzyki, przekazuje wiele informacji o nagraniach. To przekaz wyjątkowo organiczny i fizjologiczny - pełnokrwisty. Dzięki temu odsłuchy zawsze dostarczają dużo radości i satysfakcji. Polecam!

Cena w Polsce – 6 200 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Pathos Classic One MKIII (test TU), Audia Flight FL Three S (test TU), Fezz Audio Titania (test TU), Cayin CS-55 A (test TU), Eryk S Red King Premium (test TU) oraz Dayens Ecstasy III (test TU).
Kolumny: Triangle Esprit Antal EZ (test TU), Pylon Diamond 28 (test TU), Studio 16 Hertz Canto One New (test TU), Eryk S Ketsus Special (test TU) i Guru Audio Junior (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, Schiit Bifrost Multibit (test 
TU) i NuForce Air DAC (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro, Acer Aspire ES13 i Dell Latitude E6440.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon z wkładką Ortofon 2M Black (test 
TU) i Pioneer PLX-100 z Ortofon Quintet Bronze (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: iFi iPhono2 (test TU
), Primare R32 (test TU), Musical Fidelity MX-VYNL (test TU) i Trilogy 906 (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Yamaha T-550 i Sansui TU-5900.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test 
TU).
Słuchawki: RHA MA750 (test 
TU), Final Audio Design Adagio V (test TU), Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU), Oppo PM-3 (test TU) i AKG K545 (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Cayin C5 DAC (test 
TU), S.M.S.L. sAp-8 i Divaldi AMP-01 (test TU).
Okablowanie: Przewody głośnikowe Cardas 101 Speaker (test 
TU) i Melodika Brown Sugar BSC 2450 (test TU). Seria XLO UltraPLUS. Pełne okablowanie AirTech seria Evo oraz Perkune Audiophile Cables.
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.

Monitory Eryk S Concept Superioro - zapowiedź testu

$
0
0
W drugiej połowie lipca otrzymałem do testów niewielki lampowy wzmacniacz zintegrowany Eryk S Concept Superior (zobacz TUTAJ). Wyraziłem wówczas nadzieję, że najpewniej niebawem dostanę i niewielkie monitory Superioro, które są uzupełnieniem wzmacniacza Superior. Nieco trwało zanim udało zgrać się terminy z konstruktorem Eryk S Concept - panem Erykiem Smólskim, albowiem on przebywał w rozjazdach, albo ja. Ostatecznie głośniczki przyjechały do mnie w tym tygodniu. Mam już komplet: wzmacniacz + monitory, czyli Superior + Superioro. Superioro mają zainstalowane głośniki szerokopasmowe wykonane z japońskiej celulozy - każda membrana waży jedynie 1 gram (!). Kolumny mogą być wykończone w najrozmaitsze wzory i kolory (zobacz TUTAJ).

Myliłby się ten, kto uważa, że monitory Superioro można używać jedynie jako towarzyszy niewielkiego wzmacniacza Superior. Owszem, są to konstrukcje oparte na głośnikach szerokopasmowych, ale grające bardzo dużym dźwiękiem jak na kubaturę skrzynek. Wiem, bo jestem już po pierwszych odsłuchach. Przeto test zapowiada się bardzo ciekawie. Zapraszam do lektury recenzji Superior + Superioro za kilkanaście dni.


Zestaw Superior i Superioro (zdjęcie ze strony Eryk S Concept)



Wzmacniacz Superior

Jedno z wielu wykończeń monitorów Superioro (zdjęcie ze strony Eryk S Concept)




Amplituner Taga Harmony HTR-1000CD - zapowiedź testu

$
0
0
Na początku tego tygodnia otrzymałem od polskiego (i europejskiego) dystrybutora Polpak z Warszawy dwa najnowsze produkty marki Taga Harmony. Pierwszy to kolumny Taga Harmony (o których wkrótce), a drugi to bardzo ciekawy kompaktowy amplituner HTR-1000CD. Amplituner ten oparty jest na hybrydowej amplifikacji (lampowo-tranzystorowej), wyposażony jest w odtwarzacz płyt kompaktowych, tuner radiowy (w tym DAB+) oraz, co dziś niezmiernie ważne – łączność bezprzewodową Bluetooth i pilot zdalnego sterowania. Wartym podkreślenia jest także fakt, iż wzmacniacz dysponuje dużą mocą 2 x 75 Wat. Co istotne, cena urządzenie nie przekracza 1 200 PLN, co czyni go bardzo atrakcyjnym pod względem finansowym. Wystarczy dobrać jakieś ciekawe monitory - i muzyka gra!

Owszem, jest to urządzenie z pułapu budżetowego, ale moim zdaniem, warte bliższej znajomości. Do HTR-1000CD przyłączę kilka par różnych kolumn – rozpocznę od monitorów Eryk S Concept Superioro. Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.  

Tak Polpak na swojej stronie charakteryzuje Taga Harmony HTR-1000CD:
Główne funkcje:
• Kompaktowy rozmiar, oraz lśniąca aluminiowa obudowa pasują do każdego wnętrza.
• Hybrydowa konstrukcja wykorzystująca dwie lampy 12AX7B w sekcji przedwzmacniacza zapewnia ciepły, liniowy, ożywiony dźwięk cechujący się jednocześnie wysoką dynamiką.
• Duża moc 75W na kanał zapewnia poprawne wysterowanie różnych typów głośników.
Teraz Twoja muzyka zabrzmi głośniej, czyściej, oraz z większą dynamiką!
• DAB+ (Digital Audio Broadcasting) tuner – słuchaj swoich ulubionych stacji radiowych w najlepszej cyfrowej jakości.
Ciesz się cyfrowym radiem wysokiej rozdzielczości z krystaliczną jakością dźwięku.
• Wejście USB – szybko i w prosty sposób odtwarzaj muzykę z dysków USB (pliki audio w formatach MP3 i WMA).
• Bezprzewodowe przesyłanie audio poprzez Bluetooth® – przesyłaj muzykę bezprzewodowo z przenośnych urządzeń takich jak smartfon, tablet, komputer lub innych cyfrowych źródeł.
• Equalizer oraz kontroler wysokich-niskich tonów pozwala perfekcyjnie dopasować brzmienie do własnych preferencji.
• Czas uśpienia – ciesz się muzyką podczas zasypiania.
• Wejścia RCA i 3.5mm (front) zapewniają łatwy i szybki sposób podłączenia zewnętrznych urządzeń audio (smartfonów, odtwarzaczy MP3, itp.).
• High-endowej klasy terminale głośnikowe obsługujące nieizolowany przewód do 10AWG, oraz większość popularnych typów konektorów.
• W pełni funkcjonalny pilot zdalnej kontroli.











Kolumny Taga Harmony TAV-616F - zapowiedź testu

$
0
0
Czas na kolejną zapowiedź sprzętową. W ubiegłym tygodniu, razem z amplitunerem CD Taga Harmony HTA-1000CD, przyjechały do mnie nowe kolumny z warszawskiego Polpaku. Tym razem otrzymałem premierowe Taga Harmony TAV-616F, które są rozwinięciem wcześniejszych TAV-606. Tak, oczywiście - Taga Harmony TAV-616F to kolumny stricte budżetowe, ich cena wynosi 1 849 PLN za parę, więc w bezwzględnych wartościach audiofilskich jest to dość umiarkowana kwota. Tyle przecież kosztują pierwsze lepsze słuchawki, zwykły przewód zasilający albo normalny komplet lamp elektronowych. Jednakowoż jak uczy swoimi bajkami mistrz Trembecki: „Nie sądź nikogo po minie, bo się w sądzeniu poszkapisz”. Niewinny wygląd TAV-601F i ich niska cena nie świadczą o tym, że nie są one audio-killerami, a wręcz odwrotnie. Konstruktorzy upchnęli w nich całą masę nowych rozwiązań, ulepszeń i technologii. Już sam rozbudowany opis na stronie Polpaku budzi szacunek i uznanie:

- TLIE (Taga Low Interference Enclosure) – nowe, eleganckie obudowy są teraz sztywniejsze i bardziej neutralne na wszelkie wibracje i koloryzacje. Pogrubione ścianki z MDF w porównaniu do TAV-606: od 12 mm do 15 mm w modelach podłogowych (plus 18 mm grubości panel przedni), oraz od 9 mm do 12 mm w głośnikach Centralnym i Surround (plus 15 mm panel przedni). Zwiększone wymiary obudów zapewniają lepszą głośność i wyższe ciśnienie akustyczne skutkujące większą dynamiką i niższym basem;

- Ulepszone membrany przetworników nisko i średnio-niskotonowych – lżejsze cechujące się wyższym współczynnikiem SPL i szybsze, o dokładniejszym ruchu membrany, reagujące szybko na dynamiczne zmiany ścieżki dźwiękowej;

- Obudowy TAGA są wykonane z wysokiej jakości płyt MDF (głośniki Frontowe: ścianki 15 mm; przedni panel 21 mm malowana płyta MDF, głośniki Centralny oraz Surround 12mm MDF ścianki - okleina PVC, przedni panel - 15 mm MDF), które zwiększają sztywność oraz ograniczają niechciane rezonanse. Kolumny frontowe posiadają dodatkowo wewnętrzne obręcze z 9 mm płyt MDF.

- Kształt obudów został perfekcyjnie wykonany pod kątem nie tylko wspaniałego i nowoczesnego wyglądu, ale głównie po to, żeby obniżyć niepożądane wibracje, rozproszenia lub turbulencje, które mogłyby mieć negatywny wpływ na jakość dźwięku. Kolumny podłogowe  mogą zostać umieszczone na dodatkowych kolcach, zapewniających stabilność i dobrą izolację od podłoża.

- Przetwornik wysokotonowy: 1” (25 mm) głośnik wysokotonowy z ultra lekką jedwabną kopułką gwarantuje detaliczną, neutralną i szczegółową prezentację wysokich częstotliwości. Powiększony magnes (Φ70), chłodzenie ferrofluidem i trwała cewka typu flat-wire wytrzymują duże moce wejściowe. TWG – Taga WaveGuide: konstrukcja panelu przedniego głośnika wysokotonowego pełni rolę dyfuzora, który pomaga w równym i szerokim rozpraszaniu dźwięku zarówno na osi głośnika, jak i poza nią.

- Przetwornik średniotonowy: Sztywna i bardzo lekka konstrukcja membrany z włókna szklanego z elastycznym gumowym zawieszeniem pozwala poruszać się bardzo szybko i z dużą częstotliwością. Wszystko to zapewnia bardzo bogaty, przestronny, dobry dźwięk średnich częstotliwości.

- Masywna cewka wraz z Φ80 magnesem znoszą wysokie temperatury i moce wejściowe. Nakładka przeciwpyłowa w formie pocisku dodatkowo zwiększa dyspersję w wyższych zakresach średnich częstotliwości. Obręcz z czystego aluminium pomaga w rozpraszaniu odtwarzanych częstotliwości.

- Przetwornik średnio – niskotonowy: Woofer wykorzystując papierową membranę podwójny magnes (Φ90) oraz potężną cewkę zapewnia płaską charakterystykę, szybki, dynamiczny i ultra mocny bas jak również przestrzenne i słodkie średnie częstotliwości.

- Pierścień z czystego aluminium polepsza rozpraszanie odtwarzanych częstotliwości. Kratowana struktura membrany pomaga w obniżeniu zniekształceń intermodulacyjnych.

- Porty bass-reflex: Nisko-szumowe i ultra-szybkie porty basu wykorzystują dyfuzory zwiększające dyspersję niskich częstotliwości. Porty zostały dodatkowo pokryte gumą, nadającą lepszy wygląd i polepszającą rozpraszanie dźwięku.

- Zwrotnice: Zwrotnica wysokiej jakości, o precyzyjnie wyselekcjonowanych i niskiej tolerancji komponentach jak również polepszone okablowanie wewnętrzne gwarantuje naturalność, trwałość i dużą moc.

- Okablowanie wewnętrzne: TAGA Harmony wykorzystuje wysokiej jakości wewnętrzne okablowanie połączeniowe pomiędzy zwrotnicami a przetwornikami, co gwarantuje, że wychodzący sygnał z amplitunera lub wzmacniacza nie zatraci żadnych ważnych informacji na swojej drodze do głośników.
***

Jak widać na załączonych zdjęciach, TAV-6016F w ogóle nie wyglądają na tanie, a wprost odwrotnie! Solidne i masywne wykonanie oparte o świetnej klasy komponenty. Warto wspomnieć, że jedna kolumna ma masę około 17 kg. Nie będzie też żadnym odkryciem, jeżeli napisać iż TAV-616V designem nawiązują do słynnych B&W CM9...

Póki co, podłączyłem Taga Harmony TAV-616F do wzmacniacza Xindak XA6900 (II). Doskonale gra ten zestaw! Zapraszam do lektury recenzji kolumn za kilkanaście dni.









Przewody Ortofon Reference (głośnikowy i interkonekty RCA) - zapowiedź testu

$
0
0
Sierpień kończy się, trzeba więc powrócić do bardziej systematycznych recenzji i testów audio. A jest co opisywać! Wczoraj i dzisiaj gołębie pocztowe naniosły do Stereo i Kolorowo mnóstwo nowych sprzętów. Nie wiem kiedy to wszystko pozapowiadam. Na pewno wrzesień będzie bardzo bogaty pod względem obfitości testów. (Cały spis już niebawem, bo 1 września).

Wkładki Ortofon Quintet wraz z transformatorem Ortofon ST-7 wróciły już do ich polskiego dystrybutora - firmy Mediam z Krakowa. Zaś do mnie przyjechały kolejne przedmioty marki Ortofon. Tym razem to przewody audio. Tak, duński Ortofon to nie tylko uznany producent wkładek gramofonowych i rozmaitych winylowych akcesoriów. To także renomowany wytwórca kabli audio (zobacz TUTAJ), przy czym przewody są produkowane przez japoński oddział Ortofona, a nie duński.

Do mnie dojechały: przewód głośnikowy Ortofon Reference SPK-400 (zobacz TUTAJ) ze złączami typu banan (1x2 i 2x2) o długości 2 x 2,5 m, a także inerkonekty Ortofon Reference 7X7-705 RCA (zobacz TUTAJ) o długości 1 m.

Tak Mediam opisuje tytułowe przewody na swojej stronie:
"Ortofon Reference SPK-400 jest kablem  głośnikowym o bardzo dobrej rozdzielczości i zdolności reprodukcji najdrobniejszych detali muzycznych. Wyjątkowa dokładność i rozdzielczość dźwięku nie jest okupiona wyostrzeniem sybilantów i zbytnią natarczywością dźwięku. SPK 400 jest wykonany z  czterech rozdzielonych przewodów  z doskonałej  posrebrzanej beztlenowej miedzi o bardzo dużej czystości OFC, PCOCC i OFC.  Kabel ten jest zoptymalizowany zarówno dla bi-wiringu we wszystkich konfiguracjach jak i do łączenia normalnego zwiększając tym samym powierzchnię przewodnika. Każdy przewód jest wykonany z 125 rdzeni o różnych przekrojach. Wszystkie cztery przewody są otoczone wysokiej gęstości ekranem w celu wyeliminowania wszelkich zewnętrznych zakłóceń.

Ortofon Reference 7NX-705 RCA/XLR prezentuje dynamiczny dźwięk o wyjątkowej jakości i rozdzielczości tonalnej. Czerwony kolor jest jedyną rzeczą, która sprawia, że 7NX-705 jest widoczny w systemie. Dźwięk 7NX-705 jest neutralny i precyzyjny, z dokładnym i kontrolowanym  basem. Wokale są czyste, czytelne i perfekcyjnie umiejscowione w przestrzeni. Przy produkcji jego  używa się  tej samej technologii jak we wzorcowym interkonekcie Ortofona, 7NX-X1. Kabel  7NX-705 będąc arcydziełem, wykonany został z miedzi o czystości 7N (99,99999 %) i 4 przewodów OFC. Posiada pozłacane złącza XLR lub rodowane terminale RCA. Zaciski te są tak zaprojektowane, aby nie stykały się ze sobą nawet w ciasnej przestrzeni z tyłu wzmacniacza."

Wartym podkreślenia jest fakt, iż przewody Ortofon nie kosztują majątku. Głośnikowe Reference SPK-400 to koszt 2 900 PLN, a interkonekty Reference 7X7-705 RCA to 2 400 PLN, co w audio jest ceną dość umiarkowaną.

Zapraszam do lektury testu kabli Ortofon we wrześniu.











Słuchawki HiFiMan HE-560 - zapowiedź testu

$
0
0
We wrześniu nie zabraknie testów słuchawek. Miały do mnie przyjechać najnowsze HiFiMan Edition X, ale cała nowa partia sprzętu HiFiMan gdzieś zaginęła po drodze do Polski. Trzeba czekać na odnalezienie przesyłki. Za to dojechały do mnie inne (nie HiFiMan) ciekawe słuchawki, o których najprawdopodobniej napiszę jeszcze dziś po południu.

W tym tygodniu od białostockiego dystrybutora Rafko otrzymałem planarne (zwane też ortodynamicznymi lub magnetoplanarnymi) HiFiMan HE-560. Nie są to premierowe słuchawki, bo do sprzedaży trafiły jakieś półtora roku temu. Moim zdaniem, warte są jednak uwagi i przypomnienia. HE-560 mają zainstalowany zupełnie nowy przetwornik typu „single-side” z jednym magnesem, który pomimo niższej masy dysponuje wyższą skutecznością i lepszym brzmieniem, za które odpowiada także nowa obudowa z perforowanymi muszlami. Mają także nowy system podwójnych pałąków, który składa się z metalowej ramy spiętej z termoplastycznymi jarzmami utrzymującymi na ruchomych zawiasach muszle słuchawkowe z tego samego materiału. Te są dodatkowo pokryte 1 mm fornirem z oliwionego drewna tekowego. Z kolei kształt muszli oraz umiejscowienie kabla zostały zmienione pod kątem generowania lepszego dźwięku oraz przede wszystkim wygody. Kable w HE-560 wychodzą z muszli pod łagodniejszym kątem, co sprawia, że przewód nigdy nie uderza o ramiona słuchacza. Zaś przewodnik jest połączeniem czystego srebra i miedzi monokrystalicznej. Jak pisze Rafko, na swojej stronie: „Celem nowej konstrukcji jest maksymalne zbliżenie się do referencyjnego modelu HE-6, który uznawany jest przez wielu fachowców za najlepsze aktualnie produkowane słuchawki na świecie”.







Słuchawki Blue Mo-Fi - zapowiedź testu

$
0
0
Inspiracją do powstania niniejszej zapowiedzi sprzętowej był następujący list od czytelnika:
„Dzień dobry, jestem od kilku lat fanem dobrego audio, śledzę wasze recenzję. Od kilku tygodni zastanawiam się nad nowymi słuchawkami które to będą już piąte w kolekcji. Czytałem waszą recenzję o Meze 99 Classic i zastanawiam się nad nimi, lecz są jeszcze słuchawki które bardzo przykuły moją uwagę bardzo podoba mi się ich stylistyka wykonanie, są to słuchawki Blue Mo-Fi. Czy była by możliwość zrobienia przez waszą redakcję recenzji tych wyjątkowych słuchawek? Pozdrawiam, Robert”.

Szczerze mówiąc, wcześniej w ogóle nie znałem słuchawek Blue Mo-Fi. Ba! Nawet nie wiedziałem o ich istnieniu. Zaraz po przeczytaniu listu od pana Roberta, po prostu wystukałem ich nazwę na klawiaturze komputera. To, co się pokazało na ekranie okazało się być niezwykle interesujące. Blue Mo-Fi to nie są zwykłe słuchawki. To są słuchawki bardzo nietypowej budowy – wielce technicyzującej, bo wykonane nieomal w całości z lekkich stopów metali, o bardzo oryginalnym rozwiązaniu mechanizmu rozciągającego pałąk i stabilizującego muszle na uszach. Regulacji wysokości zawieszenia i przylegania górnej części pałąka do czaszki dokonuje się odmiennie niż w klasycznych słuchawkach. To wszystko sprawia, iż Blue Mo-Fi wyglądają jakby żywcem były przeniesione z filmu science-fiction. Ale to nie wszystko. Blue w muszlach mają zaimplementowany pełnoprawny wzmacniacz słuchawkowy klasy hi-fi. Dlatego, jak pisze producent, wystarczy im „zwykły” sygnał z np. smartfona, resztą zajmuje się wewnętrzny wzmacniacz. Oczywiście, Mo-Fi pracują także w normalnym trybie, bez aktywnego wzmacniacza.

Warto wiedzieć, że producent słuchawek – firma Blue Microphones, jak sama nazwa wskazuje, zajmuje się przede wszystkim konstruowaniem mikrofonów (głównie dla segmentu profesjonalnego). Została założona w 1995 roku przez dwóch panów – amerykańskiego muzyka sesyjnego Skippera Wise i łotewskiego inżyniera dźwięku Martinsa Saulespurensa. Nazwa firmy Blue to akronim pochodzący od „Baltic Latvian Universal Electronics”. Siedzibą przedsiębiorstwa jest Westlake w Kalifornii (USA).

Polskim dystrybutorem Blue Microphones jest podwrocławski Nutron Pro Distribution, skąd też pochodzą tytułowe słuchawki Mo-Fi.

Dane techniczne
- moc wzmacniacza: 240 mW,
- zniekształcenia THD+N: 0.004 %,
- pasmo przenoszenia: 15 Hz – 15 kHz,
- SNR, szum własny > 105 dB,
- szum < 20 uV,
- pojemność akumulatora: 1 020 mAh,
- dynamiczne wzmacniane przetworniki: 50 mm,
- oporność przetworników: 42 Ω,
- zamknięta obudowa, z zestrojonymi tłumiącymi materiałami,
- masa: 466 g.

Zawartość opakowania:
- słuchawki Mo-Fi,
- miękkie etui z kieszonką na przewód,
- przewód audio 1,2 m z kontrolą Apple iPhone/iPad,
- przewód audio 3,0 m,
- przewód do ładowania 1,0 m,
- zasilacz sieciowy,
- przejściówka 3,5 mm (mini jack) na 1/4” (duży jack),
- przejściówka samolotowa (dwa bolce),
- dokumentacja.



Dwa powyższe zdjęcia ze strony Blue Microphones





Plan recenzji - wrzesień 2016 r.

$
0
0
Przyszedł wrzesień, wakacje skończyły się. Czas więc powrócić do cyklicznych i systematycznych testów i recenzji na Stereo i Kolorowo. Wrzesień zapowiada się dość obficie pod względem recenzji nowych sprzętów audiostereo.

1. Na pierwszy ogień pójdzie polski zestaw wzmacniacz lampowy i kolumny podstawkowe Eryk S. Concept Superior i Superioro (zobacz zapowiedź TUTAJ). Chciałem opisać ten komplet w sierpniu, ale nie zdążyłem.



2. Zaraz potem planuję test budżetowego amplitunera Taga Harmony HTR-1000B (zapowiedź TUTAJ) z wbudowanym odtwarzaczem płyt kompaktowych oraz odbiornikiem Bluetooth.



3. Następnie przewiduję dłuższy set słuchawkowy. Rozpocznie go test słuchawek magnetoplanarnych HiFiMan HE-560 (czytaj zapowiedź TUTAJ).



4. Później chciałbym opisać nowe w Polsce słuchawki z wbudowanym wzmacniaczem słuchawkowym Blue Mo-Fi (czytaj TUTAJ). Nie ukrywam, że jestem tymi słuchawkami zafascynowany.



5. Kolejnym sprzętem słuchawkowym będzie premierowy zbalansowany wzmacniacz Musical Fidelity MX-HPA (zobacz TUTAJ), który już czeka na zapowiedź.



6. Wrocławski dystrybutor Moje Audio zapowiada rychłą przesyłkę dwóch wzmacniaczy słuchawkowych: najnowszego iFi micro iCAN SE (zobacz TUTAJ) oraz Triogy 931. I tym samym słuchawkowy set zakończy się.




7. Wkrótce potem planuję test nowych kolumn podłogowych Taga Harmony TUV-616F (zobacz zapowiedź TUTAJ).




8. W międzyczasie chciałbym znaleźć trochę czasu i miejsca dla opisu dwóch ciekawych przewodów, a mianowicie głośnikowych i interkonentów Ortofon z serii Reference (zapowiedź TUTAJ).




I to tyle wrześniowych zapowiedzi. Zapraszam do lektury Stereo i Kolorowo.

Wzmacniacz słuchawkowy Musical Fidelity MX-HPA - zapowiedź testu

$
0
0
Wczoraj wspomniałem jedynie o nowym sprzęcie, jaki pojawił się w Stereo i Kolorowo, a dziś go zapowiadam z należnym szacunkiem. Otóż niedawno dotarł do mnie nowy wzmacniacz słuchawkowy Musical Fidelity MX-HPA (zobacz TUTAJ). MX-HPA to już ostatni model serii Musical Fidelity MX, jaki opisuję - wcześniej były to przetwornik cyfrowo-analogowy MX-DAC oraz MX-VYNL (ten ostatni pozostał już u mnie na stałe).

MX-HPA zbudowany został w zbalansowanej klasie A. Charakteryzuje się doskonałymi parametrami dźwięku: zniekształceniami na poziomie 0.005 %, stosunkiem sygnału do szumu lepszym od większości przetworników DAC na rynku - 120 dB oraz ciągłą mocą na poziomie bliskim 2 W z możliwością chwilowego obciążenia nawet do 10 W. MX-HPA posiada 2dwa tryby wzmocnienia: LOW dla słuchawek o impedancji niższej niż 200 Ohm oraz HIGH, kiedy poziom impedancji przekracza tę wartość.

Wzmacniacz Musical Fidelity będę testować przede wszystkim z dwoma parami słuchawek: HiFiMan HE-560 oraz Blue Mo-Fi. Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.









Viewing all 1477 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>