Quantcast
Channel: Stereo i Kolorowo - Underground
Viewing all 1477 articles
Browse latest View live

Zestaw Eryk S. Concept Superior i Superioro - wzmacniacz lampowy i monitory

$
0
0



Wstęp
Dwa miesiące temu z okładem opisywałem (czytaj TUTAJ) zestaw wzmacniacz lampowy Eryk S. Concept Red King Premium oraz kolumny podłogowe Eryk S. Concept Ketsus. Bez kozery napiszę, że zestaw ten zapewnił wręcz magiczny dźwięk, przynależny urządzeniom stricte high-endowym. Po zakończonym teście konstruktor - pan Eryk Smólski, zwrócił się do mnie z pytaniem, czy teraz nie chciałbym się zapoznać z nieco mniej referencyjnym wzmacniaczem niż Red King Premium, a mianowicie modelem Superior. "Oczywiście, że tak!" - odpisałem. I tak, na początku lipca wzmacniacz Superior ostatecznie dotarł do mnie. Zaproponowałem jednak panu Erykowi aby dosłał mi również kolumny Superioro, które są uzupełnieniem wzmacniacza Superior. Nieco trwało zanim udało zgrać się terminy z konstruktorem Eryk S. Concept - panem Erykiem Smólskim, albowiem albo on przebywał w rozjazdach, albo ja. Ostatecznie głośniczki przyjechały do mnie w drugiej połowie lipca. Mogłem więc zabrać się za właściwe testy.

Wrażenia ogólne i budowa
Wzmacniacz Superior (podobnie jak większy Red King Premium) reprezentuje najwyższą klasą wykonawczą - luksusową. To piękny, oryginalny design oraz niebanalna konstrukcja. Zastosowane lampy to EL84 i ECC83; wzmacniacz dysponuje mocą 2 x 6 Wat, ale konsumpcja prądu to aż 65 Wat.

Urządzenie prezentuje się dość nietypowo, albowiem nie ma wyglądu tradycyjnego wzmacniacza lampowego – przypomina raczej jakąś tajemniczą radiostację albo luksusową ogrzewarkę. Superior to niewielka, biała skrzyneczka wykonana ze sklejek, postawiona na czterech nóżkach-kolcach. Boki wyfrezowano w taki sposób, aby imitowały drewniane klepki. Całość pokryta jest luksusowym białym lakierem fortepianowym (za wyjątkiem rantów). Na frontowej płytce wycięto firmowe logo – dwie duże japońskie litery raz mniejszy napis „Eryk S. Concept”. Na próżno szukać na froncie jakichkolwiek pokręteł, regulatorów, czy diod, nie ma ich tam. Jedyny regulator znajduje się na górnej płytce (też drewnianej, a jakże) z forniru czeczotki. To niewielkie pokrętło wzmocnienia. Ne tejże płytce zamontowano także pięć gniazd dla lamp elektronowych. Całość obwiedziona jest półotwartą klatką (albo precyzyjnej pisząc – ramką) z grubego przezroczystego akrylu. Lampy elektronowe to NOS EL84 i ECC83. Tylna cześć ramki zawiera wkomponowaną ozdobną aluminiową listewkę z wytłoczeniem „Superior”.

Całą tylną powierzchnię zajmuje aluminiowa płytka, na której umieszczono wszelkie gniazda i terminale. Znajdują się tam trzy pary terminali głośnikowych (0, 4 i 8 Ohm), para gniazd wejściowych RCA, gniazdo słuchawkowe 6,3 mm, przycisk aktywujący Bluetooth (bo Superior taki napowietrzny sygnał odbiera) oraz podświetlany włącznik sieciowy. To wszystko. Warto jeszcze wspomnieć, że w komplecie znajduje się niewielki, aczkolwiek uroczy, pilot zdalnego sterowania.

Po włączeniu wzmacniacza do sieci, spod gałki regulacji wzmocnienia (umieszczonej na górnej płytce) wydobywa się czerwone światło. Po nagrzaniu się urządzenia, światło zmienia się na niebieskie lub zielone (w zależności od wyboru źródła – RCA lub Bluetooth). Kiedy zaś przycisnąć na pilocie klawisz „Mute”, światło zmienia się na pomarańczowe. Jeszcze jedna ważna uwaga użytkowa. Superior jest widziany przez nadajniki Bluetooth jako „Sure HiFi”. Łączność Bluetooth jest bardzo stabilna i bezzakłóceniowa.

Kolumny Superioro wyglądają już bardziej tradycyjnie niż wzmacniacz Superior. To klasyczne monitory, przy czym zbudowane w oparciu o jeden głośnik szerokopasmowy. Zainstalowane 11 cm głośniki szerokopasmowe wykonane są z japońskiej celulozy - każda membrana waży jedynie 1 gram (!). Producent nie zdradza pochodzenia głośników, ale to z pewnością bardzo wysoka półka. Design kolumn jest równie efektowny jak wzmacniaczy Eryk S. Concept. Piękny biały lakier fortepianowy plus fornir czeczotki (na górnej ściance), staranne dobranie materiałów (ścianki wykonane są ze sklejek), galanteryjne wykonanie.  Skrzynki mogą być wykończone w najrozmaitsze wzory i kolory (zobacz TUTAJ).

Myliłby się ten, kto uważa, że monitory Superioro można używać jedynie jako towarzyszy niewielkiego wzmacniacza Superior. Owszem, są to konstrukcje oparte na głośnikach szerokopasmowych, ale grające bardzo dużym dźwiękiem jak na kubaturę skrzynek. Ważnym elementem monitorów jest zainstalowany w nich (na tylnej ściance, w każdym osobno) przełącznik regulacji pasma. Można ustawić je albo w trybie dynamicznym, albo normalnym. Tryb dynamiczny powoduje, że detale z górnej części pasma będą lepiej słyszalne, choć niekiedy, w niektórych pomieszczeniach, mogą zabrzmieć zbyt ostro. Z kolei tryb normalny układa charakterystykę głośnika w sposób liniowy, neutralny. Szczególnie przy kolumnach stojących na biurku będzie dodatkowo niwelować często pojawiające się niemiłe podbicie średnich i wysokich częstotliwości.

Jak można przeczytać na firmowej stronie, głośniki obejmują cały obszar muzyczny z minimalnymi zniekształceniami liniowymi (40 Hz - 20 kHz / -6 dB). Superioro mają 30 Wat mocy muzycznej i charakteryzują się bardzo wysoką wydajnością. Efektywność to 87 dB. Skrzynki mają wymiary 11 x 28 x 30 cm, masa – nieznana, ale na pewno około 4 kg/sztuka.

Z tyłu umieszczono wylot bass-refleksu, a także pojedyncze terminale głośnikowe. Od spodu wkręcono stosunkowo duże i wysokie mosiężne kolce. Można je zdemontować, ale wówczas metalowe gwinty kolców należy przysłonić warstwą np. flaneli, aby uniknąć porysowania powierzchni, na której stać będą kolumny. (I oczywiście, wyeliminować ewentualne wibracje).


Superior bez zamontowanych lamp elektronowych

Z przodu - regulator wzmocnienia; spod niego wydobywa się diodowe światło - niebieskie, żółte, pomarańczowe lub czerwone, w zależności od funkcji lub wybranego źródła 




Design nietypowy jak na wzmacniacz lampowy, lecz niewątpliwie piękny

Firmowe logo na froncie


Lampy osłonięte są przezroczystą ramką


Klasyczne terminale głośnikowe, jedna para wejść RCA oraz wyjście słuchawkowe 6,3 mm






Trudno nie nazwać monitorów Superioro inaczej jak wyjątkowo efektownymi

Górna i tylna ścianka poryte są fornirem z czeczoty

Pojedyncze terminale głośnikowe; rura bass-reflexu


Głośnik szerokopasmowy z papieru; całość "Made in Japan"

Monitor stoi na standzie Solid Tech

Superioro zestawione z budżetowym amplitunerem Taga Harmony HTA-1000CD



Superior i Superioro w dużym pomieszczeniu

Gram z komputera


Eryk S. Concept Superior i Superioro jako zestaw nabiurkowy


Wrażenia dźwiękowe
Zestaw Eryk S. Concept Superior i Superioro testowałem osobno i w komplecie. Czyli do wzmacniacza Superior przyłączałem inne kolumny niż firmowe Superioro, zaś Superioro podłączałem zarówno do wzmacniacza Superior, jak i do innych (głównie do Hegel H160, Pathos One Classic MKIII i Cayin CS-55 A). Używałem też tytułowy komplet jako zestaw stricte nabiurkowy.

Superior i Superioro to przede wszystkim gładkość, przejrzystość i muzykalność podparte ponadzwyczajną przestrzennością oraz referencyjną stereofonią. Ogół dźwięku jawi się jako bardzo precyzyjny, a także jako wyszukany – wręcz galanteryjny. Owszem, brzmienie nie jest tak atletyczne jak przy dużych konstrukcjach, ale zarówno Superior, jak i Superioro więcej niż dobrze sprawują się nawet w większych pomieszczeniach (o czym więcej za chwilę). To wybornie uporządkowana prezentacją ze sporym kwantem energii i doskonałym, bo analitycznym i strukturalnym wglądem w muzykę. Bez trudności można usłyszeć mocarne dźwięki (co oczywiste), ale także dużo niuansów, drobnostek i zawiłości tonalnych. Superioro pokazują muzykę lekko i wyraźnie, zaś Superior – czysto i naturalnie. Wspólnie dostarczają dźwięk bardzo plastyczny, wyrazisty oraz sensualny. Bardzo zaawansowany pod względem neutralności i dokładności przekazu.

Największym atutem zestawu jest wyjątkowa precyzja brzmienia, duże nasycenie tonalne oraz dbałość o niuanse. To przejrzystość i nasycenia zaprawione doświetleniem oraz napowietrzeniem. Instrumenty mają spory rozmiar, a nawet dużą masę, co przy mikrych rozmiarach skrzynek Superioro oraz małej mocy Superior wydaje się niemożliwe. A jednak! Czuć ciężar instrumentów, słychać pełnię i moc. Basy, choć nieco okrojone z niższych rejestrów, są mięsiste i sprężyste. Średnica jest kremowa, raczej gęsta, niż rzadka. Skondensowana, ale rozdzielcza. Dotykalna i prawdziwa. Soprany są pięknie rozdrobnione, przyjemnie delikatne - fizjologiczne. Mają swobodę, selektywność i odrobinę błysku, które zapewniają nie tylko ekspozycję subtelności i mikroelementów, ale i natlenowanie, dzięki któremu całe brzmienie nie jest zbyt duszne, za ciasne, zanadto skoncentrowane. Dlatego wysokie tony są symetrycznym dopełnieniem średnicy i basów, a nie osobnym indywiduum. Są jak powietrze, które płucom zapewnia oddech, rozmach oraz wytchnienie.

Nie powiem, aby mały wzmacniacz Superior nadawał się do nagłośnienia wielkiego pomieszczenia. Raczej jest adresowany do mniejszych pomieszczeń lub jako wzmacniacz nabiurkowy. W takim układzie sprawdza się znakomicie. Co innego monitory Superioro. Te pomimo niewielkich rozmiarów grają jak burza i huragan w jednym – spokojnie więc można nimi nagłaśniać i większe powierzchnie. U mnie grały na 30 m2 postawione na standach (a potem jako monitory biurkowe). W 30 m2 sprawdziły się doskonale – dźwięk był mocny, żywy i wyraźny. Zaskakująco atletyczny i sprężysty, a jednocześnie plastyczny i wysublimowany. Z kolei zestaw Eryk S. Concept usytuowany na biurku zagrał więcej niż optymalnie i synergicznie. Brzmienie okazało się być wysoce natężone, bardzo przestrzenne i soczyste. To zaawansowany sznyt dźwięku, jaki trudno uzyskać przy konstrukcjach budżetowych. To wysoka dbałość o każdą nutę, wspaniałe nasycenie tonalne, a także piękna sensualność. Kiedy usiąść przy biurku i włączyć Superioro (i np. zacząć strumieniować muzykę za pośrednictwem Bluetooth) można w pełni zanurzyć się w dźwięku, który jest bardzo bezpośredni i fizyczny. Autentyczny i wiarygodny.

Konkluzja
Eryk S. Concept Superior i Superoro to wyjątkowy zestaw. Przede wszystkim doskonale zaprojektowany i pięknie wykonany. Design pierwsza klasa. Dużym atutem jest możliwość kastomizacji: wzmacniacza pod względem kolorystyki, a monitorów rozmaitymi grafikami oraz kolorami. 

Zestaw zapewnia wysoką gładkość dźwięku, a także przejrzystość i muzykalność podparte niespotykaną przestrzennością oraz referencyjną stereofonią. Eryk S. Concept oferuje brzmienie zaawansowane, wyrafinowane i wysublimowane. Po prostu piękne.  

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Pathos Classic One MKIII (test TU), Audia Flight FL Three S (test TU), Fezz Audio Titania (test TU), Cayin CS-55 A (test TUoraz Dayens Ecstasy III (test TU).
Kolumny: Triangle Esprit Antal EZ (test TU), Pylon Diamond 28 (test TU), Studio 16 Hertz Canto One New (test TU), Taga Harmony TAV-616F i Guru Audio Junior (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO
 i NuForce Air DAC (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro, Acer Aspire ES13 i Dell Latitude E6440.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon z wkładką Ortofon 2M Black (test 
TU) i Pioneer PLX-100 z Ortofon Quintet Bronze (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: iFi iPhono2 (test TU
), Primare R32 (test TU) i Musical Fidelity MX-VYNL (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Yamaha T-550 i Sansui TU-5900.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test 
TU).
Słuchawki: RHA MA750 (test 
TU), Final Audio Design Adagio V (test TU), Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU), HiFiMan HE-560 i AKG K545 (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Cayin C5 DAC (test 
TU), S.M.S.L. sAp-8 i Musical Fidelity XM-HPA.
Okablowanie: Przewody głośnikowe Cardas 101 Speaker (test 
TU) i Melodika Brown Sugar BSC 2450 (test TU). Seria XLO UltraPLUS. Pełne okablowanie AirTech seria Evo oraz Perkune Audiophile Cables.
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.




Amplituner CD Taga Harmony HTR-1000CD

$
0
0


Wstęp
Pod koniec sierpnia br. od dystrybutora Polpak z Warszawy otrzymałem dwa najnowsze produkty marki Taga Harmony. Pierwszy to kolumny Taga Harmony TAV-616F (o których wkrótce), a drugi to bardzo interesujący kompaktowy amplituner HTR-1000CD. Amplituner ten oparty jest na hybrydowej amplifikacji (lampowo-tranzystorowej), wyposażony jest w odtwarzacz płyt kompaktowych, tuner radiowy (w tym DAB+) oraz, co dziś niezmiernie ważne – łączność bezprzewodową Bluetooth i pilot zdalnego sterowania. Wartym podkreślenia jest także fakt, iż wzmacniacz dysponuje dużą mocą 2 x 75 Wat. Owszem, jest to urządzenie z pułapu budżetowego, ale moim zdaniem, warte bliższej znajomości. Co istotne, cena urządzenie nie przekracza 1 200 PLN, co czyni go bardzo atrakcyjnym pod względem finansowym. Wystarczy dobrać jakieś ciekawe monitory - i gra muzyka!

Kilka słów o Taga Harmony
Do niedawna Taga Harmony pokutowała w Polsce jako marka chińska, a tymczasem prawda leży gdzie indziej. We wczesnych latach 90-tych XX wieku dwóch partnerów - z Polski pan Kokociński (z firmy Polpak) i z Niemiec pan Richard, założyło własną firmę, która miała produkować wysokiej jakości urządzenia audio. Jednocześnie panowie uznali, że większość produktów marek, które wychwalały swo­­ją naj­wy­ż­szą ja­­kość brzmie­­nia ofe­­ru­­jąc wygórowane ce­­ny, tak na­­pra­w­dę nie brzmiało do­­brze w swojej cenie. Jak można przeczytać na firmowej stronie: „Panowie Kokociński i Richard zdefiniowali najważniejsze kryteria dla jakości dźwięku zestawów głośnikowych TAGA Harmony, którymi są dokładna i wielowymiarowa scena dźwiękowa z perfekcyjną lokalizacją detali i szerokim spektrum rozpraszania jak również głęboki, mocny bas i imponująca dynamika”. Warto podkreślić, że projektowanie urządzeń Taga Harmony najczęściej odbywa się w Europie (lub na Tajwanie), a cała produkcja – w Państwie Środka, gdzie znajduje się także cała fabryka Taga Harmony. Można więc napisać, iż Polpak jest więc równolegle współwłaścicielem marki Taga Harmony oraz jej dystrybutorem.

Obecnie Taga Harmony jest prawdziwym potentatem w wytwarzaniu sprzętu audio. Wywarza rozmaite urządzenia, przy czym większa część to kolumny głośnikowe i głośniki. W portfolio można znaleźć kilka serii kolumn głośnikowych: od budżetowych Blue i Azure v.2 , poprzez średnie Coral, Platinium v.2 i Slim, aż do referencyjnej Platinium SE i flagowej Diamond. Niejako z boku znajduje się seria Audio-Video, do której przynależą też TAV-616F, które aktualnie testuję (ich opis pojawi się niebawem).

Produkowane są także zestawy głośników do kina domowego, głośniki instalacyjne, bezprzewodowe, aktywne, itd. Doprawdy obfitość modeli jest przeolbrzymia. Można spokojnie doliczyć setki, o ile nie więcej. Poza tym Taga Harmony wytwarza kilka modeli wzmacniaczy, DACi, listwy zasilające, różne przewody audio i akcesoria.

Wrażenia ogólne i budowa
Do niedawna urządzenia typu amplituner CD, czyli tzw. All-in-One były raczej drogie, a przez to trudno dostępne. Mam na myśli takie urządzenia jak Arcam Solo, czy Cambridge Audio One . Ich cena oscylowała w okolicach 4 000 – 3 000 PLN. Dlatego wręcz zbaraniałem, kiedy zobaczyłem, że Taga Harmony oferuje podobny sprzęt w cenie trzykrotnie niższej! Ale do rzeczy.

Amplituner THA-1000R przychodzi zapakowany dość spory karton, który jest dość ciężki. Po otwarciu pudła oczom ukazują się styropianowe formy, w których ukryty jest sprzęt. W komplecie znajdują się: pilot zdalnego sterowania, przewód sieciowy, antenowy i 2 x RCA, jest też instrukcja obsługi i gwarancja.

Taga Harmony prezentuje się może nie jako najnowszy krzyk mody w designie, ale trudno mu cokolwiek zarzucić. To czarna, prostopadłościenna skrzynka o nienachalnej urodzie. Można napisać, że stylistyka jest oszczędna, ale sam sprzęt jest ergonomiczny i funkcjonalny. Wszystkie regulatory i spory wyświetlacz umieszczono na płaskim, aluminiowym froncie. Alfanumeryczny wyświetlacz informuje o najważniejszych rzeczach: częstotliwość stacji radiowej, jej nazwa, wybrane źródło (BT, CD, AUX, USB, Audio-In), ilość ścieżek i czasy płyty CD, etc. Zza szybki wyświetlacza widać dwie lampy elektronowe 12AX7B, które obsługują sekcję przedwzmacniacza. Pod wyświetlaczem zamontowano rząd czterech pokręteł. O prawej są to kolejno regulatory wzmocnienia siły głosu, basu, sopranów oraz wybór źródła. Bezpośrednio nad wyświetlaczem znajduje się szuflada napędu CD oraz przycisk „Eject”. Po prawej, górnej stronie umieszczono przyciski do obsługi odtwarzacza CD, a po lewej podświetlany włącznik/wyłącznik sieciowy. Na froncie znajdują się jeszcze dwa gniazda wejściowe: mini-jack 3,5 mm dla zewnętrznych urządzeń analogowych i USB dla cyfrowych (np. zewnętrznych nośników pamięci). Dużą częścią funkcji amplitunera należy sterować wyłącznie za pomocą pilota. To takie funkcje jak programowanie i wybór stacji radiowych, opcje budzika i autowyłączania sprzętu, przyciemnianie wyświetlacza, etc.

Z tyłu tłoku nie ma. Znajdują się tam jedynie dwie pary terminali głośnikowych, para gniazd wejściowych RCA, gniazdo tunera FM/DAB+ oraz gniazdo sieciowe (tzw. ósemka). Antena Blueetoth wbudowana jest wewnątrz urządzenia. Nie widać jej. Urządzenie spoczywa na czterech solidnych stopach antywibracyjnych.

Owszem, można pogrymasić, że HTR-1000CD nie jest wyposażony w wejście cyfrowe (do wewnętrznego DACa), czy brak komunikacji z komputerem za pomocą gniazda Ethernet. Nie ma tu także wyjścia słuchawkowego. Nie mniej jednak w swojej cenie i tak Taga Harmony oferuje bardzo dużo, a może nawet więcej.

Tak Polpak na swojej stronie charakteryzuje Taga Harmony HTR-1000CD:
• Kompaktowy rozmiar oraz lśniąca aluminiowa obudowa pasują do każdego wnętrza.
• Hybrydowa konstrukcja wykorzystująca dwie lampy 12AX7B w sekcji przedwzmacniacza zapewnia ciepły, liniowy, ożywiony dźwięk cechujący się jednocześnie wysoką dynamiką.
• Duża moc 2 x 75 W zapewnia poprawne wysterowanie różnych typów głośników.
• DAB+ (Digital Audio Broadcasting) tuner – słuchaj swoich ulubionych stacji radiowych w najlepszej cyfrowej jakości.
• Wejście USB – szybko i w prosty sposób odtwarzaj muzykę z dysków USB (pliki audio w formatach MP3 i WMA).
• Bezprzewodowe przesyłanie audio poprzez Bluetooth® – przesyłaj muzykę bezprzewodowo z przenośnych urządzeń takich jak smartfon, tablet, komputer lub innych cyfrowych źródeł.
• Equalizer oraz kontroler wysokich-niskich tonów pozwala perfekcyjnie dopasować brzmienie do własnych preferencji.
• Czas uśpienia – ciesz się muzyką podczas zasypiania.
• Wejścia RCA i 3.5 mm (front) zapewniają łatwy i szybki sposób podłączenia zewnętrznych urządzeń audio (smartfonów, odtwarzaczy MP3, itp.).
• High-endowej klasy terminale głośnikowe obsługujące nieizolowany przewód do 10 AWG oraz większość popularnych typów konektorów.
• W pełni funkcjonalny pilot zdalnej kontroli.

Estetyczny karton

Akcesoria

Bezpieczny sposób pakowania


Trudno HRT-1000CD odmówić urody, choć jest ona dość nienachalna


Tacka napędu CD

Pilot zdalnego sterowania jest mało reprezentacyjny, ale na pewno bardzo funkcjonalny






Cztery dolne regulatory odpowiadają za wzmocnienie sygnału, wybór źródła oraz korekcję sopranów i basów



Czytelny wyświetlacz; aktywne źródło sygnalizowane jest indywidualną niebieską ikonką


Z tyłu tłoku nie ma; antena Bluetooth ukryta jest wewnątrz obudowy


HTR-1000R w towarzystwie kolumn Eryk S. Concept Superioro (opartych o głośniki szerokopasmowe)

Wrażenia dźwiękowe
Do amplitunera Taga Harmony przyłączałem przede wszystkim dwie pary kolumn głośnikowych. Były to podstawkowe Eryk S. Concept Superioro na zmianę z Guru Junior. Warto wiedzieć, że producent oferuje cały wachlarz monitorów. Na pewno można bez problemu dobrać do amplitunera jakieś ciekawe kolumny podstawkowe z logo Taga Harmony (zobacz katalog TUTAJ).

Po pierwsze trzeba podkreślić, że HTR-1000CD dysponuje znacznie większym dźwiękiem, niż by wskazywałyby jego kompaktowe rozmiary. Moc wzmacniacza 2 x 75 Wat w zupełności wystarcza do poprawnego wysterowania nie tylko monitorów nabiurkowych, ale i dużych kolumn wolnostojących (jednak nie w takiej funkcji głównie testowałem Taga Harmony, a właśnie w podstawkowej). W rezultacie słuchacz otrzymuje dźwięk wartki i rześki, mocny w wymiarze, kulturalny w odbiorze, poukładany w przestrzeni. To brzmienie lekko osłodzone (dzięki obecności lampom w układzie przedwzmacniacza), a także nieco podgrzane (kiedy takiej analogii użyć) do temperatury zbliżonej do 37 stopni Celcjusza (czyli ciut wyższej niż fizjologiczne ludzkie 36,6 st. C.). Jednakże jest to całościowo liniowy i soczysty dźwięk cechujący się jednocześnie wysoką dynamiką oraz dużą energią. Soprany są gładkie i jedwabiste, przyjemnie dosłodzone, średnica zaskakująco gęsta i zróżnicowana (jak na pułap cenowy Taga Harmony), zaś niskie tony ładnie rozciągnięte oraz mocne.

Całość brzmienia jawi się jako efektowna, melodyjna i substancjalna, ale nie czuć w niej przesady, czy taniości. Konstruktorzy umiejętnie skomponowali dźwięk amplitunera – uczynili zeń dobre danie: nie za tłuste, nie za słodkie, nie zalegające – lekkostrawne, a jednocześnie dobrze przyprawione. Nie ma tu super rozdzielczości, brak hektarowej przestrzeni, trudno doszukiwać się otoczki powietrznej instrumentów, ale ogół przekazu jest tak przedstawiany, że jest atrakcyjny i przyjemny w odbiorze. Łatwo docierający do uszu, a przede wszystkim – niemęczący, nienachalny, choć równolegle niewysublimowany przesadnie. To przekaz akuratny, ale nieprzedobrzony - proporcjonalny. W swojej cenie zdecydowanie optymalny.

Kilka słów o współpracy z jednostkami głośnikowymi. Z testowymi Eryk S. Concept Superioro (cena około 5 000 PLN) i Guru Junior (4 500 PLN) amplituner Taga Harmony gra, co tu dużo pisać, po prostu świetnie. Dźwięk jest szybki, świeży i czysty. Dysponuje dobrym stereo, zadziwiająco szeroką sceną oraz wyrazistymi instrumentami. Wszystko brzmi lekko i precyzyjnie. Aczkolwiek równolegle czuć, że potencjał głośników jest ograniczony, albowiem pomimo całościowo zdrowego i soczystego dźwięku, brak tu tego zniuansowania oraz tej obfitej przestrzeni, jakie to umieją wyczarować powyższe głośniki zestawione z wyższej klasy amplifikacją. Wnioskiem z tego eksperymentu jest fakt, że amplituner Taga Harmony optymalnie zestraja się także z droższymi od siebie kolumnami, ale nie zawsze potrafi z nich wydobyć cały potencjał (co zrozumiałe). Przeto warto do niego przyłączać kolumny z analogicznymi predyspozycjami - myślę, że pułap do 2 000 PLN będzie odpowiedni, a z oferty Taga Harmony nawet do 1 000 PLN. Na przykład rozsądne będą monitory Taga Harmony Platinium One, które kiedyś testowałem (czytaj test TUTAJ).

Konkluzja
Jeżeli ktoś poszukuje niewielkiego, budżetowego amplitunera z olbrzymimi możliwościami oraz z dźwiękiem ujmującym kulturą oraz melodyjnością, to nie musi daleko szukać. Taga Harmony HTR-1000CD zapewni mu to z nawiązką. Albowiem ten maluch oferuje nie tylko multifunkcjonalność (odtwarzacz CD, przedwzmacniacz na lampach elektronowych, odbiornik Bluetooth, tuner analogowy i cyfrowy DAB+, wejście USB dla zewnętrznej pamięci, dwa wejścia analogowe...), lecz także pełnowymiarowe i substancjalne brzmienie o rasowym sznycie hi-fi. A to wszystko we wręcz dumpingowej cenie niecałych 1 200 PLN! Polecam z przyjemnością i przekonaniem.

Taga Harmony HTR-1000R cena w Polsce - 1 199 PLN. 

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Pathos Classic One MKIII (test TU), Audia Flight FL Three S (test TU), Fezz Audio Titania (test TU), Cayin CS-55 A (test TUoraz Dayens Ecstasy III (test TU).
Kolumny: Eryk S. Concept Superioro (test TU), Triangle Esprit Antal EZ (test TU), Pylon Diamond 28 (test TU), Studio 16 Hertz Canto One New (test TU), Taga Harmony TAV-616F i Guru Audio Junior (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO
 i NuForce Air DAC (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro, Acer Aspire ES13 i Dell Latitude E6440.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon z wkładką Ortofon 2M Black (test 
TU) i Pioneer PLX-100 z Ortofon Quintet Bronze (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: iFi iPhono2 (test TU
), Primare R32 (test TU) i Musical Fidelity MX-VYNL (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Yamaha T-550 i Sansui TU-5900.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test 
TU).
Słuchawki: RHA MA750 (test 
TU), Final Audio Design Adagio V (test TU), Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU), HiFiMan HE-560, Blue Mo-Fi i AKG K545 (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Cayin C5 DAC (test 
TU), S.M.S.L. sAp-8 i Musical Fidelity XM-HPA.
Okablowanie: Przewody głośnikowe Cardas 101 Speaker (test 
TU) i Melodika Brown Sugar BSC 2450 (test TU). Seria XLO UltraPLUS. Pełne okablowanie AirTech seria Evo oraz Perkune Audiophile Cables.
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.



Wzmacniacz słuchawkowy iFi micro iCAN SE - zapowiedź testu

$
0
0
Około dwa lata temu opisywałem dwa wzmacniacze słuchawkowe brytyjskiej marki iFi Audio. Były to większy iFi micro iCAN (czytaj test TUTAJ) oraz mniejszy iFi nano iCAN (czytaj test TUTAJ). Niedawno iFi Audio, spółka-córka Abbingdon Music Research (AMR), zaprezentowała ulepszoną wersję specjalną iCAN, czyli właśnie iCAN SE (Special Edition). To na nowo zaprojektowany model iCAN. Jak można przeczytać na firmowej stronie, Special Edition to wersja "specjalnie dostrojona" najlepiej sprzedającego się modelu micro iCAN. Dźwiękowo zapewnia klasę A, wyposażony jest w oryginalne systemy DirectDrive® i TubeState®. Na pokładzie ma także wyrafinowane moduły XBass® oraz 3D Holographic®, jak i również dostosowanie poziomu mocy 0 dB, 12 dB i 24 dB (Gain). Co istotne, premierowy iCAN zaopatrzony jest w zupełnie nowy zewnętrzny zasilacz iPower (15 V). Wzmacniacz posiada specjalny obwód Turbo headamp® dostarczający aż  4 000 mW mocy, czyli innymi słowami aż 4 Wat, co umożliwia napędzenie nawet najbardziej wymagających słuchawek.

Do iFi iCAN SE podłączyłem słuchawki magnetoplanarne HiFiMan HE-560 na zmianę z dynamicznymi Blue Mo-Fi. Odtwarzacz płyt CD to Musical Fidelity A1 CD-PRO. Rozpoczynam odsłuchy. Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.









Słuchawki aktywne Blue Mo-Fi

$
0
0

Dwa zdjęcia ze strony Blue Microphones


Bezpośrednią inspiracją do powstania niniejszego testu był następujący list od czytelnika Stereo i Kolorowo:
„Dzień dobry, jestem od kilku lat fanem dobrego audio, śledzę wasze recenzję. Od kilku tygodni zastanawiam się nad nowymi słuchawkami które to będą już piąte w kolekcji. Czytałem waszą recenzję o Meze 99 Classic i zastanawiam się nad nimi, lecz są jeszcze słuchawki które bardzo przykuły moją uwagę, bardzo podoba mi się ich stylistyka wykonania, są to słuchawki Blue Mo-Fi. Czy była by możliwość zrobienia przez waszą redakcję recenzji tych wyjątkowych słuchawek? Pozdrawiam, Robert”.

Wstęp
Szczerze mówiąc, wcześniej w ogóle nie znałem słuchawek Blue Mo-Fi. Ba! Nawet nie wiedziałem o ich istnieniu. Nie wiedziałem, dopóki nie otrzymałem listu od czytelnika, który pytał – kiedy wreszcie wezmę na warsztat Mi-Fi. Zaraz po przeczytaniu listu od wspomnianego czytelnika, po prostu wystukałem ich nazwę na klawiaturze komputera. To, co się pokazało na ekranie okazało się być niezwykle interesujące. Blue Mo-Fi to nie są zwykłe słuchawki. To są słuchawki bardzo nietypowej budowy – wielce technicyzującej, bo wykonane nieomal w całości z lekkich stopów metali, o bardzo oryginalnym rozwiązaniu mechanizmu rozciągającego pałąk i stabilizującego muszle na uszach. Regulacji wysokości zawieszenia i przylegania górnej części pałąka do czaszki dokonuje się odmiennie niż w klasycznych słuchawkach. To wszystko sprawia, iż Blue Mo-Fi wyglądają jakby żywcem były przeniesione z filmu science-fiction. Ale to nie wszystko. Blue w muszlach mają zaimplementowany pełnoprawny wzmacniacz słuchawkowy klasy hi-fi. Dlatego, jak pisze producent, wystarczy im „zwykły” sygnał z np. smartfona, resztą zajmuje się wewnętrzny wzmacniacz. Oczywiście, Mo-Fi pracują także w normalnym trybie, bez aktywnego wzmacniacza.

Blue Microphones
Warto wiedzieć, że producent słuchawek – firma Blue Microphones, jak sama nazwa wskazuje, zajmuje się przede wszystkim konstruowaniem mikrofonów (głównie dla segmentu profesjonalnego). Została założona w 1995 roku przez dwóch panów – amerykańskiego muzyka sesyjnego Skippera Wise i łotewskiego inżyniera dźwięku Martinsa Saulespurensa. Nazwa firmy Blue to akronim pochodzący od „Baltic Latvian Universal Electronics”. Siedzibą przedsiębiorstwa jest Westlake w Kalifornii (USA). Oprócz tytułowych słuchawek Mo-Fi, w ofercie znajdują się także Blue bez wbudowanego wzmacniacza (pasywne) w kolorze szaro-czarnym lub białym. Pełne portfolio TUTAJ.

Polskim dystrybutorem Blue Microphones jest podwrocławski Nutron Pro Distribution, skąd też pochodzą opisywane słuchawki Mo-Fi.

Wrażenia ogólne i budowa
Już samo opakowanie słuchawek jest nietypowe. To dość sporych rozmiarów pudełko w kształcie idealnie kwadratowej kostki. Wewnątrz, na kartonowym stojaku, spoczywają Mo-Fi. Zaopatrzenie w akcesoria jest bardzo bogate. Oprócz materiałowego, przenośnego etui znajdują się: dwa przewody słuchawkowe (1,2 m z regulatorem do smartfonów i 3 m zwykły), ładowarka USB, przejściówka na duży jack 6,3 mm, adapter samolotowy i adapter sieciowy. Sporo tego, brakuje tylko twardego pokrowca dla słuchawek.

Co tu dużo pisać. Mo-Fi mają bardzo oryginalny design i budowę. Są efektowne i od razu zwracają uwagę. Słuchawki prezentują się niczym szkielet bioniczny, czyli jak ultranowoczesna proteza wykonana z zaawansowanych materiałów high-tech. Muszle, pałąk i łączniki wykonane są z lekkiego metalu, tylko kilka fragmentów konstrukcji to tworzywo sztuczne, zaś pady i poduszka pod pałąkiem zrobione są z prawdziwej skóry. Nawet nie wiem jak opisać konstrukcję mechanizmu pałąka i elementów dopasowujących do czaszki i uszu – są bardzo oryginalne. Przedziwny mechanizm. Najlepiej zobaczyć to samemu na zdjęciach. Co ciekawe, w Mo-Fi można regulować nie tylko długość pałąka i nachylenie padów, ale także szerokość pałąka. Służy temu specjalne kółko wystające z tyłu pałąka. Ciekawe rozwiązanie. Kabel słuchawkowy mocowany jest do lewej muszli. Sam przewód (zarówno krótki 1,2 m, jak i długi 3 m) wykonane są bardzo porządnie. Ponad standardowo. Gniazdo wtyku słuchawkowego (na lewej muszlo) obejmuje przełącznik trybu pracy słuchawek. Możliwy jest wybór pracy: pasywny (słuchawki grają bez dodatkowej amplifikacji), aktywny (włączony jest wewnętrzny wzmacniacz) i o zwiększonym basie.

Jak podaje producent, wewnątrz muszli znajduje się 50-milimetrowy, firmowy przetwornik dynamiczny o wysokiej skuteczności 105 dB i impedancji wynoszącej 46 Ohm. W muszle wmontowany jest wzmacniacz słuchawkowy oraz bateria o pojemności 1 020 mAh, zapewniająca około 10 godzin pracy wzmacniacza. Ładowanie baterii/akumulatora trwa około 2 - 3 godzin. Słuchawki mają masę 466 gramów, czyli dość sporą.

W trybie aktywnym, w obu muszlach, tuż pod ażurowym, stylizowanym napisem „Blue” świecą się białe diody, podświetlając owe logo. Bajerancko to wygląda – szczególnie w ciemniejszych pomieszczeniach. Kiedy zdjąć słuchawki z głowy, amplifikacja automatycznie wyłącza się, diody gasną, a więc moc akumulatorów jest oszczędzana.

Ergonomia
Pomimo sporej masy (466 gram) słuchawki nie ciążą na głowie (przypomnę, że np. dynamiczne Sennheiser HD650 mają masę 260 gram, a magnetoplanarne Oppo PM-3 - 320 gram i HiFiMan HE-400i – 370 gram). Ergonomii sprzyjają bardzo inteligentne mechanizmy dopasowywania się słuchawek do czaszki oraz symetrycznego rozkładu masy na sklepieniu głowy i dookoła uszu za pośrednictwem grubych poduszek padów muszli i pałąka. Duży komfort użytkowana jest zapewniony, słuchawki nie dają poczucia swej dużej masy, a przynajmniej nie przez dwie – trzy pierwsze godziny odsłuchów. Potem może być różnie. Da się czuć ich masę, nacisk padów, etc. Ale i tak jest OK. Dużą wygodę zapewniają też duże, jajowate pady, w pełni mieszczące uszu i równolegle będące oparciem masy słuchawek. Ponadto Mo-Fi dobrze tłumią zewnętrzny hałas, i to nawet w trybie pasywnym. Można je bezproblemowo używać w głośnym samolocie z silnikami turbośmigłowymi (sprawdzałem).

Dane techniczne
- moc wzmacniacza: 240 mW,
- zniekształcenia THD+N: 0.004 %,
- pasmo przenoszenia: 15 Hz – 15 kHz,
- SNR, szum własny > 105 dB,
- szum < 20 µV,
- pojemność akumulatora: 1 020 mAh,
- dynamiczne wzmacniane przetworniki: 50 mm,
- oporność przetworników: 42 Ω,
- zamknięta obudowa, z zestrojonymi tłumiącymi materiałami,
- masa: 466 g.

Zawartość opakowania
- słuchawki Mo-Fi,
- miękkie etui z kieszonką na przewód,
- przewód audio 1,2 m z kontrolą Apple iPhone/iPad,
- przewód audio 3,0 m,
- przewód do ładowania 1,0 m,
- zasilacz sieciowy,
- przejściówka 3,5 mm (mini jack) na 1/4” (duży jack),
- przejściówka samolotowa (dwa bolce),
- dokumentacja.


Estetyczne opakowanie

Blue Mo-Fi to bardzo efektowne słuchawki



Bardzo oryginalny pałąk z lekkiego metalu zaopatrzony w mechanizm przypominającym szkielet bioniczny (egzoprotezę) rodem ze science-fiction 


Wzmacniacz słuchawkowy Musical Fidelity MX-HPA


Wzmacniacz słuchawkowy iFi micro iCAN SE

Na pierwszym planie iPad 2 Air z Tidal Hi-Fi


Słucham z iPhone 6; to pierwszorzędne połączenie z Blue Mo-Fi w trybie aktywnym





Klika próbek słuchanej muzyki z Tidal Hi-Fi (16 bit/44,1 kHz)


Wrażenia dźwiękowe
Słuchawki używałem przede wszystkim z iPhone 6 oraz z iPad Air 2. Słuchawki porównawcze to: AKG K545, Final Audio Design Pandora Hope VI, HiFiMan HE-560 oraz Oppo PM-3. Wzmacniacze słuchawkowe: Musical Fidelity MX-HPA, iFi micro iCAN SE oraz Eryk S. Concept Superior. Muzyka głównie Tidal Hi-Fi (16 bit/44,1 kHz).

Na początek napiszę, że Mo-Fi grają w trochę odmiennym stylu, niż większość znanych mi słuchawek. Nie mają dźwięku zbliżonego do żadnych testowych porównawczych (patrz powyżej). Posiadają swój indywidualny sznyt, ale jest to ciekawy styl. Przynoszą wspaniałe poczucie głębi dźwięku, jego dotykalności. Na pierwszy plan wysuwa się gęsta, bardzo rozłożysta, średnica, a także mocarne i sprężyste basy, które są stabilną podbudową pozostałych zakresów. Owszem, basy te można wyregulować (do tego służy specjalny przełącznik na muszli), ale podbicie niskich tonów wpływa jedyne na ich obfitość, ale nie na sam charakter, bo ten pozostaje niezmienny. Basy są szybkie, muskularne i nieco twarde. Po podbiciu zwiększa się ich wolumen, ale nie styl. Chcę wyraźnie podkreślić, że niskie tony w Mo-Fi nie są przesadzone, nie dominują, nie przykrywają pozostałych zakresów. To nie są słuchawki typu „fun-bass”, jak np. Beats by Dre, czy nawet Beyerdynamic Custom One. Blue mają bas wyważony – rozsądny i akuratny. Dostrojony.

Wracając do średnicy. Jak już napisałem, jest gęsta i soczysta. Bardzo nasycona dźwiękiem. Strukturalna i przejrzysta. Słuchawki zapewniają całkiem sporą rozdzielczość, słychać dużo niuansów i detali, na wierzch wyciągane są subtelności nagrań – przy gorzej zrealizowanych materiałach muzycznych, może okazać się to męczące, jednak Mo-Fi nie mają tendencji do dodatkowego wyostrzenia, czy wzmacniania artefaktów zapisanych na nośnikach. Blue raczej je swoiście wyodrębniają i destylują, niż na siłę pchają na przód sceny – wprost do uszu słuchacza. Generalnie średnica to bardzo duży atut Mo-Fi. Nieco gorzej jest z sopranami. Owszem są optymalnie doświetlone, ale nie są tak zróżnicowane i precyzyjne jak w np. FAD Pandora Hope VI, czy Oppo PM-3, jednak należy mieć na uwadze, że te słuchawki są dwa razy droższe. Mo-Fi mają precyzyjne i szczegółowe wysokie, lecz równolegle są ciut oddalone, lekko ścięte. Blachy mogą mieć czasem w odbiorze mało metalu, a skrzypce – mniej góry. Przyczepić można się także do przestrzeni. Mo-Fi grają głównie pierwszymi planami, drugie są ograniczone, a trzecie – wręcz nieobecne. Większość zjawisk odbywa się na froncie sceny, słuchacz ma jakby podkowę dźwięku wokół uszu, ale nie szeroki okrąg. Rekompensatą tej ułomności jest perfekcyjne stereo, wprost monitorowe. Bardzo dokładne i wierne.

Kilka słów o wbudowanym wzmacniaczu słuchawkowym. Producent określa go jako „high-fidelity”, ale takiej klasy nie należy się spodziewać. Wzmacniacz określiłbym jako rzetelny, dynamiczny i praktyczny, ale poziom zaawansowania nazwałbym jako budżetowy. Solidny i sumienny, ale w stu procentach budżetowy. Kiedy podłączyć Blue Mo-Fi do smartfonu typu iPhone, czy tabletu iPad, a następnie włączyć w słuchawkach wzmacniacz, dźwięk staje się bardziej energetyczny, głośniejszy i obfitszy, ale ogólny charakter dźwięku pozostaje niezmienny. Wzmacniacz w Mo-Fi akceleruje, amplifikuje i użyźnia, ale nie koryguje, nie modyfikuje generalnej substancji dźwięku źródłowego. W takim znaczeniu słuchawki w trybie aktywnym pomagają usłyszeć więcej i głośniej, zapewnią smartfonom drugi oddech, dodatkowy power, lepsze nasycenie i wolumen brzmienia. Jest to bardzo przydatne podczas odsłuchów w głośniejszych pomieszczeniach, w środkach transportu, na ulicy, etc. W domowym zaciszu amplifikacja może okazać się zbędna, no chyba, że ktoś rzeczywiście lubi mocarny dźwięk.

Konkluzja
Blue Mo-Fi to bardzo nietypowe słuchawki. Mają bardzo futurystyczny design, perfekcyjne wykonanie z zaawansowanych materiałów (główny trzon konstrukcji to lekkie metale), oryginalny mechanizm regulacji, a także wmontowany wzmacniacz słuchawkowy. To bardzo funkcjonalne słuchawki.

Brzmienie Mo-Fi to przede wszystkim potęga dźwięku, ale nieprzytłaczająca rozbudowaną masą, czy przesadną energią. Przekaz odbierany jest jako naturalny, wręcz fizjologiczny. Słuchawki są wystarczająco selektywne, aby usłyszeć nawet niewielkie niuanse nagrań, selektywność stoi na zaskakująco wysokim poziomie. Pewnym mankamentem może być ograniczona (a nawet ściśnięta przestrzeń), rekompensatą tego jest perfekcyjne stereo.

Tryb aktywny (czyli włączonego wzmacniacza słuchawkowego) przenosi dźwięk takich urządzeń jak laptopy, smartfony i tablety na wyższy bieg, zapewnia mocniejsze brzmienie, więcej energii oraz dodatkowy wolumen.

Blue Mo-Fi to nie są słuchawki, które oferują sricte audiofilski dźwięk, lecz zapewniają bardzo przyjemny, zdrowy i organiczny dźwięk, który musi się podobać. Dla mnie Mo-Fi to spore odkrycie, nie widzę żadnych przeciwwskazań, aby je z czystym sumieniem polecać. Dwutygodniowy odsłuch na Blue Mo-Fi w połączeniu z moim iPhone 6 było bardzo satysfakcjonującym przeżyciem. 

Słuchawki Blue Mo-Fi cena w Polsce – około 1 330 PLN.



Kolumny podstawkowe Xavian Perla - zapowiedź testu

$
0
0
To moje drugie podejście do kolumn podstawkowych Xavian Perla. Pierwsze miało prawie rok temu, kiedy byłem na odsłuchach (premierowych wówczas) Xavian Perla  w gdańskim salonie hi-fi Premium Sound (czytaj relację TUTAJ). Wówczas jednak skreśliłem tylko kilka słów na gorąco, teraz zaś czas na gruntowne testy i rzetelną recenzję. Pewnie Czytelnik pomyśli - po co teraz, po roku, znowu powracam do Xavian Perla? Odpowiedź jest prosta. Bo to są wybitne głośniki. Pięknie wykonane z litego drewna orzechowego oraz fantastycznie grające. Trzeba je więc dokładniej opisać, bo zasługują na osobną monografię.

Jak widać na zdjęciach, podłączyłem Xavian Perla do wzmacniacza Hegel H160, źródło to gramofon Nottingham Analogue Horizon z wkładką MM Ortofon 2M Black i przedwzmacniaczem Musiacl Fidelity XM-VYNL. Przewody to Ortofon serii Reference. Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.









Wzmacniacz słuchawkowy Musical Fidelity MX-HPA

$
0
0


Wstęp
Brytyjskie przedsiębiorstwo z Middlesex - Musical Fidelity, ma wieloletnie doświadczenie budowy wzmacniaczy słuchawkowych. Jej szef, Anthony Michaelson, nieomal od początku istnienia firmy, czyli od 1982 roku, konstruuje takie urządzenia. Pierwszym historycznie wzmacniaczem z logo Musical Fidelity był X-CAN – powstał we wczesnych latach 90-tych XX wieku i od razu zdobył dużą popularność. Ze względu na obły kształt pieszczotliwie zwany był prosiaczkiem. Zresztą wówczas powstała cała seria analogicznych urządzeń: były to DAC X-DAC, bufor lampowy X-10D, zasilacz X-PSU i przedwzmacniacz gramofonowy X-LP. Potem kolejno powstawały następne wersje wzmacniaczy słuchawkowych: Musical Fidelity X-CAN v.2, X-CAN v.3 (kultowe urządzenie – miałem przez dłuższy czas) i X-CAN v.8 (to już rok 2008). Później wprowadzono V-CAN i V-CAN II (już wycofane z oferty), a następnie M1-HPA. Obecnie w ofercie znajdują się wspomniany wzmacniacz słuchawkowy M1-HPA (wprowadzony w 2012 roku), nowe budżetowe V-90-BHA i V90-HPA, a także najnowszy tytułowy MX-HPA (zobacz całą ofertę wzmacniaczy słuchawkowych TUTAJ). Uff, trochę tego jest. Musical Fidelity, jak widać, jest prawdziwym potentatem słuchawkowym. Ma w tej kwestii spore doświadczenie, background i know-how.

Gwoli ścisłości. Wcześniej opisywałem przetwornik cyfrowo-analogowy Musical Fidelity MX-DAC (czytaj TUTAJ) oraz przedwzmacniacz gramofonowy Musical Fidelity MX-VYNL (czytaj TUTAJ), czyli niniejszy test wzmacniacza Musical Fidelity MX-HPA wyczerpuje serię MX. Dodam jeszcze, że phono-stage MX-VYNL pozostał u mnie na stałe (zobacz TUTAJ).

Wrażenia ogólne i budowa
Rozmiar i wykonanie obudowy MX-HPA są identyczne jak w pozostałych elementów serii. To super sztywna, aluminiowa obudowa, wykonana z metalu do zastosowań militarnych. Jeśli chodzi o design, co tu dużo pisać? Urządzenie prezentuje się wyjątkowo modnie i urodnie. Jest naprawdę estetyczne – na pewno będzie ozdobą szafki audiofila.

Wzmacniacz zapakowany jest w solidny, biały karton, opatrzony charakterystycznym logo Musical Fidelity, czyli nazwą firmy wpisaną w dwie poziome niebieskie linie. Wewnątrz pudła, pośród białej, gąbkowej formy, bezpiecznie i wygodnie spoczywa MX-HPA. Tuż obok, w osobnej piankowej przegródce, znajduje się przewód sieciowy. Jak można przeczytać na obudowie, sprzęt został zaprojektowany w Wielkiej Brytanii, a wyprodukowany w fabryce Musical Fidelity na Tajwanie.

Na froncie dominuje duże, aluminiowe pokrętło (identyczne jak w MX-VYNL) pokrętła głośności umieszczone po prawej stronie. Po lewej umieszczono trzy hebelkowe przełączniki – pierwszy o lewej to włącznik sieciowy, drugi – selektor wejścia (RCA vs. XLR), a trzeci – regulator wzmocnienia (Gain Low lub Gain High). Bezpośrednio nad włącznikiem sieciowym zamontowano dwie diody – pomarańczową i niebieską. Pomarańczowa świeci w trybie uśpienia, a niebieska w trybie aktywnym. Na środku panelu frontowego znajdują się dwa gniazda słuchawkowe 6,3 mm. To gniazda hybrydowe firmy Neutrik serii Combo A z segmentu PRO. Są to gniazda jednocześnie dla wtyków jack i 3-PIN XLR (zobacz TUTAJ). Dostarczają równoległy sygnał tzn. można używać naraz dwie pary słuchawek. Duży atut i plus.

Z tyłu znajdują się dwie pary analogowych gniazd wejściowych: RCA i XLR. Są one wysokiej jakości. Brak wejść cyfrowych. MX-HPA jest wyłącznie wzmacniaczem słuchawkowym i niczym więcej (dla osób potrzebujących przetwornik cyfrowo-analogowy Musical Fidelity oferuje MX-DAC). Na tylnym panelu umieszczono także gniazdo sieciowe IEC – całe szczęście, że w tym przypadku zrezygnowano z zewnętrznego zasilacza impulsowego (w MX-DAC i MX-VYNL zastosowano zasilacze impulsowe). 

Jak można przeczytać na firmowej stronie: „MX-HPA zbudowany został w zbalansowanej klasie A. Charakteryzuje się doskonałymi parametrami dźwięku: zniekształceniami na poziomie 0.005 %, stosunkiem sygnału do szumu lepszym od większości przetworników DAC na rynku - 120 dB oraz ciągłą mocą na poziomie bliskim 2 W z możliwością chwilowego obciążenia nawet do 10 W. MX-HPA posiada dwa tryby wzmocnienia: LOW dla słuchawek o impedancji niższej niż 200 Ohm oraz HIGH, kiedy poziom impedancji przekracza tę wartość.”

Dane techniczne
Wzmacniacz w klasie A
Moc ciągła (RMS) 1.8 W
Stosunek sygnał/szum 120 dB
Zniekształcenia THD 0.005 %
Pasmo przenoszenia 10 – 20 000 Hz
Napięcie wyjściowe 19 V RMS
Impedancja wejściowa 50 000 Ohm
Wzmocnienie LO: 18 dB (8 x), HI: 24 dB (15 x)
(pozycja LOW przeznaczona dla słuchawek do 200 Ohm, słuchawki o wyższej impedancji należy wzmacniać trybem HIGH)
Zasilacz 90 – 250 V AC 50 – 60 Hz
Zużycie prądu maks. 15 W
Wymiary 5.3 x 22 x 24 cm (W x S x G)
Masa 2.2 kg


Piękny design, nienaganne wykonanie

Na froncie dominuje pokrętło głośności oraz dwa gniazda słuchawkowe Neutrik Combo A

Słuchawkowe gniazdo hybrydowe Neutrik Combo A (zdjęcie ze strony Neutrik)


Trzy przełączniki hebelkowe

Pokrętło głośności


Tył: dwie pary wejść analogowych RCA i XLR oraz gniazdo sieciowe IEC


Słuchawki magnetoplanarne HiFiMan HE-560 to doskonałe towarzystwo dla MX-HPA


Słuchawki Blue Mo-Fi


Musical Fidelity MX-HPA stoi na przedwzmacniaczu gramofonowym MX-VYNL 



Wrażenia dźwiękowe
Wykorzystywałem przede wszystkim trzy pary słuchawek: magnetoplanarne HiFiMan HE-560 i Oppo PM-3 oraz dynamiczne Final Audio Design Pandora Hope VI. Sporadycznie także Blue Mo-Fi oraz AKG K545. Wzmacniacze porównawcze to: Eryk S. Concept Superior, iFi iCAN SE oraz Hegel H160. Dokładna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego testu.

Dziś, w czasach znacznej akceleracji popularności słuchawek, za ich konstruowanie wzięła się cała rzesza firm. Tych znanych, mniej znanych i w ogóle nieznanych (Kilka przykładów – słuchawki produkują: kablarskie AudioQuest, głośnikowe KEF, czy Sonus Faber, gramofonowy Pro-Ject lub smartfonowo-telewizorowy Samsung). Podobnie rzecz ma się z wzmacniaczami słuchawkowymi. Efekty tych eksperymentów i konstrukcji bywają, oględnie mówiąc, dość różne. Ale nie w przypadku Musical Fidelity (nie znam jeszcze zbyt dobrze firmowych słuchawek). Mówiąc krótko, Musical Fidelity zna się na budowaniu wzmacniaczy słuchawkowych jak mało kto i robi to znakomicie. Nie inaczej jest w wypadku MX-HPA. 

Po włączeniu urządzenia i nałożeniu słuchawek na uszy od razu słychać, że ma się do czynienia z bardzo rzetelnym, a nawet wybitnym, słuchawkowcem. Wylewa się zeń zaawansowany dźwięk o pięknym charakterze – muzykalnym i równolegle precyzyjnym, a nie zawsze przecież te dwie cechy idą w parze. Musical Fidelity oferuje przyjemną miękkość i plastyczność, swobodę i oddech, rozmach i substancję. Dominują ciepłe, gładkie, organiczne barwy, ale stoją one w pełnej harmonii z wyszukaną detalicznością, zaś emocje korelują z głębią i nasyceniem tonalnym. Panuje symbioza pomiędzy przejrzystością, energią dźwięku, a jego masą i ciężarem. Wzmacniacz każdy dźwięk cyzeluje, obrabia ze starannością – rozkłada go precyzyjnie, dostarcza do uszu równomiernie i komunikatywne. Nic w brzmieniu nie ciąży, nie uwiera. Przekaz jest lekki, napowietrzony, a jednocześnie mocny.

Można napisać, że brytyjskie urządzenie dysponuje gęstym, żywym dźwiękiem, dobrze osadzonym w niskich tonach. Z kolei bas jest szeroki, kapitalnie rozciągnięty, ale też lekko pogrubiony i zaokrąglony, w stałej łączności z niższą średnicą, co zapewnia optymalny atak, wypełnienie , swobodę i pewność siebie. Natomiast średnica jest …neutralna. Owszem, jest obfita i gęsta, ale nie jest ani przepełniona, ani odchudzona. Nie krzyczy, lecz również nie jest oddalona. Jest po prostu doskonale proporcjonalna. Soprany dostarczają sporą dawkę rozdzielczości, to istne bogactwo niuansów i smaczków. Faktury i tekstury tonów są słyszalne i widoczne. Wzmacniacz bez problemu pokazuje nawet rozbudowaną orkiestrę symfoniczną - rozkłada całość na czynniki pierwsze. Wysokie mają nie tylko siłę, ale też szybkość i zróżnicowanie. Ujawniają zarówno bliskie, jak dalekie dźwięki. Pokazują te ukryte, zatajają te nachalne. Nie męczą, ale angażują. Dopełnieniem zaawansowanego stylu brzmienia MX-HPA jest wyborna przestrzeń, a także referencyjna wręcz panorama stereo. Zjawiska przestrzenne są wysoce precyzyjne i dokładnie określone. Panuje pełen porządek.

Słowo o doborze słuchawek do MX-HPA. Pisząc krótko, im wyższej klasy, tym ostatecznie lepiej dla dźwięku. W moim przypadku (używałem pięć par, patrz początek rozdziału) pierwsze miejsce (całkowicie bezdyskusyjne) na podium zajęły magnetostatyczne HiFiMan HE-560. Dostarczyły wspaniałą precyzję dźwięku, piękną barwę, dużo energii, jak i nasycenie oraz różnorodność dźwięku. Takie zestawienie przyniosło dopełnienie, lekkość i dotykalność brzmienia. Zapewniło bezpośredni kontakt z wykonawcami, doskonałą przestrzeń, magię dźwięku (niebawem dokładniej opiszę HE-560). Drugie miejsce zajęły także magnetostatyczne Oppo PM-3, ale dzielił je dość spory dystans od HE-560. Tu brzmienie nie miało tyle nasycenia i żaru, co w przypadku HiFiMan, ale nadal było atrakcyjne i proporcjonalne. Dobrze wyważone. Pozostałe słuchawki zajęły miejsce trzecie. Final Audio Design Pandora Hope VI ze swoją ultraniską impedancją 8 Ohm są trudnym partnerem dla mocnych wzmacniaczy stacjonarnych, zaś Blue Mo-Fi adresowane są przede wszystkim do smartfonów, podobnie jak AKG K545, nie ma więc co o nich pisać. 

Należy podkreślić, iż Musical Fidelity MX-HPA optymalnie gra ze słuchawkami stricte audiofilskimi. Widziałbym dla nich takich towarzyszy jak prawie wszystkie HiFiMan i Audeze, Oppo PM-1, Sennheiser HD650, HD700 i HD800, czy Beyerdyamic DT880, T70, T90 i T1.

Konkluzja
Musical Fidelity MX-HPA to wyłącznie wzmacniacz słuchawkowy. Bez DACa, bez zdalnego sterowania, bez Bluetooth, etc. Konstruktorzy skupili się wyłącznie na torze słuchawkowym i chwała im za to. W rezultacie MX-HPA to wzmacniacz pracujący w klasie A, wyposażony w pełni symetryczny tor oraz solidne zasilanie. Dostępne są dwa hybrydowe wejścia słuchawkowe (równolegle dla jack 6,3 mm i 3-PIN XLR).

Wzmacniacz zapewnia zaawansowany dźwięk o pięknej naturze – muzykalnej i równolegle precyzyjnej (a nie zawsze przecież te dwie cechy idą parze). Musical Fidelity oferuje przyjemną miękkość i nienaganną plastyczność brzmienia, jak i swobodę oraz oddech, rozmach i substancję. To gęsty, żywy i detaliczny przekaz – napowietrzony i przestrzenny. Zaangażowany, a jednocześnie zrównoważony. Stricte high-fidelity.

Musical Fidelity MX-HPA cena w Polsce – 3 990 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Pathos Classic One MKIII (test TU), Audia Flight FL Three S (test TU), Fezz Audio Titania (test TU), Cayin CS-55 A (test TUoraz Dayens Ecstasy III (test TU).
Kolumny: Eryk S. Concept Superioro (test TU), Triangle Esprit Antal EZ (test TU), Pylon Diamond 28 (test TU), Studio 16 Hertz Canto One New (test TU), Taga Harmony TAV-616F i Guru Audio Junior (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO
 i NuForce Air DAC (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro, Acer Aspire ES13 i Dell Latitude E6440.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon z wkładką Ortofon 2M Black (test 
TU) i Pioneer PLX-100 z Ortofon Quintet Bronze (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: iFi iPhono2 (test TU
), Primare R32 (test TU) i Musical Fidelity MX-VYNL (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Yamaha T-550 i Sansui TU-5900.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test 
TU).
Słuchawki: RHA MA750 (test 
TU), Final Audio Design Adagio V (test TU), Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU), HiFiMan HE-560, Blue Mo-Fi i AKG K545 (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Cayin C5 DAC (test 
TU), Eryk S. Concept Superior, S.M.S.L. sAp-8 i iFi iCAN SE.
Okablowanie: Przewody głośnikowe Cardas 101 Speaker (test 
TU) i Melodika Brown Sugar BSC 2450 (test TU). Seria XLO UltraPLUS. Pełne okablowanie AirTech seria Evo, Ortofon Reference oraz Perkune Audiophile Cables.
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.




ADL by Furutech Stratos: DAC, przedwzmacniacz, przedwzmacniacz gramofonowy oraz wzmacniacz słuchawkowy - zapowiedź testu

$
0
0
Nieczęsto zdarza się zapowiadać test aż tak wielofunkcyjnego urządzenia jakim jest premierowy ADL by Furutech Stratos (zobacz TUTAJ). To niezależny przedwzmacniacz liniowy, przedwzmacniacz gramofonowy (dla wkładek MM i MC), wzmacniacz słuchawkowy, a także rozbudowany przetwornik cyfrowo-analogowy PCM i DSD akceptujący sygnały PCM do 32 bit/384 kHz oraz pliki DSD 1 bit/2,8, 5,6 i 11,2 M. DAC oparty jest na referencyjnych kościach ESS ES9018K2M SABRE32, zaś kontroler USB to VIA VT1736. Z kolei wzmacniacze operacyjne w sekcjach Line, ADC i DAC to NJM5532 OP-Amp. Całość układu zmontowana jest w torze symetrycznym.

Kilka cech produktu (ze strony polskiego dystrybutora MIP S.J.):
  • Przetwornik cyfrowo-analogowy klasy Hi-End ESS ES9018K2M SABRE32 Reference Stereo DAC wspierający formaty 32 bit/384 kHz i DSD (2.8M/5.6M/11,2 M). Układ Sabre-2M jest najwyższej klasy przetwornikiem 32 bit, dwukanałowym zaprojektowanym dla przedwzmacniaczy audio, odbiorników A/V oraz profesjonalnych aplikacji takich jak systemy nagraniowe, miksery oraz cyfrowe systemy studyjne. Układ został wyposażony w wiele patentów ESS m.in. 32 bit Hyperstream™ DAC oraz eliminator jitteru, co zapewnia niedoścignione parametry.
  • Kontroler USB VIA VT1736 wspierający częstotliwości próbkowania: 44.1/48/88.2/96/176.4/192 kHz
  • Obsługa ASIO (Windows); Plug’n Play (MAC)
  • Potężny wzmacniacz słuchawkowy oparty o układ TI TPA6120A2. Napędza słuchawki od 16 do 600 Ω przy zachowaniu dynamiki >120 dB
  • Wsparcie plików DSD (2.8M, 5.6M i 11,2M) poprzez USB 2.0
  • Wejście optyczne S/PDIF: jeśli odpowiednia częstotliwość próbkowania nie może być zmieniona po stronie źródła, użytkownik zostanie powiadomiony diodą LED (częstotliwość próbkowania do 24 bit/192 kHz)
  • Wyjście optyczne S/PDIF (tylko przy wykorzystaniu USB, jako źródło sygnału) 24 bit/192 kHz (max)
  • Wzmacniacze operacyjne w sekcjach Line , ADC i DAC: NJM5532 OP Amp
  • Konwerter analogowo-cyfrowy: STRATOS został wyposażony w wysokiej jakości układ CS5340 dla wysokiej rozdzielczości nagrań z użyciem analogowych wejść, włącznie z phono, radio AM/FM lub innymi sygnałami analogowymi
  • Wygodna obsługa sygnału- przełącznik tłumienia nagrywania daje możliwość dostosowania sygnału wejściowego do urządzenia (0 dB, 6 dB lub 12 dB – funkcja informowania za pomocą diody RecAtt/db, gdy poziom sygnału wejściowego uniemożliwia poprawne działanie
  • Przedwzmacniacz gramofonowy: STRATOS został wyposażony w equalizer dźwięku gramofonowego do zapisu cennych płyt winylowych. Przełącznik pomiędzy gramofonami elektromagnetycznymi (MM), magnetoelektrycznymi (MC) i wejściem liniowym
  • Podwójny zewnętrzne źródło zasilania:
  • - zasilanie 1: 5 V DC z portu USB zasilające jedynie odbiornik USB i wyjście optyczne
  • - zasilanie 2: Zewnętrzny zasilacz impulsowy 15 V / DC 800 mA / 12 W dostarcza mocy potrzebnej do otrzymania wysokiej jakości sygnału.
  • Najwyższej jakości komponenty: STRATOS w swojej konstrukcji posiada wysokiej klasy wzmacniacz oparty o przemyślany obwód sekcji analogowej
  • Konfekcja klasy Hi-End: Do budowy urządzenia wykorzystywane są pozłacane złącza RCA izolowane teflonem. Całość wieńczy obudowa z najwyższej jakości aluminium oraz wykończona maszynowo gałka potencjometru głośności.
Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.












Przewody Ortofon Reference: głośnikowe SPK-400 i interkonekty 7NX-705

$
0
0


Wstęp
Niedawno opisywałem kilka sprzętów duńskiej firmy Ortofon. Najpierw były to dwie wkładki gramofonowe typu MC Ortofon Quintet Blue i Quintet Bronze (czytaj test TUTAJ), potem transformator MC Ortofon ST-7 (czytaj TUTAJ). Sprzęty te wróciły już do ich polskiego dystrybutora - firmy Mediam z Krakowa. Zaś do mnie pod koniec sierpnia przyjechały kolejne przedmioty Ortofon. Tym razem były to przewody audio. Tak, Ortofon to nie tylko uznany producent wkładek gramofonowych i rozmaitych winylowych akcesoriów. To także renomowany wytwórca kabli audio (zobacz TUTAJ), przy czym przewody są produkowane przez japoński oddział Ortofona, a nie duński.

Ortofon oferuje trzy gatunki przewodów: interkonekty, kable głośnikowe oraz kable do ramion i wkładek gramofonowych. Interkonekty to srebrne Reference 905 Silver oraz miedziane 7NX-705, 6NX-605 i 5NX-505. Nietrudno domyślić się, że początkowa cyfra symbolu (5, 6 lub 7) oznacza czystość miedzi: 5N, 6N lub 7N. Kable głośnikowe to miedzianie serii Reference: SPK-50, SPK-100, SPK-200, SPK-400 (bi-wirowa wersja SPK-200) oraz srebrne SPK-3100 Silver i SPK-3900Q Silver.

Do mnie dojechały: przewód głośnikowy Ortofon Reference SPK-400 (zobacz TUTAJ) ze złączami typu banan (banany 1x2 i 2x2) o długości 2 x 2,5 m, a także inerkonekty Ortofon Reference 7NX-705 RCA (zobacz TUTAJ) o długości 1 m. 

Wrażenia ogólne i budowa
Myślę, że warto w tym miejscu wspomóc się firmowym prospektem kabli Ortofon, albowiem informacje tam dostępne wyczerpują w zasadzie sprawę budowy i konstrukcji przewodów. Tak Mediam opisuje tytułowe przewody na swojej stronie:
 "Ortofon Reference SPK-400 jest kablem  głośnikowym o bardzo dobrej rozdzielczości i zdolności reprodukcji najdrobniejszych detali muzycznych. Wyjątkowa dokładność i rozdzielczość dźwięku nie jest okupiona wyostrzeniem sybilantów i zbytnią natarczywością dźwięku. SPK 400 jest wykonany z  czterech rozdzielonych przewodów  z doskonałej  posrebrzanej beztlenowej miedzi o bardzo dużej czystości OFC, PCOCC i OFC.  Kabel ten jest zoptymalizowany zarówno dla bi-wiringu we wszystkich konfiguracjach jak i do łączenia normalnego zwiększając tym samym powierzchnię przewodnika. Każdy przewód jest wykonany z 125 rdzeni o różnych przekrojach. Wszystkie cztery przewody są otoczone wysokiej gęstości ekranem w celu wyeliminowania wszelkich zewnętrznych zakłóceń.

Interkonekty Ortofon Reference 7NX-705 RCA prezentują dynamiczny dźwięk o wyjątkowej jakości i rozdzielczości tonalnej. Czerwony kolor jest jedyną rzeczą, która sprawia, że 7NX-705 jest widoczny w systemie. Dźwięk 7NX-705 jest neutralny i precyzyjny, z dokładnym i kontrolowanym  basem. Wokale są czyste, czytelne i perfekcyjnie umiejscowione w przestrzeni. Przy produkcji jego  używa się  tej samej technologii jak we wzorcowym interkonekcie Ortofona, 7NX-X1. Kabel 7NX-705 będąc arcydziełem, wykonany został z miedzi o czystości 7N (99,99999 %) i 4 przewodów OFC. Posiada pozłacane złącza XLR lub rodowane terminale RCA. Zaciski te są tak zaprojektowane, aby nie stykały się ze sobą nawet w ciasnej przestrzeni z tyłu wzmacniacza."

Od siebie dodam, że przewody Ortofon wykonane są typowo po japońsku, czyli są perfekcyjnie skonstruowane, bardzo estetycznie wyprodukowane, z niebywałą dbałością o cyzelunek, doskonale spasowane, etc. Mają solidne, wręcz referencyjne wtyki. Przypominają w tym wszystkim najdroższe produkcje innych japońskich firm kablarskich jak Acrolink, Oyaide, Harmonix, czy Furutech. Niewykluczone, że są one wykonywane na zamówienie dla Ortofon w jednym z wymienionych przedsiębiorstw, co nie byłoby ujmą, a wręcz przeciwnie – nobilitacją.

Trzeba przyznać, iż głośnikowce są sprytnie skonstruowane. Każdy z kabli zawiera po cztery żyły, czyli razem jest ich osiem. Cztery żyły każdego przewodu od strony podłączenia do terminali głośnikowych zakończone są wtykami bananowymi, które wpina się do czterech gniazd. Warunkiem więc dla SPK-400 jest fakt, że kolumna głośnikowa ma cztery terminale przyłączeniowe. Z drugiej strony (tej od strony wzmacniacza) każda z dwóch żył (osobno - i +) połączone są wspólnie w jeden wtyk bananowy. Innymi słowy, dwa przewody SPK-400 z jednej strony mają osiem, a z drugiej cztery wtyki bananowe. Czyli jest to niejako tzw. bi-wiring.

Wartym podkreślenia jest fakt, iż przewody Ortofon nie kosztują majątku. Głośnikowe Reference SPK-400 to koszt 387 PLN za m/b., a interkonekty Reference 7X7-705 RCA to 2 903 PLN, co w audio jest kwotą stosunkowo umiarkowaną.

Parametry techniczne
Interkonekty Reference 7XN-705 RCA
Rozmiar przewodników: 2 x 2.0 mm2
Materiał przewodników: 7N OFC
Szczegóły konstrukcji przewodów: 1/0.8, 7/0.322/0.18, 18/0.18 i 61/0.1
Terminale: RCA – platerowane rodem
DC rezystancja: 9.4 Ω/m
Pojemność: 448 pF/m
Ekran: 16/10/0.1 mm
Izolacja: polietylen, PVC
Średnica kabla: 9.4 mm
Terminal RCA średnica: 13.5 mm
Długość kabla: 1.0 m

Głośnikowe Reference SPK-400
Rozmiar przewodów:  4 x 2.9 mm²
Materiał przewodów: Ag p-Cu, OFC, PCOCC
Szczegóły konstrukcji przewodów:  7/0.26/4, 2/0.12/45 i 7/0.26
Średnica zewnętrzna kabla: φ 13,5mm
Rezystancja DC: mniej niż 3,0 Ω/km
Rezystancja ekranu DC: AC 500 V/1 min
Konstrukcja ekranu: 16/10/0.1
Izolacja: polietylen


Bardzo solidne wykonanie "Made in Japan"


Z jednej strony dwa wtyki bananowe (obejmujące dwie żyły), z drugiej - cztery; quasi bi-wiring

Wtyki bananowe z mechanizmem rozprężania końcówek

Oznaczenia na przewodzie głośnikowym


Przewody głośnikowe Reference SPK-400 gotowe do wpięcia do kolumn Triangle Esprit Antal EZ


Hologram certyfikujący oryginalność

Estetyczne opakowanie


Pierwszorzędna japońska produkcja

Rodowane konektory



Więcej niż solidne wtyki RCA; mają regulowany mechanizm dociskowy

7NX-705 zamontowane we wzmacniaczu słuchawkowym Musical Fidelity MX-HPA

Te same przewody we wzmacniaczu słuchawkowym Trilogy 931


Wrażenia dźwiękowe - przewody głośnikowe
Wpływ Reference SPK-400  na dźwięk jest bezdyskusyjny – zdecydowanie więcej niż kosmetyczny, wprost zauważalny. Przewody zapewniają przede wszystkim pierwszorzędną dźwięczność i sporą przestrzeń, a następnie doskonałą analityczność, oddech i swobodę brzmienia. Ortofon niejako „otwierają” dźwięk na zewnątrz i do środka, wszerz i wzdłuż. Dodają wigoru i szybkości, dopełniają i dociążają substancję dźwiękową. Zapewniają zgodność tonalną, dbają o jej energię i witalność.

Trzeba zauważyć, iż przewody są całkowicie transparentne, ujawniają dźwięk w skali makro i mikro, od siebie nic nie dodając. Nie filtrują, nie modelują brzmienia, lecz eksponują go w najlepszy z możliwych sposób. Co ważne, niskie tony są bardzo sugestywne, energiczne i rozbudowane, a równolegle prężne i szybkie. Punktualne i dobrze prowadzone. Motoryczne. Ekspansja i dynamika basów stoi na wysokim poziomie, przewody Ortofona nie wahają się odkrywać i najniższych rejonów basów. Ta swoboda dynamiczna jest niewątpliwym atutem, ale czasem może być kłopotliwa, np. przy ciemniej grających kolumnach lub wzmacniaczach lampowych o zbyt słodkiej barwie.

Sporą zaletą duńskich przewodów jest fakt, iż całość dźwięku jest świetnie uporządkowana, poszczególne tony są wyraźnie odseparowane, brzmienie jest czytelne, czyste i aż do bólu wyraźne. Jest to brzmienie neutralne i naturalne. Dokończone i wycyzelowane.

Wrażenia dźwiękowe - interkonekty
Przewody 7NX-705 stawiają przede wszystkim, podobnie jak Reference SPK-400, na klarowność i otwartość dźwięku, jego kompletny wymiar i substancję, jak i symetryczną konstrukcję przestrzenną. To uwalnianie energii, ujawnianie potencjału brzmienia. Dzięki ich (kabli) obecności w systemie łatwiej usłyszeć więcej niuansów, bo tło jest czystsze i głębsze, wręcz nieomal czarne. Zaś na takim tle detale są dodatkowo lepiej widoczne, słyszalne. Odciskają się wyraźnie, a przez to są istnieją prawdziwiej i dokładniej.

Dużym atutem duńskich łączówek jest umiejętność rozdzielania od siebie poszczególnych dźwięków, ich segregacji, systematyzacji i porządkowania. Takie zjawisko nazywa się zaawansowaną selektywnością i rozdzielczością, która zmierza wprost w regiony high-fidelity. Tu dźwięk jest czysty, transparentny i niezakłócony, a równolegle kolorowy i precyzyjny. Jednocześnie brak w brzmieniu jakiejkolwiek mechaniczności, czy zbytniej higieniczności – w ich miejsce pojawia się integralność i emocjonalność wsparte naturalną muzykalnością oraz neutralną ekspresją.

Co istotne, Ortofon nie wyostrzają wad, czy niedociągnięć nagrań, brzmienie nie staje się zbyt angażujące aż do momentu, w którym ma do czynienia z czymś naprawdę krytycznym – zbyt obfitymi basami albo drastycznie rozjaśnionym brzmieniem. (Uwaga ta dotyczy również przewodów głośnikowych SPK-400). Dzięki temu odsłuchy zawsze są przyjemne w odbiorze – bezpośrednie, ale plastyczne; wyraźne, ale nie krzykliwe. Harmonijne i konsonansowe. Pierwszorzędnie wyważone.

Konkluzja
Przewody Ortofon Reference to optymalny wybór (doskonałe wykonanie, precyzyjne i plastyczne brzmienie), a ceny umiarkowane. Mają bezdyskusyjnie dobry wpływ na dźwięk systemu audio-stereo. Polecam, bo to kable warte bliższej znajomości. Mogą "pobić" wiele innych konkurentów - i to nawet tych z bardzo renomowanym kablowym logo.

Ortofon Reference SPK-400 cena w Polsce - 387 PLN m/b,  Ortofon Reference 7X7-705 RCA - 2 903 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Pathos Classic One MKIII (test TU), Audia Flight FL Three S (test TU), Cayin CS-55 A (test TU), Eryk S. Concept Superior oraz Dayens Ecstasy III (test TU).
Kolumny: Eryk S. Concept Superioro (test TU), Triangle Esprit Antal EZ (test TU), Pylon Diamond 28 (test TU), Studio 16 Hertz Canto One New (test TU), Xavian Pearl, Taga Harmony TAV-616F i Guru Audio Junior (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO
 i NuForce Air DAC (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro, Acer Aspire ES13 i Dell Latitude E6440.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon z wkładką Ortofon 2M Black (test 
TU) i Pioneer PLX-1000 z Ortofon Quintet Bronze (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: iFi iPhono2 (test TU
), ADL Stratus by Furutech, Primare R32 (test TU) i Musical Fidelity MX-VYNL (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Yamaha T-550 i Sansui TU-5900.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test 
TU).
Słuchawki: RHA MA750 (test 
TU), Final Audio Design Adagio V (test TU), Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU), HiFiMan HE-560, Blue Mo-Fi i AKG K545 (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Cayin C5 DAC (test 
TU), Eryk S. Concept Superior, Musical Fidelity MX-HPA, Trilogy 931, S.M.S.L. sAp-8 i iFi iCAN SE.
Okablowanie: Przewody głośnikowe Cardas 101 Speaker (test 
TU) i Melodika Brown Sugar BSC 2450 (test TU). Seria XLO UltraPLUS. Pełne okablowanie AirTech seria Evo oraz Perkune Audiophile Cables.
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.




Wzmacniacz słuchawkowy Trilogy 931 - zapowiedź testu

$
0
0
Tym razem zapowiadam test urządzenia nie premierowego, aczkolwiek jeszcze stosunkowo nowego. To brytyjski wzmacniacz słuchawkowy Trilogy 931 (zobacz TUTAJ) wprowadzony na rynek wiosną 2015 roku. Jest "mniejszym bratem" bardzo zaawansowanego słuchawkowca Trilogy 933.

Nie ukrywam, że lubię urządzenia skonstruowane przez Nica Poulsona, który oprócz firmy Trilogy Audio równolegle prowadzi ISOL-8. Zaś sprzęty Trilogy Audio i ISOL-8 wielokrotnie gościły na stronach Stereo i Kolorowo. Przeprowadzałem też wywiad (via mail) z panem Poulsonem na potrzeby "Warsztatów prądowych ISOL-8" (czytaj TUTAJ), a potem poznaliśmy się osobiście podczas listopadowego Audio Video Show 2015 w Warszawie. Przemiły facet o olbrzymiej wiedzy.

Ale wracając do przedmiotu zapowiedzi, czyli wzmacniacza Trilogy 931. Jak widać na zdjęciach, wykonany jest solidnie i wielce estetycznie. Może nie reprezentuje koronkowego designu, ale jest przyzwoity i na pewno użytkowy.

Póki co przyłączyłem do gniazda słuchawkowego 931 słuchawki magnetoplanerne HiFiMan HE-560. Do gniazd analogowych wzmacniacza przewodami Ortofon Reference 7NX-705 doprowadziłem sygnał pochodzący z DACa ADL Stratos by Furutech, a do niego sygnał cyfrowy z komputera. Niech Trilogy powygrzewa się z kilkanaście dobrych godzin, potem zabiorę się za odsłuchy. Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.

Dane techniczne
Moc wyjściowa: 800 mW/60 Ω, 200 mW/300 Ω
Impedancja wyjściowa: 10 Ω
Impedancja wejściowa: 50 kΩ
Wzmocnienie (max): 18 dB
Pasmo przenoszenia: 20 - 20 000 Hz (+/- 0,5 dB)
Zniekształcenia: 0,05 %
Odstęp sygnał/szum: 85 dB
Pobór mocy: 16 W
Wymiary (W/S/G): 5/14/24,4 cm
Masa: 1,65 kg








Pathos Converto Evo i Pathos Ampli D: przedwzmacniacz i DAC oraz cyfrowa końcówka mocy - zapowiedź testu

$
0
0
Dziś miałem zapowiedzieć kontynuację zapowiedzi słuchawkowych. Planowałem zaanonsować Pathos Converto Evo (zobacz TUTAJ), czyli wzmacniacz słuchawkowy/DAC/przedwzmacniacz liniowy z kartą Wi-Fi, ale wyszło trochę inaczej. Albowiem w podczas wizyty w gdańskim salonie Premium Sound okazało się, że ów wzmacniaczo-DAC może być zestawiony z firmową końcówką mocy Pathos Ampli D (zobacz TUTAJ) pracującej w klasie D (cyfrowej) o mocy 2 x 70 W przy 8 Ω i 2 x 130 W przy 4 Ω. W taki sposób otrzymuje się pełnoprawny system hi-fi o pierwszorzędnych parametrach i doskonałej funkcjonalności. Dlatego dzisiaj zamiast jednego urządzenia, zapowiadam dwa. Są pięknie wykonane - zamknięte w aluminiowych obudowach, mają ciekawy system wyświetlaczy, zaś zdalne sterowanie dokonywane jest za pomocą smartfonu lub tabletu (Android lub iOS).

Jak wiadomo, Pathos to włoska firma od lat specjalizująca się w konstruowaniu bardzo wyszukanych i oryginalnych urządzeń high-fidelity. Dodam jeszcze, że od pół roku jestem szczęśliwym posiadaczem wzmacniacza hybrydowego Pathos Classic One MKIII (czytaj TUTAJ) i wciąż jestem nim zachwycony.

Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni, czyli już w październiku.











Zrzut ekranu iPhone 6S; przed uruchomieniem Pathos Converto Evo należy pobrać aplikację do sterowania urządzenia - cały proces pobierania, instalacji i łączenia z urządzeniem trwa jakieś 30 sekund

Wzmacniacz słuchawkowy iFi micro iCAN SE

$
0
0


Wstęp
Około dwa lata temu opisywałem dwa wzmacniacze słuchawkowe brytyjskiej marki iFi Audio. Były to większy iFi micro iCAN (czytaj test TUTAJ) oraz mniejszy iFi nano iCAN (czytaj test TUTAJ). Niedawno iFi Audio, spółka-córka Abbingdon Music Research (AMR), zaprezentowała ulepszoną wersję specjalną iCAN, czyli właśnie iCAN SE (Special Edition). To na nowo zaprojektowany model iCAN.

Jak można przeczytać na firmowej stronie, Special Edition to wersja "specjalnie dostrojona" najlepiej sprzedającego się modelu micro iCAN. Dźwiękowo zapewnia klasę A, wyposażony jest w oryginalne systemy DirectDrive® i TubeState®. Na pokładzie ma także wyrafinowane moduły XBass® oraz 3D Holographic®, jak i również dostosowanie poziomu mocy 0 dB, 12 dB i 24 dB (Gain). Co istotne, premierowy iCAN zaopatrzony jest w zupełnie nowy zewnętrzny zasilacz iPower (15 V). Wzmacniacz posiada specjalny obwód Turbo headamp® dostarczający aż  4 000 mW mocy, czyli innymi słowami aż 4 Wat, co umożliwia napędzenie nawet najbardziej wymagających słuchawek.

Opisywany wzmacniacz pochodzi od polskiego dystrybutora marki iFi Audio - firmy Moje Audio z Wrocławia.

Wrażenia ogólne i budowa
Chcąc opisać powłokę iCAN SE należy mieć na uwadze, że jest ona identyczna jak wcześniejszego modelu iCAN. To taka sama aluminiowa obudowa w kształcie wydłużonej papierośnicy z dwoma małymi frontami. Jedyne, co odróżnia dwie wersje to napis Special Edition przyklejony przy gnieździe słuchawkowym. Reszta jest analogiczna. Na froncie umieszczono gniazdo słuchawkowe 6,3 mm i pokrętło głośności, a pomiędzy nimi dwa przełączniki hebelkowe: regulacji basów XBass oraz uprzestrzennienia 3D Holographic.

Z tyłu zamontowano parę gniazd wejściowych RCA oraz gniazdo wejściowe na jack 3,5 mm. Obok znajduje się gniazdo sieciowe 15 V dla firmowego zasilacza iPower. Tenże zasilacz to jedyny widoczny element apgrejdu wersji SE. Cieszy fakt, że iFi Audio poprawiło swój zasilacz, tym bardziej że przecież na zasilaniu zna się jak mało kto. iPower wyposażony jest w technologię Active Noise Cancellation (zapożyczona od bliźniaczej marki AMR), która redukuje szum podkładu do niezauważalnych 1µV. To dziesięć razy niższy poziom niż w poprzedniej wersji.

Od spodu zamontowano cztery mini-przełączniki DIP poziomu wzmocnienia (Gain): +0 dB, + 12 dB i + 23 dB pozwalające dopasować moc wzmacniacza do konkretnego modelu słuchawek. Regulacja ta pozwala w zasadzie na przyłączenie dowolnych słuchawek, no może za wyjątkiem elektrostatycznych. Na górnej części korpusu umieszczono trzy diody zaświadczające o przyłączeniu do sieci, aktywacji układów DirectDrive i TubeState.

iCAN SE, podobnie jak iCAN, nie jest wyposażony w włącznik/wyłącznik sieciowy. Chcąc uruchomić urządzenie po prostu należy wetknąć do gniazda sieciowego wtyk przewodu zasilacza. Uczyniono tak dla dobra dźwięku, ponieważ każdy włącznik ma negatywny wpływ na, kolokwialnie pisząc, czystość prądu.

Producent podaje, że jak obudowa iCAN SE jest taka sama jak poprzedniej wersji, tak wnętrze jest zupełnie nowe. To przede wszystkim kondensatory ELNA Silmics oraz C0G, a także metalizowane rezystory MELF. Całość pracuje na wspomaganiu opatentowanej technologii DirectDrive®, czyli bez kondensatorów sprzęgających w układach wyjściowych. To niejako „Out of Transformer” (OTL), co jest przeniesieniem technologii lampowej do świata tranzystorowego. Godne to i chwalebne. Poza tym bardzo niska jest impedancja wyjściowa wynosząca poniżej 1 Ω. Wzmacniacz oczywiście pracuje w czystej klasie A.

Dane techniczne
- Zniekształcenia THD: < 0.003 % (400 mV/150 R)
- Pasmo przenoszenia: 0.5 Hz – 500 kHz (-3 dB)
- Stosunek sygnał/szum: > 123 dB(A)
- Impedancja wyjściowa: < 1 Ω
- Wzmocnienie: do wyboru 0 dB, 12 dB, 24 dB
- Moc: > 4 000 mW (16 Ω)
- Napięcie wyjściowe: > 10 V (> 600 Ω)
- Napięcie zasilania: 100 – 240 V AC, 50/60 Hz
- Wymiary (S x W x G): 68 x 28 x 158 mm
- Masa: 216 g

Estetyczne opakowanie

Sposób pakowania charakterystyczny dla iFi Audio

Akcesoria

Całkiem przyjemny przewód jack 3.5 mm - jack 3,5 mm (znajdujący się w zestawie)

Ulepszony zewnętrzny zasilacz iFi iPower 

Design typowy dla linii iFi Audio micro



Front iCAN SE

Pełnowymiarowe gniazdo słuchawkowe 6,3 mm

Przełączniki hebelkowe funkcji XBass i 3D

Pokrętło wzmocnienia sygnału - niewielkie, a przez to mało ergonomiczne

Trzy zielone diody na korpusie

Tylny panel - para gniazd RCA, wtyk stereo 3,5 mm i gniazdo sieciowe

Spód iCAN SE

Słuchawki aktywne Blue Mo-Fi (z wbudowanym wzmacniaczem) to dobry kompan dla iCAN SE pod warunkiem wyłączenia funkcji wewnętrznej amplifikacji słuchawek 



W powyższym teście słuchawki magnetoplanarne HiFiMan HE-560 zagrały najlepiej - zajęły pierwsze miejsce



Porównanie ze wzmacniaczem słuchawkowym Trilogy 931


Wrażenia dźwiękowe
Do iFi iCAN SE podłączyłem słuchawki magnetoplanarne HiFiMan HE-560 i Oppo PM-3 na zmianę z dynamicznymi Blue Mo-Fi i Final Audio Design Pandora Hope VI. Odtwarzacz płyt CD to Musical Fidelity A1 CD-PRO. Przetworniki USB to ADL Stratus by Furutech i Pathos Converto Evo. Przewody typu interkonekty to za każdym razem Ortofon Reference 7NX-705. Przewód cyfrowy USB Taga Harmony. Wzmacniacze słuchawkowe porównawcze: Musical Fidelity MX-HPA, Trilogy 931, ADL Stratus by Furutech, Eryk S. Superior i Pathos Converto Evo, a także wyjście słuchawkowe w superintegrze Hegel H160. Oprócz płyt CD, często także wykorzystywałem „zwykły” Tidal Hi-Fi (FLAC 16 bit/44.1 kHz).

Jako pierwsze nasuwa się następujące pytanie – jak gra iFi iCAN SE w odniesieniu do poprzednika, czyli modelu iCAN? Czy to adekwatne brzmienie, nieco zmodelowane, czy też kompletnie inne?  Odpowiedź, wbrew pozorom, nie jest prosta. iFi iCAN SE zademonstrował dźwięk lekki, bo napowietrzony,  bardzo przestrzenny (aż po horyzont), a równolegle nieprawdopodobnie czysty i nasączony tonalnie niczym gąbka wodą. Myślę, że każdy, kto miał do czynienia ze sprzętami iFi Audio wie, o czym piszę. Te z pozoru niewielkie i niepozorne urządzenia dysponują wręcz fenomenalnym dźwiękiem – stricte high-fidelity. I nie ma w tym żadnych cudów. To efekt dużej skali i ujednolicenia produkcji. iFi wytwarza swoje sprzęty na skalę wręcz masową, a obudowy są w zasadzie jednolite (skromne, bez szaleństw stylistycznych, zbędnych bajerów, etc.) – dlatego pomimo umiarkowanej ceny i niepozorności zapewniają bardzo wysoki poziom dźwięku. Nie inaczej jest w iCAN SE. Super krystaliczne i muzykalne brzmienie o pięknej plastyczności i kapitalnej rozdzielczości podparte dużą masą dźwięku oraz pierwszorzędnym dociążeniu strukturalnym. To zaawansowany sznyt znany wprost z high-endowych maszyn AMR. Trzeba to napisać jasno i uczciwie.

Ale wracając do porównania: iCAN versus iCAN SE. Jeden kontra drugi.  iCAN SE, można napisać, ma dźwięk bardziej konkretny i wyraźniejszy, precyzyjnie umocowany w przestrzeni, zawieszony w na siatce 3D (słychać to szczególnie w trybie 3D Holographic, ale także w normalnym). To brzmienie skrupulatne i szczegółowe, a jednocześnie neutralne. Harmonijne i proporcjonalne. Do tego dochodzi wielka energia, żar i dynamika, które zdają się nie mieć ograniczeń. Bez problemu można osiągnąć wysokie natężenie dźwięku, ale takie symetryczne, z optymalnym nasyceniem, ze zdrową proporcją pomiędzy efektownością, efektywnością i analizą brzmienia. Bez nierówności, bez przesterów, bez gaśnięcia jakichś podzakresów i bez zakrzywień. iCAN SE pompuje muzykę równo, szykownie i dostojnie – nawet jeżeli miałaby to być Metalica słuchana na maksymalnym poziomie. O ile uszy i głowa wytrzymają, to mały iFi zapoda, to co na nim wyregulować. Bez oporów, bez zahamowań. Ale nawet w takim przypadku ogół dźwięku jest harmonijny i plastyczny. Eufoniczny i holistyczny, można rzec. iCAN SE oferuje przekaz finezyjny, jedwabisty i elegancki, ale również zdecydowany, bezpośredni i masywny.

Kilka słów à propos współpracy z różnymi słuchawkami. Mówiąc wprost, iCAN SE stworzony jest do pracy ze wszelkimi słuchawkami (od tzw. pchełek do dużych magnetoplanarnych), lecz szkoda go marnować do słuchawek z przedziału niższego niż co najmniej 1 000 PLN. iFi ma potencjał dla optymalnego wysterowania słuchawek nawet droższych niż sam kosztuje (w Polsce to 1 399 PLN). U mnie najlepiej z brytyjskim wzmacniaczem zagrały magnetoplanarne HiFiMan HE-560. To zagęszczony dźwięk o dużej lekkości, doskonałej przestrzeni, a także z mocnym bitem i żywą naturalnością dobrze osadzoną w niskich tonach. Bas oferowany przez tandem iFi plus HiFiMan jest szeroki, kapitalnie rozciągnięty, ale też lekko pogrubiony i zaokrąglony, w nieustającej komunikacji z niższą średnicą, co zapewnia optymalny atak, wypełnienie, swobodę i pewność siebie przekazu. Pierwszorzędny dźwięk, od którego trudno się uwolnić.

Bardzo dobrze zgrały się z iCAN SE także inne magnetostaty – Oppo PM-3. Zestaw ten poradził sobie z każdym materiałem muzycznym. Nie miał problemu z wiarygodnym ukazywaniem ciężkich rockowych gitar, szybkim rytmem perkusji, dokładnym ujawnianiem skomplikowanych pasaży fortepianowych, czy rozbudowanych partii chóralnych. Wszelki gatunek muzyki został ukazany dobitnie i mocarnie, ale również neutralnie i harmonijnie. Żwawo i komunikatywnie. Owszem, jest to poziom klasowo niższy niż przy słuchawkach HiFiMan HE-560, lecz stylistycznie trudno mu cokolwiek zarzucić. Może jedynie to, że charakteryzuje się nieco mniejszą precyzją tonalną oraz brakiem dalszych szczegółów i mniejszych niuansów.

Konkluzja
Wniosek płynący z powyższego testu może być tylko jeden - iFi iCAN SE to fantastyczny wzmacniacz słuchawkowy. W swojej niewygórowanej cenie zapewnia bardzo eufoniczny, precyzyjny i rozbudowany dźwięk celujący prosto w istotę i sens muzyki. Oferuje pełnokrwiste brzmienie będące dużym przybliżeniem idei high-endu, czyli autentyczny koncert w uszach. Polecam ze wszech miar!

Cena w Polsce - 1 399 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Pathos Classic One MKIII (test TU), Audia Flight FL Three S (test TU), Cayin CS-55 A (test TU), Eryk S. Concept Superior oraz Dayens Ecstasy III (test TU).
Kolumny: Eryk S. Concept Superioro (test TU), Triangle Esprit Antal EZ (test TU), Pylon Diamond 28 (test TU), Studio 16 Hertz Canto One New (test TU), Xavian Pearl, Taga Harmony TAV-616F i Guru Audio Junior (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO
 i NuForce Air DAC (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro, Acer Aspire ES13 i Dell Latitude E6440.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon z wkładką Ortofon 2M Black (test 
TU) i Pioneer PLX-1000 z Ortofon Quintet Bronze (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: iFi iPhono2 (test TU
), ADL Stratus by Furutech, Primare R32 (test TU) i Musical Fidelity MX-VYNL (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Yamaha T-550 i Sansui TU-5900.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test 
TU).
Słuchawki: RHA MA750 (test 
TU), Final Audio Design Adagio V (test TU), Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU), HiFiMan HE-560, Blue Mo-Fi i AKG K545 (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Cayin C5 DAC (test 
TU), Eryk S. Concept Superior, Musical Fidelity MX-HPA, ADL Stratos by Furutech, Trilogy 931 i S.M.S.L. sAp-8.
Okablowanie: Przewody głośnikowe Cardas 101 Speaker (test 
TU) i Melodika Brown Sugar BSC 2450 (test TU). Seria XLO UltraPLUS. Pełne okablowanie AirTech seria Evo oraz Perkune Audiophile Cables.
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.



Kolumny Taga Harmony TAV-616F

$
0
0


Wstęp
W ubiegłym miesiącu, razem z amplitunerem CD Taga Harmony HTA-1000CD (czytaj test TUTAJ), od warszawskiego dystrybutora Polpak przyjechały do mnie nowe kolumny. Tym razem otrzymałem premierowe Taga Harmony TAV-616F, które są rozwinięciem wcześniejszych TAV-606. Tak, oczywiście - Taga Harmony TAV-616F to kolumny stricte budżetowe, ich cena wynosi 1 849 PLN za parę, więc w bezwzględnych wartościach audiofilskich jest to dość umiarkowana kwota. Tyle przecież kosztują pierwsze lepsze słuchawki, zwykły przewód zasilający albo normalny komplet lamp elektronowych. Jednakowoż jak uczy swoimi bajkami mistrz Trembecki: „Nie sądź nikogo po minie, bo się w sądzeniu poszkapisz”. Niewinny wygląd TAV-601F i ich niska cena nie świadczą o tym, że nie są one audio-killerami, a wręcz odwrotnie. Konstruktorzy upchnęli w nich całą masę nowych rozwiązań, ulepszeń i technologii. Już sam rozbudowany opis na stronie Polpaku budzi szacunek i uznanie:

- TLIE (Taga Low Interference Enclosure) – nowe, eleganckie obudowy są teraz sztywniejsze i bardziej neutralne na wszelkie wibracje i koloryzacje. Pogrubione ścianki z MDF w porównaniu do TAV-606: od 12 mm do 15 mm w modelach podłogowych (plus 18 mm grubości panel przedni), oraz od 9 mm do 12 mm w głośnikach Centralnym i Surround (plus 15 mm panel przedni). Zwiększone wymiary obudów zapewniają lepszą głośność i wyższe ciśnienie akustyczne skutkujące większą dynamiką i niższym basem;

- Ulepszone membrany przetworników nisko i średnio-niskotonowych – lżejsze cechujące się wyższym współczynnikiem SPL i szybsze, o dokładniejszym ruchu membrany, reagujące szybko na dynamiczne zmiany ścieżki dźwiękowej;

- Obudowy TAGA są wykonane z wysokiej jakości płyt MDF (głośniki Frontowe: ścianki 15 mm; przedni panel 21 mm malowana płyta MDF, głośniki Centralny oraz Surround 12mm MDF ścianki - okleina PVC, przedni panel - 15 mm MDF), które zwiększają sztywność oraz ograniczają niechciane rezonanse. Kolumny frontowe posiadają dodatkowo wewnętrzne obręcze z 9 mm płyt MDF.

- Kształt obudów został perfekcyjnie wykonany pod kątem nie tylko wspaniałego i nowoczesnego wyglądu, ale głównie po to, żeby obniżyć niepożądane wibracje, rozproszenia lub turbulencje, które mogłyby mieć negatywny wpływ na jakość dźwięku. Kolumny podłogowe  mogą zostać umieszczone na dodatkowych kolcach, zapewniających stabilność i dobrą izolację od podłoża.

- Przetwornik wysokotonowy: 1” (25 mm) głośnik wysokotonowy z ultra lekką jedwabną kopułką. Powiększony magnes (Φ70), chłodzenie ferrofluidem i trwała cewka typu flat-wire wytrzymują duże moce wejściowe. TWG – Taga WaveGuide: konstrukcja panelu przedniego głośnika wysokotonowego pełni rolę dyfuzora, który pomaga w równym i szerokim rozpraszaniu dźwięku zarówno na osi głośnika, jak i poza nią.

- Przetwornik średniotonowy: Sztywna i bardzo lekka konstrukcja membrany z włókna szklanego z elastycznym gumowym zawieszeniem pozwala poruszać się bardzo szybko i z dużą częstotliwością.

- Masywna cewka wraz z Φ 80 magnesem znoszą wysokie temperatury i moce wejściowe. Nakładka przeciwpyłowa w formie pocisku dodatkowo zwiększa dyspersję w wyższych zakresach średnich częstotliwości. Obręcz z czystego aluminium pomaga w rozpraszaniu odtwarzanych częstotliwości.

- Przetwornik średnio – niskotonowy: Woofer wykorzystując papierową membranę podwójny magnes (Φ 90) oraz potężną cewkę zapewnia płaską charakterystykę, szybki, dynamiczny i ultra mocny bas jak również przestrzenne i słodkie średnie częstotliwości.

- Pierścień z czystego aluminium polepsza rozpraszanie odtwarzanych częstotliwości. Kratowana struktura membrany pomaga w obniżeniu zniekształceń intermodulacyjnych.

- Porty bass-reflex: Nisko-szumowe i ultra-szybkie porty basu wykorzystują dyfuzory zwiększające dyspersję niskich częstotliwości. Porty zostały dodatkowo pokryte gumą, nadającą lepszy wygląd i polepszającą rozpraszanie dźwięku.

- Zwrotnice: Zwrotnica wysokiej jakości, o precyzyjnie wyselekcjonowanych i niskiej tolerancji komponentach jak również polepszone okablowanie wewnętrzne gwarantuje naturalność, trwałość i dużą moc.

- Okablowanie wewnętrzne: TAGA Harmony wykorzystuje wysokiej jakości wewnętrzne okablowanie połączeniowe pomiędzy zwrotnicami a przetwornikami, co gwarantuje, że wychodzący sygnał z amplitunera lub wzmacniacza nie zatraci żadnych ważnych informacji na swojej drodze do głośników.

Wrażenia ogólne i budowa
W zasadzie powyższy cytat ze strony Polpaku wyczerpał temat opisu budowy kolumn Taga Harmony, ale wypada mi dodać kilka osobistych wrażeń i obserwacji.

Jak widać na zdjęciach, TAV-616F w ogóle nie wyglądają na tanie, a wprost odwrotnie! Solidne i masywne wykonanie oparte o świetnej klasy komponenty. Nie będzie też żadnym odkryciem, jeżeli napisać iż TAV-616V designem nawiązują do słynnych B&W CM9... To podobne aluminiowe pierścienie dookoła głośników, analogiczne rozmieszczenie głośników, identyczny design skrzynek. Do tego dochodzi ładne wykończenie skrzynek okleiną winylową imitującą drewno plus czarny błyszczący lakier na frontach. Widać dużą dbałość o detale, cyzelunek wszystkich części, doskonały dobór materiałów. Pisząc krótko, nowe TAV-616F prezentują się bardzo dobrze. Efektownie, solidnie i poważnie, a kosztują przecież niecałe 2 000 PLN. Na pewno cenę obniża fakt, że do produkcji kolumn Taga Harmony wykorzystuje własne konstrukcje głośników, a te z roku na rok są ulepszane, poprawiane, udoskonalane. Wystarczy tylko napisać, że kopułka wysokotonowa wykonana jest z jedwabiu, głośnik średnioniskotonowy z włókna szklanego, a membrana niskotonowego z polipropylenu. Producent nie szczędził również materiału na obudowy skrzynek – ścianki tu są grube i masywne. Odporne na rezonanse i wibracje. Dodatkowo wewnątrz znajdują się po dwie obręcze z płyty MDF grubości 9 mm. To wszystko sprawia, iż jedna kolumna waży aż 17,15 kg, co nie jest ani wagą piórkową, ani kogucią, a zdecydowanie ciężką. A to doskonale służy dźwiękowi.

Bardzo dokładny opis zastosowanych technologii zastosowanych do budowy kolumn TAV-616F dostępny jest TUTAJ.

Dane techniczne
Typ / Konstrukcja - podłogowa, 3-drożna
4 przetworniki, bi-wiring
Częstotliwość odcięcia zwrotnicy - 470 Hz 3 kHz
Moc - 20 – 160 W
Pasmo przenoszenia - 36 Hz – 25 kHz
Bassreflex - przedni pojedynczy
Impedancja - 6 Ohm
Efektywność - 91 dB
Przetwornik wysokotonowy - 25 mm (1") , TWG, jedwab
Przetwornik średnio-niskotonowy - 165 mm (6.5"), membrana z włókna szklanego
Przetwornik niskotonowy - 2 x 165 mm (6.5"),  polipropylen
Wymiary (W x S x G) - 98 x 23 x 28 cm
Masa - 17.15 kg / szt.
Dostępne wersje i kolory - black i walnut 







TAV-616F to estetyczne i solidne konstrukcje 

Rząd głośników na panelu frontowym

Głośnik wysokotonowy z jedwabiu; umieszczony jest wśród dyfuzora 

Głośnik średniotonowy z membraną wykonaną z włókna szklanego

Głośnik wysokotonowy z jedwabiu, pod nim średniotonowy

Głośnik niskotonowy z membraną z polipropylenu

Okleina winylowa naśladująca drewnianą, ale estetyczna


Od lewej: kolumny Triangle Antal Esprit EZ, tytułowe Taga Harmony oraz Xavian Pearl


Z tyłu dzielony wzmacniacz Pathos Converto Evo i Pathos Ampli D



Gra wzmacniacz Xindak XA6800R (II)



Rzut okiem na cały system odsłuchowy - grają na zmianę dwa wzmacniacze: Hegel H160 oraz dzielony Pathos Converto Evo i Pathos Ampli D

Wrażenia dźwiękowe
Taga Harmony TAV-616F podłączałem przede wszystkim do trzech wzmacniaczy tranzystorowych: Xindak XA6900 (II), Hegel H160 oraz dzielonego Pathos Converto Evo i Pathos Ampli D, a także lampowego Cayin CS-55 A (ze względu na wysoką efektywność kolumn wynoszącą aż 91 dB). Przewody głośnikowe to Ortofon Reference SPK-400, zaś interkonekty to Ortofon Reference 7NX-705. Dokładna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu. Pomieszczenie odsłuchowe około 30 m2, otwarte na pozostałą część powierzchni mieszkalnej.

Na początek napiszę, że wcześniej testowałem już kilka par podłogowych kolumn marki Taga Harmony. Były to Coral F-120 (czytaj test TUTAJ), Platinium F-90 Slim (czytaj TUTAJ) oraz Platinium F-100 SE v.2 (czytaj TUTAJ). Mogę więc uczciwie napisać, że Taga Harmony reprezentują ponad zwyczajny poziom relacji cena/jakość wykonania/klasa dźwięku. Kolumny tej marki charakteryzują się nie tylko wypieszczonym wykonaniem, wysokiej jakości materiałami użytymi do budowy, ale przede wszystkim zdrowym i rasowym brzmieniem wykraczającym daleko poza własne ramy cenowe. Tak, jakby ograniczenia finansowe w przypadku Taga Harmony nie obowiązywały. OK. Może nieco przesadzam, lecz zdecydowanie w tym wypadku korzyść i wartość dodana leży po stronie nabywcy, a nie producenta.

Nie inaczej jest przypadku TAV-616F. Nie chcę przez to powiedzieć, że te kolumny „grają jak typowy high-end”, bo tak oczywiście nie jest. Ale zapewniam, że oferują bardzo solidny, dobrze skonstruowany dźwięk o pięknym rozciągnięciu, niezłej dynamice i, co istotne, dużej przestrzeni. To zaawansowana konstrukcja – przemyślana i dopracowana, jak to ma w zwyczaju czynić Taga Harmony. Słychać tu porządek i harmonię, wysoką energię i dynamikę, dopełnienie dźwięku – dużą jego masę, a także duży potencjał niskich tonów, więcej niż dobrze kontrolowanych i zróżnicowanych. Z kolei soprany są detaliczne, szybkie i precyzyjne.

Dźwięk jest namacalny i obecny, wyraźny w każdym paśmie. Jest plastyczny, swobodny i ekspansywny, a równolegle przyjemny w odbiorze, bo elegancki i niemęczący. Zachowujący optymalny bilans pomiędzy agresją i atakiem, a miękkością i łagodnością. TAV-616F to wyważenie, proporcja i symetria przekazu. Konsonans.

Czy mam dalej pisać? Za niecałe 2 000 PLN, nabywca otrzymuje wszystko to, co powinny dostarczać porządne kolumny budżetowe. Dobry, bo muzykalny i pełny dźwięk, o stuprocentowych cechach spójności i wiarygodności. To uporządkowana stereofonia, wyrównany balans tonalny i dojrzały przekaz w całym paśmie.

Naturalnie, tytułowe kolumny nie oferują tak wybujałej selektywności i detaliczności, czy nieskończonej głębi jak droższe konstrukcje, bo to przecież niemożliwe. Nieco gorzej także jest z precyzją tonalną, czyli z autentycznym oddaniem pojedynczych nut, ich różnorodności procesu narastania, wybrzmiewania i późniejszego gaśnięcia. Tego TAV-616F nie wyczarują, bo nie mogą. Za takie „coś” należy zapłacić znacznie więcej. Ale katalog głośników Taga Harmony nie kończy się na TAV-616F, a dopiero zaczyna. Zawsze jest możliwość zakupu kolumn wyższej klasy.

Kończąc opis, wspomnę jeszcze że w związku z bardzo wysoką efektywnością (91 dB), TAV-616F wyjątkowo łatwe są do wysterowania. Zrozumiałe więc jest, że nie tylko mocne wzmacniacze tranzystorowe, ale nawet lampowe są właściwe do poprawnej amplifikacji Taga Harmony. A to naprawdę duży atut, bo w sposób znaczący poszerza ewentualny wybór/dobór wzmacniacza.

Konkluzja
Firma Taga Harmony dawno wyszła już z okresu „niemowlęcego”. To, co aktualnie proponuje zasługuje na dużą uwagę i zainteresowanie. Analogicznie jest w przypadku nowych kolumn TAV-616F. TAV-616F są pierwszorzędnie zaprojektowane i solidnie zbudowane z doskonałych (własnej produkcji) podzespołów. Oferują rzetelny, dobrze skonstruowany dźwięk o pięknym rozciągnięciu, niezłej dynamice i, co istotne, obszernej przestrzeni. To zaawansowana konstrukcja – choć budżetowa, wyjątkowo dobrze przemyślana i dopracowana. W swojej klasie zupełna rewelacja.

Cena w Polsce - 1 849 PLN za parę.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Pathos Classic One MKIII (test TU), Xindak XA6800R (test TU), Audia Flight FL Three S (test TU), Cayin CS-55 A (test TU), Eryk S. Concept Superior, dzielony Pathos Converto Evo i Pathos Ampli D oraz Dayens Ecstasy III (test TU).
Kolumny: Eryk S. Concept Superioro (test TU), Triangle Esprit Antal EZ (test TU), Pylon Diamond 28 (test TU), Studio 16 Hertz Canto One New (test TU), Xavian Pearl i Guru Audio Junior (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO i NuForce Air DAC (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro, Acer Aspire ES13 i Dell Latitude E6440.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon z wkładką Ortofon 2M Black (test TU) i Pioneer PLX-1000 z Ortofon Quintet Bronze (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: iFi iPhono2 (test TU), ADL Stratus by Furutech, Primare R32 (test TU) i Musical Fidelity MX-VYNL (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Yamaha T-550 i Sansui TU-5900.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: RHA MA750 (test TU), Final Audio Design Adagio V (test TU), Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU), HiFiMan HE-560, Blue Mo-Fi i AKG K545 (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Cayin C5 DAC (test TU), Eryk S. Concept Superior, Musical Fidelity MX-HPA (test TU), ADL Stratos by Furutech, Trilogy 931 i S.M.S.L. sAp-8.
Okablowanie: Przewody głośnikowe Cardas 101 Speaker (test TU) i Melodika Brown Sugar BSC 2450 (test TU). Seria XLO UltraPLUS. Pełne okablowanie AirTech seria Evo oraz Perkune Audiophile Cables.
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.



Gramofon Pioneer PLX-500, monitory aktywne Pioneer RM-05 - zapowiedź testów

$
0
0
Dzisiaj jest dzień Pioneera na Stereo i Kolorowo. Sypnęło jesiennymi premierami w tym japońskim przedsiębiorstwie, więc do mnie przyjechały pachnące nowością dwa arcyciekawe urządzenia od gdyńskiego dystrybutora marki - firmy DSV. Pierwsze to gramofon profesjonalny Pionner PLX-500 (zobacz TUTAJ), czyli niższy model w stosunku do Pioneer PLX-1000 (czytaj test TUTAJ). Równo po roku od premiery PLX-1000, Pioneer zdecydował się wprowadzić nieco odchudzoną (i tańszą) wersję tego super-dobrze-sprzedającego-się gramofonu, który zasilił też na stałe sprzęt redakcyjny audio Stereo i Kolorowo (zobacz TUTAJ).

Drugi premierowy gość to aktywne monitory Pioneer RM-05 (zobacz TUTAJ) z segmentu Pioneer Professional. Bardzo solidne wykonanie - obudowy to metalowe odlewy, głośniki koaksjalne, szeroki przedni wylot bass-refleksu, wejścia RCA i XLR, dużo możliwości regulacji dźwięku. Będę nimi sterować za pośrednictwem przedwzmacniaczo-DACa ADL Stratos by Furutech (patrz zapowiedź testu TUTAJ). I to tyle dziś na szybko. Niebawem napiszę więcej o ww. urządzeniach.















Plan recenzji - październik 2016 r.

$
0
0
Październik będzie miesiącem wytężonych testów na Stereo i Kolorowo, albowiem wysyłkę sprzętów zapowiedziała rekordowa ilość dystrybutorów, producentów i importerów. Nie wszystko zdążę sprowadzić w październiku, nie wszystko opiszę, ale będę starać się to uczynić. Szkielet recenzji w tym miesiącu wygląda następująco:

1. Jako pierwsze chciałbym opisać słuchawki magnetoplanarne HiFiMan HE-560 (zobacz zapowiedź TUTAJ), które planowałem zrecenzować jeszcze we wrześniu, ale zabrakło mi na nie czasu. Nie, nie abym na nich nie słuchał muzyki, bo używałem je bardzo często do testów (i do zwyczajnych odsłuchów), ale po prostu nie dokończyłem jeszcze tekstu.




2. Zaraz potem planuję test multifunkcjonalnego urządzenia o nazwie ADL Stratos by Furutech (czytaj anaons TUTAJ). Ta mała skrzynka jest równolegle zaawansowanym przetwornikiem cyfrowo-analogowym (PCM i DSD), konwerterem USB, wzmacniaczem słuchawkowym, przedwzmacniaczem liniowym oraz przedwzmacniaczem gramofonowym dla wkładek MM i MC. Jestem nim oczarowany.




3. Następnie mam zamiar zabrać się za recenzję brytyjskiego wzmacniacza słuchawkowego Trilogy 931 (zobacz zapowiedź TUTAJ). Bardzo dobry wzmacniacz.




4. Potem przyjdzie kolej na interesujący zestaw prosto z Włoch. To przedwzmacniacz i DAC oraz cyfrowa końcówka mocy: Pathos Converto Evo oraz Pathos Ampli D (czytaj TUTAJ).




5. Gdzieś w połowie października chciałbym przygotować test monitorów aktywnych Pioneer RM-05 (zobacz TUTAJ) w połączeniu z przedwzmacniaczem ADL Stratos by Furutech na zmianę z Pathos Converto Evo, a połączone kablami symetrycznymi Melodika MD2X (zobacz TUTAJ). To będzie niejako test sprzętu profesjonalnego zaprzęgniętego dla potrzeb domowego hi-fi.




6. Równolegle będę zapoznawać się z najnowszym gramofonem (także z segmentu profesjonalnego Pioneer PLX-500 (czytaj zapowiedź TUTAJ), czyli modelem niższym w stosunku do Pioneer PLX-1000.



7. W przyszłym tygodniu przyjedzie do mnie z krakowskiego Mediamu premierowa wkładka gramofonowa MC Ortofon Quintet Black S (zobacz TUTAJ). To nowa, ulepszona wersja Quintet Black, w której zastosowano szafirowy wspornik igły, zmieniono wewnętrzną obudowę wkładki, a także użyto boron do konstrukcji.



8. Niedawno dojechały do mnie od polskiego dystrybutora Fonnex arcyciekawe japońskie głośniki komputerowe Olasonic TW-S9 (czytaj TUTAJ). Zawierają nowatorskie  rozwiązanie wzmocnienia „Super Charged Drive System”. W skrócie system ten można przyrównać do zasady działania układu napędowego silnika hybrydowego (spalinowo-elektrycznego). Ładunek elektryczny z magistrali USB jest magazynowany w kondensatorze wysokiej mocy w okresach niskiego zapotrzebowania na prąd, a uwalniany w czasie podwyższonego w celu uzyskania większej mocy i dynamiki w sposób ciągły.



9. Warszawski dystrybutor EIC Sp. z o.o. zapowiada rychłą wysyłkę najnowszych monitorów PMC DB1 Gold (zobacz TUTAJ). Myślę, że powinny do dojechać do mnie w ciągu najbliższego tygodnia. Słuchałem już je w gdańskim salonie Premium Sound. Są świetne!



10. O ile wrocławski dystrybutor ponownie przyśle mi monitory Xavian Perla, to zabiorę się za ich test. Miałem już je krótko u siebie (zobacz TUTAJ), ale nie zdążyłem z porządnymi odsłuchami, a dystrybutor potrzebował je na potrzeby odsłuchów Audiofil we Wrocławiu.



11. Krakowskie Haiku-Audio ma mi niebawem udostępnić do odsłuchów swój przedwzmacniacz gramofonowy Haiku-Audio SOL III (czytaj TUTAJ), którego to jestem bardzo ciekaw.


12. Oczywiście, nie zabraknie również opisów nowych płyt, a mam przygotowanych kilka winylowych cukiereczków. Chciałbym także powrócić do opisów sprzętów audio-vintage.

Taki mam ambitny plan recenzji na październik, co z tego wyjdzie - czas pokaże. Zapraszam do lektury Stereo i Kolorowo.

Głośniki komputerowe USB Olasonic TW-S9 - zapowiedź testu

$
0
0
Myślę, że japońska marka Olasonic, będąca własnością firmy Towa Electronics z Tokio, jest już bardzo dobrze znana w Polsce. Kilkukrotnie opisywałem sprzęty serii Olasonic Nanocompo (czytaj TUTAJ). Bezsprzecznie są to urządzenia zasługujące na bliższą znajomość i duże uznanie. Wiele dobrego w tej sprawie czyni polski dystrybutor marki Olasonic i słuchawek Final, czyli podwarszawska firma Fonnex (zobacz TUTAJ).  

Nie inaczej jest w przypadku głośników komputerowych (zasilanych z poziomu portu USB komputera) Olasonic TW-S9 (zobacz TUTAJ). Zawierają nowatorskie rozwiązanie wzmocnienia „Super Charged Drive System”. Pisząc w skrócie, system ten można przyrównać do zasady działania układu napędowego silnika hybrydowego (spalinowo-elektrycznego). Ładunek elektryczny z magistrali USB jest magazynowany w kondensatorze wysokiej mocy w okresach niskiego zapotrzebowania na prąd, a uwalniany w czasie podwyższonego w celu uzyskania większej mocy i dynamiki w sposób ciągły.

Pierwsze wrażenia, po podłączeniu głośników do komputera, pisząc wprost, są znakomite. Owszem, to na pewno nie jest liga stricte audiofilska, ale Olasonic TW-S9 wykraczają znacząco daleko poza zwykłe określenie "głośniki komputerowe". Brzmienie jest pełne, obfite i bardzo nasycone. Aż dziw bierze, że grają takie małe głośniczki, a nie duże monitory...










Wkładka gramofonowa MC Ortofon Quintet Black S - zapowiedź testu

$
0
0
Dzisiaj, z krakowskiej firmy Mediam, czyli polskiego dystrybutora Ortofon, przyjechała do mnie premierowa wkładka gramofonowa MC Ortofon Quintet Black S (zobacz TUTAJ). To nowa, ulepszona wersja Quintet Black, w której zastosowano szafirowy wspornik igły, zmieniono wewnętrzną obudowę wkładki na tworzywo ABS i aluminium. Igła pozostała taka sama - diamentowa ze szlifem Shibata. Warto podkreślić, że 27 września Ortofon Quintet Black S weszła już do bieżącej sprzedaży w Polsce; cena została ustalona 3 212 PLN, tak więc jest atrakcyjna.

Wcześniej TUTAJ opisywałem dwa niższe modele serii Qrtofon Quintet - Blue i Bronze. Tak o nich napisałem w podsumowaniu testu: "Obie wkładki cechują się pięknym i żarliwym dźwiękiem, który jest angażujący, trójwymiarowy i przyjazny dla uszu. Gdybym miał jednak pozycjonować opisywane dwa modele, to napisałbym następujące słowa. Quintet Blue dzięki swojej doskonałej rytmiczności i soczystości brzmienia jest predysponowany przede wszystkim dla mocniejszych gatunków muzyki (rock, elektronika, etc.). Z kolei Quintet Bronze z wysokogatunkowym cyzelunkiem, dbałością o detal, jak i doskonałą rozdzielczością sprawia, że muzyka klasyczna zostanie odtworzona z należytą mocą i natężeniem oraz z aktywnym powietrzem wokół każdego z instrumentów". To są bardzo udane wkładki w swojej cenie, mam nadzieję, że Quintet Black S zapewni jeszcze lepsze i bogatsze doznania sensoryczne.

Quintet Black S będę instalować w trzech gramofonach: Nottingham Analogue Horizon, Pioneer PLX-1000 i Pioneer PLX-500. Przedwzmacniacze gramofonowe to Musical Fidelity MX-VYNL, Primare R32, ADL Stratos by Furutech oraz iFi iPhono. Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.

Quintet Black S - zdjęcie ze strony Ortofon







ADL Stratos by Furutech - DAC, ADC, konwerter USB, przedwzmacniacz gramofonowy, słuchawkowy i liniowy

$
0
0
ADL Stratos - zdjęcie ze strony ADL by Furutech


Wstęp
Nieczęsto zdarza się mi się testować aż tak wielofunkcyjne urządzenia jakim jest premierowy ADL Stratos by Furutech (zobacz TUTAJ). To niezależny przedwzmacniacz liniowy, przedwzmacniacz gramofonowy (dla wkładek MM i MC), wzmacniacz słuchawkowy, konwerter USB, a także rozbudowany przetwornik cyfrowo-analogowy PCM i DSD akceptujący sygnały PCM do rozdzielczości 32 bit/384 kHz oraz pliki DSD 1 bit/2,8, 5,6 i 11,2 M. DAC oparty jest na referencyjnych kościach ESS ES9018K2M SABRE32, zaś kontroler USB to VIA VT1736. Z kolei wzmacniacze operacyjne w sekcjach Line, ADC i DAC to NJM5532 OP-Amp. Całość układu zmontowana jest w torze symetrycznym. 

Dzięki powyższym cechom, funkcjonalność Stratosa jest wręcz fenomenalna – w małym pudełeczku zamknięto tyle możliwości i umiejętności, że można by nimi napełnić trzy, cztery niezależne urządzenia. ADL Stratos jest prawdziwym mini-centrum domowej rozrywki muzycznej. Można napisać, że przyszłość dzieje się teraz, bo najpewniej w takim kierunku będzie podążać hi-fi stereo w najbliższych latach. Mnogość w jedności: zaawansowany DAC z obsługą plików DSD, wysokiej klasy wzmacniacz słuchawkowy, konwerter USB, z możliwością sterowania zewnętrznymi kolumnami (wbudowany przedwzmacniacz liniowy), a także phono-stage dla wkładek MC/MM i ADC (konwerter analogowo-cyfrowy - tu dla nagrywania w formacie cyfrowym analogowego dźwięku z winyli). Tego świat jeszcze nie widział! Nie dziwota, że Furutech nazwał swoje nowe urządzenie jako „Stratos”, czyli pochodzące od nazwy czegoś bardzo dalekiego i niedostępnego, bo stratosfery.

Oczywiście, nie muszę pisać czym jest firma Furutech (właścicielka marki ADL), bo to powszechnie wiadomo. Została założona w 1988 roku w stolicy Japonii, w Tokio. Od początku istnienia koncentrowało się na wytwarzaniu najwyższej jakości przewodników elektrycznych (oraz wielu akcesoriów z tym związanych) w technologii miedzi monokrystalicznej PCOOC. Przez ostatnie lata Furutech wyspecjalizowało się w produkcji rozmaitych przewodów zasilających, wtyków, gniazd, konektorów, ale także listw zasilających, filtrów oraz kondycjonerów, naściennych gniazd zasilających, etc. Osobną dużą grupą są wielorakie przewody połączeniowe, kable głośnikowe, terminale głośnikowe, interkonekty analogowe i cyfrowe, itd. Katalog jest bardzo rozbudowany, liczy dobre kilkaset pozycji (zobacz TUTAJ).

Jak już wspomniałem, Furutech jest właścicielem marki ADL, czyli Alpha Design Labs, która koncentruje się na wytwarzaniu sprzętu audio-stereo. Można tu znaleźć słuchawki, przenośne wzmacniacze słuchawkowe, DACi, ale także zaawansowany przedwzmacniacz gramofonowy, itp. Na pewno słowo Furutech jest synonimem najwyższej japońskiej jakości oraz zaawansowanych technologii godnych XXI wieku.

Wrażenia ogólne i budowa
Sprzęt dostarczany jest w stosunkowo dużym kartonie w pudelku z nasuwaną nań szufladowo obwolutą. Wewnątrz znajduje się Stratos, kilka różnych przewodów, zewnętrzny zasilacz (taki sobie), pilot zdalnego sterowania, instrukcja obsługi i gwarancja.  

Stratos to niewielkie, czarne pudełeczko wymiarami przypominające stacjonarny DAC lub wzmacniacz słuchawkowy, a wizualnie oscylujące wokół designu sprzętów profesjonalnych. Za taką stylistykę odpowiada przede wszystkim 19. diod (sic!) umieszczonych na panelu frontowym. Osiem z nich (środkowych, niebieskich) sygnalizuje częstotliwość próbkowania w skokowym zakresie od 44,1 kHz do 384 kHz, kolejne pięć (dolnych, także niebieskich) aktywne źródło, zaś następne trzy (górne, zielone) – częstotliwość sygnału DSD (2.8M/5.6M/11,2 M). A są jeszcze dwie czerwone – pierwsza umieszczona po prawej stronie frontu indykuje clipping sygnału (przesterowanie), a druga zamontowana przy gałce głośności – wyciszenie dźwięku (Mute). Z kolei gałka głośności spełnia dwie funkcje – kiedy ją pokręcić, wzmacnia się lub obniża natężenie głośności, a kiedy ją przycisnąć – wybiera się źródło sygnału. Zaraz obok niej, po lewej stronie znajdują się dwa gniazda słuchawkowe zbalansowane XLR oraz niezbalansowane typu jack 6,3 mm (obsługiwane są impedancje od 12 do 600 Ohm, jak mówi napis pod gniazdem słuchawkowym). Po lewej, górnej stronie, ale bliżej środka wmontowano niewielki, czerwony wyświetlacz informujący cyframi o poziomie wzmocnienia lub literami o wybranym źródle. Z lewej skrajnej strony znajduje się aluminiowy włącznik sieciowy, a pod nim mały przełącznik hebelkowy służący do optymalizacji wzmocnienia sygnału podczas nagrywania (Rec/dB) z gramofonu.

Tylny panel jest analogicznie zagęszczony jak przedni. Każde wolne miejsce zajmowane jest przez jakieś gniazdo. I tak od prawej, zaraz obok gniada sieciowego 15 V, znajdują się dwie pary gniazd wyjściowych: RCA i symetryczne XLR, potem dwie pary wejściowe RCA (liniowe i gramofonowe), a następnie dwa optyczne (jedno wejściowe i jedno wejściowe) oraz koaksjalne i USB. Tuż przy gniazdach phono umieszczono zacisk uziemienia i przełącznik typu wkładek MM/MC. Jak widać, Stratos ma czym się pochwalić.

W zestawie znajduje się pilot zdalnego sterowania. Niewielki, wyposażony w przyciski membranowe, lecz obsługujący wszystkie funkcje Stratosa, a przez to wygodny. 

Kilka uwag użytkowych. Aby rozpocząć odsłuchy z komputera z systemem operacyjnym Windows, najpierw należy STĄD pobrać, a potem zainstalować odpowiednie drivery. Operacja jest bardzo prosta, intuicyjna. Całość trwa nie więcej niż trzy minuty. Po zainstalowaniu drivera, należy przyłączyć komputer kablem USB, a w ustawieniach komputera wybrać ADL Stratos jako urządzenie do odtwarzania. To wszystko – można grać!

Cechy produktu (ze strony polskiego dystrybutora MIP S.J.) 
Przetwornik cyfrowo-analogowy klasy Hi-End ESS ES9018K2M SABRE32 Reference Stereo DAC wspierający formaty 32 bit/384 kHz i DSD (2.8M/5.6M/11,2 M). Układ Sabre-2M jest najwyższej klasy przetwornikiem 32 bit, dwukanałowym zaprojektowanym dla przedwzmacniaczy audio, odbiorników A/V oraz profesjonalnych aplikacji takich jak systemy nagraniowe, miksery oraz cyfrowe systemy studyjne. Układ został wyposażony w wiele patentów ESS m.in. 32 bit Hyperstream™ DAC oraz eliminator jitteru, co zapewnia niedoścignione parametry.
Kontroler USB VIA VT1736 wspierający częstotliwości próbkowania: 44.1/48/88.2/96/176.4/192 kHz
Obsługa ASIO (Windows); Plug’n Play (MAC)
Potężny wzmacniacz słuchawkowy oparty o układ TI TPA6120A2. Napędza słuchawki od 16 do 600 Ω przy zachowaniu dynamiki > 120 dB
Wsparcie plików DSD (2.8M, 5.6M i 11,2M) poprzez USB 2.0
Wejście optyczne S/PDIF: jeśli odpowiednia częstotliwość próbkowania nie może być zmieniona po stronie źródła, użytkownik zostanie powiadomiony diodą LED (częstotliwość próbkowania do 24 bit/192 kHz)
Wyjście optyczne S/PDIF (tylko przy wykorzystaniu USB, jako źródło sygnału) 24 bit/192 kHz (max)
Wzmacniacze operacyjne w sekcjach Line, ADC i DAC: NJM5532 OP Amp
Konwerter analogowo-cyfrowy: STRATOS został wyposażony w wysokiej jakości układ CS5340 dla wysokiej rozdzielczości nagrań z użyciem analogowych wejść, włącznie z phono, radio AM/FM lub innymi sygnałami analogowymi
Wygodna obsługa sygnału- przełącznik tłumienia nagrywania daje możliwość dostosowania sygnału wejściowego do urządzenia (0 dB, 6 dB lub 12 dB – funkcja informowania za pomocą diody RecAtt/db, gdy poziom sygnału wejściowego uniemożliwia poprawne działanie
Przedwzmacniacz gramofonowy: STRATOS został wyposażony w equalizer dźwięku gramofonowego do zapisu cennych płyt winylowych. Przełącznik pomiędzy gramofonami elektromagnetycznymi (MM), magnetoelektrycznymi (MC) i wejściem liniowym
Podwójny zewnętrzne źródło zasilania:
- zasilanie 1: 5 V DC z portu USB zasilające jedynie odbiornik USB i wyjście optyczne
- zasilanie 2: Zewnętrzny zasilacz impulsowy 15 V / DC 800 mA / 12 W dostarcza mocy potrzebnej do otrzymania wysokiej jakości sygnału.



Stosunkowo duże opakowanie


Po prawej - gałka wzmocnienia pełni także funkcję selektora źródeł (kiedy ją przycisnąć)


Czytelny wyświetlacz oraz niebieska dioda świecąca bardzo intensywnym światłem

Zgrabna skrzynka


Z tyłu zamontowano dużo różnych gniazd

ADL Stratos, monitor aktywny Pioneer RM-05 i słuchawki HiFiMan HE-560


ADL Stratos jako USB DAC i przedwzmacniacz dla monitorów aktywnych Pioneer RM-05

Spojrzenie na system odsłuchowy


Wrażenia dźwiękowe
ADL Stratos używałem w kilku funkcjach: jako DAC, przedwzmacniacz liniowy do sterownia monitorami aktywnymi Pioneer DM-05, przedwzmacniacz gramofonowy dla wkładek MM i MC i jako wzmacniacz słuchawkowy – słuchawki to przede wszystkim HiFiMan HE-560 na zmianę z Final Audio Design Pandora Hope VI. Nie testowałem funkcji konwertera USB, ani zgrywania winyli do pamięci komputera. Całość sprzętu testowego wyszczególniona jest na końcu niniejszego tekstu.

Stratos kosztuje w Polsce 4 500 PLN, pozornie jest to dość sporo, ale zważywszy fakt, iż za tę kwotę nabywca otrzymuje pełnoprawny DAC, wzmacniacz słuchawkowy i przedwzmacniacz gramofonowy (i jeszcze parę funkcji) cena ta ulega rozłożeniu. Ważne pytanie jest jedno. Czy rzeczywiście wszystkie jego funkcje są równie dobre pod względem dźwiękowym? Czy, pisząc kolokwialnie, opłaca się inwestować niemałe pieniądze w coś, co jest „kombajnem”, a nie pojedynczym układem audio jaki to najczęściej zapewnia najbardziej zaawansowany dźwięk? Odpowiedź jest krótka. Po przesłuchaniu kilku płyt, używając do tego opcji DACa, wzmacniacza słuchawkowego i przedwzmacniacza (phono-stage zajmę się później) mogę stwierdzić, że ADL Strafos zapewnia fenomenalny dźwięk. To bardzo plastyczne brzmienie – odkrywcze, napowietrzone, wyraźne, lekkie, a równolegle cielesne i wiarygodne. Nasycone i przestrzenne. Harmonijne i wycyzelowane. 

Nie wiem jakich konstrukcyjnych sztuczek dokonali inżynierowie Furutecha, lecz ich praca dostarczyła produkt jakich mało. Zjawiska przestrzenne, jakie dostarcza Stratos są doskonałe – scena, czy to na monitorach aktywnych, czy słuchawkach, jest bardzo szeroka i głęboka. Precyzyjnie rozciągnięta od dołu do góry, od przodu do tyłu, z boku na bok. To realne 3D. Instrumenty i wokale są pięknie zorganizowane i zogniskowane w przestrzeni, mają duży ciężar gatunkowy, doskonałą dźwięczność, dotykalny wymiar, a także odpowiednią barwę i powietrze akustyczne. Dzięki temu odsłuchy na słuchawkach (a na pokładzie są aż trzy kości wzmacniaczy słuchawkowych Texas Instruments TPA6120A2) otrzymują niejaką akcelerację, dopełnienie i naturalizm. Stają się autentycznym spektaklem, koncertem na żywo. Nie chcę popadać w przesadę, ale magia, jaką dostarcza ADL jest zjawiskowa. Skierowana w stronę autentyczności i neutralności brzmienia, ale uzupełnionego wyborną selektywnością i detalicznością dźwięku, które stawiają Stratosa na równi z urządzeniami ze znacznie wyższego pułapu cenowego. 

Pisząc wprost. Urządzenie ADL gra, tak jakby nie obowiązywały go limity jakościowe i ograniczenia materiałowe. Owszem, nie reprezentuje dźwięku high-endowego, ani może nawet nie audiofilskiego – tu i ówdzie skraca lub upraszcza brzmienie. Jednak całościowo rzecz biorąc, Stratos oferuje bardzo, ale to bardzo rzetelny dźwięk – i chwała mu za to.
   
Kilka słów o przetworniku cyfrowo-analogowym. Przypomnę, że zastosowano tu port USB zintegrowany z mikrokontrolerem XMOS zapewniający transfer do 480 Mbps, zaawansowany konwerter ESS Sabre ES9018K2M. (Osobna rzecz to kość CS5340 ADC służącą konwersji analogowo-cyfrowej). To wysoka półka podzespołów, które dodatkowo są idealnie zaaplikowane. I to bezsprzecznie słychać. DAC oferuje pierwszorzędną rozdzielczość, dobrą analizę brzmienia, a także bogatą strukturalność. Cały dźwięk jest spójny i eufoniczny, dostarczający ogląd głębi i faktury. To brzmienie odpowiednio duże i optymalnie bogate, wykorzystujące zarówno dynamikę, jak i szerokie pasmo. Dobrze oddaje nastrój nagrań, klimat muzyki, sensualizm wokali, etc. DAC doskonale radzi sobie z barwą, jak i z energią dźwięku. Przypomina tym dźwięk zaawansowanych odtwarzaczy kompaktowych japońskiej produkcji, gdzie oddanie naturalizmu barw w połączeniu z rozdzielczością oraz ogólną koherentnością ma pierwszorzędne znaczenie.

I na koniec warto trochę napisać o przedwzmacniaczu gramofonowym. Ale najpierw informacje techniczne. Pojemność wejścia MC wynosi 1 000 pF, a MM - 100 pF. Impedancja wejścia liniowego MC jest ustawiona na 100 Ohm, zaś MM na rutynowe 47 kOhm. A teraz przechodząc do opisu brzmienia. Zdawałoby się, że phono-stage w ADL Stratos jest jedynie dodatkiem, czy uzupełnieniem DACa i wzmacniacza słuchawkowego, a tymczasem okazuje się, że jest to pełnowartościowy element. Zarówno wejście MM, jak i MC zapewniają gęste i żywe brzmienie, z odpowiednio dociążonym basem, z dobrą propagacją średnicy oraz z doświetlonymi sopranami. Nic w dźwięku nie uwiera, nie naprzykrza się, nie drażni. Może czasem brakuje tej nutki finezji znanej z droższych przedwzmacniaczy lub odrobinę więcej powietrza wokół instrumentów, ale całościowo nie jest źle. ADL oferuje zgrabny i wyważony, dobrze skonstruowany analogowy dźwięk. Nieco przycięty i wyestymowany (przybliżony), ale niewątpliwie atrakcyjny. Muzykalny.

Konkluzja
ADL Stratos to wielofunkcyjne i nowoczesne urządzenie. Łączy w sobie kilka funkcji (DAC, ADC, przedwzmacniacz gramofonowy, słuchawkowy i liniowy, konwerter USB). Stratos cechuje się takimi cechami brzmienia jak: zaawansowana rozdzielczość, głębia i lekkość tonalna, pierwszorzędna spójność oraz naturalność. Jeżeli ktoś poszukuje nabiurkowego sprzętu, które wiele potrafi, a przede wszystkim świetnie gra, to nie musi daleko szukać. ADL Stratos spełni te wymagania z nawiązką. Moja szczera rekomendacja!   

Cena w Polsce – 4 449 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Pathos Classic One MKIII (test TU), Xindak XA6800R (test TU), Audia Flight FL Three S (test TU), Cayin CS-55 A (test TU), dzielony Pathos Converto Evo i Pathos Ampli D oraz Dayens Ecstasy III (test TU).
Kolumny: Eryk S. Concept Superioro (test TU), Triangle Esprit Antal EZ (test TU), Pioneer RM-05, Pylon Diamond 28 (test TU), Taga Harmony TAV-616F (test TU), Xavian Pearl i Guru Audio Junior (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO i NuForce Air DAC (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro, Acer Aspire ES13 i Dell Latitude E6440.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon z wkładką Ortofon 2M Black (test TU) i Pioneer PLX-1000 z Ortofon Quintet Bronze (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: iFi iPhono2 (test TU), Primare R32 (test TU) i Musical Fidelity MX-VYNL (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Yamaha T-550 i Sansui TU-5900.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: RHA MA750 (test TU), Final Audio Design Adagio V (test TU), Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU), HiFiMan HE-560, Blue Mo-Fi i AKG K545 (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Cayin C5 DAC (test TU), Eryk S. Concept Superior, Musical Fidelity MX-HPA (test TU), Trilogy 931 i S.M.S.L. sAp-8.
Okablowanie: Przewody głośnikowe Cardas 101 Speaker (test TU) i Melodika Brown Sugar BSC 2450 (test TU). Seria XLO UltraPLUS. Pełne okablowanie AirTech seria Evo oraz Perkune Audiophile Cables.
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.



Monitory PMC DB1 Gold - zapowiedź testu

$
0
0
Kolejna październikowa zapowiedź. Tym razem anonsuję kolumny podstawkowe PMC DB1 Gold (zobacz TUTAJ). PMC to szacowna brytyjska firma słynącej z wytwarzania referencyjnych monitorów (i nie tylko). Zaś DB1 Gold to monitory z profesjonalną genealogią. Kolumna głośnikowa DB1 Gold posiada te same wysokie osiągi dźwiękowe oraz wyrafinowanie co dotychczasowe linie profesjonalne PMC, do których dodany został wyrafinowany wygląd. Obudowa posiada odziedziczoną po wersjach studyjnych teksturowaną ściankę przednią i smukły, jedwabisty korpus. Słowo "Gold" w nazwie manifestuje się złotymi wkrętami na frontowych ściankach oraz złoconymi tabliczkami znamionowymi na tylnych.

Podstawowe parametry techniczne prezentują się następująco:
Skuteczność - 87 dB 1W/1m
Zalecana moc wzmacniacza - 30 - 150 W
Impedancja - 8 Ω
Pasmo przenoszenia - 50 Hz – 25 kHz.

Jako że otrzymałem PMC DB1 Gold fabrycznie nowe, muszą nieco się porozgrzewać. Przyłączyłem je do dzielonego wzmacniacza (i DACa) Pathos Converto Evo i Pathos Ampli D, potem podłączę do Hegel H160 oraz Pathos One Classic MKIII. Zapraszam do lektury testu za kilkanaście dni.



PMC DB1 Gold - dwa zdjęcia ze strony PMC





Słuchawki magnetostatyczne HiFiMan HE-560

$
0
0


Słuchawki magnetostatyczne mają kilka synonimów. Zwą się także jako: ortodynamiczne, izodymamiczne, planarne lub magnetoplanarne. Wszystkie nazwy są poprawne i oznaczają to samo. Elementem drgającym, czyli produkującym falę akustyczną jest cienka, płaska lekka membrana na której naniesione zostały metalowe ścieżki, tworzące cewkę. Membrana zaś rozciągnięta jest na specjalnym uchwycie (stelażu) i umieszczona jest w polu magnetycznym, przyłożonym (najczęściej) po obydwu stronach lub (rzadziej) po jednej. Cewka na całej swojej powierzchni znajduje się w jednorodnym polu magnetycznym, które jest wzbudzane prądem elektrycznym dostarczanym ze wzmacniacza słuchawkowego. Tyle teorii w pigułce.

Wstęp
Wstyd się przyznać. Jeszcze w końcówce sierpnia br. od białostockiego dystrybutora Rafko otrzymałem tytułowe HE-560 (zobacz TUTAJ), a dopiero teraz, w pierwszej dekadzie października, publikuję ich recenzję, czyli po półtora miesiąca. Na swoje usprawiedliwienia napiszę (uprzedzając fakty), że słuchawki te wyjątkowo dopasowały się w mój gust, tak więc nie śpieszyłem się z ich oddaniem do Rafko, bo używałem je zarówno do wielu testów, jak i do zwykłych, codziennych odsłuchów. Taki to ze mnie samolub.

Muszę podkreślić, że testowałem już kilka modeli słuchawek HiFiMan, ale ostatnio było to ze dwa lata temu, tak więc muszę zaktualizować informacje o tej firmie. A od tamtych czasów dokonał się bardzo duży postęp, wprowadzono na rynek sporą ilość nowych słuchawek, przenośnych odtwarzaczy i wzmacniaczy słuchawkowych. Całe portfolio podzielono na trzy zasadnicze grupy: Reference, Premium i Hi-Fi. Pojawiły się modele ultra-referencyjne jak HE-1000, a potem HE-1000 v.2, wprowadzono słuchawki z poziomu wyższego jak Edition X (i ulepszone Edition X v.2), czy tytułowe HE-560. W końcu zaproponowano też kolejne edycje HE-400, czyli HE-400S, czy HE-400i oraz Edition S. Zaoferowano również kilka nowych słuchawek dousznych, wzmacniaczy słuchawkowych oraz odtwarzaczy. Ze „starej” oferty, czyli tej sprzed dwóch lat ostały się zaledwie ze trzy - cztery pozycje, czyli niewiele. HiFiMan ostro prze do przodu.

Wrażenia ogólne i budowa
Owszem, HE-560 nie są premierowymi słuchawkami, bo do sprzedaży trafiły jakieś półtora roku temu. Moim zdaniem, warte są jednak uwagi i przypomnienia. Mają zainstalowany zupełnie nowy przetwornik typu „single-side” z jednym magnesem, który pomimo niższej masy dysponuje wyższą skutecznością i lepszym brzmieniem, za które odpowiada także nowa obudowa z perforowanymi muszlami. Mają także nowy system podwójnych pałąków, który składa się z metalowej ramy spiętej z termoplastycznymi jarzmami utrzymującymi na ruchomych zawiasach muszle słuchawkowe z tego samego materiału. Te są dodatkowo pokryte 1 mm fornirem z oliwionego drewna tekowego. Z kolei kształt muszli oraz umiejscowienie kabla zostały zmienione pod kątem generowania lepszego dźwięku oraz przede wszystkim wygody. Kable w HE-560 wychodzą z muszli pod łagodniejszym kątem, co sprawia, że przewód nie uderza o ramiona słuchacza. Zaś przewodnik jest połączeniem czystego srebra i miedzi monokrystalicznej. Jak pisze Rafko, na swojej stronie: „Celem nowej konstrukcji jest maksymalne zbliżenie się do referencyjnego modelu HE-6, który uznawany jest przez wielu fachowców za najlepsze aktualnie produkowane słuchawki na świecie”.

Ergonomia
Tu zaszła duża zmiana - dobra zmiana, można napisać. Przede wszystkim HE-560 są o wiele lżejsze niż niektóre modele HiFiMan. Takie topowe HE-6 mają masę 502 gram, zaś opisywane HE-580 zaledwie 390 gram, czyli prawie o 25 procent mniej. I tę różnicę wyraźnie czuć na głowie, szyi i uszach. Może jeszcze nie można nazwać HE-560 słuchawkami lekkimi, ale ciężkimi także nie. (Oczywiście, opisywane HiFiMan nie są słuchawkami mobilnymi, a stacjonarnymi). Poza tym układają się wygodnie padami wokół uszu, równomiernie rozkładając ciężar na trzy punkty: przestrzenie wokół obu uszu oraz sklepienie czaszki, gdzie osiada opaska padu pod pałąkiem. W rezultacie HE-560 są bardzo komfortowe w użytkowaniu, pady nie cisną, nie uwierają. Nawet długie odsłuchy nie męczą. Ergonomię oceniam na stopień bardzo dobry. Jedne z najwygodniejszych słuchawek z jakimi miałem do czynienia.

Dane techniczne
Przetworniki - magnetostatyczne (wstęgowe)
Konstrukcja obudowy - otwarte
Impedancja - 50 Ohm
Skuteczność      - 90 dB
Pasmo przenoszenia - 15 – 50 000 Hz
Jakość kabla       - OCC 99.997 %
Długość przewodu         - 2.1 m
Typ wtyku - 6.3 mm, duży jack
Masa bez kabla – 390 g

Solidny przewód zakończony dużym wtykiem 6,3 mm


Zupełnie nowy słuchawkowy design HiFi Man - i bardzo dobrze!


W muszle wkomponowane są elementy z drewna tekowego



HiFiMan w towarzystwie iFi iCAN SE; niby maluch, ale gra jak gigant 





Musical Fidelity MX-HPA to doskonały towarzysz dla HE-560


Wrażenia dźwiękowe
Używałem przede wszystkim następujące wzmacniacze słuchawkowe: Trilogy 931, ADL Stratos by Furutech, Musical Fidelity XM-HPA, iFi iCAN SE, Eryk S. Superior, Pathos Converto Evo i Hegel H160. Słuchawki porównawcze to: Oppo PM-3, Final Audio Design Pandora Hope VI, AKG K545 oraz Blue Mo-Fi.

Pisząc w skrócie. Na rynku są słuchawki całkiem dobre, dobre, bardzo dobre i wybitne. Bez ogródek napiszę więc, że HE-560 bez wątpliwości przynależą do tej ostatniej grupy. Nie zawsze w stu procentach odpowiada mi firmowe brzmienie HiFiMan, lecz tu – w HE-560, trafia prosto i idealnie w mój gust. Bardzo lubię brzmienie napowietrzone, przestrzenne, namacalne i plastyczne, dbałe o ciężar, pokazujące i eksponujące detal, a równolegle nienachalne. I takie dokładnie są tytułowe HiFiMan.

HE-560 charakteryzują się doskonałą odpowiedzią impulsową (są szybkie jak piorun), nie mają żadnych słyszalnych zniekształceń (co zdarza się przy słuchawkach dynamicznych) i pierwszorzędnie kontrolują bas – jest rytmiczny, skrupulatny i baaardzo niski. Dobrze różnicujący i prezentujący aktywność niskich tonów. Co istotne, ekstrahują i wypłukują esencję nagrań zapewniając piękną barwę, zaglądają daleko i głęboko -  są analityczne i szczegółowe, ale nie odbija się to na niechcianej szklistości, czy natarczywości sopranów. Słuchawki punktują za otwartość połączoną z masywnością tonalną, a także z natlenowanie przekazu przyozdobione perfekcyjną stereofonią. Wszystko słychać wyraźnie i czysto, a jednocześnie spektakularnie i żywo. HiFiMan katalizują dźwięki, rozpędzają je i pchają prosto do uszu słuchacza. W istocie rzeczy zachowują się niczym wyrafinowany audiofilski megafon.

Potencjał dynamiczny opisywanych słuchawek jest wręcz zaskakujący. Przekazują energię nagrań lekko i żywiołowo, ale nie natarczywie, czy zanadto agresywnie. Czynią to równo i harmonijnie. Wyraźnie czuć żar gitar, moc perkusji, tonalność fortepianu, śpiew skrzypiec, etc. Dźwięki są dociążone a równolegle nośne. Przekonujące. Struktura i substancja muzyki są określone zarówno w głębi i szerokości, jak i ogólnym charakterze. W rezultacie brzmienie jest szybkie, dobrze narastające, ze świetną propagacją, a także z optymalnym wygaszaniem. Precyzyjnie słychać zjawiska przestrzenne, wyraźną akustykę, dalsze i bliższe pogłosy, itp. Podczas odsłuchów nagrań "Wariacji Goldbergowskich" ekscentrycznego Glenna Goulda można usłyszeć nie tylko jego szalejący fortepian, uderzenia klawiszy i młoteczków, rozwibrowane struny, a również zobaczyć samego mistrza jak siedzi na swoim słynnym krzesełku i kręci się na nim niemiłosiernie. Żywość przekazu HE-560 jest wprost fenomenalna. Holograficzna.

A wady, jakie mają wady HE-560? Otóż w ich cenie nie zauważam specjalnych ujemnych stron. Owszem, można im wytknąć braki w subtelnym ukazywaniu rozdzielczości, niedomogi na najniższym basie, ograniczenia w kreśleniu dookolnej przestrzeni, ale przecież testuję model średni, a nie topowy z oferty HiFiMan, więc te niedociągnięcia są zrozumiałe i akceptowalne. Standardowe. Dodatkowo, opisywane słuchawki nie nadają się zbytnio do podpinania doń urządzeń przenośnych. iPhone, czy jakiś inny smartfon, to nie są najlepsi dlań partnerzy. HE-560 gustują w stacjonarnych lub nabiurkowych wzmacniaczach słuchawkowych, wówczas w całości rozwiną skrzydła, pokażą cały swój duży potencjał brzmieniowy. Zaskoczą wielkim dźwiękiem i przekonają wysublimowaną barwą.

Podsumowanie 
HiHiMan HE-560, na tle rozbuchanych cen kilku znanych słuchawkowych firm (niektóre ich modele sięgają poziomu 10 000 – 15 000 PLN, a nawet wyższego), oferują bardzo dużo  - nabywca otrzymuje bardzo rzetelny i zaawansowany produkt. Konstrukcyjnie i technologicznie dopracowany, z optymalną ergonomią, a przede wszystkim zaopatrzony w doskonały dźwięk - przestrzenny, namacalny i strukturalny. A to wszystko za rozsądną kwotę 4 295 PLN, czyli oscylującą w okolicach cen dobrych monitorów. 

Polecam HiFiMan HE-560, bo to są diabelsko dobre słuchawki magnetoplanarne. Mają stricte high-endowy styl grania, a to naprawdę wiele. Fascynują i czarują brzmieniem niczym mityczne syreny pięknym śpiewem.

Cena w Polsce – 4 295 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Pathos Classic One MKIII (test TU), Xindak XA6800R (test TU), Audia Flight FL Three S (test TU), Cayin CS-55 A (test TU), dzielony Pathos Converto Evo i Pathos Ampli D oraz Dayens Ecstasy III (test TU).
Kolumny: Eryk S. Concept Superioro (test TU), Triangle Esprit Antal EZ (test TU), Pioneer RM-05, Pylon Diamond 28 (test TU), Taga Harmony TAV-616F (test TU), Xavian Pearl i Guru Audio Junior (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO i NuForce Air DAC (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro, Acer Aspire ES13 i Dell Latitude E6440.
Gramofony: Nottingham Analogue Horizon z wkładką Ortofon 2M Black (test TU), Pioneer PLX-1000 z Ortofon Quintet Black S i Pioneer PLX-500.
Przedwzmacniacze gramofonowe: iFi iPhono2 (test TU), Primare R32 (test TU) i Musical Fidelity MX-VYNL (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Yamaha T-550 i Sansui TU-5900.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: RHA MA750 (test TU), Final Audio Design Adagio V (test TU), Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU), Blue Mo-Fi i AKG K545 (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Cayin C5 DAC (test TU), Eryk S. Concept Superior, Musical Fidelity MX-HPA (test TU), Trilogy 931 i S.M.S.L. sAp-8.
Okablowanie: Przewody głośnikowe Cardas 101 Speaker (test TU) i Melodika Brown Sugar BSC 2450 (test TU). Seria XLO UltraPLUS. Pełne okablowanie AirTech seria Evo oraz Perkune Audiophile Cables.
Akcesoria: podstawa antywibracyjna Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), podstawy głośnikowe Solid Tech, stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki głośnikowe Sevenrods Speaker Jumper.


Interkonekty XLR Melodika Purple Rain MD2X20

$
0
0


Jakiś rok temu opisywałem TUTAJ nowe przewody głośnikowe polskiej marki Melodika - były to Melodika Brown Sugar BSC2450. Kable te okazały się być w swojej cenie doskonałe pod względem konstrukcyjnym i oczywiście brzmieniowym. Kilka dni temu, wiedziony potrzebą przyłączenia monitorów aktywnych Pioneer RM-05 dłuższymi przewodami symetrycznymi, poprosiłem białostockie Rafko o użyczenie do testów tytułowych kabli. Ale zanim o nich, kilka słów o marce Melodika.   

Warto wiedzieć, że Melodika została utworzona przez dobrze znanego dystrybutora Rafko z Białegostoku. Rafko jest polskim przedstawicielem tak renomowanych firm jak: Musical Fidelity, Myryad, Goldring, HiFiMan, Polk Audio, Definitive Technology i kilku innych. Niedawno przedsiębiorstwo zdecydowało o wdrożeniu własnej marki audio – nazwano ją dźwięcznie, bo Melodika. Dziś dysponuje całkiem sporą ofertą sprzętową. Można tu znaleźć kolumny głośnikowe, rozmaite akcesoria głośnikowe i montażowe (seria Black&White), a także bardzo bogaty wybór kabli i wtyków audio posegregowanych w dwóch grupach: stricte budżetowej Purple Rain oraz nieco wyższej Brown Sugar. Ta ostatnia zawiera póki co tylko dwie pozycje przewodów głośnikowych - BSC2330 o przekroju 2 x 3,3 mm oraz tytułowe BSC2450 o przekroju 2 x 4,5 mm. Cechą charakterystyczną przewodów Melodika jest to, iż w całości wykonywane są w polskich zakładach z polskiej miedzi, tak więc ich jakość jest wysoka, a cena rozsądna.

Jak można przeczytać na firmowej stronie: "Produkcja kabli Melodika zlecana jest w jednej z polskich fabryk, która produkuje również np. kable na platformy wiertnicze, dla wojska (m.in. na potrzebny transportera Rosomak), wiązki kablowe do samochodów hybrydowych, itp. W ramach procesu projektowania oraz sprawdzania specyfikacji kabli Melodika współpracuje z laboratorium badawczym Politechniki Białostockiej".

Tak więc, kupując przewody Melodika, nabywa się stricte polski produkt, wykonany z polskiej miedzi, która jest przecież jedną z najlepszych i najczystszych na świecie, o znakomitych parametrach elektrycznych.

Melodika Purple Rain MD2X20 to przewody symetryczne, czyli zaopatrzone we wtyki XLR (tu firmy Neutrik) lutowane cyną z dodatkiem srebra. Mają długość po 2 metry, ale producent oferuje długości od 0,5 , aż do 5 metrów. Przewody są solidnie wykonane, mają dobrze polutowane styki, zaopatrzone są w wysokiej jakości wtyki XLR firmy Neutrik, a nie jakieś tanie „no name”. To duży plus. Zewnętrzne izolacje mają fioletowy kolor. Może to się podobać lub nie, ale trudno odmówić przewodom oryginalności. Mnie to się podoba. Za 269 PLN (tyle kosztują odcinki dwumetrowe) nabywca otrzymuje bardzo solidne przewody, które doskonale znajdują się w domowym systemie audio i są bardzo użytkowe.

Tym razem nie napiszę nic o dźwięku, albowiem nie testowałem przewodów w systemie hi-fi, a w niejako studyjnym. Zastosowałem je pomiędzy kolumnami aktywnymi Pioneer RM-05 (jako monitory bliskiego pola) w połączeniu z przetwornikiem cyfrowo-analogowym i przedwzmacniaczem ADL Stratos by Furutech. Rolę źródła pełnił komputer profesjonalny Dell Latitude E6440. Melodika MD2X20 sprawdziły się w takim zestawieniu pierwszorzędnie. Bardzo dobry dźwięk z pełną barwą oraz z soczystym i przestrzennym brzmieniem. Kapitalne rozciągnięcie basu podparte nasączoną średnicą i śpiewnymi sopranami. Podsumowując, Melodika to bardzo dobre przewody, a kosztują niewiele. Rekomendacja.

Dane techniczne
- Jakość przewodnika: miedź beztlenowa OFC 99.99 %
- Przekrój przewodnika 0.35 mm2, (20 x 0,15)
- Ekranowanie: standardowe
- Wtyki: solidne metalowe wtyki, z pozłacanymi stykami
- Kształt: okrągły
- Średnica (grubość kabla): 6 mm
- Konstrukcja: skręcona
- Izolacja: PE, powłoka PVC
- Złącza: wtyk-gniazdo
- Zalecenia producenta: przewód odporny na: promienie UV, wodę morską, ozon, alkohol, wyśmienita udarność zarówno w pokojowej jak i niskiej temperaturze, wysokie pochłanianie energii mechanicznej, dobra odporność na ścieranie.



Przewody zapakowane są w woreczek foliowy


Pęczek przewodów

Purpurowa izolacja Melodika

Wtyki Neutrik - brawo!


Monitor aktywny Pioneer RM-05


Purple Rain MD2X20 przyłączony do monitora

Zbliżenie  na wtyk XLR Neutrik


Monitory Pioneer RM-05 podłączone przewodem symetrycznym Melodika do przedwzmacniacza/DACa ADL Stratos by Furutech; źródło - laptop Dell z serwisem Tidal Hi-Fi

Monitor Pioneer RM-05 stoi na podstawce Solid Tech; z tyłu zwisa przewód Melodika i zasilający 



Viewing all 1477 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>